Pozwolę sobie wkleić mój ulubiony fragment
- Nie, dziękuję za herbatę - cedził właśnie gość. - Czy naprawdę nie mogę się zobaczyć z Różą?
Dziadek spojrzał na niego z solidarnym współczuciem. - Mówiłem ci już, Fryderyku, że ona... cóż, nie chce cię widzieć.
- A może zmieniła zdanie? - zasugerował Fryderyk Schoppe.
- Wielce wątpliwe - pozbawił go złudzeń dziadek. - Fryderyku, nie wiemy, jaki jest stan twojej świadomości, co do... nie wiem, jak to ująć... co do jej stanu.
- Pan nie wie, jak to ująć? - powtórzył sarkastycznie Schoppe. - To dość typowe dla tej rodziny.
- Słucham?!... - odezwała się Babi.
- Nic, nic - spietrał się rasowy dżentelmen.
- Ależ proszę, nie krępuj się, nie tłum sobie swobody wypowiedzi - powiedziała babcia.
Schoppe był coraz bardziej zdenerwowany, to się dawało wyczuć.
- Nawet słowo ?ciąża? nie przechodzi panu przez usta! - krzyknął cienko.
- Hm? - zdziwił się dziadek. - Ależ przechodzi, i to gładko. Ciąża. Ciąża. Widzisz?
Babcia omal nie roześmiała się w głos. Józinek mógłby się założyć, że ona teraz wbija sobie paznokcie w przedramię - już dawno zauważył, że zawsze tak robiła, kiedy trzeba było koniecznie zachować powagę.
- Natomiast - ciągnął dziadek, a po jego minie widać było, że się rozeźlił - z pewnym trudem przechodzi mi przez usta zwrot ?ciąża mojej wnuczki?. Zwłaszcza gdy go uzupełnię określeniem ?nieślubna?. Ale to pewnie dlatego, że jestem taki staroświecki.
- Chyba jesteś - wtrąciła Babi. - Dzisiaj wiele jest samotnych matek, które dzielnie sobie radzą, skoro nie mogą liczyć na pomoc ze strony swoich mężczyzn.
- ...a jeszcze trudniej przechodzi mi przez usta - dziadek nie dawał się sprowadzić z raz obranego szlaku - taka oto fraza: ?nieślubna ciąża mojej wnuczki, której zaufanie zostało dotkliwie zawiedzione?.
- Ja niczego nie zawodziłem! - zakrzyknął nerwowo Fryderyk. - Odwrotnie! To Róża mnie nie uprzedziła, że może zajść w ciążę!
- Ta możność nie należy do szczególnie wyjątkowych w świecie kobiet, o ile mi wiadomo - odrzekł na to Ignacy Borejko, sztywno i z godnością. - Przy dopełnieniu, rzecz jasna, pewnych niezbędnych warunków.
Babcia zacisnęła mocno usta i roziskrzonym wzrokiem spojrzała w sufit.
- A jeśli mowa o słowach, których tu się nie używa - atakował dalej Fryderyk Schoppe - to wspomnę o słowie ?seks?.
- Już jest obowiązkowe? - zainteresowała się babcia.
- ...Może gdyby częściej się tego słowa używało w domu Róży, nie byłoby teraz tej niespodzianki!
- Czy sugerujesz - zapytał dziadek lodowato - że owa niespodzianka spotkała cię dlatego, że nie dość często używamy tu słowa ?seks?? Mój Fryderyku, przyczyną ciąży, jak uczy biologia, nie jest niedostatek określonych słów, lecz zgoła co innego.
Słowna szermierka była specjalnością dziadka. Schoppe został zapędzony w sam róg planszy. Umilkł jak idiota.
Dziadek natychmiast dostrzegł swą przewagę i wykorzystał ją bez ociągania.
- Dlaczego mielibyśmy - zastanawiał się dalej z wyraźną przyjemnością - chodzić po domu, i to przy gościach, wypowiadając słowo ?seks?? - w dodatku częściej niż dotąd? Co właściwie kryje się pod tym określeniem - czy życie płciowe homo sapiens? Jeśli tak, to, nie trudząc się bynajmniej nazywaniem rzeczy po imieniu, zyskaliśmy w tej dziedzinie życia wiele dobrego: nie tylko trwale nas uszczęśliwiło, ale i poważnie wzbogaciło. Mamy cztery córki i dziewięcioro wnucząt, a teraz urodzi nam się pierwsze prawnuczę. To będzie wielka radość.
- Małe dzieci tak ślicznie pachną - przypomniała sobie babcia.
- Lecz oczywiście, nasza satysfakcja nie manifestuje się na co dzień bezustannym wypowiadaniem słowa ?seks? - kontynuował dziadek ku wyraźnej uciesze babci. - Czytałem, że im częściej ktoś wypowiada słowo ?seks? lub jego synonimy, czy też określenia tematycznie zbliżone, tym więcej wzbudza wątpliwości; obsesyjne nawracanie do tego tematu świadczy bowiem najczęściej - a potwierdzi ci to każdy lekarz - o dotkliwym niedosycie w tej dziedzinie.
Babcia miała spiżową twarz i dłoń zaciśniętą na przedramieniu.
- Media - rozpędzał się dziadek - nadużywają dzisiaj twojego ulubionego słowa, zaspokajając gusta masowej publiczności, co jak zwykle przekłada się na czysty zysk. Lecz, Fryderyku, życie płciowe, wbrew powszechnej opinii prostaków, nie jest jedynym ani nawet najważniejszym celem naszego bytowania na tym globie. Nie będę rozwijał tego nowego wątku, bo zabrnęlibyśmy zbyt daleko w filozofię, dodam jednak, że jeśli mielibyśmy w tym domu potrzebę częstszego nazywania tego, co nas łączy, używalibyśmy raczej słowa ?miłość?. Lecz, naszym zdaniem, dyskrecja jest jedną z oznak dobrego wychowania i miłą zaletą, zwłaszcza w tej materii, którą poruszyłeś. - Spojrzał spod oka na Fryderyka Schoppe i dorzucił: - Choć chętnie przyznaję, że nie wszyscy na świecie są tego zdania.
Schoppe milczał, zmiażdżony.