Witam wszystkich serdecznie!
Nim przejdę do konkretu to chciałabym zaznaczyć, że cieszę się, że jest takie forum dotyczące kwestii kobiecych z gdzie można się wygadac, poradzić oraz przede wszystkim poznać osoby z podobnymi doświadczeniami Dodam, że nie jestem trollem i mam nadzieję, że nie będzie mi to zarzucone.
Ogólnie mówiąc sam fakt że tu pisze jest dla mnie niesamowitym przełamaniem się, ponieważ moja historia jest skomplikowana i większość jej nie rozumie, a dwa mam fobię, że osoba, która zaraz poznacie poprzez mój opis, nawet weszła tu i czyta ten wątek.
Od ok.2 lat mam pewien problem z moim byłym chłopakiem, który bardzo dziwnie się zachowywał, do tego stopnia, że odnoszę wrażenie, że jest chory psychicznie. Odnoszę wrażenie, ponieważ ciągle mi się wydaje, że .......... Wszystko mi się wydaje oraz że jestem nadwrażliwa i poprzez swoje „chore” osądy skrzywdziłam człowieka, którego niegdyś bardzo kochałam i może nadal coś do niego czuję.
Generalnie jestem działaczka społeczna, dość znaną w moim rodzinnym mieście, którego także wolę nie ujawniać. Piszę o tym, ponieważ mojego byłego poznałam podczas pewnego projektu społecznego. Jako że wykazywał podobne zainteresowania, bardzo mu imponowała moja działalność. Z czasem dołączył do mnie i zaczęliśmy działać wspólnie na wielu płaszczyznach. Po jakimś czasie on także poznał masę osób, które znałam ja-mamy zatem wspólnych znajomych, współpracowników itd. Ogółem jest niezwykle inteligentny i sprawia wrażenie człowieka o wysokiej kulturze osobistej oraz sympatii. Większość zatem go od razu polubiła i choć niektórym po czasie wydawał się zbyt spięty i nerwowy, raczej ani ja ani nikt nie brał tego pod uwagę, bo przecież różni są ludzie. On zabiegał o moje względy w cudowny sposób, pisał wiersze (ma talent, wygrywał konkursy literackie), kupował kwiaty, zabierał na romantyczne wypady etc. Skutkiem tego zakochałam się. Sielanka jednak nie trwała długo. Po dwóch miesiącach związku stale chciał postawić na swoim, aż zaczęło to przybierać dziwne formy. Na początku codziennie się chciał spotykać i to jeszcze przecież nic złego. Był to jednak czas kiedy jeszcze oboje chodziliśmy do szkoły. Skutkiem tego w pewnym momencie powiedziałam że nie mogę z nim spędzać czasu każdego dnia, bo mam obowiązki szkolne. Z czasem spotkania te trwały do 22,23, co powodowało że nie wracałam cały dzień do domu. Jako że choruje przewlekle stawało się to dla mnie naprawdę coraz bardziej męczące i nie było już tak przyjemnie. Pewnego dnia postanowiłam postawić na swoim oznajmiając, iż o 22 muszę wracać do domu. Wtedy pod moim domem mnie niby przytulił, ale trwało to długo więc zaczęłam się wyrywać i powiedziałam żeby mnie puścił. Wtedy mnie z całej siły chwycił, aż zabolało i odpowiedział że jeszcze nie. Wtedy ja powiedziałam mu coś w stylu, że nie podoba mi się to zachowanie i spytałam dosłownie „co ty robisz? „ wtedy powiedział takie dziwne zdanie, że „patrząc na to co jego naród, robił z moim to on jest bardzo dobry „.
I tu wracamy do jednej z części mojej działalności. On ogólnie ma pochodzenie jakieś tam, a ja także jakieś tam - inne niż on bynajmniej. Oboje jednak mieszkamy od urodzenia w Polsce i raczej jesteśmy Polakami- ja się uważam za Polke. Jakkolwiek by nie było to jego „nietypowe” stwierdzenie bardzo mnie zdziwiło. Potem tę jego hasła odnośnie moich korzeni się nasilały i nie były super miłe(widząc że mi się to nie podoba, mówił że tylko żartuje i że jestem przewrażliwiona). Ponadto każdy mój czyn rozpatrywał przez pryzmat stereotypów, odnoszących się do mojego pochodzenia, religi. Mówił mi co powinnam, czego nie. Z czasem jego obsesja się nasiliła. Dzwonił kilkanaście razy dziennie. Kiedy się z nim nie spotkałam przyjeżdżał pod dom „ niespodzianka kochanie „. Kiedy mnie w domu nie zastał przychodził do pracy, pod szkołę we wszystkie miejsca, gdzie tylko mnie mógł znaleźć i o mnie pytał. Naprawdę zaczęło to wszystko przybierać na sile. Pamiętam jak kiedyś pojechałam do innego miasta coś na kilka dni załatwić. Niby ok. Wie gdzie jadę, co robię-nie chciał jechać ze mną, chciał tylko bym była w kontakcie. I byłam po kilka razy dziennie rozmawialiśmy. Czasem nie odbierałam bo wiecie nie zawsze się da, ale zawsze potem oddzwaniałam. Któregoś razu nie odebrałam, zadzwonił drugi, trzeci raz i tak jeszcze 230 ileś razy (autentyk-znajoma jest świadkiem) w ciągu jednej i tej samej godziny!!! Przeraziłam się naprawdę, że coś się stało. Natychmiast oddzwoniłam jak tylko to zobaczyłam. Usłyszałam w telefonie straszny krzyk, wyzwiska i tylko dlatego że nie odebrałam tego cholernego telefonu. Wtedy poczułam, że coś jest nie tak ale z nim. Na drugi dzień przepraszał-znacie te tłumaczenia w stylu „jestem dupkiem, wybacz mi „. Kilka dni było ok, ale potem znów ciągle dzwonił, szukał kiedy mnie z nim nie było, dzwonił po wszystkich znajomych czy aby nie wiedzą co się ze mną dzieje, bo on się martwi, walił do drzwi od domu. I to wcale nie było kiedy byłam poza miastem, ale także wtedy gdy byłam w mieście i powiedziałam mu że nie dam rady się danego dnia spotkać. Oczywiście nigdy nie było tak by jego obawy były uzasadnione, bowiem zawsze byłam z nim w kontakcie i wiedział dosłownie wszystko. Jednak jak coś było nie po jego myśli to wariował. Podczas tych wszystkich wydarzeń, rzuciło mi się w oczy jeszcze coś. Kiedy byliśmy sam na sam miał jakby niekontrolowane ruchy np. ciągle wymachiwał rękami od tak, jakby jakiś tik miał-nie była to gestykulacja, jeżeli o tym pomyśle liście. Kiedy się go zapytałam co on to robi, odpowiedział jakaś wymówka dlaczego to robi i ogólnie strasznie się przy tym spiął, tak że bałam się ponownie zapytać. Z czasem jego dziwne zachowanie jeszcze bardziej się nasilało. Najgorzej było u niego w domu kiedy stawał się agresywny, patrzył na mnie wzrokiem jakby zaraz mnie miał zabić (nigdy nie zapomnę tego spojrzenia) mówił takim dziwnym tonem rozkazującym i nieprzyjemnym jakby się o coś wściekł, a przecież się nie kłóciliśmy o nic. Oczywiście teksty na tle hmm sama nie wiem co to było ( ale związane z moim pochodzeniem) na porządku dziennym. Dostrzegłam że on w ten sposób chciał pokazać swoją wyższość i że on rządzi, a ja mam słuchać i być wdzięczna (dosłownie!) bo jego styl wypowiedzi niejednokrotnie na to wskazywał. Ja już pominę, że zmuszał mnie do seksu, a pierwszy raz z nim wyglądał tak, że przyszedł do mnie do domu jak byłam na silnych lekach (siostra go wpuściła i jak gdyby nigdy nic zostawiła mnie z nim sam na sam) , po których człowiek ma problem z reagowaniem i widząc że jestem nieświadoma to najzwyczajniej w świecie zrobił „to co mu w duszy zagrało „. Pod sam koniec ja się go bardzo bałam. Nie wiedziałam co robić bo on miał nad mną pełna kontrolę i zawsze miał mnie w garści. Przypominam mamy tych samych znajomych, współpracowników którzy jego także cenią. Niejednokrotnie wiedział że czegoś nie chce, że nie życzę sobie, ale wciąż to robił, a ja się bardzo bałam że zrobi mi krzywdę bo był z dnia na dzień coraz bardziej agresywny. Z czasem jednak udało mi się z nim rozstać (trwało to kilka miesięcy zanim to przyjął do wiadomości i generalnie nakłamałam powód rozstania że strachu). Jakiś czas nie wychodziłam nawet z domu by go nie spotkać. Nie odbierałam telefonów, maili itd. Po kilku miesiącach dowiedziałam się że rozmawiał na mój temat z wszystkimi osobami, współpracownikami wypytując się o mnie. Po kilku miesiącach również go spotkałam i wydawał się jakby normalny. Wydawał się być pogodzony z naszym rozstaniem, nawet się ktoś na jego drodze pojawił.Przepraszał za przeszłość jakby nagle do niego dotarło, że przegial.
Jednak sytuacja do dziś jest nie rozwiązana bo do zeszłego tygodnia dzwonił (rzadko bo po kilka razy na tydzień, czy dwa ale jednak). Aktualnie zmieniłam numer telefonu i podałam tylko kilku zaufanym osobom. Okazało się że wchodził na moje konta na FB-znal hasło. Zatem zmieniłam hasła. Po jakimś czasie (nie mając go już w gronie znajomych bo sam mnie usunął) dodał mnie do jakiejś grupy na FB w dodatku swojej i bez mojej zgody. Zatem zablokowałam go. Kilka dni temu znajoma z pewnej organizacji powiedziała że on się jej pytał o mój numer i dlaczego nie odbieram. Ona powiedziała mu że od niej też nie odbieram i nie powiedziała że mam nowy numer. Niby wszystko wydaje się ok. Bo najgorsze za mną, ale ciągle odnoszę wrażenie że próbuje mnie kontrolować, łapać kontakt, a wie że tego nie chce. Drąży, wypytuje. I niestety pomimo że od ponad roku nie jesteśmy razem, jego zainteresowanie moją osobą jakoś nie słabnie. Oczywiście on twierdzi że to typowo koleżeńska relacja, ale jakoś mam obiekcje co do tego, potym jak mi mówił jak jeszcze byliśmy razem, że on mi nigdy nie da odejść.
Pomimo, że dziś mnie nie nachodzi w domu ( studiuje w innym mieście) to ciągle się boję i mam wrażenie że jestem śledzona jak nie przez niego to przez jakiś jego znajomych. O różnych incydentach mogłabym pisać, ale to nie o to chodzi.
Moi drodzy dlaczego nic z tym nie zrobiłam? Bo go kochałam i mam wrażenie, że to ja go skrzywdzilam-zreszta niejednokrotnie mówił, że zrujnowałam mu życie i takie tam.
Ogólnie pomimo tego co mi zrobił spędziłam z nim wiele niezapomnianych chwil i on do końca był mi wierny, zapewniał jak bardzo kocha, że jestem miłością jego życia i pomimo że miał wiele okazji, to nigdy nawet nie popatrzył na inną, co u wielu moich koleżanek budziło podziw i zazdrość.
Powiedzcie mi czy dobrze zrobiłam że go zostawiłam? Czy naprawdę z nim jest coś nie tak czy przesadzam? I co powinnam robić np!kiedy go spotkam na ulicy a on będzie chciał gdzieś ze mną pójść i zacznie wypytywać dlaczego zmieniłam numer itd. Niby oczywiste co mam mu powiedzieć, ale się boję jego i na jego widok mnie paraliżuje. Nagle cała moja asertywność ucieka.
Przepraszam ze tak ogólnie, ale tak naprawdę mam już obsesję, dlatego nie chce ujawniać zbyt wielu szczegółów. Czy ktoś z Was tu wogole dotarł? Jeśli tak to należy się Wam medal czy huhu wie co tam Mogłam pisać krócej, ale raz nie wiedziałam jak się do tego zabrać, dwa musiałam to z siebie pięknie wyrzucić i przepraszam że akurat Waszym kosztem
Witam wszystkich serdecznie!
Nim przejdę do konkretu to chciałabym zaznaczyć, że cieszę się, że jest takie forum dotyczące kwestii kobiecych z gdzie można się wygadac, poradzić oraz przede wszystkim poznać osoby z podobnymi doświadczeniami Dodam, że nie jestem trollem i mam nadzieję, że nie będzie mi to zarzucone.
Ogólnie mówiąc sam fakt że tu pisze jest dla mnie niesamowitym przełamaniem się, ponieważ moja historia jest skomplikowana i większość jej nie rozumie, a dwa mam fobię, że osoba, która zaraz poznacie poprzez mój opis, nawet weszła tu i czyta ten wątek.
Od ok.2 lat mam pewien problem z moim byłym chłopakiem, który bardzo dziwnie się zachowywał, do tego stopnia, że odnoszę wrażenie, że jest chory psychicznie. Odnoszę wrażenie, ponieważ ciągle mi się wydaje, że .......... Wszystko mi się wydaje oraz że jestem nadwrażliwa i poprzez swoje „chore” osądy skrzywdziłam człowieka, którego niegdyś bardzo kochałam i może nadal coś do niego czuję.
Generalnie jestem działaczka społeczna, dość znaną w moim rodzinnym mieście, którego także wolę nie ujawniać. Piszę o tym, ponieważ mojego byłego poznałam podczas pewnego projektu społecznego. Jako że wykazywał podobne zainteresowania, bardzo mu imponowała moja działalność. Z czasem dołączył do mnie i zaczęliśmy działać wspólnie na wielu płaszczyznach. Po jakimś czasie on także poznał masę osób, które znałam ja-mamy zatem wspólnych znajomych, współpracowników itd. Ogółem jest niezwykle inteligentny i sprawia wrażenie człowieka o wysokiej kulturze osobistej oraz sympatii. Większość zatem go od razu polubiła i choć niektórym po czasie wydawał się zbyt spięty i nerwowy, raczej ani ja ani nikt nie brał tego pod uwagę, bo przecież różni są ludzie. On zabiegał o moje względy w cudowny sposób, pisał wiersze (ma talent, wygrywał konkursy literackie), kupował kwiaty, zabierał na romantyczne wypady etc. Skutkiem tego zakochałam się. Sielanka jednak nie trwała długo. Po dwóch miesiącach związku stale chciał postawić na swoim, aż zaczęło to przybierać dziwne formy. Na początku codziennie się chciał spotykać i to jeszcze przecież nic złego. Był to jednak czas kiedy jeszcze oboje chodziliśmy do szkoły. Skutkiem tego w pewnym momencie powiedziałam że nie mogę z nim spędzać czasu każdego dnia, bo mam obowiązki szkolne. Z czasem spotkania te trwały do 22,23, co powodowało że nie wracałam cały dzień do domu. Jako że choruje przewlekle stawało się to dla mnie naprawdę coraz bardziej męczące i nie było już tak przyjemnie. Pewnego dnia postanowiłam postawić na swoim oznajmiając, iż o 22 muszę wracać do domu. Wtedy pod moim domem mnie niby przytulił, ale trwało to długo więc zaczęłam się wyrywać i powiedziałam żeby mnie puścił. Wtedy mnie z całej siły chwycił, aż zabolało i odpowiedział że jeszcze nie. Wtedy ja powiedziałam mu coś w stylu, że nie podoba mi się to zachowanie i spytałam dosłownie „co ty robisz? „ wtedy powiedział takie dziwne zdanie, że „patrząc na to co jego naród, robił z moim to on jest bardzo dobry „.
I tu wracamy do jednej z części mojej działalności. On ogólnie ma pochodzenie jakieś tam, a ja także jakieś tam - inne niż on bynajmniej. Oboje jednak mieszkamy od urodzenia w Polsce i raczej jesteśmy Polakami- ja się uważam za Polke. Jakkolwiek by nie było to jego „nietypowe” stwierdzenie bardzo mnie zdziwiło. Potem tę jego hasła odnośnie moich korzeni się nasilały i nie były super miłe(widząc że mi się to nie podoba, mówił że tylko żartuje i że jestem przewrażliwiona). Ponadto każdy mój czyn rozpatrywał przez pryzmat stereotypów, odnoszących się do mojego pochodzenia, religi. Mówił mi co powinnam, czego nie. Z czasem jego obsesja się nasiliła. Dzwonił kilkanaście razy dziennie. Kiedy się z nim nie spotkałam przyjeżdżał pod dom „ niespodzianka kochanie „. Kiedy mnie w domu nie zastał przychodził do pracy, pod szkołę we wszystkie miejsca, gdzie tylko mnie mógł znaleźć i o mnie pytał. Naprawdę zaczęło to wszystko przybierać na sile. Pamiętam jak kiedyś pojechałam do innego miasta coś na kilka dni załatwić. Niby ok. Wie gdzie jadę, co robię-nie chciał jechać ze mną, chciał tylko bym była w kontakcie. I byłam po kilka razy dziennie rozmawialiśmy. Czasem nie odbierałam bo wiecie nie zawsze się da, ale zawsze potem oddzwaniałam. Któregoś razu nie odebrałam, zadzwonił drugi, trzeci raz i tak jeszcze 230 ileś razy (autentyk-znajoma jest świadkiem) w ciągu jednej i tej samej godziny!!! Przeraziłam się naprawdę, że coś się stało. Natychmiast oddzwoniłam jak tylko to zobaczyłam. Usłyszałam w telefonie straszny krzyk, wyzwiska i tylko dlatego że nie odebrałam tego cholernego telefonu. Wtedy poczułam, że coś jest nie tak ale z nim. Na drugi dzień przepraszał-znacie te tłumaczenia w stylu „jestem dupkiem, wybacz mi „. Kilka dni było ok, ale potem znów ciągle dzwonił, szukał kiedy mnie z nim nie było, dzwonił po wszystkich znajomych czy aby nie wiedzą co się ze mną dzieje, bo on się martwi, walił do drzwi od domu. I to wcale nie było kiedy byłam poza miastem, ale także wtedy gdy byłam w mieście i powiedziałam mu że nie dam rady się danego dnia spotkać. Oczywiście nigdy nie było tak by jego obawy były uzasadnione, bowiem zawsze byłam z nim w kontakcie i wiedział dosłownie wszystko. Jednak jak coś było nie po jego myśli to wariował. Podczas tych wszystkich wydarzeń, rzuciło mi się w oczy jeszcze coś. Kiedy byliśmy sam na sam miał jakby niekontrolowane ruchy np. ciągle wymachiwał rękami od tak, jakby jakiś tik miał-nie była to gestykulacja, jeżeli o tym pomyśle liście. Kiedy się go zapytałam co on to robi, odpowiedział jakaś wymówka dlaczego to robi i ogólnie strasznie się przy tym spiął, tak że bałam się ponownie zapytać. Z czasem jego dziwne zachowanie jeszcze bardziej się nasilało. Najgorzej było u niego w domu kiedy stawał się agresywny, patrzył na mnie wzrokiem jakby zaraz mnie miał zabić (nigdy nie zapomnę tego spojrzenia) mówił takim dziwnym tonem rozkazującym i nieprzyjemnym jakby się o coś wściekł, a przecież się nie kłóciliśmy o nic. Oczywiście teksty na tle hmm sama nie wiem co to było ( ale związane z moim pochodzeniem) na porządku dziennym. Dostrzegłam że on w ten sposób chciał pokazać swoją wyższość i że on rządzi, a ja mam słuchać i być wdzięczna (dosłownie!) bo jego styl wypowiedzi niejednokrotnie na to wskazywał. Ja już pominę, że zmuszał mnie do seksu, a pierwszy raz z nim wyglądał tak, że przyszedł do mnie do domu jak byłam na silnych lekach (siostra go wpuściła i jak gdyby nigdy nic zostawiła mnie z nim sam na sam) , po których człowiek ma problem z reagowaniem i widząc że jestem nieświadoma to najzwyczajniej w świecie zrobił „to co mu w duszy zagrało „. Pod sam koniec ja się go bardzo bałam. Nie wiedziałam co robić bo on miał nad mną pełna kontrolę i zawsze miał mnie w garści. Przypominam mamy tych samych znajomych, współpracowników którzy jego także cenią. Niejednokrotnie wiedział że czegoś nie chce, że nie życzę sobie, ale wciąż to robił, a ja się bardzo bałam że zrobi mi krzywdę bo był z dnia na dzień coraz bardziej agresywny. Z czasem jednak udało mi się z nim rozstać (trwało to kilka miesięcy zanim to przyjął do wiadomości i generalnie nakłamałam powód rozstania że strachu). Jakiś czas nie wychodziłam nawet z domu by go nie spotkać. Nie odbierałam telefonów, maili itd. Po kilku miesiącach dowiedziałam się że rozmawiał na mój temat z wszystkimi osobami, współpracownikami wypytując się o mnie. Po kilku miesiącach również go spotkałam i wydawał się jakby normalny. Wydawał się być pogodzony z naszym rozstaniem, nawet się ktoś na jego drodze pojawił.Przepraszał za przeszłość jakby nagle do niego dotarło, że przegial.
Jednak sytuacja do dziś jest nie rozwiązana bo do zeszłego tygodnia dzwonił (rzadko bo po kilka razy na tydzień, czy dwa ale jednak). Aktualnie zmieniłam numer telefonu i podałam tylko kilku zaufanym osobom. Okazało się że wchodził na moje konta na FB-znal hasło. Zatem zmieniłam hasła. Po jakimś czasie (nie mając go już w gronie znajomych bo sam mnie usunął) dodał mnie do jakiejś grupy na FB w dodatku swojej i bez mojej zgody. Zatem zablokowałam go. Kilka dni temu znajoma z pewnej organizacji powiedziała że on się jej pytał o mój numer i dlaczego nie odbieram. Ona powiedziała mu że od niej też nie odbieram i nie powiedziała że mam nowy numer. Niby wszystko wydaje się ok. Bo najgorsze za mną, ale ciągle odnoszę wrażenie że próbuje mnie kontrolować, łapać kontakt, a wie że tego nie chce. Drąży, wypytuje. I niestety pomimo że od ponad roku nie jesteśmy razem, jego zainteresowanie moją osobą jakoś nie słabnie. Oczywiście on twierdzi że to typowo koleżeńska relacja, ale jakoś mam obiekcje co do tego, potym jak mi mówił jak jeszcze byliśmy razem, że on mi nigdy nie da odejść.
Pomimo, że dziś mnie nie nachodzi w domu ( studiuje w innym mieście) to ciągle się boję i mam wrażenie że jestem śledzona jak nie przez niego to przez jakiś jego znajomych. O różnych incydentach mogłabym pisać, ale to nie o to chodzi.
Moi drodzy dlaczego nic z tym nie zrobiłam? Bo go kochałam i mam wrażenie, że to ja go skrzywdzilam-zreszta niejednokrotnie mówił, że zrujnowałam mu życie i takie tam.
Ogólnie pomimo tego co mi zrobił spędziłam z nim wiele niezapomnianych chwil i on do końca był mi wierny, zapewniał jak bardzo kocha, że jestem miłością jego życia i pomimo że miał wiele okazji, to nigdy nawet nie popatrzył na inną, co u wielu moich koleżanek budziło podziw i zazdrość.
Powiedzcie mi czy dobrze zrobiłam że go zostawiłam? Czy naprawdę z nim jest coś nie tak czy przesadzam? I co powinnam robić np!kiedy go spotkam na ulicy a on będzie chciał gdzieś ze mną pójść i zacznie wypytywać dlaczego zmieniłam numer itd. Niby oczywiste co mam mu powiedzieć, ale się boję jego i na jego widok mnie paraliżuje. Nagle cała moja asertywność ucieka.
Przepraszam ze tak ogólnie, ale tak naprawdę mam już obsesję, dlatego nie chce ujawniać zbyt wielu szczegółów. Czy ktoś z Was tu wogole dotarł?Jeśli tak to należy się Wam medal czy huhu wie co tam Mogłam pisać krócej, ale raz nie wiedziałam jak się do tego zabrać, dwa musiałam to z siebie pięknie wyrzucić i przepraszam że akurat Waszym kosztem
Ło matko
Ja już pominę, że zmuszał mnie do seksu, a pierwszy raz z nim wyglądał tak, że przyszedł do mnie do domu jak byłam na silnych lekach (siostra go wpuściła i jak gdyby nigdy nic zostawiła mnie z nim sam na sam) , po których człowiek ma problem z reagowaniem i widząc że jestem nieświadoma to najzwyczajniej w świecie zrobił „to co mu w duszy zagrało „.
o nim trudno się wypowiadać,
ale myślę, że Ty na pewno masz duży problem psychiczny...
4 2017-02-03 22:02:31 Ostatnio edytowany przez Szkot (2017-02-03 22:03:20)
Byłaś w związku z psychopatą który Cię gwałcił
Co ja bym zrobił na Twoim miejscu? Jasno oznajmił że nie życzysz sobie żadnego kontaktu a jak nie zrozumie to sprawa o stalkowanie. Chociaż nie wiem na ile będziesz mieć siły aby to zrobić... może najpierw wybierz sie do psychologa po pomoc...
Po takim związku powinnaś rozejrzeć się za jakąś terapią. Ale nie, nie dlatego, że to z Tobą jest coś nie tak. Może i było, nie przeczę, skoro po takich sytuacjach ciągle z nim byłaś... ale skoro z tego wyszłaś i umiesz na to popatrzyć "z odległości", to jest ok. Sęk w tym, żebyś się nie złamała...
Przepraszam ze tak ogólnie, ale tak naprawdę mam już obsesję, dlatego nie chce ujawniać zbyt wielu szczegółów. Czy ktoś z Was tu wogole dotarł?
Dotarł, "ładnie" piszesz i przyjemnie się czyta
Moi drodzy dlaczego nic z tym nie zrobiłam? Bo go kochałam i mam wrażenie, że to ja go skrzywdzilam -zreszta niejednokrotnie mówił, że zrujnowałam mu życie i takie tam.
Czytając przypomina mi to efekt tego syndromu sztokholmskiego.
Pomimo, że dziś mnie nie nachodzi w domu ( studiuje w innym mieście) to ciągle się boję i mam wrażenie że jestem śledzona jak nie przez niego to przez jakiś jego znajomych. O różnych incydentach mogłabym pisać, ale to nie o to chodzi.
Powiedzcie mi czy dobrze zrobiłam że go zostawiłam? Czy naprawdę z nim jest coś nie tak czy przesadzam? I co powinnam robić np!kiedy go spotkam na ulicy a on będzie chciał gdzieś ze mną pójść i zacznie wypytywać dlaczego zmieniłam numer itd. Niby oczywiste co mam mu powiedzieć, ale się boję jego i na jego widok mnie paraliżuje. Nagle cała moja asertywność ucieka.
Dobrze zrobiłaś, że "uciekłaś" od niego. Facet jest świrem. Boisz się go więc jak spotkasz go na ulicy to powinnaś przejść nie zauważając go. To jest ciezkie do zrobienia ale nawet jakby coś do ciebie mówił to idziesz przed siebie i nie zwracasz na typa uwagi. A ja by cię "ścignął" to podnosisz głos i mówisz, że dzwonisz na policję. Jak facet jeszcze skrawkami mózgu "kuma bazę" to zrozumie i sobie pójdzie a jak nie to znaczy, że jest niebezpieczny dla ciebie.
A najlepiej to powinnaś znaleźć sobie jakiegoś normalnego chłopaka ^^ który spowodował by wzrost twojego poczucia bezpieczeństwa. Do którego mogła byś zadzwonić i powiedzieć, żeby przyjechał po ciebie w jakieś tam miejsce, oczywiście powinien wiedzieć o tym co było.
typowa toksyczna relacja , jak nie dojdziesz i nie zrozumiesz tego bedziesz w to wchodzic ,to nie miłośc a uzależnienie , moj tez mnie śledził nagrywał , sprawdzał smsy historie komputera , potem juz nie widzisz tego a sie boisz i uciekasz , ale uciekasz teraz od samej siebie na poczet jakies chorej relacji eh
Serio? Facet Cię zgwałcił, masz dobre powody, by się go bać, a Ty zastanawiasz się, czy dobrze zrobiłaś, że zerwałaś? Toż to najlepsze, co mogłaś zrobić. Jego zachowanie teraz podpada pod stalking. Spróbuj zgłosić to na policję. Bo to, co piszesz brzmi dość strasznie...
Każde z Was to problem
Moi Kochani!
Pragnę Wam wszystkim gorąco podziękować za poświęcenie uwagi mojemu "problemowi" oraz wypowiedzenie się w tym wątku. Naprawdę jesteście mega, że to przeczytaliście!
A zatem po kolei:
random.further napisał: "Każde z Was to problem" Czy mógłbyś/mogłabyś troszkę rozwinąć swoją wypowiedź?
Będę wdzieczna
CatLady napisała: "Serio? Facet Cię zgwałcił, masz dobre powody, by się go bać, a Ty zastanawiasz się, czy dobrze zrobiłaś, że zerwałaś? Toż to najlepsze, co mogłaś zrobić. Jego zachowanie teraz podpada pod stalking. Spróbuj zgłosić to na policję. Bo to, co piszesz brzmi dość strasznie..."
Bardzo dziękuję za uspokojenie, cóż spotkałam się z tak dwuznacznym opiniami na ten temat, że sama straciłam głowę co było lepsze-ale ogólnie teraz wiem, że bez względu na wszystko zrobiłam dobrze. Cóż z tym zgłoszeniem na policje nie jest tak prosto. Po pierwsze się boję, po drugie sama nie wiem czy chce, a jak to zrobię rozpęta się straszna afera (zna nas sporo osób, a on nie popuści jak to zrobię) i moja walka i męćzarnia może się pzedł€żyć o kilka dobrych lat, a tego bym nie chciała.
Dorota85 napisała: "typowa toksyczna relacja , jak nie dojdziesz i nie zrozumiesz tego bedziesz w to wchodzic ,to nie miłośc a uzależnienie , moj tez mnie śledził nagrywał , sprawdzał smsy historie komputera , potem juz nie widzisz tego a sie boisz i uciekasz , ale uciekasz teraz od samej siebie na poczet jakies chorej relacji eh"
uff czyli nie ja jestem przewrażliwiona. Współczuję mega, bo wiem co wtedy człowiek czuje-na pewno w to nie wejdę, staram się go unikać jak ognia, ale on mnie niestety nie. Powiedz mi jak sobie z nim poradziłaś?
On-WuWuA-83 napisał: "Dotarł, "ładnie" piszesz i przyjemnie się czyta "
Dziękuję bardzo mi milo, a twój wpis za o nie wiedzieć dlaczego bardzo poprawił mi humor i uspokoił
On-WuWuA-83 napisał: "Dobrze zrobiłaś, że "uciekłaś" od niego. Facet jest świrem. Boisz się go więc jak spotkasz go na ulicy to powinnaś przejść nie zauważając go. To jest ciezkie do zrobienia ale nawet jakby coś do ciebie mówił to idziesz przed siebie i nie zwracasz na typa uwagi. A ja by cię "ścignął" to podnosisz głos i mówisz, że dzwonisz na policję. Jak facet jeszcze skrawkami mózgu "kuma bazę" to zrozumie i sobie pójdzie a jak nie to znaczy, że jest niebezpieczny dla ciebie.
A najlepiej to powinnaś znaleźć sobie jakiegoś normalnego chłopaka ^^ który spowodował by wzrost twojego poczucia bezpieczeństwa. Do którego mogła byś zadzwonić i powiedzieć, żeby przyjechał po ciebie w jakieś tam miejsce, oczywiście powinien wiedzieć o tym co było."
Ja generalnie tak robię, unikam wszelkiego kontaktu ale to naprawdę nie działa ;( Policją mu jeszcze nie groziłam, choć boję się reakcji-naprawdę to nieprzewidywalny człowiek.
Co do chłopaka z jednej strony masz rację, z drugiej strony teraz jak każdego widzę to wydaje mi się że będzie taki sam, więc nie jestem gotowa. Ponadto to skomplikowane bardzieji tema na inny watek
Zorija napisała: "o nim trudno się wypowiadać,
ale myślę, że Ty na pewno masz duży problem psychiczny..."
Mogłabyś także rozwinąć wypowiedź? bo to że mam problem to ja wiem będę wdzięczna
Dziękuję wszystkim moi drodzy jeszcze raz!!!
Przeczytałem Twoją historię i jest dość nietypowa. Z mojej perspektywy wygląda to tak:
Zakochał się w Tobie, ale jego uczucie przerodziło się w obsesję na Twoim punkcie. Ludzie silni po rozstaniu próbują analizować swoje błędy i sytuacje przez które związek się rozpadł, później zajmują się sobą, a emocje opadają coraz bardziej. Owszem, strata jest dotkliwa, ale z czasem przyzwyczajają się do tego, akceptując sytuację. Akceptacja straty jest nawet kluczem do tego, by zacząć od nowa stary związek.
Twój chłopak nie zaakceptował pewnych rzeczy i to, że Cię kontroluje sprawia mu satysfakcję. Widzisz, nie może Cię mieć, ale zadowala go lizanie lizaka przez szybkę. To tak jakby wciąż miał Cię po części. Myślę, że pomogłaś mu wystarczająco tym, że już nie utrzymujesz z nim kontaktu.
Ty prawdopodobnie jesteś w miarę normalną dziewczyną, byłaś samotna, więc wybaczałaś mu wiele rzeczy. Mimo to, nazwijmy to po imieniu, zgwałcił Cię i zmuszał Cię do kontaktu fizycznego (np. to przytulanie). Już wtedy powinno Ci się zapalić czerwone światełko, ale może zaślepiły Cię uczucia. Rozumiem.
Chłopak ewidentnie ma ze sobą problem i potrzebuje pomocy. Psychologa i psychiatry zarazem. Policja tutaj nic nie zdziała...
Nie dał Ci przestrzeni, chciał Cię kontrolować, wydzwaniał do Ciebie mimo tego, że sobie tego nie życzyłaś. Wyprowadzał Wasze brudy na światło dzienne (myślisz, że jaki miał cel, kiedy rozmawiał z Twoimi znajomymi?). Emocjonalny wampir, który chciał Cię mieć tylko dla siebie. Póki w pełni nie zrozumie swojego zachowania, nie zasługuje na kontakt z Tobą.
Z ciekawości zapytam, po ile Wy macie lat?
PS: Tak, to prawda. Jak ktoś już wspomniał wcześniej, piszesz zgrabnym językiem i dobrze się to czyta.
Witaj,
On potrafi realizować swoje potrzeby (bądź fantazje) nie licząc się z rzeczywistością, która (w Twojej osobie) mówi : nie - czyli On stanowi problem pozwalając sobie na nieakceptowalne zachowania
Ty - kontynuujesz znajomość po wymuszonym seksie - stanowisz problem (dla siebie) pozwalając się krzywdzić.
Opisałaś toksyczne zachowania i taką relację.
13 2017-02-07 03:29:19 Ostatnio edytowany przez Hadar (2017-02-07 03:36:09)
Lucas25 napisał: " Akceptacja straty jest nawet kluczem do tego, aby rozpocząć stary związek"
Po pierwsze bardzo ci dziękuję za tak wyjątkowo wnikliwa odpowiedź. Naprawdę czytając cię zdziwiłam się, jak to możliwe, że tak dobrze przejrzales jego tok myślenia oraz psychikę.
Ogólnie ze wszystkim się zgodzę, jednak zavytowalam fragment twojej wypowiedzi, którego nie rozumie.
Co miałeś na myśli mówiąc, że akceptacją straty jest kluczem do rozpoczęcia starego związku?
Pytales ile mamy lat , niestety jak pisałam powyżej nie zamierzam ujawniać zbyt wielu szczegółów. Niemniej jednak wiem, że w tym wypadku wiek totalnie nie gra roli.
Czytałam też twój wątek i Ty za to bardzo konkretnie piszesz czego brakuje mnie
Lucas25 napisał: " Akceptacja straty jest nawet kluczem do tego, aby rozpocząć stary związek"
Po pierwsze bardzo ci dziękuję za tak wyjątkowo wnikliwa odpowiedź. Naprawdę czytając cię zdziwiłam się, jak to możliwe, że tak dobrze przejrzales jego tok myślenia oraz psychikę.
Ogólnie ze wszystkim się zgodzę, jednak zavytowalam fragment twojej wypowiedzi, którego nie rozumie.
Co miałeś na myśli mówiąc, że akceptacją straty jest kluczem do rozpoczęcia starego związku?
Pytales ile mamy lat , niestety jak pisałam powyżej nie zamierzam ujawniać zbyt wielu szczegółów. Niemniej jednak wiem, że w tym wypadku wiek totalnie nie gra roli.
Czytałam też twój wątek i Tu za to bardzo konkretnie piszesz czego brakuje mnie
15 2017-02-07 17:20:20 Ostatnio edytowany przez lukas25 (2017-02-07 20:22:39)
Lucas25 napisał: " Akceptacja straty jest nawet kluczem do tego, aby rozpocząć stary związek"
Po pierwsze bardzo ci dziękuję za tak wyjątkowo wnikliwa odpowiedź. Naprawdę czytając cię zdziwiłam się, jak to możliwe, że tak dobrze przejrzales jego tok myślenia oraz psychikę.
Ogólnie ze wszystkim się zgodzę, jednak zavytowalam fragment twojej wypowiedzi, którego nie rozumie.
Co miałeś na myśli mówiąc, że akceptacją straty jest kluczem do rozpoczęcia starego związku?
Pytales ile mamy lat , niestety jak pisałam powyżej nie zamierzam ujawniać zbyt wielu szczegółów. Niemniej jednak wiem, że w tym wypadku wiek totalnie nie gra roli.
Czytałam też twój wątek i Ty za to bardzo konkretnie piszesz czego brakuje mnie
Przesadziłbym, jeśli powiedziałbym, że Twój ex przypomina mnie, ale widzę kilka zależności w tym jak ja zachowywałem się kiedyś. Może dlatego udało mi się go przejrzeć. Oczywiście, nigdy nikogo nie próbowałem gwałcić, próba kontroli nad innymi nigdy nie była tak mocna, że dopuszczałem się do szukania kontaktu ze znajomymi swoich ex. Nie używałem siły, nie wkradałem się na ich portale społecznościowe, ani nie śledziłem w świecie rzeczywistym. Chodzi bardziej o to, że konkretne osoby chciałem mieć na wyłączność i nawet trochę nieświadomie nie dawałem im wolności. Bywałem zazdrosny i myślałem, że sprawy da się załatwić obrzucając winą kogoś innego i manipulując. Swojego czasu, traktowałem tak nawet swojego przyjaciela czy swoją mamę i siostrę. Teraz wstyd mi się do tego przyznać, bo wyrosłem już z tego zachowania. Pewne sytuacje wymusiły na mnie przewartościowanie swojego podejścia.
"Akceptacja straty jest nawet kluczem do tego, aby zacząc od nowa stary związek."
Pozwól, że wyjaśnię. Chodziło mi o to, że Twój były na pewno chce do Ciebie wrócić, co sugeruje jego zachowanie. Problemem jest to, że nie może się pogodzić z tym, że Cię stracił. Co więcej, wydaje mi się, że mentalnie wciąż z Tobą jest. Dlatego też napisałem, że wystarczająco pomogłaś mu tym, że urwałaś z nim kontakt. Może to pierwszy krok do tego, aby czegoś się nauczył.
Jeśli wszystko przemyślałby bez zbędnych emocji, spojrzałby na sprawy jasno. Wtedy uświadomiłby sobie wszystkie błędy, a takie uświadomienie jest kluczem do tego, by mógł spróbować naprawić to co zepsuł... natomiast wątpię, żebyś w głębi duszy chciała dać mu kolejną szansę. Sam musiałby zrobić bardzo solidne przewartościowanie i swojego rodzaju rachunek sumienia.
Myślę jednak, że skoro ex zachowywał się po zakończeniu Waszej relacji w sposób, który opisujesz, sam do tych wniosków nie dojdzie i potrzebuje pomocy dobrego psychologa. Kto wie? może udałoby mu się sprowadzić myślenie Twojego byłego na odpowiednie tory, ale obawiam się, że nie da się tego zrobić w tydzień. To bardziej długotrwały proces.
Random Further napisał: " On potrafi realizować swoje potrzeby (bądź fantazje) nie licząc się z rzeczywistością, która (w Twojej osobie) mówi : nie - czyli On stanowi problem pozwalając sobie na nieakceptowalne zachowania"
Dziękuję za wyjaśnienie.
Dokładnie też tak mi się wydaje, jakby realizował swoje "fantazję" nie do końca zdając sobie sprawę jak wygląda sytuacja u drugiej strony. Wydaję mi się również że z jego strony to nie celowe zachowanie, Ale bardziej wynikające z jego wewnętrznych problemów. Problem w tym że to jest tak, że on twierdzi że rozumie całą sytuację i przepraszał niejednokrotnie, ale jakby jego czyny pokazywały coś zupełnie innego.
Lucas: Ogólnie we wszystkim masz rację. Ja ci tu dużo pisać nie będę bo podobne przemyślenia co pasują do tego wątku, opisalam już w twoim Dziękuję ci że napisałeś ze być może mu pomoglam swoim odejściem, to brzmi bardzo optymistycznie i chciałabym aby właśnie tak było. Aby to była dla niego niexapomniana lekcja życia i kontaktów międzyludzkich, lekcja z szacunku do drugiej osoby oraz z tego by nie odbierać godności. Pytanie czy on te lekcje odrobi? Marzę aby tak było, ale śmie wątpić. Może już przstalam wierzyć w niego, w ludzi, w mezczyzn i w cuda. Niezbadana jest psychika ludzka. Przyznam się że wielokrotnie myślałam aby dac mu szansę. Nadal mam te myśli i być może bym to zrobiła gdyby nie to że u niego słowa nie idą w parze z czynami. On potrafi pięknie mówić, przekonywać, ale nić pozatym. A ja wolę nawet by tych słów było mniej, ale by czyny były odpowiednie. Cóż może i będą może jeszcze z niego ludzie-czyli że nauczy się normalnie traktować kobiety, nie tylko przez pryzmat własnego ego i fantazji. To jak piszesz mega długi proces pracy wewnętrznej, przewartosciowania i takie tam tegesy i inne mecyje
Pozdrawiam cię ciepło Lukaszu i życzę jak najlepiej Grunt to się nie poddawać
Random Further napisał: " On potrafi realizować swoje potrzeby (bądź fantazje) nie licząc się z rzeczywistością, która (w Twojej osobie) mówi : nie - czyli On stanowi problem pozwalając sobie na nieakceptowalne zachowania"
Dziękuję za wyjaśnienie.
Dokładnie też tak mi się wydaje, jakby realizował swoje "fantazję" nie do końca zdając sobie sprawę jak wygląda sytuacja u drugiej strony. Wydaję mi się również że z jego strony to nie celowe zachowanie, Ale bardziej wynikające z jego wewnętrznych problemów. Problem w tym że to jest tak, że on twierdzi że rozumie całą sytuację i przepraszał niejednokrotnie, ale jakby jego czyny pokazywały coś zupełnie innego.Lucas: Ogólnie we wszystkim masz rację. Ja ci tu dużo pisać nie będę bo podobne przemyślenia co pasują do tego wątku, opisalam już w twoim
Dziękuję ci że napisałeś ze być może mu pomoglam swoim odejściem, to brzmi bardzo optymistycznie i chciałabym aby właśnie tak było. Aby to była dla niego niexapomniana lekcja życia i kontaktów międzyludzkich, lekcja z szacunku do drugiej osoby oraz z tego by nie odbierać godności. Pytanie czy on te lekcje odrobi? Marzę aby tak było, ale śmie wątpić. Może już przstalam wierzyć w niego, w ludzi, w mezczyzn i w cuda. Niezbadana jest psychika ludzka. Przyznam się że wielokrotnie myślałam aby dac mu szansę. Nadal mam te myśli i być może bym to zrobiła gdyby nie to że u niego słowa nie idą w parze z czynami. On potrafi pięknie mówić, przekonywać, ale nić pozatym. A ja wolę nawet by tych słów było mniej, ale by czyny były odpowiednie. Cóż może i będą może jeszcze z niego ludzie-czyli że nauczy się normalnie traktować kobiety, nie tylko przez pryzmat własnego ego i fantazji. To jak piszesz mega długi proces pracy wewnętrznej, przewartosciowania i takie tam tegesy i inne mecyje
![]()
Pozdrawiam cię ciepło Lukaszu i życzę jak najlepiejGrunt to się nie poddawać
Nie ma za co, po to tutaj wszyscy jesteśmy, żeby ze sobą rozmawiać i wymieniać się różnymi opiniami. Na te pytania odpowiedzi nie znam, wiem tylko, że Twój były powinien dać sobie trochę czasu na przemyślenia. Mam nadzieję, że kiedyś to wszystko zrozumie. Tobie też prędzej czy później uda się po tym wszystkim ochłonąć.
Pozdrawiam Cię również
Bardzo dobrze, że zakończyłaś ten związek. Był niesamowicie toksyczny. Twój ex ma jakieś problemy ze sobą. Ja określiłbym taki typ wampirem emocjonalnym. Zakochane kobiety mają tendencję to dużego idealizowania swoich facetów. Ktoś kiedyś nawet powiedział, że facet może sobie być jaki chce, bo kobieta i tak kocha swoje wyobrażenie o nim. Więc jeśli piszesz o nim to co piszesz to podejrzewam, że jego rzeczywisty obraz jest jeszcze gorszy. Faktem bezsprzecznym jest to, że Cię zgwałcił. Przynajmniej raz, bo opisałaś najbardziej drastyczny przypadek, ale tylko Ty sama wiesz ile razy naprawdę Cię przymuszał do seksu. Nie chcę Cię straszyć, ale on ma niebezpieczną osobowość. Miejmy nadzieję, że faktycznie dał Ci już spokój. Być może upatrzył sobie już kogoś innego. Nie wpędzaj się w poczucie winy, bo po pierwsze nie jesteś nic winna, a po drugie to jemu właśnie o to chodzi. Wpędzanie w poczucie winy to jest jeden ze sposobów nad uzyskaniem dominacji.
Bądź czujna, ale nie wpadaj w paranoję. Bardzo bym Ci polecał przegadanie tego tematu z jakimś psychologiem. To by Ci mogło bardzo pomóc.
Bardzo dobrze, że zakończyłaś ten związek. Był niesamowicie toksyczny. Twój ex ma jakieś problemy ze sobą. Ja określiłbym taki typ wampirem emocjonalnym. Zakochane kobiety mają tendencję to dużego idealizowania swoich facetów. Ktoś kiedyś nawet powiedział, że facet może sobie być jaki chce, bo kobieta i tak kocha swoje wyobrażenie o nim. Więc jeśli piszesz o nim to co piszesz to podejrzewam, że jego rzeczywisty obraz jest jeszcze gorszy. Faktem bezsprzecznym jest to, że Cię zgwałcił. Przynajmniej raz, bo opisałaś najbardziej drastyczny przypadek, ale tylko Ty sama wiesz ile razy naprawdę Cię przymuszał do seksu. Nie chcę Cię straszyć, ale on ma niebezpieczną osobowość. Miejmy nadzieję, że faktycznie dał Ci już spokój. Być może upatrzył sobie już kogoś innego. Nie wpędzaj się w poczucie winy, bo po pierwsze nie jesteś nic winna, a po drugie to jemu właśnie o to chodzi. Wpędzanie w poczucie winy to jest jeden ze sposobów nad uzyskaniem dominacji.
Bądź czujna, ale nie wpadaj w paranoję. Bardzo bym Ci polecał przegadanie tego tematu z jakimś psychologiem. To by Ci mogło bardzo pomóc.
Bardzo ci dziękuję za rzeczową odpowiedź.
Mam już umowiona wizytę u psychologa-czy mi pomoże to nie wiem, ale warto spróbować. Może choć trochę taka wizyta zniweluje uczucie bólu oraz lęku.
Wiesz ogólnie gdyby to była zakończona sprawa to bym tu nie pisała. Zalozylam jednak tu wątek bo wiedziałam że do teraz mnie kontroluje czytając wiadomosci na mailu i takie tam, gdyż jak stwierdził kontrola mnie sprawia mu satysfakcję.
Okazuje się że moje obawy o tym że tu jest i czyta ten wątek również się sprawdziły i jest to już potwierdzona sprawa.
Teraz zastanawiam się jak to zakończyć bo to co teraz zrobił tylko utwierdza mnie w tym, że postępuje bardzo źle i zastanawiam się do czego się jeszcze zamierza posunąć.
Raczej go nie idealizuje, tak było kiedyś. Teraz to minęło a uczucie to zastąpiła wieczna obawa ze nie jestem bezpueczna i nie wiem co jeszcze może się stać.
Wszyscy mi mówili że mam iść na policję, ale to nie takie proste. Jeżeli z jego strony się nić nie poprawi i dalej będzie mnie kontrolował i doprowadzał do rozpaczy, lęku itd. To pewno nie długo dojrzeje do tej decyzji i wtedy będzie już na wszystko zapóźno-nawet na najmniejszy dialog.
Jeszcze raz dziękuję i czekam na dalszy przebieg wydarzeń. Wszystko zależy od niego
20 2017-02-09 10:06:07 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2017-02-09 10:06:44)
wilczysko72 napisał/a:Bardzo dobrze, że zakończyłaś ten związek. Był niesamowicie toksyczny. Twój ex ma jakieś problemy ze sobą. Ja określiłbym taki typ wampirem emocjonalnym. Zakochane kobiety mają tendencję to dużego idealizowania swoich facetów. Ktoś kiedyś nawet powiedział, że facet może sobie być jaki chce, bo kobieta i tak kocha swoje wyobrażenie o nim. Więc jeśli piszesz o nim to co piszesz to podejrzewam, że jego rzeczywisty obraz jest jeszcze gorszy. Faktem bezsprzecznym jest to, że Cię zgwałcił. Przynajmniej raz, bo opisałaś najbardziej drastyczny przypadek, ale tylko Ty sama wiesz ile razy naprawdę Cię przymuszał do seksu. Nie chcę Cię straszyć, ale on ma niebezpieczną osobowość. Miejmy nadzieję, że faktycznie dał Ci już spokój. Być może upatrzył sobie już kogoś innego. Nie wpędzaj się w poczucie winy, bo po pierwsze nie jesteś nic winna, a po drugie to jemu właśnie o to chodzi. Wpędzanie w poczucie winy to jest jeden ze sposobów nad uzyskaniem dominacji.
Bądź czujna, ale nie wpadaj w paranoję. Bardzo bym Ci polecał przegadanie tego tematu z jakimś psychologiem. To by Ci mogło bardzo pomóc.Bardzo ci dziękuję za rzeczową odpowiedź.
Mam już umowiona wizytę u psychologa-czy mi pomoże to nie wiem, ale warto spróbować. Może choć trochę taka wizyta zniweluje uczucie bólu oraz lęku.
Wiesz ogólnie gdyby to była zakończona sprawa to bym tu nie pisała. Zalozylam jednak tu wątek bo wiedziałam że do teraz mnie kontroluje czytając wiadomosci na mailu i takie tam, gdyż jak stwierdził kontrola mnie sprawia mu satysfakcję.
Okazuje się że moje obawy o tym że tu jest i czyta ten wątek również się sprawdziły i jest to już potwierdzona sprawa.
Teraz zastanawiam się jak to zakończyć bo to co teraz zrobił tylko utwierdza mnie w tym, że postępuje bardzo źle i zastanawiam się do czego się jeszcze zamierza posunąć.
Raczej go nie idealizuje, tak było kiedyś. Teraz to minęło a uczucie to zastąpiła wieczna obawa ze nie jestem bezpueczna i nie wiem co jeszcze może się stać.
Wszyscy mi mówili że mam iść na policję, ale to nie takie proste. Jeżeli z jego strony się nić nie poprawi i dalej będzie mnie kontrolował i doprowadzał do rozpaczy, lęku itd. To pewno nie długo dojrzeje do tej decyzji i wtedy będzie już na wszystko zapóźno-nawet na najmniejszy dialog.
Jeszcze raz dziękuję i czekam na dalszy przebieg wydarzeń. Wszystko zależy od niego
Bardzo dobrze, że masz umówioną wizytę u psychologa. Nie zrażaj się jeśli trafisz na takiego, który Cię rozczaruje. Z psychologami jest jak z każdym innym lekarzem. Trzeba trafić na swojego. Wiem coś o tym.
Bardzo ważne jest też, abyś zbierała wszelkie ślady jego aktywności wobec Ciebie, czyli np. smsy, maile itd. Jeśli skierujesz się na policję ze zgłoszeniem stalkingu to oni będą potrzebowali czegoś udokumentowanego, żeby móc podjąć działanie. Obawiam się, że samo zgłoszenie może niewiele dać, choć oczywiście to też jest potrzebne. Zmieniaj swoje hasła w internecie. Skąd wiesz np. o tym, że on śledzi Twoje konta ?
Wilczysko 72: Właśnie dokładnie robię to co napisałeś, to znaczy staram się, bo wiadomo, że on głupi nie jest i tak łatwo dowodów nie zostawia dla mnie w prezencie Natomiast faktycznie coś tam mi się udało zebrać, parę screenow tego i owego
Faktycznie samo zgłoszenie nic nie da, znaczy przyjmą ale będą poddawać zeznania wątpliwości. Ja ogólnie się interesuje przez to wszystko tematem i naprawdę walka kobiety o sprawiedliwość w tym kraju jest bardzo ciężka. Skąd wiem, że się włamał? Np.po jego wpisach i kilku rzeczach, o których nie mogę napisać bo mu ułatwie sprawę a to nie o to tu chodzi. Jakkolwiek by nie Było mam na to dowód
Ogólnie wątek był po to aby mi pomóc sobie poradzić z wątpliwościami czy to ja zwariowalam czy nie i ogólnie co różni ludzie sądzą, choć miał też celowo posłużyć jako "przyneta" dla niego.
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie!
I jak tam u Ciebie ? Sytuacja się uspokoiła ?
Cześć, dziękuję że pytasz.
Hmm tak szczerze jest ....dziwnie. Nazbierało mi się wypowiedzi.
1.Zablokowalam dostęp z maila, bowiem (cały czas miał do niego dostęp) od momentu naszego rozstania. Jak to się stało, że przez ponad rok czy nawet dłużej cały czas miał dostęp do mojego konta?
Kiedyś raz, się zalogowalam na jego tablecie na swojego maila i prawdopodobnie zapomniałam się wylogować (Szlak by trafił moją głupotę).
Potem się rozstaliśmy, a ja wiadomo nawet nie wiedziałam że jestem ciągle zalogowana u niego (tego się nie wie).
Pomimo faktu, że od tego momentu kilka razy zmienialam hasło (widziałam wejścia na koncie wtedy jak ja nie używałam) nic to nie dało i on nadal miał dostęp, ponieważ tablet jest na Androidzie, a z tego systemu jak się nie wyloguje to dostęp ktoś zawsze może mieć, nawet po zmianie hasła-dlatego trzeba być bardzo czujnym i zawsze się wylogować!!!
W ten o to sposób on miał dostęp do mojego konta. Oczywiście niedawno się dowiedziałam dlaczego miał ten dostęp.
W ten o to sposób trafił tu na forum (widział mojego maila z powiadomieniem i aktywacja konta z netkobiety).
Zatem sobie tu wszedł poczytał trochę na swój temat, założył nawet swój wątek i swój profil tu (ale nie będę na razie pisać kto to).
W ten sposób zaznaczył ponownie "Jestem i tu i wszystko widzę co robisz". (To się musiał ucieszyč widząc jak pięknie piszę na jego temat
)
Oczywiście on twierdzi że to niby nie on-klasyk w jego wykonaniu.
2.Wracając zaś do maila-zebralam z maila adres IP, z którego było logowanie-zmienial lokalizację niejednokrotnie, ale adresiku IP zmienić już nie potrafił, więc zanim mu zablokowalam dostęp wydrukowalam to i owo aby w razie czego mieć punkt zaczepienia.
Następnie wylogowalam się z wszystkich bieżących urządzeń seryjnie i zablokowalam dostęp do mojego maila. Aby ten dostęp odblokować trzeba przejść długą drogę konfiguracji i podwójnych zabezpieczeń, które ustawiłam, oczywiście po kilka razy wpisując zmienione również hasło. Zatem maila już na pewno nie czyta.
Ogólnie w mieście nie chodzę już wszędzie tam gdzie moglibyśmy się spotkać. Numeru telefonu też nie ma. Facebooka też nie, zatem aby się ze mną skontaktować i cokolwiek dowiedzieć na mój temat musiałby być totalnie zdesperowany i albo okupowac mój blok lub napisać maila np.przez to forum,co już się zapewne stało, ale piszę jako nie on, choć ja jestem w stanie udowodnić, że to on.
Generalnie wolałam najpierw się na jakiś czas totalnie odciąć, aby sprawdzić jego. Póki co nic się nie wydarzyło, poza tym że coś tam sobie napiszę (pod wymyślonym nickiem, bo to nie on), ale nic szkodliwego czy coś bo on już wie z wpisów tu na forum, że jak coś zbieram dowody. Zatem na te chwile spokój i czekam co będzie dalej.
Acha w mailu, który dostałam na priv było m.in.zawarte coś w stylu "że jego mail nie zawiera żadnych konkretnych danych i coś w kontekście że mu nic nie udowodnię"
Wiem, że to irracjonalne ale wciąż zdarza mi się tęsknić za tym człowiekiem, bo to silne uczucie było, ale cóż jest jak jest, co się stało się nie odstanie
3.Ogólnie dzięki Waszym wpisom i wsparciu kilku bliskich osób, dostałam takiego kopa do działania i poczułam się pewniej.
Już wiem, że to wszystko co mnie spotkało to miało naprawdę miejsce, niezależnie od mnie i nie jest to żadna nadinterpretacja z mojej strony. Już wiem dlaczego takze miewałam myśli, że to ze mną jest coś nie ok, a nie z nim na co zresztą wskazuje tytuł wątku.
Ja totalnie nie mogę pojąć jego toku myślenia, jestem chyba za mało inteligentna. Nie rozumie dlaczego ten człowiek po tych wszystkich sytuacjach opisanych tu przez mnie, po tym jak go zostawilam, nie wypowiadalam się o nim dobrze i takie tam potrafi mówić drugiej osobie same superlatywy na mój temat. Ostatnio znowu spotkałam wspólna znajomą, która twierdziła że widziała się z nim na przełomie stycznia/lutego i pięknie się na mój temat wypowiadał i twierdził, że mamy ze sobą stale kontakt!
Cóż moim zdaniem kontakt jest wtedy, gdy druga strona odpowiada, a ja tego nie robiłam. Chyba, że czytanie moich maili uznał za kontakt.... Wydaje mi się że jego "pozytywna" postawa powodowała we mnie odczucie, że to ja jestem nie w porządku, a on taki wspaniały... Bo jak to ująć? Przecież normalnie każdy jak go laska rzuci to jest na nią wściekły!
Dostałam kolejna lekcję od życia i pewne rzeczy będę mieć na uwadze w przyszłości, bo pewno też święta nie byłam, będę uważna, bardziej hmm stanowcza, mniej przestraszona i bardziej wyrozumiała dla osób z zaburzeniami, bo oni nie chcą źle co widać po zachowaniu mojego ex. Wydaje mi się, że on mnie bardzo kochał, ale uczucie miłości pobudza w nim szereg negatywnych zachowań, zapędów, których nie kontroluje i nie zdaje sobie z ich powagi nawet sprawy.
Jak zablokowalam tego maila itd.poczułam ulgę i przestaje się pomału bać
Oby pozostało tak jak jest teraz Nie tracę wiary na happy and, a rany z czasem się będą goić, już tak jest. Dużo mi zajęło czasu pogodzenie się z tym wszystkim i uporanie, ale teraz pomalutku do przodu
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
No jestem naprawdę pod wrażeniem Widzę, że dobrze się znasz na komputerowych sprawach. To pomaga. Bardzo dobrze, że jesteś czujna, że w razie czego zbierasz dowody.
Trudno powiedzieć czy to jest taki klasyczny "stalker". Wygląda na to, że nie. Choć ma ku temu pewne preferencje. A "stalkerzy" to nie są ludzie, którzy postrzegają rzeczywistość taką jaka jest. Żyją w jakimś częściowo wyimaginowanym "świecie". Ciężko wejść w ich tok myślenia. Trzeba by się o to pytać jakiegoś psychologa.
Wszystko jest na dobrej drodze Ale nie trać czujności.
Wow! Ja bym powiedział, że masz 'psychofana' i do tego socjopatę, bo potrafił nieźle zakręcić w relacjach z ludźmi... W miłości się 'krzywdzi' ale chyba nie tak, jak on to robił, co? Więc to nie była miłość z jego strony.
Piszę tu tylko z jedną radą. Nie ogranicz się do postów tutaj. Wypracuj 'bezpiecznik' - kogoś kto będzie wiedział i pomoże w razie czego.
Abyś mogła do kogoś np. zadzwonić. Abyś mogła tego kogoś nawet do sądu wziąć, żeby potwierdził, że się nawet bałaś... A jakby sam ktoś to zobaczył, usłyszał... Głupie niby, ale sąd to też ludzie, a ten gościu (ex-) chyba dalej 'działa'.
Trudno Ci będzie zaufać innej osobie, znaleźć odpowiednią, jednak wydaje mi się, że nie robiłaś niczego złego. Więc... Aha, nie znajdź sobie tylko drugiego takiego.. . Chociaż o takich ludzi, jak on, mam nadzieję, trudno... Psycholog chyba koniecznie, aby dobry, oczywiście.
Wow! Ja bym powiedział, że masz 'psychofana' i do tego socjopatę, bo potrafił nieźle zakręcić w relacjach z ludźmi... W miłości się 'krzywdzi' ale chyba nie tak, jak on to robił, co? Więc to nie była miłość z jego strony.
Piszę tu tylko z jedną radą. Nie ogranicz się do postów tutaj. Wypracuj 'bezpiecznik' - kogoś kto będzie wiedział i pomoże w razie czego.
Abyś mogła do kogoś np. zadzwonić. Abyś mogła tego kogoś nawet do sądu wziąć, żeby potwierdził, że się nawet bałaś... A jakby sam ktoś to zobaczył, usłyszał... Głupie niby, ale sąd to też ludzie, a ten gościu (ex-) chyba dalej 'działa'.
Trudno Ci będzie zaufać innej osobie, znaleźć odpowiednią, jednak wydaje mi się, że nie robiłaś niczego złego. Więc... Aha, nie znajdź sobie tylko drugiego takiego... Chociaż o takich ludzi, jak on, mam nadzieję, trudno... Psycholog chyba koniecznie, aby dobry, oczywiście.
Dziękuję ci za wpis
"Psychofan" fajnie brzmi, "socjopata" już nie tak fajnie, ale dobra przechodzę do konkretu.
Wydaje mi się że to była miłość tylko trochę inaczej okazywana. Moim zdaniem to ta "miłość" wywołuje w nim takie zachowania, nie radzenie sobie z emocjami etc. Tak poza tym to on jest normalnym człowiekiem, jak już mówiłam lubianym i cenionym z tego co mi wiadomo w społeczeństwie, za to że się wyróżnia. Wyróżnia się zaś swoją aktywnością społeczna, intelektem, bardzo rzadkim ale odpowiedzialnym podejściem do życia. To są cechy, które rzadko występują u człowieka, zwłaszcza młodego bo my oboje jesteśmy młodymi osobami i to pewno dlatego on tak zadziwia otoczenie. Paradoks goni paradoks. Ja się nim zainteresowałam właśnie za tę jego wyjątkowość, która tyle osób podziwia. Gdybyśmy nie byli w związku to ja pewno do dziś myslałabym o nim niemal jako ideale.
Co do sądów......... Tu jest pewien problem. Może wszyscy by mnie teraz skrytykowali ale moje zasady nie pozwalają mi ot tak pójść i zniszczyć mu przyszłości.
Bardzo łatwo jest nam podać do sądu partnera, który zdradza, robi coś świadomie lub z premedytacją. Jak jednak iść do sądu, na osobę, która jest "tylko" zakochana i "tylko" albo aż pragnie być kochaną, która boi się samotności, a że jest słaba psychicznie to sobie nie radzi z tymi uczuciami i dlatego robi to co robi?
Ponadto człowiek jest bardzo wrażliwy i dobry. Tak, wiem teraz wszyscy pomyślą że go usprawiedliwiam. Być może, ale gdyby nie to, że on ma problemy ze swoją psychika to by nigdy czegoś takiego nie robił. On niekiedy nie ma świadomości że robi źle. On inaczej postrzega pewne zachowania niż my i co mam iść na policję czy do sądu na wrażliwego człowieka i zniszczyć mu życie, przyszłość?
Wydaje mi się, że już go skrzywdzilam tym, że odeszlam i on teraz to bardzo przeżywa, nie pogodził się z tym....
Teraz nasuwa się jeszcze inne pytanie, czy człowiek z zaburzeniami albo nawet chory psychicznie nie ma prawa do miłości?
Każdy człowiek zasługuje na miłość i szacunek nawet taki, który nie wiedząc o tym krzywdzi druga osobę.
To są naprawdę wielkie dylematy moralne, przed którymi stać jest bardzo ciężko, gdyż stajemy się odpowiedzialni za życie tych osób.
Dlatego ja nie potrafię isc i zrobić mu problemów, ponadto ja także go kochałam i może nadal tak jest.....
Pewno gdyby dopuścił się czegoś "strasznego" to bym do sądu była zmuszona iść. Pytanie co jest straszne? Dla niektórych to że czytał moje maile było straszne, a dla mnie to była zwyczajna Chęć dowiedzenia się co u mnie słychać, po tym jak zerwałam z nim całkowicie kontakt. Skoro czytanie tych maili było dla niego jedyną radością, to cieszę się że dzięki mnie był szczęśliwszy.
Co do świadków, cóż z tym to też jest tak, że teraz niby każdy jest z tobą i za tobą. W praktyce jak trzeba iść do sądu, to każdy patrzy na swoje cztery litery i nie chce mieć problemów, zatem nie idzie do sądu.
Cóż znalezienie sobie kogoś innego mi nie grozi, ponieważ ja należę do tych osób, które trudno nawiązują relacje damsko-męskie.
Wiele osób mi mówiło, że nie dopuszczam do siebie nikogo, może po tym co mnie spotkało, może że taka już jestem nieufna, a może że mam zasady trwać przy jednym partnerze. Tak ciągle myślę o ex, a on zaś wydaje mi się że o tym wie. On chyba wyczuwa "moją słabość" i dlatego ciągle nie daje mi o sobie zapomnieć. Kiedy już mniej o nim myślę to on znów coś zrobi, tak abym znowu myślała tylko o nim. W przeciągu np.ostatniego roku miałam tysiące okazji do rozpoczęcia nowej relacji. Nie narzekam na brak powodzenia, nawet przyjaciel, którym się znam cztery lata zaproponował mi coś więcej a ja co? Zostawiłam go, nie dałam szansy. Nie jestem gotowa na nowy związek i nawet nie chce być. Mam tego wszystkiego dosyć.
Czuję się już tym wszystkim zmęczona......
No jestem naprawdę pod wrażeniem
Widzę, że dobrze się znasz na komputerowych sprawach. To pomaga. Bardzo dobrze, że jesteś czujna, że w razie czego zbierasz dowody.
Trudno powiedzieć czy to jest taki klasyczny "stalker". Wygląda na to, że nie. Choć ma ku temu pewne preferencje. A "stalkerzy" to nie są ludzie, którzy postrzegają rzeczywistość taką jaka jest. Żyją w jakimś częściowo wyimaginowanym "świecie". Ciężko wejść w ich tok myślenia. Trzeba by się o to pytać jakiegoś psychologa.
Wszystko jest na dobrej drodzeAle nie trać czujności.
AJ tam aż tak dobrze, to się nie znam. Ostatnio jakoś więcej się interesuje tematem przez to wszystko, ale warto bo to mega przydatne! Coś tam zbieram, ale jak powyżej napisałam nie potrafiła bym ich wykorzystać.
Cóż, wiem że on dalej " działa " i nie wiem co mu tam siedzi w głowie. Niby jest dobrze, ale wiecznie nie mogę przed nim uciekać i się ukrywać. Kiedyś to się musi skończyć, chciałabym kiedyś sobie z nim na spokojnie to wszystko wyjaśnić i zakończyć bez komplikacji, ale czy tak się da?
Aha! Niestety ale socjopata to człowiek, który nie ma problemów społecznych. Często jest super fajny. Problem z nim, że potrafi wyczuć człowieka i go wykorzystać.
Jeszcze raz. Znajdź sobie bezpiecznik. Już z sądami dajmy sobie spokój.., Miej kogoś, kto będzie mógł nawet przyjechać i się Tobą zaopiekować. Jak się coś skumuluje... Kurczę, nie chcę straszyć... ale tak coś widzę, że mi wychodzi.
Nawet umów się z kimś, kto blisko mieszka, że jakiś gościu się koło Twojego domu kręci i w razie czego zadzwonisz... Szybciej się też z telefonem 'przełamiesz' jak będzie coś nie tak.
Radzisz sobie, te opisy techniczne... Nie chcę Ciebie z nikim skłócać. Jednak trzymaj do niego dystans. W trudnej sytuacji jesteś, jak zawsze, gdy uczucia górą. Ale 'syndrom sztokholmski' to sobie poczytaj i uwierz, że to działa.
29 2017-02-26 16:42:23 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2017-02-26 16:44:41)
Cóż, wiem że on dalej " działa " i nie wiem co mu tam siedzi w głowie. Niby jest dobrze, ale wiecznie nie mogę przed nim uciekać i się ukrywać. Kiedyś to się musi skończyć, chciałabym kiedyś sobie z nim na spokojnie to wszystko wyjaśnić i zakończyć bez komplikacji, ale czy tak się da?
Nie wiesz co mu siedzi, ale go tłumaczysz...
Jak chcesz z nim spokojnie porozmawiać, skoro sama potwierdzasz że on ma dość poważne zaburzenia psychiczne? Chyba każdy kto przeczytał ten wątek nie ma zresztą co do tego większych wątpliwości.
Samo za przeproszeniem zerżnięcie (inaczej trudno to nazwać) nieświadomej co się dzieje "ukochanej" osoby (i to jako "pierwszy raz") nadaje się do przymusowej hospitalizacji. Choć "ulica" pewnie nie byłaby tak wyrozumiała i rozwiązałaby to w znacznie radykalniejszy sposób...
Przecież on powinien się leczyć. Czasem same tylko regularnie przyjmowane leki mogą w znacznym stanie poprawić stan takiej osoby.
Skoro czujesz się jeszcze jakoś z nim związana, tak przejmujesz się jego losem i uważasz go za wartościową osobę, powinnaś w odpowiednim miejscu zasięgnąć opinii specjalistów i - jeżeli uznają że to poważny przypadek postąpić zgodnie z ich sugestiami. Nawet jeżeli będzie się to wiązało z przymusowym leczeniem psychiatrycznym. Dla JEGO własnego dobra (+pośrednio wlasnego, oraz być może w przyszłości Waszego wspólnego- o ile związek z nim dla kogokolwiek będzie możliwy i bezpieczny).
Poza tym jaką masz pewność, że jego zachowanie jest/będzie stricte związane z Tobą? Nie rozumiesz, że ten człowiek może w przyszłości zrobić krzywdę innej osobie? Nawet zabić? Ty wiedząc o jego stanie i nie reagując w żaden sposób bierzesz na siebie współodpowiedzialność za to co MOŻE się stać.
A może to jednak ten przypadek, w którym babka uważa że jest taka zajebista, że facet może dla niej dosłownie zwariować? Przy okazji- byłaś kiedys w normalnym związku?
Hadar napisał/a:
Cóż, wiem że on dalej " działa " i nie wiem co mu tam siedzi w głowie. Niby jest dobrze, ale wiecznie nie mogę przed nim uciekać i się ukrywać. Kiedyś to się musi skończyć, chciałabym kiedyś sobie z nim na spokojnie to wszystko wyjaśnić i zakończyć bez komplikacji, ale czy tak się da?Nie wiesz co mu siedzi, ale go tłumaczysz...
Jak chcesz z nim spokojnie porozmawiać, skoro sama potwierdzasz że on ma dość poważne zaburzenia psychiczne? Chyba każdy kto przeczytał ten wątek nie ma zresztą co do tego większych wątpliwości.
Samo za przeproszeniem zerżnięcie (inaczej trudno to nazwać) nieświadomej co się dzieje "ukochanej" osoby (i to jako "pierwszy raz") nadaje się do przymusowej hospitalizacji. Choć "ulica" pewnie nie byłaby tak wyrozumiała i rozwiązałaby to w znacznie radykalniejszy sposób...Przecież on powinien się leczyć. Czasem same tylko regularnie przyjmowane leki mogą w znacznym stanie poprawić stan takiej osoby.
Skoro czujesz się jeszcze jakoś z nim związana, tak przejmujesz się jego losem i uważasz go za wartościową osobę, powinnaś w odpowiednim miejscu zasięgnąć opinii specjalistów i - jeżeli uznają że to poważny przypadek postąpić zgodnie z ich sugestiami. Nawet jeżeli będzie się to wiązało z przymusowym leczeniem psychiatrycznym. Dla JEGO własnego dobra (+pośrednio wlasnego, oraz być może w przyszłości Waszego wspólnego- o ile związek z nim dla kogokolwiek będzie możliwy i bezpieczny).Poza tym jaką masz pewność, że jego zachowanie jest/będzie stricte związane z Tobą? Nie rozumiesz, że ten człowiek może w przyszłości zrobić krzywdę innej osobie? Nawet zabić? Ty wiedząc o jego stanie i nie reagując w żaden sposób bierzesz na siebie współodpowiedzialność za to co MOŻE się stać.
A może to jednak ten przypadek, w którym babka uważa że jest taka zajebista, że facet może dla niej dosłownie zwariować? Przy okazji- byłaś kiedys w normalnym związku?
Nie wiem jak chce porozmawiać, choć może ten wątek który tu założyłam dał mu coś do myślenia. A może nie i byłoby jeszcze gorzej.
Mnie raczej chodzi o to by ta idiotyczna sytuacja się zakończyła. Z drugiej zaś strony nie wiem jak to będzie, skoro on twierdzi, że ja mu nigdy nie powiedziałam wprost że odchodzę, a przecież mówiłam i tlumaczylam.
Hmm dość dosadnie to ujales wszystko, choć pewno masz rację.
Spotykam wielu facetów, którzy twierdzą że jak chłopak weźmie dziewczynę, a ona się hmm nie opiera to znaczy że chciała więc.....
U mnie było tak że się nie opierałam chyba, bo średnio pamiętam-wiecej ogółu w tym niż szczegółu. Natomiast on ogólnie wiedział, że chce czekać, że mam pewną zasadę i że to za szybko. Znaliśmy się raptem nie całe miesiące?. I on twierdził że rozumie, że poczeka i takie tam. Ale jednak to zrobił i teraz nie wiem czy zrobił to bo nie mógł nie wiem się powstrzymać, czy celowo czy wogole dlaczego?
Generalnie on strasznie wszystko szybko chciał a mnie to zaczęło przerażać bo kurde nie znam w sumie gościa, jakoś super długo i dobrze a on chciał mnie mieć na wyłączność, mówił o bardzo poważnych rzeczach i nie dawał spokoju.
Właśnie się zastanawiam czy jakaś dziewczyna miała z nim podobny problem?
Bo ja nie byłam jego "pierwsza " natomiast on dla mnie był pierwszym facetem. Wcześniej owszem flirtowałam z facetami, ale nie byłam z nimi. Jestem osobą, która od razu nie idzie z facetem. Zatem on był pierwszym chłopakiem na poważnie i wogole.
Dlatego faktycznie może nie wiem jak powinien wyglądać "normalny" związek i dlatego wydaje mi się że przesadzam, że może faceci tak mają.
Sory nie wiem o co ci chodzi z tą zajebistościa, ale u mnie to raczej w drugą stronę idzie. To znaczy na początku po naszym "rozstaniu" którego on nie przyjął jak dotąd do wiadomości, miewałam myśli że to może ja go mogłam sprowokować do tego wszystkiego nie będąc ok w jakiś dla niego sposób i jego zdaniem?
Aha! Niestety ale socjopata to człowiek, który nie ma problemów społecznych. Często jest super fajny. Problem z nim, że potrafi wyczuć człowieka i go wykorzystać.
Jeszcze raz. Znajdź sobie bezpiecznik. Już z sądami dajmy sobie spokój.., Miej kogoś, kto będzie mógł nawet przyjechać i się Tobą zaopiekować. Jak się coś skumuluje... Kurczę, nie chcę straszyć... ale tak coś widzę, że mi wychodzi.
Nawet umów się z kimś, kto blisko mieszka, że jakiś gościu się koło Twojego domu kręci i w razie czego zadzwonisz... Szybciej się też z telefonem 'przełamiesz' jak będzie coś nie tak.
Radzisz sobie, te opisy techniczne...Nie chcę Ciebie z nikim skłócać. Jednak trzymaj do niego dystans. W trudnej sytuacji jesteś, jak zawsze, gdy uczucia górą. Ale 'syndrom sztokholmski' to sobie poczytaj i uwierz, że to działa.
Whmm może wlasnie to o niego chodzi. Najchętniej bym chyba o tym wszystkim zapomniała, tylko jak?
Kiedy już zapominam ten się pojawia i naprawdę nie wiem po co? Dlaczego? Czego jeszcze może chcieć?
Puki co raczej pod domem go dawno nie było więc nie jest źle. A może mu juxz uczucia dawno przeszły, tylko teraz chcę się trochę zabawić, bo ewiem że będę o nim myśleć i przeżywać? Ja ciągle mam w głowie to zdanie "Nigdy nie dam ci odejść". Myślałam kiedyś że to tak mówił tylko, ale teraz nie wiem co myśleć.
Ogólnie nie nie prxzrstraszyles, fajnie że napisałeś i fajnie by było mieć zawsze kogoś w razie czego w " zanadrzu ". Często jak Idę na miasto czy gdzieś to właśnie z kimś. Sama już rzadko wychodzę
Wiele osób mi już mówiło o tym syndromie i wiem że idealnie dotyczy mnie i jego
Cóż staram się nie myśleć wcale o niczym i na jakiś czas przestanę tu pisać, bo nie chce by teraz czytał co tu pisze.
Szlak mnie trafia bo chcę może jeszcze coś napisać i nie mogę, bo wiem że to czyta. Ze też człowiek nawet tj nie ma spokoju
Dziękuję ci bardzo i pozdrawiam