Friendzone? Zniknąć czy brnąć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 66 ]

1

Temat: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Witajcie Problem wygląda następująco. Pod koniec maja zacząłem spotykać się z dziewczyną (lat 23). Przez jakieś 2 miesiące wszystko szło jak trzeba, jednak od końca sierpnia wiele się pozmieniało. Mianowicie pod pretekstem obowiązków zawodowych, czy rodzinnych zaczęła unikać spotkań. Żeby było śmieszniej mamy regularny kontakt przez telefon, czy facebooka. Efekt jest taki, że niby rozmawiamy prawie codziennie, ale nie widzieliśmy się gdzieś od ponad miesiąca. Dodam że "rozmowy" z czasem robią się coraz bardziej na siłę, bo ile można pisać. Wychodzę z założenia, że brak możliwości znalezienia czasu (niesamowicie uargumentowany - obowiązki zawodowe i edukacyjne, z którymi nie sposób dyskutować) przez 5 tygodni to spora przesada, tym bardziej że mieszkamy w tym samym mieście. W tym czasie jednocześnie nie ma przeciwwskazań do na przykład zaliczania wieczorów panieńskich. Dwa tygodnie temu postanowiłem dać sobie siana i przestałem się odzywać. Gdy ograniczyłem kontakt to zaczęła go podtrzymywać i pisać sama z siebie. No i jest problem. Mam przekonanie, że siedzę już w klatce z tabliczką "przyjaciel" i gdy piszę wprost, że sytuacja jest zastanawiająca, to ona reaguje oburzeniem, że nie mam szukać dziury w całym, próbować czegokolwiek wymuszać, bo przecież tylko się spotykamy, a następnie podaje te "niedyskutowalne" argumenty (praca, obowiązki, nauka). No i co zrobić? Sytuacja jest dla mnie nie do zaakceptowania, mam wrażenie że jestem jej miłym urozmaiceniem wolnego czasu i najchętniej zakończyłbym to na dobre. Gdy zaczynam mówić o moich wątpliwościach to stwierdza jak wyżej albo że walę nieuzasadnione fochy. Żeby było jeszcze zabawniej mamy wspólną znajomą z mojej pracy, przez którą się poznaliśmy. Ostatnio po mojej uwadze co do braku czasu u dziewczyny, z którą się spotykam, napomknęła że na początku roku spotykała się ona z kolegą jej brata i ich znajomość zakończyła się właśnie wycofaniem panny i stwierdzeniem, że jego zarzuty są bezzasadne, bo niczego mu nie obiecywała. Mam wrażenie, że w tym kierunku to właśnie zmierza. No i nie wiem. Czy Waszym zdaniem brak możliwości znalezienia czasu przez ponad miesiąc można jakoś uzasadnić? Czy dziewczynie której choć trochę zależy przychodziłoby to z takim trudem? Zniknąć żegnając się przez facebooka, czy jednak "wymusić" spotkanie i tam się pożegnać? Obecnie rozmowa na ten temat jest jak rzucanie grochem o ścianę, bo albo słyszę stale te same argumenty albo atakuje mnie, że próbuję coś na niej wymuszać. Szansa na spotkanie (jeśli brać pod uwagę jej tłumaczenia zawodowe) będzie dopiero za jakieś 2 tygodnie. Nie wiem czy jest sens czekać, bo mam wrażenie że z punktu widzenia osób trzecich, sytuacja ta jest w sposób oczywisty nienormalna, tylko ja jestem już tak "urobiony", że nie widzę całości jej absurdu.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Bo ona wymysla, nie chce zwiazku i juz. Nie ciśnij, odpuść niech zostanie normalna kolezanka i tyl
Nie zmusisz jej do spotykania jak nie chc
A usuwanie z fejsa? Daj spokoj to dziecinada wink

3

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Ja bym niczego na niej nie wymuszała. Jaki to miało by sens? Nie chce, to nie. Odpuść sobie. Chyba nie chcesz mieć "wymuszonej dziewczyny" i "wymuszonych randek" z nią? Ja osobiście zerwałabym kontakt już teraz, nie czekałabym nawet jednego tygodnia, nie mówiąc już o dwóch. Dziewczynie po prostu nie zależy na Tobie. Tak ja to widzę.

4

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

2 m-ce to nie jest długo, aczkolwiek wystarczająco by stwierdzić czy coś "zakiełkowało" i w która stronę znajomość zmierza.
W waszym przypadku ewidentnie nie zmierza tam, gdzie byś oczekiwał, więc wycofanie się jest dobra opcją by wyjść z tego 'z twarzą', tzn. nie prowokując dziwacznych rozmów i tzw. ciśnienia na coś, czego nie ma i raczej nie będzie.

Jej zachowanie i reakcje ewidentnie wskazują na to, że doskonale zrozumiała o co Ci chodzi autorze, jednak z racji, że u niej nic nie zaskoczyło zbywa Cię, zamiast powiedzieć wprost..najwyraźniej jest z tych 'dyplomatycznych' wink i liczy na to, że sam się domyślisz i nie będziesz cisnął na nic więcej niż luźne spotkania.

Teraz decyzja należy do Ciebie: możecie się dalej spotykać, ale nic już nie rób w wiadomym kierunku lub -jeśli czujesz, że nie jesteś wystarczająco zdystansowany do sprawy- odpuść. Odpuść zupełnie lub na jakiś rozsądny czas.
Nic na siłę.

5

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

OK Szkoda tylko, że ta "dyplomacja" powoduje więcej zamieszania, niż korzyści. Trochę nie rozumiem dlaczego podtrzymuje kontakt, jedno krótkie i szybkie cięcie rozwiązałoby ten "problem" natychmiastowo, a tak odnoszę wrażenie że chce mnie trzymać "na zaś".

6

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Bo zapewne tak jest. Trzyma Cię 'w odwodzie'. Niestety to bardzo typowe zagrania osób o mentalności "lepszy wróbel w garści.." wink
Choć w tym przypadku owa 'garść' to mówiąc brzydko pies ogrodnika.
Obyś nie tkwił w tej strefie dłużej. Z doświadczenia wiem, że niektórzy potrafią się łudzić latami.

7

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Chyba mi to nie grozi. Lubię jednak klarowne sytuacje, więc będę dążył do spotkania i pożegnania twarzą w twarz, bo ten cały facebook i inne zdalne formy komunikacji jeszcze bardziej komplikują sytuacje. W zasadzie dopiero teraz odkryłem jak brak możliwości oceny czyichś emocji wpływa na odbiór przekazywanych informacji.

8 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-09-25 23:39:08)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

a po jaką ci to spotkanie twarzą w twarz?
Łączą was jakieś wspólne lata, majątek, dzieci, zerwane obietnice?

Do niczego między wami nie doszło..a ty dalej ciśniesz. Ogarnij się.. Odpuść i tyle, nie szukaj kolejnego pretekstu do spotkania. Nie oszukuj sam siebie, że żeby urwać kontakt musisz się oficjalnie spotkać i "mieć to na piśmie" wink

9

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Moje doświadczenia pokazują, że kończenie face to face jest skuteczniejsze niż jakieś komunikatory, czy telefony. To nie jest pretekst do spotkania się, bo niczego po nim nie oczekuję. No może poza zobaczeniem na własne oczy jej reakcji i posiadania klarownej sytuacji. Przez telefon albo facebooka powie mi pewnie coś w stylu "jeśli taka jest twoja wola" i wyjdzie na to, że to ja dążyłem do zakończenia tej znajomości.

10 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-09-26 00:20:13)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

jeśli taka jest twoja wola" i wyjdzie na to, że to ja dążyłem do zakończenia tej znajomości.

Przeczytaj to zdanie kilka razy - ze zrozumieniem.
skoro podejrzewasz, że tak właśnie by ci odpowiedziała to zapewne tak by było i ona ma cię głęboko w pupie.
Żebraj dalej o spotkanie, może za miesiąc je w końcu wyżebrzesz po to tylko by usłyszeć prosto w oczy kolejną wymówkę, której niby nie łykniesz, ale i tak nic się nie zmieni w twoim żenującym oczekiwaniu na "ostateczny wyrok" wysokiego sądu tongue

Tak tak, tu faktycznie chodzi o to, że komunikator i internet "zakłamują" obraz.
Ty po prostu czekasz aż ona to zerwie, bo sam nie masz jaj by cokolwiek w tej sprawie postanowić.

A wydawało się, że masz trochę godności..

11

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Pewnie masz rację. Może bywam zbyt - honorowy. Ja nie olałbym kogoś smsem czy wiadomością na facebooku. Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Kurtyna w dół smile

12

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Posłuchaj Elle88 to lepiej na tym wyjdziesz wink

13

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Mam i miałem taką samą sytuacje wiele razy z jedną kobietą, przed spotkaniem super pisanie i w ogóle potem dochodzi do spotkania jest miło,obiecująco a potem już sie nie chce spotkać i ciągłe wymówki - Olej i nie pisz już więcej..  chyba że dla sportu się znią będziesz spotykał i z braku laku

14

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Podaruję sobie ten sport - zawody rozgrywane byłyby chyba tylko wtedy, gdy jej będzie się nudziło i z braku laku spotka się żeby pogadać. A po co być czyimś czasoumilaczem, jeśli mnie to zupełnie nie interesuje.

15

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
mrbart napisał/a:

Podaruję sobie ten sport - zawody rozgrywane byłyby chyba tylko wtedy, gdy jej będzie się nudziło i z braku laku spotka się żeby pogadać. A po co być czyimś czasoumilaczem, jeśli mnie to zupełnie nie interesuje.

Trafnie to ująłeś czasoumilacz...  tylko że ona Ci zawróciła w głowie i tak bedzie cały czas, spotkanie co jakiś czas i od nowa..

16 Ostatnio edytowany przez Maciejewski (2014-09-26 16:18:07)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Na dzień dzisiejszy jesteś dla niej tylko kolegą.Gdyby ona była dla Ciebie tylko koleżanką to sprawy by nie było,wystarczyłoby Ci pisanie przez fejsika.Jako,że zawróciła Ci w głowie to na siłę chcesz wymuszać spotkania.Normalna sprawa:)

Według mnie masz jedno wyjście.Nie nalegaj na żadne spotkania,nie strój fochów.
Przestań się na jakiś czas odzywać.Jeśli do Ciebie napisze to odezwij się za 2-3 dni i uargumentuj,że byłeś zajęty i nie miałeś czasu za bardzo.Wieczorami zrób tak,żeby Cię na fejsiku czy przez co tam z nią piszesz nie było.Tzn.,żeby Cię nie widziała,że jesteś dostępny.
Zobaczysz jak się to dalej potoczy.Jeśli sama z siebie przestanie się odzywać to sprawa się rozwiąże.Może jednak tak być,że w końcu sama wyjdzie z propozycją by się spotkać.Wtedy oczywiście nie leć jak piesek gdy Ci poda 1 lepszy termin tylko napisz,że w tym i tym dniu nie dasz rady i że jak znajdziesz chwilkę czasu to się odezwiesz.

Pokaż,że Ci przestało zależeć.Jeśli kontakt urwie się sam z siebie to nie będzie Ci potrzebna żadna rozmowa 'face to face',która na dzień dzisiejszy i tak niczego by nie zmieniła,bo widzi,że jesteś w niej zabujany.

17

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Dostałeś trafne rady i masz trafne diagnozy więc odpuść sobie.
Za stwierdzenie 'nikomu nic nie obiecywałam' powinna być kula w łeb ;-)

18

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Te "PUA gierki" już przerabiałem na samym początku gdy zaczęło się sypać. Jest tak, że ona sama chętnie się odzywa, ale trzyma mnie na uwięzi zwanej sms/komunikator. Gdy zacząłem odpuszczać to sama zaczęła ciągnąć nasze konwersacje, umówiliśmy się, było niby normalnie, ale potem znowu chłód. I znowu sinusoida. Wydaje mi się, że ona świetnie wie na czym te zabawy polegają i manipulowanie mną ma w dużym stopniu opanowane. Gdy wie że przegnie to spotykamy się, potem dostaję ban na spotkania, a potem znowu jest w porządku. Decyzja podjęta, trzeba poszukać normalnej kobiety zamiast tracić czas na gierki, bo i tak przegram wink

19

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Wiesz, tu nie chodzi nawet o celowe manipulowanie, ona po prostu ma wywalone na "coś więcej", w ogóle w tych kategoriach Cię nie postrzega.
Tez miałam takich kolegów, z którymi lubiłam sobie w wolnej chwili porozmawiać - najwygodniej było właśnie przez neta wink i ciągnęłam takie znajomości latami i uwierz mi, że naprawdę nie zdawałam sobie sprawy co oni myślą czy cierpią itp., bo ja nic nie czułam w ich kierunku, więc w naturalny sposób w ogóle nie zaprzątało mi to głowy.
Wolałam pogadać, nie raz po kilka godzin nawet smile przez neta, a ze spotkań się wycofywałam zawsze, bo nie widziałam ich w żadnej funkcji poza koleżeństwem i to takim netowym. W końcu takie znajomości albo rozpadały się same, albo ci panowie wywołując na mnie presję albo robiąc "sceny" wink zniechęcali mnie.
Po prostu szkoda Twojego czasu, bo widać że wiesz czego chcesz.

20

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

@up jak można być tak wyrafinowanym i ciągnąć "koleżeństwo" przez neta. Pewnie wstyd było się z kimś takim na mieście pokazać co nie ?

21

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

W rzeczy samej smile Rozmówki internetowe nie interesują mnie. Uświadomiłaś mi pewną klarowną rzecz: "ona po prostu ma wywalone na "coś więcej", w ogóle w tych kategoriach Cię nie postrzega". To wyjaśnia dlaczego się odzywa, gdy ja odpuszczam. No to mamy rozbieżne interesy i od dzisiaj to ja zacznę cierpieć na kompletny brak czasu smile Rozmowy nie mają sensu, bo faktycznie dostanę jakąś tanią bajkę, która nic nie zmieni. Dzięki! Czasami warto posłuchać osób trzecich, bo jak się sam zafiksujesz na jakiejś wersji, to potem pole widzenia zbytnio się zwęża smile

22

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
dymitrop napisał/a:

@up jak można być tak wyrafinowanym i ciągnąć "koleżeństwo" przez neta. Pewnie wstyd było się z kimś takim na mieście pokazać co nie ?

Nie, absolutnie nie w tym rzecz.

Po prostu oni chcieli czegoś więcej, a ja nie. A że lubili ze mną rozmawiać to dopóki im wystarczało to co im daje to było ok. Przecież im pistoletu do głowy nie przystawiałam, sami chcieli - tyle że liczyli pewnie że za którymś razem coś z tego wyniknie, a ja niekoniecznie.

Tak naprawdę każdy odpowiada sam za siebie, więc jeśli taki facet mówił mi o co chodzi to przynajmniej mogłam się odnieść - byłam szczera, nie robiłam uników.
Ale niestety część z nich nie była szczera sami ze sobą i wówczas wycofywali się z poprzedniej wersji (z fochów wink) i chcieli dalej rozmawiać, to rozmawialiśmy..chyba, że znów walili focha -wtedy musiałam to skończyć sama.
więc nie ma tu wyrafinowania czy wyrachowania - to byli dorośli faceci i sami podejmowali decyzję. Nie da się zmusić nikogo do uczucia.

23

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
Elle88 napisał/a:
dymitrop napisał/a:

@up jak można być tak wyrafinowanym i ciągnąć "koleżeństwo" przez neta. Pewnie wstyd było się z kimś takim na mieście pokazać co nie ?

Nie, absolutnie nie w tym rzecz.

Po prostu oni chcieli czegoś więcej, a ja nie. A że lubili ze mną rozmawiać to dopóki im wystarczało to co im daje to było ok. Przecież im pistoletu do głowy nie przystawiałam, sami chcieli - tyle że liczyli pewnie że za którymś razem coś z tego wyniknie, a ja niekoniecznie.

Tak naprawdę każdy odpowiada sam za siebie, więc jeśli taki facet mówił mi o co chodzi to przynajmniej mogłam się odnieść - byłam szczera, nie robiłam uników.
Ale niestety część z nich nie była szczera sami ze sobą i wówczas wycofywali się z poprzedniej wersji (z fochów wink) i chcieli dalej rozmawiać, to rozmawialiśmy..chyba, że znów walili focha -wtedy musiałam to skończyć sama.
więc nie ma tu wyrafinowania czy wyrachowania - to byli dorośli faceci i sami podejmowali decyzję. Nie da się zmusić nikogo do uczucia.

Jeśli mieli problemy z komunikowaniem swoich potrzeb to nic dziwnego, że trafiali w takie układy. Może to być spowodowane wieloma czynnikami, jakimiś kompleksami, traumatycznymi przeżyciami, niedojrzałością.
Jeżeli trafia się na taki typ osoby to trzeba się zawsze liczyć z taką ewentualnością. Czy trwać w tym dalej czy odejść to już trzeba samemu podjąć decyzję, ale wielu sobie nie radzi w takim układzie, a kończy mocnym zjazdem emocjonalnym.

24

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

srebrny: Dokładnie -to kwestia nieznajomości lub strachu przed komunikacja (i posiadaniem!!) jakichś potrzeb -'mentalność niedostatku'. Tacy ludzie wierzą, że nie stać ich na zdrową pełnowartościową relację, gdzie będą doceniani i kochani, gdzie będzie wzajemność , bo nie wierzą we własna atrakcyjność, stąd skłonność do przeciągania w nieskończoność układów, gdzie tylko oni są stroną zaangażowaną, a później nieuzasadnione pretensje.

Zachowują się bardzo nieodpowiedzialnie w stosunku do siebie, nie szanują samych siebie, bo tak na dobra sprawę wymagają od niezainteresowanej strony by to ona przejęła ZA NICH odpowiedzialność i podjęła decyzję by zakończyć coś, co tak naprawdę ONI powinni z własnej inicjatywy zakończyć, ale się boją, a potem wyżywają na tych, którzy ośmielili się nie odwzajemnić zainteresowania wink

Jasne, że osoba niezainteresowana powinna uczciwie powiedzieć co i jak, tylko zwróćcie uwagę, że najczęściej osbnik zauroczony wtedy zmienia taktykę i udaje kolegę by z czasem znów podjąć próbę.. I wtedy kto tu kogo oszukuje hmm

25

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
Elle88 napisał/a:

Jasne, że osoba niezainteresowana powinna uczciwie powiedzieć co i jak,

Fajnie by było, gdyby zawsze tak było smile Wtedy życie byłoby łatwiejsze, a świat znacznie piękniejszy smile
Jestem w dojrzałym wieku, a nigdy jeszcze nie dostałem od kobiety jasnego komunikatu. Osobiście nie lubię się nigdy z niczym śpieszyć, najpierw trzeba się poznać trochę, pospotykać, pogadać i dopiero po czasie można stwierdzić, czy coś z tego będzie. Nie jestem "lepidopterologiem" i poszukiwanie motylków mnie nie kręci tongue Jeśli dobrze się z kimś czuje to idę dalej i dalej, a jak trafiam na sprzeczne sygnały to się zastanawiam o co chodzi, właśnie kobiety mnie tego nauczyły.

26

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
srebrny napisał/a:

jak trafiam na sprzeczne sygnały to się zastanawiam o co chodzi, właśnie kobiety mnie tego nauczyły.

To ja chyba z reguły za długo się zastanawiam wink Odpuściłem sobie konwersacje jakieś 2 dni temu i gdy szedłem dzisiaj spać o 2:00 to sprawdziłem facebooka. Wytrzymała całe dwa dni i znowu coś zagadała. Ja tam siedzę cicho. Nie rozumiem kobiet. Ja gdy nie mam ochoty to mówię wprost, a gdy to nie działa to urywam w 100% kontakt.

Elle88 napisał/a:

Tez miałam takich kolegów, z którymi lubiłam sobie w wolnej chwili porozmawiać - najwygodniej było właśnie przez neta

smile

27

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Na pocieszenie wink dodam, że wolałabym gdyby ktoś rozmawiał ze mną tylko przez neta niż sam inicjował spotkania i sprawiał wrażenie, że mu zależy, a po prawdzie nigdy nie zależało. A to drugie to raczej domena (niedojrzałych owszem) facetów, którzy lubią się pokazać w czyimś towarzystwie mimo, że z góry wiedza że nic z tego. I to JEST w moim odczuciu wyrachowanie.

Więc autorze, lepiej tak niż potem zdziwko w razie j/w tongue

28

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

No tak, sam nie doświadczyłem, choć kumple bywali oczywistymi (dla osób trzecich) pocieszycielami po byłych albo osobami do wzbudzenia zazdrości, a potem żegnani gdy ich kontrakt się skończył wink

U mnie sytuacja właśnie się klaruje mimo braku kontaktu. Prawdopodobnie ex wrócił do strefy zasięgu. Tak jakoś to wszystko nagle bardziej oczywiste się zrobiło.

29

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
mrbart napisał/a:

No tak, sam nie doświadczyłem, choć kumple bywali oczywistymi (dla osób trzecich) pocieszycielami po byłych albo osobami do wzbudzenia zazdrości, a potem żegnani gdy ich kontrakt się skończył wink

U mnie sytuacja właśnie się klaruje mimo braku kontaktu. Prawdopodobnie ex wrócił do strefy zasięgu. Tak jakoś to wszystko nagle bardziej oczywiste się zrobiło.

Te kobiety to podłe są, co? A mówią, że na odwrót tongue

30 Ostatnio edytowany przez Maciejewski (2014-09-26 21:19:17)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
mrbart napisał/a:
srebrny napisał/a:

jak trafiam na sprzeczne sygnały to się zastanawiam o co chodzi, właśnie kobiety mnie tego nauczyły.

To ja chyba z reguły za długo się zastanawiam wink Odpuściłem sobie konwersacje jakieś 2 dni temu i gdy szedłem dzisiaj spać o 2:00 to sprawdziłem facebooka. Wytrzymała całe dwa dni i znowu coś zagadała. Ja tam siedzę cicho. Nie rozumiem kobiet. Ja gdy nie mam ochoty to mówię wprost, a gdy to nie działa to urywam w 100% kontakt.

Elle88 napisał/a:

Tez miałam takich kolegów, z którymi lubiłam sobie w wolnej chwili porozmawiać - najwygodniej było właśnie przez neta

smile

Coś kombinuje,bo gdyby ją wkurzało to Twoje narzucanie się to po prostu by to szybko zakończyła.Widocznie z jakichś względów kontaktu z Tobą nie chce urywać.Czemu?Nie wiem.Może jesteś jak na razie w odstawce.
Chyba faktycznie ten ex bolec się koło niej kręci teraz,a jak nie on to jakiś inny.

31

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Mam wrażenie, że od miesiąca ładuje sobie mną po prostu akumulatory. Zawsze przyjemnie mieć kogoś kto się tobą interesuje, zadzwoni, napisze, zaproponuje. Raz pewnie pogada z byłym, raz ze mną, raz naraz i się kręci wink A gdy sytuacja z nim zrobi się klarowna to przecież argument o braku spotkań będzie idealnym powodem zakończenia znajomości smile Z mojej strony cisza jak makiem zasiał.

32

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
mrbart napisał/a:

Mam wrażenie, że od miesiąca ładuje sobie mną po prostu akumulatory. Zawsze przyjemnie mieć kogoś kto się tobą interesuje, zadzwoni, napisze, zaproponuje. Raz pewnie pogada z byłym, raz ze mną, raz naraz i się kręci wink A gdy sytuacja z nim zrobi się klarowna to przecież argument o braku spotkań będzie idealnym powodem zakończenia znajomości smile Z mojej strony cisza jak makiem zasiał.

Życzę wytrwałości:)

33

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Cieszę się że tutaj napisałem, bo Wasze posty otworzyły mi szerzej oczy big_smile Póki co jest spokój smile

34

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile udręki sobie nie wchodząc w to bagno głębiej zaoszczędzasz smile

Wprawdzie nie wszystkich złych doświadczeń da się (i warto) uniknąć - z niektórych można się wiele nauczyć, jednak czasem psychiczne i emocjonalne rany długo się goją, a czasem naprawdę nie były warte  "bitwy", jeśli wiesz co mam na myśli wink

35

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Mam tego świadomość. Bagno samo chciało mnie wciągnąć, tuż po tym gdy zacząłem popełniać kolejne błędy. Nie ma co, trzeba się szanować, bo chyba przede wszystkim szacunku w tej znajomości brakuje. Najbardziej jestem pod wrażeniem jak ja, zdawałoby się w miarę racjonalnie myślący facet, dałem się omotać w ciągu ledwie kilku miesięcy. To chyba wynika z tego, że najpierw skusiła mnie wersja A tej osoby, a teraz mam okazję zapoznawać się z wersją B. Życie smile

36

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Niech Cię to nie dziwi - to bardzo popularny scenariusz i często padamy jego "ofiara", dopóki nie zdamy sobie sprawy, że jest coś takiego jak..nasza własna rola w tym 'filmie' wink Odpowiedzialność za siebie po naszej stronie i decyzyjność - wtedy w miejsce złości i obwiniania drugiej strony, automatycznie wpada poczucie odzyskanej kontroli nad emocjami, nad sobą - nie do przecenienia.

Ale do tego potrzeba właśnie tego przysłowiowego "kubła zimnej wody", który tu otrzymałeś i na swoje szczęście - potrafiłeś z niego we właściwy sposób skorzystać smile

37

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

@Elle - dobrze piszesz, brać odpowiedzialność za swoje czyny to podstawa. Ale czy wykorzystywanie osób które się zachowują inaczej (piję do rozmowy wcześniej) nie "upadla" twojej duszy ? smile moim zdaniem tak

38 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-09-26 23:13:47)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Jeśli ja mówię otwarcie, że nie jestem zainteresowana czymś więcej niż koleżeństwem/luźnymi rozmowami to nic mnie nie "upadla".
A jeśli facet po tych słowach nic sobie z tego nie robi - tj. nie podejmuje oczywistej decyzji i nie zrywa kontaktu, wręcz przeciwnie- dalej chce "tylko rozmawiać" -to robi to na własną odpowiedzialność i wtedy to JEGO problem , nie mój.
Proste smile

39

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

no tak tylko właśnie padła kwestia, że nie zawsze dajesz do zrozumienia ale ok
jak piszesz na wstępie "nie ma opcji" to w sumie dla mnie trochę śmieszne bo kogoś praktycznie nie znasz i już zlewka ale w sumie możesz robić co chcesz smile

40

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Wiesz, tylko osoba, która nie zna swoich potrzeb/oczekiwań nie jest w stanie określić czy dana relacja ma potencjał czy nie - i uwierz mi, nie trzeba się poznawać 5 lat by być w stanie to określić.
do tej pory ani razu się w tej kwestii nie pomyliłam, a trochę już na tym świecie żyję wink

Czym innym jest POGŁĘBIANIE i budowanie relacji, a czym innym zmuszanie się do jej nawiązania. Za to drugie serdecznie dziękuję. I o tym jest ten wątek.

41 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-09-26 23:33:53)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Jak możesz wiedzieć czy sie nie pomyliłaś, jeśli nie było kontynuacji? Możesz co najwyżej przypuszczać po "słabym początku", ale to żadna pewność. Niewiedza nadal.

42

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

no właśnie
i nigdy się nie pomyliłaś to znaczy, że masz jednego mężczyznę przez całe życie i kochasz go nieustannie odkąd go poznałaś? kurczę, gratulację

43

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
dymitrop napisał/a:

no właśnie
i nigdy się nie pomyliłaś to znaczy, że masz jednego mężczyznę przez całe życie i kochasz go nieustannie odkąd go poznałaś? kurczę, gratulację

Wolno "łapiesz" wink
Nigdy się nie pomyliłam kierując się pierwszymi wrażeniami - jeśli ktoś zakwalifikował się na 'kolegę' to nim zostawał, bo nie miał dla mnie "tego czegoś" -nie było między nami chemii.
Co innego być w związku, który z jakichś powodów nie wypalił.

44

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

no to jak czekasz na to coś to powodzenia smile
jak liczysz przez pierwsze kilka minut przez chemię to wg mnie pokazujesz się z jeszcze gorszej strony -> maksymalnie powierzchownej
jeśli związek z jakiś powodów nie wypalił to jednak się pomyliłaś
a nie dałaś nikomu szansy bo chemia przecież później pojawić się nie może co nie ? big_smile
fajnie tak kwalifikować osoby na podstawie tego jak wygląda początek znajomości, życzę powodzenia z takim podejściem
a kobiety tyle gadają, że nie chcą być oceniane tylko przez wygląd... eh szkoda gadać big_smile
PS: dzięki takim osobom jak Ty gdy kobieta mówi o kimś jak o "koledze" z automatu jest to krzywdzące; potem się dziwcie, że mężczyźni traktują was jak zbiorniki na sperma skoro pod pojęciem przyjaciel kryję się ktoś niedorobiony

45 Ostatnio edytowany przez thepass (2014-09-27 00:41:55)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Jeśli "to coś" to nie tylko wygląd to moze sie pojawic pozniej, bo przeciez to jakies cechy zachowania/charakteru/więzi(ktora sie buduje dluzej z osobami mniej np towarzyskimi czy z slabszymi umiejetnosciami spolecznymi). Jak kogos nie znasz dobrze to nie dajesz szans na dostrzeżenie tego. To ze zostawał taki "kolegą" to nie znaczy, ze z kazdym tak byc musi. Nie znaczy tez ze to dobre zachowanie, bo projektujemy bardzo często sobie sami chemie wyobrazeniami - i tu juz mozemy ocenic czy to robimy wlasnie myląc się w zakochaniach. Jesli mylimy się znaczy zle odbieramy chemie, na złym poziomie. Chemie często wytwarza sie więzią, więc ludzie ktorzy nie lubili się na początku moga się w sobie zakochac pozniej, jesli pogłębią relacje. Gdy sie nie lubili to nie dosc, ze nie bylo "tego czegoś" to jeszcze było odpychanie. A ile historii kto sie czubił ten sie lubił? smile Kwestia otwartosci na daną osobe, ale cóż, otwartosc zalezy od wlasnie emocji ktore zostają wywołane.
Tak czy siak dymitrze kobiet nie zmienisz, a jakbys słuchał to byś ocipiał widząc sprzecznosc za sprzecznością. Brak emocji skutkuje brakiem motywacji i szufladkowaniem. Przyzwyczajaj się, jesli jeszcze tego nie zrobiłeś. Tak po prostu jest i będzie. Nic na siłe.

@down
Tak, nieprzebolała historia - a dla mnie teoria z kosmosu, bo nie siedzisz w mojej głowie. Brak związku z wymienionym 'problemem' i to po raz kolejny. Predzej moje MULTUM doswiadczen + doswiadczenia innych mezczyzn, ktore sa opisywane (takze kolegi wyzej). I to sie juz z kosmosu nie bierze, a z faktów. Jesli chodzi o sprzecznosc, to kobiety same sie nią nazywają. Czemu? Po pierwsze zmieniają zdanie (nie wiedząc czemu), a po drugie nie rozumiejąc swoich uczuc/dzialan zwiazanych przez uczucia (walka swiadomosci z podswiadomoscia). Swiadomosc nakazuje robic to co zostalo wpojone, a podswiadomosc... od zarania dziejow kobieta byla nizej w hierarchii, była tą słabszą, zdominowaną. I dlatego tak troche smiejemy sie z "testow" kobiet, gdzie w ten sposob sprawdzają przydatnosc mezczyzny do zwiazku, czy on ulegnie, czy bedzie tym zmanipulowanym i bardziej potrzebującym (przewaga psychologiczna, brak szacunku). Dlatego w 99,9% przypadkow facet ktory jest zafriendzonowany co robił? Ano uważał kobiete za kogos lepszego od samego siebie, stawiał jej ołtarzyk, na piedestale, szukajac akceptacji. A tu podswiadomosc mowi cos innego niestety. Dlatego tyle kobiet sie łapie w zwiazkach na "tą gorszą" i są zakochane po uszy, zaslepione pożądaniem ktorym nie sterują, bo to mają w genach. I mezczyzni emocjonalni maja podobnie, ale to dlatego ze ich natura nie jest w pełni męska i dominująca. Duzo czesciej dlatego kobieta chce kogos kto bedzie jej imponował i prowadził przez zycie, to cale poczucie bezpieczenstwa wytworzy sie tylko w momencie gdy mezczyzna jest na wiele sposobów silny (i tutaj kilka cech alfa, znowu wiele cech dominacji). Toksyczny zwiazek to emocje, ale i stawianie na swoim, gdzie mezczyzna to robi. I to jest często szalenie pociagajace dla kobiety, choc niszczące. Kto chce cos wyciagnie madrego z tego:)

46

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

thepass: szkoda komentować tych uogólnień podszytych jak zwykle własna (nieprzebolałą) historyją wink

Myśl po swojemu, bylebyś na tym dobrze wychodził.
Przy czym dobrze nie oznacza- hibernował się w przeszłości wink

dobrej nocy

47

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Elle jaka sprytna ucieczka od tematu
twoje argumenty zostały zjechane to lepiej atakować co nie? A może nie chcesz widzieć siebie jako kolejnej pustej i płytkiej osoby w tym wypaczonym świecie który dąży tylko za seksem i hajsem? Oj niespodzianka - ze swoimi poglądami właśnie na taką wyszłaś i na 99% procent taka jesteś a jeśli postępujesz tak jak piszesz to na 100%
PS: to prawda

48 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-09-27 00:41:03)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

o-ho//kolejny który nie potrafi pogodzić się, że kiedyś pozostał we friendzone. wink

przykro mi, ale muszę lecieć
pozdrawiam

49

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

no byłem we friendzone i się z tym pogodziłem -> sam z tego wyszedłem bo się szanuję i podejmuję odpowiedzialność za to co robię więc twoje słowa to pudło
PS: dalej uciekaj od tematu, to niczego nie zmieni smile

50

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Istnieja takie cechy charakteru, ktore nie wadza u kumpla, nawet u przyjaciela, a w zwiazku sa nie do przejscia...
Jesli sie nikomu niczego nie obiecuje, jesli ta druga strona nie czyni wyraznych awansow, to samo podtrzymywanie kontaktu nie jest obietnica zwiazku. Jesli to jest wirtualna znajomosc( nie przeniesiona w real)-tym bardziej trudno zgadywac czyjes intencje, i brac za nie odpowiedzialnosc.
W koncu rozmowca to dorosly czlowiek- wie czego chce, i potrafi to zakomunikowac.

51 Ostatnio edytowany przez Arius (2014-09-27 07:19:57)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Kiedy   kobieta   spotyka   po   raz   pierwszy   mężczyznę,   to kategoryzuje go do jednej z dwóch kategorii.
Podział jest następujący:
1. Potencjał na partnera
albo
2. Przyjaciel

Dlaczego jeden facet podoba się kobiecie, a drugi nie? Czy ona mówi sobie:   ?Hmm,   ten   facet   jest   silnym   i   mądrym   mężczyzną,   i   myślę,   że zapewniłby   przetrwanie   mnie   i   naszemu   potomstwu.   Tak,   czuję   do   niego
pożądanie.?Najlepsze jest to, że kobieta w ogóle nie myśli. Ona po prostu czuje. To się dzieje niezależnie od niej. Wszystko odbywa się na poziomie niewerbalnym.

Kiedy podoba Ci się jakaś kobieta, to też nie zastanawiasz się nad tym dłużej niż 2 sekundy. Po prostu patrzysz i wiesz czy masz na nią ochotę czy nie. Jeżeli   kobieta,   nie   czuje   zainteresowania   seksualnego   do   danego mężczyzny, to nic nie jest w stanie tego zmienić. Żadna ilość komplementów, prezentów, przekonywania, proszenia, zapewnień o Twoim uczuciu, nie jest w
stanie zmienić jej braku zainteresowania. Nawet gdyby ona sama chciała w jakiś logiczny sposób polubić danego faceta, to nie jest w stanie tego zmienić.

52

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Arius co za bzdury, co za bzdury!!!!!!!!!!!

53 Ostatnio edytowany przez dymitrop (2014-09-27 09:48:53)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Ale ja nie mówię o lubieniu na siłę tylko rozbraja mnie ta logika - WIE, że oni chcą od niej czegoś więcej i zamiast zamknąć ten rozdział to wykorzystuje ich jako czaso umilacz
+ twierdziła, że nie ma chemii więc nie ma czego szukać, oraz, że "nigdy" się nie myli co do partnerów. No chyba jednak się myli skoro nie miała jednego przez całe życie
PS: pierwsze wrażenie takie ważne powiadasz - ok to albo tylko i wyłącznie patrzy na wygląd albo jeszcze jak to ujął thepass na jakieś cechy charakteru i tutaj moim zdaniem wychodzi apogeum hipokryzji -> jest w stanie rozmawiać kilka godzin z kimś na fejsie i nawet nie dopuszczała myśli o spotkaniu -> kilka godzin czyli na pewno ktoś nie mówił jak "nudziarz" ale i tak go zlała
rozumiem, że tak jak ujeliście pierwsze kilka chwil jest ważne ale dla mnie takie coś to absurd i w tym momencie dla mnie jesteś człowiekiem który nie używa mózgu tylko ciągnie za jakimiś absurdalnymi popędami i instynktami na równi ze zwierzęciem w dodatku skrajnie samolubnym, pozbawionym empatii (kilkuletnia znajomość przez neta i nic się nie domyślałaś?) ze zdolnościami manipulacyjnymi
PS: to jest moralnie karygodne ale zdaje sobie sprawę, że pewnie w życiu się sprawdza -> good for you; mam nadzieję, że poznasz kogoś z kim ułożysz dobry związek a on Cię oleje po kilku latach bo znajdzie ładniejszą. W końcu pierwsze kilka chwil i chemia są najważniejsze co nie ? smile

PS2: ja potrafię stwierdzić dlaczego kobieta mnie pociąga ale polubić na siłę też nie umiem -> to akurat jest chyba logiczne
co równocześnie nie znaczy, że nie pozwalam nikomu z dobrej strony się pokazać

54 Ostatnio edytowany przez Arius (2014-09-27 20:27:33)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
sosenek napisał/a:

Arius co za bzdury, co za bzdury!!!!!!!!!!!

Rozumiem, że masz jakieś argumenty. Inaczej, to nawet nie ma jak, ani po co z Tobą dyskutować.

dymitrop napisał/a:

Ale ja nie mówię o lubieniu na siłę tylko rozbraja mnie ta logika - WIE, że oni chcą od niej czegoś więcej i zamiast zamknąć ten rozdział to wykorzystuje ich jako czaso umilacz

Masz rację, to jest karygodne.

dymitrop napisał/a:

+ twierdziła, że nie ma chemii więc nie ma czego szukać, oraz, że "nigdy" się nie myli co do partnerów. No chyba jednak się myli skoro nie miała jednego przez całe życie

Żeby odszukać tego jedynego i najlepszego, trzeba przesiać sporo osób. Właśnie wchodzenie w związki "z braku laku" powoduje rozwody i cierpienia po latach

dymitrop napisał/a:

PS: pierwsze wrażenie takie ważne powiadasz - ok to albo tylko i wyłącznie patrzy na wygląd albo jeszcze jak to ujął thepass na jakieś cechy charakteru i tutaj moim zdaniem wychodzi apogeum hipokryzji -> jest w stanie rozmawiać kilka godzin z kimś na fejsie i nawet nie dopuszczała myśli o spotkaniu -> kilka godzin czyli na pewno ktoś nie mówił jak "nudziarz" ale i tak go zlała
rozumiem, że tak jak ujeliście pierwsze kilka chwil jest ważne ale dla mnie takie coś to absurd i w tym momencie dla mnie jesteś człowiekiem który nie używa mózgu tylko ciągnie za jakimiś absurdalnymi popędami i instynktami na równi ze zwierzęciem w dodatku skrajnie samolubnym, pozbawionym empatii (kilkuletnia znajomość przez neta i nic się nie domyślałaś?) ze zdolnościami manipulacyjnymi

Jeżeli dziewczyna nie podoba mi się fizycznie, to nie ma znaczenia jaką ma osobowość. Możemy zostać tylko przyjaciółmi. W związku potrzebne jest pożądanie.

55

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

@up
no a nie przypadkiem 30% rozpadów małżeństw jest spowodowane przez niedopasowanie charakteru a 20% przez zdrady (domniemam, że zdradzają bo się nie dogadują) co raczej wskazuje na to, że jak motylki (chemia) zniknie to już różowo nie jest i jakiś seks na zgodę nie działa (zmierzam do tego, że jak z kimś gada przez kilka godzin a ma go kompletnie w pompie to jest dla mnie dziwne; i raczej same brzydale się w takim wypadku nie trafiały)

a co do tego, że jak ktoś się nie podoba fizycznie to raczej oczywiste
ale popatrz na to, co kobiety piszą tutaj, że czasem po rozpadzie związku (tutaj bez zawiści) nagle partner przestał być dla nich atrakcyjny fizyczny. Przypomina mi się nawet post chyba thepassa co jak się spotykał z jakąś dziewczyną to ona była wręcz zdziwiona, że on się jej podoba BO NIE JEST W JEJ TYPIE. Tak naprawdę dla kobiet wygląd ma znaczenie ale nie aż tak wysokie; po prostu te tępe dzidy jak pani tutaj wstydzą się pokazać z kimś "brzydkim" na mieście bo u nich całe życie jest na pokaz, za bardzo się przejmują czyjąś opinią i zgodnie z tym artykułem http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87 o konstruktywizmie MIŁOŚĆ MUSI SIĘ ZACZĄĆ OD NAMIĘTNOŚCI a potem jak się kończy to wiadomo smile
PS: polecam przeczytać a nie przejrzeć
PS: kontynuując wątek życia na pokaz -> jak mi się z kimś dobrze gada to się go nie wstydzę na ale pani Elle ma inną hierarchię wartości

56 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-09-28 11:51:50)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

dymitrop: Zrozum wreszcie, że ja sama tępię podejście, że najważniejsza jest namiętność, motyle i petarda w d...Odpisałam co odpisałam powyżej, bo nie chciało mi się wdawać w dyskusję z tobą jako, że wyciągasz wnioski na wyrost.

Sposób w jaki ten temat cię osobiście dotyka- widać to po sposobie pisania i emocjach jakie w tobie wywołuje , że trudno ci się czyta ze zrozumieniem. SKUP SIĘ (może tym razem ci się ta sztuka uda):

Uważam, że ludzie żeby się ze sobą spotykać (z obopólną przyjemnością) MUSI coś do siebie przyciągać bezwzględnie. Nie spotykałbyś się z kobieta, która fizycznie Ci się nie podoba, tylko dlatego, bo ONA jest miła i chce czegoś więcej, prawda?
To nie musi być od pierwszego spotkania pożądanie, wystarczy żeby ten ktoś nie miał jakiejś cechy (lub nie daj boziu kilku), które odrzucają na wstępie - wtedy nie ma ochoty się dalej spotykać z podtekstem "czegoś więcej".
I teraz: jeśli taki facet przemienia się w stalkera (jak choćby wątek zmeczonego) czy inny z tego Działu i nie potrafi się "odwalić" pomimo, że zostało mu powiedziane- KOLEDZY, NIC WIĘCEJ, to to nie jest problem ani pustości ani wyrachowania po stronie kobiety. Jasne?
Rozumiem frustracje i złość, bo każdy uważa się za fajnego człowieka, ale po prostu nie każdy do każdego pasuje..ale nazywać kogoś pustakiem tylko dlatego, że nie chce się z nami spotykać i poznawać dalej jako potencjalnego partnera bo - ma swoje powody- to jest dopiero prostactwo i zadufanie.

I tak samo, jeśli facet, który został odrzucony jako partner nadal uparcie sam z siebie do mnie wypisuje czy gdzieś zaprasza, albo pod jakimś pretekstem próbuje porozmawiać via net czy inne środki komunikacji to tez NIE JEST mój problem tylko jego.
KA PI SZI?

Nie kompromituj się już..

57

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

o widzę, że jednak udało mi się Ciebie sprowokować big_smile
wyciągam wnioski na wyrost? ja tylko piszę to co sama stwierdziłaś, sama pisałaś o chemii na start więc nie wiem o co Ci chodzi w tej kwestii (tzn. czepiania się o moje czepialstwo)

no dotknęło mnie to bo kiedyś byłem w takiej relacji a dziewczynka jeszcze miała do mnie pretensje -> tzn. ja powiedziałem "nara" a ona nadal chciała kontynuować internetową znajomość bo wyjść jakoś nigdy nie mogła i mi się z nią skojarzyłaś, niemal w każdym calu (dobrze jej się płakało przez neta jak zawsze mi ponarzekać mogła, pewnie też tak robiłaś co nie ? smile

zmiana w stalkera -> tak jasne. Tylko, że Ty ujęłaś, że potrafisz prowadzić kilkugodzinne rozmowy więc jakoś w stu procentach tego nie zlałaś. Było Ci to na rękę, posiadania kogoś takiego i drażni mnie ta twoja wyniosłość bo traktujesz takie osoby jak podludzi. Skoro masz siebie za taką "fajną' to chyba oczywiste, że najlepsze jest zlanie takiej osoby na amen a nie dawanie nadziei ->tak, bo nawet jak powiesz "nic więcej" to i tak kolesie sobie marzyli. Z resztą ile razy Ci się zdarzyło, że ktoś Ci powiedział -> chce do Ciebie startować, pasuje? a ty potem -> no spoko startuj, zobaczymy, może dam Ci dupy jak dobrze Ci pójdzie

a ja nigdy nie nazwałem nikogo prostakiem z takiego powodu (tzn. bo mnie zlał). Nazywałem z innych powodów. Nigdy nie obraziłem osoby która na to nie zasługiwała

Tak to też jest jego problem ale pisałem <jak wyżej>

No jak piszesz wszystko przejrzyście to od razu to inaczej wygląda. Się tak nie unoś bo widzę, że jak stargałem twoją moralność to nagle się źle poczułaś. Przecież widać, że jesteś kimś gorszym niż osoba za którą się uważasz (albo się tak przedstawiasz)

PS: jak się skompromitowałem to mówi się trudno, nie rusza mnie zdanie innych w przeciwieństwie do Ciebie smile

58

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Masz racje, niepotrzebnie dałam się sprowokować.

59

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Witajcie. Co za zwroty akcji. Po kilku dniach jej prób kontaktu internetowego w końcu dałem za wygraną i odebrałem telefon (nie pamiętam kiedy ostatni raz dzwoniła sama z siebie). W skrócie, panna chce się spotkać tak szybko jak możliwe i żeby było zabawniej dostałem od niej zaproszenie na wesele za 2 tygodnie... Czyżbym był opcją zapasową, której trzeba nagle użyć? Dodam że pierwsze słyszę o jakimś weselu, a przecież zaproszeń nie wysyła się na dwa tygodnie przed.

60

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Wesele i nagły zwrot akcji.
Opcja zapasowa? Kontynuuj proszę.. smile

61

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Dobijała się internetowo od chwili, gdy skończyłem pogawędki - "co tam u Ciebie?" itp. wiadomości. Po Waszych postach odechciało mi się to ciągnąć, więc w ogóle nie odpowiadałem. Dzisiaj zadzwoniła, odebrałem. Po długich tłumaczeniach o braku czasu padła z jej strony propozycja spotkania. No i zaproponowała mi udział w charakterze osoby towarzyszącej na jakimś tam jej rodzinnym weselu. Nic nie odpowiedziałem. Raz że średnio podoba mi się opcja rozgrzebywania tego na nowo, dwa że śmierdzi mi fakt próby zabierania mnie na jakąś imprezę, o której wiedziała na bank znacznie wcześniej. Coś czuję, że "ex" którego obecność uświadomiłem sobie kilka tygodni temu, kopnął ją w tyłek, więc teraz chce wrócić z podkulonym ogonem (by potem załadować mi kolejnego kopa w tyłek). Największa masakra to taki zwrot o 180 stopni, nagle inna osoba (czyt. wersja A, którą była gdy się poznaliśmy).

62 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2014-10-04 00:38:03)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

smile
No i zajebiście. Prawidłowo wszystko rozkminiłeś.
Wygląda na to, że nie chce iść na to wesele sama, a z ex coś nie wyszło.

W ogóle jako pewna swego..ani spotkania wcześniej, ani choćby pozory, że jej zależy: odrazu kawa na ławę i weselicho. A tu taki wał , haha big_smile

BRAWO!
Mamy tu deficyt trzeźwo oceniających sytuacje facetów. Jesteś jednym z niewielu wyjątków <piątka>

63

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

męska rasa kipi z dumy synu; jeszcze będzie z Ciebie samiec

64

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?
Elle88 napisał/a:

smile
No i zajebiście. Prawidłowo wszystko rozkminiłeś.
Wygląda na to, że nie chce iść na to wesele sama, a z ex coś nie wyszło.

W ogóle jako pewna swego..ani spotkania wcześniej, ani choćby pozory, że jej zależy: odrazu kawa na ławę i weselicho. A tu taki wał , haha big_smile

BRAWO!
Mamy tu deficyt trzeźwo oceniających sytuacje facetów. Jesteś jednym z niewielu wyjątków <piątka>

Jest tu takich sporo big_smile

Autor postąpił wzorowo big_smile

65 Ostatnio edytowany przez X77 (2015-02-02 16:19:49)

Odp: Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

W żadnym wypadku nie należy tkwić w tym chorym układzie zwanym "friendzone".

A co do oceniania kogoś z góry po pierwszym wrażeniu... hmm... w ten sposób kobiety z ochoczą rzucają się na drani(którzy umieją manipulować kobietami) zostawiając w szarej strefie wielu normalnych i porządnych facetów tylko dlatego że woleli być sobą niż udawać kogoś kim nie są by sprawić kobiecie najlepsze pierwsze wrażenie.

I w ten sposób bierze się sporo samotnych matek typu panny z dzieckiem, bądź sporo toksycznych związków gdzie regularnie bita i/lub poniżana kobieta nie może(a raczej nie chce) odejść od faceta-tyrana, gdyż tak bardzo "go kocha" dając mu w nieskończoność "ostatnią szansę", a nawet jak w jakiś sposób od niego odejdzie to i tak potem do niego wraca, bądź wiąże się z innym podobnym do poprzedniego.  I to najczęściej to były kobiety które "się nigdy nie mylą". Sam kiedyś miałem z taką podobną do czynienia.

W sumie to ja też na samym początku skreślam z listy potencjalnych partnerek każdą kobietę, która ma dziecko. smile

Posty [ 1 do 65 z 66 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Friendzone? Zniknąć czy brnąć?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024