gojka102 napisał/a:To,że nie spotkałaś się z tym co o ONkach napisałam nie oznacza,że to nie istnieje.Widocznie mały kontakt masz z psami z hodowli a Twój piesek i psiaki kuzyna to pewnie takie mieszane ONki.Jak wiesz,że dysplazja jest dziedziczna a Twój piesek zapewne jest kundelkiem-wnioskuję to po tym,że nie chcesz napisac nazwy hodowli-to czemu chcesz zapobiegać jeśli rodzice Twej suczki nie mieli badań tej choroby dotyczących?
To ze ty spotkalas same stajace deba na smyczy i zjadajace samochody onki nie oznacza ze wszystkie takie sa.
Ja mialam dwa swoje onki plus kupe fosterow, takich dla ktorych bylam tylko domem tymczasowym. O fosterach sie nie wypowiem bo nigdy calej historii nie znalam ale o swoich dwoch onkach moge sie co do dnia wypowiedziec.
Dysplazja.
Otoz kazdy pies rasy sredniej moze jej doznac, nie tylko onki. Przekatowanie tylnich nog sie zdarza ale nadal mozna znalezc hodowle gdzie produkuje sie szczaniaki o tzw prostych grzbietach a nie spadzistych. Wiec to jest wolna wola kupujacych jaka hodowle wybiora taka z prostym grzbietem czy taka gdzie pies wyglada jak w wiecznym polprzysiadzie. Moja suka ma prosty grzbiet i zero dysplazji w wieku 9 lat. Nadal zyje i ma sie dobrze. Samiec mial dysplazje od malego ale koniec koncow nie ona go zabila i do ostatnich swoich dni nie mial z chodzeniem czy niedowladem zadnych problemow.
Zapobiegac dysplazji rzeczywiscie sie nie da ale mozna zminimalizowac jej impakt. To oznacza regularne kontrole w wieku szczeniecym, nie podawanie zbyt wielu preparatow wapniowych i ograniczanie wchodzenia i schodzenia po schodach szczeniaka. Doroslemu psu juz to zadnej roznicy nie zrobi. Jak kazda choroba dziedziczna dysplazja moze dotknac kazdego psa, takiego na ktorego wlascicie chucha i dmucha tez.
Witaminy sie powinno psu podawac czy tak czy tak. Odpowiednie do masy i wieku oczywiscie.
Dobrze wychowany i zrownowazony onek jest swietny z dziecmi i innymi zwierzetami. Jak kazdy zreszta pies. Moje oba byly prowadzone na tyle dobrze ze okoliczne dzieciaki bawily sie z nimi do woli, koty je nie obchodzily a listonosz mowil ze tylko do moich psow ma zaufanie. Moja sucz obecnie mieszka z 4 fretkami i po wlasciwej introdukcji oba gatunki egzystuja ze soba w miare spokojnie. Zamieszek nie ma. Zaden z moich psow nie zniszczyl mi domu w wiekszym stopniu ale juz dwa labki sasiada zjadmy mu kuchnie w pol godziny. Widzialam to co z niej zostalo, udalo sie tylko kran i zlew uratowac. Lodowki juz nie.
Onek zle prowadzony bedzie koszmarem. Podobnie jak husky, rottweiler czy doberman. Zle prowadzony York tez jest okropny.
Jesli chodzi o zdrowie generalne to zaden z moich onkow nie cierpial na zadne choroby. Skaleczonych poduszek na lapach nie licze bo to wypadki losowe byly. Zaden nie mial alergii pokarmowej, nie byly odporne na wirusy czy zatrucia. Luka zmarl na chorobe autoimmunologiczna w slusznym juz wieku 8 lat. Takie cos moze sie zdarzyc w kazdej rasie. Sadie zawsze byla zdrowa, do dzisiaj nic jej nie jest. 9 lat skonczyla 2 tygodnie temu.
Czesto slysze ze onki szczekaja wiecej niz ustawa przewiduje. Mysle ze to zalezy od osobnika. Luka more darl czasami i tylko jak mu sie ktos obcy przed domem krecil. Okoliczne dzieciaki i inne psy rozpoznawal i go nie obchodzilo co robily. Obcy zostali bezwzglednie obszczekani ale juz listonosz po kilku wizytach przestal byc obcy. Sadie w domu wcale nie szczeka. A jak wychodzi to szczeka tylko wtedy kiedy ja zaczynam wyc
A wyje zeby ja sprowokowac. Ona wyje spowrotem i tak sobie rozmawiamy przez kilka minut.
Poza tym wcale. Nawet jako szczeniak nie szczekala.
Fostery roznie. Jeden z daleka i tylko na dzieci, ale znajac jego historie wiedzialam ze gnojki go gnebily. Nie atakowal ale z daleka ostrzegal. Inne z kolei w ogole nigdy glosu z siebie nie wydobyly. Moze poza popiskiwaniem w oczekiwaniu na miske lub ciastko.
Moje prywatne onki chodzily na szkolenia. Obowiazkowo od szczyla. Policyjne treningi sa dla psow troche ulepionych z innego materialu i porownywanie ich ze szkoleniami cywilnymi jest chybione. Od psa policyjnego oczekuje sie nieco innych cech niz od przecietnego onka.
Onki lubia ludzi, lubia prace z nimi i maja ogromne mozliwosci intelektualne wiec szkoda by bylo taka okazje zmarnowac i wlasnego onka nie trenowac. Onki sa wrazliwe na zle traktowanie ze strony swoich ludzi. Jesli ich czlowiek o nie nie dba to one to odreagowuja a ze sa slusznego rozmiaru i postury to i wlasnie przez to maja wiecej problemow.
Moje fostery przychodzily do mnie w roznym stanie ale kazdego udalo mi sie mnie lub bardziej ulozyc do zycia wsrod ludzi. Do dzisiaj dostaje kartki i zdjecia.
Generalnie onek jest dobrym ale wymagajacym psem. Potrzebuje ruchu, treningu i milosci. Bez tego zaczyna miec problemy.
Moje fostery po poczatkowym okresie adaptacyjnym nie stwarzaly zadnych problemow. Nie niszczyly, nie atakowaly sie nawzajem, nie chorowaly. Robilam z nimi co chcialam. Uczylam, szkolilam, mylam, czesalam. Psa trzeba zrozumiec i dac mu to czego potrzebuje. Wtedy nie ma zadnych problemow.