Cześć,
Przez ostatnie parę lat odzyskiwałem siebie po związku z toksyczną kobietą. I co śmieszne, przez cały ten czas próbowałem ją odzyskać. Kursy masażu, prezenty, itd... Oczywiście wszystko fucked up. Przez zupełny przypadek, w zupełnym innym mieście spotkałem moją dawną koleżankę. Nigdy nic nas nie łączyło. Ale spotkałem się z nią przez przypadek. Miałem spotkanie w firmie X. Wpisałem w google adres i pojechałem. Okazało się że adres był "przesunięty o około 300m". Poszedłem piechotą. Spotkałem ją. Choć to raczej ona mnie zauważyła. Padliśmy sobie w ramiona i powiedzieliśmy ze musimy się spotkać. I po spotkaniu okazało się że zmieniłem się. Nagle zacząłem z powrotem słuchać muzyki. Choć przez ostatnie lata nie słuchałem jej wcale. I nagle wróciła. A jest dla mnie ważna bo kończyłem wiele lat temu szkołę muzyczną i dużo grałem. Dla mojej byłej, muzyka nie znaczyła kompletnie nic więc ani nie grałem ani nie słuchałem. Po spotkaniu z tą kobietą nagle jakbym wybuchł. To, czego nie robiłem prze ostatnie lata, tak po prostu nagle wróciło. Zacząłem słuchać muzyki, pisać wiersze, rysować, grać..... Ale problem jest taki że ma faceta. Nie mieszkają razem. Taki związek na odległość. Ale ja nie wiem jak się zachować. Wiem że jest dla mnie ważna. Ona, myślę też to wie. Chciałbym spróbować ale nie wiem jak ugryźć temat. Nie chcę wyjść na natręta ale chcę aby wiedziała że jest dla mnie bardzo ważna. Dwóm panom, próbującym uchodzić na forum za supersamców w każdej kwestii, bardzo dziękuję za pomoc. Nie interesuje mnie ich opinia. Chcę opinii kobiet. Nie jestem specjalnie młody ale po tym spotkaniu wydaje mi się że nie wszystko umarło. Myślę że ją kocham ale nie mogę tego powiedzieć. W ogóle to nie wiem co powiedzieć i jak się zachować. Może ktoś mi podpowie w kwestii kobiety 40+?
Ma faceta czyli daj jej spokój.
3 2024-02-17 10:09:35 Ostatnio edytowany przez Klaryssa (2024-02-17 10:14:23)
wow ... naprawdę kochasz ja? po przypadkowym 'wpadnięciu na siebie'?
mówi się ze im bardziej i częściej o kimś myślimy tym bardziej jest ta osoba zmyślona (wyidealizowana w naszych oczach i myślach) ...
Tu nie ma o czym gadać. Kobieta jest zajęta, jest w związku, a czy to związek na odległość, czy udany, czy nie to już nie Twoja sprawa. Nie wtrącaj się, nie mąć, nie pchają się do jej życia. Przede wszystkim naucz się być sam ze sobą bo ledwo starałeś się odzyskać toksyczną partnerkę a już jesteś bez pamięci zakochany w kolejnej. To nie jest dobre ani zdrowe dla Ciebie. Napraw siebie a dopiero potem bierz się za związki.
5 2024-02-18 11:39:26 Ostatnio edytowany przez Samba (2024-02-18 12:39:21)
McTommy007
ja bym chciała podtrzymać taką budującą znajomość. Może nie od razu ze słowami "kocham ją" ale jako koleżeńską, bez zbędnego rozemocjonowania. Szybko wpadasz w stan kochania, nie jesteś osobą którą łatwo da się zmanipulować czy kierować? - Bo jesteś muzykiem a przez żonę zaprzestałeś jej słuchać i grać? Może twój nagły wybuch miłości to próba nagłej ucieczki przed żoną?
Zedytowane: coś mi się sklikało, przecież nie masz żony. Czy jest szansa, by twoja koleżanka została twoją "muzą" bez podtekstów miłosnych? Związków się nie rozbija natomiast znajomości które owocują czymś fajnym, jak chęć do życia i działania, zawsze warto mieć.
Gratulacje-zakochales sie. Co tu duzo filozofowac to dlatego latasz w skowronkach.
Jestem facetem. Chyba nie z tych 2 "supersamców" formowych.
Ale się wypowiem.
Piszący powyżej mieli rację. Nie można latami starać się o względy kobiety, która miała cię gdzieś. I nagle po jednym spotkaniu planować związek z drugą. Ty uciekasz przed sobą. Dobrze ci radzą pobądź trochę sam ze sobą.
Z tą kobieta, która spotkałeś zapewne jest też coś nie teges. Skoro żyje z kimś na odległość.
Ona może też jak ty ucieka przed samą sobą, przed samotnością.
Nie przekreślałbym tej znajomości, bo "kogoś ma". Kłopot w tym, że ty, ale też i zapewne ona nie jesteś akuratnie w dobrej sytuacji, by się związać. Uwierz mi związek na zasadzie tobie źle i mnie źle - to razem będzie super. Niestety nie wychodzą i wtedy za nią będziesz latami chodził jak za poprzedniczką?
Sam widzisz kiepsko to wygląda na dłuższy czas.
Dziękuję. Za te wpisy sugerujące syndrom Adele również.
Fakt. Przez ostatnie parę lat byłem sam i mogłem powiedzieć jeszcze jakiś czas temu że to najlepsze co może spotkać kogoś z takimi "doświadczeniami".
Nie miałem racji. Uważam że nawet jak się jest samemu to trzeba mieć kogoś ważnego choćby ta osoba nie miała o tym wiedzieć.
Co będzie potem to będzie. Nie ma sensu teraz robić czegokolwiek.
Cieszę się nowym sobą i tymi rzeczami które sprawiają mi tyle przyjemności.
Jakby parę lat wyparowało z mojej przeszłości.
Niemniej uważam że ta moja niesamowita historia jest naprawdę niesamowita :-)
Cześć,
I jeszcze coś ciekawego. Od tamtego czasu staram się spoglądać częściej na ludzi których mijam na ulicy. I dzisiaj, w moim kochanym Wrocławiu spotkałem dwie osoby z mojej poprzedniej pracy. Są parą i co ciekawe mieszkają 2,5km ode mnie. Od trzech lat. Warto czasem podnieść głowę, co polecam.