Może mój ''problem'' wyda się głupi i błahy, ale mój facet używa takich zwrotów jak ''kochanie'', "myszko" do swoich najbliższych koleżanek, z którymi łączy go zwykłe kumpelstwo. Nie wiem, być może przesadzam, ale uważam, że tego typu zwroty powinny być zarezerwowane tylko dla swojej ukochanej, a nie dla koleżanek... Przyznam, że jest mi przykro kiedy słyszę jak przy mnie odnosi się w ten czuły sposób do innych kobiet. Kiedyś słysząc jak nazywał mnie swoim kochaniem i skarbem czułam się w jakiś sposób wyjątkowa, a teraz już nie bardzo... w końcu ma same skarby i kochania wokół siebie.....
Co sądzicie dziewczyny? Taka sytuacja byłaby dla Was denerwująca, czy to ja przesadzam? Bo niestety przyznam, że mam do tego skłonność ;P
Pozdrawiam!
To jest akurat niewielki problem myślę, który można załatwić rozmową. Poprostu powiedz mu że ci się to nie podoba i tyle. To bardzo proste mówić o tym co nas denerwuje u kogoś a to bardzo ważne. No chyba że do ciebie już tak nie mówi a do innych owszem to już inna bajka
To jest akurat niewielki problem myślę, który można załatwić rozmową. Poprostu powiedz mu że ci się to nie podoba i tyle. To bardzo proste mówić o tym co nas denerwuje u kogoś a to bardzo ważne. No chyba że do ciebie już tak nie mówi a do innych owszem to już inna bajka
Tylko rozmowa.
Zaproponuj mu, by sie wysilił dla Ciebie w słownych czułościach, skoro dotychczasowe określenia uważa za uniwersalne.
Wiesz, to bardzo zależy od sytuacji. Ja osobiście nie przepadam jak facet tak szasta słodkimi słówkami do wszystkich dziewczyn naokoło, zwłaszcza w taki bardzo osobisty sposób. Po prostu uważam, że to średnio brzmi, wygląda na taką jakąś nieszczerą, wymuszoną poufałość. Mam takiego niechcianego adoratora, który non stop do mnie mówi "ślicznotko", cały czas prawi tanie komplementy i przez to gościa zwyczajnie nie trawię. Unikam jego towarzystwa jak ognia.
Natomiast czasami to jest zwyczajnie miłe, niektórzy koledzy mówią do mnie czasem per "królowo", "piękna", "laska" i to jest takie zupełnie bez podtekstu, luźne, przyjacielskie trochę żartobliwe i z tym problemu nikt nie ma.
Cóż...Dla mnie też to byłby problem:) Więc porozmawiaj z Nim i wyjaśnij jak się czujesz, czemu to Ci przeszkadza:) Na pewno się ułoży:)
Mam takiego kolegę. Chyba już jest nawet zaręczony ze swoją dziewczyną. Kiedy przychodzą razem , obściskują się , kleją, nie odstępują na krok. Ale często się zdarza,że Ona znika, idzie wcześniej do domu, bo praca, bo coś. On natomiast wtedy , spuszczony ze smyczy (?), lata za wszystkimi laskami. Siłą sadza Je na swoich kolanach, zagaduje z szelmowskim uśmiechem i zalotnym spojrzeniem, ociera się itp. I ostatnio byłam w sklepie, Pani (młoda dziewczyna) mnie 'kasowała' , ja pakowałam zakupy. Zapłaciłam i miała wydać mi resztę. No i wchodzi ten mój znajomy. Od progu szeroki uśmiech, trzepot rzęs i zalotne ' No cześć kochanie' do Pani kasjerki. Laska mało się w gacie nie zlała. Zaczęła chichotać, rumienić się itp. On poszedł wziąć co chciał i stanął w kolejce do kasy. Weszli Jego kumple i pytają czy ma wódke . On , znów 'zalotnie' się uśmiechając , powiedział, patrząc tej dziewuszce w oczy, że wódkę gdzieś schował i Pani będzie musiała Go przeszukać. Była taka rozanielona , zachwycona.
Tak mi się przypomniało a propo 'kochanie'.
Dlaczego skojarzyłam go z kogutem, który biega po wybiegu? Pośród kokoszek i dorodnych kur? Cholera... Nie wiem.
Nie podoba mi się takie podejście faceta. No tak, bo to facet. Zachowuje się jakby nie był niczyją "własnością". Przecież powinien byc szczęśliwy, gdy "należy" tylko do Ciebie. Co za rozwiązły typ. Błe...
Mam nadzieję, że rozmawiałaś z nim na ten temat. Jeśli zlekceważył Twoje podejście do tej kwestii, kazałabym mu sobie iść do tych wszystkich "kochanie" w pierony (tak mówiła moja babunia).
P.S.
Nie bierz do siebie tak bardzo mojej opinii. Ja wyrosłam już z doszukiwania się usprawiedliwienia dla zachowań facetów, które mi nie pasują delikatnie mowiąc. Wszedzie doszukuje sie drugiego dna. Taka... ułomna już jestem
Cóż...Dla mnie też to byłby problem:) Więc porozmawiaj z Nim i wyjaśnij jak się czujesz, czemu to Ci przeszkadza:) Na pewno się ułoży:)
Mam takiego kolegę. Chyba już jest nawet zaręczony ze swoją dziewczyną. Kiedy przychodzą razem , obściskują się , kleją, nie odstępują na krok. Ale często się zdarza,że Ona znika, idzie wcześniej do domu, bo praca, bo coś. On natomiast wtedy , spuszczony ze smyczy (?), lata za wszystkimi laskami. Siłą sadza Je na swoich kolanach, zagaduje z szelmowskim uśmiechem i zalotnym spojrzeniem, ociera się itp. I ostatnio byłam w sklepie, Pani (młoda dziewczyna) mnie 'kasowała' , ja pakowałam zakupy. Zapłaciłam i miała wydać mi resztę. No i wchodzi ten mój znajomy. Od progu szeroki uśmiech, trzepot rzęs i zalotne ' No cześć kochanie' do Pani kasjerki. Laska mało się w gacie nie zlała. Zaczęła chichotać, rumienić się itp. On poszedł wziąć co chciał i stanął w kolejce do kasy. Weszli Jego kumple i pytają czy ma wódke . On , znów 'zalotnie' się uśmiechając , powiedział, patrząc tej dziewuszce w oczy, że wódkę gdzieś schował i Pani będzie musiała Go przeszukać. Była taka rozanielona , zachwycona.
Tak mi się przypomniało a propo 'kochanie'.
A te dziewczyny to też durne swoją drogą, że lecą na takiego pajaca. Przecież to jest żałosne, co ten gość robi.
Żałosne i przykre: ) jak siedzimy w gronie znajomych to każda go splawia (zawsze,ale On mimo wszystko próbuje ). A ta panna w sklepie była ZACHWYCONA
Tez mowie do swojej przyjaciolki kochanie, slonce itd. W sumie nawet do swojego kumpla powiedzialam kiedys "misiu" i nic do niego nie czuje, nic to nie znaczylo. Takze moze po prostu ma taki glupi zwyczaj.
Tez mowie do swojej przyjaciolki kochanie, slonce itd. W sumie nawet do swojego kumpla powiedzialam kiedys "misiu"
i nic do niego nie czuje, nic to nie znaczylo. Takze moze po prostu ma taki glupi zwyczaj.
tak, to jest jego głupi zwyczaj. Odnosi się tak do swoich koleżanek zupełnie bez podtekstu, np. coś w stylu: "oj kochanie, zostaw to, ja to zrobię", także z flirtem ma to niewiele wspólnego jednak mimo wszystko jakoś to nadmierne używanie "kochanie" mnie drażni
i teraz nie wiem czy czepiać się o taką pierdołę..
kammiś napisał/a:Tez mowie do swojej przyjaciolki kochanie, slonce itd. W sumie nawet do swojego kumpla powiedzialam kiedys "misiu"
i nic do niego nie czuje, nic to nie znaczylo. Takze moze po prostu ma taki glupi zwyczaj.
tak, to jest jego głupi zwyczaj. Odnosi się tak do swoich koleżanek zupełnie bez podtekstu, np. coś w stylu: "oj kochanie, zostaw to, ja to zrobię", także z flirtem ma to niewiele wspólnego
jednak mimo wszystko jakoś to nadmierne używanie "kochanie" mnie drażni
i teraz nie wiem czy czepiać się o taką pierdołę..
Ja bym odpuscila.
Wiem bo sama potrafie mowic do ludzi "slonce" i to wlasnie wtedy jak mnie czyms denerwuja
Przypuszczam, że chłopak nic złego nie ma na myśli, ale też mi się nie podoba ten zwyczaj. Przewinęło mi się przez życie kilka takich osób i szczerze mówiąc nie lubię, kiedy ktoś zwraca się do mnie per skarbie/kochanie/misiaczku/bógwiecojeszcze. Mam imię Co więcej, da się je zdrobnić jeśli ktoś czuje tak ogromną potrzebę. Misiaczki i inne myszki zostawiłabym dla bliższych sobie ludzi. Myślę, że rozmowa jest jedynym wyjściem, może posłucha