No w zasadzie, poprosił mnie czy możemy porozmawiać. Ja najpierw zasugerowałam, żeby zjadł coś. A on nie, żebym mówiła teraz. No to mu powiedziałam, że odchodzę od niego, bez podawania szczegółów, tyle tylko, że wiem o jego planowanych randkach. Wypierał się, jakich randkach, o czym ja mówię. Potem chyba dotarło i załamanie. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Tylko siedział, głównie milczał, patrzył na mnie, snuł się za mną, próbował przytulić, ogólnie był roztrzęsiony bardzo. Nie było w tym udawania, bo pewnie część z was zaraz tak napisze.
Potem rozmawialiśmy, w zasadzie to się z tego nie wytłumaczył, prosił tylko o szanse, i że nigdy by mnie nie zdradził, że sobie beze mnie nie poradzi, nie chce życia beze mnie itp. To była długa rozmowa, ja nie mam pamięci do rozmów, więc nawet nie będę się wysilać, żeby coś tu więcej napisać, bo mogę przekręcić.
Kazałam mu spać na kanapie w salonie. O 4 nad ranem przylazł, usiadł na łóżku, ja udawałam, że śpię, on gapił się na mnie i jakby płakał. Potem się położył obok. Potem zaczął przytulać, więc już przestałam udawać tylko spytałam po co tu przylazł. On, że nie śpi całą noc, że kanapa niewygodna, że nie może spać. Potem wstał do pracy i poszedł. Jak wstałam, to znalazłam kartkę na stole, jakieś tam tam przeprosiny... Teraz ciągle jakieś smsy mi pisze.
Sledze caly watek hmmmm no a moze to wszytsko to faktycznie tylko jakies nieporozumienie, sama niewiem ja bym sie go zapytala co to mialao znaczyc z ta aga za umawiania sie