Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 21 ]

Temat: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Witam wszystkich bardzo serdecznie smile Mam mały problem, który nie daje mi od jakiegoś czasu spokoju. Od sierpnia zeszłego roku... W niedługim czasie czeka mnie spotkanie z moim ex. Nie wiem właściwie czego się po nim spodziewać, czego oczekiwać a przede wszystkim jak pokierować rozmową. Zdaje sobie sprawę, że może to być nasze ostatnie spotkanie. A chodzi o to...
Z moim T. znam się od kilku lat. Poznaliśmy się przypadkiem, zaiskrzyło. Widywaliśmy się co jakiś czas z uwagi na to, że mieszkał w innym mieście, robił międzynarodową karierę, dużo przebywał za granicą. Ja chciałam czegoś więcej, on niezobowiązujących spotkań. Nie chciał się angażować. Nie chciał związku na odległość, co związane było z jego osobistymi przeżyciami. Kiedyś został bardzo zraniony i nie wierzył że coś takiego może się udać. Ja myślałam co innego, ale... Czas leciał, a my się spotykaliśmy i okazało się, że zaczynam się coraz bardziej angażować. Wydawało mi się, że on też, ale uparcie trwał przy swoim stanowisku. Nie było mowy o przeprowadzce któregoś z nas, czyli prędzej moim. Zbliżyliśmy się do siebie, mnóstwo wspólnych rozmów, życiowych, osobistych, zwierzania ze swoich problemów i sukcesów, niesamowita czułość, bliskość, zapamiętanie. Nosił moje zdjęcia w telefonie. Kiedyś mi powiedział, że taka kochanka jak ja to marzenie każdego mężczyzny z uwagi na moje zaangażowanie... A ja? Cóż... Był dla mnie niesamowicie ważny i czułam jak mocno się angażuję. Wydawało mi się, że on też, ale twardo upierał się przy swoim. W takiej sytuacji jedyne co mogłam zrobić to zrezygnować, zanim on pozna kogoś i zrezygnuje ze mnie. To by za bardzo bolało. I po roku i 3 m-cach powiedziałam, że pasuję, bo nie odnajduje się w tym, to nie dla mnie i dopóki będę z nim nie ułożę sobie życia bo zbyt dużo dla mnie znaczy a tak to może trwać i trwać... A on nie chce się angażować. I stanowisko podtrzymał, że nic na odległość. Błagał mnie o 12 spotkań, na kolanach, dosłownie, uległam i zgodziłam się po negocjacjach na 6. Yhhh, jak umowa handlowa. I dalej było cudownie, nawet bardziej. A wciąż widziałam, że mu zależy na mnie ale nie chciał się przyznać.Podczas ostatniego spotkania błagał mnie, żebym została na noc, ale nie byłam w stanie. A dalej? Zmieniło sie tylko to, że spotykaliśmy się i tylko rozmawialiśmy, bez zmian ale wciąż było między nami to coś. Minęły kolejne miesiące, okazało się że wciąż nosi moje zdjęcia, sam mi pokazywał. Wiem, że nikogo nie miał, ja też. I w czasie któregoś spotkania puściły mi nerwy, chyba dlatego że on ciągle trzymał mnie na dystans, a tak nas do siebie ciągnęło, był wpatrzony we mnie jak w obrazek, gdy tylko ja byłam, nikt inny się nie liczył, dosłownie!!! Załamana, zrezygnowana przyjęłam w końcu do wiadomości że nic się nie zmieni. Nie chcąc pokazać jak dużo dla mnie znaczy rzuciłam luźno: całe szczęście, że się nie zakochałam. Byłam przekonana że z jego strony to była do mnie fascynacja i nic więcej, bo gdyby chciał... Ale to jak zareagował... Podniósł się z krzesła, jęknął, spojrzał w drugą stronę i usiadł. Zszokował mnie tym zachowaniem. Może coś jednak znaczyłam??? Ale już nie dało rady nic odkręcić, wyjaśnić, pokłóciliśmy się i więcej się nie widzieliśmy. Aż do sierpnia, a minęło prawie 6 lat... W tym czasie dzwoniłam 2 razy, pod pretekstem, ale był bardzo oficjalny i na tym się kończyło. Ale często wchodził na nk i mnie oglądał a ja jego. Na fb nie przyjął zaproszenia, ok, nie ponawiałam. Poznałam narzeczonego, ale się rozstaliśmy, on poznał dziewczynę i są ze sobą nadal, chyba zaręczeni. I nagle, w sierpniu telefon. Spotkaliśmy się i wylądowaliśmy w łóżku. Żadne z nas się tego nie spodziewało. Znowu to było silniejsze od nas. Stracił nad sobą kontrolę i ja też. Przyznał, że ma, miał i będzie miał do mnie słabość i już w d... to ma, nawet nie zamierza tego ukrywać. Wiedział wszystko co się u mnie dzieje, widział zdjęcia. Ja oprócz tego, że kogoś ma nie wiem dosłownie nic. Na fb mnie nie przyjął, choć zarzekał się, że nie ma problemu. Mnie jest wszystko jedno, ale jeśli jestem koleżanką to w czym problem? Ukrywa mnie przed nią czy nie chce żebym za dużo widziała... Powiedział mi, że to na co wygląda na zdjęciach, nie znaczy że tak jest. Tylko przecież ja nie wiem co, a on nie chce powiedzieć. Chce się spotkać, w miejscu publicznym, bo sobie nie ufa. Zgadzam się. Wysyła mi życzenia na urodziny, itp., zresztą co jakiś czas daje mi o sobie znać, że pamięta. Ostatni mi napisał, że mocno wierzy, że w 2014 przyjdzie czas na wszystko, i na spotkanie i na fb (wcześniej kiedy był byłam za granicą i na nartach, taki pech). I co wy na to? Nie chcę powtórki z historii. O nim staram się myśleć jak o koledze, znajomym. Mam świadomość, że nie jest sam, przynajmniej nie był, ma narzeczoną (chyba, nic nie mówił ale widziałam u niej na palcu pierścionek). Czego więc ode mnie może chcieć? Ja już sama nie wiem kim dla niego jestem. Chciałabym dla niego jak najlepiej i myślę o tym, czy nie zrezygnować ze spotkania... Możecie mi coś... poradzić?

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez czlowiek_znikad (2014-03-10 14:34:04)

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Oboje dumni... Zadne nie powie pierwsze 'kocham'.

Jesli nie masz juz cierpliwosci do tej gry, poinformuj go ze spotykasz sie z kims (bo uznalas ze powinien wiedziec). To bedzie dla niego czas rozprawienia sie z wlasnym sercem. Jesli nawet wtedy z jego ust nie pojawi sie magiczne slowo -- daj se siana.

Litwo, ojczyzno moja .... ten tylko sie dowie kto cie stracil. To taki racjonalny typ, który musi dostac kopa do podjecia decyzji. Nie uwazam tego za cos zlego, ten typ po prostu tak ma. Znam go az za dobrze, bo to ja tez...

3

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Dziękuję za sugestje smile A wiesz, że tak samo go zawsze oceniałam?  Racjonalny typ smile

4

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

No i jestem wreszcie po spotkaniu. Odbyło się wczoraj. Refleksje? Myślę, że mógłby je sobie odpuścić. Do tego czasu kilka razy rozmawialiśmy, wymógł na mnie, żebym mu wysłała swoje zdjęcie. Nosi je. Umówione spotkanie nie doszło do skutku, bo pracował, nie komentowałam tego, przyjechał dwa tygodnie później z zaskoczenia. Oczywiście wprosił się do mnie na kawę. Przyniósł białe wino. I rozmawialiśmy... No właśnie, o wszystkim i o niczym. Zero osobistych tematów, zero jakiejkolwiek wzmianki, że kogoś ma. Tak jakby byli on i znajomi. A jej nie. Miał mi pewne rzeczy wyjaśnić, zero tematu. Jak próbowałam coś zasugerować, zręcznie zmieniał temat. Jak się zachowywał? Na początku jak arogancki dupek, który chyba chciał na mnie zrobić wrażenie kim to nie jest, jak świetnie zarabia w Warszawie, co tam się nie dzieje, korki itd. Musiałam mu w końcu przypomnieć, że ja mieszkałam w Wawie i nie robi to na mnie wrażenia. To że lata po świecie na szkolenia, gdzie nie chodzi na koncerty to też mam gdzieś. Jak wspomniałam, że dzień wcześniej byłam w Wawie to spytał się w jakim celu! Jak powiedziałam, że w pewnym programie telewizyjnym jak widz, to jak udało mi się wejść, a gdzie to jest to studio, jaka trasa dojazdu, a przecież doskonale wiedział gdzie to miejsce. Paranoja. Takiego go nie znałam. Nie wiem czy taki się zrobił, czy taką przyjął pozę, trochę agresywną. Potem spokorniał i było normalnie, fajnie, jak kiedyś smile  Jak miał wychodzić, w pewnym momencie mnie przytulił mnie do siebie i oczywiście trochę nas poniosło. Tylko się całowaliśmy, nic innego nie wchodziło oczywiście w grę, ale... 40 min. Odlot, nasz, wspólny. Czyli tradycyjnie, jak zawsze, bo nas do siebie ciągnie. Tylko przy nim tak potrafię się zapomnieć. A on, taki ciepły, tak niesamowicie czuły, ciągle mnie przytulał. Potrafię odróżnić pożądanie od czegoś więcej. To się widzi, to się czuje. Ten kto naprawdę kochał, wie. I co? I nic. Chwila otrzeźwienia i słyszę na dzień dobry, że teraz będzie miał wyrzuty sumienia. Pytam się czy żałuje? Nie. Potem jeszcze lepiej. Usłyszałam m.in. że może nie powinniśmy się spotkać, jak to dobrze że ja jestem tu, a on w Warszawie, dobrze, że ja nie mieszkam w W-wie, że już było dobrze, że o mnie zapomniał, a potem ja mu się przypomniałam ( tu mnie rozbawił, było odwrotnie co zresztą za chwilę przyznał), ja mu przypomniałam, że miał mi coś wyjaśnić, wykręcił się od odpowiedzi. Jezu, jeszcze nie widziałam żeby tak się miotał. Tak było po nim widać.I usłyszałam na koniec jak mnie najpierw przytulił, że niech będzie tak jak jest. Pytam czyli jak? Przytulił mnie mocniej i powiedział tak. Ok, dobra, przemyślał temat, zmienił front, jego decyzja, jego konsekwencje. Przykre, ale tak się zdarza. Tylko... Problem  w tym, że mnie kilkakrotnie poinformował, że 7 czerwca będzie. Kilka dni. Chce się spotkać. Mało tego, tym razem u niego, mamy nie będzie. Widać, że mu bardzo zależy na tym spotkaniu. Ja milczę. Mało tego, pytał kiedy jadę na urlop za granicę, ile będę, ile mam urlopu, jak biorę urlop. Wiem że on ma kilka dni, wiem kiedy. Że nigdzie nie jedzie, że myśli przyjechać. Wiem kiedy będzie na kilka miesięcy do przodu! Po co mi to mówi?
Podsumowując: jestem trochę zawiedziona, ale byłam na to przygotowana. Przeżyję smile Tylko tym razem nie wiem czy się z nim spotkać. To bez sensu. Na stopie koleżeńskiej? Tak ma to wyglądać to koleżeństwo? O czym mamy rozmawiać? Jak siedzieć z kimś i patrzeć na siebie, wiedząc że nic nie będzie. A ciągnie. Ja sobie nie ufam, jemu też nie ufam. On sam sobie nie ufa. Wystarczy chwila i znowu nas poniesie. Wcześniej czy później Bardzo za nim jestem, nie potrafimy o sobie zapomnieć, chociaż próbowaliśmy. Nie chcę z nim stracić kontaktu, z drugiej strony wiem, jak będzie mi ciężko się z nim widzieć i udawać że nic nie ma. Oboje będziemy odstawiać taki cyrk? Jak tu wybrnąć? Ktoś ma jakiś pomysł???

5

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Stoisz w miejscu cały czas i od Ciebie tylko i wyłącznie zależy czy się z niego ruszysz czy do niego przyrośniesz... Powinnaś to uciąć, chyba że polubiłaś właśnie to miejsce, w którym pomieszana jest nadzieja z niepewnością......

6

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

A czy nie myślałaś nigdy o tamtej dziewczynie i o tym co ona poczuje jak dowie się tego wszystkiego?
Jak dla mnie chłop straszny krętacz chce utrzymać dwie sroki za jeden ogon. Jesli na prawde Ci na nim zalezy i nie przeszkadza Ci to co teraz robi to chyba najlepiej dla Ciebie będzie gdy postawisz mu ultiimatum albo ona albo ja z pełnym zaangażowaniem. Wtedy dowiesz się czego on tak na prawdę chce.

7

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Pewnie masz rację. To do niczego nie prowadzi. Trochę żałuję, że odnowiliśmy kontakt, tak wyszło. Ale zaczynam dostrzegać, że nic dobrego z tego nie będzie, przynajmniej dla mnie. Muszę pomyśleć o sobie. Dziękuję. Trzeba pozbyć się iluzji.

8 Ostatnio edytowany przez assassin (2014-05-18 17:47:11)

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?
Malwina79 napisał/a:

Pewnie masz rację. To do niczego nie prowadzi. Trochę żałuję, że odnowiliśmy kontakt, tak wyszło. Ale zaczynam dostrzegać, że nic dobrego z tego nie będzie, przynajmniej dla mnie. Muszę pomyśleć o sobie. Dziękuję. Trzeba pozbyć się iluzji.

I jeszcze jedno. Zastanów się czego tak naprawdę chcesz i ten ktoś czy byłby w stanie Ci to kiedykolwiek dać... czy jednak lepiej poszukać innego "ktosia"...

9

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Myślałam o tamtej dziewczynie, wiele razy. Tylko to wszystko na zasadzie domysłów. Nic nie wiem, mamy wspólnych znajomych, ale tu, w moim mieście i to ledwie garstka. Oni w zasadzie też nic nie wiedzą. Ma przyjaciela, ale niestety go nie znam osobiście, chociaż wiem kto to. Tak więc jest w baaardzo komfortowej sytuacji. Teraz szuka mieszkania, nawet rozmawialiśmy o tym. Zero słowa my, z niczym się nie zdradził. Jedyne na czym mogę bazować, to na jego słowach, a te... cóż, mogą się różnić w zależności od okoliczności. Powie mi to, co uważa za wygodne, ale jak jest naprawdę? Domysły zostały.
i tak, macie rację... Zaczęłam się zastanawiać czy on właściwie jest w stanie dać mi to, czego chcę. Nie bawią mnie gierki, nie interesuje mnie granie na czas. Ja nie mogę pozwolić sobie na luksus jakim jest czas. Nie chcę się wikłać w dziwne układy, lubię jasne sytuacje. Jestem sama, nie mam dzieci, nie chcę marnować czasu na kogoś jest tak niezdecydowany. Nie wiem czy warto. Tak staram się sobie to wszystko tłumaczyć. Każdego dnia. On ma 43 lata, nie ma dzieci, jakiś staż za sobą, myśli o stabilizacji. Odniosłam wrażenie, że mu przewróciłam trochę w życiu, nie tego się spodziewał. A miał wszystko poukładane. Ale z drugiej strony ja to samo. Tyle rozsądek smile
Gorzej z sercem sad Ale dam radę. Muszę.
Boję się tylko jeszcze jednej rzeczy. Że zerwiemy kontakt, minie parę lat i znowu się pojawi? Spotkamy się przypadkowo i co? 6 lat było, później prawie rok, nic się nie zmienia. Jest daleko to jest dobrze, jest blisko to sami wiecie sad A tego to już bym nie chciała.

10

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Wydaje mi sie, ze najpierw sama musisz wiedziec, czego chcesz dla siebie, niezaleznie czy z nim, bez niego czy z kims innym. Dla siebie.
Ja zawsze po tym, jak w koncu podejme jakas decyzje, ruszam w jakims kierunku czuje spokoj. Latwiej jest tez wowczas zdecydowac co w swoim zyciu chce zatrzymac a co nie, co bedzie dla mnie dobre a co nie.

Wiec na Twoim miejscu najpierw zastanowilabym sie nad soba. Nie nad zwiazkiem z nim czy z kimkolwiek innym. Tylko i wylacznie nad soba, co jest dla Ciebie dobre, czego chcesz dalej od zycia dla siebie. I pozniej, majac juz te wiedze, porozmawialabym z nim szczerze i nie dajac sie zbyc. Konkrety, bez zadnych rozmantycznych pierdol, rozmow o uczuciach - krotka pilka.

11

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Myślę, że masz sporo racji. Najpierw muszę dojść do ładu z samą sobą, poszukać dobrego kierunku, w którym mogę pójść i być konsekwentna. To ostatnie jest najtrudniejsze. Ale mam świadomość, że tu chodzi o mnie i moje życie. Do 7 czerwca jest trochę czasu, przemyślę sobie wszystko na spokojnie i spotkam się z nim. Ponieważ ani sobie ani jemu nie ufam, jestem za opcją, że w miejscu publicznym. Na neutralnym gruncie. Na moich warunkach. Najwyższa pora postawić sprawę jasno. Oczywiście jak sama dojdę z sobą do ładu. Dam sobie tyle czasu ile będzie trzeba smile Może sam się zniechęci wink

12

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Co u Ciebie?

13

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Malwina - jak ja doskonale znam to uczucie... moja historia wygląda nieco inaczej, ale też jestem rozdarta. Ja mężatka, jeszcze bez dzieci - on żonaty z dziećmi, starszy ode mnie o kilkanaście lat. Poznaliśmy się w pracy, nic poza nią nas nie łączyło przez prawie 2 lata. Ja byłam szczęśliwa mężatką, on nie do końca zadowolony ze swojego życia, ale jakoś sobie radził. Wszystko zaczęło się w momencie, kiedy mój mąż awansował i zaczął sporo pracować, nie tylko w tygodniu ale też w weekendy. Zaczęliśmy spędzać ze sobą coraz mnie czasu, oddaliliśmy się. Za to z tym drugim rozmawiało się świetnie, inteligentny, z poczuciem humoru, pojawił się flirt, na początku niewinny... Wspólne lunche, potem smsmy... W końcu spotkaliśmy się po pracy i tak się zaczęło... Spotkanie za spotkaniem, minimum raz w tygodniu, czasem zostawałam na noc, mój mąż nic nie zauważał, w końcu miał swoją pracę... Układ był prosty - ja miałam kogoś, on miał kogoś (żona i dzieci mieszkały w innym mieście, wracał do domu tylko na weekendy), więc teoretycznie mieliśmy się tylko dobrze bawić. Z czasem - tak jak Ty - zaczęłam się angażować. Pojawiła się zazdrość, on jest typem flirciarza, drażniło mnie, kiedy widziałam, jak przymila się do innych. Nie raz się o to kłóciliśmy, jednak za każdym razem on potrafił odwrócić wszystko w drugą stronę i to ja czułam się winna. Rozstawaliśmy się i wracaliśmy, nigdy się przed sobą nie przyznawaliśmy, że czujemy coś więcej, ale to się czuło, w dotyku, gestach, trosce o siebie. Mogliśmy rozmawiać godzinami, i ciągle nie byliśmy sobą zmęczeni. Wspólne gotowanie, zakupy... W teorii układ cały czas wyglądał tak samo, ani on nie miał zamiaru odejść od żony, mimo, że twierdzil, że jej nie kocha i jest z nią ze względu na dzieci, ani ja od męża nie chciałam odchodzić. Choć w żartach planowaliśmy wspólną przyszłość, nawet dziecko... Po ponad roku "sielanki" on zmienił pracę, wyjechał daleko... i zaczął się koszmar. Przez pierwszy miesiąc nie umiałam sobie poradzić z tęsknotą, schudłam, nie spałam, płakałam, tęskniłam. Zobaczyliśmy się po 2 miesiącach, myślałam, że zwariuję, znowu był mój... Cały czas zadawałam sobie pytanie, czy aby przypadkiem się nie zakochałam...? potem widzieliśmy się jeszcze kilka razy, ostatnio 3 miesiące temu. Cały czas wymieniamy smsy, maile, pisze jak mu źle beze mnie, żebym przyjechała... Wszystko byłoby pięknie, może nawet zdecydowałabym się odejść od męża, gdyby nie to, że on cały czas jest ze swoją żoną, którą oczywiście widuje nadal tylko w weekendy, a ja miałabym zapełnić miejsce w łóżku w tygodniu... Dlatego kilka razy podejmowałam decyzję, że zrywamy całkowicie kontakt, bo nie mogę żyć cały czas w zawieszeniu i nie mogę pozwolić sobie na to, by być jego zabaweczką. Nie odzywaliśmy się góra tydzień, po tygodniu on się odzywał i znowu mnie rozkładał na łopatki i wszystko wracało. W tym momencie jesteśmy znowu w "separacji", mija 6 dzień ciszy... Wszystko w środku mnie płacze i boli... Boli, bo tęsknię za nim, boli, bo od 2 lat oszukuję męża, którego też przecież kocham i który na to nie zasłużył... Za tydzień wyjeżdżam w delegację, będę niedaleko niego, walczę ze sobą, bo z jednej strony nie chcę się z nim widzieć i w końcu chcę zacząć żyć swoim życiem, być szczęśliwa jak kiedyś, a z drugiej tak mnie do niego ciągnie... ;(

14

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Dziewczyny, dajecie robić z siebie dmuchane lale dorabiając do tego głupoty typu "że czujemy coś więcej, ale to się czuło, w dotyku, gestach, trosce o siebie".
Facet jakby chciał to byłby z Wami. Układ dmuchanej lali jest wygodniejszy, więc po co się wysilać? :-)
Jakby to brutalnie nie zabrzmiało, to jesteście materacem. Albo się z tym godzicie albo nie. Jeśli nie to twardo trzeba odpędzać się od takich facetów, albo podcinać sobie żyły w imię niespełnionej "miłości".;-)

Dopóki cierpicie jeszcze Wy same - pół biedy. Ale - tak jak w przypadku unbreakable - cierpi (jeszcze o tym może nie wiedzieć) mąż - to dla mnie mega kurestwo :-) I nie ma co do tego dorabiać żadnej ideologii.

15

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?
rafatal napisał/a:

Dziewczyny, dajecie robić z siebie dmuchane lale dorabiając do tego głupoty typu "że czujemy coś więcej, ale to się czuło, w dotyku, gestach, trosce o siebie".
Facet jakby chciał to byłby z Wami. Układ dmuchanej lali jest wygodniejszy, więc po co się wysilać? :-)
Jakby to brutalnie nie zabrzmiało, to jesteście materacem. Albo się z tym godzicie albo nie. Jeśli nie to twardo trzeba odpędzać się od takich facetów, albo podcinać sobie żyły w imię niespełnionej "miłości".;-)

Dopóki cierpicie jeszcze Wy same - pół biedy. Ale - tak jak w przypadku unbreakable - cierpi (jeszcze o tym może nie wiedzieć) mąż - to dla mnie mega kurestwo :-) I nie ma co do tego dorabiać żadnej ideologii.

Amen.

16 Ostatnio edytowany przez assassin (2014-06-04 14:03:56)

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?
unbreakable napisał/a:

w końcu chcę zacząć żyć swoim życiem, być szczęśliwa jak kiedyś, a z drugiej tak mnie do niego ciągnie... ;(

...następna... mąż be, ale jednak z nim jest...wspaniała antyreklama małżeństw.

17

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?
assassin napisał/a:
unbreakable napisał/a:

w końcu chcę zacząć żyć swoim życiem, być szczęśliwa jak kiedyś, a z drugiej tak mnie do niego ciągnie... ;(

...następna... mąż be, ale jednak z nim jest...wspaniała antyreklama małżeństw.

Ja to widzę, że jak niektóre kobity za dobrze mają to im się w dupach przewraca... Jakież to rozdarcie! Jakaż ona nieszczęśliwa! Jak ona nie wie! Ale jakby mąż się dowiedział i wystawił walizki za drzwi, a razem z nimi wygodne życie, to zaraz by się "dowiedziała" czego chce i co ma robić...

18 Ostatnio edytowany przez assassin (2014-06-04 16:39:10)

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?
Teo napisał/a:
assassin napisał/a:
unbreakable napisał/a:

w końcu chcę zacząć żyć swoim życiem, być szczęśliwa jak kiedyś, a z drugiej tak mnie do niego ciągnie... ;(

...następna... mąż be, ale jednak z nim jest...wspaniała antyreklama małżeństw.

Ja to widzę, że jak niektóre kobity za dobrze mają to im się w dupach przewraca... Jakież to rozdarcie! Jakaż ona nieszczęśliwa! Jak ona nie wie! Ale jakby mąż się dowiedział i wystawił walizki za drzwi, a razem z nimi wygodne życie, to zaraz by się "dowiedziała" czego chce i co ma robić...

Ale ona wie... a przynajmniej tak jej się wydaje :

unbreakable napisał/a:

Wszystko byłoby pięknie, może nawet zdecydowałabym się odejść od męża, gdyby nie to, że on cały czas jest ze swoją żoną, którą oczywiście widuje nadal tylko w weekendy

A ten tekst to aby w ramkę oprawić i na kominek, co za dylemat bohatera tragicznego:

unbreakable napisał/a:

od 2 lat oszukuję męża, którego też przecież kocham...

Swoją drogą zdecydowanie zbyt często nadużywa się wielkich słów typu miłość, kochać, przyjaźń do opisania byle czego, w tym konkretnym przypadku uporczywego swędzenia tu i ówdzie...

19

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?
assassin napisał/a:

Swoją drogą zdecydowanie zbyt często nadużywa się wielkich słów typu miłość, kochać, przyjaźń do opisania byle czego, w tym konkretnym przypadku uporczywego swędzenia tu i ówdzie...

No bo tak lepiej brzmi, nie? Lepiej powiedzieć - byłam na zabiegu kosmetycznym. Niż - usuwałam wąsy. XD

20

Odp: Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

I sprawa została rozwiązana smile Wzięłam sprawy w swoje ręce i oznajmiłam mu, że moim zdaniem kręci i przytoczyłam fakty. O oto jaką dostałam odpowiedź:

" Cieszę się, że napisałaś to, co napisałaś.
Mało tego zgadzam się z Tobą, że jeśli kiedykolwiek powiedziałem, że pomiędzy mną a Kasią jest układ a nie związek to masz rację jestem bezczelnym kłamcą!
Ja mimo wszystko uważam to jakieś ogromne nieporozumienie!? Nie mam pojęcia, o jakim układzie piszesz i z kim, i kiedy to powiedziałem? Coś się chyba bardzo źle zrozumieliśmy. Ja od 5 lat jestem z Kasią zaręczony i nigdy tego nie ukrywałem.
Masz również rację, że każde z nas ma swoje własne życie ? ani lepsze, ani gorsze po prostu swoje.
Dlatego aby uniknąć dalszych nieporozumień lub niejasności ? zostawmy to tak jak jest, ja jestem dla Ciebie kolegą a Ty dla mnie koleżanką.
Pozostańmy znajomymi, którzy jak się spotkają będą mogli iść sobie na kawę i porozmawiać a nie siebie unikać.
Jeśli w jakikolwiek sposób dałem Ci do zrozumienia, że jest inaczej to przepraszam.
Jeśli w jakikolwiek sposób: swoim zachowaniem, czynami lub wypowiedzią Cię uraziłem to przepraszam nie miałem takiego zamiaru.
Życzę Ci miłego wyjazdu. Pozdrawiam."

Hahahaha, nic dodać, nic ująć smile I z niego i z siebie:)
Klapki z oczu smile
Kontaktu z tym Panem mieć nie chcę, oczywiście i żadna kawka nie wchodzi w grę. Nie mam ochoty wysłuchiwać kolejnych kłamstw wink Na szczęście: "... jestem zajęta, śpieszy mi się, mam masę rzeczy do zrobienia, tak mi przykro że nie mam czasu nawet porozmawiać, ale może następnym razem, pa smile"

Już mi skutecznie przeszła słabość do tego Pana:)

Posty [ 21 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Minęło 6 lat a on się pojawił, co robić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024