forumowiczka_89 napisał/a:Twoja odpowiedź bardzo mi pomogła spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Nigdy nie wpadłabym na to, że problem może leżeć w tym, że w jego mniemaniu uchodzę za śmiałą i wyzwoloną - pracuję w redakcji portalu internetowego i zajmuję się działem Seks. To moja praca, ale może dawać złudne poczucie, że mam bardzo wysokie wymagania.
Eee, no to spoko, chociaż szczerze, to nie pisałem tego w odniesieniu do twojego postu, tylko tak ogólnie, w odniesieniu do tematu. Ale może być coś na rzeczy, na początek warto określić jego potencjalne doświadczenie, w zasadzie wystarczy mieć wiedzę na temat jego wcześniejszych relacji, czy miał jakieś dziewczyny ile i kiedy, jak dużo gadacie to pewnie da się coś wyciągnąć, chociaż bardzo miarodajne to nie będzie, to jednak zasada jest w miarę prosta, jak kilka związków, kilka dziewczyn, to można założyć że coś tam wie, jak miał mało, albo wcale analogicznie można założyć że wie niewiele.
Generalnie poprzez dotyk buduje się bliskość, żadna tajemnica, jeżeli ktoś unika, albo długo się oswaja, to można założyć, że gdzieś tam podświadomie boi się bliskości, jak i również to że nie jest oswojony z dotykiem drugiej osoby jako wynik właśnie nie wchodzenia w relacje intymne z kobietami. Dla tego zwykły dotyk to jest coś czego nie zna, jak i nie wie co to oznacza, i na ile może sobie pozwolić. Kiedyś jak częściej imprezowałem, to łatwo było poznać że laska niewiele wie, chociaż by po zwykłym złapaniu za rękę, bez podtekstu, albo z ukrytym, jak się jeżyła, i odruchowo zabierała, to oznaczało, że trzeba długo urabiać gadką. I to przynajmniej przez kilka spotkań.
Jeżeli gość nie ma za dużo wiedzy na ten temat, to możliwe że woli omijać, ponieważ boi się zbliżenia, tego jak wypadnie czy zostanie oceniony, wbrew pozorom faceci też mają takie rozkiminy. Często właśnie tacy niedoświadczeni starają się długo budować bliskość, na poziomie tylko werbalnym, po to żeby być pewnym silnego zaangażowania wybranki, a po to żeby właśnie żeby okazała wyrozumiałość. Ale nie tylko, ja np. związki omijałem z daleka, co nie przeszkadzało mi mieć częste kontakty z różnymi kobietami i nigdy się nie martwiłem jak wypadnę, albo inne podobne majaczenia.
Ale mimo jakiegoś tam doświadczenia, to jak się zakochałem pierwszy raz, że zrozumiałem co to znaczy ta jedyna, to również nagle zacząłem omijać temat, ponieważ nagle stało się ważne jak zostanę odebrany. Popadłem w schizę i podobnie jak Ci nie doświadczeni, też budowałem głębszą więź poprzez gadaninę, a co najlepsze, z tą laską już się kiedyś wcześniej bzykałem, co prawda po pijaku jak jeszcze byliśmy współlokatorami. Ale wtedy nie interesowała mnie zupełnie. Hehehe, ehh..
Często u takich gości okres wdrażania trwa dość długo, bo i tak się boją. Po zatem facet jeżeli wie o co chodzi, to widząc czytelne sygnały, na pewno zareaguje, i nawet jeżeli widzi w Tobie tylko koleżankę, to nie przeszkadza to pójść razem do wyra, my faceci jesteśmy generalnie mniej wybiórczy, kobieta z tylko kolegą do wyra nigdy nie pójdzie, dla nas nie ma problemu. Jedyna przeszkoda to wtedy kiedy po prostu kobieta się nie podoba.
Chociaż tez nie zawsze, ja np. zawsze bałem się zaangażowania ze strony dziewczyn i zdarzyło się parę razy, że mimo zainteresowania omijałem sex z taką dziewucha, bo widziałem jak już bez tego jest wkręcona, później spławić taką laskę, to moralny kłopot dla mnie, no i problem z męczeniem dupy. Wszyscy wiemy jak zakochani potrafią męczyć dupę swoim ofiarom. Później nawet dumnie i filozoficznie oraz podniośle stwierdziłem, że nie sztuką jest bzyknąć co się nawinie,ale również wiedzieć kiedy lepiej sobie odpuścić. Hhehe, pamiętam miny kumpli jak im po pijaku wkręcałem swoje oświecenie, hehe
Ale wracając do sedna, mniej więcej, bo już zgubiłem się w wielowątkowości swojego wpisu, i już sam nie wiem o co chodzi.
Tu na forum mnóstwo tematów, zakładanych właśnie przez takich gości, co to nie mogą wyrwać laski, bo tylko do niej gadają. A bredzą o szacunku, honorze, tej jedynej i inne takie. A relacje koleżeńską cechuje właśnie brak podtekstu. Dla tego dziwię się trochę tobie, że jeszcze Ci się nie znudziło.
Są to moje własne przemyślenia, mające swoje źródło w różnych moich doświadczeniach. Nie wiem czy inni też tak mają i czy jest to na tyle uniwersalne, żeby było możliwe odniesienie moich przemyśleń wobec innych osób, wszak zdarzyło mi się słyszeć że jestem nietypowy, w sumie to nienormalny, ale wole używać synonimów.
Pozdrawiam