Mieszkam na nowym miejscu już dwa lata, miłe osiedle, sąsiedzi całkiem mili, a jednak...
Za ścianą mieszka małżeństwo około 30 z synkiem, który na oko ma z 5 lat. Wydawałoby się mili ludzie, choć często słychać ich kłótnie. Z sąsiadem nawiązałam pewnego rodzaju kontakt, na portalu społecznościowym, później pisał do mnie sms'y i tak się zaczęło. Pierw tematy nie wykraczały po za pewnego rodzaju obszar, ot zwykłe pogawędki, jednak zaczął coraz częściej proponować rozmowy natury erotycznej, które ja zwyczajnie ignorowałam. Pewnego dnia jednoznacznie postanowił mi zaproponować zwyczajnie sex, prosto z mostu usłyszałam że w piwnicy nic nie słychać, a jak nie możemy się spotkać u niego w aucie, ewentualnie mogę wpaść jak żony i dziecka nie będzie. Powiem szczerze że zamurowało mnie to. Po stanowczej odmowie zaczynał namawiać coraz częściej, aż zaczął proponować mi sponsoring. Przez całą tą szopkę nabrałam obrzydzenia do mężczyzn, powiedziałam o tym jedynie przyjaciółce, która bardzo dziwiła mi się że nie mam obaw przed chodzeniem samej do piwnicy, albo późnym powrotem do domu. Nie bałam się, uważam że raczej strach nie miałby sensu w tym przypadku. Później sprawa ucichła, dał sobie spokój na jakiś czas, chociaż pisał czasami że widział jak wracałam z jakimś chłopakiem do domu (znajomy odprowadzał mnie do domu po wypadzie o ok. 3 rano!) i słyszał nasze rozmowy. Potem związałam się z moim obecnym partnerem, jednak do tej pory wie on jedynie o tym że kiedyś zaproponował mi sex za pieniądze, nie wie on o tym że sąsiadowi do tej pory zdarza się mnie namawiać. Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Przez jednego człowieka nabrałam obrzydzenia do żonatych mężczyzn i nieco niechęci do samej siebie...
Rozumiem że poznałas go na portalu społecznościowym i tam zaczęliście z soba pisać w sumie do tego również one służą.
Ale nie rozumiem po co dałaś mu swój numer telefonu?
Mogłaś przecież poprzestać na kontakcie który nawiązaliście na portalu sama dobrowolnie podałaś numer i jak wspomniałaś pisaliście z sobą
Jak należy to zrozumiec?
Czy Ty znasz jego żonę, rozmawiacie z sobą i jesteście znajomymi sasiadkami?
Czy ona w ogóle wiem o tym że masz kontakt z jej mężem?
Faktycznie facet zachowuje sie jak świnia nie mniej jednak nie wiemy co Toba kierowało podając mu numer.
Nie reaguj na jego zaczepki może gdt zobaczy brak jakiejkolwiek reakcji z Twojej strony przestanie Cie nekać a jeśli nie powiedz mu że o wszystkim powiesz jego żonie moze to bardziej na niego podziała.
Może na początku przeproszę za niedomówienie. Numer podany został już wcześniej, w razie "W". Mój numer mają sąsiedzi po obu stronach, gdyż początkowo mieliśmy straszne problemy z gazem (jakiś mężczyzna robiąc wcześniej junkers nie był na tyle sprytny że tak powiem i zwyczajnie zerwał plombę i usunął wszelkie zabezpieczenia żeby się nie wyłączał, więc było zagrożenie wybuchem). Znaliśmy się już wcześniej, ale dopiero gdy znalazł moje konto na portalu społecznościowym zaczął się robić "odważniejszy" w rozmowach. Początkowo chciałam o wszystkim jej powiedzieć, ba wydrukować wszelkie rozmowy i podać na dowód, jednak zastanowił mnie fakt, że jako współwinną osobę mogą sobie obrać również i mnie, partner również mógłby to źle odebrać. A teraz mogę tylko żałować że w ogóle odpisałam, rozmawiałam z nim gdziekolwiek.
Może na początku przeproszę za niedomówienie. Numer podany został już wcześniej, w razie "W". Mój numer mają sąsiedzi po obu stronach, gdyż początkowo mieliśmy straszne problemy z gazem (jakiś mężczyzna robiąc wcześniej junkers nie był na tyle sprytny że tak powiem i zwyczajnie zerwał plombę i usunął wszelkie zabezpieczenia żeby się nie wyłączał, więc było zagrożenie wybuchem). Znaliśmy się już wcześniej, ale dopiero gdy znalazł moje konto na portalu społecznościowym zaczął się robić "odważniejszy" w rozmowach. Początkowo chciałam o wszystkim jej powiedzieć, ba wydrukować wszelkie rozmowy i podać na dowód, jednak zastanowił mnie fakt, że jako współwinną osobę mogą sobie obrać również i mnie, partner również mógłby to źle odebrać. A teraz mogę tylko żałować że w ogóle odpisałam, rozmawiałam z nim gdziekolwiek.
mysle ze za mało stanowczo mówisz NIE dlatego to zachęca go do dalszych prób nakłonienia cie na "skok w bok". Ja chyba stanowczo podwiedziałabym mu że nie zgadzam sie na takie relacje i jesli nie uszanuje mojej odmowy jestem skłonna poszukac pomocy u jego zony
To dość skuteczny odstraszacz
A ja mysle ze Tobie po prostu podobe sie ta sytuacja,gdyby bylo inaczej powiedzialabys stanowczo NIE i po sprawie,a najgorszym wypadku moglas isc do jego zony.Dostalby za swoje i sie odczepil.
Zastanawia mnie w całej tej sytuacji dlaczego podałaś mu swój numer telefonu w jakim celu mu dałaś nie mnie Ciebie oceniać ale miałaś świadomość , że ma żonę i dziecko na Twoim miejscu w obecnej sytuacji zignorowała go całkowicie i numer zmieniła .
Skoro nie pisałaś nic co mogłoby wskazywać że byłaś " zainteresowana" dlaczego ktos miałby uważać Cie za współwinną ?
Nie do końca rozumiem jakie pobudki Tobą kierowały wdając sie w jakiekolwiek pisanie bo przecież ktos słusznie zauważył że doskonale wiedziałaś o żonie o dziecku. Absolutnie Cie nie oceniam daleko mi od tego próbuję jedynie zrozumieć jakie były Twoje intencje tylko tyle ale jakoś nie umiem.
O numerze już pisałam, podany został na początku, sąsiedzi po obu stronach go otrzymali z ważniejszego powodu. Zmienić go niestety nie mogę, gdyż jest to telefon na abonament. Jeżeli chodzi o pisanie, to tak jak mówię, to była zwykła pogawędka, którą pociągnęłabym z każdą osobą, ot filmy, książki, plany na biznes. Jeżeli chodzi tu już o to stanowcze "nie", to uwierzcie mi, słyszał to nie raz, nie dwa, zasłaniałam się już nawet chłopakiem, a jest on słusznej postury, po prostu siłownia nie jest mu obca że tak powiem i to były chwile, kiedy dawał mi spokój na nieco dłuższy okres czasu. Jednakże wciąż zdarza mu się nawiązać bardziej kontrowersyjną rozmowę, ja standardowo nie odpowiadam nawet na "cześć", ale są chwile, kiedy muszę wystać obok. Chłopakowi nie chcę już mówić, jest nieziemsko zazdrosny, a ja nie chcę kłopotów, czy niedomówień. Uwierzcie mi że niektóre sprawy wyglądają dobrze obok, ale psychikę mam za bardzo spraną do takich rzeczy. Jeszcze jakieś dwa lata i mam w planach wyprowadzkę, wydaje mi się że jeszcze tylko to może tu pomóc...
Chcę jeszcze tylko doinformować że właśnie nie chodzi o temat rozmowy, bo byłam w stu procentach niezainteresowana tym jakże pikantnym tematem, po prostu początkowo myślałam że sama sobie poradzę, a zwlekanie raczej wpłynęło na moją niekorzyść. I konsekwencje... nie chcę by ktoś z mojego powodu miał kłopoty (i nie chodzi mi tu o jakiegoś obleśnego zboczeńca)
O numerze już pisałam, podany został na początku, sąsiedzi po obu stronach go otrzymali z ważniejszego powodu. Zmienić go niestety nie mogę, gdyż jest to telefon na abonament. Jeżeli chodzi o pisanie, to tak jak mówię, to była zwykła pogawędka, którą pociągnęłabym z każdą osobą, ot filmy, książki, plany na biznes. Jeżeli chodzi tu już o to stanowcze "nie", to uwierzcie mi, słyszał to nie raz, nie dwa, zasłaniałam się już nawet chłopakiem, a jest on słusznej postury, po prostu siłownia nie jest mu obca że tak powiem i to były chwile, kiedy dawał mi spokój na nieco dłuższy okres czasu. Jednakże wciąż zdarza mu się nawiązać bardziej kontrowersyjną rozmowę, ja standardowo nie odpowiadam nawet na "cześć", ale są chwile, kiedy muszę wystać obok. Chłopakowi nie chcę już mówić, jest nieziemsko zazdrosny, a ja nie chcę kłopotów, czy niedomówień. Uwierzcie mi że niektóre sprawy wyglądają dobrze obok, ale psychikę mam za bardzo spraną do takich rzeczy. Jeszcze jakieś dwa lata i mam w planach wyprowadzkę, wydaje mi się że jeszcze tylko to może tu pomóc...
To go zapytaj czy masz poinformować jego zone o tych propozycjach?
11 2012-06-22 09:06:51 Ostatnio edytowany przez żyworódka (2012-06-22 09:08:22)
Witam.
Zmienić go niestety nie mogę, gdyż jest to telefon na abonament.
Złóż podanie do operatora sieci o zmianę numeru. Skąd masz takie informacje, że nie można? MOŻNA.
Nie jetem pewna, ale chyba jest nawet taka opcja, żeby zablokować połączenia od danego numeru.
Jeżeli chodzi o pisanie, to tak jak mówię, to była zwykła pogawędka, którą pociągnęłabym z każdą osobą, ot filmy, książki, plany na biznes.
Twoja argumentacja nie przemawia do mnie.
Sąsiad mieszka za ścianą, zatem takie rozmowy mogliście prowadzić przy kawie, czy piwku z udziałem jego żony.
Z pewnością on odczytał "po swojemu" Twoją chęć konwersacji na portalu. Dałaś się wmanipulować ot co! Po wstępnych rozmowach przystąpił do konkretów.
Sytuacja wymknęła się z pod Twojej kontroli, bo sąsiad odkrył karty, o co mu tak naprawdę chodzi i co spodziewa się po Waszej znajomości. Znajomość przybiera niebezpieczny dla Ciebie obrót, zatem nie zastanawiaj się dłużej tylko tak, jak radzi Qrsywa zagróź, że porozmawiasz z jego żoną.
To będzie to stanowcze "NIE".
Pozdrawiam.
Chyba macie racje, nie wiem, niech się dzieje co chce, nie będę grozić, tylko następnym razem zwyczajnie to zrobię. Dziękuję za pomoc.