Oho, też tak mam... Może nie tak, że tylko 1-2 w miesiącu, ale np. teraz mieliśmy prawie 2-tygodniową przerwę. Ok, miałam w międzyczasie okres, ale już minął i nic. Bo zajęty, bo zmęczony. A czasami chce się kochać częściej, takie huśtawki. Rozumiem go, że jest zmęczony, ale po cholerę siedzi tak długo przed kompem zanim pójdziemy spać? On zapomina o czasie i siedzi, potem nagle "o kurde, ale późno", szybka toaleta i spać. Ja mu już mówiłam, że nie będę mu jak matka mówić "koteczku, chyba już czas do łóżeczka", chociaż mi to zaproponował. Mam go budzić, kłaść do łóżka i co jeszcze? Zresztą jakby mu tego seksu brakowało to by się na mnie rzucił w połowie dnia, przecież nie trzeba czekać do nocy i uprawiać seksu koniecznie w łóżku. I widzisz, ja się właśnie znowu czuję niekobieco. Jak znowu zaczynamy uprawiać seks to się rozkręcam, jest coraz lepiej, otwieram się przed nim w łóżku (bo jestem ogólnie nieśmiała), a potem długo długo nic i przez to wracamy do punktu wyjścia, bo ja się odzwyczajam i znowu zaczynam wstydzić, zresztą wątpię w swoją atrakcyjność skoro nie ma na mnie ochoty (choć twierdzi, że ma, a na pytanie czemu nic z tym nie robi słyszę albo "nie wiem" albo "bo jestem zmęczony"). I ok, temperamenty temperamentami, ale ja np. miałam rzadziej ochotę na seks niż mój były i to raczej jemu tego seksu brakowało. Z tym mogłabym seks uprawiać częściej, mam na niego większą ochotę, bo po prostu bardziej na mnie działa, ale on często nie ma ochoty. Ja czasem coś zainicjuję, ale znowu: skoro czuję się nieatrakcyjna i niekobieca to nie może oczekiwać z mojej strony inicjatywy... I tak to się zapętla. Niby po Wielkanocy będzie miał więcej czasu i popracujemy nad tym. Zobaczymy... No i mam jedno pytanie mayamaya: Ty próbujesz swojego narzeczonego jakoś zaciągnąć do łóżka, a on Ci odmawia, że nie ma ochoty, czy po prostu nic sam nie inicjuje? Jak to u Was wygląda? I tak, mój też przyznaje mi rację i nic z tego nie wynika. Może teraz się coś zmieni... Bo ja na dłuższą metę w takim związku nie wyrobię i już mu o tym mówiłam. Nawet mu walnęłam tekstem, że może w takim razie otwarty związek będziemy mieli i wszyscy będą szczęśliwi, ale oczywiście nie, ja jestem tylko jego. Pies ogrodnika normalnie...
inga09: dlaczego nie chcesz się kochać z chłopakiem, gdy macie "wolną chatę"? Ja bym właśnie tym bardziej skorzystała z okazji, jeśli nie macie ich wielu. I myśl o tym raczej tak, że czekaliście na odpowiedni moment i warunki i w końcu macie to, czego Wam potrzeba, a nie, że "musicie", bo chata wolna. Jasne, że nie musicie, ale chyba wygodniej i przyjemniej jest kochać się w pustym mieszkaniu niż w publicznej toalecie...