Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 715 ]

586 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-09-13 01:41:11)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
O'kruszynka napisał/a:

nie wydaje mi się , żeby skorzystał z pomocy mopsu....
w takim przypadku - zwłaszcza kiedy mężczyzna jest ofiarą - wydaje mi się, że MUSI stać się katastrofa, żeby podjął kroki do zmiany sad

To samo przyszło mi do głowy. Kiedy o tym rozmawialiśmy zapytałam go co dla niego będzie punktem krytycznym, nie potrafił odpowiedzieć. W okresach kiedy ona troche normalnieje z nim nie ma rozmowy na ten temat. On jakby zastyga ciesząc się oczywiście okresami spokoju i chcąc jakby zachować ten stan. Wegetuje tak calkowicie unikając trudnego tematu. Sprawa powraca po kolejnej awanturze. I taki to stale powtarzający się cykl sad. Myslę, że wchodzi w gre jakis mechanizm obronny... wyparcie... albo nie wie co gorsze dla dzieci, rozwód czy takie zycie...
Może powinnam jakoś deliktanie zasugerować psychologa... może nie indywidualnie tylko pod pretekstem terapii rodzinnej wtedy poszliby wszyscy. Idąc razem ani on ani ona nie czuliby sie napietnowani...

Zobacz podobne tematy :

587 Ostatnio edytowany przez O'kruszynka (2015-09-13 10:58:09)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Czy między nimi jest miłość? Co On o tym mówi? (jeśli pytanie zbyt intymnie - nie odpowiadaj)

588 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-09-13 12:15:09)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
O'kruszynka napisał/a:

Czy między nimi jest miłość? Co On o tym mówi? (jeśli pytanie zbyt intymnie - nie odpowiadaj)

Pytałam, nigdy nie odpowiedział. Zapadała cisza. Raz nie pytany wspomniał, że to niemożliwe. Nigdy nie mówi o uczuciach do żony, zawsze tylko o miłości do dzieci. Pytany o małżeństwo mówił stanowczo nie do uratowania. Znam tylko jego relację z narodzenia się tego związku, miał kłopoty ustatkowanie się miało być lekarstwem.

589

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

trzeba Go otworzyć...
On zamyka wszystko co się w nim dzieje i spycha jak najgłębiej i nie chce się niczemu przyglądać.
Żadnej emocji.

Może pomyślał sobie, że Ty Go otworzysz - tzn. Wasza relacja.

Szkoda, że nie pójdzie na terapię (sam! bo przy niej nic w sobie nie odkryje) - potrzeba mu jakiegoś lustra. Profesjonalnego.
Bardzo.
Bo tak w tym skamienieje ze wszystkim w sobie, z każdym odczuciem, z brakiem odczucia, ze strachem, z wk*em, z błędnym postrzeganiem rzeczywistości... że będzie nie do odkucia.
Ani On, ani Ona.
Ani dzieciaki.

(kurde, chyba za bardzo Cię kieruję w Jego stronę. Przepraszam, za mocno się wczułam chyba)

590

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

toorank...
Napisałaś cos na moim wątku zatem z ciekawości zerknąłem na Twój....

Nie miałem czasu ani sił by przeczytać 16 stron, ale wiem jedno - związek z kimś kto nie musi odpowiadać za Ciebie, Twoje dzieci za bieżące wydatki; związek z kimś kto wszystkie problemy co najwyżej wysłucha nie starając się prawdziwie stawić im czoła. Ta codzienna odpowiedzialność jest jako test miłości jest jednak ważniejsza niż czułe słówka wypowiadanie nie wiem jak często. To raczej powinno być jedno oraz drugie i nigdy osobno! Jeśli tylko jedno to zawsze bądź czujna.

591 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-09-14 13:31:38)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Mąż od dawna nie dba ani o jedno ani o drugie. Może dlatego jestem tak łasa na tę odrobinę uwagi jaką daje kochanek. Męża nie ma od kilu dni. Nie wykrzeslał z sibie nawet dwóch zdań. Widziałam, że był aktywny na fb jednak nie czuł najmniejszej potrzeby kontaktu ze mną. To niby nic. Ale dlaczego zajęty i przytłoczony swoimi sprawami kochanek jest w stanie ostatkiem sił naskrobać do mnie kilka słów w nocy zamiast opaść wygodnie na poduszkę? Dlaczego to on przejmuje się tym, że nie lubię być sama?
Edit: zalosne jest to moje skamlenie tutaj.
Ze maz mnie nie dopieszcza. Idealizowanie kochanka, ktory byc moze wszystko poza soba ma w nosie.

592

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
O'kruszynka napisał/a:

trzeba Go otworzyć...
On zamyka wszystko co się w nim dzieje i spycha jak najgłębiej i nie chce się niczemu przyglądać.
Żadnej emocji.

Może pomyślał sobie, że Ty Go otworzysz - tzn. Wasza relacja.

Szkoda, że nie pójdzie na terapię (sam! bo przy niej nic w sobie nie odkryje) - potrzeba mu jakiegoś lustra. Profesjonalnego.
Bardzo.
Bo tak w tym skamienieje ze wszystkim w sobie, z każdym odczuciem, z brakiem odczucia, ze strachem, z wk*em, z błędnym postrzeganiem rzeczywistości... że będzie nie do odkucia.
Ani On, ani Ona.
Ani dzieciaki.

(kurde, chyba za bardzo Cię kieruję w Jego stronę. Przepraszam, za mocno się wczułam chyba)

Boję się, że to już się stało. Ja nie jestem w stanie nic z niego wydusić. Mam nadzieję, że te moje pytania, monologi sprawią choć tyle, że może przez chwilę o tym pomyśli. Jakoś bardziej refleksyjnie będzie do tego wszystkiego podchodził. Może tylko mi nic nie mówi, ale toczy jakiś wewnętrzny dialog. Wiem, że jest łasy na opinie innych, lubi jak decyzje podejmuje ktoś inny dlatego bardzo uważam, żeby nie narzucać mu swojego punktu widzenia. Może czasami jestem zbyt ostrożna, dlatego on czuje, że probuje zmusić jego do odslonięcia się a sama zachowuję dystans. Coraz bardziej jestem przekonana do myśli o terapeucie, ale nie wiem jak to delikatnie powiedziec, żeby sie nie przestraszył. Ja bym się przestraszyła i poczuła, że ktoś obarcza mnie odpowiedzialnością za sytuację.

593 Ostatnio edytowany przez Araquelle (2015-09-14 13:42:45)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Mąż od dawna nie dba ani o jedno ani o drugie. Może dlatego jestem tak łasa na tę odrobinę uwagi jaką daje kochanek. Męża nie ma od kilu dni. Nie wykrzeslał z sibie nawet dwóch zdań. Widziałam, że był aktywny na fb jednak nie czuł najmniejszej potrzeby kontaktu ze mną. To niby nic. Ale dlaczego zajęty i przytłoczony swoimi sprawami kochanek jest w stanie ostatkiem sił naskrobać do mnie kilka słów w nocy zamiast opaść wygodnie na poduszkę? Dlaczego to on przejmuje się tym, że nie lubię być sama?
Edit: zalosne jest to moje skamlenie tutaj.
Ze maz mnie nie dopieszcza. Idealizowanie kochanka, ktory byc moze wszystko poza soba ma w nosie.

Powiem tak. Gdybym była twoim mężem też ani słowa nie napisałabym do ciebie i to z premedytacją. Bo po co i do kogo? Skoro wie o kochanku to i wie, że nie od niego oczekujesz słów, nie na niego jesteś nastawiona. Czy to nie aby hipokryzja być zajętą innym mężczyzną, jego problemami, sprawami itd, a dziwić się, ze mąż, którego masz głęboko w d...  nie napisał do ciebie?

594 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-09-14 13:54:07)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Araquelle napisał/a:
toorank napisał/a:

Mąż od dawna nie dba ani o jedno ani o drugie. Może dlatego jestem tak łasa na tę odrobinę uwagi jaką daje kochanek. Męża nie ma od kilu dni. Nie wykrzeslał z sibie nawet dwóch zdań. Widziałam, że był aktywny na fb jednak nie czuł najmniejszej potrzeby kontaktu ze mną. To niby nic. Ale dlaczego zajęty i przytłoczony swoimi sprawami kochanek jest w stanie ostatkiem sił naskrobać do mnie kilka słów w nocy zamiast opaść wygodnie na poduszkę? Dlaczego to on przejmuje się tym, że nie lubię być sama?
Edit: zalosne jest to moje skamlenie tutaj.
Ze maz mnie nie dopieszcza. Idealizowanie kochanka, ktory byc moze wszystko poza soba ma w nosie.

Powiem tak. Gdybym była twoim mężem też ani słowa nie napisałabym do ciebie i to z premedytacją. Bo po co i do kogo? Skoro wie o kochanku to i wie, że nie od niego oczekujesz słów, nie na niego jesteś nastawiona. Czy to nie aby hipokryzja być zajętą innym mężczyzną, jego problemami, sprawami itd, a dziwić się, ze mąż, którego masz głęboko w d...  nie napisał do ciebie?

Toorank
Dodam do wypowiedzi Araquelle, że zachowanie twojego męża może być ostentacyjną manifestacją jego "niezadowolenia" z sytuacji, którą ty sprowokowałaś i spowodowałaś w waszym związku, opartym wcześniej na umownych regułach, które oboje zaakceptowaliście a które tobie przestały odpowiadać i które postanowiłaś podeptać.
Wciąż uważam, że twojemu mężowi zależy na tobie bardziej niż potrafi i chce tobie pokazać.

Ale może mieć tez już wywalone na ciebie

595

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Wszystko zostało już napisane,ale dodam,że atrakcyjność romansów polega właśnie na tym zawieszeniu w próżni,na jedzeniu "zakazanego owocu",na byciu w nadzwyczajnej sytuacji,na emocjach (a co jak nas przyłapią),na odejściu od rutyny w związkach.Jedyny rozsądny ruch w takim wypadku,to (jeśli się już w coś takiego wdepnęło) zakończenie romansu i powrót na łono rodziny (jednocześnie zostając sam na sam ze swoim sumieniem i poczuciem winy - czy zdołamy sobie z tym poradzić,to już inna sprawa).Nie warto ładować się w romanse,zawsze więcej się na tym traci na dłuższą metę niż zyskuje.

596 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-09-14 17:17:38)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

No cóż. Cało z tego nie wyjdę to już wiem. Może uda mi się uratować cokolwiek... choć nie bardzo mam siłę...
Jeśli nie to trudno i tak byłam smutnym człowiekiem.
To teraz będę smutnym samotnym człowiekiem.

597

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

No cóż. Cało z tego nie wyjdę to już wiem. Może uda mi się uratować cokolwiek... choć nie bardzo mam siłę...
Jeśli nie to trudno i tak byłam smutnym człowiekiem.
To teraz będę smutnym samotnym człowiekiem.

Ty chcesz zjeść jabłko i mieć jabłko.Mieć rodzinę,czyli bezpieczeństwo,i kochanka,czyli namiętność.Na dłuższą metę tak się nie da.Prawda zawsze wyjdzie na jaw,prędzej czy później.Jak już w to weszłaś,to było wiadomo,że będą straty.Teraz trzeba je minimalizować.Pomyśl o swoim związku,czy możesz go jeszcze uratować,czy możesz wrócić i spróbować go ożywić.Pomyśl jak było kiedyś.Teraz jest czas na decyzje,odwlekanie ich pogłębi straty,będzie jeszcze gorzej.Jeżeli nie dajesz szansy partnerowi (mężowi),to pomyśl o kochanku,czy on spotyka się z Tobą dlatego,że jesteś w związku,czy jak będziesz wolna,to dalej będzie Cię chciał?Czy sam odejdzie dla Ciebie od partnerki (żony)? Z tego co piszesz wynika,że nie,bo w sumie,dlaczego ma to robić,ma stabilizację w domu,i seks z Tobą.Czyli wszystko.Rozwód oznacza potężne koszty psychiczne i finansowe,ludzie po iluś tam latach po prostu są zbyt wygodni,żeby ryzykować wszystko dla kilku namiętnych chwil.Jeżeli on po długim romansie nie jest na to gotów,to nie łudź się,to nie jest miłość.

598

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank wzbudzasz moją sympatię. Może ze względu na szczerość. Nie koloryzujesz. Jakoś tak szkoda mi ciebie, bo chyba tak jak napisałaś jest w tobie jakiś smutek. Wiesz czemu tak jest?
Zostawmy na chwilę kochanka, jego problemy czy męża, który być może wcale nie jest taki jak o nim piszesz...

599 Ostatnio edytowany przez meilbox (2015-09-15 04:22:56)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

A propo zdradzanych mężów tych dobrych i normalnych, u których nagle po latach  każda "na nowo zakochana" żona dostrzega ich ogromne wady. To nic innego jak dysonans poznawczy taki wasz "przełącznik" by się usprawiedliwić aby wasze było na wierzchu kolokwialnie mówiąc :-)
Co do smutku naszej autorki... chyba jednak za dużo na swoje kobiece barki zabrałaś, Prawdopodobnie dokonałaś bardzo złej kalkulacji ówczesnej sytuacji - zaś teraz to ta sławetna zła karma.
Głowa do góry :-) tego pokiereszowanego chłopa sobie daruj, jemu bardziej potrzebny jest dobry psycholog niż nowa kobieta .
Męża już niestety też straciłaś , więc pora na chwilę zdrowej samotności :-)

600

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Trudno nazwać wadą to, że mąż nie kocha. Ale faktycznie tak to usprawiedliwiam, że skoro mnie nie kocha to być może mam prawo. To takie głupie, ale zdarzało mi się nawet wyczekiwać żeby zrobił mi jakąś przykrość, coś złego, żebym mogła bez wyrzutów wpaść w ramiona drugiego. Ale nic takiego się nie działo. To okropne, ale to wywoływało moją złość. To takie posrane. Poza chłodem wobec mnie trudno się przyczepić do mojego męża.

Czemu jestem smutna?
hm...
jestem jakaś niezakotwiczona, tak jakby nie było dla mnie odpowiedniego miejsca, nigdzie nie pasuje

601

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Bo nie ma - przynajmniej wśród normalnych. Nie rozumiem takiej mentalności. W związku kłopoty to zamiast naprawiać, puszczanie się na lewo i prawo. Na szczęście ucierpieli tylko głupi, bo zdradzała "ofiara losu" z jeszcze jedną i do tego większą "ofiarą losu". Według mnie powinnaś zawalczyć o kochanka - jesteście doskonałą parą, a Wasi docześni towarzysze życia... No cóż, życzę im powodzenia, szczególnie żonie tego "biedaka", z której poprzez szczerość "na krzywy ryj" próbuje się zrobić psychopatkę. Trzeba jednak pamiętać, bo kiedyś babcia mi mówiła, że jak bieda z biedą się zejdzie to rodzi się nędza. smile

Najlepsze jest to "Poza chłodem wobec mnie trudno się przyczepić do mojego męża."

Co to za bzdury? W zeszłym tygodniu łącznie z dyżurami pracowałem 84 godziny. Wracałem często skonany i padałem na pysk, włączałem muzykę i do łóżka żeby odpocząć. Z żoną nie miałem czasu czasem nawet kawy wypić. Czyli co? Byłem chłodny i powinna mnie puścić w trąbę? smile Idiotyzm. Winnym kryzysu, problemów związku - mogą być oboje. Natomiast, zdrady, puszczania się - tylko jedna. A jak chłop zapomniał, że ma żonę to powinna z patelni w łeb przyłożyć aby się obudził a jak to by nie pomogło to wtedy dziada za drzwi, rozwód i hulaj dusza. Przynajmniej byłoby jak się należy.

602 Ostatnio edytowany przez erty22 (2015-09-16 09:58:15)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
ezail napisał/a:

Bo nie ma - przynajmniej wśród normalnych. Nie rozumiem takiej mentalności.
W związku kłopoty to zamiast naprawiać, puszczanie się na lewo i prawo.

Czego tu nie rozumieć? Jak statek tonie, to szczury uciekają.
Osobniki bardziej inteligentne wsiadają do szalupy...

W zeszłym tygodniu łącznie z dyżurami pracowałem 84 godziny. Wracałem często skonany i padałem na pysk, włączałem muzykę i do łóżka żeby odpocząć. Z żoną nie miałem czasu czasem nawet kawy wypić.

Czy Ty czasem nie przesadzasz?
Jeszcze żonce pranko zrób, ugotuj obiad i śniadanie, zaprowadź dzieciaki do przedszkola coby się dziewczę nie męczyło.
Silny jesteś, dasz sobie radę smile

A żeby biedactwo miało rozrywkę to niech się na tańce albo siłownię zapisze...

Czyli co? Byłem chłodny i powinna mnie puścić w trąbę? smile

No a, k***a, jak niby?
Popatrz z drugiej strony:
Nie ma starego całymi dniami, wychodzi o 6., wraca o 22., wali się do łóżka i też go nie ma.
Nie uśmiechnie się, coś odwarknie, puszcza tylko jakąś starą i nudną muzę...
A, wiesz, ten młody, ten dwa biurka ode mnie, to tak się ładnie do mnie uśmiecha. I tylko do mnie... <nawija włosy na palec i ucieka wzrokiem>
...

Idiotyzm. Winnym kryzysu, problemów związku - mogą być oboje.

Nie, nie idiotyzm.
To brutalna, mechaniczna, bezlitosna logika ewolucji i doboru naturalnego.
Nie dbasz o żonę - Twoja wina.
Oboje to możecie być co najwyżej winni wpadki, chociaż swoje ciało to Ty kontrolujesz.

Natomiast, zdrady, puszczania się - tylko jedna.

Oczywiście: jeżeli Twoja żona dała innemu, Twoja wina.
Dałeś łatwe życie, dałeś swobodę, ale nie wbijałeś siebie w jej zakuty łeb (tak, łeb).
Nie dopilnowałeś i zaczęła szukać świeżej krwi i świeżych genów.
Trzeba mieć oczy dookoła głowy.

A jak chłop zapomniał, że ma żonę to powinna z patelni w łeb przyłożyć aby się obudził

A po co? Płaci rachunki, karmi, daje na waciki - jest git. Czego chcieć więcej...
A że zapomniał że ma żonę - znaczy się, trzeba szukać nowego.
Niech nie przeszkadza. Po co mu przypominać, jeszcze coś zauważy i zacznie węszyć.

a jak to by nie pomogło to wtedy dziada za drzwi, rozwód i hulaj dusza.

No co Ty... Jaki rozwód? Jaka hulaj dusza??
Za hulajdusza trzeba płacić, a samotna kobieta musi zadbać aby pod most albo pod latarnię nie trafić.
Na wdzięczenie się trzeba mieć środki: kiedyś to się posag nazywało.

,,I nie opuszczę cię aż do... ostatniej raty kredytu.''

I wybacz, ale TO powyżej to jest kobieca logika.
Nieważne w jakie krągłe i gładkie uda, gęste włosy, wielkie oczy i kształtne pośladki to ubierzesz.
Jakim słodkim spojrzeniem, miękkim głosem, subtelnym zapachem i delikatnym dotykiem okrasisz.

Twoja ukochana gołymi rękami na żywca wyrwie Ci serce żeby nakarmić potomstwo.
Swoje zresztą też... ale dopiero w drugiej kolejności.

603

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Trudno nazwać wadą to, że mąż nie kocha. Ale faktycznie tak to usprawiedliwiam, że skoro mnie nie kocha to być może mam prawo. To takie głupie, ale zdarzało mi się nawet wyczekiwać żeby zrobił mi jakąś przykrość, coś złego, żebym mogła bez wyrzutów wpaść w ramiona drugiego. Ale nic takiego się nie działo. To okropne, ale to wywoływało moją złość. To takie posrane. Poza chłodem wobec mnie trudno się przyczepić do mojego męża.

Czemu jestem smutna?
hm...
jestem jakaś niezakotwiczona, tak jakby nie było dla mnie odpowiedniego miejsca, nigdzie nie pasuje

Toorank.
Na początku wątku dość jasno opisałaś ślubnego.
Masz go za pozbawionego wyższych uczuć człowieka zamkniętego we własnym świecie kariery i pasji, w którym miejsce dla Ciebie ograniczone jest do wspólnego zamieszkiwania i rozliczania dochodów.
Siebie przedstawiłaś nie lepiej, ale odsunęłaś od siebie przyczyny własnych zachowań, zrzucając je na karb bliżej nie zidentyfikowanego zaburzenia emocjonalnego przejawiającego się brakiem stałości uczuciowej. Która każe Tobie "testować" kolejnych mężczyzn (to jednak tylko w teorii, bo jak zrozumiałem, do czasu spotkania tej karykatury bohatera "Taty", w praktyce nie stosowałaś bez wiedzy "męża"?), bo inaczej nie potrafisz.
Czy to owe "kocham go" ze strony pierwszej lub drugiej, zgodnie z tą teorią, skończyło się, pozostawiając po sobie jedynie troskę o "przyjaciela", który w przeciwieństwie do męża potrafił, w tej jego strasznej sytuacji, skrobnąć parę słów?
A ten niedobry mąż, zwinął majdan i wyjechał bez słowa. Co za złamas!

604

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Dzisiejsze czasy: Mąż i żona zapier...za pieniędzmi,i nie mają czasu dla siebie.Efekt - związki się rozpadają.
Dzisiejsze czasy: pojawiają się problemy w związku,nikt nie ma czasu ich rozwiązywać,naprawiać.Szybka recepta,to nowy lepszy model.Efekt - związki się rozpadają.
Te wszystkie rozwody,rozstania,rozpady,to efekt zmieniającej się kultury,cywilizacji,pogoni za szczęściem własnym,pieniędzmi,zaspokojeniem swoich ambicji i ego.To widać na każdym kroku.Z wychowaniem dzieci jest podobnie,zobaczcie co się dzieje w szkołach,nikt już tych dzieci nie wychowuje,ani "zajechani" pracą rodzice,ani dysfunkcyjni nauczyciele,ew.Internet wink

605 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-09-16 14:59:03)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
bartass72 napisał/a:

Dzisiejsze czasy: Mąż i żona zapier...za pieniędzmi,i nie mają czasu dla siebie.Efekt - związki się rozpadają.
Dzisiejsze czasy: pojawiają się problemy w związku,nikt nie ma czasu ich rozwiązywać,naprawiać.Szybka recepta,to nowy lepszy model.Efekt - związki się rozpadają.
Te wszystkie rozwody,rozstania,rozpady,to efekt zmieniającej się kultury,cywilizacji,pogoni za szczęściem własnym,pieniędzmi,zaspokojeniem swoich ambicji i ego.To widać na każdym kroku.Z wychowaniem dzieci jest podobnie,zobaczcie co się dzieje w szkołach,nikt już tych dzieci nie wychowuje,ani "zajechani" pracą rodzice,ani dysfunkcyjni nauczyciele,ew.Internet wink

praca i sukces stały się celem, rodzina jest dodatkiem
kiedyś ludzie pracowali żeby żyć, teraz żyjemy po to żeby pracować
ot kapitalizm, tego przecież chcieliśmy
totalitaryzm korporacyjny
a życie ucieka tik tak tik tak
szczęście mają Ci, którzy opamiętają się wcześniej niż na łożu śmierci
szkoda tylko, że zwykle żeby nastąpił przełom musi się wydarzyć jakaś tragedia

...mięliście rację co do męża, nie odzywał się celowo, nie dlatego, że ni pomyslał (podobno byłam fochowata podczas rozmowy tel i uznał, że lepiej odpuścić kontakty)

Excop... masz rację we wszystkim sad
Niestety chyba również co do kochanka. Przyciśnięty przeze mnie prośbą o zgłoszenie się o pomoc, powiedział, że nie jest nieszczęśliwy, nic złego poza uciskami psychicznymi się nie dzieje. Nie wiem czy to wyparcie i łatwiej mu bagatelizować problem, bo zdejmuje to z niego odpowiedzialność czy tak naprawdę był to sposób na urobienie mnie. A może jedno i drugie. Nigdy się nie dowiem. Odpuszczam.

606 Ostatnio edytowany przez horses (2015-09-16 15:41:42)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank,
jeśli człowiekowi jest naprawdę źle to coś stara się z tym zrobić.
Czasami potrzebuje więcej czasu, czasami jakiegos kopa, ale atakowany człowiek broni się.
I niech to będzie wyznacznikiem prawdziwości jego historii.
Tak, jak przypuszczałam, wcale nie musi byc aż tak niebezpiecznie,
a opowieść o złej zonie jest najprawdopodobniej elementem dorabiania ideologii do swojego zachowania.
Nie jest się ąz taką świnią, kiedy zdradza się złą kobietę i kochanka także lepiej się czuje w roli przyjaciółki, osoby która pomaga przetrwać,
niż w roli kochanki , która kradnie cudzego męża.
Kazdy zły dzień niechcianego partnera, jego podniesiony głos w tej sytuacji urasta do wielkich rozmiarów,
bo jest powodem, który fajnie jest mieć, aby lepiej się poczuć zdradzając.
Bez względu na faktyczny stan on nie chce nic zmieniać, czyli chce odskoczni....ale  jeśli pasuje Ci ta rola.....

607 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-09-16 16:06:53)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Odpuszczam.

I dobrze.
To najlepsze rozwiązanie.
Zajmij się sobą i swoimi quasi-emocjami.
Zaakceptuj siebie, pokochaj siebie, wtedy będziesz gotowa na konfrontację z innymi bez obawy, że odkryją kim naprawdę jesteś i strachu, że zostaniesz odrzucona.

608

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

sad żebym jeszcze miała poczucie, że tego właśnie chcę...
Żeby to był wybór. Ale ja najzwyczajniej nie mam już siły.
Jestem wyczerpana psychicznie. Mężowi ciągle jęcze żebyśmy porozmawiali co doprowadza go do szału. Tamtemu obiecałam spotkanie i olałam. Może z obawy przed rzeczywistością, że to wszystko lipa.
W każdym razie nie mam już siły za nimi gonić.
I gdymym tylko potrafiła wziąć się za siebie. Dochodzę do wniosku, że nie dam rady sama. Powinnam iść na pipeprzoną terapię. Sama myśl powoduje strach. Nie wiem czy się przelamię, ale to chyba ostatnia deska ratunku by odzyskac kontrolę nad sobą.

609

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

erty22 Twój post to mieszanina słusznej ironii z pesymistyczną, ale słuszną prawdą - dla większości. Ja jednak uważam, że to człowiek jest panem swojej moralności, to my sami ustalamy dla siebie prawa. Dlatego ludzie, którzy mają tą harmonię zaburzoną padają ofiarami swojego popędu, który skonfliktowany jest z prawidłowym systemem wartości. Stąd terapie, depresje i srutututu podobne. Nie zdradzę, nawet gdybym mógł, gdybym miał ku temu powody, gdybym miał pewność, że nikt się nie dowie i 1000 innych bo to było by sprzeczne z moją naturą. Jeśli kiedyś umrę to z przeświadczeniem że żyłem w zgodzie ze swoją duszą. To, że człowiek spędzi jeden tydzień czy dwa więcej czasu w pracy, nie oznacza, że się odsuwa. To po pracy zaczyna się życie, wiemy o tym szczególnie ja z żoną bo pracujemy razem. Czekamy z niecierpliwością na każdy weekend, dzień w którym o 14:00 wylecimy z pracy, na urlop na każdą chwilę żeby się urwać z miejsca i spędzić razem czas w pięknym miejscu. Takie mamy czasy ale to żadne usprawiedliwienie. Nie możemy dać się zwariować. Prawda jest taka, że aby godnie żyć trzeba ciężko pracować, czasem poświęcając trochę zdrowia i czasu który chciałoby się spędzić inaczej. Ale ten wolny czas, te chwile dla siebie trzeba wykorzystywać jak najlepiej a nie dawać dupy na prawo i lewo.

610

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Dochodzę do wniosku, że nie dam rady sama. Powinnam iść na pipeprzoną terapię. Sama myśl powoduje strach. Nie wiem czy się przelamię, ale to chyba ostatnia deska ratunku by odzyskac kontrolę nad sobą.

Chyba zmęczenie jest twoim duźym sprzymierzeńcem wink
Gdy nie masz siły na racjonalizowanie, usprawiedliwianie, użalanie się nad sobą i wypieranie, zaczynasz intuicyjnie działać najlepiej dla samej siebie.
Jeśli trudno tobie zacząć pracę nad sobą indywidualnie i samodzielnie, to poszukanie profesjonalnej pomocy i specjalistycznego wsparcia jest doskonałym pomysłem.

611 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-09-19 21:45:40)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
ezail napisał/a:

Prawda jest taka, że aby godnie żyć trzeba ciężko pracować, czasem poświęcając trochę zdrowia i czasu który chciałoby się spędzić inaczej. Ale ten wolny czas, te chwile dla siebie trzeba wykorzystywać jak najlepiej a nie dawać dupy na prawo i lewo.

Co to znaczy godnie żyć? Hipoteka? 70calowy telewizor? Dwa Apple? Nowy suv? Czy na rencie inwalidzkiej życie nie jest godne?
Jak najlepiej wykorzystywać wolne chwile? Kompromisem? A jak po 10 latach okazuje się, że ludzi nic już nie lączy, nie chcą sie podkładać, naginać, dostosowywać? Jak poszli w dnie różne strony? Ja w garach i na blogach kulinarnych, a on obieżyświat. Można pielęgnować, ale w doniczce siedzą dwa różne gatunki wymgające innego klimatu ?

zmierzch napisał/a:

Jeśli trudno tobie zacząć pracę nad sobą indywidualnie i samodzielnie, to poszukanie profesjonalnej pomocy i specjalistycznego wsparcia jest doskonałym pomysłem.

to chyba jedyne wyjście.

612 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-10-26 13:55:05)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Cześć smile
Nabrałam sił na tyle, żeby cokolwiek napisać.
Zerwałam z kochankiem wszelkie kontakty.
To co teraz czuję to spokój i smutek. Ale to nie smutek po starcie "ukochanego" raczej po starcie czasu na to wszystko co się działo.
Nie żałuję, że go poznałam. Nie widzę w nim złego człowieka, bardzo jednak żałuję całej sytuacji.
Sytuacja romansu jest wyniszczająca. Wpływa na wszystko, na każdą dziedzinę życia uwikłanego w romans człowieka. Romans bez względu na to jak się kończy, czy kochankowie są razem czy się rozstają,  zostawia zgliszcza. Czuję się wyniszczona, bezsilna, brak mi nadziei. Bardzo tego wszystkiego żałuję, tego, że tak długo to trwało, tego, że pozwoliłam żeby ten człowiek - OBCY FACET był częścią mojego życia. Że zyciową energię i zaangażowanie marnowałam na romans. To było marnotrawstwo.
Straciłam chyba wszystko co mogłam i co swieciło w moim zyciu. Uczciwość, szacunek do siebie, optymizm zyciowy. Mój świat przed romansem był pastelowy teraz ma kolor gówna i taki zostanie. Nie załuję tych chwil z nim spędzonych, żałuję sytuacji w jakiej ta relacja trwała. To nic nie warte. A te krótkie chwile szczęścia to iluzja.
To było chyba najgorsze półtora roku mojego zycia.

613

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Cześć smile
Nabrałam sił na tyle, żeby cokolwiek napisać.
Zerwałam z kochankiem wszelkie kontakty.
To co teraz czuję to spokój i smutek. Ale to nie smutek po starcie "ukochanego" raczej po starcie czasu na to wszystko co się działo.
Nie żałuję, że go poznałam. Nie widzę w nim złego człowieka, bardzo jednak żałuję całej sytuacji.
Sytuacja romansu jest wyniszczająca. Wpływa na wszystko, na każdą dziedzinę życia uwikłanego w romans człowieka. Romans bez względu na to jak się kończy, czy kochankowie są razem czy się rozstają,  zostawia zgliszcza. Czuję się wyniszczona, bezsilna, brak mi nadziei. Bardzo tego wszystkiego żałuję, tego, że tak długo to trwało, tego, że pozwoliłam żeby ten człowiek - OBCY FACET był częścią mojego życia. Że zyciową energię i zaangażowanie marnowałam na romans. To było marnotrawstwo.
Straciłam chyba wszystko co mogłam i co swieciło w moim zyciu. Uczciwość, szacunek do siebie, optymizm zyciowy. Mój świat przed romansem był pastelowy teraz ma kolor gówna i taki zostanie. Nie załuję tych chwil z nim spędzonych, żałuję sytuacji w jakiej ta relacja trwała. To nic nie warte. A te krótkie chwile szczęścia to iluzja.
To było chyba najgorsze półtora roku mojego zycia.

Współczuję skutków odbioru obecnej sytuacji, Toorank.
Jednocześnie gratuluję, że jednak podjęłaś jedyną w tych okolicznościach,  właściwą decyzję.
O mężu nic nie piszesz, więc odbieram go, jako dodatkowy element, który Twojego nastroju nie poprawia.
Jeśli masz siły i ochotę, napisz co dalej z Waszym dziwnym małżeństwem.

614 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-10-26 15:20:27)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

smile to wszystko sprawił mój "dziwny" mąż
Trudno to opisać nie wdając się w szczegóły. Zdecydował mały gest ze strony męża. Drobiazg, który świadczył o trosce o mnie. Jakby walnał we mnie piorun, ze moze jednak tak wyglada prawdziwe uczucie. Pomyslalan nawet przez chwile, ze mnie kocha, ale zaprzecza smile
Moze to nie wazne tzn. to co mowi. Postanowilam nie zwracac uwagi na slowa. Kochanek karmil mnie wielkimi obietnicami smile ale one są niczym przy drobnym geście jaki wykonał mąż moze to glupie?
Nie wiem jak to mozliwe zeby cos tak codziennego zmienilo moj stosunek do wszystkiego praktycznie z dnia na dzien. Widze ich obu w zupelnie innym swietle. Padl na mnie blady strach, ze to co robilam to jakas skrajna glupota, na mysl o kochanku sie wzdrygam... jak ja moglam w ogole do czegos takiego dopuscic jakis obcy facet wydawal mi sie wazniejszy niz wszystko inne w zyciu. Niz mąż.
Boje sie tylko jednego. Lozka.
Tu chyba nigdy nie zagra sad niby jest ok. Potrafimy sie kochac kilka razy dziennie. Smiac sie do lez z glupot. Gadac. Ale w lozku... ja nie czuje emocji, ktore powinny mi towarzyszyc. Pragnienia, zachlannosci wobec ciala drugiego czlowieka. A wlasnie... przypomnialam sobie jeszcze jedno. Ten drobny gest zbiegl sie w  czasie z czyms co powiedzi odn. seksu... byl taki moment, ze bardzo go zapragnam w ten inny sposob tak jak kochanka... powiedzial co lubi robic i to zadzialo. On nigdy nie mowi o seksie nie w taki sposob w kazdym razie. Calkiem o tym zapomnialam...
Wiec to dwie drobnostki, ktore sprawily, ze widze inaczej.

615

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Trudno to opisać nie wdając się w szczegóły. Zdecydował mały gest ze strony męża. Drobiazg, który świadczył o trosce o mnie. Jakby walnał we mnie piorun, ze moze jednak tak wyglada prawdziwe uczucie. Pomyslalan nawet przez chwile, ze mnie kocha, ale zaprzecza smile
Moze to nie wazne tzn. to co mowi. Postanowilam nie zwracac uwagi na slowa. Kochanek karmil mnie wielkimi obietnicami smile ale one są niczym przy drobnym geście jaki wykonał mąż moze to glupie?
Nie wiem jak to mozliwe zeby cos tak codziennego zmienilo moj stosunek do wszystkiego praktycznie z dnia na dzien. Widze ich obu w zupelnie innym swietle. Padl na mnie blady strach, ze to co robilam to jakas skrajna glupota, na mysl o kochanku sie wzdrygam... jak ja moglam w ogole do czegos takiego dopuscic jakis obcy facet wydawal mi sie wazniejszy niz wszystko inne w zyciu. Niz mąż.

toorank
Powyższe to kwintesencja myśli, że "po czynach ich poznacie".
Pięknie mówić potrafi wielu "sprzedawców iluzji", ale niewielu sypie piaskiem w tryby maszyny, która wytwarza świece dymne iluzji.

616

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Cześć smile
Nabrałam sił na tyle, żeby cokolwiek napisać.
Zerwałam z kochankiem wszelkie kontakty.
To co teraz czuję to spokój i smutek. Ale to nie smutek po starcie "ukochanego" raczej po starcie czasu na to wszystko co się działo.
Nie żałuję, że go poznałam. Nie widzę w nim złego człowieka, bardzo jednak żałuję całej sytuacji.
Sytuacja romansu jest wyniszczająca. Wpływa na wszystko, na każdą dziedzinę życia uwikłanego w romans człowieka. Romans bez względu na to jak się kończy, czy kochankowie są razem czy się rozstają,  zostawia zgliszcza. Czuję się wyniszczona, bezsilna, brak mi nadziei. Bardzo tego wszystkiego żałuję, tego, że tak długo to trwało, tego, że pozwoliłam żeby ten człowiek - OBCY FACET był częścią mojego życia. Że zyciową energię i zaangażowanie marnowałam na romans. To było marnotrawstwo.
Straciłam chyba wszystko co mogłam i co swieciło w moim zyciu. Uczciwość, szacunek do siebie, optymizm zyciowy. Mój świat przed romansem był pastelowy teraz ma kolor gówna i taki zostanie. Nie załuję tych chwil z nim spędzonych, żałuję sytuacji w jakiej ta relacja trwała. To nic nie warte. A te krótkie chwile szczęścia to iluzja.
To było chyba najgorsze półtora roku mojego zycia.


Toorank mam nadzieję, że Ci się ułoży. Dobrze, że jest decyzja, bo to już jest jakiś krok naprzód prawda ?
Rozumiem Twoje wyniszczenie,  ja teraz też tak mam. Nieraz czuje się po prostu jakby mnie ktoś pobił..wewnętrznie czuję się poturbowana i fizycznie też to odczuwam..

A "to" kopie..Marnowanie energii, trawienie siebie całej, ukierunkowanie na tylko tą jedną konkretną sytuacje..
Ile mogłybyśmy zrobić przez ten czas ? dla siebie, dla innych ? ile ogromu różnych rzeczy, spraw..

Ja wiele zostawiłam, przez ten rok zaniedbałam wszystko to co było dla mnie ważne czy mniej ważne. Ale to były elementy mojego życia. Istotne dla mnie. Do czasu ZDRADY.
Wtedy wszystko inne ( lecz ważne dla mnie ) zeszło na dalszy plan.
Walczę codziennie, żeby przestało mnie to teraz tak zżerać jak wcześniej. Łatwo nie jest..

Trzymam za Ciebie kciuki !:) I rozumiem, pomimo oczywistych różnic w naszych tematach.

617

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

toorank musisz w sobie znalezc siłe do wybaczenia .Sobie .Nikomu innemu ,tylko sobie.Trudne ? Bardzo trudne ,ale możliwe .Wybacz sobie zle wybory i zyj od nowa .A jezeli jednak nie potrafisz ,to poprostu odejdz od meza i skup sie na sobie .To najuczciwsze co moge ci polecić i najlepsze rowniez dla ciebie .

618 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-10-26 16:44:28)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

byl taki moment, ze bardzo go zapragnam w ten inny sposob tak jak kochanka... powiedzial co lubi robic i to zadzialo. On nigdy nie mowi o seksie nie w taki sposob w kazdym razie.

Hej, sorry że odniosę się tylko do tego fragmentu, ale tym razem to ja mam pytanie do Ciebie smile

Powiedz, czy ten brak "zachłanności na ciało drugiego człowieka", jak to określiłaś, w stosunku do męża brał się faktycznie z nieumiejętności zgrania się w mówieniu o seksie, o tym co lubicie i chcielibyście robić, z braku elementów pikanterii i erotyki w rozmowach ? Czy sądzisz, że to był główny powód, dla którego tak dobrze się pod tym względem spasowałaś z kochankiem? Pisałaś gdzieś wcześniej, że nie należy do "przystojniaków" w kwestii choćby dbałości o ciało.

Pytam, bo miałam podobną sytuację i to jest jedno z niewielu pytań, na które do dziś nie potrafię sobie do końca odpowiedzieć. Tez nie potrafiłam do kogoś zapałać pożądaniem, pomimo że czasem starał się inicjować tego typu rozmowy..ja czułam wtedy zażenowanie i coś w rodzaju hmm.. jakbym rozmawiała o tym z bratem hmm Podczas gdy z mężczyznami, którzy naprawdę mi się podobają, potrafię na takie tematy rozmawiać bardzo szybko, czasem zadziwiająco szybko.

Potem tez próbowaliśmy to naprawić przez chwilę, ale ja do końca nie potrafiłam się przemóc żeby go traktować w kategoriach 'kochanka'.

Ale do rzeczy.,. Sądzisz, że jeśli mąż będzie potrafił do Ciebie mówić "Twoim językiem seksu", to jesteś w stanie do niego to pożądanie poczuć?

U mnie dochodziła kwestia wyglądu.. Nie mam swojego typu, a tamten człowiek jakoś "chemicznie" mnie odrzucał, pomimo , że nie brakowało mu niczego.
Zastanawiałam się wielokrotnie czy to wina mojej upartości i braku chęci dania szansy temu wszystkiemu, ale nijak nie potrafiłam poczuć tej "zachłanności", a przecież wiem, że potrafię to czuć w sekundę, gdy patrze na faceta, który mi się bardzo fizycznie podoba.

Ciekawa jestem bardzo jak potoczy się Twoja historia.

619

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:

Cześć smile
Sytuacja romansu jest wyniszczająca. Wpływa na wszystko, na każdą dziedzinę życia uwikłanego w romans człowieka. Romans bez względu na to jak się kończy, czy kochankowie są razem czy się rozstają,  zostawia zgliszcza. Czuję się wyniszczona, bezsilna, brak mi nadziei. Bardzo tego wszystkiego żałuję, tego, że tak długo to trwało, tego, że pozwoliłam żeby ten człowiek - OBCY FACET był częścią mojego życia. Że zyciową energię i zaangażowanie marnowałam na romans. To było marnotrawstwo.
Straciłam chyba wszystko co mogłam i co swieciło w moim zyciu. Uczciwość, szacunek do siebie, optymizm zyciowy. Mój świat przed romansem był pastelowy teraz ma kolor gówna i taki zostanie. Nie załuję tych chwil z nim spędzonych, żałuję sytuacji w jakiej ta relacja trwała. To nic nie warte. A te krótkie chwile szczęścia to iluzja.
To było chyba najgorsze półtora roku mojego zycia.

toorank,
przecież Wy się umówiliście z mężem, jeszcze przed ślubem, że ślub i przysięga to tylko pod publiczkę a każde z Was może sobie robi c co mu się żywnie podoba.
Druga strona ma prawo tylko do jednego - zaakceptować to.

To skąd u Ciebie taki wyrzuty sumienia, patetyczne słowa o wyniszczającej sile romansu... ??

toorank napisał/a:
Secondo1 napisał/a:

Nie obiecywałaś ale regułkę obietnicy wypowiedziałaś.

Umówiliście się jednoznacznie, przed wypowiedzeniem tej regułki, że będzie tylko pod publiczkę,
A każde z Was traktuje jakby tego przyrzeczenia nie było, zwalniacie się z niej nawzajem.

Dokładnie tak się umówiliśmy. Żadne z nas nie przypuszczało, że nasz związek potrwa tak długo.

620

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Wow...kotlecik odgrzewany....Zaraz zlecą się wiadomo jakiego autoramentu "ktosie", do broniących wielkich ideii,miłości...i "wogle"....
Ale przynajmniej będzie wesoło...poczytać hłe,hłe

621

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

No, no... A moze z seksem jest tak jak z feromonami. Po prostu cialo odbiera pewne osoby inaczej, specyficznie. Po prostu na nas dzialaja. Tylko ze czasami te osoby nie pasuja do nas mentalnie i wtedy jest dylemat.

Mnie zastanawia jedno. Otoz, byc moze z kochankiem robilas cos, czego nie robilas z mezem, co sprawia Ci satysfakcje. Co robic teraz? Odkryc to przed mezem i zdawac sobie sprawe z tego ze to pochodzi od kochanka, czy nie robic tego z mezem i zrezygnowac z czesci satysfakcji?

A co do marnowania energii...kolejny raz okazuje sie ze nie zyjemy sami, tylko dla siebie, ze nawet sami siebie oceniamy z zewnatrz, ze kwestia szacunku jest wazna, ze zasady nie sa naszym wrogiem ale maja za zadanie chronic nas przed problemami, itp. czyli konserwatyzm górą a nie nowoczesność

622

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

byl taki moment, ze bardzo go zapragnam w ten inny sposob tak jak kochanka... powiedzial co lubi robic i to zadzialo. On nigdy nie mowi o seksie nie w taki sposob w kazdym razie.

Hej, sorry że odniosę się tylko do tego fragmentu, ale tym razem to ja mam pytanie do Ciebie smile

Powiedz, czy ten brak "zachłanności na ciało drugiego człowieka", jak to określiłaś, w stosunku do męża brał się faktycznie z nieumiejętności zgrania się w mówieniu o seksie, o tym co lubicie i chcielibyście robić, z braku elementów pikanterii i erotyki w rozmowach ? Czy sądzisz, że to był główny powód, dla którego tak dobrze się pod tym względem spasowałaś z kochankiem? Pisałaś gdzieś wcześniej, że nie należy do "przystojniaków" w kwestii choćby dbałości o ciało.

Pytam, bo miałam podobną sytuację i to jest jedno z niewielu pytań, na które do dziś nie potrafię sobie do końca odpowiedzieć. Tez nie potrafiłam do kogoś zapałać pożądaniem, pomimo że czasem starał się inicjować tego typu rozmowy..ja czułam wtedy zażenowanie i coś w rodzaju hmm.. jakbym rozmawiała o tym z bratem hmm Podczas gdy z mężczyznami, którzy naprawdę mi się podobają, potrafię na takie tematy rozmawiać bardzo szybko, czasem zadziwiająco szybko.

Potem tez próbowaliśmy to naprawić przez chwilę, ale ja do końca nie potrafiłam się przemóc żeby go traktować w kategoriach 'kochanka'.

Ale do rzeczy.,. Sądzisz, że jeśli mąż będzie potrafił do Ciebie mówić "Twoim językiem seksu", to jesteś w stanie do niego to pożądanie poczuć?

U mnie dochodziła kwestia wyglądu.. Nie mam swojego typu, a tamten człowiek jakoś "chemicznie" mnie odrzucał, pomimo , że nie brakowało mu niczego.
Zastanawiałam się wielokrotnie czy to wina mojej upartości i braku chęci dania szansy temu wszystkiemu, ale nijak nie potrafiłam poczuć tej "zachłanności", a przecież wiem, że potrafię to czuć w sekundę, gdy patrze na faceta, który mi się bardzo fizycznie podoba.

Ciekawa jestem bardzo jak potoczy się Twoja historia.

Elle, chcialas odpowiedzi od Toorank ale ja ci powiem jak to widze.
Uwazem ze chemia powstaje jak polaczy sie kilka czynnikow. Wyglad jest jednym z nich, ale dochodzi jeszcze charakter i sposob bycia. I to ostatnie jest moim zdaniem najwazniejsze.
To co nazwalas "jezykiem seksu" to za malo. Nawet przystojny facet, mowiacy do ciebie dwuznacznie, tak ze wiesz ze jest toba bardzo zainteresowany seksualnie, nie jest dla mnie pociagajacy jesli nie ma tego czegos w sposobie bycia.
Moj kochanek, niestety dla mnie, mial wszystko co pociaga mnie w mezczyznach, jego charakter laczyl sie ze sposobem bycia w taki sposob ze dzialalo to na mnie strasznie, chodzi o wiele rzeczy, o to jak prowadzil rozmowe, jak sie patrzyl, jak siedzial, chodzil, mowil.

I uwierz lub nie, ale wielu przystojniejszych mezczyzn do mnie startowalo, coz nawet moj maz jest pewnie przystojniejszy od niego, lub co najmniej tak samo przystojny.
Jezyk seksu to za malo, pozadanie jest w gestach, spojrzeniu, usmiechu.

Jestes wolna wiec mozesz poznawac wielu mezczyzn, wiesz juz pewnie ktory element jest dla ciebie najwazniejszy. Nie sadze ze wyglad, pamietaj ze z czasem facet sie zestarzeje, wylysieje, bedzie mial brzuch.
Chemii sztucznie nie wykreujesz, nie da rady.

623

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Dzięki Kroteczka.

W sumie myślę tak samo o 'chemii'. Nie da się tego sztucznie wykreować.
Zwłaszcza ostatnie dni czy miesiące mi o tym przypominają, ale nie będę się wdawać w szczegóły wink

Tak, wiem że chodzi o te "szczegóły" w sposobie bycia i zachowaniu, które są nie do podrobienia.

Dlatego pytałam Toorank czy jej te zmiany wystarczą i na jak długo.

Bo tak naprawdę to nie chodzi w ogóle o seks, co to poczucie dopasowania i swobody przy tej drugiej osobie. Jak się już to pozna to potem trudno się godzić na półśrodki.

624

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

Dzięki Kroteczka.

W sumie myślę tak samo o 'chemii'. Nie da się tego sztucznie wykreować.
Zwłaszcza ostatnie dni czy miesiące mi o tym przypominają, ale nie będę się wdawać w szczegóły wink

Tak, wiem że chodzi o te "szczegóły" w sposobie bycia i zachowaniu, które są nie do podrobienia.

Dlatego pytałam Toorank czy jej te zmiany wystarczą i na jak długo.

Bo tak naprawdę to nie chodzi w ogóle o seks, co to poczucie dopasowania i swobody przy tej drugiej osobie. Jak się już to pozna to potem trudno się godzić na półśrodki.

Zycze Toorank zeby odnalazla w mezu faceta ktorego bedzie pozadac, ale niestety ja juz nie wierze ze sie da. U mnie tez jakis czas temu polepszylo sie pod tym wzgledem, ale to niestety bylo chwilowe.
Nie umiem na trwale wzbudzic w sobie prawdziwego pozadania wobec meza. Bardzo tego zaluje, o ile prostsze byloby moje życie.

Jedno ci doradze, niech cie nie zwiedzie chwilowa fascynacja facetem, np jego wiedza, inteligencja, zamoznoscia, czy tez wygladem. To jest zludne, nawet jak bedziesz chciala z nim byc w zwiazku i poczujesz pozadanie, to szybko ci przejdzie. A potem jak nie-daj-bog bedzie obiektywnie fajny i nadajacy sie do zwiazku to juz koniec, wyjdziesz za niego, urodzisz mu dzieci. No chyba ze tego chcesz.
Ja z perpektywy wiem ze powinnam byla czekac az poznam wlasciwego czlowieka.

Wiesz jaki styl bycia faceta ci odpowiada, takiego szukaj, wyglad zostaw na pozniej, wiele rzeczy da sie nadrobic fryzura, ubraniem.
Co prawda sposob bycia czesto wiaze sie z wygladem, facet swiadomy swojej atrakcyjnosci, zachowuje bardziej mesko.

625

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Tak, przechodziłam przez takie próby wymuszenia na sobie pożądania w stosunku do osoby, której sposób bycia i wygląd to nie było to.

Skończyło się to tragicznie - oberwałam "rykoszetem" z własnej dubeltówki wink ale mniejsza.

Na szczęście jestem na etapie, gdzie w ogóle mi się nie spieszy. Instynktu macierzyńskiego też nie mam, a na ślubie mi jakoś nigdy nie zależało więc.. nic na siłę.

Ale wiem już, że bez pożądania na początku nie ma między mężczyzną a kobieta nic, no, chyba że relacja a la brat z siostra z rozsądku, bo "dobra partia" obiektywnie itp., a potem nieszczęścia , jak u Ciebie krotka.

Fajnie, że doszłaś do tego, czego szukasz i czego chcesz. Teraz, jak rozumiem, będziesz mogła wreszcie zakończyć tę farsę między Tobą a mężem i dać Wam obojgu szanse na bycie szczęśliwym z kimś dopasowanym.

626 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-10-28 00:45:54)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
kroteczka napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Dzięki Kroteczka.

W sumie myślę tak samo o 'chemii'. Nie da się tego sztucznie wykreować.
Zwłaszcza ostatnie dni czy miesiące mi o tym przypominają, ale nie będę się wdawać w szczegóły wink

Tak, wiem że chodzi o te "szczegóły" w sposobie bycia i zachowaniu, które są nie do podrobienia.

Dlatego pytałam Toorank czy jej te zmiany wystarczą i na jak długo.

Bo tak naprawdę to nie chodzi w ogóle o seks, co to poczucie dopasowania i swobody przy tej drugiej osobie. Jak się już to pozna to potem trudno się godzić na półśrodki.

Zycze Toorank zeby odnalazla w mezu faceta ktorego bedzie pozadac, ale niestety ja juz nie wierze ze sie da. U mnie tez jakis czas temu polepszylo sie pod tym wzgledem, ale to niestety bylo chwilowe.
Nie umiem na trwale wzbudzic w sobie prawdziwego pozadania wobec meza. Bardzo tego zaluje, o ile prostsze byloby moje życie.

Jedno ci doradze, niech cie nie zwiedzie chwilowa fascynacja facetem, np jego wiedza, inteligencja, zamoznoscia, czy tez wygladem. To jest zludne, nawet jak bedziesz chciala z nim byc w zwiazku i poczujesz pozadanie, to szybko ci przejdzie. A potem jak nie-daj-bog bedzie obiektywnie fajny i nadajacy sie do zwiazku to juz koniec, wyjdziesz za niego, urodzisz mu dzieci. No chyba ze tego chcesz.
Ja z perpektywy wiem ze powinnam byla czekac az poznam wlasciwego czlowieka.

Wiesz jaki styl bycia faceta ci odpowiada, takiego szukaj, wyglad zostaw na pozniej, wiele rzeczy da sie nadrobic fryzura, ubraniem.
Co prawda sposob bycia czesto wiaze sie z wygladem, facet swiadomy swojej atrakcyjnosci, zachowuje bardziej mesko.

To prawda, Kroteczko, co tu piszesz.
I choć moja historia temu przeczy, nie mam argumentów, by dowodzić, że była ona jedną z wielu. Miałem szczęście, że stałem się mężczyzną w oczach mojej żony, a nie pozostałem jedynie opoką i przyjacielskim wsparciem.
Trzeźwej oceny własnej sytuacji gratuluję. Jednak wniosków z  tego płynących nie zazdroszczę.

627

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

Tak, przechodziłam przez takie próby wymuszenia na sobie pożądania w stosunku do osoby, której sposób bycia i wygląd to nie było to.

Skończyło się to tragicznie - oberwałam "rykoszetem" z własnej dubeltówki wink ale mniejsza.

Na szczęście jestem na etapie, gdzie w ogóle mi się nie spieszy. Instynktu macierzyńskiego też nie mam, a na ślubie mi jakoś nigdy nie zależało więc.. nic na siłę.

Ale wiem już, że bez pożądania na początku nie ma między mężczyzną a kobieta nic, no, chyba że relacja a la brat z siostra z rozsądku, bo "dobra partia" obiektywnie itp., a potem nieszczęścia , jak u Ciebie krotka.

Fajnie, że doszłaś do tego, czego szukasz i czego chcesz. Teraz, jak rozumiem, będziesz mogła wreszcie zakończyć tę farsę między Tobą a mężem i dać Wam obojgu szanse na bycie szczęśliwym z kimś dopasowanym.

Niby wiem kto bylby dla mnie idealnym mezczyzna, znam siebie juz znacznie lepiej niz jeszcze rok temu, ale jest tyle czynnikow ktore wplywaja na moje decyzje ze to nie jest takie proste - "zakonczyc farse".
Tak jak zdradzeni czesto zostaja z malzonkami ze wzgledu na dzieci, tak samo ci co zdradzili kieruja sie tym samym.

Ciesz sie Elle ze jestes wolna i juz tak swiadoma swoich potrzeb, ja wchodzac w zwiazek bylam "mloda i naiwna", wierzylam ze bedzie dobrze.
Mysle ze znajdziesz kogo szukasz.

628

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Excop napisał/a:

To prawda, Kroteczko, co tu piszesz.
I choć moja historia temu przeczy, nie mam argumentów, by dowodzić, że była ona jedną z wielu. Miałem szczęście, że stałem się mężczyzną w oczach mojej żony, a nie pozostałem jedynie opoką i przyjacielskim wsparciem.
Trzeźwej oceny własnej sytuacji gratuluję. Jednak wniosków z  tego płynących nie zazdroszczę.

Excop napisz prosze jak to zrobiles ze tak poprawilo sie w twoim malzenstwie? Moze mi cos podpowiesz.

629

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Niby wiem kto bylby dla mnie idealnym mezczyzna, znam siebie juz znacznie lepiej niz jeszcze rok temu, ale jest tyle czynnikow ktore wplywaja na moje decyzje ze to nie jest takie proste - "zakonczyc farse".
Tak jak zdradzeni czesto zostaja z malzonkami ze wzgledu na dzieci, tak samo ci co zdradzili kieruja sie tym samym.

Wiem, że nie jest to łatwa decyzja - wiele osób z mojego najbliższego otoczenia (w tym najbliższa rodzina) tak żyją.. Co mogę powiedzieć? Cieszę się, że nie muszę tak żyć, że mogę żyć bardziej świadomie kiedyś w przyszłości z kimś.

Nie oceniam, bo i tak nikt nie żyje naszym - Twoim życiem, tylko myśle sobie, że to takie życie na pół albo i ćwierć gwizdka, obok siebie.

Ciesz sie Elle ze jestes wolna i juz tak swiadoma swoich potrzeb, ja wchodzac w zwiazek bylam "mloda i naiwna", wierzylam ze bedzie dobrze.
Mysle ze znajdziesz kogo szukasz.

Dzięki smile Jestem napewno bardziej świadoma, ale jeszcze nie wszystko zrobiłam dla siebie by otworzyć się na związek z kimś.. jeśli wiesz co mam na myśli wink Jeszcze jestem trochę egoistką teraz.

630

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

Niby wiem kto bylby dla mnie idealnym mezczyzna, znam siebie juz znacznie lepiej niz jeszcze rok temu, ale jest tyle czynnikow ktore wplywaja na moje decyzje ze to nie jest takie proste - "zakonczyc farse".
Tak jak zdradzeni czesto zostaja z malzonkami ze wzgledu na dzieci, tak samo ci co zdradzili kieruja sie tym samym.

Wiem, że nie jest to łatwa decyzja - wiele osób z mojego najbliższego otoczenia (w tym najbliższa rodzina) tak żyją.. Co mogę powiedzieć? Cieszę się, że nie muszę tak żyć, że mogę żyć bardziej świadomie kiedyś w przyszłości z kimś.

Nie oceniam, bo i tak nikt nie żyje naszym - Twoim życiem, tylko myśle sobie, że to takie życie na pół albo i ćwierć gwizdka, obok siebie.

Ciesz sie Elle ze jestes wolna i juz tak swiadoma swoich potrzeb, ja wchodzac w zwiazek bylam "mloda i naiwna", wierzylam ze bedzie dobrze.
Mysle ze znajdziesz kogo szukasz.

Dzięki smile Jestem napewno bardziej świadoma, ale jeszcze nie wszystko zrobiłam dla siebie by otworzyć się na związek z kimś.. jeśli wiesz co mam na myśli wink Jeszcze jestem trochę egoistką teraz.

Kochane, trzymam za Was kciuki byście znalazły szczęście!

631

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Anastacjaa napisał/a:

Kochane, trzymam za Was kciuki byście znalazły szczęście!

Elle znajdzie na bank smile, fajna z niej laska smile
Elle tylko jedna rada, nie otwieraj sie przed facetem za szybko, faceci uwielbiaja niepewnosc tak naprawde. Nawet jak ty bedziesz pewna ze to TEN smile

632

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
kroteczka napisał/a:
Excop napisał/a:

To prawda, Kroteczko, co tu piszesz.
I choć moja historia temu przeczy, nie mam argumentów, by dowodzić, że była ona jedną z wielu. Miałem szczęście, że stałem się mężczyzną w oczach mojej żony, a nie pozostałem jedynie opoką i przyjacielskim wsparciem.
Trzeźwej oceny własnej sytuacji gratuluję. Jednak wniosków z  tego płynących nie zazdroszczę.

Excop napisz prosze jak to zrobiles ze tak poprawilo sie w twoim malzenstwie? Moze mi cos podpowiesz.

To dość banalne być może i nie dla tzw. "wyższych sfer", bo działo się to jeszcze w okresie ery Generała, dwa, trzy  lata po "zamachu stanu". Byłem zwykłym robolem, choć o tzw. szerokich horyzontach myślowych. Doceniała to i była ponoć ze mnie dumna.
Dbałem o żonę - kwiaty, komplementy i te inne pierdoły. Czułem jednak, że oddając pocałunki, jest jakby nieobecna.
W łóżku było dobrze. Choć byłem nowicjuszem w tych sprawach, z czasem poznałem ciało młodej kobiety. Nie powiem, Wisłocka miała w tym swój udział. smile
Przełom nastąpił, gdy wstąpiłem do organu "aparatu ucisku".
Choć Sean'em Connery'm nie byłem (nawiązując do jego czasów), jednak dałem się podobać. Zwłaszcza w umundurowaniu galowym, z daszkiem czapki tuż nad moim nietypowym nosem, przypominającym organ Siedzącego Byka ze słynnej rzeźby kutej w skale zbocza górskiego. I w rozmowie o wszystkim.
To oczywiście nie wszystko. Była też codzienność, ta zwykła. Masowanie barków po godzinach statycznej pracy mojej żony, zabieranie na spacer jej/naszego marudnego, choć kochanego synka, by odpoczęła i podobne temu sprawy.
W każdym razie, mniej więcej, od czasu przywdziania przeze mnie niebieskiego munduru zaczęła patrzeć na mnie inaczej, niż do tej pory.
Poczułem w końcu jej namiętność i pożądanie, których zawsze oczekiwałem podświadomie czując wcześniej, że nie jestem jednak jej wymarzonym mężczyzną.
A kilka miesięcy później powiedziała mi o wszystkim, co stało za tym, że zgodziła się zostać moją żoną i zdradzie w pół roku po ślubie.
Bardzo dawno temu, moja wychowawczyni w szkole powiedziała znamienne słowa.
Nie wiem, czy były jej autorstwa, czy też cytowała któregoś z filozofów.
Nie potrafię teraz dosłownie przytoczyć jej słów, ale sens polegał na tym, że wybaczenie bliźniemu zaczyna się najsamprzód od spojrzenia w głąb własnego "ja".
Spojrzałem. I doszedłem do wniosku, że tylko z tą babą mogę być szczęśliwy.
I to tyle, Kroteczko.

633 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-10-28 22:14:27)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Dzięki Kroteczka i Anastazja :*

I 100% racji co do tego, że facet kocha niepewność. Nigdy nie należy ich słuchać, gdy mówią, że chcą mieć pewność. Pisałam o tym gdzieś zresztą wink

I potwierdza to historia Excopa smile Dłuuugo nie wiedział czy i CZY w ogóle (!) żona odwzajemni jego uczucie i.. ani mu to nie przeszkadzało w dalszym staraniu się o nią, ani nie zniechęciło.

A do Ciebie, Excop, mam inne pytanie, choć a propos: Co Ci dawało powera i chęci, żeby walczyć o żonę, skoro niczego nie byłeś z jej strony pewny i nie czułeś pożądania ani namiętności z początku?
Jak sam napisałeś, to była Twoja pierwsza kobieta, dobrze zrozumiałam? Więc zapewne w 90% chodziło o wygląd? Była Twoim młodzieńczym ideałem?
Czy jednak chodziło o coś głębszego z początku?

Nie oceniam, pytam smile

634 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-10-28 23:21:14)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

A do Ciebie, Excop, mam inne pytanie, choć a propos: Co Ci dawało powera i chęci, żeby walczyć o żonę, skoro niczego nie byłeś z jej strony pewny i nie czułeś pożądania ani namiętności z początku?
Jak sam napisałeś, to była Twoja pierwsza kobieta, dobrze zrozumiałam? Więc zapewne w 90% chodziło o wygląd? Była Twoim młodzieńczym ideałem?
Czy jednak chodziło o coś głębszego z początku?

Nie oceniam, pytam smile

Wygląd był iskrą, nie przeczę, Elle.
Wspominałem u Starr'a, że podobna była (chyba jednak tylko dla mnie. smile) do Aghnety, blondynki z grupy ABBA, ówczesnego mojego ideału kobiecej urody.
To była iskra, która kazała mi zbliżyć się do niej, choć przy mojej nieśmiałości i wynikającego z tego tytułu zaniżonego poczucia własnej wartości, łatwe  nie było.
Na szczęście, mieliśmy wspólnych znajomych, choć sami o sobie nawzajem nie mieliśmy zadnego pojęcia wcześniej.
Spotkaliśmy się w większym gronie na "prywatce" u jednej z par naszych znajomych.
Wtedy poczułem jej ciepło (nietermalne!), zapach i to zwykłe zainteresowanie rozmową ze mną. No i zakochałem się. Na zabój.
Osadziła mnie, gdy powiedziała,.że jest zajęta.
Odpuściłem, ale nie zapomniałem. Resztę znasz, Elle. smile
EDIT:
Natomiast, co mnie motywowało? Miłość po prostu. I cierpliwość. A moje obawy o jej stosunek uczuciowy wobec mnie wynikały z tego, że wciąż nie mogłem uwierzyć, by tak piękna dziewczyna zakochała się w mojej przeciętności.
I choć sprawdziły się na początku, tę miłość w końcu poczułem, choć  dostałem jednocześnie obuchem w łeb. smile

635

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Excop
nie idealizowałabym wink
doceń teraźniejszość...

636

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Excop napisał/a:

[
Nie potrafię teraz dosłownie przytoczyć jej słów, ale sens polegał na tym, że wybaczenie bliźniemu zaczyna się najsamprzód od spojrzenia w głąb własnego "ja".
Spojrzałem. I doszedłem do wniosku, że tylko z tą babą mogę być szczęśliwy.

Excop, ładnie napisane smile

637

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Xymena napisał/a:

Excop
nie idealizowałabym wink
doceń teraźniejszość...

Oj, Xymeno.
Pamięci nie wyłączę. To była kobieta mojego życia.
Gdyby moja partnerka nie rozumiała tego, nie bylibyśmy razem.
Bo i ona była zakochana w swoim mężu, jak ja w mojej żonie.
I szanując to u siebie, kochamy się, pożądamy i kłócimy. Tak, jak być powinno.

638 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-10-29 00:25:52)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Excop napisał/a:
Xymena napisał/a:

Excop
nie idealizowałabym wink
doceń teraźniejszość...

Oj, Xymeno.
Pamięci nie wyłączę. To była kobieta mojego życia.
Gdyby moja partnerka nie rozumiała tego, nie bylibyśmy razem.
Bo i ona była zakochana w swoim mężu, jak ja w mojej żonie.
I szanując to u siebie, kochamy się, pożądamy i kłócimy. Tak, jak być powinno.


Dzięki za odp. na moje wcześniejsze pytanie. Mamy kompletne inne podejścia - dla mnie każda miłość może być "pierwsza", Ty jesteś zwolennikiem , jak dla mnie dość ograniczającego i cierpiętniczego na poły podejścia, jakoby można kochać w życiu mocno i prawdziwie tylko raz. Ale nie musimy się zgadzać smile

Tak czy inaczej, to co zacytowałam powyżej - takie postawienie sprawy i pomimo tego, że Twoja partnerka wie i (zapewne z braku innej możliwości) akceptuje to, dla mnie byłoby czymś kompletnie nie do zaakceptowania. Czułabym się jak "drugi wybór", z rozsądku i "bo tak wypadło w życiu", a nie ukochana kobieta.
Szczerze to podziwiam Twoja obecna partnerkę, że jej to wystarcza.

Ja oczekuje tylko maksymalnego zaangażowania, życia OBECNYM związkiem i osobą, z którą się go buduje, nie przeszłością i ciągłymi wspominkami jej.

Także jak Cię lubię i szanuję, tak tutaj jest to dla mnie totalnie abstrakcyjne 'ideologicznie' podejście do tematu wink

Zresztą, myślę, że odpowiedź na moje pytanie dlaczego tak mocno się zafiksowałeś na ex żonie tkwi w tym zdaniu:

A moje obawy o jej stosunek uczuciowy wobec mnie wynikały z tego, że wciąż nie mogłem uwierzyć, by tak piękna dziewczyna zakochała się w mojej przeciętności.

W idealizacji jej osoby, a umniejszaniu sobie. Zapewne jakieś kompleksy u siebie i stawianie na piedestał Jej z uwagi na urodę, która tobie odpowiadała.

Jest to zjawisko dość powszechne, nawet mnie się zdarza tak zachwycić fizis jakiegoś pana, że na chwilę tracę głowę.. wink Na szczęście tylko na chwilę w tym stanie NIGDY nie weszłabym z kimś w relację, ponieważ o wiele gorzej znosiłabym świadomość, że stawiam siebie niżej i umniejszam sobie, niż bycie bez tej osoby.
Taki okres wole przeczekać w konstruktywny sposób i udoskonalać obszary, w których czuję, że mogę to zrobić by poczuć się lepiej i po czasie wracam do 'tematu', ale juz pozycji równorzędnego partnera,ale nigdy z pozycji na klęczkach i "modlenia się" w wielkiej podzięce, że mnie ktoś zechciał <wtf> brrr wink

639

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

Ja oczekuje tylko maksymalnego zaangażowania, życia OBECNYM związkiem i osobą, z którą się go buduje, nie przeszłością i ciągłymi wspominkami jej.

Także jak Cię lubię i szanuję, tak tutaj jest to dla mnie totalnie abstrakcyjne 'ideologicznie' podejście do tematu wink

Elle, Ty również nie zrozumiałaś.
Nie ma żadnych wspominek. Wyjaśniliśmy sobie wszystko gdy się związaliśmy.
Przeszłość w naszym życiu nie istnieje, jesteśmy My i nikt więcej.
Jeśli dzielę się doświadczeniami, różnię się od którejś z Pań lub Panów z Forum?
Nie sądzę.
I wcale nie wyznaję, że zakochać się można tylko raz. Może być więcej tych razów
Mnie to jednak ominęło. I moją partnerkę pokochałem równie szczerze, jak tamtą, choć nie byłem w niej wcześniej zakochany. Myślę, że rozumiesz o co mi chodzi.
Opisałem swoją historię nie dlatego, że mam rzekomo niedokończoną sprawę z przeszłości.
Jednak, aby to akurat zrozumieć, trzeba tego doświadczyć. A nikomu tego nie życzę.

640 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-10-29 10:50:54)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Excop, Elle88 macie zupełnie różne spojrzenie na życie, role a i być może stany umysłów. A modele życia są różne. Nie ma jedynego słusznego. Mamy rózny poziom dostępu do róznych świadomosci, rozny punkt widzenia. Inaczej postrzegamy celowosc, role w zyciu, koniecznosc czy zgode czy chec na okreslone doswiadczenia. I tak samo jak moze kogos razic czyjas postawa, uwiklanie w cos, czy niedojrzalosc, tak samo moze to dzialac w przeciwnym kierunku. Ja to widze, ale czy widzicie to wy? Pewne wasze dzialania, kazdego z was sa skuteczne na jakims polu, ale nie sa caloscia (podobnie jak i moje) i wiele kazdemu mozna zarzucic zarowno w spojrzeniu, ograniczeniu jak i pochwalic za spotrzegawczosc, dosadność. Ktoś kto podejmuje autoreflekse ale rónież jest krytyczny wobec "informacji z zewnątrz" na pewno weźmie pod wuagę różne uwagi i sugestie ale przepuści je przez swój filtr. Takie coś da mu najlepszy, najskuteczniejszy efekt.

W zyciu sa pewne cele, wybory, rzeczy do realizacji. Przyjmujemy pewne role. Jestesmy, dajemy przyklad innym, sobie. Czasami mamy tez swoje zobowiazania albo nie mamy zadnych. W tym wszystkim mozna znalesc i zarowno wolnosc jak i niewole. W kazdym przypadku bedzie zalezalo to od naszego spojrzenia, poczucia wartosci i umiejetosci dania sobie niezaleznosci (o co ostatnie w zwiazku jest oczywiscie trudniej).

Excop prezentuje postawe wyboru, konsekwencji i poszanowania pewnych wartosci. Jesli jego wybor byl ulomny to co dalaby mu taka wiedza? Przeciez to jest kwestia wyboru dwoch ludzi, nabywania okreslonego doswiadczenia, tworzenia wartosci rodziny, dzieci, mozliwosci oparcia sie na kims, przezycia razem lat. Mam podobne spojrzenie. I mysle ze sam Excop w to nie wierzy, ze jego wybor jest wybrakowany. To ludzie sa, kazdy jest.

Elle88, tak bardzo cenisz nieznaleznosc i wzajemne "idealne" dopasowanie. Ale to ostatnie nie jest zwykle mozliwe. W rezultacie masz wiele doswiadczen ale jestes sama. Oczywiscie z wyboru. Jednoczesnie, wbrew temu co pisesz w kazdym niemal swoim zwiaku dopasowywałaś się o wiele bardziej niż Excop. Było tak dlatego że wygrywała "wartość" w psotaci chęci utrzymania relacji, potrzeba nie bycia w samotności, i inne. W tym nie rózniłaś się niczym od innych. Dzisiaj pokazujesz ważność jakości relacji i dopasowania, co jest niezwykle ważne w momencie dokonywania świadomego wyboru partnera, ew. zrozumienia juz po rozstaniu ale najsłabiej działa w zwiazku, bardziej nieswiadomym, gdzie ludzie chca po prostu ze soba byc, nawet dla "niskich", przyziemnych pobudek. Oni nabywaja doswiadczenia. Byc moze kiedy indziej beda zyli swiadomie. Sama wiesz, ze ludzie sa na roznych poziomach doswiadczenia. Ze wielu nie zyje swiadomie.

Kazdy z nas ma zupelnie inne spojrzenie na zycie, na kwestie swiadomosci zycia, kompromisow. Kazdy ma wiele do pokazania ze swoich doswiadcznie (zalezy od adresata "dyskusji") ale i kazdemu mozna dokopac. Ktos kto jest zdolny do relfeksji, widzi intencje okreslonego pisania, przyjmnie to z honorem i bedzie wdzieczny, odczuje cel, inny sie bedzie bronil przed "prawda" bo otwartosci i autorefleksja narazi go na bol przyjrzeniu sie sobie.

Krotka jest tutaj facynujacym zjawiskiem. Bo z jednej strony sie jakby "calkowicie" otwiera a z drugiej strony jest to taka jakby maziowata, gesta skorupa wokol niej, ze nie dopuszcza. Pierwsze co sei narzuca to brak pokory ale moze to nie jest to tylko jakis stan myslenia, wynikajacy z okreslonej konstrukcji psychicznej. Czlowiek inny od nas, bardziej obarczony jakos mazia, ktora mniej swiatla dopuszcza, widzacy przez to wezej? Takie mam skojarzenia. Albo usilnie broniacy czegoś, jakiegoś spojrzenia, za wszelka cene.

Nie wiem czy macie taką umiejętność, jak chwilowe porzucenie "swoich racji" i spojrzenie "z drugiej strony" z racji innego czlowieka, przyjecie zupelnie przeciwnej prawdy, spojrzenia na chwile przy jednoczesnej mozliwosci powrtotu do swoich ugruntowanych poglądów. Coś co mozna też opisac jak naciaganie na chwile sprezyny. Bo jak inaczej zobaczyc cos z innej strony.

Np. krotka musialaby, moglaby na chwile przyznac racje innym. Nie bronic swojego kochanka i relacji z nim ale przyznac ze w 100% bylo to zle, negatywne. Potem by wrocila do swojego starego myslenia. Ale moze w tym momencie moze by zobaczyla ze sa inne wartosci, ze emocje, przezycia sa doswiadczeniem ale nie sa wartoscia. Bo trzymajac sie usilnie "starego" trudno postrzegac z pozycji "nowego".

641 Ostatnio edytowany przez toorank (2015-10-29 19:24:55)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Elle88 napisał/a:

byl taki moment, ze bardzo go zapragnam w ten inny sposob tak jak kochanka... powiedzial co lubi robic i to zadzialo. On nigdy nie mowi o seksie nie w taki sposob w kazdym razie.

Hej, sorry że odniosę się tylko do tego fragmentu, ale tym razem to ja mam pytanie do Ciebie smile

Powiedz, czy ten brak "zachłanności na ciało drugiego człowieka", jak to określiłaś, w stosunku do męża brał się faktycznie z nieumiejętności zgrania się w mówieniu o seksie, o tym co lubicie i chcielibyście robić, z braku elementów pikanterii i erotyki w rozmowach ? Czy sądzisz, że to był główny powód, dla którego tak dobrze się pod tym względem spasowałaś z kochankiem? Pisałaś gdzieś wcześniej, że nie należy do "przystojniaków" w kwestii choćby dbałości o ciało.

-------------
Ale do rzeczy.,. Sądzisz, że jeśli mąż będzie potrafił do Ciebie mówić "Twoim językiem seksu", to jesteś w stanie do niego to pożądanie poczuć?

U mnie dochodziła kwestia wyglądu...

U mnie z wyglądem mężczyzn jest dość dziwnie. Nie specjalnie ma to dla mnie znaczenie, chyba, że tylko mi się wydaje. Tzn. jeśli zaczynam kogoś "lubić" to natychmiast wielbię również jego ciało. Zaburzona kolejność wink
Męża zapragnęłam nie znając go osobiście. Znałam go z opowiadań znajomych i mojego "wtedejszego" partnera. Nie jest pięknisiem. Kochanek wręcz mi się nie podobał w z wyglądu na początku, pracowaliśmy razem, nie zwracałam na niego większej uwagi, do czasu bardzo nieprzyjemnej sytuacji, kiedy był on nieświadomym sprawcą moich łez. najpierw go polubiłam za bardzo a dopiero potem zaczęłam wielbić jego fizyczność. Obaj są obiektywnie nieatrakcyjni smile

Tak myślę, że gdyby mąż zaczął do mnie mówić "tym językiem" poczułabym pożądanie. Poczułam je w tej ostatniej sytuacji. nie uświadamiałam sobie, że może chodzić o to, że kochanek do mnie mówi... co najlepsze teraz przypominam sobie, że mąż dokładnie to sugerował, że nasze rozmowy z kochankiem to tylko dyrdymały opowiadane przed snem i że oboje jesteśmy wodolejami i będziemy się nawzajem nakręcać nigdy nie realizując tych fantazji i nie przekonując się o tym jak słaba byłaby rzeczywistość. Na pewno mąż nie będzie potrafił opowiadać takich pierdół jak kochanek, ale jest mądry zna się na ludziach... myslę, ze jesli tylko by chciał znalazłby na mnie sposób. Teraz sobie myślę, że może ja za mało sie starałam. może niewłasciwie. Może to nie tylko jego wina ze nie ma tego dreszczyku w lóżku.
Na początku była namiętnośc i pożądanie i z jego i z mojej strony. Potem jakoś to wszytko zdechło sad

Dziwne jest to, że momentalnie wyleczyłam się z kochanka. Próbowałam miesiącami. A tu. Jeden gest męża, jedno świnskie zdanie sparwiło, że prawie nie myslę o kochanku. Nie odpisuje na jego wiadomości, co kilka tyg. temu bylo niewyobrażalne. Facet dla mnie praktycznie nie istnieje. Pozostała właściwie tylko troska czy u niego w domu wszytko ok.
Ale wrócił rozsądek. I niestety nie ma yu mowy o jakiś wartościach czy krzywdzie innych. To jest moj czysty egoizm. Nie odsunełam sie od niego z troski o jego zonę i dzieci tylko zrobiłam to co dla mnie najlepsze. I to mnie smuci sad

Excop, piękna historia. Mimo wszystko, mimo tragedii myślę, że masz sporo szczęścia w życiu. Dwie wielkie miłości... niektórym nie jest dane zaznać nawet jednej.

642

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
toorank napisał/a:
Elle88 napisał/a:

byl taki moment, ze bardzo go zapragnam w ten inny sposob tak jak kochanka... powiedzial co lubi robic i to zadzialo. On nigdy nie mowi o seksie nie w taki sposob w kazdym razie.

Elle88 napisał/a:

Hej, sorry że odniosę się tylko do tego fragmentu, ale tym razem to ja mam pytanie do Ciebie smile

Powiedz, czy ten brak "zachłanności na ciało drugiego człowieka", jak to określiłaś, w stosunku do męża brał się faktycznie z nieumiejętności zgrania się w mówieniu o seksie, o tym co lubicie i chcielibyście robić, z braku elementów pikanterii i erotyki w rozmowach ? Czy sądzisz, że to był główny powód, dla którego tak dobrze się pod tym względem spasowałaś z kochankiem? Pisałaś gdzieś wcześniej, że nie należy do "przystojniaków" w kwestii choćby dbałości o ciało.

-------------
Ale do rzeczy.,. Sądzisz, że jeśli mąż będzie potrafił do Ciebie mówić "Twoim językiem seksu", to jesteś w stanie do niego to pożądanie poczuć?

U mnie dochodziła kwestia wyglądu...

U mnie z wyglądem mężczyzn jest dość dziwnie. Nie specjalnie ma to dla mnie znaczenie, chyba, że tylko mi się wydaje. Tzn. jeśli zaczynam kogoś "lubić" to natychmiast wielbię również jego ciało. Zaburzona kolejność wink
Męża zapragnęłam nie znając go osobiście. Znałam go z opowiadań znajomych i mojego "wtedejszego" partnera. Nie jest pięknisiem. Kochanek wręcz mi się nie podobał w z wyglądu na początku, pracowaliśmy razem, nie zwracałam na niego większej uwagi, do czasu bardzo nieprzyjemnej sytuacji, kiedy był on nieświadomym sprawcą moich łez. najpierw go polubiłam za bardzo a dopiero potem zaczęłam wielbić jego fizyczność. Obaj są obiektywnie nieatrakcyjni smile

Tak myślę, że gdyby mąż zaczął do mnie mówić "tym językiem" poczułabym pożądanie. Poczułam je w tej ostatniej sytuacji. nie uświadamiałam sobie, że może chodzić o to, że kochanek do mnie mówi... co najlepsze teraz przypominam sobie, że mąż dokładnie to sugerował, że nasze rozmowy z kochankiem to tylko dyrdymały opowiadane przed snem i że oboje jesteśmy wodolejami i będziemy się nawzajem nakręcać nigdy nie realizując tych fantazji i nie przekonując się o tym jak słaba byłaby rzeczywistość. Na pewno mąż nie będzie potrafił opowiadać takich pierdół jak kochanek, ale jest mądry zna się na ludziach... myslę, ze jesli tylko by chciał znalazłby na mnie sposób. Teraz sobie myślę, że może ja za mało sie starałam. może niewłasciwie. Może to nie tylko jego wina ze nie ma tego dreszczyku w lóżku.
Na początku była namiętnośc i pożądanie i z jego i z mojej strony. Potem jakoś to wszytko zdechło sad[/guote]
Grzech zaniechania właściwy jest dla obu płci, Toorank. I tutaj szukanie winnego nie ma sensu bez przyznania, że samemu nie zrobiło się tego, czego oczekiwało od partnera.

toorank napisał/a:

Dziwne jest to, że momentalnie wyleczyłam się z kochanka. Próbowałam miesiącami. A tu. Jeden gest męża, jedno świnskie zdanie sparwiło, że prawie nie myslę o kochanku. Nie odpisuje na jego wiadomości, co kilka tyg. temu bylo niewyobrażalne. Facet dla mnie praktycznie nie istnieje. Pozostała właściwie tylko troska czy u niego w domu wszytko ok.
Ale wrócił rozsądek. I niestety nie ma yu mowy o jakiś wartościach czy krzywdzie innych. To jest moj czysty egoizm. Nie odsunełam sie od niego z troski o jego zonę i dzieci tylko zrobiłam to co dla mnie najlepsze. I to mnie smuci sad

O to własnie chodziło od początku Twojego wątku, Toorank.
O Twój egoizm, który winien skłonić Cię do obiektywnego spojrzenia na wartość pobudek, przebiegu i oczekiwań od romansu.
Ów egoizm pojawił się chyba w ostatnim, dopuszczalnym możliwym terminie, gdy i Twój mąż zrozumiał w końcu, że Wasze małżeństwo, to nie kolejny kontrakt, a skutek wcześniejszych, duchowych i fizycznych więzi, które bezkrytycznie odstawione zostały na bok w toku walki o inne, ponoć równie ważne rzeczy.

toorank napisał/a:

Excop, piękna historia. Mimo wszystko, mimo tragedii myślę, że masz sporo szczęścia w życiu. Dwie wielkie miłości... niektórym nie jest dane zaznać nawet jednej.

I ja tak myślę. Dziwię się temu do tej pory. smile

643

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Lilka787 napisał/a:

Toorank ale powiedz dlaczego w to weszłaś , w ten flirt, bo przecież jakoś to się musiało zacząć.
Dlaczego zgodziłaś się na flirt, wtedy przecież jeszcze nie kochałaś.

nie wiem, nawet go nie lubiłam... zaczęło się od tego, że sprawił mi przykrość, wyładował na mnie złość w pracy doprowadzając do płaczu
...może lubię być poniewierana, wtedy zaczęłam się o niego starać, bo to ja wszystko zaczęłam

Lilka787 napisał/a:

Nie miałaś do tego prawa i on nie mógł Ci go dać, bo nie był wolny, ale w związku.

to co sie stało miedzy nami, nie jest przyczyną problemów w naszych zwiazkach, jest ich efektem
myslę, że oboje jestesmy głęboko nieszczęśliwi (oczywiście nie obwiniam naszych partnerów)

Lilka787 napisał/a:

Ja myślę, że ten Twój kochanek zabawił się kosztem żony i Ciebie (nie wspomnę o krzywdzie dziecka).
Bo ja nie wierzę, że on nie może od Niej odejść - on po prostu nie chce.

dla niego to nigdy nie była zabawa, to ja chciałam romansu, a on chciał "wszytskiego"
tez nie wierzyłam, nawet kiedy opowiadał, że próbował odejśc w styczniu nie wierzyłam
uwierzyłam dopiero teraz, kiedy poszedł do niej i powiedział, że nie daje rady, że to koniec i że sie wyprowadza
...co miał zrobić kiedy powiedziała, że się zabije? sad nie wierze, że ona chciałaby umrzeć, ale wierzę, że zrobiłaby pokazówkę i mogłoby z tego wyniknąć prawdziwe niesczęście
więc... co miał zrobić? nie jestem wyjatkowa, nie jestem nieprzecietnie piekna, nieprzeciętnie madra, nie jestem kobieta dla której zostawia sie rodzinę wiem to, chciał uciec od tego jak wygladało jego zycie, a bał sie samotności, on nie szukał przygody, nie szukał kochanki, ja mu się po prostu przytrafiłam - to jego slowa. Ciągle powtarzał, że nie powinnismy, że to złe, ale że nie mozemy marnowac życia, że coś takiego się nie zdarza.
Jezu ciezko przezywac mi to znowu... chciałam zapomnieć fuck...

Lilka787 napisał/a:

Ja myślę, że nie tylko żonie wciska kit, ale również Tobie - on sam wymyśla te głodne kawałki dla Ciebie.

byłoby mi łatwiej gdyby tak było, jednak wszystsko wskazuje na to, że mówił mi prawdę, ufał mi, mógl mówić prawdę, nie bardzo miał pwody żeby mnie oszukiwać

Lilka787 napisał/a:

Jesteś młodą kobietą, szmat życia przed Tobą, po co się pytam marnować je na takiego za przeproszeniem dupka?
Męża też kochałaś i się odkochałaś, więc nie ma obaw z kochanka też się wyleczysz.

Kocham męża. Kocham obu.

Lilka787 napisał/a:

Zasada jest jedna - ZERO KONTAKTU, ZERO UWAGI DLA NIEGO I ZERO MARNOWANIA SWOJEGO ŻYCIA NAD ROZMYŚLANIEM O BREDNIACH KTÓRE CI WCISKA.

wiem, wiem
spaliłam za soba wszytskie mosty, nie ma powrotu, on nie chce mnie znać, nienawidzi mnie sad sprawiłam, żeby nigdy nie chciał wrócić

Lilka787 napisał/a:

Zamiast tego - psycholog i praca nad odbudową siebie.

nie wierze w terapię, to nie dla mnie

644

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

No wiesz,co, Toorank, że właśnie trafiłam na Twój wątek założycielski?

Nic nie dzieje się bez przyczyny wink Mówię Ci.

Tak jakby ... złapałam Cię tu z odpowiedziami z wątku Talerz123.

Mam nadzieję, że przede mną nie uciekłaś! wink

645

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
GIA_79 napisał/a:
toorank_zla napisał/a:

wink edit: wiesz, ja długi czas byłam przekonana, że ona go krzywdzi, wydawał się bardzo nieszczęśliwy i chyba tym częściowo usprawiedliwiałam to co robimy, sama czułam się samotna mimo, że w "udanym" związku...
nagle poczułam się potrzebna, oto ja Merida Waleczna uratuje biedaka i udowodnię sens swojego istnienia smile to cecha małych słabych ludzi, uzaleznić od siebie kogoś, żeby czuć sie pewniej w swojej marnej skórze

toorank..pamiętam Twój wcześniejszy wątek..czytałam całość, kiedy próbowałam zrozumieć ..

Ale ja mam do Ciebie pytanie..
Gdybyś tutaj na etapie tego romansu lub po, znalazła historię i wpis tej właśnie żony owego biedaczka ?
Gdyby perspektywa była zupełnie inna..gdyby on wcale takim biedaczkiem nie był ?
Gdybyś na przykład przeczytała taką historię jak moja ?

Zmieniłoby to coś dla Ciebie odnośnie przyszłości ?

Gia, nie wiem...
ja z nią rozmawiałam, powiedziała mi, że go kocha, że zgotowalismy jej piekło, że chorowała przez to jak ja traktował, przez to jego niezdecydowanie
powiedziała mi, że niegdy nie odpusći, że będzie walczyć i ze zrobi wszystsko żeby o mnie zapomniał
(było tez kilka gróźb pod moim adresem) ona wiedział o mnie wszytsko, o moim męzu, znała nr telefonu, okzałao się ze już wczesniej zdobyła te informacje, nic nie dała po sobie poznać, była zimna i opanowana, to nieprawdopodobne
czy to coś zmienia? tak poczułam się malutka i bezsilna w obliczu tej kobiety, na swój sposób ja podziwiam i lubie za to jak to rozegrała... ale czy dla mnie sparwa jest zamknieta? chyba nie. postarałam się jedynie, żeby on mnie nie chciał,
to dziwne, je sobie wymysliłam, że starcić go to jedyna szansa na to żeby kiedykolwiek go mieć...
czy to coś zmienia jesli chodzi o moj stosunek do niego? nie... wiedziałam jaki jest, kochałam go świadomie, dokładnie takiego, wiedziałam jak sie zachowa w czasie konfrontacji, własciwie nie stało sie nic czego bym się nie spodziewała (poza wciagnięciem w to dziecka)
ona mnie zaskoczyła swoim zdystansowaniem, spokojem, stanowczością... trochę jak w biznesie smile

po tym wszytskim wiem jedno - ona go niegdy nie wypuści... potwierdziły sie jego słowa, on mi mówił wielokrotnie, że od niej nie da sie odejść , że on musi uciec, a potem załatwić wszystskie sparwy, nie mogłam tego pojąć, do czasu kiedy to sie nie stało... poczułam to wyraźnie, posłuzyła się nawet dzieckiem, małą dziewczynką, która nie jest w stanie tego udżwignąc sad swoją własną córką sad on mnie ostrzegał, że ona to zrobi, nie wierzyłam sad
chyba bredze....

646

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank

Terapie dają bardzo dobry skutek, naprawdę ludzie wychodzą nieraz z głębokiego bagna.

Poczytaj o zaburzeniach osobowości, jest wiele opracowań, poczytaj książkę "Toksyczni rodzice" może odnajdziesz siebie.

Teraz już nie powinnaś skupiać się na kochanku tylko na sobie.

Toorak on należy do swojej żony, nie miał prawa Jej tak krzywdzić i dziecka. Mógł odejść, niech nie zasłania się niemocą.

W małżeństwach zawsze są problemy, zarówno ona jak i on mają swoje wady, które znają od zawsze.

Wszystko jednak da się ułożyć i tak się dzieje, dopóki się nie zdradzi.

Może być tak że On Cię okłamuje, bo przecież jest do tego zdolny, oszukiwał żonę tyle czasu.

Nie jest wierny więc i Tobie by nie był.

Pomyśl czy żona mogłaby go chcieć w sytuacji kiedy wyraźnie by Jej powiedział że kocha Ciebie nie ją i że jest z nią tylko dlatego że musi?

Która kobieta by się na to zgodziła?

On sam wymyślił bajeczkę o samobójstwie.

Toorank dlaczego zaczepiłaś żonatego faceta?

Dlaczego Ci to nie przeszkadzało, że on należy do innej, że w domu czeka córka?

Gdybyś tego nie zrobiła to wszystko by się nie wydarzyło.

Tak jak mówiłam masz szmat życia przed Tobą.

Możesz wybrać najlepszą drogę dla siebie: odnaleźć siebie a potem zacząć naprawdę żyć swoim życiem a nie cudzym.

Źle zrobiłaś, ale ponieważ to dostrzegłaś masz szansę otrzymać przebaczenie.

Poczytaj Toorank, porozmyślaj o sobie, przełam wstyd i idź na terapię, bo to dla Ciebie jedyna szansa.

Wiele rzeczy o sobie nie wiemy, a dobrze jest wiedzieć.

647

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank
Żałosne to jakoś. Zwyczajny szantaż emocjonalny. Można poszukać porady jak postępować w takich przypadkach, a nie trząść się ze strachu. Jak można tak żyć? Po co uciekać? Czy ona go łańcuchem przykuje? Jak ktoś chce rozwodu, to składa pozew, a nie ucieka.

648

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.
Lilka787 napisał/a:

Toorank
Terapie dają bardzo dobry skutek, naprawdę ludzie wychodzą nieraz z głębokiego bagna.

nie dają, nie ma zadnych danych statystycznych potwierdzających skutecznośc terapii zaburzeń osobowosci
ja nie bez podstawy podchodzę z niechęcia do terapii smile ja znam ten temat jakby tu powiedzieć od drugiej strony wink


Lilka787 napisał/a:

Toorak on należy do swojej żony, nie miał prawa Jej tak krzywdzić i dziecka. Mógł odejść, niech nie zasłania się niemocą.
W małżeństwach zawsze są problemy, zarówno ona jak i on mają swoje wady, które znają od zawsze.

te problemy daleko wykraczają poza przecietne problemy małżeńskie, pisałam o tym to bardzo przykre, cięzki temat


Lilka787 napisał/a:

Może być tak że On Cię okłamuje, bo przecież jest do tego zdolny, oszukiwał żonę tyle czasu.

nie miał powodu mnie okłamywać

Lilka787 napisał/a:

Nie jest wierny więc i Tobie by nie był.

To tak smile bierzesz zdrajcę licz się z niewiernością.


Lilka787 napisał/a:

Pomyśl czy żona mogłaby go chcieć w sytuacji kiedy wyraźnie by Jej powiedział że kocha Ciebie nie ją i że jest z nią tylko dlatego że musi?
Która kobieta by się na to zgodziła?
On sam wymyślił bajeczkę o samobójstwie.

powiedział jej za pierwszym razem, że kocha inną. Dla niej to nie miało znaczenia. Zastosowała szantaż został. Zerwał ze mna kontak tak jak jej obiecał. Zaczął z nia sypiać i wierzył, ze da radę. On naprawdę chciał naprawiac to małrzeństwo. Ja to wiedziałam, czułam. Moze nawet poczułam ulge....
Wtedy myslałam, że to koniec.
Wrócił po kilkunastu dniach, nie dawał rady. Nie dawał rady w łózku i na co dzień. Mówił mi okrpone rzeczy, których nie chciałam słuchać, że kiedy z nia sypia musi sobie wyobrazac mnie, żeby dac radę... to głupie, ale ja nie mogłam tego znieść, tego, że on wykorzystuje w ten sposob mój wizerunek, byłam wsciekła i nic nie mogłam zrobić, bo jaki mam na to wpływ... to wszytsko chore i głupie, ale tak własnie sie miotalismy, ranilismy się wzajemnie, ja jemu nie pozostawałam dłuzna.. wstyd mi pisac... nie wiem po co może zeby się zniechęcić, żeby łatwiej było przestać... nie wiem sad to byo szaleństwo... tysiące słow, całe dnie, całe noce...
nie widzielismy sie od dawna od 9 miesięcy a po tym wsyztskim, po tej jego probie odejścia przyjechał do mnie, a ja mimo, ze tyle miesiecy sie opierałam skutecznie spoytkaniom zogodziam sie, spontan nie planowalismy tego po prostu przyjechal sad a ja nie uciekłam
teraz chciał odejśc po raz drugi
o samobójstwie nie chciał mi powiedzieć... napisał tylko ze musi zostac, bo ona zastosowała szantaz najcięższego kalibru
nie mogłam nic od niego wyciagnąc... przyznał się pod moimi naciskami czym go nastraszyła... tez nie wierzyłam dopóki ona tego nie potwierdziła, ona straszyła i mnie, powiedziała, że nastepnym razem on straci wszytsko, dosłownie wszytsko...
pisałam już nie jestem naiwniarą, konfrontację z zona wykorzystałam do swoich celów, sparwdziłam go, chciałam się przekonać, ze mnie okłamywał, gdzies w głebi duszy chciałam zeby okazało się, że nie był wobec mnie uczciwy
wyobraź sobie co teraz czuję wiedzac, że był ze mną szczery, że ufał mi bezgranicznie, że tak jak mówił tylko mi może powiedziec wszytsko, a ja cały ten czas sie asekurowałam, rozgrywałam sad z nas dwojga to ja jestem ta zła sad to ja nie zrobiłam nic zeby z nim być, to ja okazałam się tchorzem i kłamcą, on próbował od niej odejśc dwa razy! ja... nie zrobiłam nic sad ani w strone tego żebysmy byli razem, ani zeby go zatrzymać kiedy powiedział dzisiaj z nia porozmwiam, dzisiaj odejdę... sad

Lilka787 napisał/a:

Toorank dlaczego zaczepiłaś żonatego faceta?
Dlaczego Ci to nie przeszkadzało, że on należy do innej, że w domu czeka córka?

nie wiedziałam, że zrobi sie tak poważnie


Lilka787 napisał/a:

Gdybyś tego nie zrobiła to wszystko by się nie wydarzyło.
Tak jak mówiłam masz szmat życia przed Tobą.
Możesz wybrać najlepszą drogę dla siebie: odnaleźć siebie a potem zacząć naprawdę żyć swoim życiem a nie cudzym.
Źle zrobiłaś, ale ponieważ to dostrzegłaś masz szansę otrzymać przebaczenie.

mnie już nie ma
ja nie istnieję

649 Ostatnio edytowany przez toorank_zla (2016-06-07 23:15:03)

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Xymena, ja znam teorię, ale w tym przypadku nie wiem...
kilkakrotnie pisał mi: to sa niby jej dzieci, ale nie wiem jak się zachowa bedąc w szoku
rozumiesz??? on się bał o dzieci! zawsze się bał! ja nie wiem do konca co się tam działo, wiem, tylko ze ona powinna była skrzystac z pomocy specjalistycznej czego nie zrobiła
taka groźba? ja sie bałam, on był przerazony jak rozmawiałm z nim przez telefon
nigdy nie dałaby mu rozwodu

650

Odp: Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Toorank_zła - przeczytam Twój wątek od A do Z. Chcę poznać Twoją historię i Cię zrozumieć.

Wyroków wydawać nie zamierzam, co najwyżej spojrzeć okiem z tej drugiej strony i ... co najwyżej na końcu podzielić się spostrzeżeniami.

Teraz to ja będę miała "matrix" żonglując między wątkiem zdradzonej żony a kochanki wink

Pomoże mi to chyba wczuć się jeszcze w rolę mojego-prawie-byłego-męża: to miotanie się pomiędzy wink

Posty [ 586 do 650 z 715 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Banalny, oklepany, szablonowy romans z żonatym - piszę, bo się boję.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024