Czy można być szczęśliwym samemu? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy można być szczęśliwym samemu?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 42 ]

Temat: Czy można być szczęśliwym samemu?

Wiem, że odpowiedź na to pytanie brzmi TAK
Ale ja nie mówię o tym, że ktoś wyszedł z toksycznego związku i czuje się szczęśliwy samemu
Mówię bardziej o tym, że jak ktoś jest cały czas samemu.
Ja za 2 miesiące skończę 21 lat, nigdy nie miałam chłopaka i nie czuję się z tym dobrze. Tu nie chodzi o to, że chcę dla szpanu pochwalić się koleżankom. Czasami mam takiego doła, bo coś nie pójdzie, że chciałabym strasznie z kimś pogadać, usłyszeć coś miłego a nie mam do kogo zadzwonić.
Ostatnio się dowiedziałam, że zawaliłam egzamin i mam strasznego doła.
Na studiach do rodziców dzwonię codziennie, ale nie mogę z nimi gadać dłużej niż kilkadziesiąt minut, bo nie ma czasu
W moim miasteczku nie było nikogo, kto by mi się podobał. Teraz poszłam na studia, był nawet jeden taki fajny chłopak, ale on nie był zainteresowany, więc odpuściłam. Czuję się jednak źle
Wśród swoich koleżanek mam różne typy ludzi i czasem dziwię się, jak niektóre z nich znajdują chłopaków. Przykładowo jest dziewczyna, której nigdy nic nie pasuje, wszystko jest źle i niedobrze a ma takiego fajnego chłopaka i są już rok razem, więc nie może udawać przy nim kogoś innego, bo się nie da tak długo
Uważam, że jeśli ktoś był w związku i wie jak to jest to inaczej będzie patrzał na związek, ale dla mnie związek powoli staje się abstrakcją. Jeszcze z rok czy dwa i nie będę się mogła nawet z facetem przespać, bo będzie się stawało to dla mnie czymś nienaturalnym (bo już powoli się staje)
Dużo osób mówi, że miłość przyjdzie z czasem, do niektórych później, tylko ja znam przypadki, gdzie przyszła później i to nie jest nic dobrego. Pewna dziewczyna na studiach się dużo uczyła, potem pracowała, nie miała chłopaka. Miała 28 czy 29 lat i była po prostu wredna, widać było, że jest nieszczęśliwa. Potem znalazła faceta, kilka miesięcy później wzięli ślub a teraz mają dziecko. Ok rodzinka fajnie, ale ja nie chcę do tego czasu być nieszczęśliwa a poza tym ona wzięła tego faceta raczej z obawy, że nikogo innego już nie spotka. Tak na prawdę go nie zna dobrze, bo ludzie rozstają się po 5-7 latach związku a co dopiero nędzne 2 lata
Pewna dziewczyna- studentka psychologii opisała nawet, że nie warto wiązać się na stałe z pierwszą miłością, bo nie mamy porównania do innych związków.
Poza tym, później to nawet wstyd się przyznać, że jest się dziewicą. No bo jak to wygląda- ładna, wysportowana, mądra dziewczyna a nigdy nie miała faceta, więc coś na pewno z nią jest coś nie tak. Ja tak patrzę na inne dziewczyny, które są w podobnej sytuacji i na chłopaków też
Ja sama pięknością nie jestem, ale dbam o siebie, gram w siatkówkę, więc sport jest i studiuję prawo, więc może najgłupsza też nie jestem a mimo to nikogo nigdy nie miałam
Myślałam, że na studiach będzie lepiej, bo będą chociaż przyjaciele, ale nie, większość koleżanek zamiast na piwo w sobotę to wraca do domu do starych znajomych i do chłopaków a w weekend siedzę i się nudzę (jeśli nie mam nauki czyli np teraz w sesję)
Zapisuję się na różne dodatkowe rzeczy, ale nic
A jak są jacyś fajniejsi faceci to zajęci
Boli to strasznie i nie wiem, co jest ze mną nie tak

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
advokatova napisał/a:

Na studiach do rodziców dzwonię codziennie, ale nie mogę z nimi gadać dłużej niż kilkadziesiąt minut, bo nie ma czasu

Musi to być męczące.

3 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2018-02-07 17:29:34)

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
advokatova napisał/a:

Poza tym, później to nawet wstyd się przyznać, że jest się dziewicą. No bo jak to wygląda- ładna, wysportowana, mądra dziewczyna a nigdy nie miała faceta, więc coś na pewno z nią jest coś nie tak. Ja tak patrzę na inne dziewczyny, które są w podobnej sytuacji i na chłopaków też

Uwierz mi dla kogoś normalnego nigdy to nie będzie powód do tego typu rozmyślań. Raczej większość mężczyzn, którym zależy na kobiecie i widzi, że nie ma problemu z seksualnością, to schlebia. Są szczególną osobą. Masz zaburzone tj. niedojrzałe myślenie na temat związków i bliskości smile. Nie ważne kiedy, ale z kim. Ja żałuję swojego pierwszego razu - niby nie za szybko, ale chłopak emocjonalnie "nijaki" pomimo doświadczenia. Co więcej później byłam z prawiczkiem i był naprawdę o wiele lepszy - słuchał, nie robił nic mechanicznie. Z seksem jest dosłownie jak z jazdą na rowerze - nastawienie to połowa sukcesu. Im wcześniej to wcale nie lepiej, bo psychicznie ludzie dojrzewają na innych stadiach. Jak może wyglądać sex 17 latków? No proszę Ciebie big_smile tzn. wkładanie.

advokatova napisał/a:

A jak są jacyś fajniejsi faceci to zajęci
Boli to strasznie i nie wiem, co jest ze mną nie tak

Po tym co napisałaś nie wiem co Twoim zdaniem oznacza "fajny facet". Możesz to rozwinąć?

4

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Można.Ale po pierwsze trzeba wiedzieć, czego się chce. Nie patrzeć tylko na innych. Po drugie nie czuć się jak 40-latka w wieku 20 lat.

5

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Nie dramatyzuj, ludzie latami sa sami. Ja miałam tak samo jak Ty, na studiach nawet nie miałam dobrej przyjaciółki, z która mogłabym wyjść na piwo, czy pogadać. Pierwszego chłopaka poznałam w wieku 23 lat, po niecałych 2 latach się rozstaliśmy, a 2 miesiące później poznałam narzeczonego- niedługo ślub, ja w ciąży. Razem jesteśmy 5,5 roku. Wszystko przychodzi z czasem, uwierz mi, ja też myślałam, że zawsze będę sama i będę wieczną dziewicą- aczkolwiek nigdy się tego nie wstydziłam, chciałam pierwszy raz przeżyć z osobą, z którą będę w związku.
Mi bardzo pomogło, szczególnie na samoocenę w relacjach damsko-męskich, spotykanie się z facetami, ponieważ w realu mi nie szło, umawiałam się z osobami z czata, w sumie spotkałam się z ok 20-30 osobami.

6

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Miłycham napisał/a:
advokatova napisał/a:

Na studiach do rodziców dzwonię codziennie, ale nie mogę z nimi gadać dłużej niż kilkadziesiąt minut, bo nie ma czasu

Musi to być męczące.

Nawet bardzo męczące. Mam wyrzuty sumienia z tego powodu (chociaż chyba nie powinnam, bo przynajmniej jest im miło)
Moja koleżanka z roku potrafiła dzień w dzienngadac z chłopakiem przez 4 do nawet 7 godzin. Więc ja i tak nie jestem jakoś super męcząca jak widać
Ale ja nie mam chłopaka, żeby z nim przez kilka godzin gadać
A jak widać nie zerwał z nią, więc nie męczy to to

7

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Dla mnie wiszenie na telefonie codziennie rozmawiajac kilkadziesiat minut z rodzicami jest z lekka nienormalne. Przeciez Ty nie masz pieciu lat, zeby trzymac sie fartucha mamusi. Mozna miec swietne kontakty z rodzicami, ale dorosly czlowiek raczej co najwyzej dzwoni raz w tygodniu. Twoj problem chyba lezy w tym, ze masz ciagle nieodcieta pepowine i dlatego nie potrafisz sobie znalezc przyjaciolki czy kolezanek w swoim otoczeniu.

8

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Nirvanka87 napisał/a:

Nie dramatyzuj, ludzie latami sa sami. Ja miałam tak samo jak Ty, na studiach nawet nie miałam dobrej przyjaciółki, z która mogłabym wyjść na piwo, czy pogadać. Pierwszego chłopaka poznałam w wieku 23 lat, po niecałych 2 latach się rozstaliśmy, a 2 miesiące później poznałam narzeczonego- niedługo ślub, ja w ciąży. Razem jesteśmy 5,5 roku. Wszystko przychodzi z czasem, uwierz mi, ja też myślałam, że zawsze będę sama i będę wieczną dziewicą- aczkolwiek nigdy się tego nie wstydziłam, chciałam pierwszy raz przeżyć z osobą, z którą będę w związku.
Mi bardzo pomogło, szczególnie na samoocenę w relacjach damsko-męskich, spotykanie się z facetami, ponieważ w realu mi nie szło, umawiałam się z osobami z czata, w sumie spotkałam się z ok 20-30 osobami.

To się mówi "nie dramatyzuj" ale to prawda
Widzisz, ty poznałaś kogoś w wieku lat 23
Ja wtedy nawet nikogo nie poznam, bo wiekszosc ludzi z uczelni juz wodzialam na roznych imprezach i ich znam
Dlatego nie ma nawet perspektywy zmiany
Czyje się gorsza od innych
Koleżanka też mnie namawia do założenia konta na takich portalach ale coś się zbieram od kilku lat i się nie mogę przekonać
Bo ty masz teraz męża, cieszę się z tego na prawdę, ale jakbyś nie miała to żadne słowa typu "na każdego przyjdzie czas" nie przekonywałyby Cię
Ja sobie to wmawiaj od początku liceum czyli niedługo będzie 5 lat
Dlatego ja patrzę na to już inaczej.
Ściska mnie zazdrość gdy widzę koleżanki takie szczęśliwe
W ogóle zauważyłam że zrobiłam się wredna
Na samym początku studiów czyli w połowie października 4 miesiące temu spodobał mi się pewien chłopak. Widywałam to potem codziennie na uczelni, nasze grupy miały łączone zajęcia. Im bardziej to poznawalam, tym bardziej się w nim zakochiwalam. Jednak on dał mi do zrozumienia że nie jest zainteresowany
W czasie, kiedy się w nim zakochałam i robil a. Sobie nadzieje- byłam miła, trzymałam energią, generalnie byłam pozytywna. Ale kiedy zostałam odtrącona poczułam się fatalnie, niby nie mam żalu, ale widzę że zrobiłam się wredna w stosunku do innych ludzi, obgaduje koleżanki (chociaż nie mówię nic nieprawdziwego), chciał z teraz już bardziej się kontroluję
Zrobiłam się niepewna siebie
Ale tego chłopaka sobie dopuściłam co nie z
zmienia faktu, że nadal jestem sama
Ludzie w związku zawsze mówią "na każdego przyjdzie czas", ale znam za dużo tzw "starych pań ", żeby w to wierzyć
Nigdy jeszcze nie slyszalm od singla zdania "na każdego przyjdzie czas"

9

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
advokatova napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

Nie dramatyzuj, ludzie latami sa sami. Ja miałam tak samo jak Ty, na studiach nawet nie miałam dobrej przyjaciółki, z która mogłabym wyjść na piwo, czy pogadać. Pierwszego chłopaka poznałam w wieku 23 lat, po niecałych 2 latach się rozstaliśmy, a 2 miesiące później poznałam narzeczonego- niedługo ślub, ja w ciąży. Razem jesteśmy 5,5 roku. Wszystko przychodzi z czasem, uwierz mi, ja też myślałam, że zawsze będę sama i będę wieczną dziewicą- aczkolwiek nigdy się tego nie wstydziłam, chciałam pierwszy raz przeżyć z osobą, z którą będę w związku.
Mi bardzo pomogło, szczególnie na samoocenę w relacjach damsko-męskich, spotykanie się z facetami, ponieważ w realu mi nie szło, umawiałam się z osobami z czata, w sumie spotkałam się z ok 20-30 osobami.

To się mówi "nie dramatyzuj" ale to prawda
Widzisz, ty poznałaś kogoś w wieku lat 23
Ja wtedy nawet nikogo nie poznam, bo wiekszosc ludzi z uczelni juz wodzialam na roznych imprezach i ich znam
Dlatego nie ma nawet perspektywy zmiany
Czyje się gorsza od innych
Koleżanka też mnie namawia do założenia konta na takich portalach ale coś się zbieram od kilku lat i się nie mogę przekonać
Bo ty masz teraz męża, cieszę się z tego na prawdę, ale jakbyś nie miała to żadne słowa typu "na każdego przyjdzie czas" nie przekonywałyby Cię
Ja sobie to wmawiaj od początku liceum czyli niedługo będzie 5 lat
Dlatego ja patrzę na to już inaczej.
Ściska mnie zazdrość gdy widzę koleżanki takie szczęśliwe
W ogóle zauważyłam że zrobiłam się wredna
Na samym początku studiów czyli w połowie października 4 miesiące temu spodobał mi się pewien chłopak. Widywałam to potem codziennie na uczelni, nasze grupy miały łączone zajęcia. Im bardziej to poznawalam, tym bardziej się w nim zakochiwalam. Jednak on dał mi do zrozumienia że nie jest zainteresowany
W czasie, kiedy się w nim zakochałam i robil a. Sobie nadzieje- byłam miła, trzymałam energią, generalnie byłam pozytywna. Ale kiedy zostałam odtrącona poczułam się fatalnie, niby nie mam żalu, ale widzę że zrobiłam się wredna w stosunku do innych ludzi, obgaduje koleżanki (chociaż nie mówię nic nieprawdziwego), chciał z teraz już bardziej się kontroluję
Zrobiłam się niepewna siebie
Ale tego chłopaka sobie dopuściłam co nie z
zmienia faktu, że nadal jestem sama
Ludzie w związku zawsze mówią "na każdego przyjdzie czas", ale znam za dużo tzw "starych pań ", żeby w to wierzyć
Nigdy jeszcze nie slyszalm od singla zdania "na każdego przyjdzie czas"

Bo na każdego przyjdzie czas, tylko nie można biernie czekać, trzeba coś robić, ja na portalach sie nie rejestrowałam, umawiałam się przez czaterię, ale to było lata temu i większości facetów chodziło tylko o jedno. Mimo, że do niczego nie doszło to paradoksalnie to mi podwyższyło moją pewność w relacjach damsko męskich zaczęłam czuć się atrakcyjna, a potem to już poszło. Moja ciocia obecnie po 40stce grubo. Też jej rodzina cały czas mówiła (jak i mnie), gruba jesteś schudnij bo nikogo nie znajdziesz, ona dopiero w wieku ok 33-35 poznała obecnego męża, teraz też już mają dziecko- 5 latek. Samo nic nie przychodzi, trzeba się umawiać, szukać, a nie siedzieć na tyłku i płakać. Ja tak robiłam przez lata i było mi źle, miałam takie same myśli, jak Ty. Zmieniłam postepowanie, zmieniły sie i myśli.
Mam też koleżankę, która nie może sobie znaleźć nikogo, ale ona cały czas (z przerwami i nie nachalnie ) próbuje, umawia się poprzez portale randkowe.
Serio ja też kiedyś myslałam "łatwo się mówi ludziom, którzy kogoś mają", mówi się łatwo, ale trzeba było trochę się napracować,szczególnie nad sposobem myślenia o sobie, żeby dojść do takiego efektu.

10

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
advokatova napisał/a:

To się mówi "nie dramatyzuj" ale to prawda
Widzisz, ty poznałaś kogoś w wieku lat 23
Ja wtedy nawet nikogo nie poznam, bo wiekszosc ludzi z uczelni juz wodzialam na roznych imprezach i ich znam
Dlatego nie ma nawet perspektywy zmiany

Uważasz, że Nirvanka w Twoim wieku miała pewność, że kogoś pozna? Przecież wspomniała, że żyła z przeświadczeniem, że nic się nie zmieni. Skąd zatem Ty wiesz na pewno, że skazana jesteś na samotność do grobowej deski? Po studiach przyjdzie czas na pracę, a jeszcze w ich trakcie na Twojej drodze na pewno stanie mnóstwo interesujących mężczyzn. Czasem można ich poznać w miejscu, w którym się tego zupełnie nie spodziewamy, a czasem są tuż obok, ale nie zwracamy na nich uwagi.

advokatova napisał/a:

W ogóle zauważyłam że zrobiłam się wredna

To się niestety wyczuwa. Nawet Twój pierwszy post pełen jest negatywnych emocji, pomimo że wyraziłaś je dosyć subtelnie. Warto więc nad sobą popracować, bo w ten sposób możesz innych od siebie odpychać, także zupełnie nieświadomie.

11

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Olinka napisał/a:

To się niestety wyczuwa. Nawet Twój pierwszy post pełen jest negatywnych emocji, pomimo że wyraziłaś je dosyć subtelnie. Warto więc nad sobą popracować, bo w ten sposób możesz innych od siebie odpychać, także zupełnie nieświadomie.

+1

Wyczuwa się to również w kilku poprzednich wątkach autorki, uogólniając - prawie wszystkie o tym samym.
Dlatego advokatova, za radą Olinki najpierw siebie poskładaj do kupy, a potem wchodź w związki, bo w Twoim obecnym stanie to raczej niewskazane. No chyba że nie zależy Ci, żeby to były wartościowe relacje.

12

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Ras napisał/a:

Wyczuwa się to również w kilku poprzednich wątkach autorki, uogólniając - prawie wszystkie o tym samym.

Mea culpa - przeczytałam niniejszy wątek, ale nie sprawdziłam profilu Autorki.

----------
Advocatova, z uwagi na fakt, że tutaj pojawiło się już kilka wypowiedzi, wątku nie będę zamykać, ale czuję się w obowiązku zwrócić uwagę, że nasz regulamin wyraźnie mówi, że zamiast tworzyć kolejne tematy, które są ze sobą w jakiś sposób powiązane, wszystko powinnaś opisywać w jednym miejscu. Dzięki temu innym Użytkownikom łatwiej jest udzielić odpowiedzi, z kolei Ty masz możliwość uzyskania lepszej pomocy. W tym miejscu proszę o zapoznanie się z naszymi zasadami i stosowanie do ich zapisów (z naciskiem na punkt 4 RF). Jednocześnie uprzedzam, że kolejnym razem otrzymasz ostrzeżenie.
Z pozdrowieniami, Olinka

13 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2018-02-08 18:57:47)

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
advokatova napisał/a:

Wiem, że odpowiedź na to pytanie brzmi TAK
Ale ja nie mówię o tym, że ktoś wyszedł z toksycznego związku i czuje się szczęśliwy samemu
Mówię bardziej o tym, że jak ktoś jest cały czas samemu.

W takim przypadku tez mozna. Sa osoby ktore nigdy w zyciu nie byly nawet na spotkaniu z osoba odmiennej plci majac 50-60 lat i dobrze sie maja.

advokatova napisał/a:

Boli to strasznie i nie wiem, co jest ze mną nie tak

Nic, przeciez sama pisalas w innym watku ze wielu bylo Toba zainteresowanych. Po prostu nie zdarzyla Ci sie obustronna przypadlosc wink. Tak sie czasami zdarza. Trafienie na odpowiednia osobe to czesto kwestia przypadku, i nie ma sie tu doszukwiac niewiadomo czego.

PS Ty jestes na razie bardzo mloda osoba.

14

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Olinka napisał/a:
Ras napisał/a:

Wyczuwa się to również w kilku poprzednich wątkach autorki, uogólniając - prawie wszystkie o tym samym.

Mea culpa - przeczytałam niniejszy wątek, ale nie sprawdziłam profilu Autorki.

----------
Advocatova, z uwagi na fakt, że tutaj pojawiło się już kilka wypowiedzi, wątku nie będę zamykać, ale czuję się w obowiązku zwrócić uwagę, że nasz regulamin wyraźnie mówi, że zamiast tworzyć kolejne tematy, które są ze sobą w jakiś sposób powiązane, wszystko powinnaś opisywać w jednym miejscu. Dzięki temu innym Użytkownikom łatwiej jest udzielić odpowiedzi, z kolei Ty masz możliwość uzyskania lepszej pomocy. W tym miejscu proszę o zapoznanie się z naszymi zasadami i stosowanie do ich zapisów (z naciskiem na punkt 4 RF). Jednocześnie uprzedzam, że kolejnym razem otrzymasz ostrzeżenie.
Z pozdrowieniami, Olinka

Wiem nie będę już zaczynać nowego wątku bo to nie ma sensu
Choć założenie tego było dla mnie w pewnym sensie odskocznią
Tamte wątki były stare i niepowoązane z tym
Tu jest jednak opisana inna sytuacja i inne fakty, dlatego chciałam je dokładnie opisać, jednak nie zamierzam spamować
Pozdrawiam

15

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Nirvanka87 napisał/a:
advokatova napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

Nie dramatyzuj, ludzie latami sa sami. Ja miałam tak samo jak Ty, na studiach nawet nie miałam dobrej przyjaciółki, z która mogłabym wyjść na piwo, czy pogadać. Pierwszego chłopaka poznałam w wieku 23 lat, po niecałych 2 latach się rozstaliśmy, a 2 miesiące później poznałam narzeczonego- niedługo ślub, ja w ciąży. Razem jesteśmy 5,5 roku. Wszystko przychodzi z czasem, uwierz mi, ja też myślałam, że zawsze będę sama i będę wieczną dziewicą- aczkolwiek nigdy się tego nie wstydziłam, chciałam pierwszy raz przeżyć z osobą, z którą będę w związku.
Mi bardzo pomogło, szczególnie na samoocenę w relacjach damsko-męskich, spotykanie się z facetami, ponieważ w realu mi nie szło, umawiałam się z osobami z czata, w sumie spotkałam się z ok 20-30 osobami.

To się mówi "nie dramatyzuj" ale to prawda
Widzisz, ty poznałaś kogoś w wieku lat 23
Ja wtedy nawet nikogo nie poznam, bo wiekszosc ludzi z uczelni juz wodzialam na roznych imprezach i ich znam
Dlatego nie ma nawet perspektywy zmiany
Czyje się gorsza od innych
Koleżanka też mnie namawia do założenia konta na takich portalach ale coś się zbieram od kilku lat i się nie mogę przekonać
Bo ty masz teraz męża, cieszę się z tego na prawdę, ale jakbyś nie miała to żadne słowa typu "na każdego przyjdzie czas" nie przekonywałyby Cię
Ja sobie to wmawiaj od początku liceum czyli niedługo będzie 5 lat
Dlatego ja patrzę na to już inaczej.
Ściska mnie zazdrość gdy widzę koleżanki takie szczęśliwe
W ogóle zauważyłam że zrobiłam się wredna
Na samym początku studiów czyli w połowie października 4 miesiące temu spodobał mi się pewien chłopak. Widywałam to potem codziennie na uczelni, nasze grupy miały łączone zajęcia. Im bardziej to poznawalam, tym bardziej się w nim zakochiwalam. Jednak on dał mi do zrozumienia że nie jest zainteresowany
W czasie, kiedy się w nim zakochałam i robil a. Sobie nadzieje- byłam miła, trzymałam energią, generalnie byłam pozytywna. Ale kiedy zostałam odtrącona poczułam się fatalnie, niby nie mam żalu, ale widzę że zrobiłam się wredna w stosunku do innych ludzi, obgaduje koleżanki (chociaż nie mówię nic nieprawdziwego), chciał z teraz już bardziej się kontroluję
Zrobiłam się niepewna siebie
Ale tego chłopaka sobie dopuściłam co nie z
zmienia faktu, że nadal jestem sama
Ludzie w związku zawsze mówią "na każdego przyjdzie czas", ale znam za dużo tzw "starych pań ", żeby w to wierzyć
Nigdy jeszcze nie slyszalm od singla zdania "na każdego przyjdzie czas"

Bo na każdego przyjdzie czas, tylko nie można biernie czekać, trzeba coś robić, ja na portalach sie nie rejestrowałam, umawiałam się przez czaterię, ale to było lata temu i większości facetów chodziło tylko o jedno. Mimo, że do niczego nie doszło to paradoksalnie to mi podwyższyło moją pewność w relacjach damsko męskich zaczęłam czuć się atrakcyjna, a potem to już poszło. Moja ciocia obecnie po 40stce grubo. Też jej rodzina cały czas mówiła (jak i mnie), gruba jesteś schudnij bo nikogo nie znajdziesz, ona dopiero w wieku ok 33-35 poznała obecnego męża, teraz też już mają dziecko- 5 latek. Samo nic nie przychodzi, trzeba się umawiać, szukać, a nie siedzieć na tyłku i płakać. Ja tak robiłam przez lata i było mi źle, miałam takie same myśli, jak Ty. Zmieniłam postepowanie, zmieniły sie i myśli.
Mam też koleżankę, która nie może sobie znaleźć nikogo, ale ona cały czas (z przerwami i nie nachalnie ) próbuje, umawia się poprzez portale randkowe.
Serio ja też kiedyś myslałam "łatwo się mówi ludziom, którzy kogoś mają", mówi się łatwo, ale trzeba było trochę się napracować,szczególnie nad sposobem myślenia o sobie, żeby dojść do takiego efektu.

Masz w pełni rację
Trzeba się umawiać
Ale ja jakoś boję się zacząć
Portale randkowe źle mi się kojarzą bo zawsze wydawało mi się że są tam w większości nieudacznicy i chodzi im tylko o jedno. Wiem że to nie prawda bo jest tak wiele fajnych osób ale mimo wszystko boję się umawiać z kimś zupełnie obcym

16

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Beyondblackie napisał/a:

Dla mnie wiszenie na telefonie codziennie rozmawiajac kilkadziesiat minut z rodzicami jest z lekka nienormalne. Przeciez Ty nie masz pieciu lat, zeby trzymac sie fartucha mamusi. Mozna miec swietne kontakty z rodzicami, ale dorosly czlowiek raczej co najwyzej dzwoni raz w tygodniu. Twoj problem chyba lezy w tym, ze masz ciagle nieodcieta pepowine i dlatego nie potrafisz sobie znalezc przyjaciolki czy kolezanek w swoim otoczeniu.

Wiesz co powiem Ci, że myślałam tak samo
Tyle że to nie moja wina
Bo ja też wolałabym rzadziej dzwonić do rodziców a zadzwonić do np chłopaka ale to nie mam. Moja koleżanka z roku potrafi siedzieć 5 do 7 godzin dziennie na telefonie z chłopakiem- choć to też do normalnych nie należy
Bo widzisz ja chciałabym  pogadać z kimś komu na mnie zależy a nie mam faceta
Co do przyjaciółki to cóż.....mowisz o nieodcietej pepowienie ale ja mam własne za bardzo odcietą. Ja potrafię prze z miesiąc to domu nie wracać że studiów podczas gdy prawie wszyscy moi znajomi wracają do domu rodzinnego raz na tydzień lub dwa i nie mam nawet z kim się zaprzyjaźnić bo to jest dopiero nieodcięcie pępowiny no ale przecież im nie zabronię

17

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Moja eks miała siostrę. Całkiem ładna dziewczyna, mądra (dwa kierunki studiów jednocześnie), zaradna itp. Pierwszego chłopaka poznała w wieku 23 lat. Zachowywała się przy tym jak 15 latka, chowała go przed całym światem, robiła z tego wielką tajemnicę, nie zapraszała go do domu, denerwowała się jak ktoś ją o niego podpytywał. Długo ze sobą nie pobyli (miesiąc czy dwa), natomiast się odblokowała i uwierzyła w siebie. Wkrótce potem poznała innego faceta. Dziś są już razem chyba z 6 lat. Są małżeństwem, mają dziecko i są szczęśliwi. Więc tak naprawdę nigdy nie jest za późno. Najgorsze co można zrobić to przeżywać, że masz 21 lat i nie miałaś chłopaka, a koleżanki to już mają kolejnego albo wychodzą za mąż. Takie myślenie nie prowadzi w żadnym pozytywnym kierunku.

18

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Ja uważam iż niestety ale nie ma takiej możliwości aby być samotnym a przy tym osobą szczęśliwą, człowiek już tak został skonstruowany że potrzebuje tej drugiej osoby i jej brak z wiekiem będzie coraz bardziej dokuczać.|
Po swoim przykładzie widzę że niezwykle ciężko idzie próba wyzbycia się potrzeby bycia z kimś i uczuć z tym związanych, jest na pewno lepiej niż kiedyś ale nadal nie jest idealnie, jestem w takim stanie gdzie balansuje pomiędzy szczęściem a nieszczęściem, czuję taką obojętność i pewnie taką obojętność czują osoby samotne.

Wniosek jest prosty, jeśli chcesz być szczęśliwa to po prostu zacznij dbać o siebie, ubieraj się kobieco i seksowanie ale bez większej przesady i wysyłaj jasne sygnały zainteresowanie do chłopaków którzy ci się podobają.

19

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Powinnaś zacząć od zmiany nastawienia na bardziej pozytywne. Od drobnych spraw poczynając, życzliwie nastaw się do ludzi.
Bo nawet gdy spotkasz chłopaka, który będzie Twoim partnerem, to takie skupienie się tylko na 1 osobie nie wróży dobrze.
Koleżanki mają chłopaków- to im nie zazdrość, tylko się zaprzyjaźnij- ich chłopcy pewnie mają kolegów.
Wszystkich już znasz na uczelni? a poznałaś kogoś bliżej?- przecież nie..
I chyba dopóki nie oderwiesz się od bezpiecznej maminej spódnicy, ciężko będzie.

20

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Olinka napisał/a:
advokatova napisał/a:

To się mówi "nie dramatyzuj" ale to prawda
Widzisz, ty poznałaś kogoś w wieku lat 23
Ja wtedy nawet nikogo nie poznam, bo wiekszosc ludzi z uczelni juz wodzialam na roznych imprezach i ich znam
Dlatego nie ma nawet perspektywy zmiany

Uważasz, że Nirvanka w Twoim wieku miała pewność, że kogoś pozna? Przecież wspomniała, że żyła z przeświadczeniem, że nic się nie zmieni. Skąd zatem Ty wiesz na pewno, że skazana jesteś na samotność do grobowej deski? Po studiach przyjdzie czas na pracę, a jeszcze w ich trakcie na Twojej drodze na pewno stanie mnóstwo interesujących mężczyzn. Czasem można ich poznać w miejscu, w którym się tego zupełnie nie spodziewamy, a czasem są tuż obok, ale nie zwracamy na nich uwagi.

advokatova napisał/a:

W ogóle zauważyłam że zrobiłam się wredna

To się niestety wyczuwa. Nawet Twój pierwszy post pełen jest negatywnych emocji, pomimo że wyraziłaś je dosyć subtelnie. Warto więc nad sobą popracować, bo w ten sposób możesz innych od siebie odpychać, także zupełnie nieświadomie.

Własnie kompletnie nie panuję nad emocjami
Ale nauczyli mnie tego inni ludzie
Nikt dla mnie nigdy nie był życzliwy przez dostałam się wredna
Przykładowo studiowała ze mną na roku znajoma. Na samym początku roku dałam jej wszystko moje notatki elektroniczne. Wielokrotnie wysłałam jej jakieś gotowe eseje na pewien przedmiot, teraz już z nami nie studiuje, ale pomagałem jej przy przeprowadzce a teraz się na mnie obraziła. Zmanipulowała mnie tak, że ja jeszcze przeprosiłam a ń miałam za co, ochrzniła mnie za taką drobnostkę, za co nikt by się nigdy nie obraził I zerwała kontakt a w dodatku nagadała na mnie innej naszej koleżance z roku przez co ta się obraziła. Raz miałam doła, płakałam u nas w mieszkaniu i jakoś nikt nawet nie spytał się o się stało. To drobnostki ale przez takie coś spada moja samoocena i jestem przeładowany negatywnymi emocjami. Generalnie mało w życiu spotkałam takich miłych osób. Na co dzień w większości chamstwo. Raz nawet pani w kasie intercity źle mi wydrukowała bilet i mnie zkrzyczała że się nie upomnialam. To wszystko wzbudza negatywne emocje. Jest mi smutno przez to
Tak samo z chłopakami- gdybym kogoś wcześniej miała
A u mnie nie ma nawet perspektyw
W dodatku poszłam na taki kierunek, gdzie nauki jest dużo i nie ma czasu na wiele rzeczy i jest bardzo dużo stresu.
Ja czuję, że z życia nie czerpię przyjemności, bo zamiast być zakochaną i umawiać się że znajomymi to ja ciągle tylko czuję stres, niepokój a w najlepszych momentach obojętność
Czuję, że najlepsze lata życia mi uciekają. Nawet gdy będę miała dzieci to jedyne co będę mogła wspomninać to ciągły stres na studiach (sam kierunek mi pasuje, ale było by mi łatwiej z chłopakiem)
Wiem, ze to trochę straszne, ale na prawdę ja w życiu miałam nawet depresję i nikt mi nie pomógł, więc sama jestem pozbawiona uczuć teraz

21

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Ras napisał/a:
Olinka napisał/a:

To się niestety wyczuwa. Nawet Twój pierwszy post pełen jest negatywnych emocji, pomimo że wyraziłaś je dosyć subtelnie. Warto więc nad sobą popracować, bo w ten sposób możesz innych od siebie odpychać, także zupełnie nieświadomie.

+1

Wyczuwa się to również w kilku poprzednich wątkach autorki, uogólniając - prawie wszystkie o tym samym.
Dlatego advokatova, za radą Olinki najpierw siebie poskładaj do kupy, a potem wchodź w związki, bo w Twoim obecnym stanie to raczej niewskazane. No chyba że nie zależy Ci, żeby to były wartościowe relacje.

A wiesz co jest moim problem? Przy ludziach jestem bardzo pozytywną osobą. Ja tutaj zworrzam się w 100% z moich uczuć, na co dzień jak jestem sama też mi smutno, ale tak to wszyscy mnie określają jako pozytywną i przemiana osobę
I najgorsze jest to, ze przy chlopaksch, którzy mi się podobają jestem taka sama- szczęśliwa
Jako wieczna singielka nie czuje się szczęśliwa choć robię takie pozory
Pozbieralam się do kupy wtedy, kiedy spodobał mi się chłopak, ale jak dostałam kosza znów czarne myli wróciły- zauważ, że przez ostatnie kilka miesięcy nie dodałam tu posta- to było wtedy,.gdy czułam się szczęśliwa a teraz potrzebuje się komuś wygadać a wy jesteście kochani że mi pomagacie

22

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
zmartwiony86 napisał/a:

Moja eks miała siostrę. Całkiem ładna dziewczyna, mądra (dwa kierunki studiów jednocześnie), zaradna itp. Pierwszego chłopaka poznała w wieku 23 lat. Zachowywała się przy tym jak 15 latka, chowała go przed całym światem, robiła z tego wielką tajemnicę, nie zapraszała go do domu, denerwowała się jak ktoś ją o niego podpytywał. Długo ze sobą nie pobyli (miesiąc czy dwa), natomiast się odblokowała i uwierzyła w siebie. Wkrótce potem poznała innego faceta. Dziś są już razem chyba z 6 lat. Są małżeństwem, mają dziecko i są szczęśliwi. Więc tak naprawdę nigdy nie jest za późno. Najgorsze co można zrobić to przeżywać, że masz 21 lat i nie miałaś chłopaka, a koleżanki to już mają kolejnego albo wychodzą za mąż. Takie myślenie nie prowadzi w żadnym pozytywnym kierunku.

Prawda
Ale człowiek potem traci pewność siebie
Gdybym miała chociaż jednego to by było zupełnie inaczej
A tak to znowu się zakochałam i znowu nic nie wyszło

23

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Ale marudzisz smile
jeszcze wieeele najlepszych lat przed Tobą. Szukasz przyczyn niepowodzeń na zewnątrz, a to jest zawsze problem w życiu- bo nie masz wpływu na zachowanie innych. Tak jakbyś patrzyła na świat przez jakieś szare okulary.
Weź sobie zrób takie ćwiczenie- Kup mały notes i każdego dnia wieczorem spisz 10 fajnych rzeczy które widziałaś
rozdaj 10 uśmiechów ludziom których mijasz.
powiedz coś miłego każdej osobie którą spotkasz- czyli zachowuj się wobec ludzi tak jak chcesz by zachowali się wobec Ciebie-- bo życie na tym polega- otrzymujemy to co dajemy smile

24

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Tom94 napisał/a:

Ja uważam iż niestety ale nie ma takiej możliwości aby być samotnym a przy tym osobą szczęśliwą, człowiek już tak został skonstruowany że potrzebuje tej drugiej osoby i jej brak z wiekiem będzie coraz bardziej dokuczać.|
Po swoim przykładzie widzę że niezwykle ciężko idzie próba wyzbycia się potrzeby bycia z kimś i uczuć z tym związanych, jest na pewno lepiej niż kiedyś ale nadal nie jest idealnie, jestem w takim stanie gdzie balansuje pomiędzy szczęściem a nieszczęściem, czuję taką obojętność i pewnie taką obojętność czują osoby samotne.

Wniosek jest prosty, jeśli chcesz być szczęśliwa to po prostu zacznij dbać o siebie, ubieraj się kobieco i seksowanie ale bez większej przesady i wysyłaj jasne sygnały zainteresowanie do chłopaków którzy ci się podobają.

Dziękuję za odpowiedź
Wbrew pozorom teksty typu "na każdego przyjdzie czas" mnie wcale nie pocieszają, bo sama sobie to wmawiaj od jakiś 5 lat i nic
Dbam o siebie, ubieram się może nie super seksownie ale kobieco
Zakochaj się nawet, ale dostałam kosza
Tak jak ty napisałeś- obojętność. Mam to samo. Jedyne uczucia towarzyszące mi przez ostatnie kilka lat to lęk, niepewność, strach i stres a obojętność to w najlepszym wypadku
Po raz pierwszy od 2 lat poczułam motylki w brzuchu nie tam dawno ale jak napisałam wyżej- dostałam kosza. Chłopak wyraźnie nie wykazywał chęci zainteresowania i w sumie teraz mi trochę wstyd, bo chyba się domyślił że podoba mi się

25

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Ela210 napisał/a:

Ale marudzisz smile
jeszcze wieeele najlepszych lat przed Tobą. Szukasz przyczyn niepowodzeń na zewnątrz, a to jest zawsze problem w życiu- bo nie masz wpływu na zachowanie innych. Tak jakbyś patrzyła na świat przez jakieś szare okulary.
Weź sobie zrób takie ćwiczenie- Kup mały notes i każdego dnia wieczorem spisz 10 fajnych rzeczy które widziałaś
rozdaj 10 uśmiechów ludziom których mijasz.
powiedz coś miłego każdej osobie którą spotkasz- czyli zachowuj się wobec ludzi tak jak chcesz by zachowali się wobec Ciebie-- bo życie na tym polega- otrzymujemy to co dajemy smile

Właśnie tu problem. Zawsze byłam miła dla ludzi, pomocna a z chamstwem spotykam się przynajmniej kilka razy w tygodniu. Wiem że marudzę, ale swoje już przeszłam
Jeśli ty jesteś dla kogoś życzliwy a dostajesz w zamian chamstwo nie będziesz patrzył na ludzi tak samo
Opisałam kilka takich sytuacji wyżej
Wśród znajomych i chodzę za radosną i pozytywną osobę- na prawdę, dlatego tutaj wylewamy swoje żale.
Widzisz, podobało mi się wielu chłopaków a nigdy żadnego nie miałam.
Poza tym ja właśnie przeciwnie co piszesz- nie trzymam się ani trochę spódnicy mamy. Wracam do domu raz na miesiąc podczas większość moich znajomych wraca co tydzień do domu rodzinnego.
Piszesz żeby poznać tych kolegów- jak mam ich poznać, skoro mieszkają kilkaset kilometrów dalej? To do nich też te dziewczyny jeżdżą. Dzwonią do nich też codziennie więc moja rozmowa z rodzicami przy tym to nic, bo one potrafią siedzieć w łazience i 2 godziny gadać
Raz jeden chłopak przyjechał w odwiedziny to zasugerowałam,  że moglibyśmy jakieś spotkanie zorganizować (nawet nocował w naszym mieście) ale kolezanka delikatnie odmowila
Także widzisz to nie do końca moja wina. Na wychodzę do ludzi, chce się zaprzyjaźnić a nie ma jak. Imprezy naszego rocznika organizowane są rzadko a jeśli już są to np w środku tygodnia bo w weekend każdy wraca do domu (to się nazywa dopiero trzymać maminej spódnicy) a ja w środku tygodnia nie ukrywam że jestem zmęczona a w sobotę nikogo nie ma bo wszyscy u rodziców
Więc nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje

26

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Ela210 napisał/a:

powiedz coś miłego każdej osobie którą spotkasz- czyli zachowuj się wobec ludzi tak jak chcesz by zachowali się wobec Ciebie-- bo życie na tym polega- otrzymujemy to co dajemy smile.

Nie zawsze to jest takie proste i oczywiste.
Ludzie często tak mają ze jak widzą kogoś miłego i życzliwego to chcą potem wejść takiej osobie na głowę.

Trzeba mieć po prostu taką umiejętność ocenienia ludzi bo ludzie składają się dwa typy, larw i motyli i koniecznie trzeba wpierw oszacować z którym typem mamy do czynienia.
Do motyli być miłym a do larw chłodnym.

advokatova napisał/a:

Dziękuję za odpowiedź
Wbrew pozorom teksty typu "na każdego przyjdzie czas" mnie wcale nie pocieszają, bo sama sobie to wmawiaj od jakiś 5 lat i nic
Dbam o siebie, ubieram się może nie super seksownie ale kobieco
Zakochaj się nawet, ale dostałam kosza
Tak jak ty napisałeś- obojętność. Mam to samo. Jedyne uczucia towarzyszące mi przez ostatnie kilka lat to lęk, niepewność, strach i stres a obojętność to w najlepszym wypadku
Po raz pierwszy od 2 lat poczułam motylki w brzuchu nie tam dawno ale jak napisałam wyżej- dostałam kosza. Chłopak wyraźnie nie wykazywał chęci zainteresowania i w sumie teraz mi trochę wstyd, bo chyba się domyślił że podoba mi się.

Takie teksty typu "wyjdź ludzi" "szczęście czeka tuż za rogiem" "każdy prędzej czy później kogoś znajdzie" działają na mnie niezwykle irytująco, to takie banały że aż niedobrze się robi.

A myślałaś może o tym aby zapisać się do portalu randkowego na S?|
Albo pójść na jakieś szybkie randki?

Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić że nie podobasz się facetom, widocznie musisz być wybredna.

27

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Tom, nikt nie ma takiej umiejętności w stosunku do ludzi, których nie zna- więc najpierw nastawienie musi być pozytywne, a nie wg wydumanych mniemań o kimś.
Co do autorki, to niby deklaruje że chce z kimś być, ale nie jestem przekonana co do tego.
Po co dziewczynie szukać chłopaka 400 km dalej? hmm.. chyba tylko po to, by się zbytnio nie angażować i nie poświęcać czasu..

28

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
advokatova napisał/a:

Właśnie tu problem. Zawsze byłam miła dla ludzi, pomocna a z chamstwem spotykam się przynajmniej kilka razy w tygodniu. Wiem że marudzę, ale swoje już przeszłam
Jeśli ty jesteś dla kogoś życzliwy a dostajesz w zamian chamstwo nie będziesz patrzył na ludzi tak samo
Opisałam kilka takich sytuacji wyżej
Wśród znajomych i chodzę za radosną i pozytywną osobę- na prawdę, dlatego tutaj wylewamy swoje żale. (...)
Raz jeden chłopak przyjechał w odwiedziny to zasugerowałam,  że moglibyśmy jakieś spotkanie zorganizować (nawet nocował w naszym mieście) ale kolezanka delikatnie odmowila
Także widzisz to nie do końca moja wina. Na wychodzę do ludzi, chce się zaprzyjaźnić a nie ma jak. Imprezy naszego rocznika organizowane są rzadko a jeśli już są to np w środku tygodnia bo w weekend każdy wraca do domu (to się nazywa dopiero trzymać maminej spódnicy) a ja w środku tygodnia nie ukrywam że jestem zmęczona a w sobotę nikogo nie ma bo wszyscy u rodziców
Więc nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje

Być może, a jest to bardzo prawdopodobne, jesteś już tak zdesperowana, że stałaś się nienaturalnie miła. To trąci sztucznością i nie budzi zaufania. Osobiście lubię przebywać wśród ludzi sympatycznych i życzliwych, ale irytują mnie ci, którzy są uprzejmi do przesady, boją się mówić to, co naprawdę myślą, by kogoś przypadkiem nie urazić i do siebie nie zrazić, a tym bardziej bywają nachalni, starając się z innymi zaprzyjaźnić, czasem za wszelką cenę. To nie jest pozytywna cecha i takich osób zwykle się unika.


-----------------
Ze swojej strony muszę zwrócić Ci uwagę, byś nie pisała postów jeden pod drugim, bo łamiesz w ten sposób regulamin. Jeśli chcesz coś dopisać, użyj, proszę, funkcji "edytuj". Z góry dziękuję smile.

29

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Olinka napisał/a:
advokatova napisał/a:

Właśnie tu problem. Zawsze byłam miła dla ludzi, pomocna a z chamstwem spotykam się przynajmniej kilka razy w tygodniu. Wiem że marudzę, ale swoje już przeszłam
Jeśli ty jesteś dla kogoś życzliwy a dostajesz w zamian chamstwo nie będziesz patrzył na ludzi tak samo
Opisałam kilka takich sytuacji wyżej
Wśród znajomych i chodzę za radosną i pozytywną osobę- na prawdę, dlatego tutaj wylewamy swoje żale. (...)
Raz jeden chłopak przyjechał w odwiedziny to zasugerowałam,  że moglibyśmy jakieś spotkanie zorganizować (nawet nocował w naszym mieście) ale kolezanka delikatnie odmowila
Także widzisz to nie do końca moja wina. Na wychodzę do ludzi, chce się zaprzyjaźnić a nie ma jak. Imprezy naszego rocznika organizowane są rzadko a jeśli już są to np w środku tygodnia bo w weekend każdy wraca do domu (to się nazywa dopiero trzymać maminej spódnicy) a ja w środku tygodnia nie ukrywam że jestem zmęczona a w sobotę nikogo nie ma bo wszyscy u rodziców
Więc nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje

Być może, a jest to bardzo prawdopodobne, jesteś już tak zdesperowana, że stałaś się nienaturalnie miła. To trąci sztucznością i nie budzi zaufania. Osobiście lubię przebywać wśród ludzi sympatycznych i życzliwych, ale irytują mnie ci, którzy są uprzejmi do przesady, boją się mówić to, co naprawdę myślą, by kogoś przypadkiem nie urazić i do siebie nie zrazić, a tym bardziej bywają nachalni, starając się z innymi zaprzyjaźnić, czasem za wszelką cenę. To nie jest pozytywna cecha i takich osób zwykle się unika.


-----------------
Ze swojej strony muszę zwrócić Ci uwagę, byś nie pisała postów jeden pod drugim, bo łamiesz w ten sposób regulamin. Jeśli chcesz coś dopisać, użyj, proszę, funkcji "edytuj". Z góry dziękuję smile.

Olinka w 100% się zgadzam, ale ja jestem troszkę innego typu osobom. Kiedy jestem miła to jestem miła, ale jeśli coś mi się nie podoba to głośno o tym mówię. I właśnie tu widzę, że niektórym się to nie podoba. Generalnie ludzie mnie określają jako pewną siebie (bo stwarzam takie pozory, ale nie specjalnie, nie na siłę, dopiero gdy ktoś pozna mnie bliżej to widzi, jaka jestem).
Chociaż na mnie potrafią się obrażać ludzie z dziwnych powodów. Miałam 2 koleżanki na studiach: Kaję i Michalinę (mieszkały niedaleko mnie). Zarówno Kai jak i Michalinie dałam na początku moje notatki elektroniczne na 1 rok studiów, przesyłałam im prezentacje (na pewien przedmiot co tydzień robiliśmy prezentacje na zaliczenie, jak ktoś miał gotowca z takiej prezentacji to miał 3 godziny roboty mniej- a to też im dawałam). Z Kają umówiłam się kiedyś na pewien projekt, ona jednak mnie olała, bo jej chłopak przyjeżdżał, ale nie robiłam jej z tego wyrzutów. Potem Kaja zrezygnowała ze studiów przed sesją. Kosztem wolnego czasu pomagałam jej zanosić rzeczy do samochodu (a była to z godzina roboty). Zanim Kaja wyjechała opowiedziała mi sytuację, jak wieczorem robiła późno jedzenie, spaliła je, śmierdziało w całym mieszkaniu a rano Michalina (jej współlokatorka) powiedziała, że ten zapach jej przeszkadzał. Jakoś niedawno gadałam z Michaliną i przeszłyśmy do tematu współlokatorek i wspomniałam jej o tym incydencie. Ta zdziwiona nie wiedziała, o co chodzi i pytała, czy może napisać do Kai w celu wyjaśnienia sytuacji. Ja się zgodziłam, bo co za tajemnica. Po czasie dostaję reprymendę od Kai i smsy w stylu: "Dlaczego Misia wie o naszych poufnych sprawach?", "Jak mogłaś zdradzić moją tajemnicę?!", "Dzięki za lekcję, teraz będę wiedzieć, że nie mogę tak ufać ludziom", "Skończmy tą znajomość, nie pisz do mnie więcej"- na koniec ją przeprosiłam kilka razy i napisałam, że wiem, że źle zrobiłam. To jednak nie pomogło, bo ta nagadała jakiś głupot na mnie do Michaliny (chyba nakłamała, że powiedziałam coś niemiłego o Michalinie, a to nie prawda). Wyjaśniłam to z Michaliną i ją też przeprosiłam ze słowami "przepraszam, jeśli cię kiedykolwiek obraziłam" i widać, że nie była bardzo zła, ale nie utrzymuje ze mną większego kontaktu, zawsze jeździłyśmy razem na wykłady a teraz nie napisałam do niej, wsiadła do tego samego autobusu co ja i wydaje mi się, że mnie widziała, ja siedziałam na początku a ona poszła i tak dalej. Opisałam tą sytuację na pewnej grupie na fb i wszyscy zgodnie tam napisali, żeby nie zaprzątać sobie tym głowy, bo to toksyczne koleżanki i nikt normalny nie obraża się o takie coś. Ale ja i tak się czuję z tym faktem źle
Na mnie się ludzie obrażają o takie głupoty. Michalina jednak sama powiedziała, że są sprawy rodzinne, o których się nie mówi, ale ja nie wygadałam tajemnicy

Ok na przyszłość będę grzecznie edytować, ale raczej tego wątku nie będę poruszać. Jestem bardzo wdzięczna za wsparcie, dorosłe kobiety jednak mają trzeźwe spojrzenie smile

30

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Tom94 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

powiedz coś miłego każdej osobie którą spotkasz- czyli zachowuj się wobec ludzi tak jak chcesz by zachowali się wobec Ciebie-- bo życie na tym polega- otrzymujemy to co dajemy smile.

Nie zawsze to jest takie proste i oczywiste.
Ludzie często tak mają ze jak widzą kogoś miłego i życzliwego to chcą potem wejść takiej osobie na głowę.

Trzeba mieć po prostu taką umiejętność ocenienia ludzi bo ludzie składają się dwa typy, larw i motyli i koniecznie trzeba wpierw oszacować z którym typem mamy do czynienia.
Do motyli być miłym a do larw chłodnym.

advokatova napisał/a:

Dziękuję za odpowiedź
Wbrew pozorom teksty typu "na każdego przyjdzie czas" mnie wcale nie pocieszają, bo sama sobie to wmawiaj od jakiś 5 lat i nic
Dbam o siebie, ubieram się może nie super seksownie ale kobieco
Zakochaj się nawet, ale dostałam kosza
Tak jak ty napisałeś- obojętność. Mam to samo. Jedyne uczucia towarzyszące mi przez ostatnie kilka lat to lęk, niepewność, strach i stres a obojętność to w najlepszym wypadku
Po raz pierwszy od 2 lat poczułam motylki w brzuchu nie tam dawno ale jak napisałam wyżej- dostałam kosza. Chłopak wyraźnie nie wykazywał chęci zainteresowania i w sumie teraz mi trochę wstyd, bo chyba się domyślił że podoba mi się.

Takie teksty typu "wyjdź ludzi" "szczęście czeka tuż za rogiem" "każdy prędzej czy później kogoś znajdzie" działają na mnie niezwykle irytująco, to takie banały że aż niedobrze się robi.

A myślałaś może o tym aby zapisać się do portalu randkowego na S?|
Albo pójść na jakieś szybkie randki?

Jakoś ciężko mi sobie wyobrazić że nie podobasz się facetom, widocznie musisz być wybredna.

Niżej, przed chwilą odpisałam na post Olinki z opisem sytuacji, z jakiego powodu obraziła się na mnie koleżanka
I tak, trzeba umieć oceniać ludzi, bo można być miłym i zostać potem- tak jak ja- olana
Właśnie bardzo myślę nad portalem randkowym. Źle mi się kojarzą, ale próbuję się przełamać. Koleżanka poleciła mi tindera

31

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Ela210 napisał/a:

Tom, nikt nie ma takiej umiejętności w stosunku do ludzi, których nie zna- więc najpierw nastawienie musi być pozytywne, a nie wg wydumanych mniemań o kimś.
Co do autorki, to niby deklaruje że chce z kimś być, ale nie jestem przekonana co do tego.
Po co dziewczynie szukać chłopaka 400 km dalej? hmm.. chyba tylko po to, by się zbytnio nie angażować i nie poświęcać czasu..

Ja właśnie byłam miła dla koleżanki a na koniec kopnięta w tyłek z wyrzutami sumienia. Opisałam pod postem Olinki sytuację, za co obraziła się na mnie koleżanka z roku
I ciężko jest być miłym na prawdę
Ja jestem miła dla ludzi, przynajmniej staram się być, ale bardzo często albo uważana jestem wtedy za nudną, albo olewana
A co do chłopaka 400 km dalej to niestety średnio wierzę w taką nieustanną miłość na odległość

32 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2018-02-09 17:56:46)

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Advokatowa, a ja mam wrazenie, ze zamiast sprawiac wrazenie kogos milego, sprawiasz jedynie wrazenie kogos zdesperowanego, kto za wszelka cene chce zasluzyc na bycie lubiana. Rozumiem dawanie komus notatek raz czy dwa, ale Ty z tego zrobilas regularny proceder, ktory, coz tu nie napisac, chetna kolezanka wykorzystala, bo wiedziala, ze ma do czynienia z jeleniem, ktorego mozna wycyckac. Z drugiej strony, Ty zas liczylas, ze jezeli sie wystarczajaco dla tej panny narobisz, to ona Cie polubi- tak to niestety nie dziala. Przyjazni nie zyskuje sie przekupstwem. Marnie musisz sama o sobie myslec, jezeli uznajesz, ze inni ludzie moga Cie tylko wtedy polubic kiedy bedziesz wystarczajaco wkolo nich latac i ich wyreczac.

Problem wlasnie lezy w tym, ze sama siebie nie kochasz ani nie akceptujesz, wiec desperacko szukasz tego na zewnatrz. Powiem prosto- tak sie nie da. Zaden, nawet najlepszy chlopak, nie nadaje sie do tego by zastapic Twoj brak poczucia wlasnej wartosci. Nawet jakbys go znalazla, to udusilabys zwiazek bardzo szybko owijajac sie wokol tego biednego czlowieka jak bluszcz. To tez powoduje, ze wszystko przesadnie bierzesz do siebie. Jasne, ze jakby jakas chamka nawrzeszczala na mnie przy kasie, to nie byloby to przyjemne, ale po prostu doszlabym do wniosku, ze to chamka i zapomniala o sprawie po pieciu minutach. Zreszta moze miala gorszy dzien, moze ja zab bolal, moze sie z mezem poklocila... Jest mnostwo mozliwosci nie majacych zadnego zwiazku z Twoja osoba.

Poza tym, jezeli uwazasz przyjazn za uwieszenie sie na drugiej osobie, to musze Cie rozczarowac. Nawet gdyby ktos przynosil mi ekstra np herbatki do pracy, ale jednoczesnie wymagal ode mnie bycia spowiednikiem- powiernikiem- wyzalnikiem GODZINAMI, codziennie, to szybko bym takiej osobie podziekowala za znajomosc. Masz problemy, znajdz terapeute i je zacznij rozwiazywac, a nie traktuj kolezanek czy potencjalnego chlopaka jak quasi psychologa czy ksiedza. To jest meczace dla ludzi, a Tobie nie sluzy.

Co do rozmow z rodzicami, to po co dzwonisz jak nie chcesz? Oni Cie do tego zmuszaja, czy jak? Nie potrafisz sama sie zajac soba?

33

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Piszesz: "czuję się gorsza, nie ma perspektyw na zmianę, stałam się wredna, Jedyne uczucia towarzyszące mi przez ostatnie kilka lat to lęk, niepewność, strach i stres a obojętność, jest mi smutno". Ty nie potrzebujesz chłopaka, tylko potrzebujesz zająć się sobą. Dlaczego mówię, że nie potrzebujesz chłopaka? Bo wcale on Ci nie pomoże. Jedynie co się zmieni to będzie:
"mam chłopaka, ALE czuję się gorsza, nie ma perspektyw na zmianę, stałam się wredna, Jedyne uczucia towarzyszące mi przez ostatnie kilka lat to lęk, niepewność, strach i stres a obojętność, jest mi smutno".
Znalezienie sobie partnera cię nie "wyleczy" z tego, co cię trapi, nie zmieni ciebie. Oczekiwanie, że sam związek cię zmieni jest szaleństwem. Jest  też nie FAIR wobec potencjalnego faceta, bo chcesz zrzucić na niego odpowiedzialność za USZCZĘŚLIWIENIE CIĘ. To nie jego zadanie. To twoje zadanie - zająć się sobą. Zadbać o siebie, zadbać o to, żebyś wreszcie się dobrze poczuła, żebyś miała zainteresowania, hobby, żebyś się realizowała, miała jakiś cel w życiu, poczucie własnej wartości. A z tego co pisze, to czekasz na księcia z bajki, który cię uratuje przed samą sobą.

I za chwilę powiesz, że wcale tak nie jest, że tylko chcesz, żeby ktoś cię czasem przytulił, żeby ktoś cię kochał, żeby komuś zależało...
I owszem, to rzeczy ludzkie. Ale ty z tego robisz albo-albo. Masz faceta, więc wszystko jest OK, nie masz, więc wszystko jest źle. Skazujesz się na porażkę. Szczerze polecam pogadać z jakimś psychologiem, bo brzmisz na człowieka, który jest po prostu nieszczęśliwy.

34

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
advokatova napisał/a:

Ja właśnie byłam miła dla koleżanki a na koniec kopnięta w tyłek z wyrzutami sumienia.
I ciężko jest być miłym na prawdę
Ja jestem miła dla ludzi, przynajmniej staram się być, ale bardzo często albo uważana jestem wtedy za nudną, albo olewana

Witaj
Ale nikt nikogo nie lubi za to, że ta druga osoba stara się być dla innych miła. To tak nie działa.
Nie zawsze trzeba być miłym, co nie znaczy, że się będzie od razu nie lubianym.

35

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
rossanka napisał/a:
advokatova napisał/a:

Ja właśnie byłam miła dla koleżanki a na koniec kopnięta w tyłek z wyrzutami sumienia.
I ciężko jest być miłym na prawdę
Ja jestem miła dla ludzi, przynajmniej staram się być, ale bardzo często albo uważana jestem wtedy za nudną, albo olewana

Witaj
Ale nikt nikogo nie lubi za to, że ta druga osoba stara się być dla innych miła. To tak nie działa.
Nie zawsze trzeba być miłym, co nie znaczy, że się będzie od razu nie lubianym.

No bo sprawa jest prosta: ludzie lubia innych ludzi, ktorzy sie nimi interesuja, a nie ludzi, ktorzy desperacko szukaja zainteresowania wlasna osoba. Co to za frajda spedzac godziny z kims, kto tylko nawija na wlasny temat? Nawet jezeli w zamian cos tam zalatwia. Emocjonalny drenaz jaki ktos taki robi jest po prostu nie do wytrzymania.

36

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Beyondblackie napisał/a:

Advokatowa, a ja mam wrazenie, ze zamiast sprawiac wrazenie kogos milego, sprawiasz jedynie wrazenie kogos zdesperowanego, kto za wszelka cene chce zasluzyc na bycie lubiana. Rozumiem dawanie komus notatek raz czy dwa, ale Ty z tego zrobilas regularny proceder, ktory, coz tu nie napisac, chetna kolezanka wykorzystala, bo wiedziala, ze ma do czynienia z jeleniem, ktorego mozna wycyckac. Z drugiej strony, Ty zas liczylas, ze jezeli sie wystarczajaco dla tej panny narobisz, to ona Cie polubi- tak to niestety nie dziala. Przyjazni nie zyskuje sie przekupstwem. Marnie musisz sama o sobie myslec, jezeli uznajesz, ze inni ludzie moga Cie tylko wtedy polubic kiedy bedziesz wystarczajaco wkolo nich latac i ich wyreczac.

Problem wlasnie lezy w tym, ze sama siebie nie kochasz ani nie akceptujesz, wiec desperacko szukasz tego na zewnatrz. Powiem prosto- tak sie nie da. Zaden, nawet najlepszy chlopak, nie nadaje sie do tego by zastapic Twoj brak poczucia wlasnej wartosci. Nawet jakbys go znalazla, to udusilabys zwiazek bardzo szybko owijajac sie wokol tego biednego czlowieka jak bluszcz. To tez powoduje, ze wszystko przesadnie bierzesz do siebie. Jasne, ze jakby jakas chamka nawrzeszczala na mnie przy kasie, to nie byloby to przyjemne, ale po prostu doszlabym do wniosku, ze to chamka i zapomniala o sprawie po pieciu minutach. Zreszta moze miala gorszy dzien, moze ja zab bolal, moze sie z mezem poklocila... Jest mnostwo mozliwosci nie majacych zadnego zwiazku z Twoja osoba.

Poza tym, jezeli uwazasz przyjazn za uwieszenie sie na drugiej osobie, to musze Cie rozczarowac. Nawet gdyby ktos przynosil mi ekstra np herbatki do pracy, ale jednoczesnie wymagal ode mnie bycia spowiednikiem- powiernikiem- wyzalnikiem GODZINAMI, codziennie, to szybko bym takiej osobie podziekowala za znajomosc. Masz problemy, znajdz terapeute i je zacznij rozwiazywac, a nie traktuj kolezanek czy potencjalnego chlopaka jak quasi psychologa czy ksiedza. To jest meczace dla ludzi, a Tobie nie sluzy.


Co do rozmow z rodzicami, to po co dzwonisz jak nie chcesz? Oni Cie do tego zmuszaja, czy jak? Nie potrafisz sama sie zajac soba?

To jest niestety smutne, ale prawdziwe to co piszesz sad
Jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie wychodzę na desperatę, chociaż trudno mi ocenić siebie z boku
Nie bardzo zgodzę się jednak co do bluszczu- zawsze byłam osobą w miarę zaradną. Właśnie przez brak chłopaka i bliskiego przyjaciela sprawiał, że nawet k mi się komputer zepsuł to zamiast prosić chłopaka to naprawialam sama. Zawsze stawiała na samorozwój typu języki (umiem się porozumieć po angielsku i niemiecku) i sport (od kilku lat trenuję siatkowkę)
Tylko od 1.5 przeszkadza mi to, że nie mam się komu pochwalić, nikt nie chwali się mi... czasem mam na koncie jakiś sukces, mały bo mały ale zawsze coś...pisze o tym w pamiętniku,  czasem jest porażka i też człowiek chce się wygadać. W mojej rodzinie było jeszcze to, że jak ktoś miał problem to każdy się wspierał,  dlatego dla mnie jest naturalne
Jeśli chodzi o te koleżanki to ja nawet nie próbowałam się podpisać na siłę co traktowała je tak bardziej "coś za coś" w sensie myślałam, że jak teraz ja im pomogę to np za kilka miesięcy one w czymś mi mogą pomóc (jestem na takim kierunku, na którym trzeba mieć znajomych niestety) a nie przewidziała tego, że jednej studia się znudzą i jeszcze obróci drugą przeciwko mnie. Ja wiem że może mieć inne problemy, ale ja też mam problemy a się na ludziach w ten sposób nie wyzywam
Co do rodziców to normalnie dziwnie że 2 może 3 razy w tygodniu ale w czasie sesji miałam taki stres że musiałam pogadać a właśnie koleżanki dzwonił do chłopaków a ja nie miałam nawet do kogo więc dzwoniłam do rodziców bo to mnie odstresowywało

37

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Monoceros napisał/a:

Piszesz: "czuję się gorsza, nie ma perspektyw na zmianę, stałam się wredna, Jedyne uczucia towarzyszące mi przez ostatnie kilka lat to lęk, niepewność, strach i stres a obojętność, jest mi smutno". Ty nie potrzebujesz chłopaka, tylko potrzebujesz zająć się sobą. Dlaczego mówię, że nie potrzebujesz chłopaka? Bo wcale on Ci nie pomoże. Jedynie co się zmieni to będzie:
"mam chłopaka, ALE czuję się gorsza, nie ma perspektyw na zmianę, stałam się wredna, Jedyne uczucia towarzyszące mi przez ostatnie kilka lat to lęk, niepewność, strach i stres a obojętność, jest mi smutno".
Znalezienie sobie partnera cię nie "wyleczy" z tego, co cię trapi, nie zmieni ciebie. Oczekiwanie, że sam związek cię zmieni jest szaleństwem. Jest  też nie FAIR wobec potencjalnego faceta, bo chcesz zrzucić na niego odpowiedzialność za USZCZĘŚLIWIENIE CIĘ. To nie jego zadanie. To twoje zadanie - zająć się sobą. Zadbać o siebie, zadbać o to, żebyś wreszcie się dobrze poczuła, żebyś miała zainteresowania, hobby, żebyś się realizowała, miała jakiś cel w życiu, poczucie własnej wartości. A z tego co pisze, to czekasz na księcia z bajki, który cię uratuje przed samą sobą.

I za chwilę powiesz, że wcale tak nie jest, że tylko chcesz, żeby ktoś cię czasem przytulił, żeby ktoś cię kochał, żeby komuś zależało...
I owszem, to rzeczy ludzkie. Ale ty z tego robisz albo-albo. Masz faceta, więc wszystko jest OK, nie masz, więc wszystko jest źle. Skazujesz się na porażkę. Szczerze polecam pogadać z jakimś psychologiem, bo brzmisz na człowieka, który jest po prostu nieszczęśliwy.

Masz rację czuje się szczęśliwa. Zanim tu założyłam wątek to poszperałam na forach i właśnie tam pisali "facet znajdzie się z czasem albo "znajdź sobie hobby, zainteresowania, spełniaj się" czy "facet ci szczęścia nie da"
Uważam, że jest to prawda, ale nie w moim przypadku. Ja- tak jak wyżej W poście  wspomniałam- przez większą część swojego życia trenowała siatkówkę, uczyłam się języków, byłam dobra w szkole, brałam na gitarze...generalnie spełniałam się. Ale tylko to miałam. Na imprezie z okazji 18 urodzin byłam tylko na jednej. Chłopaka nie miałam nigdy. Czuje pustkę. Z wiekiem coraz bardziej mi to przeszkadza. Uwielbiam siebie i uwielbiam spędzać sama czas. Mogę siąść wieczorem nad książką czy oglądając film, ale jeśli to jest notoryczne to człowiek ma serdecznie dosyć. Ja tak mam od zawsze. Przez okres szkolny z rówieśnikami spotkałam się np kilka razy do roku w jakimś kinie (głównie ja te wypady organizowalam)
Uważam, że wszystko jest dobre, ale nie w nadmiarze. Nadmierna samotność w przypadku osoby towarzyskiej jest bardzo zła
Też myślałam, że jeśli samemu nie będziemy szczęśliwi to nikt nas nie uszczesliwi, ale w tym roku zakochałam się w chłopaku. Kiedy robiłam sobie nadzieje- zmieniłam się zupełnie. Stałam się wesoła, pozytywna,  zabawna. Dopiero gdy dostałam kosza to znowu wróciłam do stanu, w którym jestem do teraz. Sama znam też dziewczynę, która poznała chłopaka w wieku 29 lat. I owszem, w tym wypadku można powiedzieć, że na miłość przyjdzie czas, ale ona przez te wszystkie lata bycia singielką była nieszczęśliwa i to było bardzo widać, bo nie miała w sobie tej energii, entuzjazmu i była właśnie wredna, ale to bardzo wredna
Po ślubie nie mogłam jej poznać. Tak więc miłość może zmienić człowieka
Myślałam o psychologu ale raczej on mi męskiej ręki nie zastąpi

38

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
rossanka napisał/a:
advokatova napisał/a:

Ja właśnie byłam miła dla koleżanki a na koniec kopnięta w tyłek z wyrzutami sumienia.
I ciężko jest być miłym na prawdę
Ja jestem miła dla ludzi, przynajmniej staram się być, ale bardzo często albo uważana jestem wtedy za nudną, albo olewana

Witaj
Ale nikt nikogo nie lubi za to, że ta druga osoba stara się być dla innych miła. To tak nie działa.
Nie zawsze trzeba być miłym, co nie znaczy, że się będzie od razu nie lubianym.

Wiem
Ale jak gm była nie miła to by po mnie tak nie jeździła

39

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Beyondblackie napisał/a:
rossanka napisał/a:
advokatova napisał/a:

Ja właśnie byłam miła dla koleżanki a na koniec kopnięta w tyłek z wyrzutami sumienia.
I ciężko jest być miłym na prawdę
Ja jestem miła dla ludzi, przynajmniej staram się być, ale bardzo często albo uważana jestem wtedy za nudną, albo olewana

Witaj
Ale nikt nikogo nie lubi za to, że ta druga osoba stara się być dla innych miła. To tak nie działa.
Nie zawsze trzeba być miłym, co nie znaczy, że się będzie od razu nie lubianym.

No bo sprawa jest prosta: ludzie lubia innych ludzi, ktorzy sie nimi interesuja, a nie ludzi, ktorzy desperacko szukaja zainteresowania wlasna osoba. Co to za frajda spedzac godziny z kims, kto tylko nawija na wlasny temat? Nawet jezeli w zamian cos tam zalatwia. Emocjonalny drenaz jaki ktos taki robi jest po prostu nie do wytrzymania.

Nawijanie o sobie wcale nie musi być denerwujące. Ta dziewczynę, która mnie tak dziecinnie olała nawijała bez przerwy o sobie a ja to wytrzymywałam
Raz ją zaprosiłam w piątek do siebie do mieszkania kiedy była u mnie moja znajoma z grupy że studiów
Kaja przyszła i to był monolog, bo bez przerwy nawijała o osobie jak to ma źle i trudno w życiu oraz jak wspaniałego ma chłopaka. Aż mi potem było głupio
Ale fakt faktem źle napisałaś- nigdzie nie powiedziałam, że desperacko szukam znajomych. Kaja się obraziła i nie odzywam się do niej. Ludzie mówią, że wyglądam na bardzo wyluzowaną. Tylko probuowalam być miła. Ludzie z Facebooka pisali mi, że pomoc drugiej osobie to coś normalnego i ludzkiego a Kaja zachowała się jak małe dziecko i trzeba olać tak toskycznego znajomego
W życiu bym nie pomyślała, że jak ktoś jest miły to musi być desperatą i jestem przerażona takim myśleniem naszego społeczeństwa, bo ja zawsze bycie miłym kojarzyłam z inteligencją i w sumie nadal tak uważam
Na pewno nie z desperacją
Owszem, pomogłam im wiele razy, ale wynaczałam też Kai to ciągle gadanie o sobie (więc nie wiem czemu tak piszesz, że nie da się tego wytrzymać). Oraz tak jak piszę....jestem na takich studiach, że jeśli raz komuś nie dam notatek to potem ktoś nie da mi a to może świadczyć o no z danym egzaminie (taką prawda niestety)
Tu musi być coś jeszcze innego....
Tylko nie wiem co

40

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Advokatova, wysłałam do Ciebie wiadomość, która niestety nie mogła zostać skutecznie dostarczona. W związku z powyższym proszę o aktualizację Twojego profilu w miejscu adresu mailowego, to jest umieszczenie w nim adresu aktywnego i używanego, co wynika z 24 punktu regulaminu forum, ewentualnie o kontakt na mód adres: olina@netkobiety.pl
Pozdrawiam, Olinka

41

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?
Olinka napisał/a:

Advokatova, wysłałam do Ciebie wiadomość, która niestety nie mogła zostać skutecznie dostarczona. W związku z powyższym proszę o aktualizację Twojego profilu w miejscu adresu mailowego, to jest umieszczenie w nim adresu aktywnego i używanego, co wynika z 24 punktu regulaminu forum, ewentualnie o kontakt na mód adres: olina@netkobiety.pl
Pozdrawiam, Olinka

Zalogowałam się na mój adres email i teraz powinien działać
Musiał się trochę zdezaktywować, bo dawno tam nie wchodziłam (bo to taki adres, który używam tylko na różnych forach), ale wszystko już jest ok
Mam wysłać jakąś wiadomość?

42

Odp: Czy można być szczęśliwym samemu?

Advokatova, ale mnie by do głowy nie przyszło ZNOSZENIE czyjegoś stylu bycia. Jeżeli osoba mi nie podchodzi- za dużo osobie gada, nie mamy wspólnych tematów- nie kontynuuję znajomości. Znosić stoicko to można paplaninę cioci na weselu, bo nie wypada jej olać, ale na przyjaciół to raczej nie wybiera się przypadkowych ludzi. Przynajmniej takie mam wrażenie. Coś mi się wydaje, że od Ciebie bije taką desperacją, że chwytasz się kurczowo pierwszej lepszej osoby.

Posty [ 42 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Czy można być szczęśliwym samemu?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024