Czesc. Nie wiem od czego zaczac jak to opisac... Jestem z mojm chlopakiem przeszlo 2 lata. Jak zaczelam sie z nim spotykac to oznajmilam mu na samym poczatku ze wyjezdzam za granice i on bez namyslu powiedzial ze jedzie ze mna. I tak po 3 tygodniach od mojego wyjazdu dolaczyl do mnie. I tak wlasnie od tego dnia moje zycie zmienilo sie w koszmar. Pił, ubliżał potrzebwowal mnie tylko do seksu bynajmniej tak sie czulam. Caly czas spedzalam sama. Nie odzywalam sie akceptowalam to wszystko bo bylam zakochana ale przyszedl moment ze zaczelam sie sprzeciwiac i wtedy zrobilo sie coraz gorzej. Po tysiacach kłótni ograniczylam jego alkohol ale jak sie okazało pił po katach a mnie dalej wyzywal zdazylo sie ze dochodzilo do szapraniny miedzy nami. Pewnego dnia gdy mial pdebrac mnie z pracy okazalo sie ze jest gdzies nachlany. Zadzwonilam po siostre by mnie zabrala ale jak on wrocil i ja zobaczyl dostal strasznej agresji chcial ja bic jej faceta i nie przeszkadzalo mu to ze sa z nami male dzieci. Zadzwonilam po jego kolege by go zabral a ja pojechalam do siostry. On nie zwiol kluczy ani telefonu i w nocy od kolegi wyszedl i wybil mi w domu okno bo nie mial kluczy. Chcialam odejsc ale plakal ze sie zmieni i kolejny raz dalam mu sznase dwa tygodnie pozniej poklocilam sie znin chcialam by mnie przytulil bo juz mialam dosyc to wziol mnie tak popchnol ze upadlam i udezyl glowa o sciane. Glowa bolala mnie tydzien. Od tamtej pory on malo pil ae teraz znowu zaczol znowu mnie wyzywa i pije po kryjomu ja juz sama nie wiem co robic. Chciala bym odejsc ale nie potrafie ;( nie mam sily ? odwagi? Zal mi sie go robi nie wjem czemu i jestem z nim. Robie wszystko sprzatam,gotuje wszystko w domu robie sama. Nie mam juz sily . Dzis znowu sie poklocilismy on wczoraj sie. Nachlal robil awanture i wstyd zasikal poraz chyba 10 materac w nocy. Przepraszam ze sie tak rozpisalam
1 2017-01-29 12:49:57 Ostatnio edytowany przez lostgirl21 (2017-01-29 12:51:30)
Odejść.
Odejść !!!!
Uciekać!!!!!!
Jak nie chcesz reszty życia budzić się koło zaszczańca... sp..ierniczaj od niego i się nie oglądaj za tym pijaczyną.
Miał swoje szanse...olał je jak materac...po raz 10-ty.
Zmień materac i swoje życie
Rany, nad czym tu się zastanawiać???
Poważnie zastanawiasz się nad tym co masz robić ?!
Czy widzisz jakąkolwiek inną alternatywę, oprócz błyskawicznego rozstania ??
Jestesmy daleko od domu boje sie ze on nie poradzi sobie sam nie ma tu nikogo a ja czuje sie odpowiedzialna. Gdybym byla w Polsce majac w okol siebie rodzine bylo by mi latwiej:( Nawet nie wiem jak mam sie z nim rozliczyc
On jakoś nie martwi się o to, jak Ty sobie poradzisz ...
To nie jest Twój syn, czy małoletni członek rodziny nad którym sprawujesz opiekę i za którego jesteś odpowiedzialna.
To jest dorosły, samodzielny człowiek - ot, tak samo jak i Ty.
Nie musisz go niańczyć, utrzymywać, opiekować się nim.
To co opisujesz to taka patologia, że można to określić mianem koszmaru na jawie.
Facet chleje, jest agresja w Waszym związku, dochodzi do rękoczynów, szczanie do łóżka, nie rozumiem - dobrowolnie się godzisz na to, że tak będzie wyglądało całe Twoje dalsze życie z nim ?!
Masochistką jesteś i jara Cię cierpienie, czy co ?
Jeśli Cię na to stać - to się z nim nie rozliczaj.
Wspaniałomyślnie zadbaj o swoje zdrowie, nie tylko psychiczne - i o swoje zycie.
Bo następnym razem popchnie Cię tak, że pęknie Ci czaszka.
I wtedy już się z nim ani nie rozliczysz, ani nie rozstaniesz ... a wszystko w jego zachowaniu zmierza dokładnie do tego.
Jak zaczelam sie z nim spotykac to oznajmilam mu na samym poczatku ze wyjezdzam za granice i on bez namyslu powiedzial ze jedzie ze mna.
Całkowicie "świeża" znajomość i tak poważna deklaracja + decyzja z jego strony względnie bez namysłu... nie dało Ci to do myślenia...?
I tak wlasnie od tego dnia moje zycie zmienilo sie w koszmar.
Jestem z mojm chlopakiem przeszlo 2 lata.
Dojrzała kobieta, która posiada rozum i instynkt samozachowawczy zwiałaby moim zdaniem góra po miesiącu max dwóch...
Pił, ubliżał potrzebwowal mnie tylko do seksu bynajmniej tak sie czulam.
Skoro od niego nie odeszłaś po dziś dzień to znaczy, że to zaakceptowałaś... i niejako pozwalasz mu na takie zachowanie. Każda szanująca się kobieta dawno by go pogoniła albo odeszłaby... moim zdaniem.
Caly czas spedzalam sama. Nie odzywalam sie akceptowalam to wszystko bo bylam zakochana ale przyszedl moment ze zaczelam sie sprzeciwiac i wtedy zrobilo sie coraz gorzej.
Ciekawe, że byłaś zakochana w człowieku który pił, ubliżał Ci i potrzebował Cie tylko do seksu... rzekłym traktował przedmiotowo i reagował wybitnie agresywnie...
Po tysiacach kłótni ograniczylam jego alkohol ale jak sie okazało pił po katach a mnie dalej wyzywal zdazylo sie ze dochodzilo do szapraniny miedzy nami.
Nic nie ograniczyłaś, to jest zabawa rodem z piaskownicy. On Cie dalej wyzywał i na dodatek zaczęła do tego dochodzić agresja nie tylko słowna a Ty w żaden sposób nie zareagowałaś...
Pewnego dnia gdy mial pdebrac mnie z pracy okazalo sie ze jest gdzies nachlany. Zadzwonilam po siostre by mnie zabrala ale jak on wrocil i ja zobaczyl dostal strasznej agresji chcial ja bic jej faceta i nie przeszkadzalo mu to ze sa z nami male dzieci.
A Ty mimo tego z nim jesteś...
On nie zwiol kluczy ani telefonu i w nocy od kolegi wyszedl i wybil mi w domu okno bo nie mial kluczy.
A Ty mimo tego z nim jesteś...
Chcialam odejsc ale plakal ze sie zmieni i kolejny raz dalam mu sznase
Nie wiem czy się śmiać czy płakać...
dwa tygodnie pozniej poklocilam sie znin chcialam by mnie przytulil bo juz mialam dosyc to wziol mnie tak popchnol ze upadlam i udezyl glowa o sciane. Glowa bolala mnie tydzien.
Taki scenariusz jest kwestią czasu w przypadku takiego człowieka...
Od tamtej pory on malo pil ae teraz znowu zaczol znowu mnie wyzywa i pije po kryjomu ja juz sama nie wiem co robic.
Odejść do cholery zanim Cię zabije... i znalezc sobie normalnego, miłego faceta.
Chciala bym odejsc ale nie potrafie ;( nie mam sily ? odwagi?
Na moje oko jesteś niestety niedojrzała w podobnym stopniu jak on...
Nie wiem czy się boisz samotności albo tego, że nikogo fajnego nie spotkasz... a może po prostu lubisz być traktowana w taki sposób jak on Cie traktuje. Gdyby tak nie było, wykopałabyś go już dawno...
Zal mi sie go robi nie wjem czemu i jestem z nim.
Żal Ci człowieka, który pije, wyzywa Cie, stosuje agresję słowną i fizyczną. Rozumiem, że jak Cie kiedyś wyślę do szpitala będąc pijanym lub trzezwym też Ci go będzie żal?
Na jakim świecie Ty żyjesz dziewczyno?
Robie wszystko sprzatam,gotuje wszystko w domu robie sama. Nie mam juz sily . Dzis znowu sie poklocilismy on wczoraj sie. Nachlal robil awanture i wstyd zasikal poraz chyba 10 materac w nocy.
Skoro Ci taka sytuacja pasuje to rób tak dalej a któregoś dnia Cie zabije albo okaleczy. Odejdz od niego zanim Ci do reszty zatruje i zniszczy życie... no chyba że lubisz być traktowana jak przedmiot bez uczuć.
Szczerze to potrzebujesz pomocy.
Widzę, że masz problem odnośnie, tego iż nie jesteś w stanie podjąć konkretnej decyzji jak "Odchodzę od Ciebie!".
Musisz albo się wybrać do psychologa, albo po prostu od razu zadzwonić na policje. Powiedzieć, że masz problem iż mąż Cię bije, ubliża, maltretuje Cię psychicznie. Nie jesteś w stanie sobie poradzić, i boisz się od niego odejść, bo jeszcze mógłby Cię pobić. Albo zgłosić się do specjalnej organizacji, która mówi STOP PRZEMOCY.
Jeśli jesteś w tak toksycznej sytuacji, to wolisz kiedyś obudzić się w szpitalu, pokiereszowana? On nawet może Cię zabić, i nawet tego nie zauważy po alkoholu. Z alkoholikiem nie pogadasz i nie dasz rady WBIĆ MU DO ROZUMU, by rzucił alkohol. Wierz mi przechodziłam, coś podobnego, jednakże bez przemocy, jednak żyjąc z alkoholikiem, wiem iż bez chęci alkoholika do zmienienia się, do rzucenia tego świństwa, choćbyś nawet groziła, że mu coś zrobisz, że zerwiesz z nim, lub nawet targniesz się na swoje życie nic nie da. Zaśmieje Ci się w twarz. Alkoholik musi sam chcieć zmiany, inaczej nigdy nie przestanie pić.
Musisz to przerwać! Natychmiast!
Masz siostrę z tego co piszesz za granicą, tam gdzie jesteś teraz. Zadzwoń do niej, poproś o pomoc. Że chcesz z nim skończyć, i potrzebujesz jej wsparcia. Albo kogoś innego z rodziny.
I przede wszystkim idź ubiegnij się o zakaz zbliżania się do Ciebie. Wtedy, wystarczy telefon policji i choćby przychodził pod dom, czy był po drugiej stronie ulicy, telefon i już gościu może wylądować nawet w więzieniu, gdyby tylko zaczął Ci grozić.
Myśl o sobie, jak nie dasz rady sama, wiesz o tym, to poszukaj pomocy, jak tu to zrobiłaś Wierz mi, jest wiele ludzi, którzy wyciągną do Ciebie dłoń i będą czekać aż tylko po nią sięgniesz, by sobie dać pomóc. Tutaj już ludzie, Ci pomagają swoją radą.
Powodzenia!!
Sama sie juz chyba pogubilam;( Boje sie ze sama sobie nie poradze;( straciłam wiare chyba we wszystko. Nie rozumiem tego co mu nie pasuje. Mamy dom,dobra prace pieniadze niczego nam nie brakuje nie rozumiem tego ;(
Sama sie juz chyba pogubilam;( Boje sie ze sama sobie nie poradze;( straciłam wiare chyba we wszystko. Nie rozumiem tego co mu nie pasuje. Mamy dom,dobra prace pieniadze niczego nam nie brakuje nie rozumiem tego ;(
Patrząc na to co piszesz i jak piszesz to Ty zwyczajnie nie chcesz od niego odejść...
Szukasz wymówek że się pogubiłaś, że się boisz, że sama sobie nie poradzisz i straciłaś wiarę we wszystko... a to raczej z przedstawionego opisu on się zachowuje jakby był niespełna rozumu. Na moje oko chcesz go zmienić ale to się raczej nie uda. Z przedstawionego przez Ciebie stadium jego zachowania potrafi wyjść może kilka % mężczyzn typowo dla swojej kobiety.
Skoro tak to badz z nim dalej, tylko nie lamentuj kiedy Cie pobije, coś ci połamię i będziesz o tym samym myśleć leżąc w szpitalu... zakładając, że przeżyjesz.
Sama sie juz chyba pogubilam;( Boje sie ze sama sobie nie poradze;( straciłam wiare chyba we wszystko. Nie rozumiem tego co mu nie pasuje. Mamy dom,dobra prace pieniadze niczego nam nie brakuje nie rozumiem tego ;(
Dasz sobie radę, patrz na siebie, ceń swoje życie, i nie myśl, że go kochasz. W momencie kiedy Cię uderzył, chyba tego nie myślałaś prawda? Raczej bałaś się. Zaczęłaś bać się tego człowieka. Musisz jak mówię, znaleźć jakąś organizacje co zajmuje się ludźmi, którzy są ofiarami przemocy. Oni Ci pomogą, wskażą drogę, poradzą Ci co zrobić, nawet pomogą Ci to skończyć
Miłość się skończyła, on po prostu nauczył się, żyć z Tobą, i jest mu dobrze jak jest. A ty masz tak samo, tylko pozwoliłaś by tak się sprawy potoczyły. Musisz poszukać pomocy. Bo widzę, że sama nie będziesz w stanie mu się przeciwstawić.
Sama sie juz chyba pogubilam;( Boje sie ze sama sobie nie poradze;( straciłam wiare chyba we wszystko. Nie rozumiem tego co mu nie pasuje. Mamy dom,dobra prace pieniadze niczego nam nie brakuje nie rozumiem tego ;(
A teraz niby co robisz ?
Nie dość, że dobrze sobie radzisz - to jeszcze ciągniesz na swoich plecach agresora i alkoholika.
Nawet z takim obciążeniem radzisz sobie wspaniale.
Aż serce rośnie, kiedy myślę, jak mogłabyś radzić sobie sama ...
Wystarczy tylko chcieć.
Pierwszym krokiem który dzis zrobiłam to założyłam swoje konto w banku. Zaczne od podzialu wszystkiego i zycia na własny koszt. Moze to nie wiele ale dla mnie to duzo bo przedtem sie bałam to zrobić...
Odejdz! Poki nie zrobił Ci krzywdy!! On sie nie zmieni , nie bedziesz miec z nim szczesliwego zycia.
Coś mi się zdaje że twój ojciec był taki sam i teraz czujesz że musisz pomóc temu chłopakowi skoro nie mogłaś ojcu. Pomóc nawet kosztem zniszczenia sobie życia.
Moj ocjiec nigdy taki nie byl! Rodzice moi nie maja nic z tym wspolnego. Jestem nauczona ze zawsze trzeba pomagac nie potrafie zostawic kogos z problemem wiedzac ze nie zrobilam wszystkiego by pomoc. On mojemu tacie nigdy nie dorowna. Moj tata zawsze dbał o cała rodzine, niczego nam nigdy nie brakowalo a w domu bylo i jest duzo ciepła i miłosci. Uważam ze mam poprostu za dobre intencje ale tak jestem wychowana! U niego w domu jest problem z alkoholem od zawsze...
Jak nie chcesz reszty życia budzić się koło zaszczańca... sp..ierniczaj od niego i się nie oglądaj za tym pijaczyną.
Miał swoje szanse...olał je jak materac...po raz 10-ty.
Zmień materac i swoje życie
Zgadza się! Uciekaj póki jeszcze możesz!
lostgirl21 napisał/a:Jak zaczelam sie z nim spotykac to oznajmilam mu na samym poczatku ze wyjezdzam za granice i on bez namyslu powiedzial ze jedzie ze mna.
Całkowicie "świeża" znajomość i tak poważna deklaracja + decyzja z jego strony względnie bez namysłu... nie dało Ci to do myślenia...?
lostgirl21 napisał/a:I tak wlasnie od tego dnia moje zycie zmienilo sie w koszmar.
Jestem z mojm chlopakiem przeszlo 2 lata.Dojrzała kobieta, która posiada rozum i instynkt samozachowawczy zwiałaby moim zdaniem góra po miesiącu max dwóch...
lostgirl21 napisał/a:Pił, ubliżał potrzebwowal mnie tylko do seksu bynajmniej tak sie czulam.
Skoro od niego nie odeszłaś po dziś dzień to znaczy, że to zaakceptowałaś... i niejako pozwalasz mu na takie zachowanie. Każda szanująca się kobieta dawno by go pogoniła albo odeszłaby... moim zdaniem.
lostgirl21 napisał/a:Caly czas spedzalam sama. Nie odzywalam sie akceptowalam to wszystko bo bylam zakochana ale przyszedl moment ze zaczelam sie sprzeciwiac i wtedy zrobilo sie coraz gorzej.
Ciekawe, że byłaś zakochana w człowieku który pił, ubliżał Ci i potrzebował Cie tylko do seksu... rzekłym traktował przedmiotowo i reagował wybitnie agresywnie...
lostgirl21 napisał/a:Po tysiacach kłótni ograniczylam jego alkohol ale jak sie okazało pił po katach a mnie dalej wyzywal zdazylo sie ze dochodzilo do szapraniny miedzy nami.
Nic nie ograniczyłaś, to jest zabawa rodem z piaskownicy. On Cie dalej wyzywał i na dodatek zaczęła do tego dochodzić agresja nie tylko słowna a Ty w żaden sposób nie zareagowałaś...
lostgirl21 napisał/a:Pewnego dnia gdy mial pdebrac mnie z pracy okazalo sie ze jest gdzies nachlany. Zadzwonilam po siostre by mnie zabrala ale jak on wrocil i ja zobaczyl dostal strasznej agresji chcial ja bic jej faceta i nie przeszkadzalo mu to ze sa z nami male dzieci.
A Ty mimo tego z nim jesteś...
lostgirl21 napisał/a:On nie zwiol kluczy ani telefonu i w nocy od kolegi wyszedl i wybil mi w domu okno bo nie mial kluczy.
A Ty mimo tego z nim jesteś...
lostgirl21 napisał/a:Chcialam odejsc ale plakal ze sie zmieni i kolejny raz dalam mu sznase
Nie wiem czy się śmiać czy płakać...
lostgirl21 napisał/a:dwa tygodnie pozniej poklocilam sie znin chcialam by mnie przytulil bo juz mialam dosyc to wziol mnie tak popchnol ze upadlam i udezyl glowa o sciane. Glowa bolala mnie tydzien.
Taki scenariusz jest kwestią czasu w przypadku takiego człowieka...
lostgirl21 napisał/a:Od tamtej pory on malo pil ae teraz znowu zaczol znowu mnie wyzywa i pije po kryjomu ja juz sama nie wiem co robic.
Odejść do cholery zanim Cię zabije... i znalezc sobie normalnego, miłego faceta.
lostgirl21 napisał/a:Chciala bym odejsc ale nie potrafie ;( nie mam sily ? odwagi?
Na moje oko jesteś niestety niedojrzała w podobnym stopniu jak on...
Nie wiem czy się boisz samotności albo tego, że nikogo fajnego nie spotkasz... a może po prostu lubisz być traktowana w taki sposób jak on Cie traktuje. Gdyby tak nie było, wykopałabyś go już dawno...
lostgirl21 napisał/a:Zal mi sie go robi nie wjem czemu i jestem z nim.
Żal Ci człowieka, który pije, wyzywa Cie, stosuje agresję słowną i fizyczną. Rozumiem, że jak Cie kiedyś wyślę do szpitala będąc pijanym lub trzezwym też Ci go będzie żal?
Na jakim świecie Ty żyjesz dziewczyno?
lostgirl21 napisał/a:Robie wszystko sprzatam,gotuje wszystko w domu robie sama. Nie mam juz sily . Dzis znowu sie poklocilismy on wczoraj sie. Nachlal robil awanture i wstyd zasikal poraz chyba 10 materac w nocy.
Skoro Ci taka sytuacja pasuje to rób tak dalej a któregoś dnia Cie zabije albo okaleczy. Odejdz od niego zanim Ci do reszty zatruje i zniszczy życie... no chyba że lubisz być traktowana jak przedmiot bez uczuć.
Ja bym dodała tylko - nie rozmnazaj się. ..
Ty możesz lubić być ponizana i bita, możesz sobie z nim być kolejnych 15 lat aż cię skatuje na amen - masz prawo to lubić.
Ale nie zachodz z nim w ciążę bo dziecko też tak będzie traktował