Jestem facetem i chciałbym żeby kobiety pomogły mi zrozumieć o co chodzi. Byliśmy ze sobą 6 lat. Wydaje mi się, że wszystko zaczęło się od poznania przez moją ex kolegi z pracy (pokazując mi go na NK śmiała się z jego wyglądu i powiedziała "że patykiem by go nie tknęła"). Kolega zapraszał na piwko, a ja się denerwowałem i dochodziło do sprzeczek. Kolega zaczął pisać dwuznaczne esy, ona nie wyznaczała granicy, a ja się wkurzałem. Oddaliliśmy się od siebie, kłóciliśmy, aż ona powiedziała, że odchodzi tłumacząc, że się chyba wypaliła, nie wie co czuje itd. To był taki etap, że też już miałem tego dość i będzie dobrze jak odpoczniemy od siebie. Pierwszy miesiąc widywaliśmy się raz w tygodniu, ona na spotkaniach płakała, że jest jej źle, że sama nie wie o co jej chodzi i że ma dziwny okres w życiu ale wracać jeszcze nie chciała. Ja z nią próbowałem rozmawiać, tłumaczyć co było źle i miałem milion pomysłów żeby to naprawić ale ona tego jakoś nie przyjmowała. Na jednym ze spotkań powiedziała, że chce wrócić ale później nic w tym kierunku się nie wydarzyło. Po tym spotkaniu był osobny urlop, a po nim dowiedziałem się, że już kręci z tym "kolegą". Trwa to jakieś 2 miesiące, ja jeszcze próbowałem wrócić, tłumacząc pewne rzeczy ale nic do niej nie dociera. Obecnie powiedziała, że nie wiedziała czy to jest to i że bała się, że kiedyś się obudzi i będzie tego żałować ale jednocześnie boi się, że będzie żałować tego, że się rozstaliśmy. Z tego wszystkiego najlepsze jest to, że nie potrafi uzasadnić swoich obaw. Mówiła przed rozstaniem, że mnie uwielbia, uwielbia spędzać ze mną czas, moje poczucie humoru bardzo jej odpowiada, wie, że zawsze mogła na mnie liczyć, nigdy się na mnie nie zawiodła, nie rozczarowała, że czuła się bezpiecznie, mogła o wszystkim ze mną porozmawiać i robić wszystkie rzeczy, twierdzi, że mieliśmy ze sobą świetny kontakt. I właśnie, o co tutaj chodzi? Jestem rozbity, załamałem ręce bo to był już ułożony związek, mieszkaliśmy razem 3 lata, a tu taki klops. Nic nie potrafi zarzucić, a widzi jakieś ale... Czy ktoś coś może powiedzieć na ten temat ?
Hmmm. Myślę, że na początku popełniłeś błąd bo robiłeś jej awantury mniejsze bądź większe o tego kolegę. Moim zdaniem to było powodem jej wypalenia się. Nikt na dłuższą metę nie wytrzyma ciągłego czepiania się i podejrzewania o zdradę. Można powiedzieć, że sam wepchnąłeś ją w ramiona tego drugiego.
Nie pocieszę Cię ale moim zdaniem ona nie chce już z Tobą być. Być może powodem była Twoja chorobliwa zazdrość ale może też inne sprawy zaczęły jej przeszkadzać. Każdy po rozstaniu ma mętlik w głowie czy dobrze zrobił, rozmyśla czy nie będzie żałował i te jej wahania, że mówi "chcę wrócić", a potem i tak nie wraca są spowodowane emocjami. Gdy Cię widzi wracają wspomnienia, że było tak fajnie ale gdy już sobie pójdziesz, uświadamia sobie, że beż Ciebie wcale nie jest tak źle, a może nawet lepiej.
Jeśli naprawdę ją kochasz radzę Ci abyś powalczył o tę miłość. Ten jej kolega być może jest tylko pocieszeniem. Przy nim mniej o Tobie myśli. Ale to nie znaczy, że jest to miłość jej życia. Porozmawiaj z nią szczerze. Ale pamiętaj, że najpierw musisz chcieć się zmienić. Musisz przestać być takim zazdrośnikiem bo to niszczy związek - wiem coś o tym.
powodzenia
3 2010-12-20 10:52:39 Ostatnio edytowany przez romano25 (2010-12-20 10:58:14)
Ale ja wcale nie jestem chorobliwym zazdrośnikiem widziałem tylko do czego ten koleś zmierza i myśle, że miałem prawo się wkurzyć. Uwierz, że wcale nie rzucałem mięsem tylko chciałem to wyjaśnić. Co do powrotu to już raczej nic z tego bo na ostatnio powiedziała mi, że możemy się spotykać jako kumple... I skoro nie ma tak naprawdę nie wiadomo jakich problemów w związku to dlaczego nie chciała dać szansy tego odbudować. Naprawdę wiele razy z nią o tym rozmawiałem.
hmmm ale jakiś powód musiał być, że ona odeszła. że miała dość. Jesteś pewny, że nie chcesz walczyć o ten związek?
Na początku była mowa o rutynie, starym dobrym małżeństwie i ochłodzeniu. I owszem zgadzam się z tym i mam pomysły żeby coś spróbować z tym zrobić i próbowalem ją przekonać ale ona przyjeła to na zasadzie "niby tak ale nie dokońca, to nie takie proste". Później myślałem, że idziemy w dobrym kierunku tzn. na spotkaniach łzy w oczach, że tęskni itd. Wziąłem się za to i nie pytałem o kolegę tylko spotykaliśmy się luźno (koncert, impreza ze znajomymi, piwko). Ale niedawno zapytałem i powiedziała, że się spotykają i zobaczą co z tego wyjdzie więc podcięła mi tą wiadomością skrzydła. Teraz się dowiedziałem, że nie wiedziała "czy to to" i bała się, że jak czegoś nie zmieni to będzie kiedyś tego żałować i zaryzykowała. Nigdy nie mieliśmy problemów w związku, były tylko zwykłe sprzeczki jak w każdym. To mnie najbardziej wkurza, że nie ma konkretnego powodu i że nie chce spróbować chociaż odbudować tego co było. Nic przecież takiego się nie wydarzyło. Ja jestem osobą, która nie ucieka od problemów i jeśli są, to stara się je rozwiązać. Mam teraz wrażenie, że w głupi sposób marnujemy szanse na zbudowanie naprawdę fajnego związku. A walczyć chciałbym tylko po słowach, że możemy spotykać się jako kumple i że ona kręci z tamtym to jakoś siebie w tym wszystkim nie widzę... Kompletnie nie wiem co mysleć o tym dziwnym jak dla mnie rozstaniu
Ile czasu minelo od waszego rozstania ? Cos mi sie zdaje ze ten kolega to jej krok na przod i ze stara sie stanac na nogach.
Moze rzeczywiscie wypalila sie - moze jest za mloda by zaakceptowac "zwyczajny" ustabilizowany zwiazek na dluzsza mete.
minęło 5 miesięcy. Ja też nie chcę zwyczajnego związku określanego "starym dobrym małżeństwem". To był taki okres przed sesją gdzie ja miałem trochę mało czasu dla nas ale to przecież okres przejściowy. Jesteśmy oboje pozytywnie zakręconymi ludzmi z lekką dozą szaleństwa A wydaje mi się, że "kolega" jest bardziej ustabilizowany bo już po rozwodzie i 7 lat starszy...
Kobiety zrozumieć to naprawde ciężko,z tego co piszesz to ona sama nie wie czego chce,jeśli ci na tym zależy to poczekaj daj jej szanse i prawo wyboru ,tylko może jak się wszystko ułoży to ciężko tobie będzie z tym żyć,co innego partner przed związkiem a w trakcie ,co do esów to miałeś racje że byłeś zły tym bardziej jak ona sobie z tym nic nie robiła,druga sprawa to że kolega wiedząc o was że jesteście z sobą 6lat nie powinien się w to angażować normalny typ bez zasad, aby jemu się to przytrafiło to może coś zrozumie,nie przejmuj się są tacy co potrafią kobiecie zawrócić w głowie i nie sądze że będzie jej lepiej z nim,wydaje mi się ze to on ci ją odbił, ma teraz mieszane uczucia,albo walcz oto albo znajdż kogoś na jakiś czas
5 miesiecy to sporo czasu. Przez 5 miesiecy bylam w stanie wywrocic swoje zycie do gory nogami
Moze jej czegos brakowalo w waszym zwiazku i poszukala u kogos innego. Kogos kto jej sluchal - rozumial? Nie wiem - moze juz nie miala sily walczyc i skonczyla bo nie widziala rezultatow. Nie wydaje mi sie ze odchodzi sie od kogos po 3 latach mieszkania z dnia na dzien, bez prob, bez wysiłku. Zwlaszcza ze po jej reakcjach mozna stwierdzic ze nie byleś jej obojętny. Moze przegapiles jakis istotny etap w waszym zyciu. (nieswiadomie lub swiadomie)
Ciezko jest stwierdzic cos na 100%
A to ze jest 7lat starszy i po rozwodzie o niczym nie swiadczy!
no właśnie. Ona nie wie czego chce, a ty siedź człowieku i główkuj co się dzieje Ale czy można wiązać się z kimś kto ci się nie podoba fizycznie? I podobno jego małżeństwo rozpadło się m.in. przez to, że ona chiał stabilizacji i rodziny, a jego żona chciała się jeszcze rozwijać zawodowo. A moja ex nie myśli nawet o małżeństwie... Wiem, porąbana sytuacja, dlatego postanowiłem tu napisać bo sam już nic nie wymyśle, a może ktoś będzie umiał to jakoś ogarnąć.
5 miesiecy to sporo czasu. Przez 5 miesiecy bylam w stanie wywrocic swoje zycie do gory nogami
Moze jej czegos brakowalo w waszym zwiazku i poszukala u kogos innego. Kogos kto jej sluchal - rozumial? Nie wiem - moze juz nie miala sily walczyc i skonczyla bo nie widziala rezultatow. Nie wydaje mi sie ze odchodzi sie od kogos po 3 latach mieszkania z dnia na dzien, bez prob, bez wysiłku. Zwlaszcza ze po jej reakcjach mozna stwierdzic ze nie byleś jej obojętny. Moze przegapiles jakis istotny etap w waszym zyciu. (nieswiadomie lub swiadomie)
Ciezko jest stwierdzic cos na 100%A to ze jest 7lat starszy i po rozwodzie o niczym nie swiadczy!
No właśnie ja do tej pory nie wierzę, że bez żadnej próby rozwiązania sytuacji odeszła. A takiej naprawdę nie było. Wiem, że nie jestem jej obojętny bo widzę to do tej pory. Możliwe, że coś przegapiłem ale chyba o takich rzeczach się najpierw rozmawia.
Nie czepiam się wieku i rozwodu- wiem, że o niczym to nie świadczy. Powiedziałem tylko, że według mnie jest bardziej ustabilizowany.
Ale czy można wiązać się z kimś kto ci się nie podoba fizycznie? .
Na poczatku nie, ale pozniej w miare stawania sie przyjacielem ta osoba zyskuje równiez na atrakcyjnosci.
13 2010-12-20 18:29:46 Ostatnio edytowany przez romano25 (2010-12-20 18:33:34)
nie wiem czy to miało wpływ ale padły też słowa, że jesteśmy ze sobą od młodych lat i byliśmy jedynymi poważnymi partnerami i że ona nie wie jak wygląda życie beze mnie. Ale z drugiej strony powiedziała, że tu nie chodzi o wyszalenie się i próbowania z kimś innym. Nic już z tego nie rozumiem
To chyba może być powodem
Facet the first nie puszczaj swojej kobiety samej z jakimś facetem znajdź jakiś pretekst żeby iść bo "chcesz się dobrze bawić" a jak się nie da to go zaproś na wypad ze znajomymi pokaż mi się "oznacz teren" a ty dałeś się wyfrajerować on ją uwiódł to pewne miał wysokie atrraction i pod oficialnym hasełkiem "kolega" bo pewnie przyjaciel nie mówiła na niego krył się kochanek . Miałeś prawo być zazdrosny ale nie tylko gadać ale działać bądź facetem pokaż teren. "Ja z nią próbowałem rozmawiać, tłumaczyć co było źle" na tym etapie ona nie chciała nić tłumaczyć jak z nią wtedy rozmawiałeś nie chciała rady,rozwiązania tylko chciała się wyżalić .
Facet the first nie puszczaj swojej kobiety samej z jakimś facetem znajdź jakiś pretekst żeby iść bo "chcesz się dobrze bawić" a jak się nie da to go zaproś na wypad ze znajomymi pokaż mi się "oznacz teren" a ty dałeś się wyfrajerować on ją uwiódł to pewne miał wysokie atrraction i pod oficialnym hasełkiem "kolega" bo pewnie przyjaciel nie mówiła na niego krył się kochanek . Miałeś prawo być zazdrosny ale nie tylko gadać ale działać bądź facetem pokaż teren. "Ja z nią próbowałem rozmawiać, tłumaczyć co było źle" na tym etapie ona nie chciała nić tłumaczyć jak z nią wtedy rozmawiałeś nie chciała rady,rozwiązania tylko chciała się wyżalić .
Wiesz jest coś takiego jak zaufanie, a po 6 latach tym bardziej. Ja też mam koleżanki, z którymi sam chodzę na spotkania i chyba nie ma w tym nic złego. Prawda jest taka, że gdyby on był jedynym powodem (ex upiera się, że nie był powodem) rozstania to prędzej czy później do tego by doszło, przecież nie trzymałbym jej na "smyczy" i wszędzie za nią chodził- nie na tym to polega. Pod koniec obudził się we mnie "zwierz" i próbowałem się do niego dodzwonić ale wyrwała mi tel., a później skutecznie strzegła. Może błąd, że odpuściłem. Ale jak gdzieś spotkam przypadkiem to nie wiem czy się opanuję
17 2010-12-20 19:31:31 Ostatnio edytowany przez VeryBadBoy (2010-12-20 19:32:15)
Gdyby to zaufanie tak skutkowało to nie było by tego tematu. Może mnie źle zrozumiałeś , powinieneś poznać tego gościa jak wyczułeś zagrożenie (może na tym etapie zostalibyście nawet kumplami) wiedział byś czy problem tkwi w tym. A co do "koleżanek" rozumiem ,że z każdą chodzisz na piwo i piszesz 2-znaczne esy będąc w 6 letnim związku z kobietą.
18 2010-12-20 19:39:41 Ostatnio edytowany przez romano25 (2010-12-20 19:40:58)
W sumie masz rację. Była taka sytuacja, że ona jechała na chwilę na kawę, odebrać od niego bilety. Chciałem jechać z nią ale wtedy już byłem na niego cięty i ona nie chciała żebym z nią jechał, a chyba wtedy powinienem się zapoznać. Przynajmniej będę wiedział na przyszłość.
Nie musiałeś mu odpuszczać trza było to załatwić po męsku
teraz tak bym zrobił.
21 2010-12-20 20:22:07 Ostatnio edytowany przez Dary (2010-12-20 20:23:03)
Ja to po pierwszym esemesie, a jej zmienić prace, a nie czekać co będzie, po prostu popuściłeś, zło dla związku czai się wszędzie i lepiej dmuchać na zimne, wiadomo że nikogo na siłe nie zatrzymasz
Smieszne dla mnie te rady, szczegolnie 'zmienic jej prace''.. To wtedy w nastepnej znajdzie kogos, jesli jej wlasny zwiazek nie pasuje. Moim zdaniem troche za bardzo ja wybielacie, od poczatku wiekszosc zaklada, ze to romano25 musial jakos zawinic (ze czegos jej brakowalo, itd). Ale faktem jest, ze nigdy nie zakomunikowala mu tego i nie starala sie, zeby cos odbudowac. O zwiazek maja sie starac 2 osoby.
Mówiłem ,ten facet miał wysokie attraction bo napewno pierwszy leprzy frajer nie wyrwał by z 6 letniego związku z mężczyzną. A i Dary , co masz na myśli pisząc po męsku ? ;>
DARY ostro grasz
ale chyba racje masz...to fakt ...zło czai się wszędzie ,dla związku jednakże jeżeli w związku jest jak być powinno i kobieta czuje się szczęśliwa i doceniona i...kochana czy szuka innego faceta??? Chyba tylko jakieś wyjątki / co to dla nich zwiazek to nic nie znaczy/
ROMANO - Nawet gdybyś jej pilnował bardziej, zapoznał sie z tym facetem..nie wiem co tam jeszcze...to czy nie uważasz że być może kiedyś sytuacja by sie powtórzyła tylko być może z innym facetem?
Przecież nie chodzi oto by chodzić krok za krokiem za osobą której..powinniśmy ufać..
ROMANO-musisz dać jej wolnosć..zajmij się swoim życiem, żeby coś zbudować to muszą chcieć 2 osoby.
Powodzenia
Doris ale z tego co romano napisał to ON poznał JĄ a nie na odwrót , weźcie też pod uwagę ,że przeciętny laik, facet nie wie jakich emocji brakuje kobiecie i często jest tak ,że kobieta sama nie wie. Ten facet mógł jej je zapewnić dlatego "nie widziała co się z nią dzieje" więc nie posądzajcie go ,(mówię tu o romku) ,że była z nim nieszczęśliwa. Dary , wyjechanie z tekstem "zmień pracę bo mi się ten gość nie podoba" tylko pokaże Twoją słabość a to nie jest cecha mężczyzny alfa. A załóżmy ,że Romek poznał tego gościa. I co mu to daje ? Po pierwsze zyska nowe kumpla od którego może się czegoś ciekawego dowiedzieć po 2 ustali jasno zasady "to moja kobieta ręce precz!" itp itd
26 2010-12-20 21:06:12 Ostatnio edytowany przez Dary (2010-12-20 21:16:01)
Czasami trudno kogoś przekonać a jak się przekona to już za póżno
DORIS2727 dobrze ci napisała i tak zrób
Paulina20 zgadzam się z tobą że w następnej znajdzie innego ,ale na końcu napisałem że nikogo na siłe nie zatrzyma,co innego gdyby nie chciała jego zalotów to zmiana pracy jest lekarstwem
romano25 teraz to mu nic nie rób bo pogorszysz sytuacje w jej oczach,rozumiem co chodzi ci po głowie ale odpuść.
VeryBadBoy nie wiesz co to znaczy po męsku?
Ja wiem ale sprawdzam czy TY nie mylisz samców z mężczyznami ;-)
28 2010-12-20 21:48:50 Ostatnio edytowany przez Dary (2010-12-20 21:52:17)
Ja wiem ale sprawdzam czy TY nie mylisz samców z mężczyznami ;-)
Co masz na myśli ?
Dziwne wydawało mi się to oczywiste...dla ułatwienie sprawy by Ci ułatwić zadanie odniosłem wrażenie ,że zachęcasz naszego romka do użycia przemocy fizycznej w kierunku do drugiej osoby "załatwić coś po męsku", lecz jako istota ludzka mam prawo do błędu więc ?
Ja go do niczego nie zmuszam ,sam napisał w poście cytuje [ Może błąd, że odpuściłem. Ale jak gdzieś spotkam przypadkiem to nie wiem czy się opanuję ] mało kto by się opanował,a jak byś się czuł na jego miejscu
widzę, że wszyscy uważają, że to jednak o tego gościa chodzi. Chyba jestem po prostu w nią ślepo zapatrzony i myślałem, że to osoba, której można zaufać
32 2010-12-21 08:11:16 Ostatnio edytowany przez Dary (2010-12-21 08:13:08)
No nie tak do końca każdy rozum ma,to że w miejscu pracy doszło między nimi do czegoś to zapewne jej żal do czegoś,pracując blisko dużo się rozmawia poznał słaby punkt i wykorzystał to zamiast coś doradzić jej w waszych kłopotach
Powiem Ci, że to nawet na pewno chodzi o tego gościa, biorąc pod uwagę, że to z nim skończyła, a nie z Tobą.
Moja koleżanka też jest w takiej sytuacji, że ze swoim chłopakiem być nie chce, on jest w niej nadal zakochany, ale ona twierdzi, że jest z nim, bo boi się, że już nie spotka nikogo lepszego (są ze sobą właśnie 6 lat). Jednak kiedy on zadecydował, że chce się rozstać, ona błagała go, żeby nie odchodził (mimo, że to naprawdę dumna istota). I tak oto nadal tkwią w tym dziwnym związku...
Możliwe, że Twoja dziewczyna była z Tobą z tego powodu- bała się, że nic lepszego już nie spotka. A gdy trafił się ktoś interesujący, ona nie chciała palić za sobą mostów, stąd te teksty 'o odpoczynku'. Bo a nuż by nie wyszło z tym drugim, to mogłaby wrócić do tego, co już zna. Ale jak widać, chyba jest jej z nim dobrze...
Powiem Ci, że to nawet na pewno chodzi o tego gościa, biorąc pod uwagę, że to z nim skończyła, a nie z Tobą.
Moja koleżanka też jest w takiej sytuacji, że ze swoim chłopakiem być nie chce, on jest w niej nadal zakochany, ale ona twierdzi, że jest z nim, bo boi się, że już nie spotka nikogo lepszego (są ze sobą właśnie 6 lat). Jednak kiedy on zadecydował, że chce się rozstać, ona błagała go, żeby nie odchodził (mimo, że to naprawdę dumna istota). I tak oto nadal tkwią w tym dziwnym związku...
Możliwe, że Twoja dziewczyna była z Tobą z tego powodu- bała się, że nic lepszego już nie spotka. A gdy trafił się ktoś interesujący, ona nie chciała palić za sobą mostów, stąd te teksty 'o odpoczynku'. Bo a nuż by nie wyszło z tym drugim, to mogłaby wrócić do tego, co już zna. Ale jak widać, chyba jest jej z nim dobrze...
Tak, tylko paradoks polega na tym, że ona nie potrafi podać konkretnego powodu swojej decyzji. Mało tego, uważa mnie za świetnego faceta. To była pierwsza sytuacja, w której coś między nami zaczęło się psuć (dla mnie powód jasny, bo kłóciliśmy się o "kolegę). I to mnie najbardziej męczy, że niby wszystko funkcjonowało normalnie, a nagle znajduje się jakieś ale i nie wiadomo co powoduje te obawy itd.
Cholernie mnie to męczy. Chciałbym wiedzieć o co konkretnie chodzi, a ona mnie przeprasza, że nie umie mi tego wytłumaczyć. Rzuca mi frazesami, że nie wiedziała "czy to to". Nie potrafi wskazać co się pod tym kryje. Jak pytam czy przez niego to mówi, że nie. Gdyby powiedziała konkretnie to przyjąłbym to na klate i dał sobie spokój, a tak siedzę, kombinuje i sam już nie wiem na co liczę. Chyba sobie robię jakieś dziwne nadzieje.
myślicie, że można coś jeszcze zrobić, czy na tym etapie już sobie odpuścić?
Może ma jekieś powody i nie chce ci powiedzieć aby cię nie urazić
Ale co tu się zastanawiasz , jesteś facetem miej też swój honor i godność , jesteś fajnym ciekawym gościem było dobrze ona zjebała to niech teraz ma ,olej ją znajdź inną (rozumiem ,że to ciężko jak się kogoś darzy uczuciem) posuń się dalej żyj pokaż ,że nie jest jedyna bo wyjdziesz tak jak napisała Busia na opcje "B" na zabezpieczenie. A jako B tracisz swoją atrakcyjność w jej oczach.
No raczej nic innego ci nie pozostaje nie załamuj się znajdż sobie kogoś i już
Kurcze dlaczego tak jest, że tym co naprawde zależy to inni tego nie doeceniają, zostawiają, zdradzają itp. . Ja niestety takiego szcześcia nie miałam z facetami. Piszesz, że zawsze mogła na Ciebie liczyć, nigdy na Tobie sie nie zawiodła, nierozczarował itp. To wszystko bardzo dobrtze o Tobie świadczy:) ja na Twoim miejscu bym sobie darowała ten związek najwidoczniej nie jest ciebie wart, może wasz związek sie już wypalił, może sama nie wie czego chce?? Moze z czasem zrozumie co straciła...?? Z tego co piszesz wydajesz się osobą rozsadną, i wiesz czego chesz, a że byłeś zazdrosny o "kolegę" to dobrze, to chyba normalne gdy sie kochaa?? Powinna być dumna, ze Ci zależy na niej. Ehhh ale nie zawsze doceniamy to co mamy, jak wnioskuje z jej zachowania tak jest. I wcale jej nie bronie mimo tego, że jestem kobietą.Żyj swoim życiem, a o niej najlepiej zapomnij. Uwierz mi, że jest wiele wartosciowych kobiet na swiecie, które są Ciebie warte, i mam nadzieje, że taką znajdziesz. Głowa do góry, może zrozumie i zmeini zdanie...
_______________________________________________
"Jesli coś Kochasz, póść to wolno,
Jeśli wróci do Ciebie jest Twoje,
Jeśli Nie to znak, ze nigdy nie było"
Krótko mówiąc taka osoba dla ciebie
Witajcie:)
Ależ mi was brakowało...dopiero teraz mialam chwilę by was odwiedzić..
Romano...nie rób nic na siłę..wiem że ci ciężko..też dzisiaj troszkę płakałam:(
ale wspólnie z nami dasz radę...
TRZYMAJCIE KCIUKI JUTRO IDĘ NA ROZMOWĘ W SPRAWIE PRACY
JAK BEDZIE KOBIETA TO -FIASKO
43 2010-12-22 08:12:45 Ostatnio edytowany przez romano25 (2010-12-22 11:15:41)
Piszesz, że zawsze mogła na Ciebie liczyć, nigdy na Tobie sie nie zawiodła, nierozczarował itp. To wszystko bardzo dobrtze o Tobie świadczy:)
To są jej słowa. Czy nie takich wartości szuka się drugim człowieku? Szukałem na początku winy w sobie ale nie mam sobie wiele do zarzucenia. Oczywiście widzę, że parę razy zrobiłem coś nie tak ale błędów nie da się zupełnie wyeliminować. Jestem osobą, która potrafi wyciągać wnioski i poprawiać coś co źle funkcjonuje, a jeśli się nie uda dopiero wtedy podjąć ten ostateczny krok. Podstawą dla mnie jest rozmowa, której tutaj zabrakło, a to dziwne bo zawsze o wszystkim rozmawialiśmy. To tak jakby nagle coś w nią wstąpiło, dostała jakąś blokadę wobec mnie. Nie poznaję jej...
Wiem, że dam radę. Żal mi, że ona tak łatwo z tego zrezygnowała. Pisze mi teraz, że bała się, że kiedyś sie obudzi i będzie żałowała, że niczego nie zmieniła (do tej pory niczego nie żałowała, nie mówiła, że coś jej przeszkadza). Widziałem, że ten związek też dla niej wiele znaczył i nie było w nim rzeczy, które by nas dzieliły, odpychały od siebie. Dlatego próbuje zrozumieć jej postępowanie- bo nie mam pojęcia co nią kieruje.
DORIS- powodzenia na rozmowie
wYNIK ROZMOWY- zbyt wysokie kwalifikacje na to stanowisko:(
Na początku była mowa o rutynie, starym dobrym małżeństwie i ochłodzeniu. I owszem zgadzam się z tym i mam pomysły żeby coś spróbować z tym zrobić i próbowalem ją przekonać ale ona przyjeła to na zasadzie "niby tak ale nie dokońca, to nie takie proste". Później myślałem, że idziemy w dobrym kierunku tzn. na spotkaniach łzy w oczach, że tęskni itd. Wziąłem się za to i nie pytałem o kolegę tylko spotykaliśmy się luźno (koncert, impreza ze znajomymi, piwko). Ale niedawno zapytałem i powiedziała, że się spotykają i zobaczą co z tego wyjdzie więc podcięła mi tą wiadomością skrzydła. Teraz się dowiedziałem, że nie wiedziała "czy to to" i bała się, że jak czegoś nie zmieni to będzie kiedyś tego żałować i zaryzykowała. Nigdy nie mieliśmy problemów w związku, były tylko zwykłe sprzeczki jak w każdym. To mnie najbardziej wkurza, że nie ma konkretnego powodu i że nie chce spróbować chociaż odbudować tego co było. Nic przecież takiego się nie wydarzyło. Ja jestem osobą, która nie ucieka od problemów i jeśli są, to stara się je rozwiązać. Mam teraz wrażenie, że w głupi sposób marnujemy szanse na zbudowanie naprawdę fajnego związku. A walczyć chciałbym tylko po słowach, że możemy spotykać się jako kumple i że ona kręci z tamtym to jakoś siebie w tym wszystkim nie widzę... Kompletnie nie wiem co mysleć o tym dziwnym jak dla mnie rozstaniu
Juz Ci radze; zostaw ja nim tamten ja zostawi a Ty jako jelen przyjmiesz z otwartymi ramionami swoja skruszona Niunie... Do dziela!
druga sprawa to że kolega wiedząc o was że jesteście z sobą 6lat nie powinien się w to angażować normalny typ bez zasad, aby jemu się to przytrafiło to może coś zrozumie,
nie upatrywałbym winy w tym kolesiu, to ona powinna wyznaczyć granicę.. jest w związku i w pewnym momencie powinna gościa wyhamować, czego z jakiegoś powodu nie zrobiła..
dzięki za zainteresowanie moim postem i oddanie własnych opinii na temat mojej dziwnej sytuacji. Myślę, że zrobiłem to co mogłem żebyśmy wrócili do siebie ale skoro moja ex tego nie widzi to postanowiłem się odciąć od tego wszystkiego, a nasz kontakt ograniczyć do minimum. I chociaż nie jest łatwo to chyba tak będzie lepiej