Witam!
Nie wiem co mam robic, jestem od 8 miesięcy w związku na odległośc, mój chłopak cały czas siedzi w Brukseli a ja tutaj, przyjezdza do mnie co dwa miesiące na dwa tygodnie, na Świeta ja jezdze tam do mojej rodziny. Teraz On przyjechał do Polski bo miał wypadek w pracy, rozciął nogę w kostce i nie nadaje się do pracy.
Od paru miesięcy się nie dogadujemy, może to jest moja wina bo oddaliłam sie od niego... kiedys non stop pisaliśmy eski, bez przerwy, a od kad po Swietach wrociłam z Belgii to jakoś wszystko się zmieniło, nie mam z Nim tematów do rozmów... spotykam się z kolegą...hmm z kolegą który mi się podoba i wiem, że ja podobam się jemu... ale nie zdradziłam mojego chłopaka! Przed przyjazdem do Polski zerwał ze mną bo wygarnęłam mu co mi się nie podoba... ale gdy przyjechał do Polski zachowywalismy się tak jakby nic sie nie stało i znowu jesteśmy razem! Tyle tylko, że ja nie wiem czy chce dalej z nim być, coś we mnie wygasło! Ale nie chcę go zostawić bo boję się samotności, boję się ze gdy go stracę będę żałowała! A co do tego kolegi to myślę, że sie mną bawi, on nie chciałby stałego związku... Jeszcze jedna rzecz... juz mnie tak nie pociaga mój chłopak, czasami zastanawiam się co ja w nim widziałam, wstydzę się z nim pokazać u znajomych, mówie mu jak ma się ubierac itd... wiem, ze wygląd to nie wszystko, ale nie wiem co mam robić ;/ pomózcie!
Nie chcesz go zostawiać, bo boisz się samotności? A odwróć sytuację... Jak byś się poczuła, gdybyś się dowiedziała, że on jest z Tobą tylko dlatego, że nie ma akurat pod ręką innej dziewczyny, z którą mógłby być?
A po za tym jeśli się go wstydzisz i zastanawiasz co w nim widziałaś to chyba widać, że nie ma to sensu. Takie bycie z kimś na siłę do niczego nie prowadzi.
jeśli takie masz do tego podejście, to rzeczywiście nie ma sensu tego ciągnąć. nie okłamuj go. powiedz, że uczucie wygasło, a nie chcesz go okłamywać i być z nim na siłę. może po rozstaniu z nim znajdziesz kogoś, z kim będziesz dobrze się czuła, będzie Cię pociągał i z chęcią pokażesz się z nim wśród znajomych.
związek na odleglość ma sens, gdy dwie osoby sa zaangażowane i obojgu ludziom zależy, aby związek mimo kilometrów przetrwał. Trzeba pracy i cierpliwości. Jeżeli ty juz sie z kim spotykasz i nie chcesz zerwać związku "bo boisz się zostac sama" to jest tylko oszukiwanie partnera -nie ciągnij tego.
Ja kiedyś zerwałam z gościem, którego miałam "na miejscu", po to aby rozpocząć związek na odległość. też na poczatku bałam się zerwania, żeby nie zostać samą. Ale wszystko potoczyło sie swoim dobrym torem. Lepiej nie tkwic w związku, skoro nie jest się pewnym.
5 2009-02-08 06:25:01 Ostatnio edytowany przez kochaś (2009-02-08 06:28:50)
powiem od razu - nie ma sensu - kosztuje okropnie dużo, a i tak mało kto jest takim chwatem, by wytrzymać aż taką rozłąkę... w końcu wejdzie w ramiona jakiejś, albo jakiegoś zastępczego kochanka lub kochanki... to życie, nie zrzędźcie na mnie!
gdy miałem 21 też myślałem, że mi się uda, pardon, że nam się uda... ale ją pocieszał jakiś przydrożny przyjaciel, a ja dałem sobie pomóc Niemce-was? hast du bedenken? du bist ja mensch oder? sei nicht faul, sonder fick mich richtig, mein lieber freund! jeder hat seine Beduerfinisse!
są ludzie, którzy umieją wytrwać mimo wszystko, ale lepiej nie wydawać się na pokuszenie - duszy i ciała... patrz często w duszę i na ciało też
Czasem związki na odległość są dobre i się udają.Jak widać twoj nie.Nie ma sensu tego ciągnać dalej.Piszesz,że się go wstydzisz i że cię nie pociąga.Powiedz mu to,po co masz być na siłe z kimś.Boisz się samotności-tak piszesz,a wiesz jak on się poczuje,pewnie nie.Przemyśl wszystko a później zdecyduj.
moim zdaniem to nie ma sensu skoro uczucie wygasa i ty jestes z nim dlatego ze boisz sie samotsnosci to troche nie fair także w sosunku do siebie...i jesli sie go wstydzisz to masz dodatkowe potwierdzenie ze nie ma to wszytsko sensu...
zastanów sie bardzo dobrze nad tym... nie podejmuj decyzji pochopnie...
związek na odległość ma szanse ale tylko kiedy uczucie jest z obu stron moce na maxa !! u mnie tak nie było. Lepiej odpuść bo w twoim przypadku to też bez sensu
Ja myślę ze związek na odległość nie ma sensu,chociaż niektórym może się poszczęścić.
Poznałam kiedyś chłopaka, siostra dała mi jego numer telefonu. Pisaliśmy ze sobą.dzwoniliśmy do siebie. Ja mieszkam w warszawie a on w Gdańsku więc troszkę nas od siebie dzieli. Dobrze nam się układało aż pewnego dnia, nie odpisywałam mu na jego sms-y i ... napisał mi że jest ojcem i że się bardzo cieszy. byłam załamana. nie odzywam się już do niego od pół roku. Oczywiście już się z tym pogodziłam ale nie wspominam go dobrze bo mnie bardzo zranił
Może moja wypowiedź nie wiele zdziałała ale cieszę się że mogłam pomóc.:)
Zwiazek na odleglosc ma sens tylko w tedy gdy obydwoje czuja takie samo uczucie i daza do bycia w koncu razem blisko Wtwoim przypadku musisz to sobie przemyslec i podjac sluszna decyzje i zadaj sobie pytanie czy warto byc z facetem do ktorego juz nie czujesz tego co bylo na poczatku warto wczesniej zerwac niz puzniej sie meczyc w nieudanym zwiazku
uwazam tak samo jak przedmowczynie, ze jezeli jestes z nim dlatego,ze boisz sie samotnosci, to bez sensu...tylko tracisz czas na zwiazek, a mozesz poznac kogos, z kim bedziesz chciala byc. a tym bardziej juz patrzysz na niego krytycznie i zastanawiasz sie, co w nim widzialas. ja mam podobna sytuacje, on tez mieszka kawal drogi ode mnie, ale podjelismy decyzje o wspolnym zamieszkaniu i oboje chcemy byc razem rownie silnie. w moim przypadku, nie moge sie doczekac, gdy bedziemy razem i zycze ci tego samego!
moim zdaniem to nie ma sensu skoro uczucie wygasa i ty jestes z nim dlatego ze boisz sie samotsnosci to troche nie fair także w sosunku do siebie...i jesli sie go wstydzisz to masz dodatkowe potwierdzenie ze nie ma to wszytsko sensu...
Moim zdaniem nie można tak generalizować... "Nie warto i już" ! Nie jest powiedziane, że uczucie musi wygasnąć, a wręcz przeciwnie- może się wzmocnić! Poza tym związek to wspólna praca, nie można mieć podanego wszystkiego na patelni ! To się nazywa PARTNERSTWO, a nie "ja sobie- ty sobie" ! Może warto najpierw dorosnąć do niektórych spraw, by potem się nad nimi rozwodzić...
związek na odległość ma sens, pod warunkiem, że obie strony są silnie zaangażowane emocjonalnie i wiedzą, czego pragną. Sądzę, że jeżeli czujesz, że coś wygasa, powinnaś odejść od tego mężczyzny, ponieważ ranisz nie tylko siebie ale i jego. Wiem jakie to uczucie bać się samotności, bo ja też to przeżywałam. W końcu zdecydowałam się na ten krok i nie żałuję tego. Mój ex może znaleźć sobie inna kobietę, która jest mu być może przeznaczona. Ja już swojego znalazłam, choć mój nowy skarb tego nie rozumie. Tak już niestety bywa. Myślę, że za rzadko się widujecie. Przypomina to miłość nastolatki do aktora. Coś odległego, niemalże nieosiągalnego. Z drugiej strony gdyby partnerowi zależało, z pewnością postarałby się o częstsze spotkania, być może znalazłby tam miejsce dla ciebie.,byście byli razem, blisko. Powinnaś z nim o tym porozmawiać, jak on widzi tą sprawę.
Nie bój się go zostawić bo będziesz samotna - właściwie to już jesteś... A związki na odległość nie działają... Albo chcecie być RAZEM (podkreślam - R A Z E M) albo nie...
mój mąż od zawsze jeździ w delegacje, to wyjeżdżał na dwa tygodnie, wracał tylko w weekendy, albo na miesiąc jechał,teraz jest na półrocznej delegacji we francji, ale nigdy nie miałam wątpliwości, czy taki związek ma sens. jest ciężko,czasem zdażają się kłótnie, jakieś nieporozumienia.jak to w związkach. jak już nie mamy o czym gadać, to robimy sobie striptiz przez skeypa, lub gramy w jaleiś rozbierane gry. nigdy nie miałam poczucia,że się urywa więź między nami i cały czas była seksualność między nami-a nie da się ukryć,że to jest potrzebne w związku. a zobaczyć w oczach swojego faceta,jak pożera Cię wzrokiem jest bezcenne!!!! a facet widząć Ciebie w całej okazałości, nie będzie miał potrzeby szukania wrażeń na boku,bo będzie z niecierpliwością czekał na Twój występ przed kompem.
moze wspolny wyjazzd na chociaz kilka dni was przyblizy, umowcie sie na zrobienie sobie wzajemnie niespodzianki
Skoro uważasz że już uczucie do niego zaczyna wygasać .... to po co jeszcze z nim jesteś ? ok ... rozumiem boisz się samotności , ale uwierz mi na słowo - lepiej być samą i zadowoloną z życia , niż być z kimś "na przymus" , tylko będziesz miała wyrzuty sumienia i pytanie "co by było gdybym z nim zerwała?" . Kiedyś czułaś do niego coś więcej ... ale to już minęło . Nie oszukuj siebie i jego . Możliwe że jesteś z nim z przyzwyczajenia ? osiem miesięcy to już jednak trochę czasu ..a
niema sensu... szkoda czasu i w ogole... bedzie tylko gorzej niestety to jest pewne. Niemożna być z nikim na siłę ;/
Mojm zdaniem związek na odległość nie ma racj bytu na dluzszą mete wiem to z własnego doświadczenia
Mojm zdaniem związek na odległość nie ma racj bytu na dluzszą mete wiem to z własnego doświadczenia
Związek na odległość jest trudny. Obserwuję właśnie małżeństwo mojego przyjaciela. Są rok po ślubie ze swoją żoną, ale przez ten rok on tylko dojeżdża w weekendy, bo ma jednostkę wojskową na drugim końcu Polski i nie chcą go przenieść bliżej. Szykuje się rozwód, bo dziewczyna już nie daje rady. Wiele zależy od charakteru obydwu stron. Z moim obecnym partnerem żyliśmy w takim zawieszeniu przez 4 miesiące, ale on podjął męska decyzję i przeprowadził się tutaj. Dokonał dużego ryzyka i ogromnego poświecenia, bo on tutaj nikogo nie ma oprócz mnie, a zawsze istnieje ryzyko, że coś nie wyjdzie...na szczęście jego przeprowadzka nas bardzo zbliżyła. To była dobra decyzja. Jeżeli stan oddalenia jest tylko przejściowym momentem w życiu pary to nie powinno to stanowić problemu, ale jeżeli jest to układ stały to nie da się nic zbudować na sms-ach, mailach i telefonach. Ludzie potrzebują kontaktu fizycznego, żeby utrzymać uczucie, wspólnego zmagania się z trudnościami, jakie niesie życie. Rozłąka może być takim momentem próby, ale na dłuższą metę taki związek zaczyna męczyć i jeżeli któraś ze stron nie podejmie męskiej decyzji bardzo szybko się rozpada. I może to wcale nie jest takie złe, bo ludzie czasu nie tracą. Jeżeli parze na sobie na wzajem zależy to obie strony dążą do tego, żeby być razem w rzeczywistości i są w tym skutecznie. Brak skuteczności =brak determinacji=brak miłości. Proste.
Izis ma racje, nie mozna nic zbudowac na nieobecnosci, kiedy nie ma drugiej osoby w poblizu moze sie zdarzyc wszystko, okazja czyni zodzieja, ale nie każdy kradnie, nie chcodzi o zdrade, czasem trzeba sie wypłakac w ramie kochanej osoby, przytulic, wspomódz rada, po prostu byc, a przyjazdy kumuluja nerwowa atmosfere i nie prowadzi to do niczego dobrego, predzej czy pózniej wszystko sie rozleci i to z hukiem, chyba ze jedna ze stron wsiadzie w pociąg z jedna walizxka i zacznie wszystko od nowa u boku kochaj osoby, jesli ja naprawde kocha...
Izis ma racje, nie mozna nic zbudowac na nieobecnosci, kiedy nie ma drugiej osoby w poblizu moze sie zdarzyc wszystko, okazja czyni zodzieja, ale nie każdy kradnie, nie chcodzi o zdrade, czasem trzeba sie wypłakac w ramie kochanej osoby, przytulic, wspomódz rada, po prostu byc, a przyjazdy kumuluja nerwowa atmosfere i nie prowadzi to do niczego dobrego, predzej czy pózniej wszystko sie rozleci i to z hukiem, chyba ze jedna ze stron wsiadzie w pociąg z jedna walizxka i zacznie wszystko od nowa u boku kochaj osoby, jesli ja naprawde kocha...
Masz racje Micky, tylko z ostatnim zdaniem sie niezgodze...moment, Twoj jest tylko JEDNYM zdaniem. Zartuje.
I o to chodzi. Jednego zdania trzeba byc. Albo chociaz wiedziec, jakie zdanie Twoja/Twoj "najblizszy" ma. I tu JEDYNY problem. Jak sie kocha, i Tobie na kims zalezy tak mocno, ze watpisz, ze tej osobie TAKZE tak na Tobie wogule moze zalezec, ze to jest naprawde mozliwe wogule, to zaczynasz wymyslac powody, aby ta osoba na gorsza wyszla.........niz naprawde jest.
No a jezeli ta osoba jednak naprawde Ciebie tak ceni, tak jej na Tobie zalezy i prawde o swoich uczuciach i zamiarach mowi. No to sie niszczy co jest, przez to co niema.
Pewnie, lepiej cos sprobowac co niewyjdzie, niz niezrobic nic.
Bo nici wychodza. Ale niewolno kogos kochac, a Jemu/Jej mowic, ze sie ja nienawidzi, bo sie wlasnych uczuc boisz. Tak czesto jest. Nazwalbym to "zniechecanie do zycia z prawda".
Ale jest jeszcze inna opcja. Nic sie niekonczy, jak sie konczyc niema.
Ludzie sa za bardzo ostateczni, jak o milosc chodzi.
Ile razy czytam, ze ktos tam kogos kocha, nierozmawiaja miesiac (nieraz glupota, nieraz problemy, nieraz komplikacje, bo zycie to nie bajka), a robia to, bo niemoga sie dogadac.
Dogadac sie znaczy tylko, ze nieboja sie ze soba rozmawiac.
No i Ona/On czas spedza samotna, teskni, pozniej sie rozmysla, kocha bardziej niz kiedys, zaczyna sobie wmawiac ze zapomina, zaczyna nienawidziec, jest rozczarowana, zada "zmiany", itd...
I niemoga sie dogadac.
I ten dystans, kilometry, czas i tak dalej. To nic nieznaczy. Znacza tylko cos chwile razem.
Czy to jest list, telefonat, kolacja, razem weekend, razem malzenstwo, razem zycie.
Akcent klade na "razem".
Od mezczyzn sie oczekuje zawsze wiecej niz od kobiet. Akcje, dzialanie, walczenie.
A ja sadze, ze zawsze prawda byla odwrotnie. To kobiety powinny to robic.
Walczyc o szczescie. Mezczyzni powinni to szczescie chronic. Zasluzyc tylko razem mozna.
Spakowac walizke, bilet kupic, ruszyc w droge. Latwo niejest. Ale jak juz sie jest w ruchu, to ok.
Wszystko sie moze zdazyc. Tylko jak sie kocha, to sie czlowiek nieodkochuje.
Przyzwyczaja sie tylko do wlasnych klamstw: "dystans", "On/Ona naprawde to jest taki lub siaki", "no, to niejest tylko moja wina".
Poddawac sie jest tak latwo. Traci sie tylko wlasna pozycje niby, a naprawde, probuje sie aktywnie stracic wiare w siebie. Po sciagnieciu tych "rozowych okularow" nieraz wychodzi, ze "szczeniacze zabujanie", "zauroczenie" niz zwykle ludzkie "pragnienie bliskosci", to jeszcze nic.
I jedynym rozczarowaniem wtedy jest, ze sie niezauwazylo. Ze jest to prawdziwa, naprawde wyjatkowa milosc dwojga ludzi, ktorzy sie boja, ze naprawde znalezli cos, co przeciez wcale nieszukali.
Nieraz mijaja lata, cale zycia i wtedy spotykajac sie gdzies przez przypadek, wszystko powraca w mgnieniu oka.
Ta walizka jest ZAWSZE spakowana. Chodzi o to, ze jak sie dojedzie, i ta osoba Ciebie na peronie odbiera, to podroz sie dopiero zaczyna. A jak bycie sobie blisko jest jedynym celem? To to wszystko nic niejest warte.
Mozna byc sobie blizej slowami, niz kochankowi w lozku. Mozna sobie powiedziec wiecej w 5 minut, niz napisac w 1000-cu emailach. I mozna wiecej zapomniec jednym pocalunkiem na peronie, niz zdrady, klamstwa i ignorowanie latami zdzialac moze.
Pytanie jest wtedy tylko jedne: "I po co Ci to?".
Przeciez jak sie dogadaliscie, to Ona/On tez juz walizke i bilet maja.
Takie sprawy to nie przetarg. Partnerstwo znaczy, ze zakladacie razem firme, i kazdy z Was ma wygrac.
Wiem, duzo metafor, hyperboliczne zaloty, romantyczne slowa, i tak dalej.
No ale w filmach to ogladamy, a w zyciu tak czesto jest.
Zadzwon, badz soba, niemow co myslisz, tylko to co Twoja druga polowka ma wiedziec czego sie boisz, i spotkajcie sie w srodku drogi. Proste, no nie? Nie, niejest.
Ale wystarczy jedna chwila "dogadania" sie, i wszystko pozniej jest jasne.
Znam sie na tym, ona tez. Tylko dogadac sie jest trudno.
Bo sie wie, ze po tym, trzeba slowa dotrzymac.
Lepiej tak, niz po trzech malzenstwach, radosci, szczesciu, bolu i rozczarowaniu kogos kogo kiedys kochales/kochalas spotykasz i realizujesz ze to klamstwem bylo - bo nieprzestalas/les nigdy kochac, i tylko sie rozstaliscie.
Niepowraca sie do tego co juz raz niewyszlo. Chyba ze dalej kochasz i realizujesz, ze sie czlowiek tak naprawde nigdy nie odkochuje. Bilet, walizka, to zawsze latwo zalatwic.
Dogadac sie? Oj, to trzeba naprawde chciec.
Ale trzeba wtedy rozmawiac o Was, i o Waszym swiecie, a nie o tym gdzie stoisz, gdzie chcesz ruszyc i co Ty chcesz. Bo wtedy sie tylko sciemnia i klamie.
O Nas sie zawsze prawde mowi, jak sie dwojga chce dogadac. Nie ma co "probowac", jak sie wie co sie chce. I sie niepowraca do tego co juz raz niewyszlo; patrzy sie do przodu, gdzie sie wogule RAZEM chcialo isc. Reszta? Niewazna. Dogadac sie wkoncu. "To jest to"
Hej =Djestem z mezem juz 5 lat mamy ze sobą 2 córeczki jedna ma 3 lata druga 2mies .od ponad 2lat odbywa kare pozbawienia wolności na zakładzie karnym nowy wisnicz ma jeszcze 4lata pozbawienia wolnosci bardzo go kocham ale on caly czas twierdzi ze go zdradzam a ja zajmuje sie dziecmi domem sprawami rodzinnymi co mam zrobic aby mi ufal
Czasem w takiej sytuacji można pójść do wróżki i dowiedzieć się paru rzeczy na temat obu panów, by wiedzieć jaka droga dalej pójść w życiu. Może żaden nie jest Ci pisany... Ja ostatnio byłam w podobnej sytuacji... Facet za granica a tu nagle pojawił się ktoś na horyzoncie, kto zaczął zauważać to czego w moim związku było już bardzo mało. W tedy nagle dziwnym trafem trafiłam na (http://www.astrokamera.pl/ może będziesz chciała skorzysta...)portal z wróżkami. Tam uwiadomiłam sobie parę rzeczy. Dziś jestem szczęśliwą żoną i mamą i z żadnym z tych panów nie jestem...
ja właśnie zakończyłam związek na odległość. trwał mniej więcej 8miesięcy, przerwa i 2,5 roku. ogólnie największym problemem nie była odległość, bo momentami dogadywaliśmy się na prawdę mega. taki związek ma sens jeśli wiesz, że taka sytuacja jest czasowa. my poznaliśmy się mieszkając w innych miastach, dzieliło nas cały czas 300km. kiedy widziałam że mu na prawdę zależy to było ok, spotykaliśmy się raz w miesiącu czasem udało się 2. zawsze wymyślaliśmy jak by tu się znowu spotkać. ale ostatnio miałam wrażenie że już mu tak nie zależy. prawie spędziliśmy nawet weekend majowy oddzielnie. wcześniej mówił o przeprowadzce po studiach do mojego miasta, ale jak zbliżał się jakby termin decyzji to przestał o tym mówić. to była mega ciężka decyzja, ale ostatnio zebrałam się na poważną rozmowę i doszliśmy do wniosku ze mamy inne cele i ciężko nam zrezygnować z nich i że to dalej nie ma sensu. oczywiście jedynym problemem nie jest odległość, ale jednak dość istotnym
Przykro, że tak się stało, ale jak widać potrzebny jest wspólny cel w byciu ze sobą. Ja mam podobną sytuację, choć myślę, że jestem dopiero na początku tej drogi. Dzieli nas 400 km, każdy z nas pracuje, ja dodatkowo kończę studia i póki co żadne z nas nie jest w stanie zrezygnować, bo zamieszkać bliżej siebie. Choć co oczywiste brakuje nam siebie. Bycie ze sobą widząc się tylko kilka razy w miesiącu wymaga wiele zaufania, cierpliwości....