Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie.... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 17 ]

Temat: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Witajcie,jestem nowa na forum.
Nigdy nie przypuszczalam,ze bede pisac w takiej sprawie.

Zostalam porzucona z lilkuletnim dzieckiem.
Bylo tak, bylismy 8 lat razem, wiekszosc z tych lat po slubie. Mieszkalismy za granica,tez wiekszosc z tych lat.
Klocilismy sie czesto,ale tez kochalismy. Mialam ciezkie zycie w domu rodzinnym, nie dostalam odpowiedniego przygotowania, wiecznie byly tylko docinki,wyzwiska i obelgi. Nie potrafilam uwierzyc,ze ktos mnie moze pokochac. On wiedzial o mojej sytuacji,sam byl swiadkiem nieraz. Zamieszkalismy sami daleko ale moje zachowanie wracalao,bo nigdy nie bylam z tym upsychologa, na terapii,nikt nie powiedzial,ze powinnam isc,myslalam,ze samo minie,albo,ze tak jest dobrze, w koncu w moim domu tez mysleli,ze nic zlego nie mowia.Ze dobrze robia. Zawsze chcialam sie wyniesc  zmojego rodzinnego domu.
Moj maz tez niby rozumial,ale rzadko mnie naprawde wspieral,tylko slowami,ale nie czynami. Mowil,ze tak bardzo kocha,ale okazac tego nie za bardzo potrafil,wciaz musialam sie 1000 razy dopominac o jakies kartki, male niespodzianki, nie,nic wielkiego,bo matwrialistka nie jestem. Kupowal za toczesto kwiaty,mowil, codzien ze kocha. Przezylismy wiele zlego, razem sobie ublizalismy czesto ale zawsze trzymalismy sie razem i zapewnial oswojej wiecznej milosci,ze nigdy nie zdradzilby mnie,ze jestem jego swiatem,jego prawdziwa miloscia,ze chcialby abym go choc w polowie tak kochala jak on mnie. Fakt,ze w osttanim dluzszym czasie mielismy kryzys i moje uczucia bardzo zelzaly,i nie okazywalam mu ich, nieodpowiadalam na slowa "kocham cie"... ale mowil,ze zrobi wszystko by moja milosc wrocila.I nie do konca nic nie czulam, gdy go nie bylo tesknilam, chcialam sie przutulic,powiedziec cos,ze bedzie dobrze,ze tak chce bysmy byli szczesliwi,ale pamiec o zlych zdarzeniahc blokowala mnie. Byly tez chwile gdy mu to sama mowilam,ze tez kocham.

W ostatnich kilku miesiacach postanowilismy,ze w koncu zrealizujemynasze plany zwiazane z przeprowadzka do innego kraju,oboje tego chcielismy,marzylismy by zmienic kraj,mowil,ze zrobi wszystko aby zylo nam sie lepiej i by nas uszczesliwic. Obiecywal,ze wszystko sie zmieni,ze rozumie,jak mi ciezko przez depresje jaka mialam w danym kraju,przez dom rodzinny i poniekad choc go to boli,rozumie moje zachowanie i bedzie staral sie mi pomoc by w koncu zobaczyc usmiehc na mojej buzi. Boze jak jaw niego wierzylam! Wyjechalabym na koniec swiata bo myslalam,ze moge zawsze na nim polegac,ze to moj nie tylko maz,ale przyjaciel...bo kto tak mowi,i po co...Tyle lat mi to mowil... wyjechalam wiec za jego namowa do rodzinnego domu,do ktorego balam sie wracac,bo wiedzialam ze znowu mnie to zmarnuje. Ze od znowu wpadne w te sidla i stane sie ta sama osoba, co matka,od ktorej tylko slyszalam,ze to nie moj dom,ze mam sie wynosic,przy byle drobiazgu... Z wielkim placzem pojechalam,choc mialam dziwne przeczucia,ze ja i maz juz nie bedziemy razem gdy sie teraz rozdzielimy...dzisia wiem,jak wielka sila i znak bylo to przeczucie...moglam nie wyjechac uprzec sie,i powiedziec,ze jesli zalezy mu na nas niech sie rozpakujemy.... Dzisaj zostalabym tam. Wrozka mnie kiedys ostrzegala przed zmianami wyprowadzki w latach parzystych...
POdczas tej rozlaki na odleglosc klocilismy sie... wiedzialam,ze jak jest kryzys w zwiakzu to na odleglosc nas tylko oddali...ale nie wiedzialam,ze bezpowrotnie. Nie sluchal znowu moich prosb,ze nawet internetowej kartki nie moze mi wyslac, choc kiedys pisal normalne pocztowe listy, znowu kazal czekac i sie nie upominac, wiec czekalam na darmo i moja frustracja znowu rosla. zaczal mnie unikac, rozmow ze mna, konczylo sie ze zadzwoni,ale jakos cos zawsze wypDAlo, albo brak zasiegu na internecie itp...  Pewnego dnia napisal,ze cos w nim peklo, obwinial mnie za wszystko,ze przez te moje "ataki" stracil do mnie uczucia. I ze chce rozwodu. Przez tydzien to trwalo,jego niezdecydowanie, ze moze jednak da mi szanse a na drugi dzien,ze nie moze. Cala sie trzeslam gdy odbieralam kolejnego smsa. Dzwonil  i chcialam,blagalam by przyjechal,ze nie mozna przez internet rozwodzic sie,ze by dal nam szanse sprobowac wszystko poukladac,jak to mialo byc od poczatku celem naszej rozlaki,ze tak nie mozna,8 lat razem niszczyc 2 miesiacami na odleglosc... Blagalam by przyjechal,ale odmawial i sie rozlaczyl...byl wtedy taki zimny,niecuzly,obojetny,mial taki inny glos... pierwszy raz go takiego zobaczylam... Wtedy umarl poraz pierwszy moj kochajacy oddany maz...

Pewnego dnia weszlam na jego portal i zobaczylam rozmowy jego z innymi osobami  zinternetu,taki czat,mialam jeszcze dostep do jego hasla,bo zapomnial wszystkiego pousuwac. Musialam znac prawde,wiedzialam,ze ktos za tym jest. Byly to osoby z pewnej gry internetowej online,odkad wyjechalam zaczal w to grac. A rzeczy jakie zobaczylam jakie pisze to mnie bardzo rozczarowaly. Smial sie ze mnie ze "zrywa" ze mna przez fc, ze "chyba w koncu zajarzyla"..., ze "najlepie byloby powiedziec prawde,ze kogos ma,ale nie moze tego zrobic,bo ona ,czyli ja,nas zniszczy!!!"; naopowiadal od dawna tym "przyjaciolom " z internetu o naszym zwiazku robiac ze mnie zimna s...,oni znajac jedna strone oczywiscie przytakiwali,kazali sie rozwiesc, ponoc od prawie poczatku naszej rozlaki  zwierzal im sie,i w koncu znalazla sie ta pocieszycielka,z ktora mnie zdradzil i postanowil dla niej opuscic zone i dziecko..... ;(((  Tak go rozumiala,tak mi o nie potem mowil,ze sie swietnie rozumioeja,ze ona go slucha i wspiera. Ze wiedziala,ze ma zone i dziecko i nic nie probowala,ze potem gdy "zakonczyl" nasz zwiazek to zaczal ja traktowac jak cos wiecej. Tylko,ze podlug dat, jechal jakis czas przed ta tragedia,na dwa fronty... Dla mnie to wszystko,ta cala pokladziona wiara o jego wiernosci i uczciwosci, legla w gruzach. Moj swiat sie wtedy rozsypal na tysioce kawalkow. Wbi mi noz rozdzierajac serce tepym ostrzem.

Przyjechal jakis czas potem przywiezs mi reszte moich rzeczy i "zobaczyc sie z dzieckiem",,, u ktorego zreszta byl dopiero na 3 dzien,bo przeciez musial jechac do kochanki,tej wspanialej... Na drugim naszym spotkaniu doszlo do zblizenia,to byl instynkt,gdy to zrobil obiecal mi ze jeszcze to przemysli,ten rozwod,choc ledwo wyjechal juz dostalam smsa,ze nie moze,i ze to koniec. Czulam sie wykorzystana jak szmata,poraz drugi zlalam moje zycie... przez chwile bylam szczesliwa. Choc tak nic z tego seksu nie mialam,bo za bardzo mnie zranil bym czula cos. Calowalismy sie,i mowil,ze nigdy nie bedzie w stanie traktowac mnie jak normalnej kobiety bo go zawsze bardzo pociagalam. Mowil tez,ze na zawsze pozostane jego wygladowym marzeniem,(mowil to przez caly nasz zwiazek)ale nie moze daxc nam szansy,bo boi sie,ze to wszystko zle wroci,ze bede miec do niego zale,ze za duzo zla bylo miedyz nami. O tamtej mowil,ze nie jest specjalnie w jego typie ale jej charakter mu odpowiada w 100%,i ze gdyby jej nie poznal od tej strony,to nie zwrocilby w ogole na nia uwagi fizycznie.Czasem mialam wrazenie,ze smieje sie  zniej,jak mowil,ze wazy 60 kg(ja mam 47). Okazal sie bardzo falszywa osobą.

Teraz gdy pojechal totalnie mnie unika,obwinia za wszystko i grozi,zebym nie wmawiala mu w sadzie winy za zdrade,bo on "wiele hakow na mnie ma i wyjdzie mi to bokiem..." Pisze do niego czasem smsy,jak miciezko,jak mi zle,ze nie moge juz dluzej,ale on albo nie odpisuje,albo pisze "dajmy sobie juz z tym spokoj i rozstanmy sie jak ludzie..."  Jak mamy sie rozstac jak ludzie jak nie zostalam potraktowana jak czlowiek. Czuje zal,ze zostalam oszukana,ze jego milosc okazala sie byc falszywa. Jestem zawiedziona i rozczarowana i nie moge patzrec na zadnego faceta,nikomu juz nie zaufam... wiem,ze nie uloze sobie juz zycia, nikt mnie juz tak nie pokocha,czuje nieraz ze go nienawidze,a zaraz,ze to ja jestem ta podla i "klade sie pod jego stopy| wypisujac te rzeczy,a on sie teraz z tego tylko smieje. Jest z tamta,i sa szczesliwi...jej wysyla piosenki z you tube,ze ja kocha....ja mialam tylko "czekac i sie nie upominac".... Czy ja naprawde stracilam tak wiele? Czy on jest wart by myslec o sobie,ze to ja jestem wszystkiemu winna i zasluzylam sobie na to???

Przepraszam za taki wywod,ale krocej sie nie dalo. Jesli ktos bedzie mial ochote to przeczytac i odpisac,to mi pomoze. Naprawde bardzo mi ciezko,ten kto to przezyl,wie o co chodzi...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Oboje zawiniliście. Był etap, że On sie nie starał, był etap, że Ty sie nie starałaś.
Ty oddzielnie i On oddzielnie.
W każdym razie On zachował sie paskudnie uciekając jak tchórz, zrywając w ten sposób do innej.

"wiele hakow na mnie ma i wyjdzie mi to bokiem..."

Jakie to haki?:) Pogadac to On sobie może.

Domyślam się, że Ci ciężko.
Troche czasu minie zanim poukładasz sobie wszystko w głowie, dojdzie do Ciebie to, że On sobie POSZEDŁ.
A jak juz bedziesz tego świadoma to zacznij walczyc o siebie, zajmij się sobą i własnym życiem.

3

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Jest Ci ciężko, to normalne w tej sytuacji. Od tej pory jednak, tylko od Ciebie zależy, w jaki sposób to negatywne doświadczenie zaważy na Twoim życiu. Musisz, nie masz po prostu innego wyjścia, wziąć od dzisiaj odpowiedzialność za swoje życie.
Na początek spróbuj zapanować nad swoimi emocjami i zacząć podejmować decyzje kierując się jedynie (przede wszystkim) intelektem. Burza emocji, która teraz Tobą targa, sprawie, że nie myślisz racjonalnie, a poza tym odbiera Ci energię, która będzie Ci niezbędna w dalszym życiu.
Poza tym powinnaś natychmiast przestać kontaktować się z mężem ? żadnych telefonów, esemesów i e-maili. Zero kontaktów. W ten sposób zaczniesz mieć minimalną kontrolę nad tym, co się dzieje. Teraz jest czas, abyś pochyliła się nad sobą, nad swoim życiem. Idź do psychologa (istnieje możliwość konsultacji psychologicznych przez internet), ale nie na jedno spotkanie i nie po to, aby mówić o nim, o tym co Ci zrobił, ale aby podjąć długoterminową, kompleksową terapię, która uporządkuje Twoją przeszłość i da Ci nadzieję na dobrą przyszłość, na stworzenie nietoksycznego związku. Wierz mi, wszystko z czasem zacznie zmieniać się na lepsze. Spróbuj zawalczyć o swoją przyszłość, a z przeszłością postaraj się mądrze rozliczyć!

4

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

ma takie haki,ze wyzywalam go przez smsy ;(( wiem,ze to zle,ale mialam swoje problemy,on sie nie odzywal,ja bylam u rodzicow i wyczekiwalam na jakies wiesci, a on mowil,ze zadzwoni itp i nie robil tego...

Tak,wiem,ze powinnam wziac sie w gars,ale to takie trudne...gdy chodze w miejsca gdzie sa pary z dziecmi to przychodze do domu i placzę jak bobr...nie potrafie sie  ztym pogodzic,czuje ogromny przeogromny bol.... gdyby tak mnie wczesniej nie zapewnial wciaz o swojej milosc,to byloby mi latwiej zrozumiec,ale zrozumie ckogos kto w kilka dni przed tym wszystkim mowil,jak kocha i jak jestes jego calym swiatem...??? Nie potrafie... ;(

5

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

sad przykro mi, że tak się stało.. i jak tu wierzyć w ludzi...

6

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Zlamana, musisz wreszcie pomyśleć o sobie i dziecku, nie poniżaj się rozpaczając po kimś, kto nie był ciebie wart. Wiem, boli, rozumiem, nawet nie wiesz, jak dobrze, ale umartwianie się nad sobą nic nie da, trzeba zacisnąć zęby i walczyć o własne szczęście, bo kiedy ty będziesz szczęśliwa, twoje dziecko również. Mój syn po ostatnim moim rozstaniu (myślałam, że to miłość mojego życia) powiedział, że kiedy ja cierpię, to cierpi i również on. Dlatego dla niego żyję, dla niego nie zrobiłam okropieństwa, bo całe szczęście, że mamy dla kogo żyć.

7

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

hej
potrzebujesz czasu zeby pogodzic sie z tym co sie stalo w twoim zyciu nie obwiniaj sie bo to ci nie pomoze i tak naprawde to nie jest twoja wina bo moze on sie starl i ty tez  nie w tym samym czasie niewazne jest dziecko i to w jaki sposob ten gosciu postapil swiadzczy ze jest zlym czlowiekiem bo nie skrzywdzil tyko ciebie ale tez wasze dziecko ,znajac zycie  to wroci do niego nawet za kilka lat w takiej czy innej postaci  tak juz jest to co dajesz wraca do ciebie ,tak na  pocieszenie
nie dpusc tez do tego zeby te wydarzenia zawladnely twoim zyciem bo  nie warto masz dziecko i teraz tym bardziej musisz o nim myslec bo stracil "tate" musisz byc bardzo silna i pokochac siebie na nowo a  tamtego  czlowieka staraj sie wypierac ze swojej swiadomosci
on juz juz ci nie pomoze ,zalatw wszystkie papierkowe sprawy i odetnij sie od niego ,sama zaczynajac nowe zycie wtedy kiedy bedziesz na to gotowa ,napewno bedzies wedziec kiedy
jesli wciz masz dostep do jego inter kont nie zagladaj tam zadreczysz sie
zycze ci powodzenia smile

8 Ostatnio edytowany przez Zlamana (2012-06-05 08:46:14)

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Wiem dziewczyny,macie racje,jestescie kochane. Same to przeszlyscie co niektore i wiem,ze dobra rada to czas,lecz wyplakac swoje trzeba. Jestem jeszcze na etapie Dlaczego,jak mogl,ale juz przeszlam etap wyblagiwania go o powrot i wyznania milosci.
Nie dociera do mnie jak mogl nas tak wywiesc do kraju i oszukac. Zwierzajac sie obcej z inetretu na moj temat,juz wtedy mnie zdradzil i sprzedal,i to boli,ze to ona jets dla niego taka wazna,ze jej mowil o naszym zwiazku,o mnie,jaka to jestem zla itp,i powiedzial mi jakis czas temu,ze "ona jest niczemu niewinna",i ze jets dobra osoba,i ze go slucha,rozumie,i ze powiedzial jej wiecej rzeczy o sobie przez ten okres 2 miesiecy znajac ja wtedy tylko z internetu,niz mi przez 8 lat zycia ze mna! A kim ona jest! Nawet jednej skarpetki mu nie wyprala. To my razem tyle przeszlismy za granica,i wzloty i upadki, i szczescie i lzy.Ja codziennie gotowalam,prasowalam jego rzeczy,urodzilam mu nasze dziecko,a, on mnie sprzedal jej okazujac mi totalny brak szacunku! I jeszcze do teraz to boli jak czytajac kiedys,smial sie,ze "rozwodzi" sie ze mna przez smsmy ! Gdybym wczesniej miala jakies ku temu znaki,ze byl zly,nic niewarty, to bym doszla do siebie szybciej,ale przez te 8 lat udawal(bo jak w to uwierzyc inaczej) kochajacego,oddanego,lojalnego czlowieka,ktory nigdy by mnie nie skrzywdzil....
Czuje sie jak oddany do schroniska pies,ktorego sie zanosi jak sie znudzi, w sumie oddal dwa psy,mnie i swoje wlasne dziecko.
A teraz musze na nowo radzic sobie ze wszystkim sama, pokonujac w dodatku ogromny ciezar bolu....

Jego rodzice tez pochodza z rozbitej rodziny. Ojciec rozwiodl sie z pierwsza zona,potem poznal jego matke,tez sie rozwiedli. Jego matka ozenila sie ponownie i teraz tez uciekla gdzies . Jak widac, echo przeszlosci i bledy rodzicow,niosa za soba skutki w przyszlosci,przechodza na dzieci,tylko czym ja zawinilam ze dostalam to od losu...

9 Ostatnio edytowany przez Zlamana (2012-06-07 12:59:43)

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Napiszcie cos, dziewcyzny ktore byly w podobnej sytuacji...

Czuje odkilku dni jak przyblizam sie w czarna otchłan...

Nie wyobrazam sobie byc sama,byc z kims innym...przyzwyczailam sie od tylu lat do jego widoku,dotyku,zapachu, do jego twarzy...nie potrafie patrzc na innych mezczyzn i plakac mi sie chce jak mam sie  zkims spotkac,choc poznalam kogos kto bardzo chce byc ze mna,ale ja nie potrafie...przegladam portale randkowe i pisza do mnie, ale nikt mi sie nie podoba sad  czy mam sie zmuszac do bycia z kims innym,czy pogodzic sie ze zostane juz sama a jedyny facet mojego zycia jest juz z inna...

10

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Witaj Zalamana!!! Nie poddawaj sie kobieto pamiętaj że masz dla kogo życ, swoje dziecko a ono zawsze będzie kochac miłością prawdziwą i nieodwołalną znajdź w sobie siłe dla niego. powodzenia

11

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Rozstania są zawsze bolesne, szczególnie gdy to druga strona nas zostawia. Warto szukać wtedy wsparcia u innych, wyznaczać cele i je realizować i czerpać z życia pomimo cierpienia, bo przecież jest tak krótkie. Poszukaj pomocy wśród znajomych czy specjalistów. Na portalu kochamzabardzo.pl pojawiają się formy pomocy on-line. Jest też grupa związana z trudnymi rozstaniami.

12

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

hej czytam Twoja historie i bardzo Ci współczuje niedawno przechodziłąm przez cos podobnego z ta roznica ze nie był moim mezem i nie mieliśmy dziecka,czy moge napisac do Ciebie na maila??

13

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Tak,oczywiscie,ze mozesz.

Mi nie moze przejsc...codzien placze,najgorsze sa poranki,tuz po przebudzeniu...

14

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Wiem co przeżywasz...znam to z autopsji niestety róznica jest tylko że nie mielismy dziecka ani ślubu.
Moje dzieciństwo też nie należało do szczęsliwych a moje związki ech szkoda gadać. Moj ostatni związek był inny poznałam jak się wydawało odpowiedzialnego męzczyznę sam tak o sobie mówił...pokochałam całym sercem cała sobą jak nikogo wczesniej jak nigdy dotąd taką mądrą i prawdziwą dojrzałą miłością...wierzyłam że on również o czym zresztą zapewniał. Niestety trafilam na człowieka który poza sobą chyba nie potrafi pokochać nikogo innego.
Jak sie okazało oszukiwał na każdym kroku jedna kobieta mu nie wystarcza a ja??? nic nie podejrzewałam, nie sądziłam by akurat On mógł zrobic cos podobnego. Był pierwszym któremu opowiedziałam o swoim trudnym dzieciństwie i o wielu innych rzeczach których nie miałam odwagi powiedzieć nikomu innemu. Był dla mnie całym swiatem - nadal jest chodź nie jesteśmy juz razem.
Pisał z innymi kobietami i to takie rzeczy że aż nogi sie uginają i to nie z jedną wiem równiez że spotykał sie z kobieta na sex a tego nie mozna wybaczyć. Nawet nie miał odwagi się przyznać przeprosić...zapytał mnie tylko czy umiem robic cos innego poza plakaniem!!!!
Nie może przestać o tym mysleć ból jest tak silny że nie mogę oddychać łapie za gardło i dusi ale wiem ze inaczej nie mogłam postąpić mimo tego że wiem ze juz nigdy nikogo tak nie pokocham nie mogłabym wybaczyć że potraktował mnie w taki sposób ze klamał i oszukiwał nigdy tego nie zapomnę.Skutecznie mnie do siebie zniechęcił chodź z drugiej strony nie chcę i nie umiem zyć bez Niego... Nie wiem jak żyć co zrobic by o tym nie myśleć. Po prostu nie potrafię....
Mam wrażenie ze nikomu na mnie nie zależy nikomu nie jestem potrzebna sad

15 Ostatnio edytowany przez Zlamana (2012-06-09 13:52:54)

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Złudzenie, wspołczuje,ja tez sie boje,ze juz nikogo tak nie pokocham i bede do konca zycia sama,a zycie i mlodosc uciekaja... sad
Trudno jest po takim bolu znalesc znowu milosc, otworzyc sie,i obawiam sie,ze to co bylo nam dane we wczesnej mlodosci,bedzie potem jesli chodiz o zwiazki,tylko kopią... marna kopia i porownywaniem. Wydaje mi sie,ze to co najlepsze juz za mna...nie wiem ile Ty masz lat,ale jak nie byliscie po slubie i bez dziecka,to jestes w o tyle lepszej sytuacji...ja juz nie daje rady sama ze soba,bol jets tak potworny,ze codzien patrze na pudelko z tabletkami uspokajajacymi i mam ochote popic czyms,je wszytskie naraz i nigdy sie nie obudzic...i chyba tak zrobie,nie radze sobie z tym wszystkim... Tylko raz mozna kochac naprawde. I w moim przypadku to wszyscy fajni faceci juz dawno sa w zwiazkach,maja rodziny, to co najlepsze wybralam,jak mialam jeszcze pelny wybor,z kim spedze zycie...teraz zostaje mi tylko spotykac rowniez takich jak ja ,zdesperowanych,porzuconych... jestem bliska zalamania...

Ty mozesz rowniez go znienawidziec,a to pomaga. Ja w swoim zwiazku robilam wiele bledow,i moj byly byl dobrym mezem,wiec jest mi potwornie gdy jeszcze obwiniam sie za wszystko wiedzac,ze nikogo lepszego juz nigdy nie znajde...;(((

A teraz...jestem mu tak obojetna,ze jakbym napisala,ze skakam z 20 pietra to nawet by nie odpisal...
Jak juz cos napisze to zebym zaniosla papiery rozwodowe bo bez sensu to przeciagac. (on nie moze bo przebywa za granica)
Niczego nie zaniose. Nie ubrudze sobie tym rak... patrzylam osttanio na napis na kacie slubu: " co Bog zlaczyl,czlowiek niech nie rozdziela"...i znow popadlam w czarna rozpacz...
Jak on mogl...jak ta baba mogla! I na tym zbudowali swoje wlasne szczescie i uczucie...

Moja corka nie ma taty,ja nie mam meza...

Ciekawe czy ona zda sobie sprawe,to babsko,ze przylozyla do tego reke, gdy dziecku zabraknie rowniez matki...

16

Odp: Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

idz do psychologa,mnie na prawde pomogl choc nie bylam w az tak bardzo trudnej sytuacji jak Ty.Ja nie mam dziecka ale tez bylam zdradzana,oszukiwana,oklamywana.Pochodzę z rodziny dysfunkcyjnej,chodze na terapie do psychologa.Mnie to pomaga,małymi kroczkami buduje swoj swiat na nowo.Powodzenia,trzymam kciuki!

Posty [ 17 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Jak to boli! Porzucona z malym dzieckiem,a mialo byc tak pieknie....

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024