znamy sie 10 lat, 3 lata jestesmy po slubie
mamy wzloty i updaki, klocimy sie i godzimy, jak chyba w kazdym zwiazku
niestety nasze klotnie przerodzily sie w wyzwiska, przeklinanie, ostatnia klotnia byla naprawde ostra, powiedzial mi ze jak mi sie nie podoba to zebym "wypierda..." zamurowalo mnie, nigdy na mnie nie przeklinal i nie wyzywal mnie wczesniej a zaczelo sie o to ze chcialam prozmawiac o tym ze ja robie wszystkie obowiazki domowe, itd, nigdy bym sie pomyslala ze tak wybuchnie. i w tym jest problem on poprostu na mnie wybucha, stal sie ooooooooooookropnie nerwowy, a nigdy taki nie byl.
w tej chwili nie odzwywanie sie do siebie jakies trzy tygodnie, ani slowa. nasze wieczory wygladaja ostatnio tak: kladziemy do lozka, on sie odwraca w swoja strone ja w swoja on bierze telefon i gra lub oglada filmy, ja ogladam TV i zazwyczaj placze w poduszke bo nie moge juz tego wytrzymac; mielismy juz kilka razy ciche dni i zazwyczaj to ja wyciagam reke ale tym razem powiedzialam sobie ze nie. on wie ze placze ale nic z tego sobie nie robi.
a tu nagle wczoraj zaczal mnie calowac i przytulac, oczekujac ze bede miec z nim sex.
powiedzialam mu zeby mnie nie dotykal, ze musimy najpierw porozmawiac i w tedy znowu wybuch, znowu przeklenstwa i "zamknij sie" wiec nic sie nie odzywalam bo nie chcialam klotni.
noi juz po jakiej godzinie usypialam kiedy on nagle zaczal uderzac reka w lozko i sciane, tak mnie tym wystraszyl bo jak sie przebudzialm to myslalam ze kieruje reka we mnie a nie w lozko, i ucieklam do lazienki, cala sie trzeslam, nie moglam sie dlugo uspokoic bo tak juz spalam a tu nagle sie okropnie wystraszylam.
on wyszedl na zewnatrz zapalic, wrocil i polozyl sie spac.
NIGDY taki agresywny nie byl, nie wiem co mam robic, nie chce wracac do domu, co robic?