Czy zdołam to uratować? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy zdołam to uratować?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

1 Ostatnio edytowany przez honda4-13 (2017-06-07 16:07:27)

Temat: Czy zdołam to uratować?

Witam

Opiszę Wam moją sytuację, mianowicie

Spotkaliśmy się przypadkowo, powoli poznawaliśmy, pózniej randka, aż w końcu spytałem się czy zostanie moją dziewczyną.
Widywaliśmy się często (razem pracujemy) w pracy co prawda rozmowa nie była aż taka super, czasem nawet brakowało tematów, z kolei co innego na spotkaniach
I tak minął miesiąc i coś zaczęło się psuć, ja nie powiem starałem się i to chyba aż za bardzo, robiłem wszystko aż jak stwierdziła wpadłem w obsesje ale mi tylko zależało na rozmowie, nie w pracy.
Przez ten miesiąc zdarzało mi się popełniać błędy, czy to zapomnieć co mówi, czy o miesięcznicy, czy za mało pytać...
Czuje, że myśli o mnie (parzy ucho) ale nie tylko, heh może dziwne spostrzeżenie ale to już sam sprawdziłem.
Najgorzej, że jak sama to ujęła nie chce mi już wierzyć po prostu...

Tu proszę Was o rade czy ja mam rzeczywiście odpuścić zobaczyć jej reakcje? Ale jeżeli odpuszczę to mogę stracić ją ale z kolei gdy walczę tylko ją denerwuje.
Taki paradoks ale ja chciałem tylko rozmowy w 4 oczy szczerze mówiąc a przez tą chęć tylko ją zraziłem ;\

Dzięki za pomoc, pozdrawiam

P.S. Nie powiem byłem też zazdrosny, nawet czasami "nie dawałem jej życia" najgorsze, że dopiero teraz to zrozumiałem

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Czy zdołam to uratować?

Próbowałeś ją zapytać czy chce się z Tobą spotykać? Jeśli ona nie chce, a Ty ją naciskasz to będzie się wymykać, wymyślać wymówki i złościć. Może ona traktuje Cię jak kolegę, albo sama jeszcze nie wie kim dla niej jesteś, a w momencie kiedy ty ją osaczasz ona ma odruch obronny i ucieka.

3

Odp: Czy zdołam to uratować?
honda4-13 napisał/a:

Najgorzej, że jak sama to ujęła nie chce mi już wierzyć po prostu...

To znaczy w kobiecym języku daj mi spokój. Tyle w temacie.

4 Ostatnio edytowany przez honda4-13 (2017-06-07 20:29:12)

Odp: Czy zdołam to uratować?

Tak masz racje ma mnie dosyć, głównie przez to co narobiłem, jaki się stałem od siebie chce to zmienić chce to mało powiedziane pluje sobie w twarz, że taki byłem..

Co do spotkania też masz racje, pytałem mówiła, że nie ma czasu nie zrozumiałem, że na ten czas nie chce, że mam jej dać ochłonąć, szkoda, że dopiero teraz to rozumiem.

Powiedzcie mi jeszcze proszę czy istnieje najmniejsza szansa, że to wyprostuje, nie wiem może jak się zmienię ale rzeczywiście a nie tylko obiecuje

Dzięki za pomoc

5

Odp: Czy zdołam to uratować?

Witaj,

Wiesz, że natarczywość i nadgorliwość to bardzo niepożądane cechy, których kaŻdy człowiek raczej pragnie unikać.

Przed tobą sporo pracy nad sobą.
Najważniejsze jest, że już wiesz gdzie popelniasz błędy, chcesz się zmienić i potrafisz się do tych błędów przyznać.
Myślę ,że połowa nauki już za tobą czyli teoria.
Teraz pozostaje praktyka, która musisz przejść.

Być może teraz jest okazja byś na chwilę się zatrzymał, zastanowił i dał odpocząć tej dziewczynie od siebie.

Znikni z jej życia na jakiś czas np.miesiąc. Potem możesz się odezwać ale to raczej z zapytaniem co tam? A nie, że od razu nie wiadomo co.

Przez ten czas obserwuj jej reakcje, słuchaj i bądź wyrozumiały.
Jeżeli po tym czasie dziewczyna będzie średnio zainteresowana np.będzie odpowiadać zdawkowo itd.to   będziesz musiał odpuścić i jeszcze raz wyciągnąć lekcję ze swojego zachowania i nie powtarzać go więcej.

Zastanów się też co u cb.może powodować takie zachowanie?
Jakie masz poczucie własnej wartości?
Czy jesteś pewny siebie, a może czegoś się obawiasz?

Teraz najważniejsze jest byś poradził sobie ze samym sobą. Kobiet możesz poznać jeszcze wiele, ale jeżeli nie rozwiążesz swojego problemu wewnątrz twojego umysłu/serca/psychiki to żadnej Z tych kobiet nie zatrzymasz przy sobie.

Powodzenia!

6

Odp: Czy zdołam to uratować?

Szanse zawsze są. Kiedyś miałam identyczny przypadek, kolega z pracy dosłownie na mnie zawisł, odprowadzał mnie pod klatkę, chodził za mną do sklepu, w pracy to samo, dosłowni wszędzie, czułam się jakbym się dusiła. Niestety wtedy człowiek nie panuje nad sobą i robi się niemiły.
Może odpuść póki co, daj jej odetchnąć a zobaczysz że nawet jeśli nie ta, to pojawi się inna smile

7 Ostatnio edytowany przez honda4-13 (2017-06-07 22:27:38)

Odp: Czy zdołam to uratować?

Rozumiem no tak sporo pracy przede mną głównie to miałem na celu dać jej szczęście ale ją dusiłem. Jak to się mówi, że można zagłaskać na śmierć

W moim przypadku byliśmy parą ponad miesiąc i to boli najbardziej,a jak uświadomię sobie, że zniszczyłem to... bardzo przykre uczucie
Na początku byłem normalny z czasem zacząłem wariować, być na każde jej zawołanie tak, że nie patrzyłem na siebie tylko ciągle dogadzałem. Teraz dopiero wiem, że kobieta nie lubi mieć wszystkiego podane na tacy, lubi tez czasem się wysilić aby to dostać, potem jak przychodzi łatwo to i szybko odchodzi (nie wiem czemu ale tak myśli)

Tak zostało mi odpuścić, ingerowanie w jej życie bardziej mi jeszcze zaszkodzi tak, że w ogóle nie będzie chciała mnie znać. Najbardziej się obawiam spotkania w pracy może to dziwne, ale jakaś cząstka mnie się rozpada gdy spojrzę jej w oczy może nie tyle co się rozpada, a się rozklejam. Naprawdę chce zrobić dla niej wszystko ale nie wiem jak jej to już powiedzieć może lepiej nic nie mówić sama to wyczuje. Najbardziej się obawiam, że pomyśli zrozumiał, a teraz mnie olał i tyle.

Nie wiem czy się łudzę czy może w tym coś jest ale byliśmy rzeczywiście szczęśliwi co prawda dosyć krótko, potem praca, nauka i coraz mniej czasu, aż do tego, że szukałem go nie patrząc na nią, że też jest zmęczona i musi odpocząć

Dzięki za pomoc, mam sporo pracy przed sobą

8 Ostatnio edytowany przez Hadar (2017-06-07 22:57:17)

Odp: Czy zdołam to uratować?

Posłuchaj, a raczej poczytaj i weź sobie do serca.

Ja chyba rozumie....tę dziewczynę.

Opisujesz jakby sytuację, w której kiedyś ja byłam-czyli bardzo przypominasz mi mojego ex. No ale zwróć uwagę-EX.

Dlaczego?
Od "zakochania" do "szaleństwa" jest bardzo blisko.
Twoje zachowania idealnie wpisują się w definicję "desperaty"/ "obsesyka".

Tak bardzo kochasz te dziewczynę, że niemal jej nie zabijesz z tej miłości.
Oczywiście nie sugeruje ci dosłownie "morderstwa" ale chyba rozumiesz aluzje.

Naprawdę te "dobre intencje" dawane za dużo przestają być dobre, aż w końcu wychodzą bokiem.

Ja np.pamiętam jak mój ex.non-stop chciał mi w czymś pomagać, nawet wtedy kiedy naprawdę tej pomocy nie potrzebowałam. Jakby na siłę i za wszelką cenę chciał mi coś udowodnić, jednocześnie nie dawajac mi chwili spokoju. Kiedy go zaś poprosiłam o pomoc to jej nie dostawalam. A tą pomocą był SPOKÓJ i ODPOCZYNEK.
Tak bardzo chciał mi pomagać, ale widzisz nie potrafił mi dać tego co najbardziej pragnelam SPOKOJU, ODPOCZYNKU
I BEZPIECZEŃSTWA.

Również przez jakiś czas razem pracowaliśmy, uczyliśmy się, działali i to dla niego było mało. On tak bardzo mnie kochał, że chciał mnie 100% przy sobie, najlepiej na wyłączność.

Ty też tak widzę postępujesz  i tak samo jak on na początku byłeś normalny, ale z czasem ,zacząłes się coraz bardziej "rozkręcać".

Dobrze, że w porę się chociaż zatrzymałeś i nie zrobiłeś nic gorszego.

Tak wiem, że robisz to z miłości. Ona też wie ale nie samą miłością człowiek żyje i nie możesz być przy niej bez przerwy. Kierują tobą emocje, ale naprawdę ona zacznie się ciebie bać o ile już tak nie jest.

Nie, nie pomyśli, że ją olales! (skąd taki pomysł?!)
Jeżeli nie będziesz się jakiś czas odzywał, a jej na tobie zależy to nawet sama do ciebie napisze. Jeżeli zaś nic nie napisze w ciągu miesiąca znaczy, ze już nie chcę mieć z tobą bliższej styczności, prawdopodobnie przez to, że nie dałeś jej przestrzeni i oddechu.

Czy takie zachowania zdarzaly ci się już wcześnie?

A tu masz jeszcze na koniec przykład, jak takie zachowanie jak twoje może być destrukcyjne. Ten sam przykład co Ty:

http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php? … 89&p=2

9 Ostatnio edytowany przez honda4-13 (2017-06-09 17:32:18)

Odp: Czy zdołam to uratować?

Witaj

To nie do końca tak wygląda:

Otóż przez ten miesiąc było super, fajnie itd.. ale z czasem  zacząłem zauważać, że coś nie gra, tu się mnie wstydzi (nie chce żebym był z nią przy jej znajomych ba nawet jak pocałowałem to złe) tu się czuje niezręcznie. Nie, nie robiłem wyrzutów z tego powodu po prostu wiem, że rozmowa "leczy" ale nie taka w pracy czy poprzez wiadomość po prostu usiąść i porozmawiać (tak tego właśnie chciałem) bo z czasem mieliśmy coraz go mniej, praca, szkoła, a za szkołą idzie poświęcanie czasu na naukę.

Chciałem bardzo wiesz, usiąść i powiedzieć "co Ci leży na sercu" powiedz mi śmiało wszystko zrozumiem i wezmę do siebie, wyjaśnię dlaczego czasem taki jestem a Ty mi dlaczego taka się stałaś

A najgorsze, że przez chęć rozmowy, naprawienia w efekcie końcowym zniszczyłem to.

Twój przykład jak i ten co podałaś bardzo konkretny naprawdę dał mi do myślenia. Teraz stanąłem na etapie "Nie pisz już więcej do mnie" Czyli nie jest kolorowo, jednak wiem, że myśli o mnie, Ja szanuje jej zdanie i tak jak o to prosi zrobię to, gorzej w pracy przywitam się chyba i tyle. Najgorzej tak myśleć i tęsknić za tym co było (co by to czas odwrócić i nie do puścić do tego) Tak błąd zrozumiałem.

Pytasz skąd taka myśl, że zapomni otóż powiem Ci, że miała już przeszłość nie za kolorową. też był obiecanki typu daj mi drugą szansę a się zmienię - jak myślisz co wyszło? Tylko tyle. że została zraniona ... nie dziwie się jej, że teraz tak na to wszystko patrzy i to jest najgorsze przekonać ją, że nie jestem "taki sam"

Mówi się, ze o kobietę trzeba walczyć każdego dnia być może zle to zinterpretowałem sam nie wiem ale w środku pragnę o nią walczyć ale czy walką jest nie dopuszczenie by zapomniała, bądz pokazanie, że się zmieniam?
Mieć ją na własność sorki ale nigdy tak nie pomyślałem, dla mnie liczy się, żeby była szczęśliwa bo teraz widzę smutek w jej oczach wcześniej jak myślisz co było? Sama wiesz, "niebo"

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Czy zdołam to uratować?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024