brzoskwineczka Doskonale Cię rozumiem,jak czytam to co piszesz to jakbym czytała o swoich dolegliwościach.Moja historia jest bardzo długa pisałam o niej na tym forum już nie raz w różnych wątkach.Trwa to u mnie już od wielu lat.Postaram się w pewnym skrócie to opisać.na początku moje dolegliwości objawiały się tym,że drętwiały mi nogi i ręce,na początku jakoś się tym nie przejmowałam,jednak kiedy zaczęło się to powtarzać coraz częściej wystraszyłam się.zaczęły dopadać mnie lęki,bałam się,że coś mi się stanie,raz pojechałam na pogotowie innym razem zadzwoniłam i pogotowie przyjechało do mnie.Oczywiście za każdym razem słyszałam,że to nerwica.Przepisany miałam afobam ale kazali mi go przyjmować tylko doraźnie,jak nie będę mogła sobie poradzić.Z jednej strony byłam spokojniejsza,że nic poważnego się nie dzieje,że to tylko nerwica z drugiej nie do końca w nią wierzyłam.później zaczęło być coraz gorzej,zaczęły się problemy z sercem,bardzo przyśpieszony puls,robiło mi się słabo,tak jak bym odpływała,następnie coś się zaczęło dziać z moimi oczami,rozmazany obraz,podwójne widzenie kiedy patrzyłam na zegar z wyświetlaczem lub telewizor.Do tego dochodził lęk i niepokój.Zawroty głowy,byłam bardzo słaba,myślałam tylko o tym,żeby się położyć,najlepiej jak spałam i niczego nie byłam świadoma.jednak kiedy tylko się budziłam koszmar powracał.Nikt mnie nie rozumiał.Mąż chciał,żebyśmy gdzieś jechali,gdzieś wyszli a ja nie byłam w stanie.Uważał,że to tylko moje wymówki.ile ja się wtedy napłakałam,na modliłam,wpadałam w rozpacz.To nie było życie.Pójście do pracy to dopiero był koszmar,nikt nie wiedział przez co przechodzę,do wszystkich się uśmiechałam,robiłam co do mnie należało,a kiedy coś mnie dopadało zamykałam się w jakimś pomieszczeniu,żeby nikt nie widział co się ze mną dzieje.Czasami kiedy byłam na zakupach musiałam wyjść ze sklepu,bo robiło mi się słabo.Później zaczęłam chodzić od lekarza do lekarza robiłam masę różnych badań.Wychodziło podwyższone ob,ciągłe stany podgorączkowe,nieraz anemia.Ale nic poważniejszego.Zaczęłam chodzić do psychiatry,psychologa.Przez pewien czas brałam leki ale nic nie pomagały nie chciałam się nimi faszerować.Nie do końca uwierzyłam w nerwicę,chociaż przez tą niepewność co się ze mną dzieje pewnie się jej nabawiłam.Po jakimś czasie dopadły mnie bóle nóg ,nie mogłam sobie z nimi poradzić.Moja pani doktór patrzyła na mnie jak na wariatkę,obejrzała moje nogi,stwierdziła,że nic na nich nie widzi i wysłała do domu.Ból się utrzymywał przez 2 tyg przechodził i po dwóch tyg znów się pojawiał.W końcu zrobiłam badanie na boreliozę.Byłam pewna ,ze nic nie wyjdzie,chciałam jednak sprawdzić,bo objawy pasowały też do boreliozy.A kleszcza miałam raz w życiu i to kilkanaście lat wcześniej.Byłam w szoku kiedy odebrałam wynik i okazało się,że wynik jest dodatni,bardzo przekroczył normy.Lekarz który zobaczył wynik natychmiast skierował mnie do szpitala.Z jednej strony byłam przerażona z drugiej się ucieszyłam,że w końcu wiadomo co mi jest i w końcu zostanę postawiona na nogi.Niestety borelioza nie jest łatwa do wyleczenia,minęło już parę lat od pobytu w szpitalu.Wiem,ze nigdy nie będę całkowicie zdrowa,że w każdej chwili może być jeszcze gorzej,nauczyłam się z tym żyć zaakceptowałam swoją chorobę.Bardzo schudłam kiedy się to wszystko zaczęło i tak mi już pozostało.Kiedy przestałam się z tym wszystkim ukrywać wśród znajomych jest mi też dużo łatwiej,koleżanki potrafią mnie wysłuchać i rozmawiać na ten temat.Okazało się że niektóre z nich też chodzą do psychologa,mają nerwicę.Zrozumiałam,że ludzi z różnymi chorobami jest pełno w okół nas.Najbardziej mi przykro,że w takich momentach nie mogę liczyć na swojego męża.Kiedy dopadło mnie to paskudztwo leżałam na łóżku i płakałam,prosiłam,żeby do mnie podszedł przytulił mnie,to tylko mnie wyszydził i siedział niewzruszony przy komputerze.Do dziś nie mogę sobie wybaczyć,że tak się przed nim upokarzałam.A teściowa kiedy się dowiedziała co mi jest,to tylko ostrzegła,żebym nie opowiadała swoim kuzynką jak będę na wsi bo wszyscy będą o mnie mówić.Ale się rozpisałam.Ale nawet mi lepiej kiedy tak wszystko z siebie zrzuciłam.