Cześć,
podczytuję forum czasami dlatego postanowiłam się zarejestrować i założyć wątek .
Mniej więcej miesiąc temu rozpoczęłam współżycie z chłopakiem. Dla mnie był to pierwszy raz. Wszystko odbyło się w atmosferze zaufania i bezpieczeństwa, chłopak na prawdę starał się, żeby było to dla mnie jak najbardziej komfortowe i żebym fajnie to zapamiętała (pieściliśmy się już wcześniej także nie miał problemu z rozgrzaniem mnie grą wstępną). Mimo tego bolało przez pierwsze 20 sekund bardzo (nawet nie tyle pęknięcie błony dziewiczej co takie rozrywające uczucie rozpychania po wprowadzeniu członka do pochwy), pojawiła się krew ale byliśmy na to przygotowani, rozmawialiśmy o tym wcześniej. Potem było już przyjemnie, żadnego bólu przy głębszych czy mocniejszych pchnięciach.
Odczekaliśmy około trzy tygodnie, żeby wszystko się wygoiło... i miało nie być powtórki z rozrywki a znowu przy wprowadzeniu członka do pochwy pojawił się ból. Tylko i wyłącznie przy pierwszym pchnięciu ale zabolało mocno. Ból taki jak przy pierwszym stosunku, piekące rozrywanie. Chłopak był delikatny, oboje byliśmy rozgrzani, byłam dobrze nawilżona. Potem wszystko w porządku, tak jak za pierwszym razem zero bólu.
Spędzaliśmy razem kolejną noc, współżyliśmy dwa razy pod rząd i za pierwszym podejściem znowu pojawił się ból.
Rozmawiamy o tym, partner stara się jak może, żeby mnie rozluźnić, mnie się wydaje, że jestem rozluźniona. W czasie gry wstępnej partner masuje wejście do pochwy palcem, wkłada jeden, dwa palce do środka, nic nie boli. Nigdy żaden ginekolog nie powiedział mi, żeby anatomicznie było ze mną coś nie tak. Boli wprowadzenie członka, potem jest wszystko w porządku, po stosunku jest w porządku. Nic nie boli. Używamy prezerwatyw. Uprzedzając pytania o wiek, nie jesteśmy już od kilku lat nastolatkami .
Drogie forumowiczki, któraś z Was miała taki problem? Minie? Jak możemy sobie pomóc? Boję się, że zakoduje mi się taki schemat, że początek zawsze jest bolesny i będę spięta a to tylko spowoduje efekt błędnego koła...