Jako, że dział się zgadza postanowiłem tutaj napisać. Postanowiłem opisać swoje doświadczenia i z jednej strony oczekuję porady, ale z drugiej strony może ta wypowiedz komuś pomorze, kto jest w podobnej sytuacji. Nie wiem, dlaczego, poczułem jakiegoś doła i chciałem chyba otrzymać poradę i osąd w tej sprawie, może chciałem przemyśleć te sprawy i uporządkować.
Pierwsze trochę o osobie: mam 21 lat, jestem studentem studiów ścisłych, stypendystą, dodatkowo pracuję. Jestem zadowolony z swojej kariery, wiedzy, osiągnięć naukowych i zarobków, ale dążąc do tego zapomniałem trochę o sprawach osobistych. Jestem osobą raczej poważną, ale z poczuciem humoru, kulturalną, inteligentną, wierzącą, nie bawię się uczuciami innych szczególnie odnosząc to do relacji damso-męskich. Rzadko chodzę na imprezy i jakieś zabawy, nie lubię raczej balowania, co nie oznacza, że nie mam osobistych pasji, lubię podróżować, chodzić do kina, kawiarni, spacery, jazda na rowerze i można by tak wymieniać.
Myślałem o dziewczynach, ale też przez nieśmiałość nigdy nie działałem. Spodobało mi się kiedyś kilka dziewczyn, chciałem jakoś je odszukać, przełamywałem się, ale jakoś nic nie wyszło. Niedawno postanowiłem spróbować podrywu w Internecie, a dokładnie przez FB. Znam osoby, które się tak poznały, więc pomyślałem, e jest to jakieś rozwiązanie dla mnie.
Na początek znalazłem dwie dziewczyny, które mi się bardzo spodobały nie wiem, dlaczego, ale nie napisałem do nich, wcześniej, a dopiero do jednej z nich w wakacje. Zachowałem się jak totalny desperat, wysłałem wiadomość, ona trafiła do skrzynki inne, napisałem jeszcze raz, w końcu pomyślałem, że nie przeczytała i wysłałem zaproszenie, znowu je ponowiłem i tak dalej. W końcu dziewczyna odpisała mi, że nie jest zainteresowana tą rozmową, z dzisiejszej perspektywy nazywam to po imieniu, ale wtedy byłem zły, bardzo źle się poczułem. Był to taki pierwszy cios, ale pozbierałem się i pomyślałem, żeby trochę poczytać, przeczytałem wiele rad doświadczonych mężczyzn, jakiś poradników i wtedy dotarło do mnie, że zachowałem się jak ostatni kretyn i ośmieszyłem się maksymalnie. Spróbowałem nowych technik, już mądrych kolejny raz i trafiłem na dziewczynę zajętą, takie coś od razu urywałem często z tekstem: ?życzę Wam szczęsna?, wcale niewymuszonym. W końcu trafiłem na dziewczynę, która odpisała, ale jakoś rozmowa nie parła do przodu, nie była specjalnie zainteresowana. Kolejny strzał bym z dzisiejszej perspektywy najlepszy. Dziewczyna wydawała mi się ładna, na dodatek bardzo zdolna, laureatka olimpiady. Odpisała, bardzo miło i z mocnym zainteresowaniem, jak do mnie pisała była na wakacjach daleko za granicą, codziennie pisaliśmy przez dobry miesiąc. Często o głupotach, czasem o rzeczach, o których nie mówi się na początku i niby nudnych, karierze, przyszłości, chętnie słuchała o moich planach, osiągnięciach technicznych i ja podobnie. Miałem się z nią spotkać, po powrocie i później nic nie pisała, ja myślałem, że nie przyjechała i trochę się wkurzyłem, ale chciałem dalej kontynuować, kiedy dodałem ją do znajomych zauważyłem, że nasze życie trochę się równi ona lubiła wypady z przyjaciółmi, zagraniczne wyjazdy i czuję się źle z tym, co powiem, ale wydała mi się mniej atrakcyjna fizycznie, zrezygnowałem z przypomnienia o spotkaniu i się po woli starałem się kończyć znajomość tak żeby jej nie zranić, nawet celowo starałem pokazać siebie jako złego i nieodpowiedniego, żeby nie pomyślała, dlaczego tak naprawdę kończę (chciałem, aby sama skończyła, żeby jej nie zranić). Ona jednak była ciągle zainteresowana rozmową, w końcu chyba pojedynczej urodzinach przestałem pisać . Złożyłem jej życzenia z czego była bardzo zadowolona. Już podczas tego poznałem inną dziewczynę, która wydała mi się na pierwszy rzut oka jak modelka, pomysłami sobie, że nie odpisze a ku mojemu zdziwieniu odpisała i na dodatek sama zaczęła zadawać pytania, komplementować. Byłem wtedy tak bardzo zadowolony, że to mnie motywowało do kończenia rozmowy z tą wcześniejszą dziewczyną. Ale ciągle czułem się jak dupek, który poleciał na urodę tej drugiej i czułem się źle, z tym. Wymieniałem z tą nową dziewczyną długie wiadomości i po chwili miałem pomysł ją zaprosić i umówić się, ale zacząłem dostrzegać sprawy, które mnie strasznie zniechęcały. I znowu wstyd mi to pisać, ale jej rodzina dawała sporo zdjęć na nk i FB, i jakoś stwierdziłem, że to nie ludzie dla mnie, nie wiem po prostu mnie to jakoś odstręczało a na dodatek dziewczyna wydawała mi się pulchna, czego strasznie nie lubię. No i sama coraz mniej pisała, z coraz większymi opóźnieniami nie potrafiłem tego zatrzymać, z wyżej wspomnianego powodu, aż w końcu przestała, chyba zanudziłem ją swoją ambitnością i mówieniem o tym, co robię, a nie tylko o wspólnych tematach. Szczerze nie żałowałem jakoś mocno.
Później znowu pisałem do innej dziewczyny i znowu była mną zainteresowana. Tym razem już nie wymieniliśmy się wiadomościami a pisaliśmy czasem 3 godziny, rozmawialiśmy o studiach proponowałem pomoc. W końcu zaproponowałem spotkanie, trochę bez pretekstu, ale po prostu. Odmówiła dziwnie, że nie ma czasu na to. Przypomniałem sobie wtedy tą samą sytuację, z tą pierwsza jednak ona napisała, że teraz nie ma czasu, bo jest na wakacjach itp., a później chce się spotkać z koleżankami ? opisała szczegółowo, dlaczego, pewnie, dlatego że tak była na prawdę i że później może się spotkać. W tym przypadku tak jakbym dostał w twarz, wkurzyłem się i zakończyłem tą znajomość i byłem trochę zły. Tym, w jaki sposób odmówiła i jeszcze pytała się czy to rozumiem. Pisałem wtedy znowu do innej młodszej maturzystki (było to już w nowym roku akademickim), fajnie znowu szło w inny sposób, ale fajnie, miała się zastanowić nad spotkaniem, ale odmówiła a parę dni, podpytałem się dlaczego a ona stwierdziła, że jestem dla niej zbyt mądry i nie pasujemy do siebie, ja studia i praca ona wiecznie imprezy, chyba uważała mnie za nudziarza.
Znowu szukałem nowych znajomości, ale znowu stałem się desperatem pisałem jednocześnie do wielu dziewczyn i bez skutku, z jakimiś tam trochę rozmawiałem, ale nie zbyt długo. Pisałem też do kilku znajomych tej pierwszej dziewczyny, raczej nie koleżanek, ale znajomych, z jedna też nawet fajnie się rozmawiało, ale jakoś nie koniecznie. Poznałem wtedy dwie studentki, które mi imponowały jedna studentek prawa a druga ekonomi, zależało mi, ale jakoś nie był zbytnio zainteresowane i sam zakończyłem. Później trochę myślałem i przerwałem te akty desperacji. Postanowiłem napisać na nowo do tej dziewczyny, która mi odmówiła spotkania i do tej, co maturzystki ? dać im drugą szansę. Z tą maturzystką nic nie wyszło, ale ta pierwsza bardzo miło mi odpisała i sama pytała, co u mnie. Opowiedziałem jej o przykrym zdarzeniu, jakie miało miejsce wtedy, kiedy nie pisaliśmy, tak, że te 2 miesiące przerwy trochę wytłumaczyłem (nie wprost). Obiecałem sobie, że będę z nią pisał, i zaproponuj spotkanie, ale znowu odmówiła, ale tym razem mocno tłumaczyła. Dalej rozmawiałem i zapytałem wprost i dowiedziałem się, że miała niedawno jakieś problemy z chłopakiem nie wiem czy się rozstali i wrócili i znowu rozstali czy ja skrzywdził, ale napisała, że nie chce się spotkać, bo nie chce się pakować w nowy związek na razie. Ja napisałem, że rozumiem i że nie odpuszczę, ale nie będę naciskać. Długo rozmawialiśmy czasem odpisywała krótko, czasem bardziej zaangażowana, poznawaliśmy się coraz mocniej. Wysilam się raz nawet finansowo, ale głównie umysłowo, sama do mnie raczej nie pisze, jak już, aby wysłać zadanie. Nie wiem, co o tym myśleć, jest atrakcyjna, ale raczej nie jest ambitna nie ma planów wielkich na przyszłość tak jak ja i ta pierwsza dziewczyna, z której pisałem.
Zaczynam chyba coraz szybciej dojrzewać w relacjach damsko-męskich i czuję dziwna uczucie, jak ta dziewczyna, z którą teraz odpisuje krotko i jakoś z nie dużym zaangażowanie, (chociaż nie wiem czy nie ma takiego stylu pisania), nie interesuje się moim życiem zawodowym, planami na przyszłość itp., jak już studiami.
Po woli dochodzę do wniosku, że ta dziewczyna, z którą pisałem pierwsze była najbardziej zbliżona do mnie. Czuje się trochę dziwnie z dzisiejszej perspektywy coraz częściej myślę, że zachowałem się w stosunku do tej pierwszej dziewczyny, głupie Było, że podrywałem jakieś jej znajome, (chociaż ona raczej o tym nie wiedzie). Już jak miąłem urodziny jakiś czas temu to tak podświadomie miałem nadzieje, że napisze mi choćby na osi czasu na FB życzenia i wtedy chyba bym wyjaśnił jakoś to, że nie pisałem i spróbowałbym dalej. Ale nie mam jej tego za złe, bo ja na jej miejscu bym tak na pewno nie zrobił. Nie chciałbym zacząć czegoś na dwa fronty i to na poważnie, dlatego zaproponuję spotkanie jeszcze raz trzeci i strzelę tym jak nie wyjdzie. I na spokojnie zastanowię się czy nie napisać do tej pierwszej. Może się uda. Nie umiem opisać tego, co czuję i może czuję się wykorzystany lub niedoceniony przez tą obecną, i dlatego mam jakieś takie myśli dobre o tej pierwszej dziewczynie. W zasadzie nigdy nie byłem na nią nawet zły ? nigdy nie dała mi powodu. Z wszystkimi tymi innymi dziewczynami o rozmawiałem o muzyce/ filmach/ studiach byle, czym bo inaczej trudno byłoby znaleźć wspólny temat, ale w zasadzie z tą pierwszą odpisywałem swobodnie zawsze wiedziałem, co napisać, A najlepsze jest to, że mieliśmy tyle tematów, że nawet nie rozmawialiśmy o muzyce i filmach czy coś takim. Rozmawialiśmy na wiele dojrzałych tematu swobodnie. Ta dziewczyna jest odjemnie 2 lata młodsza (w zasadzie ta, z którą dalej rozmawiam też), ale wydaje się być bardzo dojrzała i mi to zaczyna teraz coraz mocniej imponować. Nie wiem czy nie ma tak, że się docenia to co się straci. Boję się, że jak ją poznam to nie będzie mi odpowiadać, że nie jest tak atrakcyjna fizycznie, bo to też przyciąga jednak facetów, ale z drugiej strony. Spotykam na uczelni również dziewczyny i z nimi współpracuje (zawodowo), raczej zajęte, i nie koniecznie atrakcyjne, ale tak w świecie realnym wcale mi to nie przeszkadza i wydaje, że mógłbym z niejedną z nich się spotykać na platformie osobistej a nie zawodowej.
Dużo napisałem, i muszę to podsumować. Rozmawiam teraz z dziewczyna, która dwa razy odmówiła spotkania w końcu podając powód, ale nie wiem czy aż tak się dobrze dogadujemy, wydaje mi się być trochę dziecinna i czasem mało ambitna nie taka, jaki jest mój ideał (piękna i mądra), ale też mi to nie przeszkadza, ale właśnie za każdym razem jak się produkuję żeby jej pomóc ona odpisuje bez dużego zaangażowania to myślę o tej pierwszej. Może się zbyt staram, a dziewczyna nie che łatwego łupu. Stale myślę, aby spróbować z tą pierwszą minęło już pół roku, ale stale to wraca. Pisałem też z samego początku o dwóch dziewczynach, jedna nie była zainteresowana a do drugiej nie napisałem. Ta właśnie, do której nie napisałem jej dość atrakcyjna i mądra, niestety mieszka teraz trochę daleko, bo studiuje w innym województwie, na lepszej uczelni (a ja też właśnie chciałem kiedyś iść na najlepszą uczelnię w Polsce), ona chyba przyjeżdża tutaj nie wiem czy nie spróbować napisać wydaje się być bardzo interesująca, a mieszkała (zanim przeprowadziła się do innego województwa) kilka kilometrów ode mnie ?.
Może wyda Wam się, że jestem strasznie wrażliwy, jestem, ale nie aż tak mocno, ale strasznie się przejmowałem ze zranię tą pierwszą dziewczynę i dalej czuję się jak dupek trochę z tego powodu. I głupio mi za moje zachowanie w stosunku do niej (o chyba wszystkich sprawach, o których tutaj pisałem nie wie).
Wiem, że każdy z Was ma swoje problemy i swój czas dla siebie i nie ma ochoty czytać tych prawie trzech stron A4, ale będę wdzięczny za odpowiedzi i rady lub skomentowanie tego, co czuję i co robiłem.