Męski foch - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 51 ]

1

Temat: Męski foch

Zawsze myślałam, że tak zwany foch przynależy do określonego typu kobiet, a tu się okazuje, że muszę się z tym mierzyć w wydaniu płci przeciwnej.
Bo nie odebrałam telefonu
Bo widzę się ze znajomymi a on potrzebuje mnie teraz już natychmiast
Bo nie mam ochoty zjeść akurat w tym miejscu, gdzie on.
Bo jestem zmęczona i nie chce mi się grać na konsoli.
Itd

Te wszystkie powyższe rzeczy nie zdarzają się często, ale jak już się zdarzą to ZA KAZDYM razem konczy się fochem.
No i teraz problem jest taki, że ja z kolei zawsze ulegam, żeby tylko już było dobrze i chyba przez to on się nauczył, że ta metoda świetnie działa. Ale z drugiej strony jak nie ulegnę to boję się tzw "eskalacji".
Miała któraś z was podobny przypadek?
Jak sobie z tym radzić?:/

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Foks (2016-12-08 17:31:19)

Odp: Męski foch

Nie jestem kobietą, ale miałbym dla Ciebie jedną metodę wink

Musisz jednak odpowiedzieć co czujesz i co myślisz o swoim facecie gdy ma focha o takie pierdoły? Ogólnie jak go postrzegasz jako faceta? Bo na pewnego siebie to on mi nie wygląda.

3

Odp: Męski foch
Husky napisał/a:

Zawsze myślałam, że tak zwany foch przynależy do określonego typu kobiet, a tu się okazuje, że muszę się z tym mierzyć w wydaniu płci przeciwnej.
Bo nie odebrałam telefonu
Bo widzę się ze znajomymi a on potrzebuje mnie teraz już natychmiast
Bo nie mam ochoty zjeść akurat w tym miejscu, gdzie on.
Bo jestem zmęczona i nie chce mi się grać na konsoli.
Itd

Te wszystkie powyższe rzeczy nie zdarzają się często, ale jak już się zdarzą to ZA KAZDYM razem konczy się fochem.
No i teraz problem jest taki, że ja z kolei zawsze ulegam, żeby tylko już było dobrze i chyba przez to on się nauczył, że ta metoda świetnie działa. Ale z drugiej strony jak nie ulegnę to boję się tzw "eskalacji".
Miała któraś z was podobny przypadek?
Jak sobie z tym radzić?:/

O cholera co za dzieciak, chcesz być jego mamusią?

4

Odp: Męski foch

Husky, to jest zwykla manipulacja
na która dodatkowo sie godzisz

wiec nie dziw sie, ze on to stosuje za kazdym razem, kiedy mu odmawiasz

5

Odp: Męski foch
Husky napisał/a:

(...) Jak sobie z tym radzić?:/

Jest akcja, jest reakcja. On rozpoczął grę, Ty ją podjęłaś.
Pierwszym krokiem jest ujawnienie gry, tego, że oboje w nią gracie. Drugim krokiem jest odmawianie, gdy on po raz kolejny rozpocznie grę. Będzie próbował dopóty, dopóki nie udowodnisz mu, a on się nie przekona, że grać przestałaś.

6

Odp: Męski foch
Wielokropek napisał/a:

On rozpoczął grę, Ty ją podjęłaś.

Let's play a game...

https://40.media.tumblr.com/b564af48ead2d469c11c46c230ab9a84/tumblr_inline_ntp5aufmgJ1ss3zh2_540.jpg

big_smile

Jakoś mnie to tak się skojarzyło wink

Pamiętam jak kiedyś z Panną się umówiłem u jej znajomej (fakt, raz u niej już byłem kilka miesięcy wcześniej - u tej znajomej) ale poprosiłem by mi przesłała sms'em numer bloku i mieszkania bo nie pamiętam. Panna mi mówi "eeetam, zadzwoń jak będziesz w pobliżu to ci powiem" - no, spoko (pomyślałem).

Drepcze pod blok (bloki jeszcze rozpoznaje i okolice tongue ) i dryndole. Raz. Drugi. Trzeci. Czwarty. I tak do 13. Pod rząd. Jak de*il stoję z telefonem przyklejonym przy uchu i ... dzwonie.

Foch? Nie. Wk*rw? A i owszem.

"Na pięcie" myk w auto i do domu. Ja pod "kwadrat" już autem parkować - dzwoni. "No hej, dzwoniłeś, co tam?" - ja: "(w myślach - no chyyyyba kpisz kobieto! - ta wersja nie wymaga cenzury wink ) no, hej, który to był numer mieszkania?"...

Wróciłem.

Imprezę rozkręciłem a i seks do dziś pamiętam wink


Także tak. Husky - ten Twój boj to jest nadwrażliwy. A że czas ma na konsolę... kurcze moja stoi nie ruszana ze 3 lata, no jak dziewica prawie! wink I o ile nie ma już 20 lat (prawa młodości) to teraz zachowuje się jak małe, rozkapryszone dziecko. Są rzeczy ważne w życiu i ważniejsze. Dla niego masz być jego "zabawką", którą kontroluje i robi to co mu odpowiada w danym momencie tak jak piszesz:

"Bo widzę się ze znajomymi a on potrzebuje mnie teraz już natychmiast" - do wytarcia nosa?
"Bo nie mam ochoty zjeść akurat w tym miejscu, gdzie on." - ale "kebs" jest smaczny i ja chce "kebsa"!

Ja wiem, że mężczyźni to duże dzieci ( oł jeeah big_smile ) i za to nas kochacie ( co ja plete... tongue ) ale ten twój to by mógł się lekko ogarnąć. Wstyd piaskownicy przynosi wink

7

Odp: Męski foch
Husky napisał/a:

Miała któraś z was podobny przypadek?
Jak sobie z tym radzić?:/

Ja sobie z takim elementem poradziłam w ten sposób, że zakończyłam relację. To chyba najskuteczniejszy sposób. Jak ktoś nie dojrzał we właściwym czasie, to potem już tak łatwo to nie idzie.

8

Odp: Męski foch

Wielokropek słusznie prawi - trzeba skończyć z tą zabawą.

A że boisz się eskalacji? - tak to jest z nabzdyczonymi smarkaczami, że jak im się nie daje tego, na co w danej chwili mają ochotę, to tupią nóżkami i odstawiają inne harce. Metoda jest jedna i niezależna od wieku - pokazanie, że Ty się na to nie łapiesz. Eskalacja jest gwarantowana, ale trudno, jeśli masz determinację przywrócić sytuację do normalności, to nie możesz dać się złamać. Ani razu. Dopóki do niego nie dotrze, że jesteś zdecydowana, stanowcza i tupaniem nóżką niczego u Ciebie nie ugra.

A jak masz dość, to przykro mi, ale innym sposobem nic nie zdziałasz i albo się tym jego foszkom poddasz albo go zostawisz. Bo nie masz co liczyć, że on sam z własnej woli zmieni taktykę - po co, skoro obecna jest skuteczna?

9 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-09 11:02:07)

Odp: Męski foch
Foks napisał/a:

Musisz jednak odpowiedzieć co czujesz i co myślisz o swoim facecie gdy ma focha o takie pierdoły? Ogólnie jak go postrzegasz jako faceta? Bo na pewnego siebie to on mi nie wygląda.

Oczywiście, ze nie jest pewny siebie, ma bardzo niskie poczucie własnej wartości i problem z rozpoznawaniem własnych emocji, chociaz w towarzystwie uchodzi za "bad boya" - potrafi bardzo dobrze takiego grać, chociaz doskonale wiem, ze wewnetrznie ma problem z interakcjami społecznymi. Wiem tez, ze w przeszłości miał cięzko z kobietami i to raczej nie z ich winy. Często ma zachowania, które podchodzą pod dwubiegunową (zapędy wielkościowo-roszczeniowe jedynaka, na przemian z kompletnym dołem). Bywa wtedy bardzo toksyczny i przyznam, ze kiepsko to na mnie działa.

Wiem, ze to wygląda kiepsko i być moze powinny mi się zapalić czerwone lampki, ale teraz przejdę do plusów:
Potrafi o tym wszystkim ze mną rozmawiać(no, pod warunkiem, ze własnie nie strzelił focha), potrafi tez szczerze przeprosić. Generalnie nasza znajomość zaczęła się od bardzo intensywnej przyjazni (od początku spędzaliśmy mnóstwo czasu razem, w trybie trochę "związkowym", tylko bez seksu). Wiem, ze mogę na nim polegać, troszczy się o mnie, interesuje i niczego nie ukrywa. Tzn  trudno byłoby mu coś ukryć, jak spędzamy za sobą większość wolnego czasu, znam wszystkich jego znajomych(których z resztą bardzo lubię) i rodziców, którzy są dosyć normalni. Bardzo cenię go za to co robi na co dzien, mamy wspólne pasje,związane z nimi zawody i uwielbiam zajmować się wieloma rzeczami razem z nim. Dostaję tez od niego sporo ciepła i czułości.

Do jego problemów i dziecinnych zachowan mam specyficzne podejście. Sęk w tym, ze ja w przeszłości tez byłam bardzo trudną osobą (przez wielu lekarzy miałam diagnozowany borderline), moje związki były.. hm, co najmniej burzliwe i nie pochodzę z normalnej rodziny. Ale wykonałam kawał pracy nad sobą i w efekcie jestem bardzo fair wobec całego otoczenia (i otoczenie to potwierdza;) ), pozbyłam się lęku przed odrzuceniem i bliskością, do konfliktów podchodzę z duzą dawką spokoju i nie uprawiam "czarnobielizmu".
Dlatego myślę sobie, ze skoro ja się zmieniłam i wyleczyłam z czegoś, co jest powszechnie uwazane za nieuleczalne,  to on tez moze się zmienic.

Tylko... nie chciałabym dołączyć do grona kobiet, które właśnie pół zycia liczą, że "on się zmieni" i mam obawy słuchając/czytając historie innych, ze po dłuzszym czasie jego toksyczne zachowania się tylko nasilą, a moje granice będą się coraz bardziej przesuwać i skonczę jako kkzb, która próbuje mu robić za terapeutkę. Albo, ze mnie ta jego ciągła chęć spędzania całego czasu razem zmęczy i jednak to ja go skrzywdzę, bo nie wytrzymam (on nawet jak się spotyka ze znajomymi, to prawie zawsze nalega, zebym szła z nim, bo beze mnie on się nudzi:/).
Niby widzę parę zmian na lepsze, ale bardziej mam poczucie, ze to wynika z tego, ze się stara, a nie z autentycznej wewnętrznej przemiany.

A że boisz się eskalacji? - tak to jest z nabzdyczonymi smarkaczami, że jak im się nie daje tego, na co w danej chwili mają ochotę, to tupią nóżkami i odstawiają inne harce. Metoda jest jedna i niezależna od wieku - pokazanie, że Ty się na to nie łapiesz.

Tylko jak ja wiem, ze to wynika z wewnętrznych problemów i on sam się ze swoim zachowaniem zle czuję, to boję się, ze takim "twardym" podejściem tylko pogorszę sprawę hmm

Harvey napisał/a:

A że czas ma na konsolę...

Nie wierzę, ze istnieją ludzie, którzy kompletnie nie mają czasu na rozrywki. Osobiście tez lubię sobie pograć np w fifę, tylko ze, jak ze wszystkim, nie zawsze mam ochotę;)

Mamidełko napisał/a:

Ja sobie z takim elementem poradziłam w ten sposób, że zakończyłam relację. To chyba najskuteczniejszy sposób.

Wiem, ze na tym forum bardzo często doradza się zakonczenie relacji (z resztą uwazam, ze w wielu przypadkach słusznie), ale moze nie zawsze tak trzeba, moze czasami da sie popracowac nad relacją i ją naprawić... kurcze, sama juz nie wiem hmm

10

Odp: Męski foch

no to pracuj i naprawiaj za dwoje

wybacz, że to powiem, ale chyba Twoja terapia nie skończyła się sukcesem
bo gdyby tak było, to wiedziałabyś dobrze, jak powinien wyglądać związek i kiedy zakończyć relację.

to mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że nie da się wyleczyć borderline, bo to tak jakby chcieć wyleczyć uciętą nogę - nie da się przywrócić czegoś, czego nie ma.

11 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-09 12:14:10)

Odp: Męski foch
_v_ napisał/a:

to mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że nie da się wyleczyć borderline, bo to tak jakby chcieć wyleczyć uciętą nogę - nie da się przywrócić czegoś, czego nie ma.

A czego konkretnie nie ma?
Skoro tak, to i tak nie miałoby sensu, zebym męczyła sobą zdrową, normalną osobę i jak nie ma dla mnie "ratunku", to jestem przynajmniej przy kims, kto rozumie problemy ze sobą.

Ale... czy serio twoja diagnoza jest słuszna? Przeciez mam świadomość jak to powinno wyglądać i zdaję sobie sprawę z rzeczy, których powinnam się obawiać. I przeciez to nie jest tak, ze on nad sobą nie pracuje.
Wydaje mi się tez, ze rzeczy, które wymieniłam, ze się we mnie zmieniły, jakoś dają nadzieję, ze nie jestem tak beznadziejnym przypadkiem.

Faktem jest tez, ze w moim środowisku cięzko o osobę w pełni normalną (tzn. po ASP, AT i tym podobne), ale jakoś się wszyscy lepiej lub gorzej dogadujemy, chociaz wiem, ze wygląda to mocno inaczej niz w róznych innych środowiskach. Absolutnie nikt nie ma dzieci, nikt się nie hajtnął, wiele osób nie stroni od uzywek.

12

Odp: Męski foch
Husky napisał/a:

(...) moze czasami da sie popracowac nad relacją i ją naprawić... kurcze, sama juz nie wiem hmm

Fakt. Nie zawsze rozstanie jest jedynym rozwiązaniem. By związek był udanym wspólne dbanie o niego jest koniecznością. Czasem jednak samo dbanie o relację nie wystarcza, bo podstawowa przyczyna kłopotów leży gdzie indziej, w myślenia drugiego człowieka o sobie, do jego zmiany potrzebna jest praca nad sobą, samodzielna lub pod bacznym okiem drugiej, znającej się na rzeczy, osoby.

13

Odp: Męski foch

Ja Ci nie doradzam zerwania. Foch od czasu do czasu to nie powód do rozstania, Husky. Jednak nie wchodź w rolę mamy, która wychowała bezstresowo dzieciaka i teraz cierpi.
Jak się umowiłaś, a on chce zmienić Twoje plany obrażając się, to powiedz mu, że znajdujesz czas dla niego i dla koleżanek, jesteś słowna, więc teraz wychodzisz a z nim spędzisz czas wtedy a wtedy. I dotrzymaj słowa, a jeśli na spotkaniu będzie dalej obrażony, to je zakończ mówiąc, że jego zachowanie nie przystoi mężczyźnie tylko nastolatce z pms-em. Zobacz jak ustosunkuje się do nowego traktowania i podejmij decyzję, czy on Ci pasuje.
Takie fochy, jak piszesz świadczą dla mnie o tym, że on albo jest niedojrzały i chce, żeby każdy spełniał natychmiast jego zachcianki, albo też nie traktuje Cię jak pełnowartościową, autonomiczną jednostkę, tylko jak panienkę, którą można rządzić.
Husky pokaż mu pazury :-)

14 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-12-09 13:03:38)

Odp: Męski foch

Będzie bardzo ciężko coś z tym zrobić, bo choć piszesz, że nie dzieje się to zbyt często, to dzieje się tak za każdym razem gdy do czegoś dąży, a więc jest to jego standardowa metoda osiągania swojego celu. Z tego co piszesz nie wygląda by była to manipulacja uświadomiona, a raczej jest to wyuczona w dzieciństwie strategia. Przy czym używamy tu jak najbardziej adekwatnej nazwy foch, ale pamiętaj, że jest to nic innego jak bierna agresja skierowana przeciw Tobie. Jeżeli będziesz się zbytnio patyczkować, to taka agresja będzie Cię wyniszczać nie mniej skutecznie niż otwarta i bezpośrednia.
Właśnie dlatego, że nie jest to raczej strategia działania przyjęta ad hoc, ale zakodowany od lat sposób reakcji i odczuwania (bo pojawiają się jeszcze w tym przypadku tzw. uczucia instrumentalne), to nauczenie normalnej komunikacji będzie bardzo trudne i możesz przy tym ponieść ogromne koszty (skoro tak bardzo chcesz przeprowadzać terapię w ramach związku). Zdążyłaś już przy tym popełnić błędy i nadal zamierzasz je popełniać. Aby oduczyć fochowania nie można w jakiejkolwiek sytuacji i pod jakimkolwiek pozorem pozwolić się kontrolować przy użyciu focha. To, że Ty na to już pozwalałaś nauczyło go tylko, że w Twoim przypadku jest to skuteczna metoda, działa i nie ma potrzeby zmieniania jej. Każdy jego sukces w zakresie focha jest Twoją porażką. Przy czym nawet jeśli nie podporządkowujesz się fochowi, ale poświęcasz partnerowi "nadprogramową" uwagę, dopytujesz, starasz się, obchodzisz się jak z jajkiem, to w tym momencie foch również wygrywa i okazuje się dla partnera skuteczny. Część celu osiągnął. Znowu reagowanie odwrotne na focha, robienie na przekór itp też niczego nie rozwiąże, bo bierna agresja ulegnie eskalacji. Jedynym sposobem jest "odsłanianie" focha, mówienie, że wiesz dokładnie co teraz robi i do czego dąży, że o wiele lepiej byłoby gdyby otwarcie mówił o swoich potrzebach, gdyby komunikował potrzeby. Po prostu jest to żmudne uczenie tego że komunikacja opłaca się bardziej. Problem polega na tym, ze choć nauczycielka jest pełna zapału, to uczeń już niekoniecznie... Problemem jest również przyjmowanie po części roli nauczyciela/rodzica w stosunku do ucznia/dziecka... Dlatego oduczanie focha kończy się najczęściej porażką.
Potrzebna jest tu terapia, ale dopóki najskuteczniejszą metodą i strategią działania będzie dla niego bierna agresja, dopóty potrzeby zmian nie będzie. Ty boisz się przeciwstawić fochowi i skazujesz się tym samym na porażkę.

15

Odp: Męski foch
Husky napisał/a:
Mamidełko napisał/a:

Ja sobie z takim elementem poradziłam w ten sposób, że zakończyłam relację. To chyba najskuteczniejszy sposób.

Wiem, ze na tym forum bardzo często doradza się zakonczenie relacji (z resztą uwazam, ze w wielu przypadkach słusznie), ale moze nie zawsze tak trzeba, moze czasami da sie popracowac nad relacją i ją naprawić... kurcze, sama juz nie wiem hmm

Zawsze da się popracować nad relacją i podjąć próbę jej naprawy, tylko wypadałoby najpierw się zastanowić co jest faktycznym problemem. Jeśli jest nią relacja, albo jakaś jej część no to pracujemy nad relacją, ale jeśli jest to partner, albo jakaś jego część to trzeba pracować nad partnerem. Dążę do tego, że naprawianie relacji nic nie da, ponieważ naprawie powinien ulec partner, a nie relacja jako taka. Naprawić partnera nie jesteś w stanie, on sam musi to dostrzec i zabrać się za siebie.

16

Odp: Męski foch

Dzięki za wszystkie odpowiedzi - widzę, że wszystkie są w podobnym tonie i... kurcze, trafiacie w punkt, przemyślałam sprawę i cięzko się z wami nie zgodzić (uwielbiam to forum).

Faktycznie muszę zmienić strategię i przestać się "litować".
Plus jest taki, ze on zdaje sobie sprawę, że problem jest w nim i parę razy sam z siebie mówił, ze zastanawia się nad terapią. Tylko, ze mówi o tym tylko jak ma doła, a potem zapomina hmm
Ale nie będę namawiać ani prosić, zeby w koncu się zdecydował, bo wtedy będę wchodzić w rolę, o której wszyscy piszecie.

Porozmawiam z nim na spokojnie, ze następnym razem po prostu w takiej sytuacji od razu wyjdę i pojadę do siebie i ze to będzie zdrowsze i dla mnie i dla niego. A jak będzie mi robił jazdy przez telefon to na 24h zrobię przerwę w kontakcie.
Postaram się być konsekwentną i zobaczymy jakie to przyniesie skutki.
Dam znać;)

17

Odp: Męski foch

Z jednym się nie zgodzę. smile
Nie musisz niczego zmieniać. Możesz. Ta drobna zamiana słów czyni olbrzymią różnicę w motywacji.

18

Odp: Męski foch
Husky napisał/a:
Harvey napisał/a:

A że czas ma na konsolę...

Nie wierzę, ze istnieją ludzie, którzy kompletnie nie mają czasu na rozrywki. Osobiście tez lubię sobie pograć np w fifę, tylko ze, jak ze wszystkim, nie zawsze mam ochotę;)

Jak się pracuje po 12 albo 14 godzin dziennie to nie w głowie konsola... a jak ma się już chwilę wolnego to wole iść na rower niż trzymać pada i grać w fifę.

Tak. Pracoholizm. I dobrze mi z tym tongue

19

Odp: Męski foch
Husky napisał/a:

Dzięki za wszystkie odpowiedzi - widzę, że wszystkie są w podobnym tonie i... kurcze, trafiacie w punkt, przemyślałam sprawę i cięzko się z wami nie zgodzić (uwielbiam to forum).

Faktycznie muszę zmienić strategię i przestać się "litować".
Plus jest taki, ze on zdaje sobie sprawę, że problem jest w nim i parę razy sam z siebie mówił, ze zastanawia się nad terapią. Tylko, ze mówi o tym tylko jak ma doła, a potem zapomina hmm
Ale nie będę namawiać ani prosić, zeby w koncu się zdecydował, bo wtedy będę wchodzić w rolę, o której wszyscy piszecie.

Porozmawiam z nim na spokojnie, ze następnym razem po prostu w takiej sytuacji od razu wyjdę i pojadę do siebie i ze to będzie zdrowsze i dla mnie i dla niego. A jak będzie mi robił jazdy przez telefon to na 24h zrobię przerwę w kontakcie.
Postaram się być konsekwentną i zobaczymy jakie to przyniesie skutki.
Dam znać;)

Tylko nie podejmuj pochopnych decyzji. smile

20

Odp: Męski foch

Mój też kiedyś miał fochy, a ja się łapałam. Wytłumaczenie problemu sporo pomogło, ale fochy zaczęły umierać zupełnie dopiero po mej ulubionej metodzie. Stoisz, podnosisz jedną stopę (ja prawą, ale jak wolisz, obojętnie wink ), skręcasz ciałem i stopą w drugą stronę (ja w lewo), boom - mamy obrót, odstawiasz stopę, dostawiasz do niej drugą. Wzrokiem poszukaj czegoś interesującego - książka, film, robótki, gnijący pomidor itd. Zajmij się tym - w milczeniu (ale nie nienaturalnym), z pogodą ducha i pełnym zainteresowaniem. U mnie śmiga, czasem wymaga nieco czasu, ale jak już się czymś zajmiesz, to nawet tego się nie zauważa wink

21 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-12-10 12:39:45)

Odp: Męski foch

Husky, pewnie, ze Ci mowi, ze ma ze soba problemy i, ze przeprasza...jednoczesnie nic nie zmieniajac. To jest inna z form manipulacji majaca na celu wzbudzic w Tobie litosc i poczucie winy, bo widzisz jak "zuczka boli".

Jedynym sposobem na przelamanie tego schematu jest zdemaskowanie go. Nastepnym razem jak bedzie chcial na Tobie cos wymusic fochaniem, to zachowaj sie jakbys miala to kompletnie gdzies i powiedz mu dobitnie: "Obiecalam kolezankom, wychodze/ Nie mam ochoty grac, graj sobie sam/ Jestem teraz zajeta, zadzwonie do Ciebie pozniej...itd", a jak sie zacznie boczyc, to powiedz mu, ze porozmawiacie jak dostanie dyplom ukonczenia przedszkola big_smile Moze po takim traktowaniu cos do niego dotrze, ale bardziej obawiam sie, ze dostaniesz podwojna dawke fochania, robienia z siebie ofiary i szantazy emocjonalnych.

Wyczuwam u Ciebie nie tylko lek przed tym co sie stanie jak sie mu postawisz, ale tez kurczowe trzymanie sie tego faceta, by tylko nie byc sama. Troche pod tytulem: wybacze mu wszystko byle tylko ze mna byl. To jest droga do nikad. Naprawde chcesz spedzic nastepnych kilka lat robiac za mamusie rozwydrzonego bachora?

22 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-11 13:19:03)

Odp: Męski foch

Beyondblackie, zdecydowanie nie chcę spędzić zycia robiąc za mamusię rozwydrzonego bachora, a raczej... egoistycznego narcyza.
Zaczęłam temat od słowa "foch", ale dotarło do mnie, ze to złe słowo, to jest zwyczajna przemoc psychiczna, tylko mocno sprawę wybielałam (ale to chyba klasyka gatunku).

Dziękuję za wszystkie porady i wsparcie.
Pomogły i cóz, juz jest pozamiatane:D W sumie jestem z siebie dumna i juz mówię jak to wyglądało.

W tym tygodniu jechał po mnie w sumie juz cały czas - za moje posiadanie własnego zycia i jego wyimaginowane obawy (na przemian z przeprosinami i tłumaczeniem, ze ma się zle).
Szkoda, ze dopiero teraz, ale widzę jakie to było bez sensu (intuicja _v_ była słuszna, ze trzeba uciekac) i jak wypierałam to, ze MNIE to wszystko krzywdzi. Jak idiotka ubzdurałam sobie, ze jak będę taka dobra i wspierająca, znosząc wszystko, to mu pomogę. Gie prawda. I jak sobie tak podsumuję, to naprawdę duzo tego do "znoszenia" było.

W piątek faktycznie wreszcie się postawiłam. Myślałam, ze załatwię to spokojnym wyjściem z jego domu, ale zapytał co jest moim zdaniem w relacji nie w porządku, no to pomyślałam, ze ok, wymienię co jest ka mać nie w porządku. To zapoczątkowało takie wrzaski z jego strony (m.in. że był dla mnie za dobry), ze w sumie sąsiedzi mogliby policję wezwać.
Usłyszałam, ze jak teraz wyjdę, to mogę już nie wracać... Natychmiast więc skierowałam się do drzwi:D

Nazajutrz oczywiście smsy (bo telefonu nie odbieram), ze wie, że ja cały czas byłam w porządku, że widzi ile dla niego robiłam, że przeprasza, że już wszystko rozumie (tia, nagła magiczna przemiana, wręcz iluminacja). Ze musi nad sobą bardzo popracować, ze dziękuje, że dzięki mnie to widzi, ze jestem jego najblizszą osobą blablabla itd...
To w sumie mnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że to klasyka patologii.

Sama teraz czuję ulgę...no, czuję się tez trochę oszołomiona, ale cieszę się, że na obecny moment mój mózg nie podsyła mi dobrych wspomnień, tylko same złe (będę pilnować, zeby to się nie zmieniło).

Beyondblackie, pisałaś, ze trzymam się tej relacji, bo boję się być sama. Sęk jest w tym, ze ja nie byłam przed tą relacją w związku przez ponad 5 lat i nie czułam się samotna (mam psa i dobrych przyjaciół). Pracowałam sama i na terapii nad zaburzeniami odzywiania, autoagresją, nad moim BPD i Chadem. Od dawna mam świadomość, jakie doświadczenia z dziecinstwa zapoczątkowały takie a nie inne strategie radzenia sobie. Nie tylko stosowałam acting-in, ale niestety tez acting-out, a teraz po prostu sobie ubzdurałam, ze tym razem zrobię inaczej i będę tak dobra, ze bardziej się juz nie da.
Szkoda tylko, że nie zauwazyłam jak bardzo ON w swoim zachowaniu jest podobny do mojego narcystycznego ojca i ze znowu staram się "zasłuzyć" sobie na miłość. U ojca juz wiem, ze nie ma czego szukać, ale pewnie potrzeba gdzieś tam zostaje i wyemanowała w taki chory sposób.

No błąd, przez jakiś czas na pewno nie będę szukać nowej relacji, a kiedyś moze będzie inaczej.

Mam nadzieję, ze nie będę musiała do tego wątku wracać... ale tez wiem, ze róznie moze być, bo nie sądzę, zeby on odpuścił. I nie do konca sobie ufam, jeśli chodzi o bycie konsekwentną, więc jak pojawią mi się obawy to będę pisać, ok?

Jeszcze raz dziękuję wam:)

23

Odp: Męski foch

Chapeau bas! smile

Możesz na mnie liczyć w kwestii przywracania rozumu na właściwe miejsce.

24

Odp: Męski foch

Wielokropek, dzięki!:)

25

Odp: Męski foch

powodzenia!

rzeczywiście bycie konsekwentna to nsjtrudniejsza rzecz - wiem to po sobie

ale da sie zrobic smile

pół zartem pol serio: ja korzystam.z filmowej a właściwie serialowej postaci Lagerthy Lothbrok z Wikingów (moglam sie machnac w pisowni). ta kobieta to kwintesencja konsekwencji. i moj ideal w tej kwestii wink

26 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-12 13:38:06)

Odp: Męski foch

Dzięki _v_ smile

Pisałam, ze mój mózg (póki co przynajmniej) podsyła mi same negatywne wspomnienia i inwektywy na jego temat. Problem w tym, ze chyba robi to w nadmiarze:/ wcześniej, w związku, bardzo duzo o nim myślałam (jak zrobić zeby czuł się dobrze, zeby się nie denerwował, nie jechał po mnie i jak mu pomóc, masakra) i chyba pozostał mi taki nawyk, ze on cały czas siedzi w mojej głowie.
Przypominają mi się kolejne i kolejne sytuacje, w których był chamski i słownie agresywny, a ja przymykałam na to oko, bo jest biedny i ja mu pomogę. Teraz myślę jaki to kretyn, idiota, cham i rózne inne epitety, których lepiej nie przytaczać; ze chciałabym, zeby miał się jak najgorzej, żeby piekło istniało tylko po to, zeby się tam smazył po wsze czasy.
Tez trochę obwiniam siebie, no bo jak w czymś takim mogłam tkwić, gdzie się podziała moja godność osobista.

Czuję, ze to jest złe, bo chciałabym w ogóle nie myśleć -> ani o nim, ani o tych wszystkich sytuacjach, zeby już się usunął z mojej głowy. A takie myśli przychodzą mi co parę minut i mam problem z koncentracją..
Ale kiedyś to musi przejść, no nie?:/

27

Odp: Męski foch

owszem, przejdzie smile

też tak miałam
ale potem to przechodzi, po prostu musisz się starać myśleć o czymś innym - wręcz na siłę
dlaczego?

bo mózg działa schematami i konkretnymi ścieżkami
jak zrobi sobie konkretną ścieżkę, to nią kroczy tak długo jak się da - tak działają przyzwyczajenia
chyba że zastąpi się je czym innym

czyli myśleniem o innych rzeczach
po jakimś czasie mózg wskoczy na inny tor
ja już to odczuwam - czasem tylko zdarza mi się wrócić myślami do psychola
ale najczęściej zapominam o nim i zajmuję się własnym życiem smile

podobno mówią, że po takim związku człowiek dochodzi do siebie tak długo, jak w tym związku był
coś w tym jest

ważne jest tylko jedno - żeby nie siedzieć i nie czekać, że czas wszystko sam zrobi
musisz mu pomóc i po prostu działać

28

Odp: Męski foch

_v_, Twoja pomoc na tym forum jest nieoceniona:)

niby mam się czym zajmować, tylko nawet jeśli to są rzeczy, które uwielbiam, to te myśli co chwilę mnie odciągają.. Ale będę na siłę mózg przekierowywać. W sumie podobny wysiłek wykonałam odnośnie zaburzen odzywiania, to tutaj pewnie tez się da.

29

Odp: Męski foch

Hej, mała aktualizacja:)

miałam obawy, że pojawi się jakaś tęsknota itp, ale powiem wam, ze z dnia na dzien utwierdzam się jak wspaniała to była decyzja.
Od kiedy wyciągnęłam swoją godność spod wycieraczki i nie muszę całe dnie nianczyć nieogarniętego trzydziesto-paro letniego dziecka, to wróciło mi mnóstwo energii. I mogę wreszcie poświęcać ją na inne rzeczy. Zorientowałam się tez, że po za całą resztą istnieję jeszcze JA i o tą mnie warto też czasami zadbać...

Czytałam ileś razy o takich zmianach, że ktoś po chorym związku nagle odżywa, zaczyna robić mnóstwo rzeczy, wychodzić do ludzi itp, ale szczerze powiedziawszy zawsze myślałam, ze to sztuczne. Że to musi wynikać z robienia rzeczy na siłę "zeby tylko o nim nie myśleć", albo "ja mu pokażę jak się zmieniłam" i że nie ma opcji, żeby czuć się dobrze jak się odchodzi, a to przecież TAAAAKA wielka miłość była. Do de z taką "miłością".

Teraz wiem, że to żadna ściema, bo sama się czuję jakbym zrzuciła z barków conajmniej tonę kamieni.
W pewnym sensie jest to dosłowne, bo pierwszy raz od dawna udało mi się w pełni wyprostować kręgosłup (wcześniej było to chyba nie możliwe, przez ciągłe spięcie i stresss ->"co on powie, co pomyśli, co mam zrobić żeby nie robił tego i tego...")

W sumie też nie dodałam pisząc o jego wadach, że jego dzień zaczyna się i kończy na joincie, a w ciągu dnia wypala chyba z parę gramów (ostatni dzien bez palenia miał gdzieś tak w maju). Wiedziałam, ze nie ma co mu mówić, zeby to jakoś ograniczał, bo jak cos już jest uzaleznieniem, to nikt nie przestanie, dopóki sam tak nie zdecyduje....
ale, nie mniej, cieszę się, ze już nie musze przebywać w tych oparach.

I zapisałam się na krav magę, co by sobie nie wyrzucać "jak tyle czasu mogłam być taką idiotką", tylko po ludzku się wyżyć.

Tak że tak... dobrze jest:)

30

Odp: Męski foch

Gratuluję udanej walki o siebie samą. Jestem pełna uznania dla Ciebie. smile

31

Odp: Męski foch

popieram smile

powiem Ci, że ja też miałam zdecydowanie więcej energii, w końcu byłam wyspana i nawet przestałam chorować - bo mój organizm chorobami reagował na związek z toksykiem - dosłownie jego toksyna zalewała mój organizm, a ja ciągle byłam chora na coś.

tak więc korzystaj z tej wolności i z tej energii

32

Odp: Męski foch

To miłość, zazdrość i lęk że go zostawisz.. pogadaj z nim szczerze smile

33

Odp: Męski foch
MirasSLK napisał/a:

To miłość, zazdrość i lęk że go zostawisz.. pogadaj z nim szczerze smile

Koło miłości to to nawet nie leżało.

34

Odp: Męski foch
Jacenty89 napisał/a:
MirasSLK napisał/a:

To miłość, zazdrość i lęk że go zostawisz.. pogadaj z nim szczerze smile

Koło miłości to to nawet nie leżało.


Dokładnie, dzięki Jacenty. Tak jak mówiłam - od kiedy wyciągnęłam swoją godność osobistą spod wycieraczki juz nigdy nie będę w żaden sposób usprawiedliwiać przemocy - ani psychicznej ani fizycznej (ta druga na szczescie nie wystąpiła,bo sam kiedys oberwał i zaszła w nim wielka zmiana, chociaz wiem, że wcześniej od tego nie stronił).

A tak swoją drogą to sie odezwał, wiedziałam, ze to prędzej czy pózniej nastąpi:D
SMSowo, chociaz wcześniej zawsze jak wysłałam sms (zamiast zadzwonic), to słyszałam wiązanki, jak to on smsów nie znosi... A tu proszę. I teraz uzywał tak "pokornych" słów, których PRZENIGDY nie słyszałam z jego ust. "pokornych" w cudzysłowie bo totalnie w to nie wierzę.
Ze teraz wszystko rozumie i widzi jaka praca nad sobą jest ciężka (tia, po tygodniu, podczas kiedy zawsze powtarzał, że zmieniać jakkolwiek się nie zamierza - chociaż ja powinnam)
Że mi dziękuje, ze widzi jaka jestem wyjątkowa i w ogóle...
Buahahaha... padłam.

Przyznam, ze kiedy do tego dodał, że jeżeli serio nie ma szans być lepszym człowiekiem to się załamie, to niestety włączył mi sie mój głupi samarytanski instynkt, ale na szczęście zdusiłam go w zarodku i nie dałam o tym znać... nie mniej, trochę osłabiło to moją nienawiść, a póki co jej potrzebuję, żeby być "sobą" a nie jakimś przedziwnym dopełnieniem narcystycznego idioty.

No nic, następnym razem już w ogóle nie będę reagować (teraz puściłam parę wiązanek i komentarzy, bo w sumie nigdy nie miałam okazji, żeby mu wygarnąć). Korespondencja skonczyła się na jego "dzięki" i od tej pory cisza, więc git.

Rany, zeby on się już więcej nie odzywał i nie chciał oddawać mi rzeczy.

35

Odp: Męski foch

Husky, ilekroć napisałaś o tym człowieku, to... było mi go żal. Jak kiepsko musi się czuć ktoś w swej skórze, ze swymi poglądami, by gnojenie innych było jedyną metodą poczucia się silnym. On naprawdę jest godny współczucia. Nie zmienia to jednak faktu, że dalsze Twe kontakty z tym biednym człowiekiem niczego dobrego przynieść nie mogą. Jeśli, w co wątpię, przejrzał na oczy, to potrafi znaleźć psychoterapeutę, Ty nim nie jesteś.

36

Odp: Męski foch
_v_ napisał/a:

powiem Ci, że ja też miałam zdecydowanie więcej energii, w końcu byłam wyspana i nawet przestałam chorować - bo mój organizm chorobami reagował na związek z toksykiem - dosłownie jego toksyna zalewała mój organizm, a ja ciągle byłam chora na coś.

Miałam tak samo. Gratuluję, Autorko i trzymaj tak dalej smile

37 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-17 20:43:18)

Odp: Męski foch
santapietruszka napisał/a:
_v_ napisał/a:

powiem Ci, że ja też miałam zdecydowanie więcej energii, w końcu byłam wyspana i nawet przestałam chorować - bo mój organizm chorobami reagował na związek z toksykiem - dosłownie jego toksyna zalewała mój organizm, a ja ciągle byłam chora na coś.

Miałam tak samo. Gratuluję, Autorko i trzymaj tak dalej smile

Dzięki:D

Wielokropek, ja też uważam, że jest bardzo nieszczęśliwy i nadal w jakiś sposób mu współczuję. Ale nie mogę ani go przez to usprawiedliwiać, ani się nad nim litować (bo w ten sposób niszczę własne granice, z trudem wybudowane).
Słusznie napisałaś o terapii - sęk w tym, że on od zawsze terapią gardził i do tego śmiał się ze mnie, że ja chodzę. A że, tak jak napisałam, nie wierzę w autentyczność jego potrzeby zmiany, to nie wierzę też w jego pójście do tych "idiotów, naciągaczy, co to niby nie dali by się zmanipulować" cytuję.

Trochę zabawne jest to, że zawód, który wykonuje wymaga wieeeeeelkiej pewności siebie i wystawia go na ocenę mnóstwa ludzi.
Być może potrzebuje kogoś, na kim będzie mógł się wyżywać przez swoje lęki i szuka ujścia dla frustracji.
No nic, jak teraz stracił to ujście, to może faktycznie coś sobie przemyśli, ale ja już nie potrzebuję być tego świadkiem.
Przez całą relację usiłowałam mu pomóc (z resztą mam świadomość, że trochę uciekałam w ten sposób od siebie samej).

38

Odp: Męski foch

Zdanie wyjaśnienia. smile
Nie napisałam swego poprzedniego postu, by go usprawiedliwić, nie napisałam go, byś Ty jego usprawiedliwiała.



Bycie przytomnym jest przyjemne. Moje uznanie. smile

39

Odp: Męski foch

Wielokropek, wiem, że nie miałaś tego na myśli. Chyba po prostu jeszcze została mi "niepotrzebna potrzeba", żeby się z tego tłumaczyć;)

40

Odp: Męski foch

Husky, jesteś kilka dni po rozstaniu.
Na otrzeźwienie umysłu proponuje, więcej pokory.
Nie mówię, że w Twoim przypadku się tak stanie, ale w końcu możesz zacząć tęsknić i mieć słabsze dni.
Przestań się też tak skupiać nad tym jaki on jest nieszczęśliwy itd. wiem, że to robisz po to, aby utwierdzać się w przekonaniu, że zrobiłaś dobrze wink
Skup się na sobie, wyciągnij wnioski, ot co. smile

41 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-17 22:11:01)

Odp: Męski foch

cichyfacet, jakiej pokory???
Jest energia to trzeba korzystać! Wróciła mi chęć do życia, zajmowania się swoimi hobby, wróciłam do sportu i poszłam na treningi ze SPAS combat. Odzyskuję trzeźwość myślenia, bo nie siedzę w oparach jego jointów i doszło mi mnóóstwo wolnego czasu, od kiedy nie muszę go cały czas niańczyć.
Ten temat jest po to, żebym mogła się dzielić iswoimi wątpliwościami i wyrzucić z siebie mój wewnętrzny bałagan związany z całą sytuacją - ale to nie znaczy, że ja się na tym skupiam celowo, wręcz przeciwnie, dążę do sytuacji, gdzie temat przestanie istnieć, tzn zostanie tylko jako wspomnienie i przestroga.

Jak będę nabierać "pokory" bo kiedyś mogę zatęsknić, to to dopiero byłoby skupianie się na chorych sprawach.

W kazdym razie obecnie mój pies, którego niestety trochę zaniedbałam podczas tej relacji (często lądował u rodziców, wyrodna byłam), robi mi za najlepszego pocieszyciela, obiekt do opieki, przytulaka, słuchacza, nocny grzejnik, motywację do rannego wstawania i nie ma absolutnie niczego, czego on nie daje, a mógłby mi dać facet:P
(libido i tak przez leki nie posiadam, zresztą ex nigdy nie przejmował się moimi potrzebami).

42

Odp: Męski foch

Ile trwałaś w tym związku z takimi "fochami"?

43

Odp: Męski foch

Spędzaliśmy ze sobą czas prawie non stop od półtora roku, ale nazwanie tego związkiem nastąpiło w maju tego roku i to już była krzywa w dół. Biorąc pod uwagę, że przez ostatnich 5 lat nie byłam w stałej relacji, to takie coś było dla mnie dużym wydarzeniem i dosyć... hm, intensywnym.

44

Odp: Męski foch

Jestem zadowolony, że się z tego w końcu wyrwałaś, ale zauważam tylko jedną rzecz.
Trwałaś w tym jakiś czas, a osoba, którą sobie wybierasz na partnera jest zawsze odbiciem pewnych Twoich cech, które w sobie posiadamy na daną chwilę i stosunku do siebie. Takie odbicie lustrzane.
Im szybciej sobie to uświadomisz tym lepiej. Jesteś dopiero na początku drogi w której zaczynasz się "leczyć".

To nie jest żaden mój wymysł. Mądrzejsi ode mnie to już dawno odkryli.

45 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-17 22:40:15)

Odp: Męski foch

cichyfacet, z twoim ostatnim postem zgadzam się w 100% smile
No, nie do końca w stu, bo to akurat nie jest początek mojej drogi - początek był kiedy miałam 13 lat i pierwszy raz wylądowałam w psychiatryku: wierz mi, od tego czasu poczyniłam spore postępy, ale to nie zmienia faktu, że cały czas przede mną dłuuuuga droga.
Dlatego tak jak napisałam wcześniej - odpuszczam sobie na jakiś czas facetów (i kobiety) w ogóle, również w kontekście "przygód", które kiedyś zdarzały mi się dosyć często.
Chodzę cały czas regularnie na terapię i liczę, że kiedyś w aspekcie relacji związkowych również znormalnieję (tak, jak udało mi się na paru innych płaszczyznach, choć oczywiście nie wszystkich).

Dzięki za uwagi w tym temacie, wszystkie staram się wziąć pod uwagę:)

46 Ostatnio edytowany przez cichyfacet (2016-12-17 22:53:51)

Odp: Męski foch

Wiesz, nie znam wszystkich Twoich faktów z życia np. o tej przygodzie ze szpitalem.
Niemniej jednak tak jak zauważyłaś - przed Tobą długa droga i fakt, że mimo wcześniejszych terapii znowu trafiłaś na takiego, a nie innego faceta nie jest niczym dobrym/obiecującym.
Byłbym po prostu ostrożny z takim hurra optymizmem, bo dopóki nie przepracujesz pewnych rzeczy, to za jakiś czas możesz trafić na takiego samego lub podobnego faceta, a tego bym nie chciał. wink

47

Odp: Męski foch

Heh, dzięki:)
wiem o czym piszesz, dlatego "hura optymizm" (którego nie przeskoczę, bo się pojawił) wykorzystuję tylko jako chwilowy zastrzyk energii do działania w życiu, a związki zdecydowanie odpuszczam, do czasu, aż to wszystko sobie poukładam:)

Co do szpitala (a raczej szpitali) to długa historia, ale mogę powiedzieć tyle, że przed zabraniem się na terapii za kwestię związków, miałam na prawdę całą masę innych rzeczy do przerobienia i w sumie mnie nie dziwi, że w tej kwestii znowu wpakowałam się w takie gie...
No nic, mam nadzieję, że ostatni raz.
Dzięki za wsparcie:)

48 Ostatnio edytowany przez cichyfacet (2016-12-18 01:49:06)

Odp: Męski foch

No... ja mam nadzieje, że ostatni raz. wink
Wino właśnie otwieram, ale lampkę tylko.
Twoja zdrowie zatem!

49

Odp: Męski foch

Witam, hasky piszesz jakby o moim związku też jestem związana z fochającym facetem co bym wczesniej nie pomyślała że tak mkoże się zachowywać facet. zawsze myślałąm że to przywilej głupiutkich dziewczynek. A tu miespodzianka. Tez mam mieszne uczucia bo serce nie sługa a człowiek sługa się staje. Potrafi być uroczy dbajacy wspaniały a nie wiadomo kiedy i z czego foch jest jak grom z jasego nieba. Przepraszam ja, bo oczywiście to moja wina cokoliwek by sie nie stało. On chce odchodzić. W końcu zostaje. Hustawka. Dba o mnie. jest ciepły ale niskie poczucie własnej wartości miesza w jego głowie wszystko. Jest łasy na spojrzenia komplementy innych zabiega o uwage innych pań. ja wiem że jestem w tym na szarym końcu. Nie moge go zozumieć. Kończe zawsze na jakiśc postanowieniach których nie wprowadzam w życie. Osiągnęłąam parę punktów w życiu  dla siebie. Nauczyłam sie czerpać przyjemnośc z kilku aspektów zycia ale to wszystko.
Gratuluje konkretów w zachowaniu.

50

Odp: Męski foch

sa fochy i foszki. Ja bardzo lubie jak moj od czasu do czasu mi foszka zaserwuje smile Slodkie to jest i mnie rozczula smile Ale on z tych niefochowatych, wiec podejrzewam, ze chyba oszukuje i robi to tylko  dla mojej przyjemnosci big_smile

51 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-19 16:47:56)

Odp: Męski foch
kruk1601 napisał/a:

Tez mam mieszne uczucia bo serce nie sługa a człowiek sługa się staje. Potrafi być uroczy dbajacy wspaniały a nie wiadomo kiedy i z czego foch jest jak grom z jasego nieba. Przepraszam ja, bo oczywiście to moja wina cokoliwek by sie nie stało. On chce odchodzić. W końcu zostaje. Hustawka. Dba o mnie.

No widzisz, u mnie skuteczne okazało się, zeby wreszcie się postawić -wtedy pokazał swoje prawdziwe kolorki, co zadziałało bardzo otrzezwiająco.
Patrząc wstecz widzę, jak systematycznie przesuwała mi się granica ile mogę jeszcze znieść, jak bardzo jestem w stanie się poświęcać i jak coraz bardziej akceptuję, że właściwie nic w zamian nie dostaję. Moja na szczęście nie trwała długo, ale boję się na samą myśl, jakby moje zycie wyglądało za dwa trzy lata...

Masz poczucie, że im dłuzej jesteście razem tym jest gorzej?

To co opisujesz to obrzydliwa manipulacja i jedyne co mogę Ci poradzić, to przeczytaj dokładnie posty wypowiadających się w tym temacie - mi bardzo dużo dały:)

Posty [ 51 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024