Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Strony 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 261 ]

1 Ostatnio edytowany przez naami (2010-06-20 21:07:00)

Temat: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Spotkałam się z opiniami, wg których dzieci wychowane w rodzinach patologicznych (choćby przez rodziców alkoholików) w dorosłym życiu wybierają partnera z podobnymi tendencjami (np. ojciec alkoholik, partner alkoholik), albo - same popadają w daną patologię. Wydaje mi się to absurdalne, dlatego proszę o wypowiedzi osób rozeznanych w temacie (nie zależy mi na gdybaniu a na konkretach).

Pozdrawiam:)

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Niestety nie masz racji bo rzeczywiście bardzo często to się zdarza.Nie wybierają takiego partnera np.alkoholika bo tak pragną ale to jest pewien skrypt zachowań zapisany w podświadomości.Jeśli nawet "trafi się im" w porządku partner to bardzo często ten związek się rozpada bo takim osobą trudno żyć w normalnym związku,po prostu tego nie umieją . Polecam książkę "Gdzie się podziało moje dzieciństwo"jeśli jesteś zainteresowana tematem DDA i ich funkcjonowaniem.

3

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

naami, niestety to się bardzo często sprawdza.

W dużej mierze dotyczy to DDA, czyli dorosłych dzieci alkoholików. Dziewczynki, które musiały opiekować się pijącym ojcem, wchodzą w rolę współuzależnionej - przyjmują na siebie rolę anioła-stróża, zdejmują z nich odpowiedzialność. W pewnym momencie alkoholizm bliskiej osoby staje się niemalże sensem życia, bo wokół pijącego toczy się reszta spraw. Dziewczynka czuje się potrzebna, często wierzy w to, że pomoże choremu ojcu.

W życiu dorosłym DDA często nie mają podstawowej wiary w siebie. Nieświadomie mogą odtwarzać schemat bycia "potrzebną", bycia tym "aniołem stróżem" i mają nadzieję, że tym razem "na pewno im się uda" wyciągnąć partnera z alkoholizmu. Odtwarzają jedyny rodzaj relacji, jaką znają. Zdarza się, że gdy partner decyduje się na leczenie, paradoksalnie właśnie wtedy związek narażony jest na rozstanie (bo partnerka nie wie, jak się zachować w tej roli).

Osoby współuzależnione, niezależnie od tego, czy są córkami, synami czy partnerami, mają pewne wzory zachowań i cechy, których nabywają poprzez chorobę. Dlatego później postępują tak, jak potrafią i latami mogą przechodzić spod deszczu pod rynnę...

Można dodać jeszcze fakt, że toksyczni partnerzy, np. mający skłonności do uzależnień zazwyczaj potrzebują kobiety ofiarnej, opiekuńczej, niepewnej własnej wartości, która będzie się poświęcać. Z kolei kobieta DDA zwykle potrzebuje zależności partnera i jego problemu, by odwrócić uwagę od własnych zranień.

Oczywiście wszystko, co napisałam jest pewnym uproszczeniem. DDA to jest bardzo zawiły i złożony temat, podobnie jak kwestia uzależnień i współuzależnień.

Idealnie pasuje mi tu fragment piosenki Alanis Morissette, bardzo prawdziwy w odniesieniu do wpływu relacji ojciec-dziecko na dorosłą kobietę:
"Tato, kochaj swoją księżniczkę tak, żeby rozpoznała to w księciu kochającym
Tato, płacz ze swoją księżniczką tak, żeby rozpoznała to w czułym księciu,
(...) Tato, słuchaj swojej księżniczki tak, żeby rozpoznała to w księciu zainteresowanym,
(...) Tato, śmiej się ze swoją księżniczką tak, żeby rozpoznała to w księciu zabawnym
Tato, szanuj swoją księżniczkę, żeby rozpoznała to w księciu szanującym".

4 Ostatnio edytowany przez naami (2010-06-20 21:43:42)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Nie twierdzę, że akurat mam rację, tylko po prostu wydaje mi się to dziwne. Skrypt zachowań? Tzn., że takie dzieci mają 'wdrukowane' to, że zawsze będzie ich prześladowało dzieciństwo? Czy jeśli nie widziały innego życia to nie potrafią się go nauczyć później? A idąc dalej - dzieciństwo zostawia aż takie piętno w życiu człowieka? Ciekawią mnie te mechanizmy.

Abra, dzięki za odzew i polecenie książki:)

edit: Yvette, liczyłam na Twój odzew:)

Ciekawi mnie z czym wiązać taki schemat postępowania, to, że takie osoby nie potrafią inaczej.

5

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
naami napisał/a:

Ciekawi mnie z czym wiązać taki schemat postępowania, to, że takie osoby nie potrafią inaczej.

To, czego nauczyły się w dzieciństwie przenoszą na dorosłe życie. To najprostsze wytłumaczenie. Bardziej skomplikowane (i częstsze) jest to, że dzieci wychowywane w patologii są w pewien sposób kalekie emocjonalnie. Często mają zaniżone poczucie własnej wartości, nie umieją okazywać uczuć i wiele innych ułomności. Większość z nich nawet nie zdaje sobie sprawy ze swojego problemu. Wkraczają w dorosłe życie z tym bagażem, powielają znane sobie wzorce, bo jest to prostsze niż szukanie nowych wzorców, uczenie się innych zachowań. Nie umieją stworzyć zdrowego związku, bo nie wiedzą, na czym taki związek miałby polegać.

Jeśli chodzi o DDA - yvette odpowiedziała na Twoje pytanie, naami.

yvette napisał/a:

W życiu dorosłym DDA często nie mają podstawowej wiary w siebie. Nieświadomie mogą odtwarzać schemat bycia "potrzebną", bycia tym "aniołem stróżem" i mają nadzieję, że tym razem "na pewno im się uda" wyciągnąć partnera z alkoholizmu. Odtwarzają jedyny rodzaj relacji, jaką znają. Zdarza się, że gdy partner decyduje się na leczenie, paradoksalnie właśnie wtedy związek narażony jest na rozstanie (bo partnerka nie wie, jak się zachować w tej roli).

Te osoby nie umieją inaczej, bo mają taki schemat zachowany w podświadomości. Bardzo trudno walczyć z tym, czego sobie nie uświadamiamy. Większość terapii polega na uświadomieniu leczonej osobie przyczyny jej zachowań - dopóki więc dana osoba sobie nie uświadomi dlaczego postępuje tak a nie inaczej - nie może być mowy o przerwaniu schematów.

6

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Raczej polega to na tym że potrafią tworzyć tylko takie relację jakie znają.Jeśli związek ich rodziców był patologiczny to one się na nim wzorują i podświadomie wchodzą w podobną rolę jak ich matka,czy ojciec bo tylko tak potrafią.

p.s

Jestem DDA od kiedy założyłam swoją rodzinę z dobrym,niepijącym partnerem zaczęłam mieć częste napady lęku(pierwszy pół roku po tym jak stałam się mamą),gubić się w roli żony,matki.Chodzę właśnie na terapię i wiem że muszę włożyć bardzo dużo pracy by nauczyć się żyć w NORMALNEJ rodzinie.

7

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Ok. Ale jeśli dziecko dorasta, widzi inne życie to uważacie, że wtedy też mimo wszystko powieli ten schemat, bo on jest w podświadomości i jest tak mocny? Mimo tego, że zdobywa nowe doświadczenia, to jednak "złe" dzieciństwo zwycięży?

8

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Hm nie wiem czy mogę się z tym zgodzić ale jeszcze wszystko przede mną. Również pochodzę z rodziny patologicznej, ojczym pił a matka z nim. W wieku 15 lat trafiłam do ośrodka opiekuńczego a od 18 roku życia utrzymuję i radzę sobie sama. Od poprzedniego życia odcięłam się całkowicie czyli od 11 lat nie mam kontaktu z rodziną. Ale o sobie mogę powiedzieć że jestem osobą silną która potrafi sobie poradzić nawet w trudnych sytuacjach. Nie dążę do takiego życia jakie miałam i wątpe żeby tak było. Nie pociągaja mnie mężczyźni którzy mają pociąg do alkoholu itp Mam faceta który pochodzi z normalnej rodziny i dobrze się dogadujęmy chociaż nie wiem jak będzie później.
Co do swojej wartości jestem osobą bardzo pewną siebie i chce w życiu osiągnąć bardzo dużo. Jak narazie jestem z siebie bardzo dumna mam dobre stanowisko w pracy, dobrze zarabiam, dorobiłam się mieszkania itd i nie chciałabym tego stracić poprzez przeszłość czy dążyć do tego aby mieć życie jakie miałam w dzieciństwie.

Może moje rozumowanie jest inne i tego nie rozumiem ale nie zawsze może być tak że dzieci z patologicznych rodzin dążą do tego aby mieć życie jak w dzieciństwie.

9

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

To naprawdę się sprawdza, mam przykład, moi sąsiedzi wiecznie piją, mają 7 dzieci , ta najstarsza wyprowadziła się z domu do ... alkoholika. Niestety tak jest, dużo rzeczy wynosi się z domu.

10

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Mój ojciec jest alkoholikiem. Całe dzieciństwo pamiętam jako niekończące się awantury i wyzwiska. Teraz mam 21 lat, picie w nadmiarze uważam za naganne i wybrałam jako partnera mężczyznę, który wypija alkohol raz w roku ( sam go nie lubi ) Nie wyobrażam sobie, żebym miała zacząć tolerować jego picie w nadmiarze i on o tym doskonale wie.

11

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Blubel_25 nie znam Cię ale jestem z Ciebie dumna.Z całego serca gratuluję Ci tego,iż pomimo takich przeżyć stałaś się silną i niezależną osobą.Jesteś ewidentnym przykładem na to że powielanie patologii nie jest regułą,chodź i tak uważam że częściej się to zdarza niż nie.Również sądzę że większość z osób wychowanych w takich rodzinach nawet jeśli ma w porządku partnera bardzo często ma problemy w  swoim związku.Ale oczywiście wiele można zmienić,wypracować jeśli naprawdę się tego chcę.

12

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Blubel_25 - Twoje obecne osiągnięcia, mimo, że całkiem imponujące, nie wykluczają "spadku" po patologii. Niewiele piszesz o swoim charakterze, osobowości. Czasem bywa tak, że potrzeba udowadniania swojej wartości poprzez takie sukcesy jak Ty masz jest właśnie wynikiem złego dzieciństwa. Może też być tak, że mimo pewnej siebie i silnej kobiety na zewnątrz możesz mieć problemy z okazywaniem uczuć, z właściwym zaangażowaniem się w związek, możesz być też zbyt krytyczna w stosunku do siebie i do swojego partnera. Zazwyczaj z takimi "ułomnościami" da się normalnie żyć, ale to mimo wszystko dowód na to, że dzieciństwo w dysfunkcyjnej rodzinie ślad zostawia.

13 Ostatnio edytowany przez Lena (2010-06-21 15:25:48)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Brak odpowiedzialności w jednej części rodziny bywa zrównoważone nadmierną w innej. Np. jeśli występuje tu problem alkoholowy poczucie winy odczuwa partner.

Wpis zedytowany ze względu na treści niezgodne z regulaminem forum

14

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

A czy macie jakieś pomysły, na to, aby jednak nie powtarzać schematu? Jest jakieś wyjście? Jakie? Mam znajomych, których ojciec pił. Ostatecznie z tego powodu znalazł się po drugiej stronie. Jego synowie są natomiast kulturalnymi ludźmi, a jeden z nich jest księdzem. Nie wiem jak potoczą się ich losy, ale jak na razie wygląda optymistycznie:) No i przecież wielokrotnie rodzice nie piją, a dzieci tak. Żywym przykładem i absolutnie wykluczającym Wasze stwierdzenia jest też rodzina, w której ojciec pił. Tam było jakoś więcej dzieci, ale tylko jedno z nich powtórzyło los ojca. Pozostali mają normalne rodziny bez tego problemu oraz wnóczęta. Także obalam schemat smile

15

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Niektórym się udaje, Smolka. Myślę, że kluczem do sukcesu jest uświadomienie sobie problemu, niektórym pomaga zwykłe postanowienie, że nie będą tacy, jak ich rodzice. Niestety ja znam wiele, bardzo wiele rodzin będących przykładem na przekazywanie schematu. I bardzo niewiele przypadków, kiedy łańcuch udało się przerwać.

16

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Hmmm, ale dużo piszecie tu o podświadomości, więc chyba w większości przypadków takie postanowienie, o którym pisze vinnga nie wystarczy.

W takim razie: czy uważacie, że osoba w pełni świadoma tego, jak destrukcyjnie dzieciństwo wpłynęło na jej psychikę może żyć normalnie? Czy mimo wszystko problem i tak 'wypłynie'?

17

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

wiekszosc ludzi uwaza ze z dziecka z patologicznej rodziny nic dobrego nie wyrosnie, co niestety w mojej oceni jest nie prawda, dzieci z rodzin  "normalnych " czesciej wchodza na zla droge niz te  z rodzin patologicznych.

czetso naglasnianie przez media i zwyklych ludzi o rosnacej przestepczosci obraza i tak juz pokrzywdzone dzieci,
kazda kradziez każda rozróba , przypisywane sa czest za czesto dziecia z rodzin patologicznych, co jest dla nich krzywdzace, gdyz nie raz i nie dwa robia to dzieci,mlodziez z  takzwanych dobrych rodzin

znam nie jedna rodzine patologiczna , a dzieci z tych rodzin sa grzeczne dobrze wychowane , dobrze sie ucza,  nie walesaja sie po nocach z piwem w reku czego nie mozna powiedziec o wiekszosci dzieci czy mlodzierzy z tych dobtych domow, moge to powiedziec na przykladzie miejscowosci w torej mieszkam,
nie rozumie dlaczego w przypadku  np okradzenia kiosku najpierw sprawdza sie te dzieci z rodzin patologicznych, a na koncu wychodzi ze to ktos  z rodziny zamożnej i wyksztalconej,

moje zdanie jest takie ze te dzieci nie slusznie sa obarczane zdaniem ze nic z nich nie wyrosnie ,powinny byc traktowane na rowni z wszystkimi dziecmi. bo zle nawyki jak i zle wychowanie wysepuja i u jednych i u drugich

18

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Myślę że można żyć normalnie ale niestety to nie musi się tyczyć samego funkcjonowania w społeczeństwie,w związku.Ja uważam że osoby (mam tu na myśli dzieci) wychowujące się w rodzinach dysfunkcyjnych chyba zawsze  mają jakeś problemy-nerwica,depresja,natręctwa itp.

19

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

jak to mówią- "złego kościół nie naprawi, dobrego karczma nie zepsuje"- wierzycie, ze coś się za tym kryje?
Chyba prawda, że takie dzieci często innego życia i wzorca nie mają. Są często izolowane w grupie rówieśników, w szkole itd. Mają kompleksy niższości na wielu frontach. Sama znam przypadki dzieci bardzo zdolnych właśnie z rodzin patologicznych, ale co jeśli nawet nauczyciel to dostrzeże, a rodzice kasę wolą na co innego?  Dziecko ma służyć całym sobą jednocześnie będąc poniewieranym i niedowartościowanym.
Podziwiam baaaardzo!!!!przedmówczynie, którym udało się wyrwać z takiego kręgu. GRATULUJĘ!!! smile

20

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Powtarzamy schematy, bo będąc dziećmi nauczyliśmy się funkcjonować w jakimś układzie-to nasze środowisko naturalne
Lepsze znane piekło niż nieznane niebo...Nigdy nie udało mi się stworzyć zdrowego związku: wszystkie były przemocowe+uzależnienia.
Jestem DDA i z każdym rokiem daję sobie coraz mniej szans na życie bez patologii.

21 Ostatnio edytowany przez Kami90 (2010-07-05 07:27:35)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Za eksperta uważać sie nie mogę, bo jestem dopiero po pierwszym roku swoich studiów. Ale studiuję prace socjalną więc patologie i ich dziedziczenie to moja dziedzina.
I niestety istnieje schemat powtarzalności patologii.
Obecnie odbywam praktyki w domu dziecka, tam najłatwiej to zaobserwować.
Dzieci zabrane od rodzin patologicznych( 85% przypadków alkoholizm) popada w te same zachowania, lub też wdaje sie w konflikty z prawem itp.
W przypadku domu dziecka powtarzalność i dziedziczenie patologii, istniej głównie z przyczyn organizacji spraw socjalno- bytowych, gdy owi podopieczni się usamodzielniają, mieszkanie jakie oferuje im MOPS jest w dzielnicy w której byli ostnio meldowani, czy zazwyczaj jest to sąsiedztwo biologicznej patologicznej rodziny. Wielokrotnie zdarza sie ze jest to jedna brama okno w okno z pijącą matka lub pijącym ojcem.
Ale nawet wśród dzieci wychowywanych ciągle przez rodziców a którzy mieli różnego rodzaju problemy (patologie) to ten schemat wielokrotnie się powtarza, dlatego że przykład idzie z góry, po drugie psychika takiego dziecka jest słabsza, dziecko obserwuje pewne zachowania i niekoniecznie wie jak sobie z nimi radzić, i to nie jest świadomy wybór dziedziczenie tych patologii lecz pewne czynniki wrodzone coś co samo decyduje o dalszym postępowaniu, o wyborze partnera który może mieć podobne słoności co rodzina itp.

Mimo wszytko w Polsce jest częstym zjawiskiem wybieranie partnerów z podobnej "sfery" dziewczyny z dobrej modelowej rodziny chciały by mieć takiego partnera, a dziewczyny które są z rodzin gdzie patologie występowały chciałyby się uchronić przed tym co było w ich domu, ale mimo wszytko psychicznie trudnij m walczyć o faceta z domu modelowego bo zawsze poczucie akceptacji przez tą drugą rodzinę może być dla tej dziewczyny nikłe(w jej odczuciu chociażby). I w ten sposób krąg się zatacza.
Dochodzi również dziedziczenie skłonności przez dzieci, podatność na pewne czynniki.

Wiadomo nie jest stu procentowe dziedziczenie patologii ale jednak w dużej mierze ono występuje i nie jest zjawiskiem przypadkowym.

22

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Tosia w zupełności się z Tobą zgadzam.Napisałaś "Lepsze znane piekło niż nie znane niebo"
  Ja jakimś cudem i związałam się z normalnym,kochającym facetem (chodź przyznam z e 5 lat byłam w niezdrowym związku).Z którym jesteśmy 2 lata po ślubie ,mamy również 2 letnią córeczkę.I wiecie jak mi jest ciężko w tej "normalności" życie wydaje mi się takie jałowe,nudne,ten spokój w domu,ta stabilizacja aż czasami chciałabym uciec.Wiem że to jest chore ale naprawdę bardzo trudno mi jest funkcjonować w normalnym zdrowym związku.Czasem nawet zdarza mi się myśleć o rozwodzie-jednak po chwili sobie myślę-chcesz żyć tak jak Twoja matka? stworzyć taki sam związek jak ona? dać dziecku to samo co ona Tobie?Chcesz by Twoje dziecko jak będzie dorosłe miało takie same problemy jak Ty?
  Dlatego postanowiłam walczyć ze swoją naturą,skryptami przeniesionymi z dzieciństwa i z marzeniami o silnych emocjach w związku(które mogę czuć jedynie wtedy gdy facet trzyma mnie na dystans,gdy nie mogę być go pewna) Zaczęłam chodzić na psychoterapię,w tym tygodniu mam tez pierwszą wizytę u DDaków.I mam nadzieję że w końcu kiedyś uda mi się czerpać radość ze zdrowego,normalnego związku i że nigdy nie "przejdę na złą stronę mocy"

23

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Znałam dziewczynę, która bardzo chciała się wyrwać z takiego piekła. Młoda, ambitna, pełna energii, ale cóż, jedna balanga u mamusi i wpadła z matki kolegą. Mama za ścianą, "wujek", babcia, wszyscy na gazie i nic nie uczynili. Uciekła w końcu z dzieciaczkiem, oczywiście napiętnowana przez rodzinę, bo przecież dobrze miała. Nie mam pojęcia, gdzie jest i jak żyje. Mam nadzieję, że tak jak zawsze chciała.
Tosiu, musisz wierzyć, że się uda, jesteś madrą kobietą. Abra już uczyniła krok dalej, super, i trzymam kciuki, by Wam się udało!!!!! Należy się Wam!! smile

24

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Dzięki agileo.Potrzebuję tych kciuków;)

25

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

witam NO NIE  TO TROSZKE JEST STEREOTYP bo ja jestem z takiej rodzinki i jakos niepije nie pale wyszlam zamaz  pochowalam meza ktury umarl na raka w wieko 34 lat sama wychowuje 3 dzieci i nawet takie problemy i mam normalna rodzinke tylko to odnas zalezy  jacy bedziemy i jak bedziemy zyc ja sobie obiecalam ze nigdy wrzyciu moje dzieci nie beda tak zyc jak ja w dziecinstwi.

26

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Ja się nie zgadzamz takim stwierdzeniem. Sama miałam za ojca alkoholika i na pewnie nie dąże do poznania alkoholika... Wręcz przeciwnie odzruca mnie od tego typu osób i trzymam sie jak najdalej od nich.

27

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
zuzia napisał/a:

znam nie jedna rodzine patologiczna , a dzieci z tych rodzin sa grzeczne dobrze wychowane , dobrze sie ucza,  nie walesaja sie po nocach z piwem w reku czego nie mozna powiedziec o wiekszosci dzieci czy mlodzierzy z tych dobtych domow, moge to powiedziec na przykladzie miejscowosci w torej mieszkam,

Widzisz Zuziu, to, co Ty obserwujesz to trochę taka otoczka. Uwierz, dzieci z patologicznych rodzin mogą się dobrze uczyć, nawet bardzo dobrze. Są ambitne, czasem aż za bardzo. Mogą być grzeczne, ułożone. Ale to może wynikać z ról jakie narzuca im patologia w domu. Kiedyś czytałam artykuł w magazynie psychologicznym o takich właśnie rolach. Dziecko może być np. śmieszkiem, które pozornie rozładowuje sytuację humorem, potrafi niejedno obrócić w żart. Może też czuć na sobie odpowiedzialność bycia innym i właśnie poprzez wygórowane ambicje zdobywać szkolne laury. Dla mnie jest zagadką, w jakim stopniu takie sposoby postępowania są rolą a w jakim wynika to po prostu z czyjegoś charakteru.

Jeszcze małe  wyjaśnienie. kiniusua87 i kilka innych dziewczyn zbierających głos w tej dyskusji: w tytule wątku słowo "dążenie" jest wzięte w cudzysłów, nie chodzi mi więc o świadome związanie się z alkoholikiem czy człowiekiem reprezentującym  inną patologię. Miałam na myśli to, co tkwi w psychice dzieci wychowanych w patologii, sytuacje, w których powielają one zachowania wyniesione z domu i prawdopodobność tego, że kiedyś takowe się pojawią, jeśli nawet tym dzieciom uda się stworzyć normalny związek.

Abra, jesteś najlepszym przykładem właśnie tego o czym myślałam zakładając ten wątek. Trzymam mocno za Ciebie kciuki:)

Konkluzja jednak chyba nie jest optymistyczna - z tego co piszecie wynika, że piętno patologii przenosi się na późniejsze życie.

Odświeżam wątek, dziękuję za dotychczasowe posty  i zachęcam do dalszego wyrażania swoich opinii:)

28

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
naami napisał/a:

Dla mnie jest zagadką, w jakim stopniu takie sposoby postępowania są rolą a w jakim wynika to po prostu z czyjegoś charakteru.

Myślę, że takie zachowania tak wchodzą w krew, że zwyczajnie stają się częścią naszego charakteru.

W sumie chyba nie da się  całkowicie podzielić charakteru na te wrodzone i na te które otrzymaliśmy w spadku. Jedynie co przychodzi mi na myśl to to, że nadużywanie pewnej cechy można uznać za spadek.

Np podany przykład przez Ciebie śmieszek. Jego cechą wrodzoną jest poczucie humoru a opanowanie tego do perfekcji  można uznać za spadek.

29

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Cóż posłużę przykładem i tym co zaobserwowałam, ja sama mam chłopaka, który nie pali, nie pije, nie ćpa. Choć wypić okazyjnie lubi, ale nie imprezuje, więc zdarza się to rzadko. Jednak kiedy widziałam go w tych rzadkich przypadkach opitego, czułam negatywne emocje, trochę też strach i złość. I mimo że wcześniej pozwalałam mu się napić, na widok jego pijącego, a co gorsza - pijanego od razu czułam się źle. Jako że tak rzadko pije, nie robię z tego większej sprawy, przypominam mu tylko o tym, że w tym temacie powinien być delikatny. Co do moich zapędów, to piję tylko na imprezach i to zazwyczaj 2 piwa, po których jestem lekko wesoła, ale nie odczuwam żadnej euforii związanej z piciem. Innych nałogów też nie posiadam.

Uczyłam się dobrze aż do liceum, potem się rozleniwiłam co trwa do teraz, ale raczej alkoholizm na to nie wpłynął, po prostu samej mi tak oklapła ambicja smile Jedyne wyraźne oznaki dla mnie, choć niekoniecznie dla innych ludzi, to nieśmiałość, wręcz wstydliwość i częste żartowanie, niestety po nieudanym żarciku następuje fala wstydu. Bardzo biorę sobie do serca, kiedy jestem w centrum uwagi i się zbłaźnię albo nawalę w jakiejś sprawie, nawet jeśli towarzyszy mi tylko chłopak albo przyjaciółka.
Nie ufam typom imprezowiczów, zwłaszcza tym, którzy przechwalają się swoją tendencją do wypijania hektolitrów tego i owego. Niektórymi gardzę i jeśli dopiero co ich poznałam, urywam kontakt natychmiast.

Podsumowując: Mając partnera z nałogami czułabym się na tyle niepewnie, żeby się od niego błyskawicznie oddalić; lekka aspołeczność, ale też bardzo ufne i pozytywne nastawienie do ludzi bez nałogu alkoholowego, największy szacunek dla tych z "czystym kontem".

Mój związek jest ciężki i może to ma jakieś powiązanie z patologią w mojej rodzinie, jednak silniejsza jest u mnie wola doprowadzenia tego do porządku niż kompletnego podporządkowania się partnerowi. Może to wynikać z charakteru. Póki co pracuję nad tym i uczę się życia.
O ile taka osoba może uciec od źródła patologii (w moim przypadku wyjazd na studia), ma szansę wymazać swoją przeszłość i iść dalej. smile

30

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Naami bardzo Ci dziękuję naprawdę potrzebuje każdego z waszych kciuków;) Bo każdego dnia muszę sobie przypominać że to co teraz mam to naprawdę wiele,że powinnam to doceniać a najważniejsze kochać tego mojego"normalnego" faceta który mi daję autentyczna miłość.

31

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
naami napisał/a:

Spotkałam się z opiniami, wg których dzieci wychowane w rodzinach patologicznych (choćby przez rodziców alkoholików) w dorosłym życiu wybierają partnera z podobnymi tendencjami (np. ojciec alkoholik, partner alkoholik), albo - same popadają w daną patologię. Wydaje mi się to absurdalne, dlatego proszę o wypowiedzi osób rozeznanych w temacie (nie zależy mi na gdybaniu a na konkretach).

Pozdrawiam:)

estem córką alkoholika. niestety jestem też siostrą alkoholika. tak więc coś w tym jest że dzieci powielają zachowania rodziców. ale co miał zrobić mój brat, chłopak, który potrzebuje w pewnym wieku bardziej ojca niż matki?oczywiście stoczyć się. moja matka nic z tym nie zrobiła. ojciec pije ponad 30 lat. nie pofatygowała się by go wywalić z domu, by nas przed nim ochronić. zwłaszcza że dom jest jej, po rodzicach, i pracowała, więc miała nas z czego utrzymać, czego o ojcu nie można było powiedzieć- w końcu pił, więc nie pracował. a teraz matka lamentuje strasznie że synek popadł w pijaństwo. i wiesz co - nie żal mi jej. jaką trzeba być idiotką <wiem to jest moja matka, ale straciłam do moich rodziców i brata resztki szacunku> żeby myśleć ze wychowanie dzieci przy nałogowym, najgorszym typie z możliwych typów alkoholika, nie będzie miało swoich konsekwencji? w domu jest istne piekło, czasami myślę że jeśli do reszty nie zwariuję to rzucę się z mostu i będzie spokój. a braciszek z tatusiem, będą mieć kolejny powód aby się schlać. jeśi chodzi o mnie - nie jestem ąz tak głupia jak ktoś tam  opisał. ponoć wg psychologicznego mambo jumbo córki alkoholików pełanią rolę anioła stróża, < leże i kwicze> i szukają partnera, najlepiej żeby był nałogowym alkoholikiem. no buhahaha. czy ten kto to pisał, czytał to potem? tak, mój ojciec zniszczył mi najważniejsze co posiadałam - dzieciństwo i młodość , tak więc MARZE o tym aby mój mąż mnie już do reszty wykończył. i żeby moje potencjalne dzieci przeżywały to samo co ja w dzieciństwie. CHYBA ŻARTUJE TEN KTO TO NAPISAŁ. już ja będę aniołem stróżem dla mojego ojca! na pewno mu pomoge! nie przyznaje się do niego na ulicy, w domu mijamy się jak obcy ludzie, nic od niego nie chce i lepiej żeby on ode mnie też nic nie oczekiwał.  nie wiem na jakiej podstawie ta cała banda psychologów wysunęła takie a nie inne wnioski, ale jeśli z badań dzieci alkoholików, to pewnie musieli zbierać najgorsze mendy. ile beczenia było bo ojciec mi wstyd robił na osiedlu, kiedy to przechodził koło mnie i kolegów kompletnie pijany i zeszczany. jak sobie o tym pomyśle to mam ochote do zatłuc. ale już jestem dorosła. mam w końcu te 25 lat. i bardziej od mojego ojca nie nawidze mojego brata. on mnie swoim zachowaniem, pijaństwem,  swoim lenistwem, brakiem jakiejkolwiek odpowiedzialności, i swoją agresją <boję się go, bo taki z niego kozak że po pijaku nie ma skrupułów stłuc słabszego od siebie> doprowadza  do skrajnej nerwicy. czuje to po sobie, chociaż nie byłam  u lekarza. boli mnie serce, jak tylko słysze jego głos, zaraz mi się ciśnienie podnosi i zaczynam się trząść  z nerwów. marze o tym aby uciec w miejsce gdzie będzie cicho zupełnie cicho i spokojnie. żeby sobie odpocząć. na szczęście jedyyne co mnie trzyma przy jakimkolwiek zyciu jest mój kochany chłopak. jesteśmy razem ok 3 lata. i tu NIESPODZIANKA! on nie pali i NIE PIJE:D zdziwieni? zresztą przykład w domu miał jaki miał. ojciec niepije jest pracowity , utrzymuje rodzine. marze by uciec już z tego domu i zamieszkać z nim. to odpowiedzialny facet, dojrzały, pomocny i kochany. problem oczywiście stanowią pieniądze.
w naszym małym mieście po studiach z pracą jest niesamowicie ciężko. facet sobie poradzi,ma większe pole manewru. a dziewczyna? nie mamy nawet z czego wziąć ślubu, a rodzice jego nie zogdzą się na mieszkanie bez ślubu. u mnie mieszkać- chyba bym musiała upaść na mózg. i jak na razie koło się zamyka. tak więc reasumując:
ZAMIERZAM STWORZYĆ NORMALNĄ RODZINĘ, STWORZYĆ SZCZĘŚLIWE DZIECIŃSTWO MOIM DZIECIOM, I SZCZĘŚLIWE ŻYCIE SOBIE I MĘŻOWI. I UDA MI SIĘ TO, ŻADNE PIJAKI W  MOIM ŻYCIU MI W TYM NIE PRZESZKODZĄ!

32

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
qwertyuioplkjhg napisał/a:
naami napisał/a:

Spotkałam się z opiniami, wg których dzieci wychowane w rodzinach patologicznych (choćby przez rodziców alkoholików) w dorosłym życiu wybierają partnera z podobnymi tendencjami (np. ojciec alkoholik, partner alkoholik), albo - same popadają w daną patologię. Wydaje mi się to absurdalne, dlatego proszę o wypowiedzi osób rozeznanych w temacie (nie zależy mi na gdybaniu a na konkretach).

Pozdrawiam:)

estem córką alkoholika. niestety jestem też siostrą alkoholika. tak więc coś w tym jest że dzieci powielają zachowania rodziców. ale co miał zrobić mój brat, chłopak, który potrzebuje w pewnym wieku bardziej ojca niż matki?oczywiście stoczyć się. moja matka nic z tym nie zrobiła. ojciec pije ponad 30 lat. nie pofatygowała się by go wywalić z domu, by nas przed nim ochronić. zwłaszcza że dom jest jej, po rodzicach, i pracowała, więc miała nas z czego utrzymać, czego o ojcu nie można było powiedzieć- w końcu pił, więc nie pracował. a teraz matka lamentuje strasznie że synek popadł w pijaństwo. i wiesz co - nie żal mi jej. jaką trzeba być idiotką <wiem to jest moja matka, ale straciłam do moich rodziców i brata resztki szacunku> żeby myśleć ze wychowanie dzieci przy nałogowym, najgorszym typie z możliwych typów alkoholika, nie będzie miało swoich konsekwencji? w domu jest istne piekło, czasami myślę że jeśli do reszty nie zwariuję to rzucę się z mostu i będzie spokój. a braciszek z tatusiem, będą mieć kolejny powód aby się schlać. jeśi chodzi o mnie - nie jestem ąz tak głupia jak ktoś tam  opisał. ponoć wg psychologicznego mambo jumbo córki alkoholików pełanią rolę anioła stróża, < leże i kwicze> i szukają partnera, najlepiej żeby był nałogowym alkoholikiem. no buhahaha. czy ten kto to pisał, czytał to potem? tak, mój ojciec zniszczył mi najważniejsze co posiadałam - dzieciństwo i młodość , tak więc MARZE o tym aby mój mąż mnie już do reszty wykończył. i żeby moje potencjalne dzieci przeżywały to samo co ja w dzieciństwie. CHYBA ŻARTUJE TEN KTO TO NAPISAŁ. już ja będę aniołem stróżem dla mojego ojca! na pewno mu pomoge! nie przyznaje się do niego na ulicy, w domu mijamy się jak obcy ludzie, nic od niego nie chce i lepiej żeby on ode mnie też nic nie oczekiwał.  nie wiem na jakiej podstawie ta cała banda psychologów wysunęła takie a nie inne wnioski, ale jeśli z badań dzieci alkoholików, to pewnie musieli zbierać najgorsze mendy. ile beczenia było bo ojciec mi wstyd robił na osiedlu, kiedy to przechodził koło mnie i kolegów kompletnie pijany i zeszczany. jak sobie o tym pomyśle to mam ochote do zatłuc. ale już jestem dorosła. mam w końcu te 25 lat. i bardziej od mojego ojca nie nawidze mojego brata. on mnie swoim zachowaniem, pijaństwem,  swoim lenistwem, brakiem jakiejkolwiek odpowiedzialności, i swoją agresją <boję się go, bo taki z niego kozak że po pijaku nie ma skrupułów stłuc słabszego od siebie> doprowadza  do skrajnej nerwicy. czuje to po sobie, chociaż nie byłam  u lekarza. boli mnie serce, jak tylko słysze jego głos, zaraz mi się ciśnienie podnosi i zaczynam się trząść  z nerwów. marze o tym aby uciec w miejsce gdzie będzie cicho zupełnie cicho i spokojnie. żeby sobie odpocząć. na szczęście jedyyne co mnie trzyma przy jakimkolwiek zyciu jest mój kochany chłopak. jesteśmy razem ok 3 lata. i tu NIESPODZIANKA! on nie pali i NIE PIJE:D zdziwieni? zresztą przykład w domu miał jaki miał. ojciec niepije jest pracowity , utrzymuje rodzine. marze by uciec już z tego domu i zamieszkać z nim. to odpowiedzialny facet, dojrzały, pomocny i kochany. problem oczywiście stanowią pieniądze.
w naszym małym mieście po studiach z pracą jest niesamowicie ciężko. facet sobie poradzi,ma większe pole manewru. a dziewczyna? nie mamy nawet z czego wziąć ślubu, a rodzice jego nie zogdzą się na mieszkanie bez ślubu. u mnie mieszkać- chyba bym musiała upaść na mózg. i jak na razie koło się zamyka. tak więc reasumując:
ZAMIERZAM STWORZYĆ NORMALNĄ RODZINĘ, STWORZYĆ SZCZĘŚLIWE DZIECIŃSTWO MOIM DZIECIOM, I SZCZĘŚLIWE ŻYCIE SOBIE I MĘŻOWI. I UDA MI SIĘ TO, ŻADNE PIJAKI W  MOIM ŻYCIU MI W TYM NIE PRZESZKODZĄ!

ja też wyszłam z domu w którym było pijaństwo (ojca) i cały z tym koszmar związany.
też mam 25 lat i stworzyłam dom,rodzinę z mężczyzną który nawet w 1 stopniu nie przypomina mi w niczym mojego ojca-i chwała mu za to:) mam dziecko i nigdy nie pozwoliła bym na to,żeby przeszło taki koszmar jak ja.
więc są odstępstwa od reguły.

33 Ostatnio edytowany przez Mika09 (2011-03-17 23:06:57)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Również jestem z rodziny patologicznej - ojciec alkoholik, wieczny awanturnik, któremu postawiono zarzuty znęcania się fizycznego i psychicznego nad rodziną. Ma wyrok w zawieszeniu. Co prawda teraz już nie pije i jest ok, ale jeszcze 5 lat temu razem z mama przeżywałysmy kazdego dnia koszmar, wrecz horror. Pił ponad 30 lat małżeństwa. Moi bracia wyszli na ludzi, zaden z nich nie podziela ojca zachowania, nie pije, mają własne, szcześliwe rodziny. W niczym nie przypominają ojca. Ja również powoli układam sobie życie z facetem ,którego kocha i który również w zaden sposób nie przypomina na szczescie mojego ojca smile takze jak widać są wyjątki. Wystarczy chcieć.
Dodam jeszcze, że mój chłopak równiez pochodzi z rodziny patologicznej, z tym że jego mama nie wytrzymała i wzięła rozwód. Z ojcem nie utrzymuje żądnych kontaktów. Jego bracia również wyszli na ludzi, żaden nie pije, nie pali, ma po prostu ułożone życie.
Jak widać, również osoby z rodzin patoligicznych się przyciagaja:) moj były też z takiej rodziny pochodzil, z tym ze w jego przypadku było inaczej - on niestety pił jak ojciec, dlatego nasz związek się skonczyl po 2 latach.

34

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Mika09 - bardzo budujący jest Twój post. Jeśli mogę spytać to jak teraz sobie z tym radzisz, z przeszłością? Jest ok, tamten rozdział jest zamknięty i skoro w rodzinie jest już dobrze to nie wracają do Ciebie w żadne sposób koszmarki z przeszłości?

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Naami,
ze smutkiem stwierdzam, że najczęściej powielamy schematy zachowań, które obserwowaliśmy w domu - nawet jeśli zdajemy sobie sprawę, że były one patologiczne.

Zjawisko współuzależnienia dotyczyć może całej rodziny przemocowca czy alkoholika i wiąże się z podporządkowywaniem osobie uzależnionej, tuszowaniem konsekwencji jej nałogu (np. usprawiedliwianie przed pracodawcą, ukrywaniem śladów pobicia), przyzwyczajeniem do kłótni, przemocy i strachem przed podjęciem reakcji. Utrwalenie takiego modelu funkcjonowania ma wpływ na całe życie dzieci, które uczą się być opiekunami z ogromnym poczuciem odpowiedzialności, żyjącymi w nadziei, że obietnice "Przestanę, wszystko się zmieni" kiedyś się spełnią.

Wszyscy mamy skłonność do wybierania rozwiązań, które już znamy, którymi potrafimy się posługiwać - nawet jeśli, w przypadku DDA czy DDP, jest to postawa destrukcyjna. W ich pojęciu "przetrwanie mimo wszystko" jest wartościowe.

Osoby z rodzin dysfunkcyjnych mają również duże problemy z odczuwaniem i rozumieniem swoich uczuć. Nie znają zdrowej miłości, myląc ją z kontrolą, litością, nadopiekuńczością. Odczuwają duży lęk przed odrzuceniem i samotnością. Wszystkie te cechy ułatwiają kolejnemu oprawcy wciągnięcie ich w podobny związek.

Znanych jest jednak również wiele historii, kiedy osoby z rodzin dysfunkcyjnych podejmują walkę o swoje życie i przerywają błędne koło uzależnień. Wymaga to wiele siły wewnętrznej, wsparcia otoczenia, często psychoterapii.


Myślę, że najlepszym zobrazowaniem problemu poruszonego przez Ciebie jest opowieść o dwóch braciach, którzy urodzili się i wychowali w rodzinie alkoholowej i przemocowej. Po traumatycznym dzieciństwie odeszli z domu, przeprowadzając się do dwóch odległych miast. Gdy po kilkunastu latach dotarto do nich, okazało się, że pierwszy z braci stoczył się - po rozstaniu z kobietą i dziećmi, które katował, jest samotnym, bezdomnym alkoholikiem. Zapytany, dlaczego tak potoczyły się jego losy, odpowiedział "Jak inaczej mógłbym żyć, zaznawszy tak koszmarnego dzieciństwa?". Docierając do drugiego brata, spotkano szczęśliwego męża i ojca, który stworzył spokojny, radosny dom, pracował i cieszył się życiem. Zapytany, jak mu się to udało, odpowiedział "Jak inaczej mógłbym żyć, zaznawszy tak koszmarnego dzieciństwa?".

36 Ostatnio edytowany przez Fumiko (2011-03-20 21:31:53)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Obiecywałam sobie,że stworze inną rodzinę- rodzinę w której nie będzie awantur,krzyków,wyzwisk,alkoholu - i co? Dalej tkwię w tym samym co znam z domu rodzinnego  -chłód emocjonalny.I nie potrafię się z tego wygrzebać.Bo wciąż słyszałam od matki "nie umiesz","nie potrafisz".Czasem szłam do niej z moimi marzeniami - słyszałam nie nadajesz się.Więc znalazłam sobie pracę w zakładzie pracy chronionej - bez stresu,jakiś specjalnych wymagań.Sprzątam!!!
Do tego wulgaryzm się nadaję!!! Jak tu odejść od męża zimnego i obojętnego jak zarabiam 1000 zł miesięcznie.

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Zycie to bardzo skomplikowana dziedzina. Czesto plata nam najrozniejsze dziwne figle. Do takich nalezy patologia ktorej doswiadczylismy w dziecinstwie.. Bywa, ze dzieci wychowane wg wzorca patologicznego  sa w zyciu doroslym zupelnie  innymi ludzmi.To swoje dziecinstwo wspominaja jako KOSZMAR .Ale ten koszmar mial zdecydowany wplyw na ich dorosle zycie , bo pozwolil im odroznic dobro od zla..Wyksztalcil w nich dobre wzorce wg ktorych postepujac jako dorosli ludzie.Pomocnikiem w odrzuceniu wzorca patologicznego sa rowniez CECHY OSOBOWOSCIOWE , odpowiadajace za zdecydowany i silny charakter a i tez sposob myslenia, oraz ew. konsekwencje wynikajace ze stosowania wzorca patologicznego..  Choc kazdy z nas ma inna KONSTRUKCJE  Psychiczna  , to wiekszosci udaje sie wyrwac z objec wzorca patologicznego i podazac wlasnym modelem postepowania przynoszacym zadowolenie i uznanie dla siebie i swoich wyborow.

38

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
Abra napisał/a:

Tosia w zupełności się z Tobą zgadzam.Napisałaś "Lepsze znane piekło niż nie znane niebo"
  Ja jakimś cudem i związałam się z normalnym,kochającym facetem (chodź przyznam z e 5 lat byłam w niezdrowym związku).Z którym jesteśmy 2 lata po ślubie ,mamy również 2 letnią córeczkę.I wiecie jak mi jest ciężko w tej "normalności" życie wydaje mi się takie jałowe,nudne,ten spokój w domu,ta stabilizacja aż czasami chciałabym uciec.Wiem że to jest chore ale naprawdę bardzo trudno mi jest funkcjonować w normalnym zdrowym związku.Czasem nawet zdarza mi się myśleć o rozwodzie-jednak po chwili sobie myślę-chcesz żyć tak jak Twoja matka? stworzyć taki sam związek jak ona? dać dziecku to samo co ona Tobie?Chcesz by Twoje dziecko jak będzie dorosłe miało takie same problemy jak Ty?
  Dlatego postanowiłam walczyć ze swoją naturą,skryptami przeniesionymi z dzieciństwa i z marzeniami o silnych emocjach w związku(które mogę czuć jedynie wtedy gdy facet trzyma mnie na dystans,gdy nie mogę być go pewna) Zaczęłam chodzić na psychoterapię,w tym tygodniu mam tez pierwszą wizytę u DDaków.I mam nadzieję że w końcu kiedyś uda mi się czerpać radość ze zdrowego,normalnego związku i że nigdy nie "przejdę na złą stronę mocy"

Abra piszesz, że miewasz chwile zwątpienia i myślisz o rozwodzie. Zastanawia mnie czy dajesz to odczuć swojemu parterowi i jak on na to reaguje, jak się zachowuje? A może to wyłącznie Twoja wewnętrzna walka?
  Do niedawna byłam w związku z chłopakiem z DDP. Wiele razy powtarzał mi, że bardzo mnie kocha, jestem dla niego najważniejsza, ale boi się że powtórzy się to co w jego rodzinie, bo jestem za dobra, łagodna. Mówił o rozstaniu, że tak będzie dla mnie lepiej, później przepraszał, że coś w niego wstąpiło i nie wie dlaczego tak się zachowuje. W końcu jednak mnie zostawił.
  Żałuję, że nie byłam w stanie mu pomóc, ale zastanawia mnie czy w ogóle było to możliwe?

39

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Wcale nie "dążą"-. nie mają tylko dobrych wzorców.Sama jestem DDD i wszystkiego muszę się uczyć.Pamiętam jak moja
matka mówiła że kobieta jest niewolnicą mężczyzny,albo że z wielką dupą wszędzie się zmieszczę ale z wielką gębą to już nie bardzo,a i jeszcze ze złość piękności szkodzi.Chore,prawda!

40

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Z ludźmi , którzy wychowywali się w rodzinie patologicznej pod względem alkoholu to jest tak, że część z nich stara się stworzyć w swym dorosłym życiu normalne rodziny , natomiast inni popadają w nałóg poprzez nadużywanie alkoholu lub tworzenie związku z alkoholikiem. Ja obecnie mam męża alkoholika, którego ojciec dużo pije, a mój mąż jako jedyny z czworga swego rodzeństwa poszedł w jego ślady.

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Należy pamiętać, że w normalnej sytuacji rodzice są dla dzieci zawsze pierwszymi wzorcami zachowań i postaw, również tych charakterystycznych dla płci. Co ważne - "słusznymi" wzorcami, bo to rodzice, więc dziecko w sposób naturalny uważa ich za autorytet.
Jeśli więc dziewczynka ma ojca alkoholika, bardzo silnie przyswaja sobie przekonanie, że tak właśnie powinien zachowywać się mężczyzna. Nawet jeśli bije, zaniedbuje, jest nieodpowiedzialny czy brutalny.
Niestety - w życiu dorosłym dziecko alkoholika jest nieświadomie gotowe i nawet bardzo "chętne" do wejścia w związek z osobą uzależnioną lub taką, która kiedyś się uzależni, a na razie przejawia tylko pewne cechy temperamentalne i/lub osobowościowe, które predestynują do picia. Bo czasem bywa tak właśnie, że z początku niepijący partner zaczyna pić, a wcześniej gołym okiem było widać, że ma do tego silne predyspozycje...
Wydaje mi się, że podobnie jest niemal ze wszystkimi innymi zaburzeniami, choć zależności mogą być bardziej skomplikowane.

42

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Moim zdaniem Wojciech ma rację, trzeba jednak też pamiętać o tym, że takie osoby w dorosłym życiu często postanawiają sobie "Nie będę taka/i jak oni". Pamiętają o tym, co było, wiedzą, jak to się odbiło na nich i wiedzą, że nie należy budować rodziny wzorując się na modelu rodziców.

43

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

powiem tak-jako dziecko alkoholika sama nie piję,nic mnie do tego nie ciągnie,alkohol bywa w domu oczywiście,stoi całymi miesiącami,ani ja ani mąż nie zwracamy na niego uwagi(mąż też jest DDA)),ale...zdaję sobie sprawę,że wyniosłam z dzieciństwa podświadomą tendencję do wytrzymywania strasznie ciężkich "ciężarów" życiowych
uświadamiają mi to ludzie pytając:"Jak ty to wytrzymujesz?","Ale jesteś dzielna.","Jak ty to robisz?","Ja bym tego nie zniosła."itp.
wikłam się w trudne sytuacje,trudne związki...

44 Ostatnio edytowany przez Wojciech Imielski (2011-05-09 22:27:55)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Szczerze powiedziawszy, ludzie są często bardzo szybcy do podziwiania innych i zadawania pytań w stylu "ojej, jak ty to wytrzymujesz?".
Ciekawe, czy zwrócili Państwo uwagę na pewną rzecz - jeśli w życiu cokolwiek się dzieje, wszyscy jakoś wytrzymujemy, bo nie mamy innego wyjścia. Owszem, niektóre osoby jęczą, stękają i mędzą po całych dniach, inne zaś nie, ale każdy z nas dźwiga na sobie jakiś ciężar i każdy daje sobie z nim radę.
Wypowiedzi w rodzaju "ja bym nie dał rady" są nieodpowiedzialne albo po prostu nie przemyślane - zwykle, kiedy przychodzi cios od losu, po prostu zwyczajnie żyjemy dalej. I radzimy sobie najlepiej, jak potrafimy.
W swojej praktyce zawodowej i życiu prywatnym spotkałem, jak każdy, pewnie tysiące osób i muszę powiedzieć po prostu, że ludzie na ogół są bardzo dzielni. Tacy po prostu są. Każdy w swoim małym, prywatnym piekiełku lub piekle. 

Jednak, co do DDA, to faktycznie - charakterystyczna jest skłonność do dźwigania znacznie więcej, niż się musi.

45

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Swoją drogą ciekawe dlaczego jest tak,że ludzie nie widzą swoich własnych sukcesów,tylko podziwiają innych...Kiedy ktoś zadaje mi te pytania typu:"Jak to wytrzymujesz?Jak to robisz?",odpowiadam,że we wszystkim co się dzieje szukam sobie jakichś dobrych stron...Denerwuje mnie strasznie takie "nie wierzenie" we własne możliwości,widzę to bardzo często...

46

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
Wojciech Imielski napisał/a:

Należy pamiętać, że w normalnej sytuacji rodzice są dla dzieci zawsze pierwszymi wzorcami zachowań i postaw, również tych charakterystycznych dla płci. Co ważne - "słusznymi" wzorcami, bo to rodzice, więc dziecko w sposób naturalny uważa ich za autorytet.
Jeśli więc dziewczynka ma ojca alkoholika, bardzo silnie przyswaja sobie przekonanie, że tak właśnie powinien zachowywać się mężczyzna. Nawet jeśli bije, zaniedbuje, jest nieodpowiedzialny czy brutalny.

Nie zawsze jednak tak jest. Ja jako dziecko wychowane w patologicznej rodzinie (ojciec alkoholik) od małego miałam głębokie przekonanie o tym , że ojciec jest zły i nas krzywdzi. Bez sugestii, bez wskazań przez rodzinę jaki to on jest zły. Nie wiem, jak powinien zachowywać się ojciec - wiem, jak zachowywać się nie powinien. Właściwe zachowanie rodzica stwarzam przez negację tego, które poznałam. Czasem zastanawiam się, na ile ten stworzony w mojej głowie dobry wzorzec jest rzeczywiście właściwy, a na ile jest to moja własna interpretacja.

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Nie uwierzy Pani - dokładnie to samo mówi niemal każda córka alkoholika, w tym również te, które następnie wychodzą za alkoholików...

48

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
Wojciech Imielski napisał/a:

Nie uwierzy Pani - dokładnie to samo mówi niemal każda córka alkoholika, w tym również te, które następnie wychodzą za alkoholików...

Nie widzę powodu, żeby Panu nie wierzyć. Wniosek jest mało optymistyczny - życie takiego dziecka to równia pochyła, koło - tak czy inaczej - zamknie się? Choćby nie wiem jak było świadome? Choćby nie wiem jak chciało pójść w drugą stronę?

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Nie, to też nieprawda. Zawsze bardzo wiele można zrobić.
Tylko praktyka jest taka, jaka jest.
Mechanizmy, o których rozmawiamy w tym wątku są po prostu zbyt złożone i trudne, by można było nad nimi zapanować na zasadzie: "mój ojciec (matka) pił(a), więc mój mąż (żona) na pewno nie będzie".
Ale, jak wiemy, nie każde DDA wiąże się z alkoholikiem, na szczęście.

50

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

A ja mam takie pytanie.
Moi rodzice nie sa i nie byli alkoholikami,ale mieszkalam jakis czas z alkoholikiem. Mniej wiecej od 14 roku zycia do 18. Czy moze to rzutowac na moje zycie?
Jesli chodzi o mnie to alkohol pije rzadko i nie sa to duze ilosci, nie pale wink. Nie bylam w zwiazku z facetem,ktory mial sklonnosci do alkoholizmu lub takim ktory zle traktowal kobiety , wrecz przeciwnie byli zazwyczaj bardziej oddani niz ja.
I powiem szczerze , nie ciagnie mnie ani troche do takich facetow.
Mysle , ze te 4 lata nia odegraly wielkiej roli,ale jednak chcialabym poznac opinie ludzi,ktorzy sie lepiej na tym znaja wink

51

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
fammefatale napisał/a:

A ja mam takie pytanie.
Moi rodzice nie sa i nie byli alkoholikami,ale mieszkalam jakis czas z alkoholikiem. Mniej wiecej od 14 roku zycia do 18. Czy moze to rzutowac na moje zycie?
Jesli chodzi o mnie to alkohol pije rzadko i nie sa to duze ilosci, nie pale wink. Nie bylam w zwiazku z facetem,ktory mial sklonnosci do alkoholizmu lub takim ktory zle traktowal kobiety , wrecz przeciwnie byli zazwyczaj bardziej oddani niz ja.
I powiem szczerze , nie ciagnie mnie ani troche do takich facetow.
Mysle , ze te 4 lata nia odegraly wielkiej roli,ale jednak chcialabym poznac opinie ludzi,ktorzy sie lepiej na tym znaja wink

Powinni wypowiedzieć się eksperci, ale ja wątpię czy Ci cokolwiek zagraża. Zwłaszcza że tu jesteś i potrafisz czytać ile nieszczęść bierze sie z alkoholu. Ile on wyrządził krzywdy, rozbił rodzin ... Moim zdaniem - jesteś daleka od takich skłonności. Podobnie zresztą jak ja.
W mojej rodzinie nigdy nie było alkoholu - ja też jestem niepijący. Mam juz prawie 40 lat i alkohol nigdy mi nie smakował. Nie mam środowiska w którym by się piło, bo Ci którzy próbowali - chyba pojęli, że ja sie do tego nie nadaję,
I jeszcze jedna uwaga - nie wiem czy prawda czy mit ... ale skłonności do alkoholu, przestępczość i inne formy patologii przenosi się w genach.

52

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
The_devil napisał/a:

I jeszcze jedna uwaga - nie wiem czy prawda czy mit ... ale skłonności do alkoholu, przestępczość i inne formy patologii przenosi się w genach.

Co do skłonności do alkoholu mogę się zgodzić - bo do grupa wysokiego ryzyka smile
Ale stwierdzenie, że skłonność do przestępstw przenosi się w genach to jakieś kuriozum. Jak to sobie wyobrażasz? Gen złodziejstwa?
I jakie inne patologie uważasz za dziedziczne?

53

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Nie wyobrażam sobie Anhedonia. To nie moje teorie. Nie wysysam z palca. Dawno na Discovery widziałem program, w którym były naukowe dowody na to, że na skłonność do zabójstw mają wpływ układy chromosomów. Nie pamiętam dokładnie. Trzeba by było poszperać. Gdzieś mi świta - historia parzystości chromosomów X lub Y. Nie chce Wam mydlić oczu, ale to były fakty.

Ja osobiście uważam też, że skłonności do samobójstw mogą mieć podłoże dziedziczne. I to jest ściśle prywatne zdanie.

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
fammefatale napisał/a:

A ja mam takie pytanie.
Moi rodzice nie sa i nie byli alkoholikami,ale mieszkalam jakis czas z alkoholikiem. Mniej wiecej od 14 roku zycia do 18. Czy moze to rzutowac na moje zycie?

Szanowna Pani,
sądzę, że to mieszkanie z alkoholikiem może mieć na Pani życie wpływ taki, jak każde inne zdarzenie czy przeżycie. Ważne jest, jakiego rodzaju relacje Was łączyły i czy np. doznała Pani z jego strony jakiejś krzywdy, czy też nie. W sytuacji, kiedy dzieli się z alkoholikiem jakąś część szeroko rozumianej przestrzeni życiowej może dojść do zjawiska tzw. "współuzależnienia", jednak dotyczy to raczej przypadków, w których osoby zainteresowane łączy jakaś głębsza więź i ich relacja jest czymś więcej niż tylko przebywaniem obok siebie.
Doprawdy nie sądzę, by samo mieszkanie z osobą uzależnioną miało Pani w jakiś sposób zagrażać.

Co do dziedziczności skłonności do przestępstw - oczywiste, że nie dziedziczy się bezpośrednio "złodziejstwa" ani "gwałcicielstwa". Jednak do zachowań przestępczych predestynowane są osoby o pewnych specyficznych rysach osobowościowych a także temperamentalnych. Osobowość kształtuje się na podłożu temperamentu, zaś podstawowe cechy temperamentalne są dziedziczne. Dziedziczy się przede wszystkim pewien określony typ układu nerwowego - dla przykładu notoryczni przestępcy to bardzo często ludzie poszukujący tzw. "mocnych doznań", permanetnie "niedobudzeni" nerwowo, przeżywający chroniczne poczucie nudy i monotonii (to zaś wynika m. in. z pewnych szczególnych cech układu nerwowego właśnie). Są różne sposoby dostarczania sobie stymulacji (pobudzenia) - można skakać ze spadochronem, ale można też gwałcić nastolatki... To zaś, którą drogę ostatecznie wybierze konkretny człowiek, zależy od wielu czynników (osobowości, moralności, wychowania itd.).


Co do telewizyjnych kanałów naukowych - byłem przez wiele lat wielkim entuzjastą wiedzy popularnonaukowej przekazywanej przez pewne stacje ale coraz częściej odnoszę wrażenie, że na fali wszechobecnej komercji i poszukiwania łatwego zbytu nie cofają się przed podawaniem najbardziej nawet fantastycznych bzdur, byle tylko zapewnić sobie widzów dla prezentowanych w przerwie reklam. Dlatego byłbym ostrożny w przyswajaniu nowinek "naukowych" proponowanych przez najbardziej nawet renomowane popularnonaukowe stacje tv.

55

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

I takiej wypowiedzi potrzebowaliśmy ... także ja ... DZIĘKUJEMY ....

56

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Dziekuje Wam bardzo za odpowiedz wink

57

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Wiecie co, przeczytałam pierwsze wypowiedzi z tego wątku to aż mi się zachciało płakać!
Osoby, które nie mają zielonego pojęcia o tym, co dzieci żyjące w patologi czują nie powinny się udzielać, to na prawdę boli.
To nie jest tak jak myślicie, że jeżeli jest ojciec pijak to i syn taki będzie. Prosty przykład ?
Mój tata - miał ojca pijaka, teraz, wraz z siostrą są osobami NIE pijącymi, tata, ostatni raz trunek w ustach miał 6 lat temu.
A propos patologi, ja żyję w rodzinie patologicznej.
Mam 14 lat, co prawda przychodzi mi to z trudem, ale przyznaję, jestem z rodziny patologicznej.
Uważam, że pewne rzeczy owszem, przechodzą z pokolenia na pokolenie. - zmiany w psychice.
Moja babcia - mama mojej mamy, była chora.
Moja mama ma dwóch synów, którzy już trochę czasu przesiedzieli w pierdle. Ze swoim mężem rozwiodła się, kiedy zaczął pić. Potem spotkała mojego tatę no i się związali. Od 4 lat przeżywamy piekło.
Od 4 lat mój brat nie ma kontaktu z mamą - no dobra ma, ale tylko ten prowadzący do frustracji.
Od 3 lat, kiedy synowie mamy popadli w większe długi, a tata przestał dawać pieniądze, bo 'znikały' ( przecież wiadomo było, że szły na spłatę synków )
Od 2 lat tata z niecierpliwością czeka na rozwód.
Moja mama jest psychicznie chora, wymyśla sobie niestworzone rzeczy, rok temu, kiedy to ja byłam w 1 kl. gimnazjum przyszła do mojej szkoły, na wf i przy trzech klasach oskarżyła mnie o kradzież sweterka, który miała schowany u siebie w szafie. Mama wszystkich buntuje przeciwko nam, nawet sąsiadów; osoby publiczne. Zawsze, kiedy przyjdzie jakaś Pani z MOPR'u musimy prostować opowiastki mamy. Mamy wszystkiego dosyć. Z tym na prawdę trudno żyć. 
Uważam, że osoby wrażliwe, takie jak ja, nie chcą popełniać błędów osoby chorej i izolują się od niej. Tak jest w moim przypadku.
Jeszcze apel. Jeżeli znacie kogoś z rozbitej rodziny, w młodym wieku, warto mu pomóc, nawet jedna rozmowa dużo daje. Jeżeli taka osoba nie otrzyma najmniejszej pomocy załamie się... Nie raz chciałam sobie odebrać życie ...
Pozdrawiam.

58

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

fetlle troszke zbyt wczesnie tu trafilas. Czasami nie warto szukać wyjasnienia wlasnych problemów, w tak zaawansowanym świecie jak forum. Wypowiadają się tu rózni ludzie, wiec należy wziąć poprawkę na pewne niedociągnięcia wynikające z wiedzy. Oczywiście, że każdy w rodzinie patologicznej (kazde dziecko) ma szanse stać sie zupełnie inny niż rodzice. Sam znam takich przypadków kilkanaście. Ale piszemy tu nie tylko o prawdopodobieństwie, ale także o tendencjach.
Istnieje wiec spora szansa, że wiele dzieci wychowanych w patologii, będzie (nawet nieświadomie) dążyć do niej w przyszlości.
Zakładam, że będziesz całkiem normalną, fajną dziewczyną, skoro już teraz ruszył Cie ten skomplikowany wątek. Życzę Ci powodzenia, i spokoju.
Porozmawiaj wczesniej z kimś nim następnym razem zbyt wczesnie - zupełnie niepotrzebnie sie zdenerwujesz ....

59

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Witam , studiuję psychologię , miałam ten temat na zajęciach wink Tak, dążą , ponieważ gdy próbują chociażby stworzyć zdrowy związek z osoba z niepatologicznej rodziny, czują się podświadomie źle, chociaż są wyjatki, którym sie to udaje

60

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
naami napisał/a:

Spotkałam się z opiniami, wg których dzieci wychowane w rodzinach patologicznych (choćby przez rodziców alkoholików) w dorosłym życiu wybierają partnera z podobnymi tendencjami (np. ojciec alkoholik, partner alkoholik), albo - same popadają w daną patologię. Wydaje mi się to absurdalne, dlatego proszę o wypowiedzi osób rozeznanych w temacie (nie zależy mi na gdybaniu a na konkretach).

Pozdrawiam:)

Z góry przepraszam, że nie przeczytałam odpowiedzi pod postami. Te wzorce wychowawcze, których nabywa się w życiu w takiej rodzinie mogą, ale wcale nie muszą ciągnąć się za dzieckiem w życiu dorosłym. Mój eks pochodził z takiej rodziny, wprawdzie nie pił zbyt wiele, ale brakowało mu umiejętności kochania, empatii, okazywania emocji. Syndrom DDA w całej postaci. Takim ludziom jest trudno zyć samym ze sobą, a co dopiero z drugim człowiekiem i to na różnych płaszczyznach. Podświadomie szukają podobnego partnera do pijącej matki czy ojca, bo innego wzorca nie znają. Niestety, ale to może być prawda.

61

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Witam, dorastalam i nadnal zyje w patologicznej rodzinie. Jak by bylo malo, ze patologicznej to jeszcze wielodzietnej. Mam 24 lata i do tej pory nie udalo mi sie uciec od tego wszystkiego, glownie ze wzgledow finansowych... mieszkam z matka alkoholiczka, ojcem ktory rowniez lubi zagladnac do butelki-jesli tylko jest okazja, jest za co..ktos postawi...ponadto jeden z moich braci tez jest alkoholikiem...drugi brat ma wyrazne sklonnosci ku temu-gdyby tylko mial pieniadze to tez pil by czesto. Natomiast ja sama pije sporadycznie, raz na 2 mies czasem rzadziej i oczywsicie najwiecej 3 piwa.. ogolnie nie ciagnie mnie ku temu i jestem pewna ze nie skoncze jako alkoholliczka, za duzo wycierpialam przez alkohol, jestem za bardzo swiadoma tego zla jakie ze soba niesie jego naduzywanie. A to, czy dzieci z rodzin patologicznych  beda "dazyc" do patologi wydaje mi sie, ze w duzej mierze zależy od charakteru, sytuacji w jakiej znajduje sie dana osoba. Osobiscie nie zdaje sobie sprawy jak to jest z ta podswiadomoscia, z tym, ze jako kobiety wybieramy sobie partnerow pijacych...ale chyba cos w tym jest. Ojciec mojego chlopaka byl alkoholikiem, polaczyly nas wpolne problemy mozna powiedziec....tymczasem chlopak lubi wypic, zdarzalo sie nawet ze pil codziennie po 2-3piwa...nie ma tygodnia zeby nie pil, nie dociera chyba do mnie jak wielki jest to problem i czym moze to grozic w przyszlosci...nie pije przy mnie-pije z kolegami, nie widze tego moze dlatego sie tym tak bardzo nie przejmuje...Jest dobrym czlowiekiem mimo wszystko, ale predyspozycje genetyczne na alkoholika zapewne ma...reasumujac na moim przykladzie jak widac zgadza sie-powielamy zle przyklady jak np moi bracia..A ja? jestem z mezczyzna ktory od alkoholu nie stroni ....aczkolwiek sama niegdy bym sie nie upodlila do tego stopnia by byc alkoholiczka. Bardzo chciala bym zyc normalnie, miec w koncu normalny dom, meza rodzine i dzieci. Jednak los nie jest dla mnie ani troche przychylny, laskawy...wiecznie pod gorke, wiecznie klody pod nogi...Brak mi wiary w siebie, mam niska samoocene-to rowniez dzieki dorastaniu w cudownej rodzinie. Tak naprawde nie mam na kim polegac, nie mam sie do kogo zwrocic o pomoc zeby wyrwac sie z tego bagna. O prace ciezko tak wiec o usamodzielnieniu moge pomarzyc...czasami mysle sobie, ze juz wszystko mi jednoo, co bedzie dalej, nie mam juz sil na walke z czyms, co mnie przerasta. Jednoczesnie bardzo pragne zaczac zyc normalnie...po prostu zaczac ZYC !!!

62

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Witaj.
Świadomie kreujesz sobie przyszłość. To jest właśnie w tym najgorsze, że wiesz gdzie jest błąd a mimo wszystko podążasz jego tropem.
Odizoluj sie od tego. Możliwości jest naprawdę wiele ... Uwierz w to i uwierz w siebie Lilia88 ...

63 Ostatnio edytowany przez coolka (2012-02-27 20:56:23)

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

rzeczywiście coś w tym powielaniu zachowań jest - ja co prawda nie miałam w rodzinie alkoholika,ale to wcale nie znaczy, że nasza rodzina nie miała problemów...

Mój tato  nie pije i zawsze stronił od alkoholu, ale też potrafił wszczynać różne awantury - i to w zwyczajny dzień, na trzeźwo z byle powodu, czasem naprawdę błahego. Bardzo źle traktował mamę i nadal tak traktuje. Nie obchodziło go, że dzieci na to wszystko patrzą. Mam na myśli przemoc psychiczną. Z dzieciństwa pamiętam częste wrzaski, awantury, wyzwiska, płacz mamy, nasz paniczny strach, rzucanie różnymi przedmiotami - często stronę mamy (na szczęście nie trafiał).

Całe życie bałam się bliskości, bardzo chciałam ale obawiałam sie, że wszyscy faceci są tacy jak mój tata - z pozoru miły, uprzejmy, kuluralny i bardzo lubiany człowiek, który w domu potrafi w jednej sekundzie nagle zmienić się nie do poznania - w potwora znęcającego się psychicznie nad własną żoną. Panicznie bałam się agresji.

W końcu znalazłam naprawdę wspaniałego człowieka, który jest moim mężem, ale sama zauważyłam, że moje zachowanie względem niego jest dość dziwne... Staram się nad tym panować (coraz częsciej mi to wychodzi), ale ciągle boję się, że straci do mnie szacunek i będzie mnie źle traktował. Paradoksalnie to ja, właśnie z tego powodu, źle go traktuję (oczywiście nie aż tak jak to było w moim domu) - często wszczynam różne kłótnie z błahych powodów, bywam agresywna, czepiam się głupot (potem oczywiście żałuję). Jestem mocno przewrażliwiona na słowa i wyrażenia w stosunku do mnie, które mi się nie spodobają. Wszystko nadmiernie analizuję i nawet jeśli wiem, że on nie miał nic złego na mysli to i tak przesadnie reaguję, wypominam. W konfliktach to ja krzyczę, a on spokojnie mówi. Manipuluję mężem. Staram się go kontrolować i nim rządzić (udowadniam samej sobie, że mam nad nim władzę). Zostało mi cos takiego w psychice, że "zapobiegawczo" staram się tłumić najmniejsze nawet oznaki, że jego zachowanie w stosunku do mnie może się zmienić na gorsze. Przez co, to ja stałam się w naszym związku tą agresywną stroną. Jaki to efekt przynosi? Oczywiście łatwo się domyślić, że przeciwny - bo nawet najspokojniejszy człowiek świata w końcu zacząłby się denerwować gdyby był tak ciągle traktowany.

Dobrze, że uświadomiłam sobie że to robię i że jest to złe (traktuję kogoś tak , jak sama nie chciałam być traktowana). Walczę z tym, staram się ufać mężowi, że nie chce mnie skrzywdzić. Takie sytuacje zdarzają się coraz rzadziej, ale taka uśpiona przesadna czujność ciągle we mnie siedzi i co jakiś czas daje o sobie znać.

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
JustynaPiatkowska napisał/a:

Naami,
ze smutkiem stwierdzam, że najczęściej powielamy schematy zachowań,

a ja uwazam że każdy jest kowalem własnego losu,
oczywiści istnieje możliwosć wyniesienia czegos  z domu, srodowiska, otoczenia
zarówno tych dobrych wzorców jak i negatywnych

ale silna osobowosc, a ona po części wynika z charakteru, umysłu, jest w stanie dać sobie radę z piętnem, i nie powielać wzorców z domu

65

Odp: Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?
szczesliwamariola napisał/a:

ale silna osobowosc, a ona po części wynika z charakteru, umysłu, jest w stanie dać sobie radę z piętnem, i nie powielać wzorców z domu

niestety często dzieci z takich domów nie mają silnej osobowości... Z czasem potrafią ją w sobie wykształcić, ale to wymaga dużej pracy nad sobą i zrozumienia swojego zachowania, które często jest nieświadome.

Posty [ 1 do 65 z 261 ]

Strony 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Dzieci wychowane w patologii w późniejszym życiu też do niej 'dążą'?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024