Czy da sie jeszcze naprawic ten związek?? - Netkobiety.pl

Hej. Ostatnio nie wiem co sie dzieje:( Pragnelismy zamieszkac razem, poszlismy do lodzi, zamieszkalismy w kawalerce, jestesmy na tych samych studiach na 4 roku, tak bardzo liczylam ze wszystko sie uda, tymczasem wlasciciele wymowili nam mieszkanie, a co najgorsze tez rozpatrywalismy opcje zeby sie wyniescc, nie ukladalo nam sie, chyba przeze mnie,bo bylam wiecznie nie zadowolona, marudzilam, fakt, to prawda ale dlatego ze grupa okazala sie do kitu, zaczela  doskwierac nuda, nie mam tu nikogo oprocz niego i kolegi jednego, z ktorym m wyskocze na piwo, tak to wracam do domu zeby sie spotkac z przyjaciolmi. To wszystko mnie zniszczylo, bylam kiedys zywa, pelna radosci dziewczyna, a odkad zaczelo sie piepszyc w naszym zwiazku cos we mnie leglo:(( Na dodatek poszlam od polowy semestru do aakdemika, dostalam pokoj z dziewczynami z 1 roku, ehhh, nie lubie tak przychodzic jak wszyscy sie juz znaja, na dodatek jak sie wyprowadzalismy widzialam ze mojemu chlopakowi okropnie zalezy, poplakal sie, ze mu szkoda tego naszego mieszkanka, ze bedzie tesknil za obiadkami itp, mowil mi, ze : zobaczysz skarbie, poprawi to nas zwiazek, ozywi, znowu bedziemy chodzic na randki, a za jakis czas zamieszkamy ze soba jak sie poprawi miedzy nami: uwierzylam w to.......a tymczasem co?? widzimy sie na zajeciach, on raczej trzyma tam z takimi gwiazdorami z grupy, ja jestem niesmiala osoba natomiast, gine w grupie, czue sie ciagle od niego gorsza, myslalam ze bedziemy sie spotykac, on zamieszkal teraz z kolega, a tymczasem od niedzieli jest dziwnie, czuje to, przyjechala do niego, zjedlismy , obejrzelismy cos,a on powiedzial ze no to mnie odwiezie zaraz bo musi sie za prace wzizc, bo jest kamerzysta i montuje wesela, ehhh..przykro mi sie zrobilo, ale dzis bylo to samo, we wtorek mielismy spedzic caly dzien i co?? nic:(( plakac mi sie chce:(( czuje sie tu samotnie, taka sama, nie mam tu nikogo, zeby sie wyzalic, a na dodatek moj facet mnie juz chyba nie chce, jak ja mam sie pozbierac:(( dzis sie rozstalismy ze spotkania w klotni, i przykrosi, on mi powiedzial ze dluzej tak nie wie czy wytrzyma, ta moje ciagle niezadowolenie, naburmuszenie, i stwierdzil ze nie czerpiemy z naszego wiazku zadnej radosci poki co:(( ale jak ja mam chodzic happy jak jestem osoba ktora nie umie udawac, owszem jestem maruda, i wogole ale wszystko aczelo sie od tej lodzi:((( nie wiem co robic, dac mu czas??? spr czy bedzie za mna tesknil jak nie bede miala dla niego czasu??ale boli mnie ze jestem tu sama, tak bardzo mnie to boli, czuje sie obco w tym miescie, grupie na studiach i w tym akademiku:((