Witam wszystkim, chciałbym opisać wam swoją przygodę miłosną i prosić was kobiety o radę co można zrobić w tej sytuacji
A więc wszystko zaczęło się pod koniec czerwca, przypadkiem na jednym z portali społecznościowym trafiłem na dziewczynę która wyjatkowo zwróciła moją uwagę i pomyślalem że do niej napiszę czy ma ochotę popisać, odpisała po kilku dniach w konkretnej sprawie odnośne studiów żebym jej doradził, bo ja akurat studiuje na tej uczelni co ona chcę, oczywiście napisałem co i jak i chciałem też spróbować ją jakoś pobajerować, ale konsekwentnie ucięła rozmowę mówiąć że ma chłopaka i nie szuka nowych znajomości, no ja napisałem że szkoda i myślałem że to ostatnia wiadomość, jednak po chyba tygodniach przyjęła moje zaproszenie i zaczęliśmy pisać, zaczęło się robić miło, bardzo miło.... Aż wkońcu zorientowałem się że jej związek 4 letni dobiega końca i ona jest bardzo bliska podjęcia tej decyzji, po kilku dniach miłego pisania i kilkugodzinnego udało mi się ją namówić na spotkanie.... Na spotkaniu zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, wręcz oczarowała mnie jak nikt nigdy wcześniej. Zaczęła mi się zwierzać z różnych problemów też i w związku, że chłopak ją nie docenia, ciągle sie kłócą, że wszystko jest dla niego ważniejsze opróćz niej. Oczywiście nienamawiałem jej do odejścia bo uznałem że tak będzie lepiej jak nie bede wprost tego mówił. Później spotkaliśmy się drugi raz po kilku dniach, ale to spotkanie mimo że zaczęło się bardziej obiecująco niż następne bo zniszczyłem je moich zachowaniem bo niechciałem jej w żartach pokazać jednej rzeczy w telefonie i ona się wkurzyła wyszła w lokalu i nie udało mi się jej zatrzymać co byłem wogóle w szoku że tak ostro zareagowała za taka bzdurę (jak sie późńiej okazało takie sytuację również miały miejsce że reagowała bez większego powodu bardzo ostro robią mi awanturę itp), ale wieczorem zaczęliśmy pisać i jakoś załagodziłem sytuacje. Wcześniej opowiadała mi że wybiera sie ze swoich chłopakiem, którego już tak wstępnie zostawiła parę dni wcześniej, na "18" jego siostry bo nie mogła juz się z tego wycofać, tam wstępnie on ją jakoś przekonał i wróciła do niego. Na drugi dzień do niej zadzwoniłem i mi to powiedziała, bardzo mnie to ruszyło bo tego się bałem a już wtedy cholernie mi na niej zależało, ale po kilku dniach uświadomiła sobie że jednak chcę od niego odejść i spotkali się i od niego odeszła. Za kilka dni spotkaliśmy się po 3, zabrałem ją w swoje okolicę na wieś nad wodę (bo mówiła że zawsze chciała jechać, ale ten chłopak nigdy nie chciał, więc wykorzystałem fakt) tam zaczęło się już dziać coś miedzy nami, byliśmy zupełnie sami nad jeziorem, tam ją pierwszy raz udało mi sie pocałować, było cudownie, zaczęła się od tego momentu zachować wobec mnie jak byśmy byli razem, były pocałunki, przytulenia itp. Później były kolejne spotkania, równie miłe, a nawet bardziej, zbliżaliśmy się do siebie coraz bardziej, co raz wiecej mi mówiła, wszystko szło w dobrym kierunku. Po kilku spotkaniach powiedziałem jej wkońcu że ją kocham, ona była szczęśliwa ale nie usłyszałem tego samego. Aż nagle po miesiącu gdy już byliśmy razem tak jakby nadszedł dzień gdzie mieliśmy jechać w jedno miejsce na drugi dzień, ona mi mówi wieczorem że niechce jechać i że chcę się ze mną spotkać, ale to bedzie ostatnie spotkanie. Pojechałem poddenerowany bo spodziewałem się najgorszego, powiedziała że to nie ma sensu że ona nadal kocha tamtego chłopaka, a ona bez miłości nie może i chcę wrócić do niego. Próbowalem ją zatrzymać za wszelką cenę ale się nie dało, obiecała mi że jeszcze to przemyśli, że jest szczęśliwa ze mną, że jestem o niebo lepszy dla niej niż ten poprzedni chłopak, ale mimo to chcę się jeszcze zastanowić. Na drugi dzień byłem załamany, ale nie pisałem do niej zgodnie z obietnicą, po 2 dniach przed samymi moim urodzinami, powiedziała że chcę żebym przyjechał i chcę iść ze mną na spacer nad wisłę, przyjechałem szczęśliwy bo byłem dobrej myśli po telefonie i mi powiedziała że podjęła decyzję, chcę być ze mną.... To był najlepszy prezent na urodziny jaki mogłem dostać. Spędziliśmy fantastyczny wieczór i kolejny dzień. Od tego momentu wszystko zaczęło się układać, zaczęła olewać tego chłopaka mimo że on ciągle ją błagał i wypisywał żeby wróciła. W między czasie zdarzyło jej się raz z nim spotkać i powiedziała mi o tym dopiero po fakcie, ale to spotkanie ich zakończyło się kłótnią także nie martwiłem się tym aż tak bardzo, niechciałem juz robić o to afery, chociaż miałem prawo. Były dni gdzie było wspaniale, ale i były dni gorsze, gdy mówiła że nadal nie może mnie pokochać mimo że jestem fantastyczy i jest szczęśliwa jak nigdy wcześniej, ale udawało mi się ją przekonać żeby poczekała na tą miłość. Pod koniec września było już tak dobrze że mi powiedziała "naprawdę bardzo bym chciała sobie ułożyć z Tobą życie, proszę nie zmarnuj tego" po tych słowach byłem już prawie pewny że nic złego się nie wydarzy jednak, po 3 miesiacach bycia razem, w połowie października gdy poszła na studia wszystko się zmieniło, zaczęła być nerwowa i przyszły dni gdy była dla mnie strasznie nie miła, przyjemna gdy dzwoniłem wydzierała się bez większej przyczyny (nie raz były takie sytuacje gdy coś zrobiłem nie tak, ale nie do tego stopnia i zawsze przechodziło jej po 1-2 dniach) i wkońcu spotkaliśmy sie i powiedziała że to KONIEC że mnie nie kocha i wie że nie pokocha, nie mogłem nic już zrobić, choć próbowałem wszystkiego co mi przyszło do głowy, spotkaliśmy się jeszcze z 2 razy po tym, i były chwilę gdy już miałem nadzieje że odwrócę tą sytuacje, niestety naszłem dzień gdzie powiedziała że mnie za to wszystko przeprasza, że wie że mi łamie serce, ale to ona ma być szczęśliwa, a nie ktoś. Przestała się odzywać, odpisywać, gdy dzwoniłem zwyczajnie wydzierała się na mnie żebym dał jej spokój, że jeśli bedzie chciała to sama się odezwie. Minęły 3 tyg rozstaniu i jest bez zmian. Z tego co wiem nie widać po niej żeby jakoś miała zły humor czy była podłamana w szkole. Proszę was o radę co można jeszcze zrobić? Ja się praktycznie już nie odzywam nic bo niechce awantur kolejnych, a czuje się naprawdę strasznie, bo bardzo ją kocham. A to wszystko stało bez jakiejś mojej winy, choć wiem że może mogłem się starać jakoś bardziej, chociaż uważam że zrobiłem naprawdę dużo. Proszę o rady... Czy jest jeszcze szansa że sytuacja się odmieni? Mimo że tyle dni już sie nie odzywa....