Witam wszystkich, prawie dwa miesiące temu poznałam wspaniałego chłopaka. Bardzo miło spędzaliśmy czas i ogólnie super się dogadywaliśmy. Na trzecim spotkaniu powiedział mi, że bardzo mu na mnie zależy i że się zakochał. Ja jestem po dość burzliwym związku, facet zepsuł mi psychikę na tyle, że do każdej znajomości podchodzę ostrożnie. Powiedziałam mu o tym już na pierwszym spotkaniu, choć mija ponad rok odkąd nie jestem z tamtym w głowie mam to co ze mną robił. Kiedy ten chłopak poznany prawie dwa miesiące temu powiedział mi o swoich uczuciach, myślałam że ucieknę. Miałam ochotę zwiać gdzie się da. Bardzo go lubię, ale nic nie poczułam. Powiedziałam mu o tym od początku jestem z nim szczera. Widzę jak cierpi. Mną targają cały czas myśli, że nie czuję do niego tego co on do mnie, nie potrafię wyluzować to mnie zaczęło przerastać. Nie wiem co robić On wyjechał do pracy za granicę, wróci w maju. Kontaktuje się ze mną kilka razy dziennie, ale oddalam się od niego moje podłe myśli już wszystko zaczęły niszczyć. Nie wiem czy go pokocham i to mnie drażni. Nigdy tak nie miałam. Do niego nie czuję motylków, przyśpieszonego bicia serca, choćoddał by za mnie wszystko, tęskni i myśli. Ja też myślę, ale czasem mam ochotę zerwać tą znajomość i nie męczyć jego zakochanego serducha. NIe wiem co robić, czy poczekać jeszcze pomimo moich natrętnych i beznadziejnych myśli? Ktoś mi ostatnio powiedział, że myślenie zabija uczucia. Ehhh ;(
lili to że on jest taki szybki nie znaczy że i Ty musisz tak szybko się określać. jeden zakocha się po tygodniu (tak może twierdzić, inny potrzebuje na to kilku miesięcy)
szczerze mówiąc w tak krótkim czasie co można stwierdzić? nie wiele.
dlaczego się pospieszasz? nikt Cię nie goni.
masz prawo układać tę znajomość tak jak Tobie odpowiada. nie rób nic na siłę.
jeśli chcesz rozluźnić kontakt to zrób to. i najważniejsze bądź szczera, zarówno z nim jak i ze sobą. wspominasz że jesteś od początku, to bardzo dobrze
rób to co czujesz, postępuj w zgodzie ze sobą, tak będzie dla Ciebie najlepiej.
3 2013-01-12 10:32:51 Ostatnio edytowany przez lili91 (2013-01-12 10:34:25)
Najgorsze jest to, że zbudowałam mur który mnie blokuje przed uczuciami Czuję to, że ciężko mi się będzie otworzyć przed mężczyzną chociaż przy tym chłopaku czułam się niesamowicie spokojna, bezpieczna i wyjątkowa. Ale cały czas nie potrafię wykrzesać niczego więcej jak tylko "LUBIĘ CIĘ, Bardzo". Jest to dla mnie uciążliwe, ponieważ on się męczy, stara, a ja czasem nie mam ochoty na rozmowę. Oddalam się od niego. Czuję taką ciągłą presję, że mam coś poczuć. Cały czas pytał czy już przemyślałam, czy uspokoiłam swoje myśli, a ja po prostu już nie wiem nic
Im bardziej jemu zależy tym bardziej minie to odpycha, to już druga taka relacja gdzie chłopak się stara a jak już widzę że mu zależy mam ochotę uciec.
Mam podobnie, jak Ty. Mój Pan wyznaje miłość codziennie, po kilku spotkaniah i 2 miesiacach znajomosci. Też wolę być szczera i jeśli coś budować to na absolutnej szczerości. Też odpowiadam tylko lubię Cię i proszę poznajmy się lepiej, daj mi czas. Nie wiem czy krzywdze kogoś czy nie, ale trudno podjąć decyzję o byciu z kims, jak nie ma tych motylków (może będą?) i jak jest "tylko"-lubię cię...
Tylko najgorsze jest to, że nie wiemy czy pokochamy tą osobę. To mnie denerwuje, że czasem mam ochotę powiedzieć mu by szukał kogoś innego, skoro nie potrafię się do niego przekonać. Jak mu powiedziałam, że tylko go lubię, to mi mówił że może on nie jest tym jedynym na którego czekam itp. popłakał się. Szkoda mi chłopaka ale mam taki mętlik w głowie, że czasem nie wiem co robić.
Dobrze, że powiedział iż Cię kocha. Dobrze, że powiedziałaś, że go nie kochasz. On powinien się cieszyć, że ma kontakt z osobą, która go kocha, bo inni tyle szczęścia nie mają. Nie zrywaj kontaktu... może jakoś to wszystko wyluzuje. Dajcie sobie jeszcze czas. Powiedz mu, że nie jesteście parą, ale że nie jest Ci obojętny ani nie chcesz go spławić, ale po prostu go nie kochasz. W tym sensie on jest wolny i może kogo innego pokochać, tak samo Ty. W takim luźnym układzie poczekajcie rok i zobaczycie jak będzie po jego powrocie.
zgadzam się z ban dajcie czas czasowi ban bardzo cenie twoje rady napotkałam na wiele cenych wskazówek z twojej strony skad facet po 30 ma tyle mądrości w sobie że umie doradzić tylu osobom twoja wybranka ma wielkie szczęście mieć cie przy swoim boku
Tylko najgorsze jest to, że nie wiemy czy pokochamy tą osobę. To mnie denerwuje, że czasem mam ochotę powiedzieć mu by szukał kogoś innego, skoro nie potrafię się do niego przekonać.
I to jest słuszna myśl! Prawda jest taka, że Ty się z nim przyjaźnisz z litości. Jesteś bardzo wrażliwa i przeżywasz to mocno, że on cierpi itd. Ale Ty go kochana nie po kochasz.:( Im szybciej mu to powiesz, tym szybciej on przestanie mieć nadzieję, a tym samym szybciej będzie miał szansę na poznanie kogoś, kto go potrzebuje i kto go po kocha. Niestety, ale serce nie sługa i czasami choć bardzo chcemy kogoś obdarzyć, to nie potrafimy. Może kiedyś jak już tej presji nie będziesz czuła, to zdasz sobie sprawę, że on jest kimś więcej niż przyjacielem.
Ale dając mu teraz nadzieję ranisz jego i siebie.
9 2013-01-12 18:55:02 Ostatnio edytowany przez lili91 (2013-01-12 19:06:06)
lili91 napisał/a:Tylko najgorsze jest to, że nie wiemy czy pokochamy tą osobę. To mnie denerwuje, że czasem mam ochotę powiedzieć mu by szukał kogoś innego, skoro nie potrafię się do niego przekonać.
I to jest słuszna myśl! Prawda jest taka, że Ty się z nim przyjaźnisz z litości. Jesteś bardzo wrażliwa i przeżywasz to mocno, że on cierpi itd. Ale Ty go kochana nie po kochasz.:( Im szybciej mu to powiesz, tym szybciej on przestanie mieć nadzieję, a tym samym szybciej będzie miał szansę na poznanie kogoś, kto go potrzebuje i kto go po kocha. Niestety, ale serce nie sługa i czasami choć bardzo chcemy kogoś obdarzyć, to nie potrafimy. Może kiedyś jak już tej presji nie będziesz czuła, to zdasz sobie sprawę, że on jest kimś więcej niż przyjacielem.
Ale dając mu teraz nadzieję ranisz jego i siebie.
Nie czuję bym robiła to z litości, wie o wszystkim co mnie trapi i męczy, jestem taka że mówię mu wszystko. Tylko się pogubiłam i to bardzo, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, po prostu nie wiem co robić. Nie wiem co czuję raz bym go tuliła a raz po prostu męczą mnie natrętne myśli bym dała mu spokój.Czuję się okropnie, nie mogę się na niczym skupić
Nie czuję bym robiła to z litości, wie o wszystkim co mnie trapi i męczy, jestem taka że mówię mu wszystko. Tylko się pogubiłam i to bardzo, nigdy nie byłam w takiej sytuacji, po prostu nie wiem co robić. Nie wiem co czuję raz bym go tuliła a raz po prostu męczą mnie natrętne myśli bym dała mu spokój.Czuję się okropnie, nie mogę się na niczym skupić
Czy osoba zakochana, osoba która wie, że to właśnie ten jedyny - ma takie myśli jak ty? Zawsze sądziłem, że męczy nie to, że ktoś jest często, ale gdy go nie ma zbyt często. Powinnaś czuć radość, mieć optymizm, cieszyć się, tęsknić, myśleć o nim, ale pozytywnie, nie żałować ani jednej chwili spędzanej z nim... A co jest w twoim przypadku? Jedno wielkie - NIE WIEM.
Usiądź i na spokojnie zastanów się, co czujesz...
11 2013-01-12 19:52:50 Ostatnio edytowany przez dziwnaismutna (2013-01-12 19:54:57)
Remi, to się zdarza rzadko o czym piszesz- wielka tęsknota i miłość......Ileż można czekać na to? I czy warto?
Jeśli ktoś się pojawia, kogo b. lubimy, ale nie jest to jednak to wielkie zakochanie - ta tęsknota, to co z tym zrobić? Jeśli ten ktoś nie jest obojętny, ale czujemy , ze to nie to do końca i odp. brzmi - nie wiem.
Zerwać kontakt czy w to brnąć?
Remi, to się zdarza rzadko o czym piszesz- wielka tęsknota i miłość......Ileż można czekać na to? I czy warto?
Jeśl ktoś się pojawia, kogo b. lubimy, ale nie jest to jednak to wielkie zakochanie - ta tęsknota, to co z tym zrobić? Jeśli ten ktoś nie jest obojętny, ale czujemy , ze to nie to do końca i odp. brzmi - nie wiem.
Zerwać kontakt?
Nie popadajmy w skrajności - to, że człowiek się cieszy, ma pozytywne myśli o drugiej osobie, że usłyszy piosenkę w radiu i pomyśli sobie - chciałabym być teraz z nim, to, że nie widzi się tydzień i czuje się wielką chęć zobaczyć, to nie jest jakaś abstrakcja, to normalność i wcale nie książkowa
Jeśli na samym początku coś nie pasuje, coś nie gra, nie czuje się tego - to co dalej? Ano dalej jeszcze gorzej. Desperaci są z tymi, których lubią, ale lubią tylko.
Co lepsze - zerwać kontakt gdy nie ma zobowiązań czy wziąść rozwód za parę lat albo tkwić w układzie w którym nie jest się szczęśliwym?
To co piszesz ma jakiś tam sens. Ale to idealizm. Byłam w związku 7 lat, b. zakochana od początku, tęskniłam, przez kilka lat nie mogłam żyć bez owego Pana, telefony codziennie przez te lata, częste spotkania. I co zostało z tego - nic, wypalenie, znużnie i rozstanie. Nie chciało mi się po tym czasie nawet do niego pójść. Wcześniej chodziłam do niego jak szalona....
Wiesz jak cięzko znależć kogoś do kogo będzie to uczucie? No chyba że sie znajdzie przypadkiem. Czy warto czekać?
Jak powiedzieć "nie" komuś, kto b. stara się by być razem. Cięzko....:(
Remi, to się zdarza rzadko o czym piszesz- wielka tęsknota i miłość......Ileż można czekać na to? I czy warto?
Jeśli ktoś się pojawia, kogo b. lubimy, ale nie jest to jednak to wielkie zakochanie - ta tęsknota, to co z tym zrobić? Jeśli ten ktoś nie jest obojętny, ale czujemy , ze to nie to do końca i odp. brzmi - nie wiem.
Zerwać kontakt czy w to brnąć?
No właśnie ja wiem, że go bardzo lubię. Dopóki nie mówił o swoim uczuciu było ok, zaskoczył mnie, ja jeszcze tego nie poczułam i teraz czuję taką presję, że też bym coś musiała poczuć i to mnie wkurza że nie czuję Jak byłam w poprzednim związku tęskniłam, motylki miałam i co z tego jak szybko się pojawiło tak szybko się skończyło. Do tej znajomości podeszłam ostrożnie i chyba za ostrożnie a ciągłe zastanawianie się co czuję mnie jeszcze bardziej oddala bo z mojego myślenia więcej nic nie ma jak ciągłe wyrzuty sumienia i natrętne myśli które mnie dręczą ...
15 2013-01-12 20:38:19 Ostatnio edytowany przez alfaalfa (2013-01-12 20:40:13)
Jak powiedzieć "nie" komuś, kto b. stara się by być razem. Cięzko....:(
Jeśli choć trochę zależy nam na tej osobie i jego szczęściu - jest to łatwiejsze niż myślisz i konieczne aby ta osoba miała szansę na poukładanie sobie normalnego życia z kimś innym bez "okaleczenia" jego osobowości.
Gorzej jeśli kobieta nie potrafi się pogodzić z tym że ktoś nie będzie jej nadskakiwał, czy z myślą o samotności - bo myślę że właśnie takie "własne wygodnictwo" powoduje że kobiety mówią "nie wiem" zamiast "nie".
Rozterki autorki jednak co do tempa rozwoju znajomości rozumiem i jak powiedział ban - zgadzam się że potrzebuje ona przede wszystkim czasu.
lili w ogóle nic nie wzięłaś do siebie chyba z rad..
ja nie rozumiem po co Ty się spieszysz i na siłę chcesz ustalić co dalej.
jesli ów pan nie jest w stanie pojąć że potrzebujesz czasu i spokoju, braku pytań, to coś jest chyba z nim nie tak. poza tym samo to powoduje że czujesz się jeszcze gorzej,ale on tego widać nie rozumie i ma gdzieś. jakoś tak, widzę to "szybko szybko dziewczyno określ się w końcu" , nie podoba mi się takie traktowanie drugiej osoby... poza tym to dopiero dwa miesiące, to dopiero początek początku...
bardzo dobrze że jesteś ostrożna, ręką na pulsie musi być.
Remi, to się zdarza rzadko o czym piszesz- wielka tęsknota i miłość......Ileż można czekać na to? I czy warto?
Jeśli ktoś się pojawia, kogo b. lubimy, ale nie jest to jednak to wielkie zakochanie - ta tęsknota, to co z tym zrobić? Jeśli ten ktoś nie jest obojętny, ale czujemy , ze to nie to do końca i odp. brzmi - nie wiem.
Zerwać kontakt czy w to brnąć?
Jeśli się w to brnie, to potem się mocno cierpi. Bo po jakimś czasie pojawiają się myśli: ja go nie chce, nie czuje się z nim szczęśliwa, nie kocham go...
A on: czuje się oszukany i wtedy bardzo cierpi, bo kobieta nie była z nim szczera od początku.
Więc moim zdaniem warto czekać na tą prawdziwą miłość, niż brać pierwszego lepszego tylko dlatego że mu zależy i że mnie kocha.
Wszystkie Wasze rady i wypowiedzi są dla mnie bardzo cenne. Dwa razy byłam w związku i dwa raz wpakowałam się w nie od razu, bo faceci czymś mnie ujęli. I co, jeden urwał się po pół roku trwania, bo facet nic nie poczuł, ale pięknie grał i udawał, a o drugim nie chcę się nawet wypowiadać, boli jak sobie to przypominam a jak o tym mówię jeszcze bardziej.
Czy poprzednie związki mogły wpłynąć na tą aktualną znajomość? Na pewno, obiecałam sobie że nie wskoczę od razu jak kogoś poznam w związek, ale nie myślałam że będę się czuła taka pusta wobec chłopaka, z którym spotykam się teraz. Dlatego piszę NIE WIEM, bo nie wiem co się ze mną dzieje. Ze strony chłopaka wszystko jest ok, tylko ja od początku weszłam w tą znajomość z ogromną ostrożnością. On wie, że traktuję Go jako przyjaciela, bo naprawdę tak jest, jednak będąc pod presją i cały czas myśląc o uczuciach na pewno nic nie poczuję to wiem. Boję się, że nawet gdyby z tym chłopakiem nie wyszło, to z kolejnymi będę miała ten sam problem
To normalne...nikt nas nie zmusi do wejscia w zwiazek. Ja np nie wejde w zadna glebsza relacje po 3 spotkaniach na pewno. Mam swoje doswiadczenia, podobne do Twoich. Weszłam w b. zły związek niegdyś nie znajac wogole owego chłopaka, po 1 randce.
Pomimo 30 stki uwazam ze mam czas i jesli wejdę w zwiazek to raczej na moich zasadach, badz zblizonych do moich.
Ty jestes pewnie mlodsza - tym bardziej daj sobie czas.
Jesli bedzie mial cierpliwosc i dosc milosci dla ciebie zaczeka. Jesli nie - pal go licho.
Zrobisz jak uwazasz. Ja tylko pisze o moich odczuciach. Nie jestem Tobą.
On w Belgii ja tutaj. Denerwuje mnie to, że nie możemy razem pospędzać czasu, wyjść gdzieś czy po prostu poleniwić się razem patrząc w sufit. Nigdy nie byłam za związkami na odległość. Wiem, że on myśli, tęskni i dzwoni ale to nie daje mi poczucia, że jest blisko. Teraz już wiem dlaczego nie mogę nic do niego poczuć, wiedziałam że wyjedzie wiedziałam, że wracać do kraju będzie tylko co trzy albo i nawet pięć miesięcy, wiem że tam zarabia bo tutaj nie miał szans ale to wszystko mnie przerasta. Z jednej strony bardzo mi go brak z drugiej ta ciągła irytacja, bo niecałe dwa miesiące był w kraju z czego miesiąc niecały spędził ze mną wiadomo że nie codziennie się spotykaliśmy bo ja też mam obowiązki. Boję się że mogę stracić wyjątkową osobę, ale wiem że na razie nie dam mu tego czego oczekuje i czy kiedykolwiek mu dam miłość? Nie dla mnie znajomości na odległość wiem to nie od dziś, czy w tym przypadku po jakimś czasie uda mi się przełamać,,, niestety nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie.
ehh autorko, czytajac twoj pierwszy post mialem wrazenie ze jestes dziewczyna na ktorej mi tak zalezy... bo wszystko sie zgadza z moja sytuacja.. tylko ze nie wyjechalem nigdzie i w sumie zerwalem z nia kontakt a raczej ona ze mna zerwala... a wszystko inne sie zgadza... 2 mies znajomosci, zakochalem sie, po 3 spotkaniu jej o tym powiedzialem, ona byla ostrozna przez caly czas, choc chciala sie zakoac to nie potrafila bo przeszlosc do niej wraca... ehh calkiem podobna sytuacja i tez nic nie wiem. nie wiem co moglbym dalej zrobic...
ehh autorko, czytajac twoj pierwszy post mialem wrazenie ze jestes dziewczyna na ktorej mi tak zalezy... bo wszystko sie zgadza z moja sytuacja.. tylko ze nie wyjechalem nigdzie i w sumie zerwalem z nia kontakt a raczej ona ze mna zerwala... a wszystko inne sie zgadza... 2 mies znajomosci, zakochalem sie, po 3 spotkaniu jej o tym powiedzialem, ona byla ostrozna przez caly czas, choc chciala sie zakoac to nie potrafila bo przeszlosc do niej wraca... ehh calkiem podobna sytuacja i tez nic nie wiem. nie wiem co moglbym dalej zrobic...
Ciężko jest cokolwiek Ci doradzić... Zwłaszcza jeśli jest się w kimś bardzo zakochanym.
U mnie bez zmian, miotam się nadal. Ja chyba nie potrafię pokochać na odległość
To się robi powoli okropne Nie mam z nim o czym rozmawiać, zada standardowe pytania a później zapada martwa cisza i patrzymy na siebie na skype. Nie wiem co robić, kompletnie nic nie czuje. Jestem wobec niego taka pusta. Czuję taki niedosyt bo jak był to nie myślałam o tym, że wyjedzie tylko starałam się łapać chwile i poznawać Go, ( no oczywiście poza myślami, że on się zakochał a ja jeszcze nie i że mogę nic nie poczuć) teraz nie ma ani wspólnych chwil a już na pewno poznawania się i rozmowy. Chyba bez sensu jest ciągnąć to dalej, po prostu nie wyobrażam sobie nas jako pary już w ogóle.
24 2013-02-07 17:58:00 Ostatnio edytowany przez lili91 (2013-02-07 18:02:35)
Sama siebie nie rozumiem, zobaczcie ile czasu mija a ja dalej w punkcie wyjścia W jeden dzień bardzo tęsknię w inny nawet o nim nie pomyślę,ostatnio powiedział mi że mam fajną koleżankę, byłam zazdrosna jak diabli. Eh gdybym nic do niego nie czuła było by mi obojętne że rozgląda się za jakimiś dziewczynami ;( co robić męczy mnie to strasznie...ja dalej utrzymuję, że nic do niego nie czuję bo nie czuję motylków w brzuchu, rzadko kiedy tęsknię, ale jak mówi o jakiejś dziewczynie to ja aż się trzęsę ze złości
Lili - jakaś taka gra między wami. A gra z czasem męczy albo znudzi się.
Tęsknisz za nim, jesteś zazdrosna, ale nie wiesz czy chcesz być. To dajże mu szansę, by był z kimś, kto go doceni codziennie. Troszkę jak pies ogrodnika postępujesz, podkręcisz się, od razu czujesz dziwnie.
Czy ludziom zależy na sobie poznaje się po gestach codziennych, a nie gdy ktoś jest daleko, albo coś tam powie.
Lili - jakaś taka gra między wami. A gra z czasem męczy albo znudzi się.
Tęsknisz za nim, jesteś zazdrosna, ale nie wiesz czy chcesz być. To dajże mu szansę, by był z kimś, kto go doceni codziennie. Troszkę jak pies ogrodnika postępujesz, podkręcisz się, od razu czujesz dziwnie.
Czy ludziom zależy na sobie poznaje się po gestach codziennych, a nie gdy ktoś jest daleko, albo coś tam powie.
Ale ja mu nie mówię, że ma się z nikim nie spotykać czy rozmawiać, nie mówię mu o swoich odczuciach zazdrości, po prostu staram się zrozumieć siebie i to co we mnie. Jak by kogoś znalazł nie robiłabym mu wyrzutów bo obydwoje jesteśmy wolnymi ludźmi. Tylko siebie nie rozumiem bo albo chce się z kimś być albo nie a ja jestem tak jakby po środku teraz wiem że tak nie można
No i stało się...
Ostatnio była u mnie rodzinka miałam mało czasu by siedzieć na necie. Mój Pan zadzwonił i wygarnął mi że pewnie kogoś mam, że mało piszemy, mało rozmawiamy. Akurat to nie było spowodowane ani innym chłopakiem ani tym że go unikałam. Rozłączył się po czym zadzwonił na nowo przepraszając i pytając czy nie jestem na niego zła.
Wybuchnęłam i powiedziałam że nie potrafię pokochać go na odległość i niech znajdzie kogoś kto go w pełni doceni i pokocha...
Dziś za nim tęsknię ale, wiem że nie dałabym rady w takim związku tym bardziej że nie poznałam go na tyle by stwierdzić że iskrzy i że się zakochałam. Brakuje mi go ale zrobiłam to co męczyło mnie tak naprawdę od początku znajomości, gdy on był mega zaangażowany a ja chciałam wszystko powoli, wiedzieć w co się pakuję, już pewnie się nie dowiem, ale wiem że mimo wszystko nigdy go nie zapomnę, bo nikt nie kochał mnie jak on...
ehh jakie to wszystko podobne do mojej sytuacji. wczoraj mi moja pani wygarnela zebym dal jej spokoj i sie ogaranl i ze nigdy nie bedziemy juz razem. ale wiem ze zrobila to tylko po to zeby mi bylo po klotni latwiej zapomniec. i mysle ze ona tez ma ta swiadomosc ze nikt nigdy nie pokochal jej tak bardzo jak ja ;(
ehh jakie to wszystko podobne do mojej sytuacji. wczoraj mi moja pani wygarnela zebym dal jej spokoj i sie ogaranl i ze nigdy nie bedziemy juz razem. ale wiem ze zrobila to tylko po to zeby mi bylo po klotni latwiej zapomniec. i mysle ze ona tez ma ta swiadomosc ze nikt nigdy nie pokochal jej tak bardzo jak ja ;(
Naprawdę to wszystko ciężkie... Ja już dłużej tak nie mogłam, po oskarżeniach jakimi we mnie rzucał po prostu wybuchnęłam.
Trzymaj się jakoś, tylko tyle mogę Ci doradzić.
rozumiem. tylko ja jej oskarzen nie rzucalem. chcialem poczekac az przestanie kochac innego a przez ten czas byc jej znajomym, przzyjacielem.. no a nawet to nie wyszlo
Tęsknię za nim... Mijają dwa tygodnie od tego jak wyrzucił mnie ze swojego życia. Wiem, jednak że nadal przeszkadzała by mi ta odległość, pewnie podejrzliwość o rzeczy, których nie robiłam i to, że on stamtąd na dobrą sprawę nigdy nie wróci i nie zrezygnuje z tej pracy. Nie ma żadnego wykształcenia nie chce się choć trochę douczyć jak rozmawialiśmy szkoła, nawet zawodowa to nie dla niego więc jakie miałby argumenty by tu do kraju wrócić. Tego obawiam się najbardziej. Chciałam byśmy byli znajomymi nie był mi obojętny ale też nie było chemii. Ludzie traktują siebie jak przedmioty. Nie chciałam zrywać znajomości on to zrobił, teraz on cierpi i ja w jakiś sposób też, bo można by było pogadać a czas sam by zweryfikował czy coś by z nas było czy też nie.