Cześć Może dla wielu z Was wyda się to śmieszne i uznacie, że zachowuję się jak piętnastolatka, ale ja naprawdę mam z tym problem. Sama nie wiem od czego zacząć, jest tego tak dużo.. Dlatego przepraszam z góry za chaotyczność mojej wypowiedzi.
Zacznę więc od wyglądu. Nie wydaje mi się, że jestem w jakiś sposób atrakcyjna. Nie lubię swojego tyłka w deseń zeberki (mam brzydko wyglądające białe rozstępy, które są widoczne po naciągnięciu skóry w tym miejscu), dodam, że brzuch mam większy niż cycki (próbowałam ćwiczyć - 2,3 tygodnie w porywach do miesiąca, ale efekt mnie nie zadowalał, więc odpuściłam). Ważę 62kg przy wzroście 173cm, mam dość grubą tkankę tłuszczową nagromadzoną zaraz pod pośladkami, co wygląda jak mniejszy tyłek (moim zdaniem jest to okropne). Do tego nie lubię patrzeć na siebie przed lustrem gdy widać moje nogi, a właściwie uda na samej górze, wyglądają po prostu okropnie i tłusto - wydaje mi się, że to przez tą tkankę tłuszczową, która nie mieściła się pod tyłkiem więc zaczęła obrastać górne boki ud. Staram się uważać na to co jem, ale to i tak nie znika nawet przy ćwiczeniach... Próbuję ukrywać moje defekty pod ubraniami, ale jak widzę manekiny w sklepach bądź szczuplutkie dziewczyny na których ubrania, o których marzę wyglądają świetnie to jestem zła na siebie, że nie mogę się w nie ubrać bo wygląda to odrażająco, nie mówiąc już o bikini albo innym rodzaju stroju kąpielowego.
Poza tym dbam o siebie, nie pozwalam sobie się zapuścić, ale mam skórę tłustą z tendencją do wyprysków/pryszczy czy jak kto tam woli. Używam różnych kosmetyków żeby się tego pozbyć i jakoś temu zapobiec ale to nie pomaga. Czuję się bezradna w tej kwestii, a 'niezadbana buzia' odstrasza... Do tego mam plamy na skórze, ta choroba jakoś się nazywa, nie pamiętam już, ale mniejsza z tym. Byłam u dermatologa, dostałam dwa opakowania różnych tabletek i do tego szampon zwalczający to paskudztwo. Podziałało ale nie na długo, bo za niespełna trzy miesiące dalej zaczęło się odnawiać.. Nadal stosuję ten szampon ale on tego w ogóle nie zwalcza bez pomocy tabletek a nimi nie chcę się już szpikować, ponadto walczę z tym już 4-5 lat? Chociaż nie tak do końca mężczyźni nie zwracają na mnie uwagi - zazwyczaj trafiam na takie osoby, które wcale mnie nie pociągają, mogą być jedynie moimi znajomymi, ale i to nie. Zdarza mi się usłyszeć, że jestem ładna itp ale w żaden sposób mnie to nie pociesza i nie poprawia mojej samooceny? Raz zdarzyło mi się, że zainteresował się mną straszy o 3 lata chłopak (dodam, że ja mam 18), pisaliśmy ze sobą, przyjechał do mnie a potem wszystko trysnęło, przestał się odzywać, jak do niego napisałam, to mnie zbywał itp. Zaczęłam więc analizować swoje zachowanie i doszłam do wniosku, że wyglądało to tak jakbym była niedojrzałą emocjonalnie trzynastolatką? Wstyd mi nawet tutaj o tym pisać, ale nie mam z kim o tym porozmawiać? Nie mogłam zaprosić go do siebie, ze względu na moich rodziców - którzy nie potrafią zaakceptować tego, że nie jestem już dzieckiem i chcę ułożyć sobie jakoś życie, wciąż myślą, że narobię głupot (z moich domyślań wynika, że chodzi im o nieplanowaną ciążę, a ja jestem dziewicą) ? chodziliśmy więc po mieście. Sprawił mi dużo komplementów ale ja (głupia mogłam się wcale nie odzywać) zaczęłam się z nim sprzeczać np. on mówił, że świetnie wyglądam, a ja twierdziłam, że grubo.. Dodam też, że nigdy nie byłam w związku, a on miał wcześniej kilka dziewczyn i narzeczoną (ten związek nie rozpadł się z jego winy). Wynika z tego, że nie dojrzałam do tego żeby kogoś mieć. Do tego jestem nieśmiałą osobą, nie mam problemu z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi ale jak widzę jakiegoś przystojnego chłopaka to zaczynam się stresować i widać to pomnie, a spodziewam się, że wygląda to dość zabawnie.
Zdaję sobie sprawę, że może wydawać się to żałosne, ale nie wiem jak mogę to zmienić, dlatego proszę o poważne odpowiedzi.
Pozdrawiam