zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 43 ]

1 Ostatnio edytowany przez blackholesun (2013-05-25 09:24:52)

Temat: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Hej,


moja przyjaciółka powiedziała mi o tym forum i tez postanowilam napisac.
Zniszczylam zwiazek. Rok i 8 m-cy.
Jestem z natury awanturnikiem, bywam cyniczna, zlosliwa. Ciężki charakter. straam sie nad sobą pracować, ale to cholernie trudne. Facet w ktorym sie zakochalam, to spokojny zrównoważony facet. Wiem, że mnie kochał bardzo. Rozstawalismy sie i schodzilismy. Zawsze obiecywalam poprawe, i faktycznie jakis czas bylo ok. Potem wracaly stare sprawy, moje bolaczki - co zrobil, a czego nie zrobil. Nie szanowalam go, upokarzalam. Totalny rollercoasterer.
Mieszkalismy razem, on o mnie zabiegal, staral sie...ale sama nie wiem wyjezdzalam z rozstaniami. Tak jakby brakowalo mi fajerwerkow, tego zatracenia sie jego w mojej osobie. I zrywalam, szantazowalam odejsciem, zdrada. Po ostatniej klotni ponad miesiac temu ucial kontakt. Powiedzial,ze on juz tak nie moze, ze nie ufa w zadne slowa o poprawie, ze nie chce tak zyc. Probowalam to wyjasniac, dzownilam, pisalam, maile- zero odzewu. Dopiero jak napisalam,ze go szanuje i prosze o przysluge, to sie odezwal, pogadalismy, ale stanowisko podtrzymal. Chce byc teraz sam i to koniec.

Nie potrafie uwierzyc,ze tak spapralam. Im dluzej nie mamy kontaktu, tym bardziej sobie to uswiadamiam.Jak moglam byc tak glupia?Wiem, ze kochal mnie jak nikogo, ale wycofal sie. Chcialabym naprawic, przyjaciele mowia czekaj, niech odpocznie. Mozna czekac, gdy druga osoba odejdzie od nas w ramach wlasnych wahan. Ale co w sytuacji, gdy samej sie popsulo wszystko? Ma sie swiadomosc kardynalnych bledow, strasznego zacmienia umyslowego....by zakochac sie tak bardzo,ze az ze strachu krzywdzic druga osobe. Mam wrazenie,ze tym nie odzywaniem sie jeszcze bardziej powstaje miedzy nami przepasc. Ze on faktycznie moze zapomniec.Chcialabym walczyc,ale nie mam jak. Na emocje z mojej strony nie reaguje, nie chce tego czytac i slyszec.
Jak odzyskac skrzywdzonego faceta, ktory utracil wiare w lepsze jutro?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Trochę Twój post przypomina mi moją historię. Też jestem nie zwykle charakterną osobą ale z biegiem lat, gdy dostałam porządnie w kość od byłego to się zmieniłam na lepsze :-). My tez się rozstawaliśmy i się schodziliśmy aż po 6 latach zrozumiałam że całkiem do siebie nie pasujemy. Widocznie brakowało wam trochę ekscesów w związku skoro Tobie ciągle coś nie odpowiadało. Ja wątpię że dasz radę go odzyskać, bo on ma do Ciebie wielki uraz. Spróbuj odbudować najpierw waszą przyjaźń a potem zobaczysz co z tego będzie...nie rób na niego nacisku

3

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Żal mi tego faceta, a nie Ciebie, on nie wróci do Ciebie, jak poczuje normalność, to będąc przy zdrowych zmyslach nie wpakuje się ponownie w bago. Zacznij zmieniać siebie, a potem sobie znajdź kolejną ofiarę swojego zachowania - jak się nie zmienisz to żaden szanujący się facet, któremu przyjdzie do głowy starać się o Ciebie, nie wytrzyma gdy mu się za to będziesz tak pięknie odpłacała. Kobiety są wredne - jesteś wredna i nie doceniasz tego co masz. Może jesteś osobą która tak jak piszesz - potrzebuje fajerwewrków -- a tak naprawdę to silnych emicji, skoro dobroć otrzymywana dla innych nie dostarcza Ci wystarczających impulsów, sama prowokujesz i prowadzisz do tego by powstawało napięcie, - ale łątwiej jest taki stan wywołac dążąc do negatywnych emocji niż pozytywnych - bo pewnie wtedy czujesz że żyjesz, że coś się dzieje.
Nadzieja umiera ostatnia, ale w jego przypadku skoro stracił wiarę w sens Waszego bycia - to tak jakby stracił nadzieję.

4

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Zdaje sobie sprawę z ogromnych ułomności charakteru. Chociaż nie wiem skąd się biora te napady zobojętnienia, a później złości. Rozładowania. Nasze życie w jego wizji ma być tak strasznie poukładane, bez żadnych wzlotów, upadków, wszytsko jednostajne - dzień do dnia podobny. Zero spontonu. Dodatkowo jest bardzo zdystansowany, to nie facet w stylu tych,co kochają do szaleństwa i grają serenady pod oknem. Ale się zakochałam. Tylko o dziwo kocham bardziej, kiedy go nie ma tęksnię, chcę każdą chwilę spędzać z nim ,a jak jest to czuję jak mój nastrój gwałtownie opada. Złoszczę się. Zrywam. Urządzam dzikie awantury... A on odchodzi. Zostaję przerażona. Prosze by wrócił. Wraca.
Tym razem powiedział, że ma dosyć. Kocha mnie,ale nie może ze mną być, bo jest na to zbyt wrażliwy, słaby.
Staram się nad sobą pracować, robię wiele fajnych rzeczy dla nas, a potem przychodzi tkai dziwny moment- niby to zaborczość, niby złość na niego. Irracjonalna. Nie wiem skąd to się bierze i urządzam awantury. Dawał mi tyle szans. Jest dobrze kiedy zachowuję się jak robot, zero emocji, niepokoju, targających mną namiętności. A potem wybucham. I żałuję.

Zaczęłam chodzić na jogę, do terapeuty, jeśli to ma w czymś nam pomóc. Choć on mówi, że nas już nie ma. Woli być sam. A kiedyś był tak strasznie zakochany.... nie rozumiem tego. Nie rozumiem, jak można nie chcieć walczyć?

5

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Po pierwsze i najważniesze: po co chcesz do niego wracać skoro nadal jesteś tym, kim jesteś? Żeby za dwa miesiące znowu się rozstać, bo tydzień będziesz się starać być miła, a potem abarot to samo?

To nie są takie sprawy, gdzie człowiek się zmienia w ciągu klilku dni/tygodni po rozstaniu. Proponuję Ci zacząć współpracę z psychologiem i wstrzymanie się od związków wszelkich na najbliższy czas. Najpierw zrób porządek ze swoją psychiką.

6

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Odpowiedz jest prosta: żadnego faceta tak nie kochałam. A trochę lat już mam. Wiem, jak to dziwnie brzmi w kontekscie tego, co napisałam o swoim zachowaniu. Mam ogromne poczucie winy. Gdybym była taka jak on - defensywa, nie byłoby problemu.
Tyle, że staram sie i nie potrafię. W końcu dostaję szału.
A potem zalewa mnie strach i kolejne poczucie winy.

Obawiam się, że go strace. Wiem, jak to sie mowi, na stara milosc nowa jest lekarstwem. Tyle, ze ja mam wstret do innych facetow. On dla mnie jest idealem - brzmi zalosnie,ale tak jest. Cale zycie szukamy czegos, zwiazki sie rozpadaja i wiesz,ze to kolejny etap. Ja czuje,jakby to byl ten ostatni etap. Nigdy czegos takiego nie czulam, uwielbienia do drugiej osoby graniczacej z nienawiscia.

Nie wyobrazam sobie,ze jego moze nie byc. Ze moge go stracic. I waham sie nad tym brakiem kontaktu- a utrzymywaniem go, chociaz on tego już nie chce. Jak to ratowac???

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Podpowiem Ci cos prostego, ponyslalas o tym ze po prostu do siebie nie pasujecie?
Nie zawsze mozna byc z osoba ktora sie kocha. Odpuscie sobie, on znajdzie spokojna domatorke i sie zakocha , Ty znajdziesz spontanicznego energicznego faceta z jajami i wszyscy bedziecie szczesliwi.

Nie wszystkie puzzle do siebie pasuja i da sie je polaczyc.

Oczywiscie Twoje zachowanie wobec niego jest zle ale wynika z ogromnego niedopasowania. Oczekujesz czego innego od faceta, od zwiazku , od zycia. On Ci tego nie daje i pojawia sie frustracja. To normalbe gdy sie jest nieszczesliwym w zwiazku. U Ciebie tylko skala przeraza, popracuj nad nerwami emocjami. Ale na sile nie zmienisz swojej osobowosci, w zwiazku nie chodzi by sie zatracic i dopasowac do drugiej strony.
Z tego nic nie bedzie. Oboje do siebie nie pasujecie. Pogodz sie z tym.

A to co czujesz to zwykla tesknota, czlowiek tak reaguje jak zostaje sam. To przejdzie z czasem.

8

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Głupi by był gdyby do Ciebie wrócił. Daj mu lepiej święty spokój, skoro rozstawaliście się i wracaliście, to szczerze wątpię w Twoją nagłą poprawę!

9

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Zdaje sie , ze jestes mocno uzalezniona od skrajnych emocji.
Stan normalnosci jest dla Ciebie nieznosny.
Tak jak bylas uzalezniona od fundowania bylemu awantur i upokorzen, tak teraz powoli sie uzalezniasz od "potwornej tesknoty " i raczej (wg mnie) urojonej i chorej milosci, ktora z czasem okaze sie tak niewyobrazalnie wielka i piekna, a ktorej tak naprawde nie bylo.

Czlowiek, ktory kocha dazy do uszczesliwiania, a nie upokarzania i wrzaskow.
Tak samo "kochaja" osoby chorobliwie zazdrosne,egoisci, sadysci i innej masci patologie.

Jezeli moge radzic - uporzadkuj swoje emocje - byc moze masz problemy z tarczyca (tak bylo u znajomej pary).
Popracuj porzadnie nad soba - chlopaka zostaw poki co w spokoju. Jego pewnie i tak sporo kosztowalo odejscie od Ciebie.
Powrot w obecnej sytuacji , to powrot na chwile..........

Powiedzenie, ze na stara milosc, nowa jst lekarstwem - bzdura. To by znaczylo, ze zadnej milosci nie bylo.
Wchodzenie w nowy zwiazek bez definitywnego zakonczenia poprzedniego, jest oszukiwaniem nowego partnera.

Zajmij sie uzdrawianiem siebie.

10

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
blackholesun napisał/a:

[...] Obawiam się, że go strace.

Obawiam się, że już go straciłaś. Napraw psychikę. Idź do specjalisty, bo w każdym związku będziesz miała to samo. Zadbaj o siebie! Swojego eks zostaw w spokoju. On nie wróci, a nawet jeśli jakimś cudem by wrócił to i tak za chwilę się znów rozstaniecie bo problem nie zniknie sam z siebie. Obudź się.

11 Ostatnio edytowany przez blackholesun (2013-05-25 12:53:37)

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Chodze do tetrapeuty. Na razie to 4 spotkania. Poczatek. Duzo analizujemy moje dziecinstwo. Matka zawsze oziebla, ojciec zawsze zastepowal mi wszystko. Najlepsza uczennica, przewodnik w towarzystwie. Jak mialam 16 lat dowiedzialam, sie, ze to nie sa moi biologiczni rodzice. Nie pamietam za wiele z tego okresu, moj swiat wywrocil sie do gory nogami. Bunt, z 5tkowej uczennicy stalam sie demonem. W tym samym czasie bylam ofiara zbiorowego gwaltu. Wiedza o tym 3 osoby. Wyparlam to z siebie, szlam jak burza. Z rodzicami zerwalam emocjonalny kontakt. Potem same burzliwe zwiazki. Zakochalam sie po latach, ponad dekadzie w nim - z innej bajki. W moich oczach to najlepszy czlowiek, jakiego spotkalam. Pokazal mi, ze milosc moze byc dobra. A ja to niszcze. Nie wiem, ale nie potrafie zahamowaac tej agresji... Moglabym za niego oddac zyvie bez wahania. A mimo to, gdy napada mnie ten irracjonalny stan chce niszczyc, odejsc. Tyle, ze jak siedze potem sama na tych zgliszczach, dopada mnie zalamka...co ja znowu zreobilam. Tego nie da sie zahamowac. Po prostu sie nie da.
Nie chce nikogo innego. Mialam wielu...zaden nie wzbudzil we mnie tak glebokich uczuc. Bylam nawet zareczona. Konczylam, odchodzilam.  Zawsze widzialam, ze ten wlasciwy dopiero przede mna. A teraz wiem, ze to on. Niszcze i nic w tej bezsilnosci nie potrafie zapobiec... Refleksja przychodzi pozniej...
Zaczynam myslec, ze to koniec mojego zycia. Nie chce isc dalej. Bez niego. Nie mam juz zadnego innego celu. Zawsze otwarta, dynamiczna, z masa znajomych...taka kiedys bylam. Teraz zamknelam sie na wszystko. Mysle czasem kiedy patrze na tabletki, ktore przepisal lekarz, czy nie lyknac wszystkiego... Nigdy tak nie myslalam. Wszystkiemu stawialam czolo. A teraz ...to jest czarna dziura.

12

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

jak długo już nie jesteście razem? kiedy ostatnio z nim rozmawiałas? I co powiedział dokładnie o waszym związku?

13

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

1,5 m-ca temu sie wyprowadził. Powiedzial,ze nie wierzy, w to,ze moze byc lepiej i ze chce byc sam, zadnego kontaktu nie chce.Myslalam,ze jakos to ogarne, mysllam,ze z czasem bedzie lepiej... A jest co raz gorzej.

14

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

on wie o twojej przeszłości?

15

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Wie. Pierwszy partner, ktory wie o wszystkim.

16

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

prosiłas o szansę, wtedy idź zobaczy że się zmieniłaś Czyli po skończonej terapi? Predzej nie masz mu co mieszać w głowie bo nie potrafisz nad sobą zapanować... Utrzymujecię dalej kontakt? Jakieś spotkania czysto koleżeńskie?

17

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Nie, tylko ta jedna rozmowa. Pisze do niego raz na kilka dni, ale nie odpisuje. Prosil mnie wczesniej, zebym szla na terapie, ze mozemy isc razem. Nie zgadzalam sie,  to tak jakby przyznac, ze jest sie wariatem. Wiem, irracjonalne, ale tak czulam. Tak wiele razy sie klocilismy, rozstawalismy, byly miedzy nami inne osoby - ja mialam przyjaciela, z ktorym duzo rozmawialam. A on po jednym z rozstan dluzszych spotykal sie wlasnie ze spokojna domatorka - co uwazal za pomylke. Jeden wielki burdel.
Wszystko z mojej winy, wiem o tym. Ta swiadomosc jest jak sztylet w serce.  Nie potrafie isc dalej bez niego. Nigdy nie mialam z tym problemu, wrecz bylam bezduszna. Teraz nie potrafie niczego zorganizowac... Chcialabym, zeby przy mnie byl. Zeby powiedzial, ze wytrzymamy wszystko razem, do konca. Nie dam rady bez niego, a kiedy jest nie daje rady ze soba. Jakby cale Twoje jestestwo stalo w opozycji do tego, co dla Ciebie dobre i wazne...
Nikomu tego nie zycze.

18

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

jeżeli nawet nie odpisuje, znaczy że chce sobie ułożyć życie od nowa, w spokoju... musisz sobie zdać sprawe jak on bardzo cierpiał przez Ciebie, kochał Cie, był z Tobą, wytrzymywał twoje humory, a ty co... krzyk, awantury, rozstania...
Wątpie czy da się cos zrobić, żeby wrócił... nie interesują go nawet zwykłe spotkania z Tobą na kawe, żeby po prostu porozmawiać?

19

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Pozwól mu odejść, nie pisz, nie dzwoń. On już dużo wycierpiał przez Ciebie. Przyjmij do wiadomości, że on może już nie będzie chciał powrotu, że dla niego to już definitywny koniec. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy-schrzaniłaś to! Jedyne co teraz pozostaje Ci zrobić, to pracować nad sobą, poukładać sobie wszystko w głowie, zacząć panować nad emocjami. I gdy kiedyś pojawi się na Twojej drodze nowa miłość to nie popsuj tego.

20

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

dokladnie tak jak pisala moja poprzedniczka. daj mu zyc, pozwol mu byc szczesliwym... bo niestety, ale przy Tobie tego szczescia nie dostanie... rozumiem, ze mialas ciezki okres w zyciu, ale to nie jest powod, zeby niewinny niczemu czlowiek za to cierpial... tak naprawde to rozumiem go doskonale, ze nie chce miec zadnego kontaktu...
ja bym na Twoim miejscu przyzwyczajala sie do mysli, ze jego juz nie ma i nie bedzie... nie krzywdz go...

21

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Dziewczyny, to nie jest tk, ze bylam caly czas potworem,... Tyle cudownych chwil, jakie mielismy w ocenie nas oboiga nie spotkalo nas nigdy, z zadnym partnerem wczesniej.  Problemem byly te total spokojne, puste dni. Wiem, ze one sa normalne. Ja  jednak wpadam w takich dniach w panike i histerie. Ta pustka mnie przeraza. Boje sie i reaguje irracjonalnym zachowaniem. To jest trudno opanowac.
Latwo komus mowic panuj nad emocjami, ucz sie... Robie to caly czas i caly czas nawalam. Wydaje mi sie, ze zawsze mialam ten problem, ale nigdy nie zostal on tak uwypuklony jak z tym facetem. Moze dlatego, ze inni byli rownie pokreceni, jak ja...

Nie mowcie prosze, ze bedzie nastepna milosc... Nie bedzie. Czasem czlowiek czuje, ze to jest to, czego szukal. I wie, ze nie bedzie kochal bardziej. Po prostu sie nie da. Kiedys jasne napatoczy sie jeden jakich bylo wczesniej wielu, ale to bedzie substytut. Dostosowanie sie. Nie chce takiego zycia dla siebie. Znam sie.
Postawilam na ta relacje wszystko. Obnazylam sie przed kims jak nigdy wcesniej. I nigdy sie to nie powtorzy.
Moze tacy ludzie jak ja nie powinni zyc w zwiazkach. Nie potrafia kochac wlasciwie najblizszych osob. To jest dramat. Umierac za tym z tesknoty i nie potrafic.
Zostac z poczuciem winy i lata kata. To jest dramat...

Na chwile obecna jedyna nadzieja, jaka trzyma mnie w pionie, to ta, ze z czasem minie mu zlosc. Wiem, jak bardzo mnie kochal i chce wierzyc, ze nadal kocha, jak z reszta powiedzial... Sytuacja go przerosla. Dlatego chce sie skupic na terapii, pomaga mi pisanie tutaj, krytyka...naprawde chcialabym, zeby bylo lepiej i zebym potrafila kochac tak, jak on na to zasluguje...

22

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Kochana musisz siebie ogarnąć, a nie myśleć o związku. Zgadzam się z przedmówcami jesteś uzalezniona od miłości. Potrzebujesz odrzucenia.

Może i da się naprawić ten związek ale najpierw ty musisz naprawić siebie. Nawet jak teraz wróci to szybko to zniszczysz. Nie możesz wchodzić w żadną relację dopóki nie pozbędziesz się uzależnienia i nie poukładasz sobie w głowie.

23

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Uwazasz, ze potrzebuje odrzucenia? Ja sie tego panicznie boje. Dlatego swiruje, kiedy sa te po waszemu normalne dni. Wydaje mi sie wtedy, ze on przestaje mnie kochac. I robie, to co robie... Tak mi to po krotce wyjasnil terapeuta. Nigdy taka nie bylam. Zawsze twarda, to facetom bardziej zalezalo. Odchodzilam bez wahania, nie angazowalam sie. A teraz ta milosc mnie zassala tak mocno...
Nie wiem jak ja to ogarne. Naprawde.

24

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
blackholesun napisał/a:

Uwazasz, ze potrzebuje odrzucenia? Ja sie tego panicznie boje. Dlatego swiruje, kiedy sa te po waszemu normalne dni. Wydaje mi sie wtedy, ze on przestaje mnie kochac. I robie, to co robie... Tak mi to po krotce wyjasnil terapeuta. Nigdy taka nie bylam. Zawsze twarda, to facetom bardziej zalezalo. Odchodzilam bez wahania, nie angazowalam sie. A teraz ta milosc mnie zassala tak mocno...
Nie wiem jak ja to ogarne. Naprawde.

Tak podświadomie tego potrzebujesz. To jest paradoks, z jednej strony panicznie się tego boisz, a z drugiej strony inaczej nie potrafisz. Dlatego sabotujesz związek aby doprowadzić do odrzucenia. To oczywiście moja opinia. Dobrze jednak abyś przepracowała to na terapii, właśnie swój związek i to co w nim działało. Musisz znaleźć wydrukowania z dzieciństwa, które tobą kierują.

25

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Czytalam Twojego bloga. Mysle nad tym. To pragnienie bezwarunkowej milosci, mimo wszystko. Zgadza sie. Tyle, ze jak czytam o kkzb to wydaje mi sie, ze sa bardzo skupione na partnerze, biora wine na siebie, trwaja. A ja daze do sabotazu. Dostaje szalu, nie szanuje, wyzywam sie. To jak fale tsunami. Milo, sloneczko grzeje i nagle boom bez ostrzezenia.  Kontrolowalam jego portale spolecznosciowe, telefon...a i tak wydawalo mi sie, ze go strace. Sceny dzikiej zazdrosci, zaborczosc... Jezu. Teraz jak jestem w odcieciu, nie ma go oddalabym dusze diablu, zeby wrocil. Obiecywalam tyle razy...potem miesiac miodowy i znowu to samo.
Blizej mi chyba do psychofaga niz kkzb...
Jego rodzina, znajomi totalnie nie akceptowali po jakims czasie naszej relacji. W moim swiecie jestem dobrze zarabiajaca, pewna siebie, najlepsza we wszystkim,ostra laska z wianuszkiem kolegow, ktorzy "chcieli by miec taka babke"
A w zwiazku psychofag.
Jestem totalnie zmasakrowana wlasna porazka.

26

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
blackholesun napisał/a:

Czytalam Twojego bloga. Mysle nad tym. To pragnienie bezwarunkowej milosci, mimo wszystko. Zgadza sie. Tyle, ze jak czytam o kkzb to wydaje mi sie, ze sa bardzo skupione na partnerze, biora wine na siebie, trwaja. A ja daze do sabotazu. Dostaje szalu, nie szanuje, wyzywam sie. To jak fale tsunami. Milo, sloneczko grzeje i nagle boom bez ostrzezenia.  Kontrolowalam jego portale spolecznosciowe, telefon...a i tak wydawalo mi sie, ze go strace. Sceny dzikiej zazdrosci, zaborczosc... Jezu. Teraz jak jestem w odcieciu, nie ma go oddalabym dusze diablu, zeby wrocil. Obiecywalam tyle razy...potem miesiac miodowy i znowu to samo.
Blizej mi chyba do psychofaga niz kkzb...
Jego rodzina, znajomi totalnie nie akceptowali po jakims czasie naszej relacji. W moim swiecie jestem dobrze zarabiajaca, pewna siebie, najlepsza we wszystkim,ostra laska z wianuszkiem kolegow, ktorzy "chcieli by miec taka babke"
A w zwiazku psychofag.
Jestem totalnie zmasakrowana wlasna porazka.

Może jesteś obsesorem ?? Nie trzeba do wszystkiego przypinać łatek. Może boisz się prawdziwej bliskości. Nie wiem. Musisz sama się sobie przyjrzeć i na terapii dojść do swoich ustaleń.

27

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
blackholesun napisał/a:

(...)
Jego rodzina, znajomi totalnie nie akceptowali po jakims czasie naszej relacji. W moim swiecie jestem dobrze zarabiajaca, pewna siebie, najlepsza we wszystkim,ostra laska z wianuszkiem kolegow, ktorzy "chcieli by miec taka babke"
A w zwiazku psychofag.
Jestem totalnie zmasakrowana wlasna porazka.

Myślę, że i tak jest światełko w tunelu. Jesteś świadoma tego co się z Tobą dzieje.
Nie przesuwasz odpowiedzialności za swoje zachowanie na partnera. Chcesz nad
swoim zachowaniem pracować. Powodzenia! smile

28

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Wiesz, z kazdym dniem mam wrazenie, ze to swiatelko gasnie. My sie nie rozstalismy z wypalenia, nudy, prozy zycia. Do ostatniego momentu byla pasja i milosc. Nawet dzien wczesniej. Pozniej w sprzeczce zerwalam i zacial sie. Po prostu sie zacial. Nie chce kontaktu, jak rozmawialismy powiedzial, ze byl slaby, zawsze sie na te powroty godzil, chociaz i tak bylo wiadomo, jak to sie skonczy. I ma dosyc. Chce sie odkochac. Nie widzac mnie, nie slyszac mowi, ze to sie uda....

Zamilklam. Bo tak radza... Ale sama sie boksuje czy robie dobrze. Nie wiem po jakim czasie faceci zaczynaja tesknic.... I czy w ogole, jesli sa tak zdeterminowani.
Z drugiej strony, gdyby teraz stanal w moich drzwiach, chyba umarlabym ze strachu, ze znowu wszystko popsuje... Totalne rozdarcie.

29

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
blackholesun napisał/a:

Nie wiem po jakim czasie faceci zaczynaja tesknic.... I czy w ogole, jesli sa tak zdeterminowani.

Czasem nie muszą zaczynać tęsknić, bo tęsknią od samego początku..

30

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Autorko jak skończyła się Twoja historia?

31

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Nie będę się odnosil do sensu i treści dyskusji bezpośrednio ale zacytuje Ciebie z początku dyskusji:

"Zaczęłam chodzić na jogę, do terapeuty, jeśli to ma w czymś nam pomóc. Choć on mówi, że nas już nie ma. Woli być sam. A kiedyś był tak strasznie zakochany.... nie rozumiem tego. Nie rozumiem, jak można nie chcieć walczyć?"

Zastanow się co robisz i po co? Np. piszesz ze chodzisz na joge bo to ma w czyms pomoc ale do końca nie wiesz po co. Może dlatego ze tak ktoś Ci poradzil, bo to modne ale po co już nie wiesz? Dalej stawiasz teze jaka stawia wielu ludzi ze skoro kocha to musi walczyc. Otoz jest to myslenie bledne a Twój przykład jest jednym z wielu takich sytuacji i może dobrze ze się trafil bo wiele osob obseruje co pisze i takiego przykładu wlasnie zabrakło.

Otoz to co w zyciu jest ważniejsze od milosci, lub powinno być traktowanie na rowni, to szacunek do samego siebie i wartość jaka ma człowiek sam w sobie. Dobrze tu pasuje chrzescijanskie określenie o swiatyni jako człowieku. Jeśli ktoś, cos niszczy te wartość, te swiatynie, niszczy szacunek człowieka do siebie i innych, to nie ma mowy o milosci, milosc tego nie usprawiedliwa. Co więcej, wiele osob żeby zachować dobre wspomnienia, nie niszczyc milosci czy uczuc dobrych samych w sobie, nie chcąc uczyc się nienawiści ucieka z takich ukladow. Nie ma wiec mowy o przymusie bycia w toksycznym związku z powodu milosci, czy walki o zycie z miloscia (człowiekiem którego się kocha) za wszelka cene. Tak naprawę milosc polega również na tym, ze daje się kochanej osobie możliwość własnego wyboru bez względu na siebie. Ty takiej możliwości nie dajesz, nie dopuszczasz opcji rozstania z wyboru dla tej osoby.

Oczywiście chcesz naprawić, podjelas wysiłek w tym kierunku ale nie możesz na sile komus narzucić jego wyborow. Niezaleznie od tego jak się zmienisz (sama zmiana na lepsze jest sluszna i należy ja kontynuować) nie możesz wymagac od kogos na sile bycia z Toba w imie Twojej milosci. W taki sposób prezentujesz tzw. milosc zaborcza, która jest jedna z karykatur milosci. To nie oznacza ze oceniam Cie np. zle. Po prostu to jest taki etap Twojego zycia, ze zaczynasz pracować nad sobą. Jednoczesnie pragniesz być z ukochana osoba. Ja jednak, jak się domyślam, zranilas i niekoniecznie Ona chce być z Toba. Ma do tego pelne prawo, masz również prawo probowac ja od tego odwieść ale ile czasu chcesz to robic, miesiąc, pol roku, rok? Bo w pewnym momencie możesz zacząć zatruwać komus zycie a zmiany postawy nie będzie.

Zawsze warto być lepszym, ludzie się zmieniają ale niekoniecznie jest mus bycia z kims, bo to zależy od wyboru tej osoby, to nie jest tylko nasz wybor.

32

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Kiedy czytam to, co pisała autorka postu, widzę dokładnie siebie. Zachowuję się w związku tak samo. Autorko, możesz napisac jak skończyła się ta historia? Chłopak właśnie powiedział mi, że stałam się dla niego obcą osobą, że go poniżam, "szmacę", że nie ma już nas i że go straciłam. Zrywaliśmy już tysiące razy. Teraz zablokował mnie na wszystkim co możliwe, nie chce odpowiadac na smsy, telefony. Nie będę zachowywac się jak idiotka i do niego wypisywac. Chcę tylko wiedziec, jak skonczyla sie Twoja historia i czy dowiedzialas sie, z czego wynikaly takie zachowania. Bo, jak juz mowilam, zachowuje sie identycznie...;/

33

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Esi
i dobrze, szkoda chłopaka. Wierz mi, ze nikt normalny nie zniesie tego. Ty w obecnym stanie nadajesz się tylko do związku toksycznego, gdzie obie osoby mają jakąś dysfunkcję.

Dlatego jeśli chcesz stworzyć normalny, partnerski związek, to proponuję zająć się swoim leczeniem i terapią.

34

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
stokrotka1978 napisał/a:

Esi
i dobrze, szkoda chłopaka. Wierz mi, ze nikt normalny nie zniesie tego. Ty w obecnym stanie nadajesz się tylko do związku toksycznego, gdzie obie osoby mają jakąś dysfunkcję. Dlatego jeśli chcesz stworzyć normalny, partnerski związek, to proponuję zająć się swoim leczeniem i terapią.

Dokładnie... Nikt normalny z jakims poczuciem własnej wartości nie jest w stanie funkcjonować w takim związku, gdzie staje sie "prywatną ofiarą" do odreagowywania frustracji, do znoszenia wybuchów złosci, agresji, przemocy... Nikt samoświadomy nie "da rady" żyć z osobą wykazujacą brak szacunku i poszanowania do elementarnych ogólnie uznawanych wartosci, jakimi winien cechować się udany związek... Tacy partnerzy jak osoby piszące w tym watku o swoich zachowaniach - o ile nie zaczną nad swoją psychika pracować w oparciu o fachową pomoc (jakieś dodatkowe zajęcia i pasje to ledwie powierzchowna i krótkotrwała "kosmetyka") - nie mają szans na tworzenie dłuższego, harmonijnego zwiazku. Zazwyczaj wcześniej czy później (a zazwyczaj wcześniej), gdy braknie już sił i motywacji do "udawania" - zrzucają swoje maski i obnażają swoją prawdziwą toksyczna osobowość... I doprowadzają do niszczenia partnera, jego psychiki i poczucia sensu takich relacji - w efekcie doprowadzają z premedytacją (przecież są tego świadome!) do katastrofy i całkowitego końca. Pal licho jak mają świadomość własnych dysfunkcji i braku umiejętnosci współdzielenia z kimś zycia na właściwych zasadach - wówczas jest szansa na naprawę siebie, na ratowanie szczątkowych relacji z niszczonym dotychczasowym partnerem, na ewentualny powrót. Szansa wówczas zawsze jakaś jest. Przynajmniej przez jakiś czas... Gorzej, gdy tej świadomości nie mają i tkwią w przeświadczeniu (często podtrzymywanym przez własną nieobiektywną i zaślepioną, bądź nieswiadomą zaburzeń "rodzinkę"), iż przyczyny rozpadu tkwiły w partnerze, bo... Zawsze powody sie znajdą, by zrzucać odpowiedzialność na drugą osobę (bo tak wszystkim przecież irytowała i zawsze robiła takie wkurzajace rzeczy i w ogóle zachowywała sie tak, ze nie dało się bez takich nerwów z nią żyć, nawet już milczenie tej osoby doprowadzało do furiihttp://emotikona.pl/emotikony/pic/035.gif) a samej żyć nadal bez zmian i - w kolejnym związku - wyniszczać kolejną ofiarę... I w kolejnym związku, i w kolejnym związku...
I chyba ta druga opcja powszechniej występuje...
Cóż, wypada takim osobom życzyć zaznania tych "emocji" od kogoś bardziej w tej sztuce wyniszczania zaawansowanego, na zasadzie związku dwojga toksyków, lub znalezienia sobie uposledzonej i bezwolnej ofiary, na której juz bez ryzyka "przegięcia pały" będą mogły sobie do woli używać i ...podbudowywać w ten prymitywny sposób własne poczucie wartości. Bo właśnie to miernej jakości poczucie jest chyba tu przyczyną wszystkich takich toksycznych zachowań...

35 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-01-17 03:29:54)

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
blackholesun napisał/a:

/.../Jak mialam 16 lat dowiedzialam, sie, ze to nie sa moi biologiczni rodzice. Nie pamietam za wiele z tego okresu, moj swiat wywrocil sie do gory nogami. Bunt, z 5tkowej uczennicy stalam sie demonem. /.../

Czy nie o to chodzi?
Może buntowałaś się pod hasłem "Gdybyście byli moimi PRAWDZIWYMI rodzicami kochalibyście mnie bardziej". Testowałaś czy rodzice kochali Cię naprawdę i jak rozumiem doprowadziło to do zerwania.

A teraz buntujesz się pod podobnym hasłem: "Gdybyś kochał mnie PRAWDZIWĄ miłością musiałbyś to wszystko wytrzymać". Znów testujesz - wynika to z NIEUFNOŚCI w stosunku do ludzi - im bardziej się do kogoś zbliżasz tym bardziej boisz się stracić. Bo im silniej się wiążesz tym więcej tracisz.
I tym razem -podobnie jak wcześniej - doprowadziło to do zerwania.

Może być jeszcze "głębiej". Żródła tej nieufności mogą być jeszcze wszcześniej zwłaszcza jeśli nie zostałąś adoptowana jako niemowlak, lecz dziecko zdolne juz do rozpoznawania osoby matki (nie musisz tego pamiętać). Zmiana matki (i wszystko co pomiędzy matkami) może być chyba źródłem takiej nieufności.
Co gorsza może oznaczać to że chcesz się związać CAŁKOWICIE SYMBIOTYCZNIE (bo zastąpić matkę). Zatem lęk przed utratą może być koszmarny. Podobnie TESTY będą niekończące się.

Innymi słowy on mógłby sobie wypruć flaki a i tak nie uspokoi tej leżącej głęboko niepewności. W tej "butelce" nie ma DNA, którym zwykle jest MATKA (ta co była/powinna być na samym początku). Można lać i lać...Trzeba do tego dojść na terapii i zmierzyć się z tym. Będą się lały łzy...
Ale nie masz wyjścia.

36

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Sprawa sprzed dwóch lat, już na 100% nieaktualna, ale oczywiście trzeba zhejtować dziewczynę smile

37

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
kosmiczny nick napisał/a:
stokrotka1978 napisał/a:

Esi
i dobrze, szkoda chłopaka. Wierz mi, ze nikt normalny nie zniesie tego. Ty w obecnym stanie nadajesz się tylko do związku toksycznego, gdzie obie osoby mają jakąś dysfunkcję. Dlatego jeśli chcesz stworzyć normalny, partnerski związek, to proponuję zająć się swoim leczeniem i terapią.

Dokładnie... Nikt normalny z jakims poczuciem własnej wartości nie jest w stanie funkcjonować w takim związku, gdzie staje sie "prywatną ofiarą" do odreagowywania frustracji, do znoszenia wybuchów złosci, agresji, przemocy... Nikt samoświadomy nie "da rady" żyć z osobą wykazujacą brak szacunku i poszanowania do elementarnych ogólnie uznawanych wartosci, jakimi winien cechować się udany związek... Tacy partnerzy jak osoby piszące w tym watku o swoich zachowaniach - o ile nie zaczną nad swoją psychika pracować w oparciu o fachową pomoc (jakieś dodatkowe zajęcia i pasje to ledwie powierzchowna i krótkotrwała "kosmetyka") - nie mają szans na tworzenie dłuższego, harmonijnego zwiazku. Zazwyczaj wcześniej czy później (a zazwyczaj wcześniej), gdy braknie już sił i motywacji do "udawania" - zrzucają swoje maski i obnażają swoją prawdziwą toksyczna osobowość... I doprowadzają do niszczenia partnera, jego psychiki i poczucia sensu takich relacji - w efekcie doprowadzają z premedytacją (przecież są tego świadome!) do katastrofy i całkowitego końca. Pal licho jak mają świadomość własnych dysfunkcji i braku umiejętnosci współdzielenia z kimś zycia na właściwych zasadach - wówczas jest szansa na naprawę siebie, na ratowanie szczątkowych relacji z niszczonym dotychczasowym partnerem, na ewentualny powrót. Szansa wówczas zawsze jakaś jest. Przynajmniej przez jakiś czas... Gorzej, gdy tej świadomości nie mają i tkwią w przeświadczeniu (często podtrzymywanym przez własną nieobiektywną i zaślepioną, bądź nieswiadomą zaburzeń "rodzinkę"), iż przyczyny rozpadu tkwiły w partnerze, bo... Zawsze powody sie znajdą, by zrzucać odpowiedzialność na drugą osobę (bo tak wszystkim przecież irytowała i zawsze robiła takie wkurzajace rzeczy i w ogóle zachowywała sie tak, ze nie dało się bez takich nerwów z nią żyć, nawet już milczenie tej osoby doprowadzało do furiihttp://emotikona.pl/emotikony/pic/035.gif) a samej żyć nadal bez zmian i - w kolejnym związku - wyniszczać kolejną ofiarę... I w kolejnym związku, i w kolejnym związku...
I chyba ta druga opcja powszechniej występuje...
Cóż, wypada takim osobom życzyć zaznania tych "emocji" od kogoś bardziej w tej sztuce wyniszczania zaawansowanego, na zasadzie związku dwojga toksyków, lub znalezienia sobie uposledzonej i bezwolnej ofiary, na której juz bez ryzyka "przegięcia pały" będą mogły sobie do woli używać i ...podbudowywać w ten prymitywny sposób własne poczucie wartości. Bo właśnie to miernej jakości poczucie jest chyba tu przyczyną wszystkich takich toksycznych zachowań...

Piszesz o Robercie z watku Dziwny Zwiazek? wink

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
Krwawe Kopytko napisał/a:

Sprawa sprzed dwóch lat,

A taką ładną interpretację jej wymyśliłem
https://encrypted-tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTaiDTP9CiuRVx_R-0qDr1UYpFrKwHnigai_-BXt26BiKgnIibAf_lopcQ
Ale pocieszam się, że nawet najstarsi górale dali się podpuścić :-)

Krwawe Kopytko napisał/a:

już na 100% nieaktualna,

No ale może "odgrzebywaczka" mcmabi skorzysta

Krwawe Kopytko napisał/a:

ale oczywiście trzeba zhejtować dziewczynę smile

Gdzie tam hejtować, mogło tak być jak piszę, albo jakiś wariant. Miałem identyczną historię w dalszej rodzinie. Nie napisała poza tym chyba nic co byłoby tropem do innej interpretacji. Masz inny pomysł?

39

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Może po prostu nie nadajesz się do związku ze spokojnym - może potrzebujesz bardziej agresywnego od ciebie, który sprowadzi cię do parteru.

40

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Też byłam takim potworem i też poniżałam chłopa na wszystkie sposoby. Jednak to było dawno temu, a cały ten związek był z litości, "bo on się zakochał" i "on sie zabije bo jest brzydki i nikt go nie chce". U mnie była to jakaś wewnętrzna forma samoobrony przed nim, przed jego bliskością. Byłam potworem. Przyznaję. Gość dostawał ode mnie emocjonalny wpierdol codziennie, brzydziłam się nim. Denerwowało mnie w nim wszystko, nawet ton głosu.  Jednak w jakiś sobie nieznany sposób, uzależnił mnie od siebie i mimo, że miałam go dosyć - nie wyobrażałam sobie, że zniknie z mojego życia. Być może dlatego, że trafiał w czułe punkty tekstami typu "Zobacz Kochanie, ja jestem brzydki, Ty też - będziemy szczęśliwi. Nikt nikogo nie zdradzi, ani nie odejdzie". Jednak po kolejnej megaawanturze z mojej strony - odszedł. Panikowałam przez pół roku, że to już koniec i nikogo więcej sobie nie znajdę, ale teraz twierdzę, że była to najlepsza decyzja smile

41

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Normalnie jak bym czytał o swojej ex tylko u nas to przebiegało troszke łagodniej ale też zerwała w emocjach przez telefon ale odczepić sie nie chce całkowicie musi mieć mnie pod kontrolą gdy sie nie daje wypisuje sms i inne, teraz w srode powiedziała ze sie oedzwie umuwiony  znią jestem na spotkanie nastawiam sie że na pożegnalne ostatnie, Też  byliśmy razem ponad 5 lat i ona nigdy sie tak nie zachowywała jak teraz . Kocham ją i chcialbym jednak jej pomóc z  tego wyjść, ma zdiagnozowana niedoczynność tarczycy. Od czego zazcać ?

42

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?
ThunderTaima napisał/a:

Też byłam takim potworem i też poniżałam chłopa na wszystkie sposoby. Jednak to było dawno temu, a cały ten związek był z litości, "bo on się zakochał" i "on sie zabije bo jest brzydki i nikt go nie chce". U mnie była to jakaś wewnętrzna forma samoobrony przed nim, przed jego bliskością. Byłam potworem. Przyznaję. Gość dostawał ode mnie emocjonalny wpierdol codziennie, brzydziłam się nim. Denerwowało mnie w nim wszystko, nawet ton głosu.  Jednak w jakiś sobie nieznany sposób, uzależnił mnie od siebie i mimo, że miałam go dosyć - nie wyobrażałam sobie, że zniknie z mojego życia. Być może dlatego, że trafiał w czułe punkty tekstami typu "Zobacz Kochanie, ja jestem brzydki, Ty też - będziemy szczęśliwi. Nikt nikogo nie zdradzi, ani nie odejdzie". Jednak po kolejnej megaawanturze z mojej strony - odszedł. Panikowałam przez pół roku, że to już koniec i nikogo więcej sobie nie znajdę, ale teraz twierdzę, że była to najlepsza decyzja smile

Ale żenada

Odp: zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Nie wiedziałam, że tacy awanturnicy to tak częste zjawisko. Rozstałam się z facetem 2 miesiące temu, po 3 latach awantur które urządzał mi niemal każdego dnia... Tylko, że do tego wykorzystał moją chęć pomocy innym i po prostu dobroć, nie umiałam odpuścić, myślałam, że go odmienię. Terroryzował mnie psychicznie - i widzę to dopiero teraz, po 2 miesiącach! Przez cały ten czas myślałam, że wszystko jest w porządku, co najwyżej nie dobraliśmy się idealnie.
Tak jak ktoś napisał, z uzależnienia od fajerwerków przeszedł do uzależnienia od cierpienia. Takie mi pierdoły pisze, że nie mogę tego czytać. Jak Dla mnie, tacy ludzie najpierw powinni udać się na terapię, a dopiero później budować związki.

Kiedy zaznałam normalności życia, co prawda samotnego, nie było już szans na powrót. Ostatnie nasze tygodnie bałam się z nim zostać sam na sam, bo przy innych udawał kogoś kim nie jest i przynajmniej wyrzuty były tylko w jego oczach, ale nic nie mówił.

Jeżeli to nie choroba a cecha charakteru, to dajcie żyć innym ludziom i wiążcie się w pary awanturnik-awanturnik i nie inaczej... Zapewniam, że emocje będą duże...

Posty [ 43 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » zniszczyłam związek, faceta zrywaniami i awanturami... jak odzyskac?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024