Cześć, mam pytanie. Jestem z dziewczyną pół roku w związku, koledzy planują wspólny wyjazd na narty w grudniu, co roku jeździmy razem, mojej dziewczynie bardzo się to nie podoba ponieważ uważa że powinniśmy razem spędzać czas ale w ten sposób jest to nielożliwe gdyż nie potrafi jeździć na nartach ani snowboardzie a oprócz tego nie lubi zimy ... powiedziała że jak pojadę to ona pójdzie z kolegą na spacer/imprezę czy coś innego... Co o tym sądzicie ? Jak wytłumaczyć jej że nie mam złych zamiarów, tylko chcę jechać na jeden dzień poszusować bo to moje hobby ??
2 2016-12-06 20:49:16 Ostatnio edytowany przez ruda102 (2016-12-06 20:50:03)
NA JEDEN DZIEŃ?
Oj, chłopie, pod pantofel Cię kobita bierze i nawet się z tym nie kryje. Owszem, jak się jest w związku, to trzeba czas spędzać razem. Ale nie cały wolny czas, jaki się ma, bo to nie jest związek a uzależnienie i uwiązanie właśnie. Jak z nią pogadać? Prosto i konkretnie. Powiedz jej, że Ty sobie nie wyobrażasz spędzać z nią 100% wolnego czasu, a już tym bardziej nie zamierzasz rezygnować ze swojego hobby. I że jej szantaże imprezą z kolegą są gierką obliczoną na wywołanie w Tobie zazdrości, a Ty się nie zamierzasz tak bawić.
Czy Ty z nią ganiasz na babskie wieczorki polegające na plotach i malowaniu sobie pazurków? Czy też ona nie ma poza Tobą bliskiego towarzystwa i dlatego się na Tobie wiesza jak bluszcz?
Ależ ona rozumie, tylko jej się to nie podoba. I zastosowała typowy szantaż, jak widać skuteczny.
Padnij przed nią na kolana, całuj po stopach i proś o wybaczenie.
To nie wszystko, studiujemy razem w tym samym mieście, widujemy się codziennie, co drugi weekend zostaję tutaj żeby być z nią tutaj bo ona nie wraca często do domu, ale dla niej dalej to mało ... Nie chcę kolejnej kłótni
Chcąc uniknąć kłótni musisz tylko zachowywać się tak, jak ona chce. Czy pozwolenie na oddychanie też od niej masz, czy oddychasz bez zgody?
Dzięki za odpowiedzi, zgadzam się z Waszym zdaniem chciałem się tylko upewnić. Postawię sprawę jasno, że jadę i już.
Myślicie że jak widzimy się codziennie od niedzieli do piątku i jeśli wrócę do domu na weekend to jest jakaś straszna tragedia ?
Kłótnie w związku, to nie jest coś, czego należy unikać, jak żółwia w Mario Bros. Kłótnie to jest symptom tego, że w związku dzieje się źle, że ludzie się nie rozumieją, nie jest im ze sobą po drodze. Drogą do dobrego związku jest porozumienie, znalezienie wspólnych reguł, a nie unikanie kłótni. Bo to jest ignorowanie problemów, a nie ich rozwiązywanie.
Dla osoby dojrzałej to nie jest żadna tragedia, dla takiej, która używa człowieka jako podpórki/niewolnika, wszystko to, co on zrobi bez jej zgody tragedią jest.
Przytomności życzę.
Wydaje mi się, że ona uważa że za mało czasu spędzamy ze sobą ... a wg mnie jest odwrotnie, całe dnie na uczelni, wspólne wieczory, praktycznie nic nie robię sam ... z jednej strony to dobrze ale z drugiej wydaje mi się że co za dużo to nie zdrowo ... Ona uważa moje powroty na weekend za tragedię, jak jej mówię o tym to od razu zmienia się jej podejście do mnie, podchodzi do mnie chłodniej, jeśli dzwonię do niej na weekendzie to niezbyt hętnie rozmawia
Ja w domu nic złego nie robię, nie chodzę na imprezy, czasami spotkam się z kolegą na piwie i to wszystko ...
Co o tym myślicie ?
10 2016-12-06 21:16:15 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-12-06 21:17:19)
Myślę to, co napisałam (także między wierszami). Dziewczyna chce stworzyć z Tobą toksyczny związek. Związek, który dla Ciebie będzie więzieniem, a ona w tym więzieniu strażnikiem. To ją będziesz prosił o wyjście, ona zgody udzieli lub nie, a jak udzieli, to odstawi cyrk, jaka to biedna i nieszczęśliwa jest, ale dla Twego dobra poświęci się i przez kilka godzin pożyje sama. Tylko za to poświecenie będziesz jej musiał zapłacić.
Czysta żywa manipulacja.
Wcześniej czy później będziesz miał dość, albo przepraszać będziesz, że żyjesz.
Wielokropek napisała już wszystko - pozostaje mi się zgodzić.
Poczekaj poczekaj ... sama jestem w takiej sytuacki więc wypowiem sie jako baba Mój partner ma hysia na punkcie gór - piesze wycieczki. W małżeństwie jeździł sam, czasem z kolegami a w wiekszosci z pania z która jak twierdzi nic go nie łaczyło. Uważam jego była żonę za święta że godziła sie na takie eskapady. Ona podobno nie lubiła jeździć w góry. Za nim nadążyć to wyczyn stulecia. Ale nie chcę żeby jeździł sam - czytaj z inna panią. No nie godzę się na to. Czułabym sie z tym źle i miałabym wszystkie czarne podejrzenia a to zatrułoby mnie. Wolę jak jedziemy razem idziemy razem a te szczyty gdzie ja nie dam rady podejść on wchodzi sam ja czekam w schronisku. I załatwione. Uważam że dziewczyna może jechać z tobą tylko zaproponuj to - że dla niej też sie znajdzie czas atrakcje, może iść na spacer, opalać się nawet zimą robić zdjęcia posmakować lokalnej kuchni. Do wyboru.... Ale nie jedx sam. I nie jest to pantoflarstwo tylko chęc bycia z druga osobą. Nawiasem mówiąc nigdy wczesniej nie wyjeżdżałam dopiero z tym partnertem i szybko zobaczyłąm i poznałam umiejętności towarzyskie pań na wyjazdach ... kurcze miałam ochotę niejednej przywalić torebką przez łeb. No niech je diabli. Nie dziwię sie twojej dziewczynie mimo twoich najczystszych intencji to jest jeszcze druga strona i tego nie przewidzisz nigdy co może sie wydarzyć.
Poczekaj poczekaj ... sama jestem w takiej sytuacki więc wypowiem sie jako baba
Mój partner ma hysia na punkcie gór - piesze wycieczki. W małżeństwie jeździł sam, czasem z kolegami a w wiekszosci z pania z która jak twierdzi nic go nie łaczyło. Uważam jego była żonę za święta że godziła sie na takie eskapady. Ona podobno nie lubiła jeździć w góry. Za nim nadążyć to wyczyn stulecia. Ale nie chcę żeby jeździł sam - czytaj z inna panią. No nie godzę się na to. Czułabym sie z tym źle i miałabym wszystkie czarne podejrzenia a to zatrułoby mnie. Wolę jak jedziemy razem idziemy razem a te szczyty gdzie ja nie dam rady podejść on wchodzi sam ja czekam w schronisku. I załatwione. Uważam że dziewczyna może jechać z tobą tylko zaproponuj to - że dla niej też sie znajdzie czas atrakcje, może iść na spacer, opalać się nawet zimą robić zdjęcia posmakować lokalnej kuchni. Do wyboru.... Ale nie jedx sam. I nie jest to pantoflarstwo tylko chęc bycia z druga osobą. Nawiasem mówiąc nigdy wczesniej nie wyjeżdżałam dopiero z tym partnertem i szybko zobaczyłąm i poznałam umiejętności towarzyskie pań na wyjazdach ... kurcze miałam ochotę niejednej przywalić torebką przez łeb. No niech je diabli. Nie dziwię sie twojej dziewczynie mimo twoich najczystszych intencji to jest jeszcze druga strona i tego nie przewidzisz nigdy co może sie wydarzyć.
Związek ma się tworzyć na ZAUFANIU a nie z góry zakładać ,że będzie zdrada.To są młodzi ludzie i wchodzą w relacje z czystą kartą a nie mają się z góry nakręcać ,że jedno drugie zdradzi. To że ty miałaś takie doświadczenia nie znaczy ,że wszyscy muszą takie mieć
Odpuść a masz jak w banku że już nigdy nie pojedziesz. To jest kwestia zaufania. I nie zgadzam się z postem powyżej. Dlaczego? Bo ludzie muszą też od siebie odpoczywać. No niestety nie da się być ze sobą wszędzie i zawsze. To jest zwyczajnie nie zdrowe dla związku. I nie jesteś chyba bezwolna istotą, której jak jakaś pani zaswieci biustem to zdradzisz swoją dziewczynę. Poza tym wszędzie można to zrobić. Ja wychodzę z założenia że jak mój mąż jest na tyle bez honoru empatii zasad moralnych że miałby mnie zdradzić to lepiej niech zrobi to szybciej niż później.
Być może zrozumialabym tą niechęć do Twojego wyjazdu gdyby miał być tygodniowy. Ale jeden dzień? No bez żartów.
Jeżeli nie mam wystarczająco wysokiego poczucia wartości i ważności, to ciągle się boję, że mój partner odkryje, jaki jestem naprawdę, i odejdzie. W związku z tym do czego dążę? Żeby ograniczyć jego wolność. Żeby go przypisać do siebie, mieć nad nim władzę.
Ktoś, kto nie wierzy, że można go kochać takiego, jaki jest, dąży do kontroli.
Władza jest substytutem miłości, ale nie pozwala tak jak ona ludziom rosnąć.
No nie!Jeden dzień ?zadna tragedia przecież !znam pary gdzie on chodzi za nią jak nawiedzony nawet po 15 latach(to tylko pozory ),ale jak takiego koledzy Zbuntują i wyrwie się spod pantofla to trzy dni go szukali ,tak w nim ten bunt narastał .musisz jechać bo kiedyś tak skończysz .chocby i na tydzień ,a jeśli ona już Cię spacerami z kolegami straszy to powiedz ,ze proszę bardzo "idź "!!!!!to tylko o niej świadczy !
Wydaje mi się ze to najprostsza rada
Wydaje mi się, że Malineczka00 ma rację, ja już powili czuję to zmęczenie, nie ukrywam że chciałbym odpocząć a taki wyjazd byłbym dla mnie idealnym rozwiązaniem. Jeszcze nie jesteśmy małżeństwem, więc nie rozumiem dlaczego mam być tak uwiązany ??
Kolega chce przyjechać do mnie w sobotę bo będzie akurat w tym dniu w tym mieście i chciał mnie odwiedzić. Zakomunikowałem to swojej dziewczynie, zauważyłem od razu jej niezadowolenie, stwierdziła że jak ja będę miał kolegów to ona zapeosi kolegę do siebie bo nie będzie sama siedzieć ... no sorry to jest tylko 4h a powiedziałem że wieczorem i tak gdzieś pójdziemy ...
Wstrząsające zdanie.
(...) Jeszcze nie jesteśmy małżeństwem, więc nie rozumiem dlaczego mam być tak uwiązany ?? (...)
Zła jest o to, że zjeżdżasz do domu ??? Jako może być zła o to, że jedziesz do swojej rodziny? A co będzie później całkowicie ograniczy Ci kontakt z ludźmi, których kochasz? Co do wyjazdu zawsze możesz powiedzieć: "Kochanie teraz sam pojadę, to tylko jeden dzień, poza tym to moje hobby a jak przyjadę to pouczymy się razem jeździć na nartach/snowboardzie "
Też jestem kobietą i też jestem zazdrosna ale żeby być złą, że chłopak jedzie do swojej rodziny na weekend... przesada
Jedź, jedź, jedź
Autorze w małżeństwie nie musi się być uwiazanym, kwestia dogadania się i relacji z drugą osobą. Jak dasz sobie wejść na głowę to całe życie będziesz na smyczy. Pogadaj o tym co myślisz ze swoją dziewczyną. Jeżeli ciągle będzie stawiać warunki, szantażować to zostaw ją bo związek wejdzie w toksyke. Nawet jak gdzieś pójdziesz to ciągle będziesz musiał przepraszać za to a potem żeby nie mieć dalszych awantur wcale nie będziesz wychodził. Zastanów się czy chcesz być z osobą która Cie męczy bo są tacy ludzie, którzy ciągle chcą czas spędzać ze sobą a u was tak nie ma. Może to wcale nie jest miłość?
Zła jest o to, że zjeżdżasz do domu ??? Jako może być zła o to, że jedziesz do swojej rodziny? A co będzie później całkowicie ograniczy Ci kontakt z ludźmi, których kochasz?
Co do wyjazdu zawsze możesz powiedzieć: "Kochanie teraz sam pojadę, to tylko jeden dzień, poza tym to moje hobby a jak przyjadę to pouczymy się razem jeździć na nartach/snowboardzie "
Też jestem kobietą i też jestem zazdrosna ale żeby być złą, że chłopak jedzie do swojej rodziny na weekend... przesada![]()
Jedź, jedź, jedź
Z tym wracaniem do domu jest tak, że ona twierdzi, że wracanie do domu jest dziecinne, mam już swoje lata i powinienem się usamodzielnić... a wcale tak nie jest, po prostu lubię swój dom i lubię tam wracać.
Z jednej strony ona chce Cię ograniczać, a z drugiej hmmm wydaje mi się że ty jej nie kochasz... nie chodzi tu o chęć wyrwania się od niej tylko hmm coś jest w tym jak o niej piszesz.
Witaj, czytam te posty i faktycznie rysuje sie obraz ludzi będących na drodze do stawiania sobie warunków. Podkreślam że rozumiem opór dziewczyny przed Twoim wyjazdem z kolegami i nie ma znaczenia czy jeden dzień czy tydzień. I uważam że taki problem mozna rozwiązać. Natomiast pojawianie sie kwestii zmęczenia to nie wróży dobrze dla związku . Jeśli ludzie muszą od siebie odpoczywać to słaby związek. Zdecydowanie natomiast niemiłę sa słowa panny że jak chłopak to i tamto to ona odbija piłeczke i ona tez cos wymyśli. Dziecinne tupanie nóżką i księzniczkowanie po trosze. Jest to jak ktoś wyżej zauważył stawianie warunków i to już jest paskudne. Porozmawiajcie o tym jak wogóle widzicie wasz związek czego oczekujecie od siebie nawzajem, bo widać że dziewczyna chce zawładnąć twoim zyciem ale co da w zamian ? I dlaczego zawsze przeciwstawne są spotkania z innymi panami? Czy ona uważa że o nia nie zabiegasz nie jest dla ciebie atrakcyja? chce wzbudzić Twoja zazdrość??? Poszukaj przyczyny
bes92 moja mama ma 50 lat i nadal lubi wracać do swojego rodzinnego domu i co tydzień jeździ (albo wszyscy razem jeździmy ) do babci nie ma w tym nic dziecinnego, skoro jest taka dorosła to niech nie szantażuje Cię: jak Ty pojedziesz to ja idę z kolegą na imprezę! Niech idzie skoro takie świństwo zrobi nie jest warta Ciebie
Podkreślam że rozumiem opór dziewczyny przed Twoim wyjazdem z kolegami i nie ma znaczenia czy jeden dzień czy tydzień. I uważam że taki problem mozna rozwiązać. Natomiast pojawianie sie kwestii zmęczenia to nie wróży dobrze dla związku . Jeśli ludzie muszą od siebie odpoczywać to słaby związek
Ty tak serio uważasz że związek jest mocny i zdrowy kiedy partnerzy spędzają razem każdą wolną chwilę? O.o przykro mi ale to zalatuje toksykiem. Wydaje mi się zupełnie normalne że czasem wolę spotkać się z koleżankami bez mojego męża i vice versa. Naprawdę uważasz że należy spędzać ze sobą cały wolny czas? A związek to więzienie? Co złego jest w jednodniowym wyjeździe z kolegami?
Już widzę reakcję mojego męża jakbym spróbowała zabronić mu wyjścia z kolegami beze mnie. Długo by to małżeństwo nie potrwalo.
A jak widzisz rozwiązanie tego problemu skoro ona NIE ZNOSI nic co jest związane z zimą?
Ja już widzę swoją reakcję, jakby mój facet się zapytał "czy może spędzić czas z przyjaciółmi" - zdębiałabym niechybnie i zaczęłabym uważać, że go jakiś atak demencji dopadł i siebie uważa za pięciolatka, a mnie za swoją mamusię. Rozumiem wspólne ustalanie planów, rozumiem nawet sugestię "a nie dałoby się w innym terminie, bo na ten weekend planowałam co innego". Ale pozwalanie i zabranianie to jest relacja rodzic-dziecko a nie dorosły-dorosły.
No ale ja wychodzę z założenia, że jak faceta trzeba pilnować, to on nie jest dla mnie. Bo porządny facet upilnuje się sam, a nieporządnego nie upilnuje i pluton strażników wierności.
W wątkach przechodzę ze skrajności w skrajność
Widujecie się codziennie, do toalety nawet razem chodzicie i ona jednego dnia bez Ciebie wytrzymać nie może, gdy chcesz z kolegami w góry pojechać, albo do rodziny wpaść... Nagle, jak magik z kapelusza, ona wyciąga kolegów i plany z nimi związane
Koleżanek u niej niet
Jest to tak transparentny i tak żałosny szantaż emocjonalny, że aż mnie litość nad nią bierze. Jak niską samoocenę trzeba mieć, jak słabo rozwiniętą inteligencję emocjonalną...
Na dłuższą metę w tym związku przyda Ci się gustowny łańcuch i lokalizator GPS namierzający co do centymetra. Przy czym tego drugiego to sobie nie poużywasz zbyt często, bo i tak zazwyczaj daleko nie odejdziesz. Tak mniej więcej będziesz się poruszał po orbicie kilku metrów. Jak nie, to grozić Ci będzie wyjęcie kolegi z kapelusza...
stwierdziła że jak ja będę miał kolegów to ona zapeosi kolegę do siebie bo nie będzie sama siedzieć ...
:D
Przebij to asem! Załatw jej męski striptiz na swoje zastępstwo.
A co myślcie o tym że dziewczyna zabrania picia alkoholu ? Po prostu ma uraz z dzieciństwa - alkoholik w rodzinie , nawet w małych ilościach ?
31 2016-12-11 20:04:05 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-12-11 20:05:37)
Zabrania? (Nie, nie chodzi o zabranianie picia alkoholu, tylko o zabranianie czegokolwiek innemu człowiekowi.) Zwiewałabym od takiej osoby w tempie światła.
Jeszcze nie uwierzyłeś, że Twoja "partnerka" jest toksyczną osobą a Ciebie ma za nic?
Nie toleruje alkocholu, mówi że chce żeby jej chłopak był absytnentem, ma uraz z dzieciństwa ponieważ ojciec jest alkoholikiem ...
Na początku tolerowałem to ale są sytuacje kiedy nie ukrywam, że chciałbym się napić z kumplami, np w sylwestra czy na weselu ...
Partner to nie pies, żeby go trzymać na smyczy i za nim wszędzie chodzić. Ona nie ma prawa zabraniać Ci czegokolwiek, tak jak i Ty jej.
Są różne odcienie DDA. Jednym z nich jest potrzeba kontroli nad wszystkim, bo to daje poczucie bezpieczeństwa mocno naruszone przez doświadczenie życia pełnego chaosu, kłótni, nieprzewidywalnych sytuacji itp. W związkach przejawia się to dążeniem do kontrolowania partnera/ki. Jeżeli o alkohol chodzi, to ponownie różne postawy są przyjmowane przez DDA, ale rzadko zdarza się aby ich postawy w stosunku do alkoholu były "neutralne". Twoja dziewczyna dostrzega w alkoholu bezpośrednie niebezpieczeństwo i dla niej nawet małe ilości są niedopuszczalne, bo widziała do czego prowadzi alkohol w najgorszym scenariuszu. Obecnie ten najgorszy scenariusz staje jej przed oczami gdy widzi swojego partnera z kieliszkiem. Tu nie ma odcieni. Jest czarno-biało. Przydałaby jej się terapia dla DDA, może jakieś grupy wsparcia, ale nie dlatego, że nie możesz się napić w Sylwestra ale dlatego, że już widać, że ma tendencję do tworzenia toksycznych związków ze względu na to, że jest DDA.
Ona chciałaby, by jej chłopak był abstynentem. Ty nim nie jesteś.
Ona chciałaby, byś nie jechał na narty z kolegami. Dla Ciebie to świetny odpoczynek i okazja do spotkania.
Ona uważa, że czas wolny powinniście spędzać razem. Chciałbyś czas wolny spędzać nie tylko z nią.
Ona chciałaby, byś nie jeździł do domu rodzinnego. Ty lubisz do niego jeździć.
Ona uważa, że zbyt mało czasu spędzacie razem.Ty uważasz, że spędzasz z nią niemal każdą chwilę.
Czy coś was łączy? Nie, nie pisz o miłości, bo to prawdą nie jest.
A co myślcie o tym że dziewczyna zabrania picia alkoholu ? Po prostu ma uraz z dzieciństwa - alkoholik w rodzinie , nawet w małych ilościach ?
Zabrania? A kimże ona jest żeby Ci zabraniać. Jestem DDA. Alkohol był obecny w moim rodzinnym domu odkąd pamiętam. Też mam uraz, uważam jednak mojego partnera za dorosłą i odpowiedzialną osobę - jeżeli ma ochotę na drinka, proszę bardzo, wszystko dla ludzi, jeśli się zna umiar.
rozmowa na temat sylwestra sprowadziła się do tego czy zaakceptuje alkohol... dostałem odpowiedź że najlepiej jakby nie było a jak chce pić to mogę iść sam ...
39 2016-12-11 20:33:29 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-12-11 20:35:09)
(...) uważam jednak mojego partnera za dorosłą i odpowiedzialną osobę (...)
I tym różnisz się od "partnerki" autora wątku. Ona uważa go za swoją własność, swojego niewolnika, który jeszcze wierzga, ale który już wie, że po ślubie podporządkuje jej się całkowicie.
rozmowa na temat sylwestra sprowadziła się do tego czy zaakceptuje alkohol... (...)
A zapytałeś ją o to, czy możesz oddychać?
Wiem że jak się postawię to znowu będzie foch, kółtnia i płacz ... nie chcę znowu tego przeżywać
Wiem że jak się postawię to znowu będzie foch, kółtnia i płacz ... nie chcę znowu tego przeżywać
Ale będziesz. Za każdym razem gdy będziesz chciał czegoś co nie jest po jej myśli. Jak myślisz co będziesz wtedy przeżywał? Chyba już wiesz. Przerabiałeś to już. Właśnie dlatego, że w związku jest już ptak na uwięzi i właściciel kluczy do klatki, to nikt w tym związku nie będzie już szczęśliwy. Ptak bo chciałby wyjść, ale nie może i strażnik, bo widzi, że ptak chciałby wyjść, a tak się składa, że strażnika „krzywdzi” wolność tego ptaka. Tworzycie toksyczny związek i czas zdać sobie z tego sprawę.
Rozumiem, że według Ciebie żadnego innego wyboru nie masz i jesteś na tę kobietę skazany. Współczuję.
Jej zachowanie jest toksyczne a Ty zgadasz się na to. Cóż... Twoje życie i Twoja decyzja. Jednak jej konsekwencje będą ponosiły także Twoje dzieci. Szkoda mi ich.
To co robić w takiej sytyuacji ? Porozmawiać i postawić sprawę jasno ? Nie chcę jej stracic
44 2016-12-11 21:38:50 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-12-11 21:39:24)
(...) Porozmawiać i postawić sprawę jasno ? (...)
Jasne. Tyle tylko, że schemat waszych zachowań jest zawsze taki sam. Ty robisz to, na co masz ochotę, albo tylko o tym wspominasz, ona szantażuje Cię, Ty - ulegasz jej.
I tak w koło Macieju. Dlaczego? Bo ona wie, że nie zrobisz nic, co groziłoby waszym rozstaniem. Tańczycie toksyczny taniec i, jak widać, żadne z was nie decyduje się go przerwać.
bes92 napisał/a:(...) Porozmawiać i postawić sprawę jasno ? (...)
Jasne. Tyle tylko, że schemat waszych zachowań jest zawsze taki sam. Ty robisz to, na co masz ochotę, albo tylko o tym wspominasz, ona szantażuje Cię, Ty - ulegasz jej.
I tak w koło Macieju. Dlaczego? Bo ona wie, że nie zrobisz nic, co groziłoby waszym rozstaniem. Tańczycie toksyczny taniec i, jak widać, żadne z was nie decyduje się go przerwać.
Ale jak ten taniec najlepiej przerwać ? Przedstawić jej swoje oczekiwania ? i Coś jeszcze ?
Co robic? Wprowadzic zwiazek na wlasciwe tory, bo zagadzam sie z innymi - robi sie to, lub juz jest, zwiazek toksyczny. Jesli chcesz zostac z dziewczyna, zmien swoje zachowanie. Jest szansa, ze dziewczyna podazy za Toba zdrowa sciezka. Ale jest tez mozliwosc, ze odejdzie. Podejmij jednak to ryzyko i sam pierwszy wejdz na te zdrowa droge w zwiazku.
A to znaczy w Twojej sytuacji: informujesz dziewczyne, ze jedziesz z kolegami i jesli nie ma naprawde waznego powodu (a tutaj takiego nie widac) - jedziesz. Nie reagujesz na jej grozbe spotkania sie w tym czasie z kims innym. Podobnie z alkoholem - mowisz, ze nie ma powodu (bo tez go nie widac tutaj), zebys nie napil sie alkoholu i informujesz ja, ze napijesz sie podczas sylwestrowej zabawy. Jesli ona powie, ze nie pojdzie z Toba, zorganizuj sobie wyjscie w innym gonie i nie zostawaj z nia. I tak dalej.
Z pewnoscia czekaja Cie fochy, szantaze czy inne formy nacisku. W zadnym razie nie mozesz im ulegac. Odpowiedz sobie na pytanie, czy jestes w stanie przeprowadzic taka "operacje". Jesli tak, to po kilku tygodzniach/miesiacach albo bedziecie w znacznie zdrowszej i rokujacej na przyszlosc relacji, albo rozstaniecie sie. Kazda opcja lepsza od brniecia w toksyczny zwiazek.
Dzięki, spróbuję tak zareagować ... ale szczerze boję się.
Ale jak ten taniec najlepiej przerwać ? Przedstawić jej swoje oczekiwania ? i Coś jeszcze ?
Chcesz jechać z kolegami? Informujesz ją o tym i... jedziesz. Będzie strzelała fochy? Trudno. jak zobaczy raz, drugi, 365, że na Ciebie jej fochy nie działają, przestanie.
Jak z nią rozmawiać? Krótko. Zdecydowanie.
Dać jej do wyboru: albo będzie widziała w Tobie partnera i tak Cie traktowała, albo rozstajecie się. I postąpić zgodnie z jej wyborem.
A nie boisz się dalszego życia w takim związku? Uwierz mi, w tej sytuacji tego najbardziej powinieneś się bać
Nie masz nic do stracenia a wszystko do zyskania - fajne zycie, z ta dziewczyna, lub z inna.
Jesteście ze sobą dopiero od pół roku, a już zdążyliście osiągnąć taką toksyczność w związku. Jest to jakieś osiągnięcie... Im dłużej jesteś w związku toksycznym i nic z tym nie robisz tym trudniej naprawić taki związek i tym trudniej zakończyć taki związek. Jeżeli nie podejmiesz zdecydowanych działań teraz, to później wasze toksyczne relacje ulegną tylko eskalacji, a Twoja niemożność pogłębieniu. Śmiem twierdzić, że jesteś za mientki na naprawę, ale niech tam...
Przede wszystkim gdy dojdzie do kolejnego spięcia, a skoro Sylwester blisko, to będzie to wkrótce porozmawiaj z nią na temat uczuć jakie wzbudza w Tobie jej zachowanie, jej słowa (tu przedstaw konkrety i nie atakuj zaczynając od: Ty zawsze... Bo Ty jesteś taka itp. KONKRETNE ZACHOWANIE, KONKRETNA SYTUACJA), zaproponuj terapię dla DDA (wyszukaj wcześniej potrzebne informacje). Następnie wyjaśnisz, że w Sylwestra napijesz się i nie czyni Cię to alkoholikiem. Ogólnie postępuj zgodnie z tym co wcześniej napisała Renatta, czyli nie poddawaj się manipulacji, ale wcześniej wyjaśnij w każdej sytuacji dlaczego zrobisz tak jak zrobisz, dlaczego uważasz, że ona robi tak jak robi i dlaczego uważasz, że to niszczy wasz związek. Podstawa jednak to terapia dla niej (prowadzona poza związkiem
)
Niestety na takie naprawy trzeba mieć nerwy ze stali i być świadomym siebie i związku w każdym momencie swoich działań, po to by wiedzieć czy koszty jakie ponosisz nie są czasem zbyt wysokie i czy naprawa nie idzie w błoto... Ponownie śmiem twierdzić, że brak w Tobie cech, które pozwoliły by Ci na naprawianie i na niezatracenie siebie w procesie naprawy. Zrobisz jak chcesz. Ostatecznie to Ty poniesiesz konsekwencje każdej z podjętych przez Ciebie decyzji.
Z ostatnich wątków, które mogą nieco pomóc w spojrzeniu na manipulacje, którym podlegasz poczytaj: http://www.netkobiety.pl/t100747.html
Ostatnia uwaga: To, że Ty widzisz, że coś mocno nie gra w waszym związku i że Ty chcesz naprawy idącej w konkretnym kierunku nie oznacza, że Twoja dziewczyna będzie chciała tego samego. Jeżeli nie będzie chciała naprawy, nie będzie w stanie dostrzec toksyczności swojego zachowania, to kończ ten związek, bo im dłużej będzie trwał, tym dłużej będziecie cierpieć.
Takie toksyczne zachowanie jest zrozumiałe jedynie po zdradzie w tym związku a jeżeli jej nie było to sorry coś z nią jest nie tak albo zdrada była w poprzednim związku i jeszcze nie wyleczyła się z niego ALBO wyrosła w takiej atmosferze podejrzliwości.