Już nie wiem co mam robić... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Już nie wiem co mam robić...

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 283 ]

66

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Być może z kontekstu wynikało to jednoznacznie,  ale z tego co piszesz na forum wcale to nie wynika,  że ona chce, żebys się wyprowadził. "Nie może być tak jak teraz"  wcale nie równa się "wyprowadz się".

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Wyjaśniając do końca jeszcze wszystko, po burzliwym rozstaniu wyprowadziłem się. Po około 3 tygodniach zapytała czy mogę zostać z dziećmi, bo chciała wyjść z przyjaciółką - nie było problemu. Od tamtego momentu zostałem i zwiozłem kilka rzeczy. Minęło tak 2 tygodnie - nie poruszaliśmy tematu, nikt nie pytał - poprostu szło swoim tempem. Międzyczasie wkradł się dwa razy sex oraz kilka nocy przespanych w objęciach. Temat powrócił wczoraj na rozmowie, że sex itp to był błąd, że nie wie co wtedy myślała i że do mnie chyba nic nie dociera, że nie jesteśmy razem, że nie może tak być że mieszkamy razem itp

68

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:

Wyjaśniając do końca jeszcze wszystko, po burzliwym rozstaniu wyprowadziłem się. Po około 3 tygodniach zapytała czy mogę zostać z dziećmi, bo chciała wyjść z przyjaciółką - nie było problemu. Od tamtego momentu zostałem i zwiozłem kilka rzeczy. Minęło tak 2 tygodnie - nie poruszaliśmy tematu, nikt nie pytał - poprostu szło swoim tempem. Międzyczasie wkradł się dwa razy sex oraz kilka nocy przespanych w objęciach. Temat powrócił wczoraj na rozmowie, że sex itp to był błąd, że nie wie co wtedy myślała i że do mnie chyba nic nie dociera, że nie jesteśmy razem, że nie może tak być że mieszkamy razem itp

Xsell w podobnym wątku ( zwierciadło ) gdzie chodziło o kolejną rozmowę napisała:

Byłam tak zmęczona tą kolejną, nic nie wnoszącą do sprawy, nic nie zmieniającą potyczką, że kazałam mu się spakować. Że mam tego dosć, że póki nie zrozumie, że ja chcę się z nim, dogadać, ale choć trochę na moich zasadach, choć trochę w zgodzie z sobą samą, a nie jak zwykle tak,jak chce tego on, to nic z tego nie będzie.
A mąż powiedział tylko, że "on się stąd nigdy nie wyprowadzi,bo wtedy będę miała argument, żeby wszystkim opowiadać, że to on się wyprowadził i przestał walczyć"(Uprzedzając pytania: mieszkanie jest moje, panieńskie w kredycie, maż ma swoje, również z majątku osobistego. ma gdzie pójść.)
I jak gdyby nigdy nic usiadł do komputera. Bez słowa.

I tego się właśnie boję ...

69

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:
flipers napisał/a:

Wyjaśniając do końca jeszcze wszystko, po burzliwym rozstaniu wyprowadziłem się. Po około 3 tygodniach zapytała czy mogę zostać z dziećmi, bo chciała wyjść z przyjaciółką - nie było problemu. Od tamtego momentu zostałem i zwiozłem kilka rzeczy. Minęło tak 2 tygodnie - nie poruszaliśmy tematu, nikt nie pytał - poprostu szło swoim tempem. Międzyczasie wkradł się dwa razy sex oraz kilka nocy przespanych w objęciach. Temat powrócił wczoraj na rozmowie, że sex itp to był błąd, że nie wie co wtedy myślała i że do mnie chyba nic nie dociera, że nie jesteśmy razem, że nie może tak być że mieszkamy razem itp

Xsell w podobnym wątku ( zwierciadło ) gdzie chodziło o kolejną rozmowę napisała:

Byłam tak zmęczona tą kolejną, nic nie wnoszącą do sprawy, nic nie zmieniającą potyczką, że kazałam mu się spakować. Że mam tego dosć, że póki nie zrozumie, że ja chcę się z nim, dogadać, ale choć trochę na moich zasadach, choć trochę w zgodzie z sobą samą, a nie jak zwykle tak,jak chce tego on, to nic z tego nie będzie.
A mąż powiedział tylko, że "on się stąd nigdy nie wyprowadzi,bo wtedy będę miała argument, żeby wszystkim opowiadać, że to on się wyprowadził i przestał walczyć"(Uprzedzając pytania: mieszkanie jest moje, panieńskie w kredycie, maż ma swoje, również z majątku osobistego. ma gdzie pójść.)
I jak gdyby nigdy nic usiadł do komputera. Bez słowa.

I tego się właśnie boję ...

Flipers- prosiłeś, abym się wypowiedziała... bo to prawda,że te nasze sytuacje są bardzo, bardzo podobne.

Tak więc - zgadzam się z przedmówcami że dopóki nie padnie :" wyprowadź się" nie dokonuj proszę żadnych nadinterpretacji - myślę, że u mnie właśnie przez nadinterpretacje, uszczęsliwianie na siłę i brak komunikacji się posypało...

Myślę, że w części rozumiem Twoją żonę, choć każdy przypadek jest inny. I wiesz, mogę tylko radzić, ale powiem Ci, czego ja bym chciała teraz ze strony mojego męża- zrób z tą wiedzą co uważasz za słuszne.

Ja bardzo bym chciała, żebyśmy usiedli spokojnie przy stole, może nawet w jakimś neutralnym miejscu, żeby nic nie rozpraszało, ale i pozwoliło zapanować nad emocjami, żeby po prostu porozmawiać na chłodno, syntetycznie, bez krzyku na temat sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Wziąć kartkę, rozważyć wszystkie za i przeciw każdego z rozwiązań, spisać nasze oczekiwania względem drugiej strony, oczekiwania względem życia, pomysły na wychowanie dziecka, pomysły na to,jak ma wyglądać zycie każdego z nas za rok, dwa, pięć i czy widzimy w tym życiu siebie nawzajem. I mając czarno na białym, na piśmie, przespać się z tymi kartkami parę dni i dopiero wtedy decydować, co dalej.
Znów spokojnie. Jak dorośli.Nie metodą zdartej płyty, nie blagań i wymuszeń.
Zadaj jej wszystkie te pytania, które zadajesz tutaj. I nie oceniaj, nie interpretuj, tylko słuchaj.
Jeśli czegoś nie rozumiesz- pytaj.
Ale nie wkładaj w jej usta tego, czego nie powiedziała.

Wiesz,że ja też jestem na rozdrożu - ale czytałeś mój wątek i jak widzisz - wcale nie jestem wdzięczna mojej matce za to, że trwała przy ojcu"ze względu na dzieci".I myślę, że nasze dzieci nam też za to nie podziękują, jeśli w domu nie będzie miłości i ciepła...

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Na początku zaznaczam, ze nie doczytałam do końca tej strony....
Nasuwa mi się jedna refleksja.

Była w podobnej sytuacji jak Twoja "wybranka". Walczyłam o swoje małżeństwo jak mogłam, on niby chciał,a le jakoś mu nie wychodziło. A bo czasu nie miał na psychologa, albo że to ja jestem jego terapią itp. W pewnym momencie powiedziałam "dość". Kiedy zobaczył, że jestem zdecydowana by odejść, zmienił się o 180 stopni. Nagle wszystko się dało, tylko  że trochę jednak za późno....widziałam "udawane" staranie, nachalność, nadskakiwanie....po miesiącach chłodu i pozostawienia mnie samej, nagle nie miałam powietrza do oddychania! Ze skrajności w skrajność. Czułam się przytłoczona, bo wiedziałam że to nie jest on, że to tylko pozory. Ale....dałam mu szansę. Było cudownie przez 3 miesiące. Po tym czasie wróciło wszystko złe co było, zmiana nastąpiła na chwilę. Odeszłam.

Gdybym miała Ci radzić, to nie rób niczego na siłę. Nie nadskakuj, nie udawaj kogoś kim nie jesteś. Jeśli do tej pory nie chodziłeś np. do teatru, bo to nie Twoja bajka, nie zmuszaj się i nie udawaj, że pragniesz ją tam zabrać ( mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi).
Dużo czasu było by popsuć relację, naprawa chyba potrafi trwać jeszcze dłużej.
Jedno drugiemu wypomina winy, kłamstwa, słabości...

Próbuj, może Wam się uda

71 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-10 13:42:20)

Odp: Już nie wiem co mam robić...
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Dużo czasu było by popsuć relację, naprawa chyba potrafi trwać jeszcze dłużej.
Jedno drugiemu wypomina winy, kłamstwa, słabości...

są takie przypadki, że czerpie się nieświadomie korzyści, z rozciągniętego procesu wybaczania,
można podjąć decyzję, to jest proste według mnie, jeśli jest świadomość po co to się robi

oko za oko, ząb za ząb wink w kontekście wybaczania, naprawy, uuuuu sad

Flipers,
piszesz że się obawiasz, i to jest normalne
dołożyłeś się do tego że się to popierniczyło, to wiemy, wiesz

pewnie zalałeś jej przestrzeń swoją dobrocią, zmianą,
może potrzeba Ci akceptacji, poklepania po ramieniu, dobrze Ci idzie
może!!

w cale możesz tego nie dostać, i nikt nie powiedział ze dostaniesz

jako facet masz robić, to co masz robić,
tutaj masz realną szansę na wpływ, na swoje dalsze życie

sądzę że jak partnerka zobaczy, że masz wpływ na swoje życie, otworzy Ci "drzwi" własnego zaufania
inaczej by Cię już dawno puściła, bokiem

być może próbuje Cię różnymi sposobami, zmotywować, być może to są jej wyuczone reakcje, zachowania, tego nie wiemy

weź ubierz "gacie", zawiąż pasek
i weź się za siebie, żebyś stał się i użyteczny i funkcjonalny, dla dzieci i rodziny

nie rób tego na pokaz, bo Cie prześwietli partnerka bez problemu,

bądź wobec niej i najważniejsze siebie SZCZERY

nie bój się mówić o emocjach jakie Tobą rzucają,

sądzę że trochę uciekłeś w nadopiekuńczość, może nawet zabrałeś/wlazłeś z butami w przestrzeń która nie była Twoją domeną

a już najważniejsze, słuchaj, jak masz dziwne odczucia, pytaj weryfikuj co partnerka do Ciebie mówi, nie obawiaj się zapytać

nie rób nic na siłę, chodzi mi o udowadnianie swej dobroci, wbrew sobie, bo się "przemęczysz" od razu będą efekty zmęczenia

konsekwencji w działaniu, i powodzenia
big_smile

i na Boga, nie bierz wszystkiego tak poważnie, co Ona Ci mówi,
postaw się w sytuacji że Ty do niej mówisz, a Ona bierze to na poważnie

byłbyś tam gdzie jesteś, teraz ??

72 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-10 13:49:04)

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Pokręcona Owieczka - tylko, że ja zacząłem coś naprawiać zanim padła decyzja o rozstaniu i że odchodzi. Może błędem było to, że jej wtedy tego nie powiedziałem tylko działałem "po kryjomu" ale już sam zobaczyłem, że coś nie gra z mojej strony i nikt mi tego nie powiedział ani nie pokazał - poprostu stwierdziłem to sam

Xsell powiedziała mi, że jest już zmęczona tymi rozmowami i że gotuje się jej mózg dlatego nie chce robić już nacisków i zastanawiam się czy poprostu nie stworzyć sobie takiej "kartki" samemu i jej wręczyć żeby sobie na spokojnie kiedy będzie chciała przemyślała to... aczkolwiek cały czas tłumaczy wszystko brakiem uczucia, wygaśnięciem i tym, że nie wierzy już w naprawę

Amethis - nie byłbym napewno smile

73 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-10 13:57:05)

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:

Pokręcona Owieczka - tylko, że ja zacząłem coś naprawiać zanim padła decyzja o rozstaniu i że odchodzi. Może błędem było to, że jej wtedy tego nie powiedziałem tylko działałem "po kryjomu" ale już sam zobaczyłem, że coś nie gra z mojej strony i nikt mi tego nie powiedział ani nie pokazał - poprostu stwierdziłem to sam

Xsell powiedziała mi, że jest już zmęczona tymi rozmowami i że gotuje się jej mózg dlatego nie chce robić już nacisków i zastanawiam się czy poprostu nie stworzyć sobie takiej "kartki" samemu i jej wręczyć żeby sobie na spokojnie kiedy będzie chciała przemyślała to... aczkolwiek cały czas tłumaczy wszystko brakiem uczucia, wygaśnięciem i tym, że nie wierzy już w naprawę

czyli dalej po Swojemu

potrafię sobie wyobrazić co jest w Tobie, mówię o lęku

dopóki nie "siądziesz do rozmowy" na "neutralnym" gruncie
dopóki się nie otworzysz w jej kierunku, widzę to marnie

na wszelki wypadek wyślij tą kartę poleconym, żeby ktoś za Ciebie dostarczył to osobiście pod odpowiedni adres wink
ty sobie tłumaczysz, dobierasz jej słowa i tworzysz iluzję, mur w który sam walisz głową

odpływam, pozdrawiam

74

Odp: Już nie wiem co mam robić...
Amethis napisał/a:
flipers napisał/a:

Pokręcona Owieczka - tylko, że ja zacząłem coś naprawiać zanim padła decyzja o rozstaniu i że odchodzi. Może błędem było to, że jej wtedy tego nie powiedziałem tylko działałem "po kryjomu" ale już sam zobaczyłem, że coś nie gra z mojej strony i nikt mi tego nie powiedział ani nie pokazał - poprostu stwierdziłem to sam

Xsell powiedziała mi, że jest już zmęczona tymi rozmowami i że gotuje się jej mózg dlatego nie chce robić już nacisków i zastanawiam się czy poprostu nie stworzyć sobie takiej "kartki" samemu i jej wręczyć żeby sobie na spokojnie kiedy będzie chciała przemyślała to... aczkolwiek cały czas tłumaczy wszystko brakiem uczucia, wygaśnięciem i tym, że nie wierzy już w naprawę

czyli dalej po Swojemu

potrafię sobie wyobrazić co jest w Tobie, mówię o lęku

dopóki nie "siądziesz do rozmowy" na "neutralnym" gruncie
dopóki się nie otworzysz w jej kierunku, widzę to marnie

na wszelki wypadek wyślij tą kartę poleconym, żeby ktoś za Ciebie dostarczył to osobiście pod odpowiedni adres wink
ty sobie tłumaczysz, dobierasz jej słowa i tworzysz iluzję, mur w który sam walisz głową

odpływam, pozdrawiam

Amethis wszystko rozumiem - tylko mam duże obawy, że poprostu już nie wytrzyma i pierd***lnie tym wszystkim, bo jest umęczona tymi wszystkimi rozmowami, pomysłami itp i powiedziała, że nic to narazie nie zmieni bo jest brak uczucia, wypalenie, obojętność i przekonanie o tym że to się nie uda

75 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-10 14:14:15)

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:
Amethis napisał/a:
flipers napisał/a:

Pokręcona Owieczka - tylko, że ja zacząłem coś naprawiać zanim padła decyzja o rozstaniu i że odchodzi. Może błędem było to, że jej wtedy tego nie powiedziałem tylko działałem "po kryjomu" ale już sam zobaczyłem, że coś nie gra z mojej strony i nikt mi tego nie powiedział ani nie pokazał - poprostu stwierdziłem to sam

Xsell powiedziała mi, że jest już zmęczona tymi rozmowami i że gotuje się jej mózg dlatego nie chce robić już nacisków i zastanawiam się czy poprostu nie stworzyć sobie takiej "kartki" samemu i jej wręczyć żeby sobie na spokojnie kiedy będzie chciała przemyślała to... aczkolwiek cały czas tłumaczy wszystko brakiem uczucia, wygaśnięciem i tym, że nie wierzy już w naprawę

czyli dalej po Swojemu

potrafię sobie wyobrazić co jest w Tobie, mówię o lęku

dopóki nie "siądziesz do rozmowy" na "neutralnym" gruncie
dopóki się nie otworzysz w jej kierunku, widzę to marnie

na wszelki wypadek wyślij tą kartę poleconym, żeby ktoś za Ciebie dostarczył to osobiście pod odpowiedni adres wink
ty sobie tłumaczysz, dobierasz jej słowa i tworzysz iluzję, mur w który sam walisz głową

odpływam, pozdrawiam

Amethis wszystko rozumiem - tylko mam duże obawy, że poprostu już nie wytrzyma i pierd***lnie tym wszystkim, bo jest umęczona tymi wszystkimi rozmowami, pomysłami itp i powiedziała, że nic to narazie nie zmieni bo jest brak uczucia, wypalenie, obojętność i przekonanie o tym że to się nie uda

przecież Ci piszę już chwilę, daj jej "dychnąć", odmieniając to w różne sposoby

dodatkowo dostajesz pomysły, jak można sprawnie przy możliwej okazji, nie odsuniętej na wieczne "nigdy"
zrobić krok do przodu

bez kroku do przodu stoisz w miejscu, z tendencją do cofania się wink

poza tym to co Ci pisze, jest dla Ciebie, nie dla niej, gdyby jakieś nie ścisłości w tej materii były
chyba nie sądzisz, ze załatwisz to jednym "pospolitym ruszeniem" całych swych mocy big_smile
tu nie chodzi tez o jakieś heroiczne czyny, czy obietnice, przecież to tylko ściema by była
na którą już się nie łapie, w sumie dla Twojego też mam nadzieję szczęścia smile

76

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Nie chcę być złym prorokiem, ale nie zdziw się tylko jak za miesiąc czy dwa usłyszysz od dziecka,
że jakiś wujek do waszego domu przychodzi.
Te bzdety o zmęczeniu, wypaleniu, braku uczucia... klasyka w podręcznikowym wydaniu,
gdy na orbicie pojawia się inny, który na razie jest jeszcze w fazie testowania co z tego wyniknie.
Ty będziesz "rozmawiał" do usranej śmierci, a ona będzie "zmęczona" dopóki nie podejmie ostatecznej decyzji,
którego z was wybrać i będzie po zawodach. Daj se siana, bo gadaniem nic już tutaj nie zdziałasz,
a możesz tylko pogorszyć swoja sytuację, o ile w ogóle jesteś jeszcze brany pod uwagę,
bo może już dawno zostałeś wyznaczony do odstrzału i niepotrzebnie tylko się ociągasz z wyprowadzką.
Przykro mi stary, ale nic nie dzieje się bez przyczyny, a jak nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi właśnie o to.

77

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Najlepszym chyba rozwiązaniem jakie narazie widzę to będzie to pozostawienie tak jak jest teraz czyli spędzenie całego długiego weekendu z dzieciakami a przy okazji z nią, ale bez poruszania jakiegokolwiek tematu związanego z całą tą sytuacją. A za tydzień spróbuję się z nią umówić gdzieś na kolację w neutralnym miejscu. Myślisz, że narazie jest to dobra opcja działania ?

78 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-10 14:51:59)

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:

dobra opcja

to zawsze wychodzi po fakcie, czy było coś "dobre"

myślę że rozsądna,

anderstud :

o co chodzi, jak nie wiadomo o co, to zwykłem się dowiadywać o co chodzi
a tak sobie mogę, schematy w głowie utrwalać, na każdy temat, o każdej osobie, splocie tych poprzednich

byle nie zwrócić uwagi na siebie, gdzie przeważnie jest przyczyna big_smile

efekt znamy częściowo, szukamy przyczyny, tak?? rozwiązania
idąc Twoim tokiem interpretacji, efekt murowany, rzekłbym gwarantowany big_smile

79

Odp: Już nie wiem co mam robić...
Amethis napisał/a:
flipers napisał/a:

dobra opcja

to zawsze wychodzi po fakcie, czy było coś "dobre"

myślę że rozsądna,

anderstud :

o co chodzi, jak nie wiadomo o co, to zwykłem się dowiadywać o co chodzi
a tak sobie mogę, schematy w głowie utrwalać, na każdy temat, o każdej osobie, splocie tych poprzednich

byle nie zwrócić uwagi na siebie, gdzie przeważnie jest przyczyna big_smile

efekt znamy częściowo, szukamy przyczyny, tak?? rozwiązania
idąc Twoim tokiem interpretacji, efekt murowany, rzekłbym gwarantowany big_smile

Zobaczymy co przyniosą te wolne dni smile

80 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-12 01:35:58)

Odp: Już nie wiem co mam robić...

WIELKA PORAŻKA !!!.... Dzien minal wspaniale. Ogarnalem 50% rzeczy przy domu i ogrodzie ktore byly do zrobienia + zobaczylem kolejne 50% ktore sa do zrobienia. Ustalilisy wspolny obiad - zrobilismy, zjedlismy, zabawy z dziecmi no i wieczor... wieczór wspólny horror + popcorn + driny i przytulanie. Az do momentu kiedy zaczelo sie, "ze co minie weekend i dalej bedziesz udawal, ze  wszystko ok ?" "ZE NARAZIE nie mozemy byc razem ??" "ze nie mozemy tak zyc" "ze uczucie wygaslo" az wkoncu " ze pojde na ta terapie zeby pani psycholo mogla Ci wytlumaczyc to co mowie od miesiaca" ogólnie skończyło się wielką porażką...

81 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-11-12 08:14:17)

Odp: Już nie wiem co mam robić...

tak na serio to idiotka z tej kobiety, bo po co ci robi nadzieje, po co? ona sama wie czego chce? nie docenia tego co ma i kiedyś upadnie z hukiem ale to już jej problem
bo ok nie chce cie, rozstajecie się i to komunikuje raz i dobitnie  a nie ROZSZARPUJE CI SERCE na milion kawałków, pastwi się na tobą kilkadziesiąt razy, powtarzając te słowa wygląda jakby chciała siebie przekonać o końcu a nie ciebie
ale jest OKRUTNA to trzeba jej przyznać i albo tak egoistyczna, że nie widzi tego co robi tobie albo tak zła i rani cie specjalnie tak długo i tak to PRZECIAGA W CZASIE
a tu już nie ma co ratować

aco to znaczy jej na RAZIE nie możecie być razem?
a to tylko ze jesteś tylko taką opcją zapasową jakby jej inne plany nie wyszły i tylko na chwilę może wróci ale to nie będzie dobre dla ciebie

szanuj się sam bo nikt ciebie nie poszanuje a na pewno nie ona
za daleko się posunęła ale tylko dlatego, że mogła
znam to z autopsji, ze inni łatwo wykorzystują ludzkie slabosci jeśli tylko je wyczują

daj spokój z obiadkami, kolacjami, drinkami, kinem
ją to tylko złosci bo trudniej jej odejść

ona mając dwoje malutkich dzieci z toba już podjela ta decyzje a na pewno łatwa nie była
TERAZ MYSL O SWOICH KONTAKTACH Z DZIECMI I POTWIERDZONYCH SADOWNIE bo skoro ona jest taka ZASLEPIONA ,,miłoscią,, do innego to roznie może być
mogą z nim zamieszkac! wiesz w ogóle kto to, znasz co to za człowiek?
jesteś pewny ze nie skrzywdzi twoich dzieci
a ty gdzie będzie mieszkał daleko od dzieci?
Tym się zajmij a nie organizowaniem obiadków dla księżniczki
WAS JUZ NIE MA
ona ci o tym mówi od miesiąca
i ja na twoim miejscu Z NIA NIE SZLABYM DO PSYCHOLOGA
sama owszem ale nie mówilabym jej o tym
ona ma jeszcze czelność wysylac cie do psychologa na terapie podczas gdy po prostu rozstajecie się na skutek jej decyzji i jej wyboru do którego oczywiście ma prawo
ale
nie podoba mi się jak ciebie traktuje



macie wspólną firmę, dzieci, a ślubu dlaczego nie?
ty nie chciałeś?
mieszkanie jest jej? prawda? zameldowany tam chociaż jesteś?

jakies to dziwne wszystko, być razem raptem kilka lat, mieć dwoje dzieci, ale nie mieć uporządkowanego zycia, nie dogadywac się, w takim krótkim czasie milion razy schodzić się i rozstawac, kłocic się, szukac OBOJE innych partnerów (ty smsy a ona ma kogos)
to po co decyzja o DZIECIACH? takie małe sa, po co to wszytsko?
dzieci nie maja za zadanie spajac związku
to się nigdy nie udaje
one powinny być w związku gdzie jest milosc

ODPUSC całkiem te starania, daj jej czas
MOZE kiedyś się zejdziecie ale tylko w taki sposób
ona ma klapki na oczach, zakochała się a być może zrobi sobie kolejne dziecko bo smiem twierdzic, może się myle, ze to taki typ kobiety, że z kazda ,,miloscia,, dziecko, po co slub, po co wspólne zycie ale dziecko ma być, tak jak u was tylko 5 lat BURZLIWEGO związku ale dwoje dzieci są
obym się mylila

82

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Drugiej opcji raczej nie ma. Przebywamy ze soba 2 tygodnie i nie bylo sytuacji zeby jechala sie z kims spotkac itp. Rowniez nie zauwazam zeby z kim kolwiek smsowala przez ostatni dlugi okres. Ja tez juz powiedzialem, ze skoro wszystko ma w dupie to ja tez odpuszczam. Powiedziala, ze niestety ma wszystko w dupie tak jak ja mialem dlugi okres.

83

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Tylko to ja nie upowaznia do romansu i układania sobie zycia z kims innym
bo skoro tak to ta druga osobba choćby na rzesach stanela nie odbuduje sama zwiazku

84

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:

Drugiej opcji raczej nie ma. Przebywamy ze soba 2 tygodnie i nie bylo sytuacji zeby jechala sie z kims spotkac itp. Rowniez nie zauwazam zeby z kim kolwiek smsowala przez ostatni dlugi okres..

Żartujesz, prawda?

85

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Flipers, ona nie chce być sama, ona nie chce być z Tobą. Przykro mi. Starasz się robić wszystko aby do Ciebie wróciła ale sam nic nie zdziałasz.

86

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Poszlo kilka ostrzejszych zdan... tak samo podkreslilem, ze jezeli zobacze moje dzieci, ze zajmuje sie nimi jakis pajac to odstrzele. Chce to niech sobie zrobi swoje. W odpowiedzi uslyszalem to samo, ze jezeli jakas piz*a bedzie sie zajmowala dziecmi....

87

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Ja nie wiem co tam się u Was działo przez te lata

Sądząc po tym co piszesz, ja przynajmniej tak to odbieram, to na zasadzie wszystko albo nic

Na domiar tego/zlego, oboje w moim odczuciu, o duperelach gadacie, bez konkretów

Lista życzeń, na dzień dobry, pierwszy punkt"nie po drodze" i na noże,

Bunkrowanie się we własnych okopach, takie tekstu wyprojektuja to co w nich przekazujecie

Osobiście bym, poczekał do po weekendzie,
Nie unosząc się dumą, zrobił to co życie niesie, w takiej sytuacji

Chodź według mnie, za bardzo "narwani/narwany" ktoś tu jest

Nie proś o litość, jednak nie udawaj "Pana i władcy" bo w odpowiedzi dostajesz zwrotkę że nie twój "ogródek"

Zresztą nadaża Ci się okazja, wielu osobników płci męskiej, takie czasy uwielbia, wolne od 24h na dobę "wakacje"

To dobry czas dla siebie, chociażby wyjść do ludzi, zostawić emocje za sobą

88

Odp: Już nie wiem co mam robić...

I wiedz, że jeśli po rozstaniu kobieta może Cię mieć zawsze, kiedy tego potrzebuje, już nie odczuwa potrzeby bycia z Tobą w związku, bo przecież i tak ma Cię kiedy gwizdnie.

89

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Nie jest to do wytrzymania dla normalnej osoby. Codziennie szargaja mna inne emocje. Sa lepsze i gorsze dni...
Dzisiaj wieczorej jednak sie wyprowadzam i martwi mnie to, ze zostawiam ich z tym wszystkim samych, ale narazie inaczej nie da sie tego zalatwic.
Zauwazam, ze i mnie to wszystko bardzo zmeczylo i poprostu chce wyjsc...
Martwi mnie jeszcze to, ze tak czy inaczej bedziemy sie musieli czesto widywac.. Juz w srode syn ma pasowanie w przedszkolu, kilka dni pozniej urodziny... i najgorsze jest to ze nie mam sie jak narazie od tego odsunac i niewidywac partnerki...

90

Odp: Już nie wiem co mam robić...

smile
Uważasz że jak jej nie będziesz widywać, coś się zmieni?
To jest w Tobie, nie w miejscu, w drugiej osobie,

Bez względu co Tobą "rzuca, nie pal mostów za sobą

Póki co smile

91

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:

Nie jest to do wytrzymania dla normalnej osoby. Codziennie szargaja mna inne emocje. Sa lepsze i gorsze dni...
Dzisiaj wieczorej jednak sie wyprowadzam i martwi mnie to, ze zostawiam ich z tym wszystkim samych, ale narazie inaczej nie da sie tego zalatwic.
Zauwazam, ze i mnie to wszystko bardzo zmeczylo i poprostu chce wyjsc...
Martwi mnie jeszcze to, ze tak czy inaczej bedziemy sie musieli czesto widywac.. Juz w srode syn ma pasowanie w przedszkolu, kilka dni pozniej urodziny... i najgorsze jest to ze nie mam sie jak narazie od tego odsunac i niewidywac partnerki...

Ale co jest nie do wytrzymania? Myślałeś, że co, że jak przez tydzień poudajesz jaki jesteś zajebisty, to panna zmieni danie,
a kiedy twój plan nie wypalił, to rzucasz dąsa i się wyprowadzasz? Chłopie weź się ogarnij i nie rób z siebie wiesz czego.
Tak długo miałeś wszystko w dupie, aż dziewczyna znalazła sobie innego i ciebie już nie chce, nie wiem co jest tutaj niezrozumiałe.
Teraz nagle sobie przypomniałeś jak należy dbać o rodzinę i liczyłeś na co, że spadną jej kapcie z wrażenia i poprosi cię o zostanie?
No to się przeliczyłeś i czas najwyższy przyjąć to na klatę, spakować walizkę i się wynieść, a nie przeciągać w nieskończoność
i wymyślać jakieś śmieszne preteksty, żeby jeszcze tam na siłę trochę posiedzieć i może coś się zmieni. Nic się nie zmieni.
Jedyne co się zmienia, to stosunek tej kobiety do ciebie i z każdą minutą tylko tracisz w jej oczach.
Decyzje dawno zapadły i ty akurat nie masz tutaj nic do gadania, więc kończ waść wstydu oszczędź,
bo swoim zachowaniem tylko coraz głębszy dół sobie kopiesz. Zostaw ją w spokoju i cierpliwie czekaj na rozwój wypadków.
Teraz nic innego zrobić nie możesz, a już na pewno siedzenie tam na siłę i rzucanie tekstami jak te powyżej
nie przybliżą cię do odzyskania rodziny. Na kilometry czuć w tym sztuczniznę i fochy obrażonego chłopczyka.
No sory, ale tak to wygląda, słabo niestety. Powiedziałeś jej co miałeś do powiedzenia, ona powiedziała spadaj.
Pakujesz manele i wychodzisz, niech sobie leci do swojego bożyszcza, który za pół roku bokiem jej wyjdzie i wtedy może wrócisz do gry,
a na dzień dzisiejszy jesteś elementem zbędnym w jej życiu i tylko coraz bardziej ją irytuje twoja obecność czego byś nie robił.

92 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-13 15:44:42)

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Wszystko wiem, tylko szlag mnie trafia i srednio jestem dumny z tego, ze zostawiam ja sama z dwojka dzieci i domem wielkim jak lotnisko... bo na jedna osobe to obowiazkow i kosztow z utrzymaniem jest za duzo...
Myslisz, ze ktos jest ? hmm srednio jesli z nikim sie nie spotykala od ok 3 tygodni.

Po pół roku jak ktoś bedzie w miedzy czasie i cos jej sie odwidzi to niestety ale nie bedzie juz co odbudowywac, bo ja juz nie bede w stanie na tym odbudowac nic...
A dume to juz dawno schowalem do kieszeni.

93 Ostatnio edytowany przez anderstud (2016-11-13 17:31:44)

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Więc jeszcze raz napiszę - w obecnej sytuacji to nie ty rozdajesz karty i nie ty stawiasz warunki.
Klamka zapadła i idziesz w odstawkę. Jeśli ją kochasz i ci zależy, to możesz już tylko stać z boku i czekać.
Niezależnie od tego co będzie się działo, czy ktoś nowy się ujawni (stawiam dolary przeciwko orzechom, że tak)
czy się nie ujawni (bardzo wątpliwa sprawa niestety) to przyjmujesz do wiadomości i nie robisz nic, zupełnie nic.
Jak coś ma jeszcze kiedyś z tego być, to będzie, spokojna twa rozczochrana, ale nic na siłę nie przyspieszysz.
Możesz się starać, nadskakiwać, zamienić z supermana, robić co tylko przyjdzie ci do głowy... na niej to nie zrobi wrażenia.
Nie teraz. Musisz się usunąć i dać jej czas. To wszystko co możesz teraz zrobić. A propos, jesteś już spakowany?
Czy zamierzasz czekać do ostatniej chwili, aż sama ci rzeczy przez okno wywali?

94

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Ty wszystko zepsułeś i jak zwykle jak to bywa obudziłeś się z ręką w nocniku. teraz to od niej wszystko zależy.

95

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Zjedlismy wspólny obiad. Zaplanowala, ze pojechalaby w odwiedziny do cioci ze starszym synem, a ja zostane z mlodszym w domu. Wtedy oznajmilem, ze ja za godzine jade i z wielkimi oczami uslyszalem pytanie: Gdzie jedziesz ? Odpowiedzialem, ze wracam na mieszkanie i wcale nie jestem zadowolony z tego ze zostawiam Cie z tym wszystkim sama. Nic nie odpowiedziala, ucalowalem i wyszedlem...

96

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:

Zjedlismy wspólny obiad. Zaplanowala, ze pojechalaby w odwiedziny do cioci ze starszym synem, a ja zostane z mlodszym w domu. Wtedy oznajmilem, ze ja za godzine jade i z wielkimi oczami uslyszalem pytanie: Gdzie jedziesz ? Odpowiedzialem, ze wracam na mieszkanie i wcale nie jestem zadowolony z tego ze zostawiam Cie z tym wszystkim sama. Nic nie odpowiedziala, ucalowalem i wyszedlem...


Czy według ciebie opieka nad dziećmi to jest tylko jej obowiązkiem? Moim zdaniem powinieneś zaopiekować się maluszkiem, bo opieka nad dziećmi nie jest tylko jej obowiązkiem, ta opieka  do ciebie należy też. Zawaliłeś, zresztą nie pierwszy raz. Kobieta starała się o ratowanie waszego związku przez rok, proponowała terapię małżeńską, miałeś ją daleko w czterech literach. Jw pierwszym poście pisałeś, że już, już zacząć miałem się starać, ale ktoś pokazał się na horyzoncie, ktoś komu zaczęło na twojej dziewczynie (nie żonie chociaż jest matką aż dwójki twoich dzieci) zależeć ona okazała zainteresowanie, a ty z wielkim hukiem wyprowadziłeś się z domu. Na co liczyłeś, że przybiegnie do ciebie i będzie cię błagać, ona już to robiła wcześniej i doznawała od ciebie tylko kupę obojętności. Liczysz że nikt nie będzie jej chciał z dwójką dzieci, bo nikomu nie będzie się chciało ich wychowywać tylko zapominasz, że od wychowania twoich dzieci jesteś ty, to twój obowiązek.
Ona nie prosiła cie o podrapanie jej po plecach, ona prosiła cię o zaopiekowanie się dzieckiem, twoim dzieckiem nie dzieckiem sąsiada, tym dzieckiem nad którym opiekę ty też masz sprawować z obowiązku rodzicielskiego. Nie jesteś ani dobrym partnerem ani dobrym ojcem. Co chciałeś pokazać, że bez ciebie sobie nie poradzi, a jak w rewanżu do opieki nad twoim dzieckiem poprosi własnie tego swojego znajomego i on zostanie, jak wtedy będziesz się czuł? A może wtedy spełnisz swoje groźbę, człowieku ogarnij się.

97 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-13 21:33:40)

Odp: Już nie wiem co mam robić...
azbestowa2 napisał/a:

Czy według ciebie opieka nad dziećmi to jest tylko jej obowiązkiem? Moim zdaniem powinieneś zaopiekować się maluszkiem, bo opieka nad dziećmi nie jest tylko jej obowiązkiem, ta opieka  do ciebie należy też. Zawaliłeś, zresztą nie pierwszy raz. Kobieta starała się o ratowanie waszego związku przez rok, proponowała terapię małżeńską, miałeś ją daleko w czterech literach. Jw pierwszym poście pisałeś, że już, już zacząć miałem się starać, ale ktoś pokazał się na horyzoncie, ktoś komu zaczęło na twojej dziewczynie (nie żonie chociaż jest matką aż dwójki twoich dzieci) zależeć ona okazała zainteresowanie, a ty z wielkim hukiem wyprowadziłeś się z domu. Na co liczyłeś, że przybiegnie do ciebie i będzie cię błagać, ona już to robiła wcześniej i doznawała od ciebie tylko kupę obojętności. Liczysz że nikt nie będzie jej chciał z dwójką dzieci, bo nikomu nie będzie się chciało ich wychowywać tylko zapominasz, że od wychowania twoich dzieci jesteś ty, to twój obowiązek.
Ona nie prosiła cie o podrapanie jej po plecach, ona prosiła cię o zaopiekowanie się dzieckiem, twoim dzieckiem nie dzieckiem sąsiada, tym dzieckiem nad którym opiekę ty też masz sprawować z obowiązku rodzicielskiego. Nie jesteś ani dobrym partnerem ani dobrym ojcem. Co chciałeś pokazać, że bez ciebie sobie nie poradzi, a jak w rewanżu do opieki nad twoim dzieckiem poprosi własnie tego swojego znajomego i on zostanie, jak wtedy będziesz się czuł? A może wtedy spełnisz swoje groźbę, człowieku ogarnij się.

Źle to wszystko zrozumiałaś. Dzieci kocham bardzo i staram się z nimi spędzać jak najwięcej czasu i było to możliwe do tej pory kiedy mieszkaliśmy razem. Ze względu na pracę + firmę pracuję średnio od godziny 4-5 rano do 16-17. I to nie chodzi o to, że ja nie chce albo się wykręcam. Teraz nawet dzieci na noc nie mogę zabrać, bo co ? - będę je zrywał o 4 rano żeby zawieźć do mamy ? Kończę prace o 16-17 mam do nich 30 min + drugie 30 min żeby odwieźć. ( już nie liczę czasu dla siebie którego nie ma wogóle ) Dzieciaki średnio kąpią się i idą spać około 20 więc zostaje mi dla nich MARNE 3 godziny !!! Teraz mogłem je wykąpać, przytulić, uspić i dzięki temu odciążyć partnerkę żeby chwilę dychła. Myślisz, że mi jest łatwo kiedy codziennie wieczorem je przytulałem i kąpałem i nagle muszę to przerwać ? I tak - tracę również dzieci, bo w tygodniu z średnio 30 h które mogłem im poświęcić na zabawę itp po kąpieli zostaje mi śmieszne 12-15 h. Druga sprawa o którą mi chodziło i odrazu uprzedzę - nie nie żałuję pieniędzy dzieciom i łożę na nie, ale jest duży dom gdzie potrzebna jest "męska ręka" i jedna osoba go finansowo nie utrzyma. Trzeba porobić kilka rzeczy, trzeba naprawić samochód itp. i w tym sensie chodzi mi o to że zostaje z tym sama. A tez nie mogę być na każde zawołanie, bo średnio to wygląda.

Oczywiście twierdzi, że wszystko jest ok, tylko nie widzi tego, że stała się bardziej nerwowa, a poza tym widać w niej zmęczenie, a w takiej sytuacji jak jest teraz ja mogę pomóc 2-3 h co przekłada się to na "główno" a nie pomoc i boję się tego ile to wszystko tak wytrzyma i wogóle boję się co będzie...
Wyraziłem swoje zdanie, że nie czuję się z tym dumny, ani nie cieszy mnie to, że zostawiam ją z tym wszystkim samą pod względem takim, że uża ilość rzeczy się ogranicza.

Każdy mówi zajmij się teraz sobą - tylko gdzie tu jest czas na zajęcie się sobą. Dobija mnie jeszcze fakt, że z osobą którą bardzo kocham będę się musiał widywać przez kolejne kilkadziesiąt lat czyli jedna wielka męczarnia... nawet jeżeli nie uda nam się odbudować tego wszystkiego to na dzień dzisiejszy nie widzę  sensu wiązania się z kimkolwiek bo napewno to nie będzie fukcjonowało... więc pozostaje rytuał pewnej ilości wieczornej wódki aby przespać spokojnie noc i to nie ze względu na sytuację tylko na to że nie ma dzieci obok...

98

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Dochodze do wniosku, że ten temat jest tylko po to, żeby znaleźć sposób na własny "ból tylnej części ciała" oraz paniczny ego strach przed odrzuceniem

A ta troska o dzieci to tylko strach przed konsekwencjami

Może warto siąść sobie w izolacji, zastanowić się po co to wszystko???

Jaki sens mają wysiłki, po nic, w dodatku będące takimi wyrzeczeniami które już teraz, jeszcze przed podjęciem działań, sobie wyobrażasz

Nie słuchać/czytac pierdół w stylu, że na pewno ktoś jest, bo to tylko wzmaga/podsyca uczucie bezsilności z którym kiepsko sobie radzisz, niestety taka prawda

Może szkoda działać na zasadzie "na złość komuś odmrożę sobie uszy"

Może czas wsiąść SWOJE życie we własne ręce...

99

Odp: Już nie wiem co mam robić...
Amethis napisał/a:

Dochodze do wniosku, że ten temat jest tylko po to, żeby znaleźć sposób na własny "ból tylnej części ciała" oraz paniczny ego strach przed odrzuceniem

A ta troska o dzieci to tylko strach przed konsekwencjami

Może warto siąść sobie w izolacji, zastanowić się po co to wszystko???

Jaki sens mają wysiłki, po nic, w dodatku będące takimi wyrzeczeniami które już teraz, jeszcze przed podjęciem działań, sobie wyobrażasz

Nie słuchać/czytac pierdół w stylu, że na pewno ktoś jest, bo to tylko wzmaga/podsyca uczucie bezsilności z którym kiepsko sobie radzisz, niestety taka prawda

Może szkoda działać na zasadzie "na złość komuś odmrożę sobie uszy"

Może czas wsiąść SWOJE życie we własne ręce...

O ile z całą sytuacją już się "oswoiłem" o tyle braku dzieci w czterech ścianach znieść nie mogę, bo jesteśmy bardzo ale to bardzo zżyci ze sobą choćby przez to, że obydwa porody były bardzo trudne i ciężkie... ale owszem część racji w tym co piszesz masz !

100 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-13 22:20:52)

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:
Amethis napisał/a:

Dochodze do wniosku, że ten temat jest tylko po to, żeby znaleźć sposób na własny "ból tylnej części ciała" oraz paniczny ego strach przed odrzuceniem

A ta troska o dzieci to tylko strach przed konsekwencjami

Może warto siąść sobie w izolacji, zastanowić się po co to wszystko???

Jaki sens mają wysiłki, po nic, w dodatku będące takimi wyrzeczeniami które już teraz, jeszcze przed podjęciem działań, sobie wyobrażasz

Nie słuchać/czytac pierdół w stylu, że na pewno ktoś jest, bo to tylko wzmaga/podsyca uczucie bezsilności z którym kiepsko sobie radzisz, niestety taka prawda

Może szkoda działać na zasadzie "na złość komuś odmrożę sobie uszy"

Może czas wsiąść SWOJE życie we własne ręce...

O ile z całą sytuacją już się "oswoiłem" o tyle braku dzieci w czterech ścianach znieść nie mogę, bo jesteśmy bardzo ale to bardzo zżyci ze sobą choćby przez to, że obydwa porody były bardzo trudne i ciężkie... ale owszem część racji w tym co piszesz masz !

smile
Stary mnie nie zczarujesz, tak prosto za dużo mam w życiu za uszami, w dodatku coś tam świadomości mam

Sądzę że większość kumatych babek też,
Jednak fajnie że jakieś poczucie przynależności masz w sobie, dobry prognostyk na przyszłość wink

Gdybyś zrzuty był, gwarancję Ci, prawie mogę dać, że kobieta obiekcji żadnych by nie miała wink

101

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Z dzieciakami zżyty byłem od początku i tego mi zarzucić nikt nie może. Tutaj chodziło typowo o problemy relacji ja - Ona. Mi się po czasie odmieniło to mogę jeszcze żyć nadzieją że i może jej się odmieni po pewnym czasie...

102

Odp: Już nie wiem co mam robić...

No dobra i na czym stoimy?
Wyniosłeś się w końcu?

103

Odp: Już nie wiem co mam robić...
anderstud napisał/a:

No dobra i na czym stoimy?
Wyniosłeś się w końcu?

Tak, wczoraj wieczorem. Na odchodne wyraziłem swoje jedno zdanie, ze nie jestem szcześliwy z tego powodu, że zostawiam ja sama.

A na czym stoimy ? - hmm chyba na niczym

104

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Flipers ja ci wierzę, że ty dzieci kochasz jednak nie rozumiem co ty swoim postępowaniem chcesz osiągnąć. Odmówiłeś jej pomocy gdy chciała wyjechać do ciotki, miałeś wolny dzień bo to niedziela  była, trzeba było zostać z dzieckiem, a może miałbyś takie szczęście, że zauważyłaby twoje staranie. Wiesz mi jak to przeczytałam to bardzo na ciebie się zdenerwowałam, wyobrażam sobie jej uczucia, znowu pokazałeś jej środkowy palec, a mogłeś zapunktować. Jej reakcja, którą opisałeś (  mam wrażenie że z satysfakcją), zdaje się wskazywać na zaskoczenie jej, że znowu nie może na ciebie liczyć. Człowieku ona zwróciła się do ciebie jak do domownika, kogoś swojego, a ty  odmówiłeś bo śpieszyłeś się do pustego mieszkania? Po co? Nie rozumiem co chcesz osiągnąć takim postępowaniem? Czekasz aż cię poprosi o powrót, aby później jej ciągle przypominać, że to jej zależało bardziej i że ona cię prosiła?
To ty sam się wyprowadziłeś i ty powinieneś sam wrócić do domu, poprosić ją o szansę na naprawę, bo przypominam ona się starała, a ty ją olewałeś. Teraz staraj się ty, ale rób to wolnymi krokami, właśnie takimi jak opieka nad dzieckiem, pomoc w zakupach czy pomoc podczas wizyty u lekarza itp. pokazuj jej że zawsze może na ciebie liczyć. Nie możesz śpieszyć się i na siłę wymuszać na niej decyzji, bo ona musi ci ponownie zaufać, a to może trochę trwać. Nie słuchaj tych co ci mówią, żebyś nie był  na jej skinienie, każą ci się odsunąć się itp., bo w ten sposób utwierdzisz ją w tym, że was jako pary już nie ma. Ona stwierdzi, że daje sobie radę sama i nie będzie powrotu. Chcesz tego? Naprawiaj małymi krokami co tak ochoczo wcześniej psułeś.

105 Ostatnio edytowany przez Amethis (2016-11-14 14:25:00)

Odp: Już nie wiem co mam robić...
azbestowa2 napisał/a:

Flipers ja ci wierzę, że ty dzieci kochasz jednak nie rozumiem co ty swoim postępowaniem chcesz osiągnąć. Odmówiłeś jej pomocy gdy chciała wyjechać do ciotki, miałeś wolny dzień bo to niedziela  była, trzeba było zostać z dzieckiem, a może miałbyś takie szczęście, że zauważyłaby twoje staranie. Wiesz mi jak to przeczytałam to bardzo na ciebie się zdenerwowałam, wyobrażam sobie jej uczucia, znowu pokazałeś jej środkowy palec, a mogłeś zapunktować. Jej reakcja, którą opisałeś (  mam wrażenie że z satysfakcją), zdaje się wskazywać na zaskoczenie jej, że znowu nie może na ciebie liczyć. Człowieku ona zwróciła się do ciebie jak do domownika, kogoś swojego, a ty  odmówiłeś bo śpieszyłeś się do pustego mieszkania? Po co? Nie rozumiem co chcesz osiągnąć takim postępowaniem? Czekasz aż cię poprosi o powrót, aby później jej ciągle przypominać, że to jej zależało bardziej i że ona cię prosiła?
To ty sam się wyprowadziłeś i ty powinieneś sam wrócić do domu, poprosić ją o szansę na naprawę, bo przypominam ona się starała, a ty ją olewałeś. Teraz staraj się ty, ale rób to wolnymi krokami, właśnie takimi jak opieka nad dzieckiem, pomoc w zakupach czy pomoc podczas wizyty u lekarza itp. pokazuj jej że zawsze może na ciebie liczyć. Nie możesz śpieszyć się i na siłę wymuszać na niej decyzji, bo ona musi ci ponownie zaufać, a to może trochę trwać. Nie słuchaj tych co ci mówią, żebyś nie był  na jej skinienie, każą ci się odsunąć się itp., bo w ten sposób utwierdzisz ją w tym, że was jako pary już nie ma. Ona stwierdzi, że daje sobie radę sama i nie będzie powrotu. Chcesz tego? Naprawiaj małymi krokami co tak ochoczo wcześniej psułeś.

popieram!!!

dodałbym jedynie, że niestety sam sobie rzucasz "kłody pod nogi"
im większe kłody, tym bardziej cierpisz, a i wyzwanie staje się cięższe, i tym bardziej w Twoich oczach, nie do osiągnięcia
"koszty" rosną w oczach :d

a dziewczyna stabilnie trwaaaaa, w pewnym sensie Cię zaprasza,
a to trochę takie po mojemu, albo nic

106 Ostatnio edytowany przez Jozefina (2016-11-14 14:50:09)

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:
azbestowa2 napisał/a:

Czy według ciebie opieka nad dziećmi to jest tylko jej obowiązkiem? Moim zdaniem powinieneś zaopiekować się maluszkiem, bo opieka nad dziećmi nie jest tylko jej obowiązkiem, ta opieka  do ciebie należy też. Zawaliłeś, zresztą nie pierwszy raz. Kobieta starała się o ratowanie waszego związku przez rok, proponowała terapię małżeńską, miałeś ją daleko w czterech literach. Jw pierwszym poście pisałeś, że już, już zacząć miałem się starać, ale ktoś pokazał się na horyzoncie, ktoś komu zaczęło na twojej dziewczynie (nie żonie chociaż jest matką aż dwójki twoich dzieci) zależeć ona okazała zainteresowanie, a ty z wielkim hukiem wyprowadziłeś się z domu. Na co liczyłeś, że przybiegnie do ciebie i będzie cię błagać, ona już to robiła wcześniej i doznawała od ciebie tylko kupę obojętności. Liczysz że nikt nie będzie jej chciał z dwójką dzieci, bo nikomu nie będzie się chciało ich wychowywać tylko zapominasz, że od wychowania twoich dzieci jesteś ty, to twój obowiązek.
Ona nie prosiła cie o podrapanie jej po plecach, ona prosiła cię o zaopiekowanie się dzieckiem, twoim dzieckiem nie dzieckiem sąsiada, tym dzieckiem nad którym opiekę ty też masz sprawować z obowiązku rodzicielskiego. Nie jesteś ani dobrym partnerem ani dobrym ojcem. Co chciałeś pokazać, że bez ciebie sobie nie poradzi, a jak w rewanżu do opieki nad twoim dzieckiem poprosi własnie tego swojego znajomego i on zostanie, jak wtedy będziesz się czuł? A może wtedy spełnisz swoje groźbę, człowieku ogarnij się.

Źle to wszystko zrozumiałaś. Dzieci kocham bardzo i staram się z nimi spędzać jak najwięcej czasu i było to możliwe do tej pory kiedy mieszkaliśmy razem. Ze względu na pracę + firmę pracuję średnio od godziny 4-5 rano do 16-17. I to nie chodzi o to, że ja nie chce albo się wykręcam. Teraz nawet dzieci na noc nie mogę zabrać, bo co ? - będę je zrywał o 4 rano żeby zawieźć do mamy ? Kończę prace o 16-17 mam do nich 30 min + drugie 30 min żeby odwieźć. ( już nie liczę czasu dla siebie którego nie ma wogóle ) Dzieciaki średnio kąpią się i idą spać około 20 więc zostaje mi dla nich MARNE 3 godziny !!! Teraz mogłem je wykąpać, przytulić, uspić i dzięki temu odciążyć partnerkę żeby chwilę dychła. Myślisz, że mi jest łatwo kiedy codziennie wieczorem je przytulałem i kąpałem i nagle muszę to przerwać ? I tak - tracę również dzieci, bo w tygodniu z średnio 30 h które mogłem im poświęcić na zabawę itp po kąpieli zostaje mi śmieszne 12-15 h. Druga sprawa o którą mi chodziło i odrazu uprzedzę - nie nie żałuję pieniędzy dzieciom i łożę na nie, ale jest duży dom gdzie potrzebna jest "męska ręka" i jedna osoba go finansowo nie utrzyma. Trzeba porobić kilka rzeczy, trzeba naprawić samochód itp. i w tym sensie chodzi mi o to że zostaje z tym sama. A tez nie mogę być na każde zawołanie, bo średnio to wygląda.

Oczywiście twierdzi, że wszystko jest ok, tylko nie widzi tego, że stała się bardziej nerwowa, a poza tym widać w niej zmęczenie, a w takiej sytuacji jak jest teraz ja mogę pomóc 2-3 h co przekłada się to na "główno" a nie pomoc i boję się tego ile to wszystko tak wytrzyma i wogóle boję się co będzie...
Wyraziłem swoje zdanie, że nie czuję się z tym dumny, ani nie cieszy mnie to, że zostawiam ją z tym wszystkim samą pod względem takim, że uża ilość rzeczy się ogranicza.

Każdy mówi zajmij się teraz sobą - tylko gdzie tu jest czas na zajęcie się sobą. Dobija mnie jeszcze fakt, że z osobą którą bardzo kocham będę się musiał widywać przez kolejne kilkadziesiąt lat czyli jedna wielka męczarnia... nawet jeżeli nie uda nam się odbudować tego wszystkiego to na dzień dzisiejszy nie widzę  sensu wiązania się z kimkolwiek bo napewno to nie będzie fukcjonowało... więc pozostaje rytuał pewnej ilości wieczornej wódki aby przespać spokojnie noc i to nie ze względu na sytuację tylko na to że nie ma dzieci obok...

Troszke przypadkowo zacytowalam ale co tam.
Flippers kiedys uzyles okreslenia wielka porazka. Wielka porazka to ty jestes. Zachowujesz sie na zasadzie tak ja wiem kiedys bylem do niczego i ona sie starala i chciala uratowac ale ja nie chcialem. No ale w koncu przejzalem na oczy i sie zmienilem ze hej, i jak tylko ona bedzie chciala to ja jej pokaze jak sie zmienilem. To znaczy pokaze dopiero jak bede wiedzial ze to cos da bo inaczej mi sie nie chce. A ona niech mi wierzy na slowo bo ja sie laskawie zmienilem
Gosciu kobieta po obiedzie cie prosi o zajecie sie dzieckiem a Ty mowisz nie bo musze do mieszkania jechac. 30 minut drogi to taka straszna odleglosc ze po prostu musisz juz teraz jechac, o 20 nie bedzie na czasto zdecydowanie za pozno, musi byc zaraz po obiedzie. No ale Ty tak dzieci kochasz, tak z nimi chcesz czas spedzac, ze musisz pedzic do mieszkania i upic sie z zalu napojem ognistym bo jakze by inaczej.
Nic sie nie zmieniles. Pokazujesz jakim to Ty panem i wladca jestes i jak olewales wtedy tak olewasz teraz. Jedyna roznica ze teraz rzucasz gadka umoralniajaca typu, nie mam ochoty ale musze bo Ty...
Tepy jestes przeogromie bo to co mogles ugrac na swoja korzysc straciles na pokazanie jak bardzo kobieta ma racje w swoim postanowieniu.
Azbestowa ci to ladnie napisala a mi sie nie chce. Dziewczyna sie przez rok starala i mowila a Ty to miales w nosie, teraz sie obudziles, przez ile? tydzien? poudawales wielka zmiane ajak ona nie uklekla na kolanach z wielkiej radosci to walisz focha i idzisz sie upijac. Smieszne, niby piszesz ze to picie z zalu ze dzieci przy Tobie nie ma ale jak miales mozliwosc byc przy dziecku to przeszkoda byl 30 minutowy dojazd.

107 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-14 18:42:16)

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Poniekąd oceniacie mnie przez pryzmat jednej sytuacji do której doszło, bo naprawdę było źle i nie chciałem tego pokazywać po sobie. Niestety są jeszcze emocje z którymi nie do końca potrafię sobie poradzić i przytłaczały mnie myśli, że zaraz będę bez dzieci w czterech ścianach itp. Co do wyprowadzki na samym początku to nie wyprowadziłem się ja bo chciałem tylko partnerka kazała mi się wyprowadzić. Co do szansy - też rozmawialiśmy o tym, ale cały czas używa argumentu, że wypaliła się i uczucie wygasło...

A działać - działam tak jak powinienem. Jutro jadę po jej samochód żeby go naprawić + wymienić koła zimowe itp żeby dzieci i Ona mogła bezpiecznie jeździć.
Za tydzień chce jechać do innego miasta z przyjaciółką na "weekend" który już zapowiadała od dłuższego czasu - również nie ma problemu żebym został z dziećmi.
W międzyczasie organizuje przyjęcie urodzinowe starszego synka, załatwiam skierowanie dla młodszego synka na badania itp więc nie do końca tak jest jak piszecie, wręcz przeciwnie staram się robić wszystko co mogę dla nich.

108

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Wieczorem jeszcze zadzwoniła, że chciałaby jutro iść do fryzjera i czy zostanę z młodymi - oczywiście nie ma problemu. Rozmowa trwała chwilę, ale przebiegła bardzo pozytywnie, bez zbędnych emocji, ustaliliśmy wszystko, wymieniliśmy po żarcie a na koniec rzuciłem jeszcze żeby popatrzyła przez chwilę na księżyc smile

109 Ostatnio edytowany przez anderstud (2016-11-15 08:40:20)

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Rozmowa przebiegła bardzo pozytywnie... Serio?
Weź na chwilę stań z boku i zobacz jak to wygląda.
Płaszczysz się i włazisz jej w d...ę pod byle pretekstem, a ona ma ubaw po pachy widząc co się dzieje,
bo nikt przy zdrowych zmysłach, a już na pewno nie ona w to nie uwierzy, że nagle doznałeś cudownej odmiany
i na przestrzeni tygodnia podejście do życia ci się przestawiło o 180 stopni. No chłopie, tak to nie działa smile
Tobie może się wydaje, że takim zachowaniem plusujesz, ale w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót.
Z każdym takim numerem w twoim wykonaniu tracisz resztki szacunku jakim ta kobieta jeszcze ciebie darzy.
W sobotę ci powie, że idzie na randkę i czy mógłbyś z dziećmi posiedzieć i też polecisz w podskokach "bo dzieci"
a tego że idzie na randkę będziesz udawał że nie dosłyszałeś czy jeszcze jej zrobisz kanapki na drogę?
No człowieku kurna weź się zastanów. Z przyjaciółką do innego miasta na weekend? Litości...
Oczywiście że możesz jej pomagać, przynajmniej dopóki oficjalnie się nie afiszuje z nowym przydupasem, no ale nie do przesady,
a to co teraz odwalasz, to jest przesada. Cały czas jej nadskakujesz, wyszukujesz powody, żeby się wykazać i...
i tylko utwierdzasz w przekonaniu, że bez ciebie jest jej lepiej niż miała jak była z tobą.
Myśl.

110

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Nikogo nie upilnujesz 24 h na dobę. Jeździć jeździły zawsze i nigdy nic sie nie działo. Przyjaciółkę znam i wiem gdzie przebywają. Każdy potrzebuje troche czasu dla siebie.
A z radzniem sobie widze, że już to nie działa bo np. dzisiaj nie ma synka w przedszkolu, a jaki tego jest powód dowiem sie później...

111

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Zastanawia mnie jeszcze to czemu dzwoni o kazda pierdole ( nawet ta ktora moze sprawdzic sobie sama np w internecie ) i zawsze dokladnie tlumaczy sie z tego gdzie jest, co robi i z kim jest mimo tego ze ja w to nie wnikam.

112

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:

Zastanawia mnie jeszcze to czemu dzwoni o kazda pierdole ( nawet ta ktora moze sprawdzic sobie sama np w internecie ) i zawsze dokladnie tlumaczy sie z tego gdzie jest, co robi i z kim jest mimo tego ze ja w to nie wnikam.

w zasadzie to jakby się głębiej zastanowić, to dziwne to takie
tu nie chce mieszkać razem, a tu się chce odzywać
powinna mieć focha smile

a skoro u mnie brak empatii, to przecież u niej ma być tak samo wink

powodów może być setki, łącznie z tym że Cię chce kontrolować, denerwować, zrobić z Ciebie diabła, może się boi, może sprawdza czy Tobie jest dobrze bez niej, tylko co to zmienia,

dzwoni!!!! jednemu dzwoni, drugiemu nic "nie dzwoni" big_smile

rzekomo walczyłeś o siebie, o ten związek, o dzieci

przeszkadza Ci że się kontaktuje?? zakomunikuj jej ze nie wiesz po co to robi, że nie potrafisz tego zrozumieć wink że ma to w necie do znalezienia

miej jaja i odrzuć ją,

potwierdzisz wtedy swoją wersje zdarzeń, znajdziesz wytłumaczenie własnego myślenia, że Ona Ciebie, przez to ty masz prawą Ją odrzucić wink
że kolejna wredna "baba" big_smile

z takimi telefonami, to lubi być tak, że milkną wink można poczekać

liczy się co z tym zrobisz/nie zrobisz, a nie powód żebyś wiedział co robić

113

Odp: Już nie wiem co mam robić...
Amethis napisał/a:
flipers napisał/a:

Zastanawia mnie jeszcze to czemu dzwoni o kazda pierdole ( nawet ta ktora moze sprawdzic sobie sama np w internecie ) i zawsze dokladnie tlumaczy sie z tego gdzie jest, co robi i z kim jest mimo tego ze ja w to nie wnikam.

w zasadzie to jakby się głębiej zastanowić, to dziwne to takie
tu nie chce mieszkać razem, a tu się chce odzywać
powinna mieć focha smile

a skoro u mnie brak empatii, to przecież u niej ma być tak samo wink

powodów może być setki, łącznie z tym że Cię chce kontrolować, denerwować, zrobić z Ciebie diabła, może się boi, może sprawdza czy Tobie jest dobrze bez niej, tylko co to zmienia,

dzwoni!!!! jednemu dzwoni, drugiemu nic "nie dzwoni" big_smile

rzekomo walczyłeś o siebie, o ten związek, o dzieci

przeszkadza Ci że się kontaktuje?? zakomunikuj jej ze nie wiesz po co to robi, że nie potrafisz tego zrozumieć wink że ma to w necie do znalezienia

miej jaja i odrzuć ją,

potwierdzisz wtedy swoją wersje zdarzeń, znajdziesz wytłumaczenie własnego myślenia, że Ona Ciebie, przez to ty masz prawą Ją odrzucić wink
że kolejna wredna "baba" big_smile

z takimi telefonami, to lubi być tak, że milkną wink można poczekać

liczy się co z tym zrobisz/nie zrobisz, a nie powód żebyś wiedział co robić

Mnie to w żaden sposób nie kontroluje, ani nie denerwuje.
Azbestowa2 chyba ma rację żeby sie nie odsuwać, bo teraz mam przynajmniej kontrole nad wszystkim i wiem co się dzieje, a złe rzeczy się w tym momencie nie dzieją, bo nie mają kiedy. I wiem to że narazie nic sie nie rozwija i stoi w miejscu.

114

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Dzwoni o każdą pierdołę, ale nie powiadomiła Cię w tak ważnej sprawie jak powód nieobecności syna w przedszkolu?
Widać Twoja kontrola jest tylko pozorna a wiesz tyle ile chce Ci powiedzieć.

115

Odp: Już nie wiem co mam robić...
ósemka napisał/a:

Dzwoni o każdą pierdołę, ale nie powiadomiła Cię w tak ważnej sprawie jak powód nieobecności syna w przedszkolu?
Widać Twoja kontrola jest tylko pozorna a wiesz tyle ile chce Ci powiedzieć.

Zadzwonila zaraz po tym jak wystawilem posta.

116

Odp: Już nie wiem co mam robić...
anderstud napisał/a:

Rozmowa przebiegła bardzo pozytywnie... Serio?
Weź na chwilę stań z boku i zobacz jak to wygląda.
Płaszczysz się i włazisz jej w d...ę pod byle pretekstem, a ona ma ubaw po pachy widząc co się dzieje,
bo nikt przy zdrowych zmysłach, a już na pewno nie ona w to nie uwierzy, że nagle doznałeś cudownej odmiany
i na przestrzeni tygodnia podejście do życia ci się przestawiło o 180 stopni. No chłopie, tak to nie działa smile
Tobie może się wydaje, że takim zachowaniem plusujesz, ale w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót.
Z każdym takim numerem w twoim wykonaniu tracisz resztki szacunku jakim ta kobieta jeszcze ciebie darzy.
W sobotę ci powie, że idzie na randkę i czy mógłbyś z dziećmi posiedzieć i też polecisz w podskokach "bo dzieci"
a tego że idzie na randkę będziesz udawał że nie dosłyszałeś czy jeszcze jej zrobisz kanapki na drogę?
No człowieku kurna weź się zastanów. Z przyjaciółką do innego miasta na weekend? Litości...
Oczywiście że możesz jej pomagać, przynajmniej dopóki oficjalnie się nie afiszuje z nowym przydupasem, no ale nie do przesady,
a to co teraz odwalasz, to jest przesada. Cały czas jej nadskakujesz, wyszukujesz powody, żeby się wykazać i...
i tylko utwierdzasz w przekonaniu, że bez ciebie jest jej lepiej niż miała jak była z tobą.
Myśl.

Co to za dziwne rady, jak to ma nie pomagać? Chyba człowieku nie doczytałeś że tam są dzieci, jego dzieci i o bezpieczeństwo tych dzieci powinien również dbać. Dlatego ma obowiązek przypomnieć jej o wymianie opon na zimowe czy tez samemu wymienić opony, przypominam ci tym samochodem wożone są jego dzieci.
Ciekawe w jaki sposób dowiedziałeś się co czuje jego partnerka i co o nim myśli, może wprost przeciwnie obserwuje jego zachowanie, obserwuje czy się stara i zastanawia się czy jeszcze maja szansę na ponowny związek. Dopóki maja kontakt z sobą to jest duża szansa na naprawę relacji, tylko ona musi ponownie mu zaufać.  Jej wypalanie trwało dłuższy czas i odbywało się w okresie kiedy kobieta potrzebuje szczególnego zainteresowania swojego mężczyzny tu cytat z pierwszego wpisu "Mamy dwóch synów 3 i 0,5 letniego. Od roku się nie układało, dużo kłótni, rozstań, powrotów, obojętności z mojej strony. Dodam, że partnerka przez rok walczyła z naprawą tego wszystkiego a ja nie chciałem ( terapia małżeńska itp )". Tak autorze zawaliłeś i to bardzo odsunąłeś się od swojej partnerki gdy była w drugiej ciąży z tobą, okazywałeś jej obojętność, odchodziłeś i wracałeś. Zafundowałeś jej huśtawkę emocjonalną i to w okresie gdy psychika  kobiety jest szczególnie wrażliwa. Ty takiego stanu nie znasz i nie zna go żaden mężczyzna więc bardzo łatwo było ci grac na jej uczuciach. Kobieta w ciąży staje się prawie bezbronna jeżeli chodzi o stronę emocjonalną. Dlatego zaczęła studzić swoje uczucia do ciebie, stawać się co raz bardziej obojętna w stosunku do ciebie, bo ratowała w ten sposób swoje zdrowie psychiczne i broniła się przed bólem, który jej zadawałeś, miała  zresztą dobrego nauczyciela przy sobie.
Moim zdaniem macie duże szanse na naprawę waszych relacji, twoja partnerka szuka kontaktu z tobą, prosi cię o opiekę nad dziećmi i pomoc w innych błahych sprawach. Po co to robi, być może po to  bo chce kontaktu z tobą i sprawdza cię czy w dalszym ciągu jesteś na  drodze naprawy, czy  już znudziło ci się i odbijasz w druga stronę.
Posłuchaj rad anderstuda to  stwierdzi, ze jednak odbijasz już w druga stronę. Długo psułeś to i naprawiać trzeba długo. Masz szanse tylko nie bądź kąpany w gorącej wodzie i nie wymuszaj na niej decyzji natychmiastowej, bo ona jeszcze nie jest gotowa na podjecie decyzji takiej jakiej ty byś oczekiwał. Powoli zmierzaj do celu, a czuję że wam się uda. Nie słuchaj tych wszystkich "dobrze radzących", bo to nie oni tracą rodzinę.

117

Odp: Już nie wiem co mam robić...
azbestowa2 napisał/a:

Tak autorze zawaliłeś i to bardzo odsunąłeś się od swojej partnerki gdy była w drugiej ciąży z tobą, okazywałeś jej obojętność, odchodziłeś i wracałeś. Zafundowałeś jej huśtawkę emocjonalną i to w okresie gdy psychika  kobiety jest szczególnie wrażliwa. Ty takiego stanu nie znasz i nie zna go żaden mężczyzna więc bardzo łatwo było ci grac na jej uczuciach. Kobieta w ciąży staje się prawie bezbronna jeżeli chodzi o stronę emocjonalną. Dlatego zaczęła studzić swoje uczucia do ciebie, stawać się co raz bardziej obojętna w stosunku do ciebie, bo ratowała w ten sposób swoje zdrowie psychiczne i broniła się przed bólem, który jej zadawałeś, miała  zresztą dobrego nauczyciela przy sobie.
Moim zdaniem macie duże szanse na naprawę waszych relacji, twoja partnerka szuka kontaktu z tobą, prosi cię o opiekę nad dziećmi i pomoc w innych błahych sprawach. Po co to robi, być może po to  bo chce kontaktu z tobą i sprawdza cię czy w dalszym ciągu jesteś na  drodze naprawy, czy  już znudziło ci się i odbijasz w druga stronę.
Posłuchaj rad anderstuda to  stwierdzi, ze jednak odbijasz już w druga stronę. Długo psułeś to i naprawiać trzeba długo. Masz szanse tylko nie bądź kąpany w gorącej wodzie i nie wymuszaj na niej decyzji natychmiastowej, bo ona jeszcze nie jest gotowa na podjecie decyzji takiej jakiej ty byś oczekiwał. Powoli zmierzaj do celu, a czuję że wam się uda. Nie słuchaj tych wszystkich "dobrze radzących", bo to nie oni tracą rodzinę.

Napisze tak: działałem dzisiaj mając gdzieś z tyłu głowy cały czas wypowiedź azbestowej2 i to było chyba najlepsze co mogłem dzisiaj zrobić ! Mogę siąść wieczorem i powiedzieć, że wyszło lepiej niż sam oczekiwałem.

118

Odp: Już nie wiem co mam robić...
azbestowa2 napisał/a:

Nie słuchaj tych wszystkich "dobrze radzących", bo to nie oni tracą rodzinę.

big_smile

a ktoś Tu oprócz autora, bierze ryzyko na siebie

ważne żeby się omamiać nie dawał, sam z drogi nie zbaczał, jeśli nawet to uczyni, nie szukał winy w drugiej stronie

119

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Z zaobserwowanych sytuacji wnioskuje, że lepiej jest jak się dogadujemy. Mamy wtedy ze soba jakis bliższy kontakt, a i ona sie wtedy nie odsuwa ode mnie i jest tak jakoś fajnie. Załatwiłem starszemu synkowi "mikołajki" i ustaliłem, że go zabiorę to nawet zaproponowała żebyśmy jechali razem. Zastanawiam sie tylko czy to nie przez to że chyba tamtego typka już nie ma. Nie obserwuje nic co na to by miało wskazywać. Zawsze ma czas dla mnie i dzieci. Sprawdzałem to na różnych kilka sposobów i jestem w 99% że cos tam poszło nie tak. Azbestowa chyba rzeczywiście trzeba działać po mału a do celu.

120

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Nie skupiaj się na jednej wypowiedzi, czytaj wszystko i wypracuj swoją strategie działania, bo jak napisał Amethis nikt, poza Tobą konsekwencji tych decyzji ponosić nie będzie. A dobrymi radami – jak to mówią, piekło jest wybrukowane.
Nie zrozum mnie źle, życzę Wam jak najlepiej, chociażby ze względu na dzieci.
Ale..nie ulega wątpliwości, że kobieta funduje Ci niezłą huśtawkę nastrojów. Czy to jest spowodowane jej niezdecydowaniem w stosunku do Ciebie, czy fascynacją innym facetem to się pewnie okaże w najbliższym czasie.
Jak sobie przypomnę Twoje poprzednie posty to taka euforia już była, dopóty, dopóki nie zrobiłeś tego co koło domu zrobić należało.
Po tym wszystkim stwierdziła, że seks z Tobą był pomyłką, że się wypaliła, nic nie czuje do Ciebie i masz się wyprowadzić.
Dzisiaj jest ok, fryzura piękna, perspektywa wyjazdu na weekend ekscytująca, będąc w dobrym nastroju, obiecała nawet, że może pójdzie z Tobą i synem na mikołajki.
Hmm..
Pamiętasz jak byłeś podekscytowany wspólnym wyjazdem weekendowym? Potem tym, że zgodziła się na terapię? Co usłyszałeś potem? że chciała iść na tą terapię, żeby w końcu ktoś Ci wytłumaczył, to co ona Ci mówi od miesiąca- że nic z tego nie będzie.

Cokolwiek się stanie, nigdy nie zaniedbuj swoich dzieci.

121 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-16 19:56:08)

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Dla mnie najważniejsze jest to, że minął miesiąc i ten pierwszy etap złości, żalu, pretensji itp Z przemyśleń będę działał narazie tak jak do tej pory. Do końca grudnia jest wiele świąt, naszych ważnych dni, w między czasie spotkanie na terapii małżeńskiej i wtedy się powinno wszystko rozwikłać w którąś stronę. Dużo się będzie działo, ma dwie przyjaciółki do których w zasadzie co drugi dzień jeździ w odwiedziny. Nikogo więcej, a one wyjeźdżają 15 grudnia za granicę na stałe. Z obserwacji widzę, że już z niektórymi rzeczami w domu sobie nie radzi. Pomagam jej to zrobić, ale przy okazji "upominam"
Dzieci to podstawa i pamiętam o tym !

122 Ostatnio edytowany przez anderstud (2016-11-16 21:18:20)

Odp: Już nie wiem co mam robić...
ósemka napisał/a:


Hmm..
Pamiętasz jak byłeś podekscytowany wspólnym wyjazdem weekendowym? Potem tym, że zgodziła się na terapię? Co usłyszałeś potem? że chciała iść na tą terapię, żeby w końcu ktoś Ci wytłumaczył, to co ona Ci mówi od miesiąca- że nic z tego nie będzie.

Od pierwszego postu w tym temacie wyraźnie widać, że laska go zlewa ciepłym moczem, a ten się uczepił i puścić nie chce
zasłaniając się dobrem dzieci i nagłym trylionem bzdetów jak np. rzeczy do zrobienia w domu z którymi ona biedna sobie nie radzi.
Bo wielka filozofia podjechać na stację obsługi samochodem, żeby opony wymienili. Ona sama nie może, on musi. Ludzie litości.
Rób facet jak chcesz, ale jak dla mnie to będziesz tego żałował i znów się wściekał tak jak kilkanaście postów wcześniej,
że te wszystkie twoje starania idą na marne, bo ona i tak cię nie chce, a przecież w internetach pisali, że jak wyczyszczę rynny,
to wszystko dobrze się skończy... W tych samych internetach opisywali setki jak nie tysiące identycznych sytuacji jak twoja
z których każda kończy się tak samo - dopóki jesteś przydatny i można cię wykorzystać, to sobie wierz w co chcesz,
ale pewnego dnia brutalna prawda kopnie cię w dupę tak, że się nie pozbierasz. Jeszcze jakby tego typa w tym układzie nie było,
może byłbym skłonny się wahać czy to aby na pewno jest to o czym myślę, ale jak już się pojawił trzeci bohater w tej historii,
to moim zdanie jest pozamiatane, a twoje wypruwanie sobie dla niej flaków, tylko bokiem ci wyjdzie. Obym się mylił.

123

Odp: Już nie wiem co mam robić...
anderstud napisał/a:
ósemka napisał/a:


Hmm..
Pamiętasz jak byłeś podekscytowany wspólnym wyjazdem weekendowym? Potem tym, że zgodziła się na terapię? Co usłyszałeś potem? że chciała iść na tą terapię, żeby w końcu ktoś Ci wytłumaczył, to co ona Ci mówi od miesiąca- że nic z tego nie będzie.

Od pierwszego postu w tym temacie wyraźnie widać, że laska go zlewa ciepłym moczem, a ten się uczepił i puścić nie chce
zasłaniając się dobrem dzieci i nagłym trylionem bzdetów jak np. rzeczy do zrobienia w domu z którymi ona biedna sobie nie radzi.
Bo wielka filozofia podjechać na stację obsługi samochodem, żeby opony wymienili. Ona sama nie może, on musi. Ludzie litości.
Rób facet jak chcesz, ale jak dla mnie to będziesz tego żałował i znów się wściekał tak jak kilkanaście postów wcześniej,
że te wszystkie twoje starania idą na marne, bo ona i tak cię nie chce, a przecież w internetach pisali, że jak wyczyszczę rynny,
to wszystko dobrze się skończy... W tych samych internetach opisywali setki jak nie tysiące identycznych sytuacji jak twoja
z których każda kończy się tak samo - dopóki jesteś przydatny i można cię wykorzystać, to sobie wierz w co chcesz,
ale pewnego dnia brutalna prawda kopnie cię w dupę tak, że się nie pozbierasz. Jeszcze jakby tego typa w tym układzie nie było,
może byłbym skłonny się wahać czy to aby na pewno jest to o czym myślę, ale jak już się pojawił trzeci bohater w tej historii,
to moim zdanie jest pozamiatane, a twoje wypruwanie sobie dla niej flaków, tylko bokiem ci wyjdzie. Obym się mylił.

Piszę od kilku postów, że typa już nie ma. Akurat to mam jak kontrolować praktycznie 24 h/dobe. Przypuszczałem, że chodzi o "szybki numer" a ze mu sie nie udalo + widzial co sie dzieje to szybko sie zmyl. Pole jest czyste, bo nawet zdzwoniliśmy sie w jednej sprawie do załatwienia i pytała kiedy wpadne.

124

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Okej. Powodzenia.

125

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Dziwny czas przyszedł... z jednej strony mam jeszcze dużą chęć walki, a z drugiej jakoś coraz bardziej oswajam się z myślą, że już nie spełnię swojego jednego z marzeń czyli prawdziwej rodziny którą zawsze chciałem stworzyć i mieć, dzieci, kochającą żonę. Zaczynam łapać jakąś taką dziwną obojętność na to...

126

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:

Dziwny czas przyszedł... z jednej strony mam jeszcze dużą chęć walki, a z drugiej jakoś coraz bardziej oswajam się z myślą, że już nie spełnię swojego jednego z marzeń czyli prawdziwej rodziny którą zawsze chciałem stworzyć i mieć, dzieci, kochającą żonę. Zaczynam łapać jakąś taką dziwną obojętność na to...

Jak rozumieć zaczepki np. na fb typu "Cześć, co z jutrem ?" albo "Przyjedziesz do dzieci ?" itp kiedy ja się nie odzywam cały dzień ?

127

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:
flipers napisał/a:

Dziwny czas przyszedł... z jednej strony mam jeszcze dużą chęć walki, a z drugiej jakoś coraz bardziej oswajam się z myślą, że już nie spełnię swojego jednego z marzeń czyli prawdziwej rodziny którą zawsze chciałem stworzyć i mieć, dzieci, kochającą żonę. Zaczynam łapać jakąś taką dziwną obojętność na to...

Jak rozumieć zaczepki np. na fb typu "Cześć, co z jutrem ?" albo "Przyjedziesz do dzieci ?" itp kiedy ja się nie odzywam cały dzień ?

Flipers, a czy Tobie trzeba przypominać że masz dzieci, że masz partnerkę, że chciałeś się zmienić???

Nie pytaj się głupio "co to znaczy",  tylko bądź tak blisko nich, żeby nie musiała się Ciebie pytać czy jeszcze o nich pamiętasz.
Po prostu odrzuc swoje "ja" i bądź z nimi.

128 Ostatnio edytowany przez flipers (2016-11-17 23:05:04)

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Szybki obród sprawy. Dzisiaj pojawił się typek. Umawialismy sie, ze jak sie bedzie chciala z kims spotykac to narazie nie na oczach dzieciakow. Zlamala zasade ! Co robic ? Mam nerwa wrr ale tlumie narazie w 4 scianach
Napewno bedzie dzwonila rano - mam ochote odebrac i powiedziec " Nie chce mi sie z Toba rozmawiac dziewczyno"
napewno bedzie wiedziala o co chodzi.

129

Odp: Już nie wiem co mam robić...
flipers napisał/a:

Szybki obród sprawy. Dzisiaj pojawił się typek. Umawialismy sie, ze jak sie bedzie chciala z kims spotykac to narazie nie na oczach dzieciakow. Zlamala zasade ! Co robic ? Mam nerwa wrr ale tlumie narazie w 4 scianach
Napewno bedzie dzwonila rano - mam ochote odebrac i powiedziec " Nie chce mi sie z Toba rozmawiac dziewczyno"
napewno bedzie wiedziala o co chodzi.

Tak jak pisalem wglad mam praktycznie 24h co sie dzieje. Typek byl w "odwiedziny" po 2 tygodniach w godz 20-23 i teraz:
EMOCJE TRZEBA SCHOWAC DO KIESZENI i zastanawiam sie czy:

1. Udawac, ze nic nie wiem i zaproponowac jutro wspolny wieczor ? Jezeli sie zgodzi bede wtedy wiedzial czy ciagnie dwie sroki za jeden ogon. Mnie kryje przed nim, a jego przede mna - tak to wyglada

2. Wyjasnic zeby delikatnie mowiac "siadla sobie na dupie i nie pograzala sie w klamstwach" ?

Pomóżcie, napewno jutro rano bedzie dzwonila jak gdyby nigdy nic i tlumaczyla sie zmyslonymi klamstwami.

130

Odp: Już nie wiem co mam robić...

Nie chciałeś słuchać jak od razu mówiłem, to i teraz nie posłuchasz, więc jakiej pomocy oczekujesz?
Przecież sprawa była jasna i oczywista od samego początku, ale ty wolisz udawać, że to deszcz pada.
No i masz tego skutki. Może jeszcze coś w domu pomożesz i zrobisz zanim gach przyjdzie na gotowe...

Posty [ 66 do 130 z 283 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Już nie wiem co mam robić...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024