Szczesc Boze, piszę w sprawie, która jest dla mnie bardzo ciężka. Dotyczy ona odrzucenia mojej milosci przez narzeczona. Bylismy w zwiazku od 8.5 roku, z tego 1.5 roku w narzeczeństwie. Na 1 maja tego roku mielismy zaplanowany ślub, 26 kwietnia chciala sie spotkać porozmawiać po kłótni dzień wcześniej. Przyszla i powiedzial mi 5 dni przed slubem, ze to nie to, ze nie pasujemy do siebie, ze mnie nie kocha. Okres przygotowan do slubu, wesela zarowno dla mnie jak i dla niej byl ciezki,poniewaz mielismy na to tylko 1.5 miesiaca, dziallismy we 2. Tlumaczyla, ze juz dawno chciala to zrobic, ale nie miala odwagi, ale teraz Bog dal jej odwage, wczesniej sie bala o mnie. Wspmniala, ze jak mamy byc razem to bedziemy ale kiedys nie teraz. Ciagle dociekalem tematu, skad taka decyzja te wszystkie przygotowania, zawsze mowila ze juz sie nie moze doczekac, a tu raptem taka zmiana. Od tamtej rozmowy sie nie widzielismy, tylko kilka razy kontakt telefonicznh na moja prosbe. W ktorejs z rozmow stwierdzial, ze Boga wola to Boga, ale ona nigdy nie chce juz ze mna byc. Nie potrafie zrozumieć jak mozna zerwac kontakt w jednej chwili, znienawidzic i miec tyle agresji w moim kierunku. Slub w kosciele odwolala jej matka, bo ona nie miala sily. Czy slub mozna sobie od tak odwolac? Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobic, bardzo ja Kochsm, jesli wrocilaby potrafilbym jej wybaczyc, ale nic do niej nie trafia, prosze o porade.
Bog zaplac.
Można ot tak sobie odwołać ślub.
To trudne, ale ciesz się, że nie poleciała na fali emocji i nie musisz się rozwodzić teraz, kiedy emocje by opadły, a ona stwierdziłaby, że jednak nie kocha.
Czasem jest tak, że ludzie są ze sobą z przyzwyczajenia, dla wygody, z braku alternatywy. W obliczu decyzji ostatecznych coś w nich pęka i widzą że to nie jest to czego chcieliby na całe swoje życie. Tu zapewne to właśnie się stało. Twoja narzeczona była z tobą niejako siłą rozpędu. W obliczu ślubu uświadomiła sobie że wóz albo przewóz. Jak nie zrobi czegoś tu i teraz, to już do końca życia będzie skazana na coś w czym już nie czuła się dobrze. No i stało się. Twój świat się zawalił, ale uwierz, że tak jest lepiej. Ty się z czasem wyleczysz, a gdyby jednak doszło do ślubu, to ona byłaby nieszczęśliwa, a ty z nią też nie zaznalbyś prawdziwego szczęścia.
Na naukach przedmalzenskich nasz ksiądz powiedział, że jak ma się poważne wątpliwości, jak tak naprawdę nie chce się tego ślubu, to lepiej zrezygnować, nawet w dzień ślubu, nawet godzinę przed.
Wiesz, życie w małżeństwie jest trudne. Bez miłości szybko by się rozpadło. Na samym przyzwyczajeniu nie da się zbudować szczęścia.
Jako że jesteś wierzący wytłumacz to sobie tak - najwidoczniej Bóg tak chciał.
Zawsze zastanawiałem się jak to jest i głęboko wierzących.
Jako że jesteś wierzący wytłumacz to sobie tak - najwidoczniej Bóg tak chciał.
Zawsze zastanawiałem się jak to jest i głęboko wierzących.
Właśnie, mam wrażenie, że takie sytuacje weryfikują wiarę
Szczesc Boze, piszę w sprawie, która jest dla mnie bardzo ciężka. Dotyczy ona odrzucenia mojej milosci przez narzeczona. Bylismy w zwiazku od 8.5 roku, z tego 1.5 roku w narzeczeństwie. Na 1 maja tego roku mielismy zaplanowany ślub, 26 kwietnia chciala sie spotkać porozmawiać po kłótni dzień wcześniej. Przyszla i powiedzial mi 5 dni przed slubem, ze to nie to, ze nie pasujemy do siebie, ze mnie nie kocha. Okres przygotowan do slubu, wesela zarowno dla mnie jak i dla niej byl ciezki,poniewaz mielismy na to tylko 1.5 miesiaca, dziallismy we 2. Tlumaczyla, ze juz dawno chciala to zrobic, ale nie miala odwagi, ale teraz Bog dal jej odwage, wczesniej sie bala o mnie. Wspmniala, ze jak mamy byc razem to bedziemy ale kiedys nie teraz. Ciagle dociekalem tematu, skad taka decyzja te wszystkie przygotowania, zawsze mowila ze juz sie nie moze doczekac, a tu raptem taka zmiana. Od tamtej rozmowy sie nie widzielismy, tylko kilka razy kontakt telefonicznh na moja prosbe. W ktorejs z rozmow stwierdzial, ze Boga wola to Boga, ale ona nigdy nie chce juz ze mna byc. Nie potrafie zrozumieć jak mozna zerwac kontakt w jednej chwili, znienawidzic i miec tyle agresji w moim kierunku. Slub w kosciele odwolala jej matka, bo ona nie miala sily. Czy slub mozna sobie od tak odwolac? Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobic, bardzo ja Kochsm, jesli wrocilaby potrafilbym jej wybaczyc, ale nic do niej nie trafia, prosze o porade.
Bog zaplac.
życzę Ci zrozumienia. jak naprawdę kochasz, to zrozumiesz i puścisz wolno w głowie. Ona nie Ciebie, ale pewnie siebie nienawidzi. nie było wam pisane. ktoś inny jest.. tak na to patrz..
Posiedź sobie trochę na tym forum, a tobie też odechce się brania ślubu.
Posiedź sobie trochę na tym forum, a tobie też odechce się brania ślubu.
Popieram.
Szczesc Boze, piszę w sprawie, która jest dla mnie bardzo ciężka. Dotyczy ona odrzucenia mojej milosci przez narzeczona. Bylismy w zwiazku od 8.5 roku, z tego 1.5 roku w narzeczeństwie. Na 1 maja tego roku mielismy zaplanowany ślub, 26 kwietnia chciala sie spotkać porozmawiać po kłótni dzień wcześniej. Przyszla i powiedzial mi 5 dni przed slubem, ze to nie to, ze nie pasujemy do siebie, ze mnie nie kocha. Okres przygotowan do slubu, wesela zarowno dla mnie jak i dla niej byl ciezki,poniewaz mielismy na to tylko 1.5 miesiaca, dziallismy we 2. Tlumaczyla, ze juz dawno chciala to zrobic, ale nie miala odwagi, ale teraz Bog dal jej odwage, wczesniej sie bala o mnie. Wspmniala, ze jak mamy byc razem to bedziemy ale kiedys nie teraz. Ciagle dociekalem tematu, skad taka decyzja te wszystkie przygotowania, zawsze mowila ze juz sie nie moze doczekac, a tu raptem taka zmiana. Od tamtej rozmowy sie nie widzielismy, tylko kilka razy kontakt telefonicznh na moja prosbe. W ktorejs z rozmow stwierdzial, ze Boga wola to Boga, ale ona nigdy nie chce juz ze mna byc. Nie potrafie zrozumieć jak mozna zerwac kontakt w jednej chwili, znienawidzic i miec tyle agresji w moim kierunku. Slub w kosciele odwolala jej matka, bo ona nie miala sily. Czy slub mozna sobie od tak odwolac? Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobic, bardzo ja Kochsm, jesli wrocilaby potrafilbym jej wybaczyc, ale nic do niej nie trafia, prosze o porade.
Bog zaplac.
Witaj - Bardzo przykre to co Ciebie spotkało i to na parę dni przed zaplanowanym ślubem, ale widocznie tak miało być, lepiej teraz to się stało,niż miałoby to nastąpić kilka dni już po ślubie. Ale jak wiesz nie ma skutku bez przyczyny coś musiało się takiego stać,że narzeczona zmieniła nagle decyzję.Napisałeś o wcześniejszej kłótni,ale nie napisałeś czego ona dotyczyła,może właśnie to przez nią narzeczona odwołała ślub?
Jako że jesteś wierzący wytłumacz to sobie tak - najwidoczniej Bóg tak chciał.
Zawsze zastanawiałem się jak to jest i głęboko wierzących.
Oj, tam. "Bóg tak chciał."
Ona chciała. I tyle.
Hrefi napisał/a:Jako że jesteś wierzący wytłumacz to sobie tak - najwidoczniej Bóg tak chciał.
Zawsze zastanawiałem się jak to jest i głęboko wierzących.
Oj, tam. "Bóg tak chciał."
Ona chciała. I tyle.
Ona raczej nie chciała i w tym rzecz.
Moim zdaniem dobrze zrobiła, nie ma nic gorszego nie ślub mimo wątpliwości. Lepiej się rozstać przed ślubem, niż po.
Coombs napisał/a:Hrefi napisał/a:Jako że jesteś wierzący wytłumacz to sobie tak - najwidoczniej Bóg tak chciał.
Zawsze zastanawiałem się jak to jest i głęboko wierzących.
Oj, tam. "Bóg tak chciał."
Ona chciała. I tyle.Ona raczej nie chciała i w tym rzecz.
Moim zdaniem dobrze zrobiła, nie ma nic gorszego nie ślub mimo wątpliwości. Lepiej się rozstać przed ślubem, niż po.
Chciała. I tak zrobiła. Może z innym...?
A pewności nigdy nie ma. Mi kiedyś sor na studiach powiedział, że jedyne co możemy być pewni, to miłość własnych dzieci... Ale potem dodał, że i na tę miłość trzeba zasłużyć.
Cyngli napisał/a:Coombs napisał/a:Oj, tam. "Bóg tak chciał."
Ona chciała. I tyle.Ona raczej nie chciała i w tym rzecz.
Moim zdaniem dobrze zrobiła, nie ma nic gorszego nie ślub mimo wątpliwości. Lepiej się rozstać przed ślubem, niż po.
Chciała. I tak zrobiła. Może z innym...?
A pewności nigdy nie ma. Mi kiedyś sor na studiach powiedział, że jedyne co możemy być pewni, to miłość własnych dzieci... Ale potem dodał, że i na tę miłość trzeba zasłużyć.
Chodziło mi o to, że nie chciała ślubu. Więc dobrze, że go nie wzięła. Wcale nie musi być nikogo innego.
Szczesc Boze, piszę w sprawie, która jest dla mnie bardzo ciężka. Dotyczy ona odrzucenia mojej milosci przez narzeczona. Bylismy w zwiazku od 8.5 roku, z tego 1.5 roku w narzeczeństwie. Na 1 maja tego roku mielismy zaplanowany ślub, 26 kwietnia chciala sie spotkać porozmawiać po kłótni dzień wcześniej. Przyszla i powiedzial mi 5 dni przed slubem, ze to nie to, ze nie pasujemy do siebie, ze mnie nie kocha. Okres przygotowan do slubu, wesela zarowno dla mnie jak i dla niej byl ciezki,poniewaz mielismy na to tylko 1.5 miesiaca, dziallismy we 2. Tlumaczyla, ze juz dawno chciala to zrobic, ale nie miala odwagi, ale teraz Bog dal jej odwage, wczesniej sie bala o mnie. Wspmniala, ze jak mamy byc razem to bedziemy ale kiedys nie teraz. Ciagle dociekalem tematu, skad taka decyzja te wszystkie przygotowania, zawsze mowila ze juz sie nie moze doczekac, a tu raptem taka zmiana. Od tamtej rozmowy sie nie widzielismy, tylko kilka razy kontakt telefonicznh na moja prosbe. W ktorejs z rozmow stwierdzial, ze Boga wola to Boga, ale ona nigdy nie chce juz ze mna byc. Nie potrafie zrozumieć jak mozna zerwac kontakt w jednej chwili, znienawidzic i miec tyle agresji w moim kierunku. Slub w kosciele odwolala jej matka, bo ona nie miala sily. Czy slub mozna sobie od tak odwolac? Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobic, bardzo ja Kochsm, jesli wrocilaby potrafilbym jej wybaczyc, ale nic do niej nie trafia, prosze o porade.
Bog zaplac.
Teraz Cię to boli, ale z czasem stwierdzisz, że dobrze się stało. Nie powinno się brać ślubu, kiedy ma się jakiekolwiek wątpliwości. Ona pewnie wcześniej płynęła z prądem, wszystko jakoś tak się rozwijało, a w pewnym momencie pojawiły się wątpliwości. Dobrze zrobiła, że powiedziała stop. Gdyby wyszła za Ciebie mimo wątpliwości, skończyłbyś z jeszcze bardziej złamanym sercem i jeszcze do tego jako rozwodnik.
To jakaś niepoważna dziewczyna. Miała sporo czasu, żeby się zastanowić. Zerwać z kimś na parę dni przed ślubem, to jest zwyczajne świństwo i dziecinada.
Posiedź sobie trochę na tym forum, a tobie też odechce się brania ślubu.
Dobre
Uważam,żę nie ma co płakać nad już rozlanym mlekiem.Widocznie - mimo spędzonych ze sobą 8,5 lat - dziewczyna nie była jemu pisana. Zerwała z nim,a nie miała odwagi odwołać ślubu w kościele,tylko posłużyła się swoją matką? Uważam,żę dobrze się stało.Czas leczy rany,lepiej,żę to się skończyło,zanim się zaczęło,niż mieliby oboje cierpieć w nieudanym małżeństwie.
Minelo 1,5 miesiaca juz jest lepiej, ale te mysli wracaja. Wrocilem do rodzinnego domu, przed slubem, znalazlem prace na miejscu, ale brak motywacji, celu, nie idzie mi nie chce mi sie, myslalem nad przeprowadzka do wiekszego miasta, tylko jest ta obawa czy dam rade sobie sam? W nowym miejscu? Bez znajomych? Porazka dla mnie jest mieszkanie w tym wieku z rodzicami.
Minelo 1,5 miesiaca juz jest lepiej, ale te mysli wracaja. Wrocilem do rodzinnego domu, przed slubem, znalazlem prace na miejscu, ale brak motywacji, celu, nie idzie mi nie chce mi sie, myslalem nad przeprowadzka do wiekszego miasta, tylko jest ta obawa czy dam rade sobie sam? W nowym miejscu? Bez znajomych? Porazka dla mnie jest mieszkanie w tym wieku z rodzicami.
A ile masz lat?
21 2018-06-12 19:13:54 Ostatnio edytowany przez Skrzywdzony109 (2018-06-12 19:29:59)
28. To chyba najgorszy blad jaki popelnilem. Szukajac tutaj pracy.
Minelo 1,5 miesiaca juz jest lepiej, ale te mysli wracaja.
Spokojnie przejdziesz wszystkie etapy po rozstaniu. Najważniejsze to absolutny brak kontaktu i rozliczenie z przeszłością. Jeżeli już Masz to za sobą, to przed Tobą tylko etap zdrowienia.
Wykorzystaj ten czas na pracę nad sobą. Nic tak nie poprawia poczucia własnej wartości jak wysiłek fizyczny, bieganie, rower...
Dodatkowo polecam terapię wątkiem dla tych co po rozstaniu: http://www.netkobiety.pl/t67911.html Dotrzesz do ostatniego posta i Masz ją z głowy. Zwracaj szczególną uwagę na wpisy autora, the_pass,życzliwego i elle_88.
Wrocilem do rodzinnego domu, przed slubem, znalazlem prace na miejscu, ale brak motywacji, celu, nie idzie mi nie chce mi sie, myslalem nad przeprowadzka do wiekszego miasta,
Myślę, że to dobry pomysł, ale przed tym, koniecznie powinieneś naprawić swoją głowę, bo to co przeżywasz dzieje się tylko i wyłącznie w Twojej głowie.
tylko jest ta obawa czy dam rade sobie sam? W nowym miejscu? Bez znajomych?
A dlaczego nie miałbyś sobie poradzić? Nowi znajomi znajdą się na pewno, tylko potrzebna będzie Twoja otwartość na nowe znajomości. Jak miałeś jakieś hobby, pasję przed poznaniem ex, to dobrze będzie do tego wrócić, a jak nie, polecam zapisać się na kurs tańca towarzyskiego.
Porazka dla mnie jest mieszkanie w tym wieku z rodzicami.
Potraktuj to jako etap przejściowy. Przecież nie przeprowadzisz się z rodzicami.
Nie chodzi o przeprowadzke z rodzicami, 10 lat mieszkalem poza domem. Z malymi przerwami. Chce zamieszkac samemu ale w wiekszym miescie. Wiem ze nie przemyslalem tego, podejmujac prace, ale teraz wiem, ze nie chce tutaj mieszkac. Chce zaczac wszystko od nowa.
24 2018-06-12 19:41:27 Ostatnio edytowany przez starr (2018-06-12 19:44:17)
Nie chodzi o przeprowadzke z rodzicami, 10 lat mieszkalem poza domem. Z malymi przerwami. Chce zamieszkac samemu ale w wiekszym miescie. Wiem ze nie przemyslalem tego, podejmujac prace, ale teraz wiem, ze nie chce tutaj mieszkac. Chce zaczac wszystko od nowa.
Na tym etapie, możesz wziąć za dużo na siebie - nowe miejsce, nowe mieszkanie, nowa praca. Daj sobie czas na dojście do normalności. Popracuj nad poczuciem własnej wartości. Przyda się, zaczynając wszystko od nowa...
Czytaj polecony wątek. To po drobnych korektach redaktorskich byłby doskonały podręcznik "co i jak po rozstaniu"
W pracy nadal brak umowy, nie chce tam pracowac, a moze byc tak ze nic nie znajde Nie wiem co juz mam robic za duzo tego wszystkiego na jeden raz.
Doradzic ktos cos?
jak nie masz umowy to szukaj czegoś, co Ci będzie bardziej pasowało i tyle.
Naprawdę znalezienie pracy to nie jest wielka filozofia obecnie.
Wlasnie podpisalem umowe jakies 2 tyg temu
No to w czym problem?
Jak Ci się praca nie podoba to trzeba było zrezygnować.
Masz okres próbny? To szukaj czegoś i zrezygnuj po okresie próbnym.
Wiem tylko jakos nie mam motywacji do tej pracy po tym wszystkim, ostatnie 2 lata zapieprzalem po 12 h aby zarobic na wesele, mieszkanie, a teraz brak mi celu, zastanawiam sie na dluzymi wakacjami.
Wiem tylko jakos nie mam motywacji do tej pracy po tym wszystkim, ostatnie 2 lata zapieprzalem po 12 h aby zarobic na wesele, mieszkanie, a teraz brak mi celu, zastanawiam sie na dluzymi wakacjami.
Widocznie, Skrzywdzony, w ciągu tych ostatnich 18 miesięcy straciłeś z oczu to najważniejsze. Uwagę, którą należało kierować ku narzeczonej. Nie ku rodzinom Waszym i znajomym. Dla sarmackiego "zastaw się, a postaw się". Gdyby wesele nie było najważniejszym w Twoim życiu spostrzegłbyś, że dzieje się coś niedobrego.
Teraz, to musztarda po obiedzie. Ale, tak - na przyszłość, z inną już, jak znalazł, ta rada.
Ale czy chcialem cos zlego? Pracowalem a reszte czasu spedzalem z nia. Chcialem, zebysmy obyli sis bez kredytu oboje tego chcielismy, mielismy wspolne plany marzenia, a wyszlo jak wyszlo
Ale czy chcialem cos zlego? Pracowalem a reszte czasu spedzalem z nia. Chcialem, zebysmy obyli sis bez kredytu oboje tego chcielismy, mielismy wspolne plany marzenia, a wyszlo jak wyszlo
No więc wyszło jak wyszło. Jako mężczyzna przestań użalać się nad sobą i weź się w garść. Idź na siłownię, kup sobie rower i zwiedzaj okolice. Jak łeb ci pęka, to najlepiej do odreagować ciężką pracą, niekoniecznie zawodową. Skup się na czymś co umiesz i dobrze ci wychodzi. Moze sklejaj samolociki, może pojedź na weekend w góry, idź na rajd PTTK w twojej okolicy. Zacznij żyć. Ona nie wróci, ale zrób tak żebyś ty wrócił do siebie. I nie jęcz. Człowiek nie sznurek. Tak łatwo nie pęka.
Caly swiat mi sie zawalil:/ bez niej to nie to samo
Jasne. Każdy tak mówi, a potem podnosi się i z głową do góry idzie dalej.
Wolałbyś rozwód po kilku miesiącach małżeństwa? Jej coś nie grało i pewnie nie grało od dłuższego czasu, ale starała się nic nie mówić. Ty nic nie widziałeś skoncentrowany na czymś innym i wyszło jak wyszło. Moim zdaniem - na dobre dla Ciebie. Lepiej przed niż po ślubie.
36 2018-06-26 16:06:41 Ostatnio edytowany przez puchaty34 (2018-06-26 16:08:54)
Szczesc Boze, piszę w sprawie, która jest dla mnie bardzo ciężka. Dotyczy ona odrzucenia mojej milosci przez narzeczona. Bylismy w zwiazku od 8.5 roku, z tego 1.5 roku w narzeczeństwie. Na 1 maja tego roku mielismy zaplanowany ślub, 26 kwietnia chciala sie spotkać porozmawiać po kłótni dzień wcześniej. Przyszla i powiedzial mi 5 dni przed slubem, ze to nie to, ze nie pasujemy do siebie, ze mnie nie kocha. Okres przygotowan do slubu, wesela zarowno dla mnie jak i dla niej byl ciezki,poniewaz mielismy na to tylko 1.5 miesiaca, dziallismy we 2. Tlumaczyla, ze juz dawno chciala to zrobic, ale nie miala odwagi, ale teraz Bog dal jej odwage, wczesniej sie bala o mnie. Wspmniala, ze jak mamy byc razem to bedziemy ale kiedys nie teraz. Ciagle dociekalem tematu, skad taka decyzja te wszystkie przygotowania, zawsze mowila ze juz sie nie moze doczekac, a tu raptem taka zmiana. Od tamtej rozmowy sie nie widzielismy, tylko kilka razy kontakt telefonicznh na moja prosbe. W ktorejs z rozmow stwierdzial, ze Boga wola to Boga, ale ona nigdy nie chce juz ze mna byc. Nie potrafie zrozumieć jak mozna zerwac kontakt w jednej chwili, znienawidzic i miec tyle agresji w moim kierunku. Slub w kosciele odwolala jej matka, bo ona nie miala sily. Czy slub mozna sobie od tak odwolac? Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobic, bardzo ja Kochsm, jesli wrocilaby potrafilbym jej wybaczyc, ale nic do niej nie trafia, prosze o porade.
Bog zaplac.
Jeśli to zbyt osobiste dla Ciebie pytanie, to z góry przepraszam, ale muszę je zadać. Uprawialiscie sex przez te 8,5 lat znajomości?
Nie nie uprawialismy.