mam kochanka... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 59 ]

Temat: mam kochanka...

Witam. muszę to wyrzucić z siebie, bo juz nie wiem co mam robić.jestem mężatką od 2 lat i mam kochanka od 6 miesiecy.Nie układało mi sie w małżeństwie i dlatego znalazłam sobie kogoś kto mnie rozumie, wspiera, docenia. znajomość z moim kochankiem jest o tyle fajna ze znamy sie ok 5 lat, bylismy kiedyś razem 7miesiecy- nie było to nic poważnego ale coś tam było wink z kochankiem czasem kochaliśmy sie, a czasem tylko rozmawialismy. jest mi z nim bardzo dobrze bo mamy te same zainteresowania, to samo poczucie humoru a w łożku jest nam bardzo dobrze. do tej pory dla mnie ta znajomosc była taka dla zabawy, dla przygody, ale chyba cos sie we mnie ruszyło, serce zabiło. nie mam odwagi odejść od męża, nie chce mi sie bawić w rozwody, komplikowac sobie życia tym bardziej ze mamy dzieciaka, ale z drugiej strony być z kimś tylko dla dziecka tez nie jest poważne. może czasem warto zaryzywowac i przezyć życie jako osoba szcześliwa? może miał ktoś podobny problem, kto zaryzykował i kto może powiedzieć czy warto czy nie warto?
pozdrawiam

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: mam kochanka...

Wybacz mi to co napiszę-nie chcesz się(B) bawić (/B)w rozwody!!!masz dzieciaka!!!
Dlaczego ći się nie udało w małżeństwie?

nie chcę oceniać tego -chciałaś się zabawić -zabawiłaś:teraz chcesz mieć pewność ,że warto zaryzykować-nikt tego nie wie?
piszesz serce zabiło a miała być przygoda czyli nie zakochałaś się spontanicznie -teraz masz tego efekty
ja bym przedewszystkim zastanowiła sie poważnie bo chyba trochę jesteś niedojrzała ??:)

3

Odp: mam kochanka...

Pewnie ze warto,tylko ze to ty musisz byc tego pewna i twoj kochanek.trwajac w takim zawieszeniu dlugo nie wytrzymasz,musisz podjac decyzje i w koncu porozmawiac z mezem,jest tez dziecko a ono powinno najmniej ucierpiec przy ewentualnym waszym rozwodzie.niezrob czegos czego potem bedziesz zalowac,pozdrawiam

4

Odp: mam kochanka...
Amis napisał/a:

Wybacz mi to co napiszę-nie chcesz się(B) bawić (/B)w rozwody!!!masz dzieciaka!!!
Dlaczego ći się nie udało w małżeństwie?

różnica charakterów że tak powiem ;] mąż chciałby mieć żonę- służacą, nie rozwijająca sie, a ja chce pracowac, uczyc sie, uprawiać sport itd.

a co do tego że jestem niedojrzała, to nie wydaje mi się wink

5

Odp: mam kochanka...

piksidixi, skoro uwazasz,że jesteś dojrzała to ile masz lat w takim razie? po dwóch latach małżeństwa ty już zdradziłaś? a nie lepiej było pogadać z mężem o tym co sie dzieje w waszym związku?? oczywiście że nie należy być z kimś tylko dla dziecka, należy być szczęśliwym ale w twoim przypadku widzę tylko jedno wyjście...powiedzieć o wszystkim mężowi i poprostu odejść. Teraz twój związek to jedno wielkie kłamstwo, nie szkoda ci męża?? zawsze można wszystko załatwić jak obie strony tego chcą, ale tobie za bardzo podoba sie kochanek byś chciała cokolwiek naprawiać w swoim małżeństwie. Lepiej daj wolną rękę również męzowi i pozwól niech i on ułoży sobie życie z kobietą którą pokocha, która jego pokocha i  ich związek będzie opierał sie na szczerości i zaufaniu. Pomyśl o tym, i tak już go skrzywdziłaś teraz żeby cokolwiek móc jeszcze naprawic poprostu przyznaj sie do błedu i juz!

6

Odp: mam kochanka...
voxi napisał/a:

piksidixi, skoro uwazasz,że jesteś dojrzała to ile masz lat w takim razie? po dwóch latach małżeństwa ty już zdradziłaś? a nie lepiej było pogadać z mężem o tym co sie dzieje w waszym związku?? oczywiście że nie należy być z kimś tylko dla dziecka, należy być szczęśliwym ale w twoim przypadku widzę tylko jedno wyjście...powiedzieć o wszystkim mężowi i poprostu odejść. Teraz twój związek to jedno wielkie kłamstwo, nie szkoda ci męża?? zawsze można wszystko załatwić jak obie strony tego chcą, ale tobie za bardzo podoba sie kochanek byś chciała cokolwiek naprawiać w swoim małżeństwie. Lepiej daj wolną rękę również męzowi i pozwól niech i on ułoży sobie życie z kobietą którą pokocha, która jego pokocha i  ich związek będzie opierał sie na szczerości i zaufaniu. Pomyśl o tym, i tak już go skrzywdziłaś teraz żeby cokolwiek móc jeszcze naprawic poprostu przyznaj sie do błedu i juz!

Moja droga, to ja starałam sie by moje małżeństwo jakoś funkcjonowało.  w 6 miesiacu ciąży mąż mnie zdradził z inna kobietą, wybaczyłam mu to. Gdy urodziłam dziecko mój mąż z premedytacją zostawał w pracy do 20 żeby nie zajmować sie synkiem ( na pewno to był powód, a nie że brakowało nam pieniędzy, gdyż zapewniam że nie brakowało ). Kolejna sprawa to że pare razy wyzwał mnie od k**, dz** itp, parę razy rzucił na ziemie, wyrzucił z domu ( gdyż zdenerwowało go to że jem w łóżku, nie mogłam wyjść nawet z domu do sklepu na 15 min bo moim obowiazkiem jest siedziec w domu ) poza tym rozmawiałam z nim na ten temat. rozmowy nie przynosiły skutku, poddałam sie po prostu. i zapewniam że nie szkoda mi męża który jest sku*** , szkoda mi dzieciaka który patrzy na to jak jego tata nie szanuje jego matki.
Powiedz mi czy wiek świadczy o dojrzałości człowieka??? znam 18latków i 30 latków co są na takim samym poziomie, także nie ocenia sie człowieka po wieku czy innych czynnikach

7

Odp: mam kochanka...

hm.. ze tak powiem Twoj drugi post zmienia zupelnie postac rzeczy wiec...
zastanow sie dobrze i moze pogadaj z kochankiem czy chcialby z Toba dzielic codziennosc (czy to w ogole wchodzi w gre?)
po drugie takiego męża to ....odsunac .
tak ja sadze..skoro rozmowy , proszenie, wybaczanie, Twoja milosc i synek niewiele znacza to..... odpowiedz gotowa.
jesli nie z kochankiem to znajdzie sie na pewno ktos kto nada sie na partnera, predzej czy pozniej.
zastanow sie sama czego pragniesz , o kogo nalezy dbac, czy dziecko bedzie dobrze wychowywalo sie przy takim ojcu.. (patrzac jak nie szanuje swojej zony, jak jest czesto zly, na klotnie, na zakazy i rozkazy...to na pewno nie wplynie dobrze na dziecko).
poza tym lepiej chyba byc samej niz z kims takim..
pytanie tylko czy ma Ci kto pomoc ewentualnie finansowo (nie wiem czy pracujesz),czy jesli chodzi o mieszkanie, czy zwykla rozmowe, bo na pewno potrzebowalabys duzo wsparcia itp..

8

Odp: mam kochanka...

Kolejna kobieta którą będę popierać całym sercem.Mam dość sytuacji gdzie się potępia wręcz linczuje takie żony.Gdy facet zdradza to wtedy też jest winna kobieta,bo przecież szczęśliwy mąż nie robi skoku w bok.Proszę przestańcie poraz kolejny pisać,że dziewczyna powinna porozmawiać z mężem i ratować zwiazek.Wiecie jak wygląda rozmowa ze ścianą?Spróbujcie!!! Czy chcecie by kolejna nieszczęśliwa uciekła z tego forum tylko dlatego,że nie znalazła tu żadnego wsparcia tylko nagany.Nie każda potrafi zakończyć swoje małżeństwo i tkwi w nim do końca swoich dni.Powiem Wam jedno,że mimo bólu i cierpienia jakie przeżywa taka kobieta w gruncie rzeczy jest silną kobietą,bo potrafi w tym bagnie wychować dzieci na normalnych ludzi.To ona dźwiga wszystkie ciężary dnia codziennego,to ona płacze do poduszki i zastanawia się co znów przyniesie kolejny parszywy dzień...Może robi źle,bo zdradza,bo ktoś inny daje jej odrobinę szczęścia,ale to właśnie dzięki niemu ma ochotę żyć.Dla niektórych skrawek szczęścia jest więcej wart niż cała ta przereklamowana moralność.A jesli macie spokojne,szczęśliwe życie u boku ukochanego to cieszcie się tym,bo nie każdemu jest to dane.Skąd to wszystko wiem? BO JESTEM JEDNĄ Z TYCH KOBIET I WCALE SIĘ TEGO JUŻ NIE WSTYDZĘ!!!

9

Odp: mam kochanka...

Dlaczego z nim jesteś skoro tak  Cię traktuje? Bo dziecko? Dziecku będzie lepiej jak będzie miało spokój, nawet bez ojca.
Rozwód, wysokie alimenty, przedszkole, twoja praca rozwój itd? Dlaczego robisz z tego taki dramat?
Lubisz się zadręczać? Nie potrafisz sama podjąc decyzji?
Życie masz tylko jedno..nad czym się zastanawiasz?
Wiem..może jestem młoda niedoświadczona, ale przypomnij sobie swoje marzenia z lat młodośći i działaj... marzenia są p oto by je spełniać! A skoro do tej pory poświęcałaś się dla dziecka - jesteś dobrą matko wychowasz go na porządnego człowieka!
Kochanka nie musisz stawiać przed wyborem. Pakować się z jednego związku w drugi. Daj mu się zastanowić, Ty się zastanów.
Pokaż, że jesteś silna, samodzielna... doceni to i sam poprosi by mógł dzielić z Tobą trud dnia codziennego.
Powodzenia... mam nadzieję, że dzięki tym wszystkim postom, będziesz kolejną SZCZĘŚLIWĄ kobietą! wink

10

Odp: mam kochanka...

tu ja twój drugi post odwraca sprawę o 180 stopni-
wiesz czasem po kilku słowach trudno coś powiedzieć i można być niesprawiedliwym.

powinnaś jednak odejść wasze małzeństwo to fikcja,nie ma szacnku,milości,zaufania-kochana moja ale zdrada nie jest najlepszym sposobem na ukojenie bólu
Zastanów się i podejmij decyzję-jestem po dwu nieudanych związkach (bardzo nieudanych)a jestem teraz szczęśliwą mężatką więc może się udać !
pa pa

11

Odp: mam kochanka...

piksidixi, twoj ostatni post rzeczywiscie teraz bardziej wszystko wyjasnia!!! w takim razie i ja ciebie popieram, chodz nie nawidze zdrady!
z takim facetem bym ani 3 minuty nie wytrzymala, ale uwazam podobnie, że powinnas mimo wszystko odejsc od niego. Skoro jest tak jak to opisujesz to w tym wypadku nie widze szans na pozostanie i ciagniece tego związku dalej, pozdrawiam.

P.S a o wiek spytalam tylko z ciekawosci, ze wzgledu na krotki staz malzenski, ale oczywiscie ze nie ma wiek nic do tego...

12

Odp: mam kochanka...

Dziękuje kochane kobiety za radę i wsparcie. Na prawdę dużo to dla mnie znaczy. POSIADACZKA masz rację, nie powinnam sie pakować w drugi związek. Pewnie i tak z mojego romansu nic nie wyjdzie, jest to po prostu ktoś dzięki któremu mogę na chwilę zapomnieć o szarej codzienności. a co do męża, macie racje, nie warto być przy nim skoro on mnie cały czas tak traktuje. jedyny powod dla którego z nim jestem to właśnie kwestie finansowe. Myślę, że wasze cenne uwagi dodały mi trochę siły i uświadomiły, że warto zaryzykować ale nie dla kochanka lecz dla samej siebie i mojego dziecka! dziękuje  ;*

13 Ostatnio edytowany przez hana (2010-11-11 20:41:19)

Odp: mam kochanka...

Jesteś silniejsza niż Ci się wydaje.

14

Odp: mam kochanka...

Więc dziewczyno zacznij już działać,bo gdy sytuacja trochę się uspokoi to znów zaczniesz się zastanawiać,łudzić.Ratuj swoje życie i nie oglądaj się za siebie.Nie licz na to,że on się zmieni.Jedynie może być już tylko gorzej.Trzymam kciuki.

15

Odp: mam kochanka...

Czy to , ze maz dla ciebie jest brutalnym chamem to jakies usprawiedliwienie?Jesli ktos robi zle to znaczy ze my w rewanzu tez i to nas usprawiedliwia?
Zdradzajac nawet ostatniego chama , ktory ciebie zdradza upadlasz sie.Twoj charakter na tym najbardziej traci i tyle.Dawno trzeba bylo go rzucic i w spokoju budowac cos nowego.Bawic ci sie w rozwody nie chce a Twoje dziecko widzac co sie w domu dzieje jakie wzorce odbierze na ile zniszczy mu to psychike?
Życie nie jest latwe i czesto brakuje sily zeby postepowac wlasciwie ale nie znaczy to aby sie wybielac stanowiskiem ze jak on mnie nie szanuje i zdradzil to ja moge tez i jest ok.

16

Odp: mam kochanka...

Szczerze-wkurzają mnie zakłamane osoby które mało że nie doradzą to zrównają człowieka z ziemią.Same w zaciszu sypialni marzą o kimś kto je choć przytuli bo miłość się dawno wypaliła i cudze szczęście je po prostu drażni.To Twoje życie i to Ty nim kierujesz to że masz dziecko nie umniejsza ani Twojej wartości ani nie powinno ograniczać prawa do miłości -dzieci dorastaj i odchodzą a my matki po pewnym czasie zostajemy same dobrze ze mamy kogoś u boku kto nas wesprze ale czasami za niestety dobrymi radami bodź presja społeczna zostajemy same.Każdy człowiek jest kowalem własnego losu a życie to nie bajka.To Ty sama odpowiadasz za nie i nie daj sobie nim kierować.Mam nadzieję ze jakoś rozwiążesz swoje sprawy i będziesz szczęśliwa.

17

Odp: mam kochanka...

Witam ja cie dobrze rozumiem i wiem co czujesz .... Bo ja mam podobna sytuację ale ja jestem mężatką 5 lat i Szczeze powiem jak chce porozmawiać z mężem to jak bym do ściany mówiła on ciągle twierdzi że ja wymyślam że tylko mi się wydaje że coś jest nie tak. A ja nie jestem szczęśliwa. Miałam raz chwilę słabości i byłam szczęśliwa i wiem że napewno jeszcze to powtórzę:) Bo tak jak mnie rozumie "mój przyjaciel" to nikt mnie tak nie rozumie zaznaczam że on też ma żonę.

18

Odp: mam kochanka...

wiesz Twoje tłumaczenie że to mąż pierwszy zdradził jest normalne, na forach zawsze kiedy ktoś na kobietę naskoczy że zdradziła ta wyskakuje z super informacją że to mąż zdradził pierwszy, czyli od razu takie małe usprawiedliwienie swych czynów znajdują a moim zdaniem to jedna wielka ściema, bo skoro zdradził i taki zły był to byście o tym pisały w pierwszym poście a nie dopiero wtedy kiedy ludzie zaczynają krytykować osobę zdradzającą.
ale napiszę tyle odejdź od męża i daj dziecku wychować się normalnie a nie w domu gdzie matka zdradza męża a ten ją olewa, chcesz aby dziecko tak postępowało później jak Ty z mężem?

a Ty piekna86 może dałabyś sobie spokój z tym złym mężem, co tak Ciebie przy nim trzyma jego kasa? jak partner jest zły i nie ma zamiaru się zmienić to się odchodzi a nie działa na dwóch frontach, czego Ty chcesz uczyć dzieci jeżeli je masz?

19

Odp: mam kochanka...

Witam was... Jestem tu nowa i właściwie trafiłam przypadkiem, szukając pomocy i odpowiedzi na dręczące mnie pytanie... Wziąć rozwód czy nie? Może w wielkim skrócie opiszę swój problem, jednak jest on podobny do piksidixi... Nie mam z kim o tym porozmawiać oprócz mojego kochanka, który nie jest jednak obiektywną osobą w tej sprawie... Zaczęło się fantastycznie ja 17 lat on 19... młoda, głupia zapatrzona w niego jak w obrazek, zrezygnowałam dla niego ze wszystkich moich przyjaciół, przebywaliśmy tylko w jego towarzystwie, chorobliwie zazdrosny zaczął być mniej więcej po roku znajomości nie raz mi sie za to oberwało bez większego powodu z mojej strony... po prostu potrafił mnie uderzyć, o wyzwiskach nie wspominam... nie ważne czy to było w domu, czy na ulicy... koleżanki tłumaczyły, prosiły... to nie jest facet dla ciebie, a ja głupia romantyczka wierzyłam że mogę go zmienić, że on mnie kocha... później (po 3 latach takiego związku, który na siłę chciałam utrzymać i to mi zależało najbardziej), zaczęłam pracować poznałam fantastycznego mężczyznę na jednym ze szkoleń, mieszka w miejscowości obok, spotykaliśmy się kilka razy, jednak ja byłam nieugięta i tłumaczyłam, że jestem zajęta (zaręczona nawet, bo jakiś miesiąc wcześniej się zaręczyłam), on dalej próbował stał się moim przyjacielem, powiernikiem problemów o których już z nikim nie rozmawiałam... on jedyny mnie rozumiał i byłam przy nim bezpieczna... pewnego razu poszłam z nim do łóżka i tak się zaczął mój romans... czasem w skutkach bardzo zły, mój narzeczony kontrolował mi czasem telefon, kilka razy przeczytał jego smsy do mnie bo akurat je przechwycił... i znów mi się dostawało - w sumie na własne  życzenie wtedy... pewnego razu nawet spotkali się, pobili w bardzo publicznym miejscu. Spotykałam się z nim po nocach w tajemnicy przed wszystkimi... tłumaczył mi tyle razy że to nie jest mężczyzna dla mnie, że tak nie można, ale ja uparcie wierzyłam, bo jeszcze miałam tyle siły, żeby walczyć o związek, w który tak dużo włożyłam od siebie, nastawiona na dawanie a nie branie... Aż pewnego dnia coś we mnie pękło... Postanowiłam z nim zerwać, zaręczyny data ślubu nie były dla mnie ważne, uwierzyłam że mogę żyć inaczej... i co? zaczął mnie szantażować że się zabije, że beze mnie nie może żyć... że się zmieni chociaż tyle razy to obiecywał i nigdy nie wychodziło, nawet zaangażował w to rodziców i moich i swoich... powiedziałam mamie że chyba nie chcę z nim być, ale nie miałam odwagi opowiedzieć co z nim przeżywałam, wiedziała tylko tyle że czasem podniósł na mnie rękę, ale jedyny jej komentarz na ten temat to ? nigdy nie wiesz jaki będzie ten drugi, może być jeszcze gorszy? I tak po tych namowach zostałam przy nim, ale we mnie coś pękło? już nie byłam tą samą osobą sad moje marzenia o romantycznej miłości prysnęły, ale brałam to co dostawałam. Nadal byłam z moim obecnym mężem, który co prawda się starał, ale przy każdej okazji możliwej spotykałam się z nim? to było ode mnie silniejsze? wtedy jeszcze nie wiedział, że naprawdę wychodzę za mąż, bo nie odważyłam się mu tego powiedzieć. Później ślub, ten drugi też już o tym wiedział ale dalej był przy mnie i mi to odradzał? Tyle że ja nawet w dniu ślubu myślałam nie o swoim mężu tylko o nim?  trudno wzięłam ślub, mamy własne mieszkanie, kredyt wspólny a ja już zaraz po przyjeździe z podróży poślubnej spotkałam się  z nim mimo, że obiecałam sobie i jemu że już nigdy więcej? a jednak to było silniejsze ode mnie? i tak minęło już od ślubu 1,5 roku, a w moim życiu dużo się nie zmieniło, mąż nie jest może chorobliwie zazdrosny, ale za to nerwowy i w atakach złości jest w stanie mnie okropnie uderzyć wyzywać? trudno mi żyć w takim związku wiedząc, że mam tą drugą osobę,, która tak bardzo mnie rozumie i zna i z którą dalej się spotykam. On też ma co prawda przelotne znajomości z kobietami w międzyczasie bo formalnie nigdy nie byliśmy razem, ale jest wolny i czeka na mnie, a do tego daje mi to dokładnie do zrozumienia?  proszę poradźcie mi? ja czuję, że zaczynam się dusić w tym małżeństwie, nic mnie nie cieszy? robię wszystko machinalnie, jakby z przyzwyczajenia, a do tego mój mąż zaczyna wspominać o dziecku? nie chcę żeby i ono później niewinnie cierpiało za moje błędy?

20

Odp: mam kochanka...

Dodam tylko, że moje zaufanie i nadzieja, że on zmieni swoje nastawienie do mojej osoby legło w gruzach. wiem, że on już taki pozostanie na zawsze, a ja chciałabym być szanowana i kochana przez 24h na dobę. 365 dni w roku, a nie tylko wtedy kiedy miedzy mną a mężem jest dobrze i ma dobry humor...

21 Ostatnio edytowany przez Zazdrosc (2010-11-14 08:17:35)

Odp: mam kochanka...
hana napisał/a:

.Może robi źle,bo zdradza,bo ktoś inny daje jej odrobinę szczęścia,ale to właśnie dzięki niemu ma ochotę żyć.

Z cala pewnoscia zle robi... slowo "moze"  wcale tu nie pasuje

hana napisał/a:

Dla niektórych skrawek szczęścia jest więcej wart niż cała ta przereklamowana moralność.

Moralnosc nie jest przereklamowana... przekonasz sie o tym jak ktos bedzie Cie bil, gwalcil i traktowal jak smiecia...albo jak ktos zdradzi Twoja corke, ktorej nie zechcesz tlumaczyc, ze maz mial do tego prawo a moralnosc jest przereklamowana.... bo  takich chwilach czlowiek pyta o moralnosc.
Co Ty kobieto wygadujesz??!!

hana napisał/a:

A jesli macie spokojne,szczęśliwe życie u boku ukochanego to cieszcie się tym,bo nie każdemu jest to dane.Skąd to wszystko wiem? BO JESTEM JEDNĄ Z TYCH KOBIET I WCALE SIĘ TEGO JUŻ NIE WSTYDZĘ!!!

Nic nie wiesz... moze ci sie tylko wydawac, ze wiesz.

Pixidixi,
oczywiscie, ze wiek nie ma nic do rzeczy. Zgadzam sie z Toba calkowicie. Sama osobiscie znam niedojrzalego 60 latka.. smutne.. i tak umrze.. neutral
Czy zastanawialas sie jakijest Twoj kochanek na codzien?
Czy nie bedzie traktowal cie jak sluzacej, czy nie bedzie cie zdradzal, czy pozwoli Ci sie rozwijac?
Pytam bo czasami zycie kochankow przebiega sielankowo do momentu zetkniecia z codziennoscia.
wbrew pozorom to Ty jestes zagrozeniem dla kolejnego zwiazku... dlaczego?
- bo sie nie szanujesz
-bo pozwalasz mezczyznie na zdrady
-bo pozwalasz by Cie niesprawiedliwie traktowano
-bo bierzesz na siebie Wasze wspolne obowiązki
-bo szukasz milosci i ciepla gdzies gdzie za bardzo nie jestes pewna przyszlosci

Bardzo mi Ciebie zal.
Czy Twoj kochanek zachowuje sie ja prawdziwy mezczyzna i chce Cie wyciagnąć  z tego patologicznego domu, czy tylko "korzysta" z Ciebie bo mu tak wygodnie.
Obawiam sie ze chcesz wymienic jeden toksyczny zwiazek na drugi.

Krzywdzisz corke dajac jej taki wzor milosci malzenskiej... juz lepiej zebys byla sama.
Jak to sie stalo ze wyszlas za maz za takiego czlowieka? Czy to bylo wtedy bardzo silne uczucie?

22

Odp: mam kochanka...

Twoje dziecko najbardziej na tym ucierpi więc badz tego świadoma.Ja radziłabym Ci zerwanie kontaktu z kochankiem a zajęcie się swoim mężem i dzieckiem..

23

Odp: mam kochanka...

Mam takie dziwne wrażenie kiedy zaczyna kobieta pisać post MAM KOCHANKA, ZDRADZIŁAM i pyta się co ma zrobić, czy więcej straci czy zyska i odpowiedzi są negujące jej postępowanie to zaraz dopisuje o maltretowaniu, piciu, biciu, adradzie to zapala mi się czerwona lampka czy ten kolejny wpis to nie jest tylko "WYMYSŁ" po to żeby złagodzić swój obraz bo wiadomo że takie postępowanie faceta będzie przez nas napiętnowane a postępowanie bohaterki usprawiedliwione.
Skąd takie przemyślenia - może stąd że naprawdę maltretowana , zniewolona kobieta nie szuka kochanka itd... dlaczego bo jest przerażona, zastraszona, boi się swojego oprawcy a taki skok w bok skończyć się dla niej może gehenną.
Więc tak myślę że nasza bohaterka chyba nie dokońca jest z nami szczera.
Kobiety które piszą maltretuje co mam zrobić są po prostu przerażone szukają wsparcia a nie zastanawiają się czy być z mężęm czy kochankiem.
Może się mylę ale to tylko takie moje spostrzerzenie

24

Odp: mam kochanka...

Samaona u Ciebie sytuacja jest prostsza. Post #20 mówi, że właściwie jest jedna decyzja - odejdź, dopóki nie macie dziecka. Jeśli dziecko się pojawi - wtedy dopiero będziesz miała dylematy. Teraz możesz zakończyć swoje małżeństwo bez konsekwencji i z czystą kartą zacząć nowe życie

Pixidixi - ja dorzucę się do głosów potępiających Twoje postępowanie. Wcale nie z powodu zdrady, ale z powodu zakłamania. Piszesz, że nie chcesz, aby Twoje dziecko patrzyło jak ojciec traktuje matkę. I jednocześnie piszesz, że nie chcesz się bawić w rozwody. Wybacz, ale to się wzajemnie wyklucza. Czym jest "zabawa w rozwód" wobec perspektywy szczęśliwego dzieciństwa Twojego dziecka? Sprawa rozwodowa w najgorszym układzie to kilka godzin na sali sądowej. Pozostanie w tym chorym związku oznacza natomiast zmarnowaną psychikę dziecka i daje Ci wysoką pewność, że w przyszłości ono zbuduje równie chory układ ze swoim partnerem.

Twoje małżeństwo to fikcja. Po co je w ogóle ciągniesz? Wydaje mi się, że panicznie boisz się samotności. Nie pytasz o to, czy Twoje małżeństwo da się naprawić tylko o to, czy może Ci się udać związek z kochankiem. A przecież jest jeszcze jedno wyjście - kończysz swoje małżeństwo i zaczynasz życie od nowa - niezależnie czy z kochankiem czy bez niego.

Anula70 napisał/a:

Szczerze-wkurzają mnie zakłamane osoby które mało że nie doradzą to zrównają człowieka z ziemią.Same w zaciszu sypialni marzą o kimś kto je choć przytuli bo miłość się dawno wypaliła i cudze szczęście je po prostu drażni.To Twoje życie i to Ty nim kierujesz to że masz dziecko nie umniejsza ani Twojej wartości ani nie powinno ograniczać prawa do miłości -dzieci dorastaj i odchodzą a my matki po pewnym czasie zostajemy same dobrze ze mamy kogoś u boku kto nas wesprze ale czasami za niestety dobrymi radami bodź presja społeczna zostajemy same.Każdy człowiek jest kowalem własnego losu a życie to nie bajka.To Ty sama odpowiadasz za nie i nie daj sobie nim kierować.Mam nadzieję ze jakoś rozwiążesz swoje sprawy i będziesz szczęśliwa.

Anula - kto tu jest zakłamany? Wg mnie najbardziej zakłamana jest pixidixi. Najbardziej smutne jest to, że wątpię, czy ona jest w ogóle szczera sama przed sobą. Podejrzewam, że tak mocno wierzy w racjonalność swoich tłumaczeń, że nie potrafi sama przed sobą przyznać się, że coś tu nie gra. Cudze szczęście drażni? A czy w historii pixidixi jest coś godnego zazdroszczenia? Tak ma wyglądać szczęście? Przecież ona jest nieszczęśliwa i to bardzo. Dziecko nie ogranicza prawa do miłości, ale jeśli kobieta ma dziecko to jest za nie odpowiedzialna. A niszczenie dziecku psychiki (a co za tym idzie - życia) w imię "miłości" do faceta to egoizm. Albo głupota. Niepotrzebne skreślić.

hana napisał/a:

Może robi źle,bo zdradza,bo ktoś inny daje jej odrobinę szczęścia,ale to właśnie dzięki niemu ma ochotę żyć.Dla niektórych skrawek szczęścia jest więcej wart niż cała ta przereklamowana moralność.

Kobieto, co Ty wypisujesz? Dlaczego uważasz, że kobieta powinna zadowalać się namiastką szczęścia? Całą duszą jestem za tym, że szczęścia należy szukać i o nie walczyć, ale mówię o szczęściu a nie o ochłapkach normalności od kochanka, po których następuje powrót do patologicznego domu... Jeśli dla kogoś skrawek szczęścia jest więcej wart niż moralność to znaczy tylko tyle, że ta osoba nie zdaje sobie sprawy, że powinna mieć całe szczęście, nie skrawek...

25

Odp: mam kochanka...

Po pierwsze to nie napisałam,że kobiety maja cieszyć się skrawkiem szczęścia tylko,że dla niektórych jest to jedyne szczęście.Po drugie to nie będę opisywać swojego życia,bo nie mam na to ochoty ale dla zainteresowanych dodam,że przeżyłam wiecej niż połowa z Was.Wkurzaja mnie opinie,że któraś z nas udaje maltretowana i nieszczęśliwą.Naprawdę nikomu nie życzę takiego życia i nawet nie zdajecie sobie sprawy jak takiej kobiecie może być ciężko.Jak trudno czasami jest uwolnić się z takiego małżeństwa.Mam propozycję żeby na głównej stronie forum zamieścić informację,że zdradzające żony są tutaj oceniane negatywnie,bez wzgledu na to jak wygląda ich życie rodzinne.Mało tego,od dłuższego czasu gdy tak czytam różne historię dochodzę do wniosku,że osoby twardo broniące swojego zdania są tutaj źle odbierane.Jak łatwo ludziom przychodzi krytyka a gdzie wyrozumiałość,współczucie.Wy chyba naprawdę nawet nie jesteście w stanie sobie wyobrazić jakie ludzie miewają problemy.Jednym przytrafia się zdrada,innym współmałżonek alkoholik,damski bokser,inni maja poważne problemy finansowe itp. itd. Ale są też ludzie którzy doświadczają każdego z tych problemów naraz.Ci ludzie zostają z tym wszystkim sami, nie mają się komu wyżalić i przez przypadek trafiają na to forum.Nareszcie udaje im sie wylać wszystkie bolączki i co otrzymują w zamian.Sami znacie odpowiedź... Trochę mnie poniosło ale to z nerwów.

26

Odp: mam kochanka...

piksidixi...jak Ty słodko mówisz na swoje dziecko..."DZIECIAK"???Ja w życiu na moje bym tak nie powiedziała...dzieciak to jak psiak...tak bez czułości...
To ,ze szukałas miłosci na boku..da się moze zrozumieć w Twoim przypadku(mąż oprawca),ale tylko zrozumiec,a nie poprzeć....
JEŚLI KOMUŚ JEST ŹLE....TO NAJPIERW COŚ KOŃCZY ,BY ZACZĄĆ COŚ NOWEGO.
Zdrada jest zdradą....

Odp: mam kochanka...

Piksidixi już tu nie zagląda, może przestało jej się tutaj podobać?
Piksi...rozwód, jaki on by nie był, nigdy nie jest zabawą, a bycie z mężem  łajdakiem tylko i wyłącznie dla pieniędzy, to uświęcona sakramentem prostytucja.  Kochanek, nawet taki naj, zawsze jest tylko ułudną namiastką pozbawioną zasad...no i bardzo nie lubię, kiedy mama mówi o swoim potomstwie: dzieciak.

28

Odp: mam kochanka...

Witam. Piszę po to by wreszcie komuś powiedzieć. Mam 27 lat. Od lat 9 jestem z facetem z którym mam 6cio letniego synka. Mogę napisać,że nie układa nam się odkąd byłam w ciąży. Typ samotnika, milczka,mruka..jednym słowem bez kija nie podchodz...zakochana kiedyś zywilam się nadzieją,że go zmienię...nic bardziej mylnego..nigdy się nami nie interesował..liczyć na niego nie mogłam.również finansowo..pracował zagranicą...rzadko się widywalismy..poznałam kogoś..trwało to kilka miesięcy..przyznałam sie do tego mojemu partnerowi...obiecał zmianę tylko błagał żebym wróciła...uległam...sielanka trwała przez kilka miesięcy...potem znów było jak dawniej...bylo to ponad dwa lata temu...nie obeszło się bez próśb,gróźb,błagan,rozmów albo raczej monologów z mojej strony...nic....jak grochem o ścianę...jakieś dwa miesiące temu poznałam kogoś kto ma żonę lecz nie ma dzieci...wzbudził we mnie wiarę...zaczęłam się zmieniać...zaczęłam od wyglądu...to poprawiło mój nastrój,czułam się świetnie...mój partner zauważył zmianę...poczuł zagrożenie...znów zaczął obiecywać...zmienił się..dba o mnie...ale do cholery dlaczego dopiero teraz? Gdybym miała gdzie odeszlabym już dawno...a tak..łączy nas wspólny kredyt...na całe życie...finansowo nie dam rady sama..nawet z alimentami...nie mam na kogo liczyć...nawet nie chce prosić o pomoc...nie umiem...facet z którym się spotykam wiele dla mnie znaczy mimo że partnera dotychczasowego z nim nie zdradziłam...cierpię bo nie potrafię podjąć decyzji...bardzo chcę zakończyć związek ale naprawdę nie mam dokąd pójść...wiem że to nie w porządku ale dopóki nie znajdę kogoś kto będzie że mną i mi pomoże i będzie mnie kochał to nie odejdę...nie mam gdzie...

29

Odp: mam kochanka...

Tyle lat zmarnowanych.
Trzeba było poświęcić ten czas na zmianę swojej sytuacji finansowej. Zwiększenie swoich możliwości na rynku pracy. To ty uprawiasz romanse licząc ze znajdzie się jakich facet ktory cie na białym koniu. Sory. Biała fura zabierze od złego meza i będzie utrzymywał...
Naprawdę???
Naprawdę nie możesz myśleć głowa???
Facet ktory zdradza z tobą żonę jest naprawdę dobrym materiałem na partnera?? Dopóki nie będziesz jego żona. Już wiesz ze nie ma żadnych skrupułów zeby zaliczać dupy na boku- a potem wracać do zony i mówić- tesknilem kochanie.
A i jeszcze jedno- pewnie materiałem na kochankę jesteś świetnym. Zdeterminowana. Chętna. Otwarta.
Ale pomysl. Czy facet, ktory nie miał żadnych problemów zeby cie zarwac chociaż masz meza i dzieci--- kiedykolwiek moze być cie pewny jako twój partner??
Dziewięć lat prostytuujesz się w małżeństwie i szukasz satysfakcji poza.... Zamiast wziąć się za siebie??
Naprawdę???

30 Ostatnio edytowany przez kenobi (2013-06-29 01:01:10)

Odp: mam kochanka...
rrantha2 napisał/a:

zaczęłam od wyglądu...to poprawiło mój nastrój,czułam się świetnie...mój partner zauważył zmianę...poczuł zagrożenie...znów zaczął obiecywać...zmienił się..dba o mnie...

No to super! Byle tak dalej.

Czyli masz dbającego męża, a do tego kochanka. Nie panikuj. Nie ma z tej sytuacji wyjścia. Czasem tak życie się układa.

Jak zerwiesz małżeńśtwo, to z kochankiem będzie jeszcze gorzej. Tak najczęściej bywa. Małżeńśtwa się nie niszczy. Teraz mąż się zmienił i trzeba się tego cieszyć, że o Ciebie dba i Ty też o siebie dbasz.

Lepiej się przygotuj psychicznie, jak dostaniesz doła, jak romans padnie. CZy dalej będzies zpięknie wyglądać? Stać Cię na takie zachowanie wysokiego poziomu?

31

Odp: mam kochanka...
kenobi napisał/a:

Małżeńśtwa się nie niszczy.

Jest już po fakcie.

kenobi napisał/a:

Teraz mąż się zmienił i trzeba się tego cieszyć, że o Ciebie dba i Ty też o siebie dbasz.

A kto dba o męża?

32 Ostatnio edytowany przez End_aluzja (2013-06-29 06:09:46)

Odp: mam kochanka...

Tyz prawda zauber.
Odnosząc sie jednakże tylko do postu autorki zalosc bierze.
Mąż był niefajnych- to go zdradziła.
No a on potem błagał ja zeby z nim została . No to królewna została. - oczywiście Jak podejrzewam motywacja była taka sama jak teraz. Owszem. Bede udawać zone. Co jakiś czas dam dupy- ale warunki materialne piechotą nie chodzą...
A teraz mąż znowu jest be to znalazła kolejnego przydupasa.

Z drugiej strony zalosc bierze jak sie pomyśli o mężu. Biedak zakochał sie w szalenie zerojedynkowej totalnie egoistycznej i egocentrycznej kobiecie ktora walczy o swoje recami nogami i dooopaa....
Autorka ani słowem nie wspominała o dziecku. Zauważcie. Taki mebelek który zabierze ze sobą - zabierze oczywiście pod warunkiem ze znajdzie sie jakiś pan który zasponsoruje jej dalsze zycie.
Jak nie - bedzie męża zdradzala i dalej z nim żyła.

Miejmy nadzieje ze to ten jej mąż powie---- dość

Czego chłopakowi szczerze życzę.

33

Odp: mam kochanka...

Jak widze takie watki to mnie ch...strzela... Dlaczego dziewczyno Ty masz tak w glowce?? Przeciez nie po to skladalas przysiege malzenska zeby sobie nia dupsko wycierac... Masz dzieciaka??? Ejj masz dzieciatko malenstwo ktore oszukujesz tak jak meza... Powiem Ci tak daj sobie spokoj z mezem zachowaj ostatek ,,honoru,, on sam sie w rozwod pobawi.. Nie jestes gotowa na rodzine .. Kubel zimnej wody na glowe i zacznij myslec glowa a nie p... Szkoda ze co raz was wiecej..

34

Odp: mam kochanka...

Jak widze takie watki to mnie ch...strzela... Dlaczego dziewczyno Ty masz tak w glowce?? Przeciez nie po to skladalas przysiege malzenska zeby sobie nia dupsko wycierac... Masz dzieciaka??? Ejj masz dzieciatko malenstwo ktore oszukujesz tak jak meza... Powiem Ci tak daj sobie spokoj z mezem zachowaj ostatek ,,honoru,, on sam sie w rozwod pobawi.. Nie jestes gotowa na rodzine .. Kubel zimnej wody na glowe i zacznij myslec glowa a nie p... Szkoda ze co raz was wiecej..

35

Odp: mam kochanka...

Nie mam męża...kiedyś kiedy miał odbyć się nasz ślub..on się nie zjawił...nawet nie tłumaczył...piszecie,że się stara to mam się cieszyć...a jak ja się starałam,naprawdę się starałam i nie widziałam świata poza nim przez lata to nikt się ani nie cieszył ani nie docenił...nie daję dupy tylko szukam szczęścia...nie mam go w domu...to,że nie wspominam o dziecku..co mam napisać? Że jest najważniejszym człowieczkiem mojego życia? I tak nie uwierzycie...a prostujac..nie zdradzam mojego partnera z żonatym facetem..pisałam o tym...czy to takie dziwne,że ludziom się w związkach nie udaje i chcą żyć, chcą się cieszyć z kimś innym póki mogą? Ludzie przeczytajcie mojego 1posta jeszcze raz..nie oczerniajcie mnie...dlaczego mam być z facetem,który miał mnie w dupie przez tyle lat tylko dlatego,że ostatnie kilka tygodni jest dobrze? Wcale nas nie skreślam,ciągle daję nam szansę..tylko mię wiem już czy jest sens, bo za każdym razem jest tak samo...kilka miesięcy jest ok a potem znów to samo...jeśli trafie na faceta z którym będę szczęśliwa a on ze mną...nie zawacham się..

36

Odp: mam kochanka...

Mamy DZIECIAKA, nie układało się to sobie znalazłam kochanka - noooo  warte naśladowania, nie ma co ! a potem się dziwi, że tyle wątków i zdardzonych jest skoro teraz przyprawianie rogów jest jedyną formą rozwiązywania kłopotów

37

Odp: mam kochanka...
lexi260189 napisał/a:

Mamy DZIECIAKA, nie układało się to sobie znalazłam kochanka - noooo  warte naśladowania, nie ma co ! a potem się dziwi, że tyle wątków i zdardzonych jest skoro teraz przyprawianie rogów jest jedyną formą rozwiązywania kłopotów

Ja go do cholery naprawdę kochałam...mamy dziecko..tak...i dlatego mam w tym tkwić? Czytajcie te posty głową a nie z nastawieniem, że jestem zdzira bo zdradzilam..

38

Odp: mam kochanka...

rrantha2
To ty nie czytasz ze zrozumieniem.
Ludzie chcą ci powiedzieć że,jak ci było źle w związku to trzeba było odejść i dopiero wtedy szukać tego który da ci szczęście a nie robić tego będąc jeszcze w związku.Dotarło?
Czy jednak nadal nie potrafisz tego zrozumieć?

39

Odp: mam kochanka...
Alterego1 napisał/a:

rrantha2
To ty nie czytasz ze zrozumieniem.
Ludzie chcą ci powiedzieć że,jak ci było źle w związku to trzeba było odejść i dopiero wtedy szukać tego który da ci szczęście a nie robić tego będąc jeszcze w związku.Dotarło?
Czy jednak nadal nie potrafisz tego zrozumieć?

Dobra...jeśli uważasz,że ludzie tak piszą to ok. Ja odbieram to inaczej...pisałam też,że zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem w porządku...że to jest chamskie..ale czy ponosze winę za to ,, że poznałam kogoś będąc w związku? Wyobraź sobie,że czasem się zdarza,że ludzie się spotykają w najmniej odpowiednim momencie

40 Ostatnio edytowany przez nowaja29 (2013-06-29 21:47:21)

Odp: mam kochanka...
rrantha2 napisał/a:
Alterego1 napisał/a:

rrantha2
To ty nie czytasz ze zrozumieniem.
Ludzie chcą ci powiedzieć że,jak ci było źle w związku to trzeba było odejść i dopiero wtedy szukać tego który da ci szczęście a nie robić tego będąc jeszcze w związku.Dotarło?
Czy jednak nadal nie potrafisz tego zrozumieć?

Dobra...jeśli uważasz,że ludzie tak piszą to ok. Ja odbieram to inaczej...pisałam też,że zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem w porządku...że to jest chamskie..ale czy ponosze winę za to ,, że poznałam kogoś będąc w związku? Wyobraź sobie,że czasem się zdarza,że ludzie się spotykają w najmniej odpowiednim momencie

masz lekkie podejscie ...  Hmm kobiety powinny miec swoje zasady w ramach szacunku do samej siebie.. Konczymy jedna znajomosc zaczynamy druga.. Nie 5 na raz..

41

Odp: mam kochanka...
nowaja29 napisał/a:
rrantha2 napisał/a:
Alterego1 napisał/a:

rrantha2
To ty nie czytasz ze zrozumieniem.
Ludzie chcą ci powiedzieć że,jak ci było źle w związku to trzeba było odejść i dopiero wtedy szukać tego który da ci szczęście a nie robić tego będąc jeszcze w związku.Dotarło?
Czy jednak nadal nie potrafisz tego zrozumieć?

Dobra...jeśli uważasz,że ludzie tak piszą to ok. Ja odbieram to inaczej...pisałam też,że zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem w porządku...że to jest chamskie..ale czy ponosze winę za to ,, że poznałam kogoś będąc w związku? Wyobraź sobie,że czasem się zdarza,że ludzie się spotykają w najmniej odpowiednim momencie

masz lekkie podejscie ... Mnie zabolalo jak napisalas DZIECIAKA ale dobra nie wazne.. Hmm kobiety powinny miec swoje zasady w ramach szacunku do samej siebie.. Konczymy jedna znajomosc zaczynamy druga.. Nie 5 na raz..

Ej mylisz moje posty z kimś innym..nigdy nie użyłam słowa DZIECIAK...nie lubię go u nie mówię tak o cudzych dzieciach a tym bardziej o swoim

42

Odp: mam kochanka...
rrantha2 napisał/a:
lexi260189 napisał/a:

Mamy DZIECIAKA, nie układało się to sobie znalazłam kochanka - noooo  warte naśladowania, nie ma co ! a potem się dziwi, że tyle wątków i zdardzonych jest skoro teraz przyprawianie rogów jest jedyną formą rozwiązywania kłopotów

Ja go do cholery naprawdę kochałam...mamy dziecko..tak...i dlatego mam w tym tkwić? Czytajcie te posty głową a nie z nastawieniem, że jestem zdzira bo zdradzilam..

A ja do Ciebie pisałam ? nie, do założycielki tego wątku

43

Odp: mam kochanka...
lexi260189 napisał/a:
rrantha2 napisał/a:
lexi260189 napisał/a:

Mamy DZIECIAKA, nie układało się to sobie znalazłam kochanka - noooo  warte naśladowania, nie ma co ! a potem się dziwi, że tyle wątków i zdardzonych jest skoro teraz przyprawianie rogów jest jedyną formą rozwiązywania kłopotów

Ja go do cholery naprawdę kochałam...mamy dziecko..tak...i dlatego mam w tym tkwić? Czytajcie te posty głową a nie z nastawieniem, że jestem zdzira bo zdradzilam..

A ja do Ciebie pisałam ? nie, do założycielki tego wątku

Przepraszam..

44

Odp: mam kochanka...

juz poprawilam zwracam honor ... Fakt pomylilam ;p

45

Odp: mam kochanka...
rrantha2 napisał/a:
lexi260189 napisał/a:
rrantha2 napisał/a:

Ja go do cholery naprawdę kochałam...mamy dziecko..tak...i dlatego mam w tym tkwić? Czytajcie te posty głową a nie z nastawieniem, że jestem zdzira bo zdradzilam..

A ja do Ciebie pisałam ? nie, do założycielki tego wątku

Przepraszam..

A Twojej historii nie znam, więc nie mogę się odnieść.

46

Odp: mam kochanka...

rrantha2
No i co z tego że poznałaś?
Ja poznaję dziennie min.10 osób i jestem w związku ale czy z każdą muszę iść do wyra?.
Nie.Gdybym był wolny to może ale nie jestem i to jest zasadnicza różnica dla której każda potencjalna nowo poznana osoba nie jest obiektem do zdobycia.Jestem uczciwym wobec mojej kobiety i nie chcę jej skrzywdzić nawet gdyby nam się nie układało.Rozumiesz?.

47

Odp: mam kochanka...
lexi260189 napisał/a:
rrantha2 napisał/a:
lexi260189 napisał/a:

A ja do Ciebie pisałam ? nie, do założycielki tego wątku

Przepraszam..

A Twojej historii nie znam, więc nie mogę się odnieść.

Zawsze możesz go poznać..chętnie poczytam co masz do napisania na ten temat

48

Odp: mam kochanka...
rrantha2 napisał/a:
lexi260189 napisał/a:
rrantha2 napisał/a:

Przepraszam..

A Twojej historii nie znam, więc nie mogę się odnieść.

Zawsze możesz go poznać..chętnie poczytam co masz do napisania na ten temat

No to zamieniam się w słuch.

49

Odp: mam kochanka...
Alterego1 napisał/a:

rrantha2
No i co z tego że poznałaś?
Ja poznaję dziennie min.10 osób i jestem w związku ale czy z każdą muszę iść do wyra?.
Nie.Gdybym był wolny to może ale nie jestem i to jest zasadnicza różnica dla której każda potencjalna nowo poznana osoba nie jest obiektem do zdobycia.Jestem uczciwym wobec mojej kobiety i nie chcę jej skrzywdzić nawet gdyby nam się nie układało.Rozumiesz?.

Ranyyyy!!!! Przecież nie zdradzilam..pisze to już któryś raz..poznałam!!!! POZNAŁAM!!!!! A to, że jest dla mnie facetem idealnym zostawiam dla siebie...nie zdradzamy swoich partnerów...spędzamy ze sobą miło czas...ROZMAWIAJĄC...co dla niektórych może wydawać się dziwne, że można z kimś gadać i być szczęśliwym...

50 Ostatnio edytowany przez rrantha2 (2013-06-29 22:05:44)

Odp: mam kochanka...
lexi260189 napisał/a:
rrantha2 napisał/a:
lexi260189 napisał/a:

A Twojej historii nie znam, więc nie mogę się odnieść.

Zawsze możesz go poznać..chętnie poczytam co masz do napisania na ten temat

No to zamieniam się w słuch.

rrantha2 napisał/a:

Witam. Piszę po to by wreszcie komuś powiedzieć. Mam 27 lat. Od lat 9 jestem z facetem z którym mam 6cio letniego synka. Mogę napisać,że nie układa nam się odkąd byłam w ciąży. Typ samotnika, milczka,mruka..jednym słowem bez kija nie podchodz...zakochana kiedyś zywilam się nadzieją,że go zmienię...nic bardziej mylnego..nigdy się nami nie interesował..liczyć na niego nie mogłam.również finansowo..pracował zagranicą...rzadko się widywalismy..poznałam kogoś..trwało to kilka miesięcy..przyznałam sie do tego mojemu partnerowi...obiecał zmianę tylko błagał żebym wróciła...uległam...sielanka trwała przez kilka miesięcy...potem znów było jak dawniej...bylo to ponad dwa lata temu...nie obeszło się bez próśb,gróźb,błagan,rozmów albo raczej monologów z mojej strony...nic....jak grochem o ścianę...jakieś dwa miesiące temu poznałam kogoś kto ma żonę lecz nie ma dzieci...wzbudził we mnie wiarę...zaczęłam się zmieniać...zaczęłam od wyglądu...to poprawiło mój nastrój,czułam się świetnie...mój partner zauważył zmianę...poczuł zagrożenie...znów zaczął obiecywać...zmienił się..dba o mnie...ale do cholery dlaczego dopiero teraz? Gdybym miała gdzie odeszlabym już dawno...a tak..łączy nas wspólny kredyt...na całe życie...finansowo nie dam rady sama..nawet z alimentami...nie mam na kogo liczyć...nawet nie chce prosić o pomoc...nie umiem...facet z którym się spotykam wiele dla mnie znaczy mimo że partnera dotychczasowego z nim nie zdradziłam...cierpię bo nie potrafię podjąć decyzji...bardzo chcę zakończyć związek ale naprawdę nie mam dokąd pójść...wiem że to nie w porządku ale dopóki nie znajdę kogoś kto będzie że mną i mi pomoże i będzie mnie kochał to nie odejdę...nie mam gdzie...

Nie mam męża...kiedyś kiedy miał odbyć się nasz ślub..on się nie zjawił...nawet nie tłumaczył...piszecie,że się stara to mam się cieszyć...a jak ja się starałam,naprawdę się starałam i nie widziałam świata poza nim przez lata to nikt się ani nie cieszył ani nie docenił...nie daję dupy tylko szukam szczęścia...nie mam go w domu...to,że nie wspominam o dziecku..co mam napisać? Że jest najważniejszym człowieczkiem mojego życia? I tak nie uwierzycie...a prostujac..nie zdradzam mojego partnera z żonatym facetem..pisałam o tym...czy to takie dziwne,że ludziom się w związkach nie udaje i chcą żyć, chcą się cieszyć z kimś innym póki mogą? Ludzie przeczytajcie mojego 1posta jeszcze raz..nie oczerniajcie mnie...dlaczego mam być z facetem,który miał mnie w dupie przez tyle lat tylko dlatego,że ostatnie kilka tygodni jest dobrze? Wcale nas nie skreślam,ciągle daję nam szansę..tylko mię wiem już czy jest sens, bo za każdym razem jest tak samo...kilka miesięcy jest ok a potem znów to samo...jeśli trafie na faceta z którym będę szczęśliwa a on ze mną...nie zawacham się..

51

Odp: mam kochanka...

Każdemu należy sie szansa, dałaś lecz on jej nie wykorzystał. Masz prawo do szczęścia, nie musisz być z kimś na siłe kto Cię nie docenia, nie rozumie, nie wspiera i nie akeptuje. Zrób coś dla siebie. Spraw by Twoje życie nabrało sensu. Żyje się raz, pamiętaj lepiej jest wstawać z uśmiechem na twarzy niż z łzami w oczach.

52

Odp: mam kochanka...
lexi260189 napisał/a:

Każdemu należy sie szansa, dałaś lecz on jej nie wykorzystał. Masz prawo do szczęścia, nie musisz być z kimś na siłe kto Cię nie docenia, nie rozumie, nie wspiera i nie akeptuje. Zrób coś dla siebie. Spraw by Twoje życie nabrało sensu. Żyje się raz, pamiętaj lepiej jest wstawać z uśmiechem na twarzy niż z łzami w oczach.

Dziękuję,
Cholernie się boję przyszłości...boję się, że mój synek będzie cierpiał...nie wiem co mnie jutro czeka ale będę dążyć do tego bysmy byli szczęśliwi...za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje i obietnice...czas pokaże czy będziemy cieszyć się wszyscy razem...wiem też, że pakuje się w coś z marnymi szansami ale jestem szczęśliwa i nawet jeśli się to szybko skończy to będę miała poczucie, że chociaż przez chwilke byłam w niebie...i zrobiłam coś tylko dla siebie..

53

Odp: mam kochanka...

Posłuchaj ja sama byłam matką samodzielną, nie samotną bo mam dzieci. Uwierz, dzieci wiedzą ze coś się źle dzieje. Lepiej patrzeć na mamę zadowoloną niż zapłakaną. Praca & alimenty - dałabyś radę ? jeśli tak to bierz życie w swoje ręce ! nie patrz na innych lecz na siebie, nikt za Ciebie zycia nie przejdzie...a jak się ockniesz może być za późno.

54

Odp: mam kochanka...
lexi260189 napisał/a:

Posłuchaj ja sama byłam matką samodzielną, nie samotną bo mam dzieci. Uwierz, dzieci wiedzą ze coś się źle dzieje. Lepiej patrzeć na mamę zadowoloną niż zapłakaną. Praca & alimenty - dałabyś radę ? jeśli tak to bierz życie w swoje ręce ! nie patrz na innych lecz na siebie, nikt za Ciebie zycia nie przejdzie...a jak się ockniesz może być za późno.

Masz dzieci...sama je wychowujesz? Jak się na to zdobyłas? Jak dajesz radę?

55

Odp: mam kochanka...

Chowałam sama, dopóki nie związałam się z obecnym partnerem. Mieszkam z rodzicami, pracowałam i studiowałam. Babcia zajmowała się wnuczkami, otrzymuje alimenty i zasiłki rodzinne na dzieci. Mam dochód, nie pije i nie palę więc jakoś sobie rade dajemy.

56

Odp: mam kochanka...
lexi260189 napisał/a:

Chowałam sama, dopóki nie związałam się z obecnym partnerem. Mieszkam z rodzicami, pracowałam i studiowałam. Babcia zajmowała się wnuczkami, otrzymuje alimenty i zasiłki rodzinne na dzieci. Mam dochód, nie pije i nie palę więc jakoś sobie rade dajemy.

Czy Twój obecny partner też ma jakąś przeszłość? Rodzice chętnie Ci pomagają? Ja gdybym się zdobyła na ten krok nie miałabym wsparcia..dlatego też (co inni strasznie krytykują) odejdę jak będę miała dokąd..i z kim...nie mogę mojego synka skazać na poniewierke dlatego że mamusi odbiło i odeszła od taty...może to trochę wygodne rozwiązanie ale muszę patrzeć na syna...

57

Odp: mam kochanka...

Jestem jedynaczką, oczkiem w głowie rodziców więc mam w nich wsparcie. Pomagają mi w opiece, lecz utrzymanie dzieci to moja sprawa. Owszem kupują wnuczką, ale ja je chowam. Mój partner nie ma dzieci, ma za sobą długi i nieudany związek. Od początku wiedział o ogonkach smile

58

Odp: mam kochanka...
lexi260189 napisał/a:

Jestem jedynaczką, oczkiem w głowie rodziców więc mam w nich wsparcie. Pomagają mi w opiece, lecz utrzymanie dzieci to moja sprawa. Owszem kupują wnuczką, ale ja je chowam. Mój partner nie ma dzieci, ma za sobą długi i nieudany związek. Od początku wiedział o ogonkach smile

Od dawna jesteście razem? Ile lat mają Twoje bąbelki? Jak zareagowały na rozstanie z ich tatą? Jak to przeżyły? Jak im to wytłumaczyłas? Jak je traktuje Twój partner? No i czemu z nim nie mieszkasz tylko z rodzicami? Czy poznaliscie się jak któreś z was było w związku?
Jak się ma wsparcie w najbliższych to jest się bardziej pewnym...wierzy się w siebie u w swoje decyzję...zazdroszczę Ci,że ...możesz liczyć na rodziców...to tak wiele znaczy

Posty [ 59 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024