Hej
Wlasnie posypał mi się 14-miesięczny związek i chciałbym od Was usłyszeć jakieś konstruktywne opinie i porady( od moich znajomych usłyszę Pierdol to na dobre ci to wyjdzie więc pisze tutaj).
Zacznę od przedstawienia mojego związku.
Ja mam 21 lat ona 19 i pochodzimy z tej samej miejscowosci jakieś 5 min z buta do siebie. Mała miejscowość więc Praktycznie znaliśmy się od zawsze. Wszystko zaczelo sie od tego ze pomagałem jej kilka razy rozwiązać zadania z matmy. Fotka na fb i rozwiązuje. Potem dowiedziałem się że interesuje sie tym samym co ja, ta sama muzyka, światopogląd. Ideał. Tak zaczęliśmy się poznawać i zostaliśmy ziomkami. Jakoś w lipcu ubiegłego roku przypadkowo spotkaliśmy się na 18-stce mojego kuzyna. Pod wpływem alkoholu zaczęliśmy się całować(moj pierwszy pocałunek). Tak to w ciagu miesiaca wyewoluowało w zwiazek.
Jednakże nic nie może być idealne. Po miesiącu zwiazku zaczęła sie szkoła(jej klasa maturalna )i okazalo sie że moja luba ma straszne problemy z stresem a jej tata był alkoholikiem i cierpi na syndrom dda( dorosle dzieci alkoholików). Zaczęła się ciąć miała ciągle mysli samobójcze. Przez cały czas Ją wspieralen. Zaczęła się leczyć farmakologicznie. Na szczęście przynioslo to efekty.
Jakoś w połowie kwietnia zauważyłem ze coś się dzieje. Np. Gdy się pytałem czy mnie kocha to zamiast tak slyszalem mhmm lub ciszę. Po kilku dniach usłyszałem że musimy się rozstać bo "teraz musi nauczyć sobie radzić sama, ogarnąć swoje życie bo niedługo matury i nie wie czy mnie kocha". Po 2 jednak tygodniach się zeszliśmy. Znowu bylo cudownie az do końcówki lipca. Wtedy rozegrala sie ta sama akcja co wczesniej tyle ze nie zerwala tylko powiedziała że "potrzebuje paru dni samotności zeby sie zastanowić nad sensem naszego zwiazku. Po kilku dniach odezwała się i przeprosiła ze wogóle tak pomyślała. Żyliśmy tak sobie spokojnie az to tego tygodnia.
Umówiła się w wtorek na piwo po pracy z kolegami z pracy. Skończyła po 20 wiec piszę do niej SMSa "kocham Cię ". Odpisała" spoko". Dziwilo mnie to i zadzwoniłem do niej powiedziala ze nie ma czasu rozmawiać bo jest z znajomymi i się rozłączyła. Nie wiedziałem gdzie idzie i przypuszczalem tylko z kim. Wczesniej mi powiedziała ze bedzie wracała ostatnim pociągiem(jakoś przed 0.00). Starałem sie do niej dodzwonić miliony razy ale bez skutecznie.Zaczalem Się martwić (ona sama z facetami ktorych zna max tydzień). Jakoś po 1 zadzwoniła do mnie jej mama co się dzieje bo skończyła pracę o 20 a jeszcze jej w domu nie ma.( nie wiedziala o piwie). Zacząłem znowu dzwonic i wkoncu odebrała. Zapytałem sie sie gdzie i z kim jest- odparla" a co cie to interesuje? " potem dodala" ten zwiazek nie ma już sensu bo nie kocham juz ciebie" i sie rozlaczyla. Nad ranem jej mama dala mi znać ze wraca kolo 7 pociagiem. Ubrałem sie i poszedlem na stację to wyjaśnić. Byla oschła ale przeprosila i powiedziala że zrobila to tylko dlatego żebym dał jej spokój O. o. Nie spałem całą noc i usnąłem z nią. Gdy wstaliśmy zaczęła insynuować że mam w dupie ustawę antyaborcyjna( choć to wyssane z palca bo ta ustawa to dla mnie przesada). Powiedziała znowu ze nie widzi sensu w naszyn zwiazku i zebym poszedl do domu bo chce wszysto przemyslic.
Dziś zerwała z mną. Stwierdziła ze czuje się niespelniona jako kobieta i jako czlowiek. Powiedziała że nadal mnie kocha ale to nie jest to jak na poczatku zwiazku i nie chce tego naprawiać. Zamurowalo mnie i wychodząc podziękowałem za 14 cudownych miesiecy. Wybuchła płaczem i stwierdziła ze Powinnienem ja teraz znienawidziec a nie dziękować.. Odparlem" co? Miałaś nadzieje ze będę skurwysynem i cie wyklne żebyś miała pretekst mnie znienawidzić? " chyba trafiłem w sedno bo zaczęła coś mówić i w połowie urwała i kazała mi iść już.
Strasznie mnie zastanawia ta ostatnia sytuacja bo w ogóle jej nie rozumiem. Tak jakby walczyła z samą z samą sobą czy z mna być czy nie...
Teraz wlasciwa treść postu czyli jak sądzicie czy spróbować jakoś odbudować ten zwiazek czy sobie odpuścić? Kocham ją ponad wszystko ale nie chcę być w niestabilnym zwiazku.
Dodam jeszcze że przez cały nasz związek spedzlalisny praktycznie caly wolny czas z soba w domu. z moimi znajomyni to tylko na piwo mozna iść i tylko w plener a luba miała falszywe przyjaciółki. Rzadko tez gdzies wspólnie wychodziliśmy. No chyba ze na spacerek lub rowerek.
Ps. Przepraszam za długą historie ale musiałem to z siebie wylać. Jak macie jakieś pytania to śmiało. Nie bede przedłużał tego postu.