Prawie 3 miesiące temu moje małżeństwo było na krawędzi końca. Doszło do kłótni z mojej winy, ale była to też konsekwencja moich wcześniejszych zachowań. Nadeszły ciche dni, żona chciała to skończyć. Zacząłem walczyć o żonę i rodzinę. Zmieniłem się z każdej strony. Żona mówiła, że spróbujemy. Ja się starałem, ona też się starała. Ale na przestrzeni tygodni zmieniła się jedna rzecz. Telefon ciągle przy sobie, zmieniony kod, gdy pisała to tak bym nie widział. Okazało się, że pisze z pewnym żonatym facetem. Spytałem co było. Więc pisała i wysłała mu tylko jedno zdjęcie i będzie pisać bo "inni w małżeństwach to robią i druga strona o tym nawet nie wie". Nic wiecej podobno nie robiła. Nie dawało mi to spokoju choć starałem się, nie robiłem akcji. Skonczyło się tym, że wtedy od dwóch miesięcy jechałem na środkach uspokajających, zasypiałem ale budziłem się 2-3 w nocy i nie spałem. W międzyczasie udało mi się zobaczyć część zdjęć. Po prostu załamałem się. Typowe amatorskie porno-foty z obu stron. Robione w pracy w domu itd. Datowo rodzinne wyjscie moje z dzieckiem do kina, a w tym czasie sesja w domu. Z dwa zdjęcia wskazywały na masturbację. Nie wiem czy był skype, telefony. Seks na żywo na 99% nie bo odległość. Trzymam to od ok 2 tygodni dla siebie. Od nowego roku zmieniła podejscie, widzę, że się stara bardzo. Telefon juz nie jest noszony ciągle przy sobie, choc nie mogę zajrzeć. Okazuje uczucia, widzę zmianę, ale ja nie potrafię już zaufać. Ma gościa w kontaktach, ale kontaktu nie zerwała. Chce by sam kontakt się wypalił (podobno...) Martwi się o moje spanie, pracę, ale jednocześnie gdy jej mówiłem, że czuje, że kłamie to idzie w zaparte. Jednoczesnie zależy na małżeństwie. Naprawdę mam czasem ochotę powiedzieć, że wiem o tym o czym wiem. Chciałbym by się przyznała, chciałbym znać całą prawdę. Lepsze to niż życie w niewiedzy. Jednocześnie ona ma obecnie trudne chwile z innego powodu. Wspieram, pomagam, odciążam. Od dawna robię dla niej wszystko, ale psychicznie jestem wrakiem. Udaje, ale nie daje rady czasem się zamaskować. Ona potrafi nadal spytać z troską co się dzieje, odpowiadam, ale by zmienić to co mnie wyniszcza nie potrafi. Bo ona nic złego nie zrobiła. Jednoczesnie dzis płakała, że jak tak będzie to małżęństwo nie przetrwa bo odejdę. Musiałem się wygadać, bo nie mam do kogo pójść, ani komu się wygadać.
Jesteś bardzo silnym człowiekiem -ja nie wytrzymałabym ani minuty
Chciałabym napisać coś pocieszającego i sensownego ,ale nie wyobrażam sobie żeby będąc w związku robić takie rzeczy jak Twoja żona.
Dla mnie białe jest białe ,a czarne -czarne i niewiele jest miejsca na szarość. W Twojej sytuacji niby kontaktu cielesnego nie było (i są tacy ,którzy stwierdzą ,że w takim razie to nie zdrada) ,ale ktos obcy oglądał ,ba -wręcz specjalnie dostawał zdjecia Twojej żony w pozycjach ,które zarezerwowane są wyłącznie dla partnera
Szalenie współczuję , widać że bardzo ją kochasz...
Może porozmawiaj z nią o tym ,że wiesz i wybierzcie się na jakąś terapię dla par? Inaczej to Cię wykończy
Ta pani nie zasługuje na Twoje zaufanie i miłość. Co z tym zrobisz, Twoja sprawa ale z tej mąki chleba nie będzie.
A ja bym podeszła do tego z większym dystansem.
Sam napisałeś że wcześniejsze problemy wynikały z Twojej winy.
Fakt, żona zafundowała sobie romans, ale wirtualny. Fizycznie w sumie pozostała Ci wierna. Przecież gdyby chciała, puściłaby się. Z tego co piszesz, postanowiła jednak ratować Wasze małżeństwo.
Moim zdaniem nie masz co czekać, aż się Tobie przyzna, bo nie zrobi tego nigdy. Mało który zdradzający się przyznaje.
Nie wiem jak rozwiązać kwestię tego, że Ty wiesz o jej sekrecie. Nie jestem pewna że wykrzyczenie jej tego w twarz jej dobrym wyjściem. Może jest (bo w końcu wyplączecie się z sieci kłamstw). Może nie jest (bo to może zaognić Wasz konflikt). Nie umiem w tej kwestii doradzić.
5 2017-01-11 22:19:17 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2017-01-12 00:18:37)
X
W takiej sytuacji porozmawiałbym z żoną. Skoro się stara, to coś przemyślała, coś zmieniła. Ty nigdy nie miałeś kryzysu? Ja miałem i o włos bym się rozwiódł. Po dzikiej awanturze, groźbie rozwodu z mojej strony, znaleźliśmy kompromis. Bogu dzięki, że w momencie rozmowy znaleźliśmy siłę i wolę kompromisu bo gdybyśmy się nie dogadali, to byłbym od dziesięciu lat rozwodnikiem.
Czasem jest tak, że za czymś tęsknimy, czegoś szukamy. U mnie to była potrzeba spokoju, bo żona jest choleryczką. Może Twoja żona czuła się nie dość kochana, nie dość pożądana, a może jest po prostu durnowata. W pewnym wieku jest coś takiego że mamy kryzys wieku średniego. Niektórzy w wieku 30 lat, inni 50.
Nie warto dawać się oszukiwać, nie warto pozwalać drugiej stronie kłamać. Jak to odkryłeś, to powiedz jej że nie jesteś idiotą. Ze wiesz.
Ale warto dać drugiej stronie drugą szansę. Nie trzecią, nie piątą, nie setną. Drugą i ostatnią. Warto to jej spokojnie i dobitnie wytłumaczyć. Jeśli to był chwilowy zawrót głowy, to się opamięta i poukłada. Za jakiś czas warto zaufać.
Każdy związek to wzloty i upadki. Czasem jest tak, że się nienawidzimy tak że jesteśmy gotowi utopić męża/żonę w łyżce wody. Ale tam gdzie jest obustronna miłość, tam jest zawsze szansa na porozumienie.
7 2017-01-11 23:33:41 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-01-11 23:43:14)
Wiem, że to dla Ciebie szok i tego Ci współczuję, ale mimo wszystko myślę, że Twoje małżeństwo przetrwa. Twoja żona potrzebuje mocnych wrażeń w tym względzie, wydaje mi się, że dalej niż wirtual sie nie posunęła, więc jest szansa. Nie zadręczaj się, idź do seksuologa, poradź się. Nie radzę robić wyrzutów żonie.teraz, zachowaj tę wiedze dla siebie. Uspokój sie i wyśpij. Czegoś brakuje w ważnej sferze, ale to jest do poprawienia. Ten gość nie zagraża Twojemu małżeństwu jako osoba, tak myślę, bardziej chodzi o niezaspokojone potrzeby niż rozbijanie związku.Tylko broń Boże po męsku nie pomyśl, ze to z Tobą coś nie tak, bo to może być bardziej skomplikowana sprawa.
W mojej rodzinie była podobna sytuacja, w sumie to byli moi rodzice.
Matka zaczęła wchodzić na czaty i poznawać tam przypadkowych facetów. Takie tam pisanie, jak jej się dobrze gadało, podawała maila. Mieliśmy wtedy tylko jeden komputer, którym się dzieliliśmy, więc któregoś dnia czas mojej matki się skończył i usiadłam ja. Matka zapomniała zamknąć swoją pocztę i niestety zostawiła otwartego maila (nie grzebałam jej w wiadomościach, uderzyło mnie to po oczach) od jakiegoś typa. Opisywał szczegółowo, co by z nią robił. Trzymałam to dla siebie, ale w końcu - nie wiem, czy dobrze zrobiłam - powiedziałam o tym ojcu, bo czasami też korzystałam z jej komórki i zdarzyło się, że w czasie, gdy coś tam klikałam z koleżanką przyszła wiadomość od nieznajomego faceta. Nie wiem, czy tego samego, czy innego, to nieważne.
Nie wiem, co było dalej. Rodzice ekstremalnie rzadko kłócili się przy mnie, także niczego nie słyszałam, ale po krótkim czasie matka zrezygnowała z czatów całkowicie i stały się dla niej wrogiem Moi starsi dalej są razem i się kochają teraz bardziej niż kiedykolwiek, od tamtego czasu minęło ponad 10 lat. Tak że da się, tylko najważniejsze, żeby przerobić temat, nie dusić w sobie, bo to w końcu i tak wybuchnie, ale z o wiele większą mocą.
Prawie 3 miesiące temu moje małżeństwo było na krawędzi końca. Doszło do kłótni z mojej winy, ale była to też konsekwencja moich wcześniejszych zachowań. Nadeszły ciche dni, żona chciała to skończyć. Zacząłem walczyć o żonę i rodzinę. Zmieniłem się z każdej strony. Żona mówiła, że spróbujemy. Ja się starałem, ona też się starała.
Chyba niespecjalnie jej te starania wychodziły, bo niżej Piszesz:
Ale na przestrzeni tygodni zmieniła się jedna rzecz. Telefon ciągle przy sobie, zmieniony kod, gdy pisała to tak bym nie widział. Okazało się, że pisze z pewnym żonatym facetem. Spytałem co było. Więc pisała i wysłała mu tylko jedno zdjęcie i będzie pisać bo "inni w małżeństwach to robią i druga strona o tym nawet nie wie". Nic wiecej podobno nie robiła.
Nawet gdyby była to prawda, że nic więcej nie robiła, to i tak zrobiła zbyt dużo, jak na starającą się o naprawę małżeństwa. Nie prawdą jest, że inni też sobie wysyłają sobie foty, no chyba że idą w kierunku niewierności...
Nie dawało mi to spokoju choć starałem się, nie robiłem akcji. Skonczyło się tym, że wtedy od dwóch miesięcy jechałem na środkach uspokajających, zasypiałem ale budziłem się 2-3 w nocy i nie spałem.W międzyczasie udało mi się zobaczyć część zdjęć. Po prostu załamałem się. Typowe amatorskie porno-foty z obu stron. Robione w pracy w domu itd. Datowo rodzinne wyjscie moje z dzieckiem do kina, a w tym czasie sesja w domu. Z dwa zdjęcia wskazywały na masturbację. Nie wiem czy był skype, telefony.
Wcale Ci się nie dziwię. Zdrada emocjonalna w ramach naprawy małżeństwa, to jest majstersztyk obłudy z jej strony. Nawet jeżeli Twoje wcześniejsze zachowania doprowadziły do kryzysu, to chyba nie były związane ze zdradą emocjonalną czy fizyczną? Tak, czy nie?
- Jeżeli nie, to absolutnie nie Masz prawa obarczać się jakakolwiek winą za zaistniałą sytuację. Dostrzegłeś, zrozumiałeś i zacząłeś zmieniać swoje postępowanie. W zamian dostałeś kłamstwa. Twój stan jest typowy dla tych co dowiedzieli się o zdradzie. W zasadzie najlepszym rozwiązaniem jest teraz konsultacja z psychologiem, a potem cykl spotkań terapeutycznych. Jak już naprawisz siebie, może będzie trzeba przejść jeszcze terapię par...
- Jeżeli tak, to sam na sobie doświadczyłeś, jak czuje się zdradzona osoba.
Seks na żywo na 99% nie bo odległość.
Nie ma takiej odległości, której nie można pokonać. Byli na forum i tacy, co daliby sobie rękę uciąć... a jednak... teraz byli by bez ręki. Byli też tacy, co aby sobie bzyknąć przejeżdżali 800km w obie strony...
Nie ma twardych dowodów, obowiązuje prawo domniemanej niewinności.
Trzymam to od ok 2 tygodni dla siebie.
I niech tak zostanie, tylko trzymaj w miejscu, gdzie nigdy do niego nie dotrze.
Od nowego roku zmieniła podejscie, widzę, że się stara bardzo. Telefon juz nie jest noszony ciągle przy sobie, choc nie mogę zajrzeć. Okazuje uczucia, widzę zmianę, ale ja nie potrafię już zaufać. Ma gościa w kontaktach, ale kontaktu nie zerwała. Chce by sam kontakt się wypalił (podobno...) Martwi się o moje spanie, pracę, ale jednocześnie gdy jej mówiłem, że czuje, że kłamie to idzie w zaparte. Jednoczesnie zależy na małżeństwie. Naprawdę mam czasem ochotę powiedzieć, że wiem o tym o czym wiem.
Na tym i na drugim, czerwonym, z nazwą zdradzeni w tytule, forum opisane są dwa typy zachowań zdradzających:
1. Totalna obojętność, lub wrogość do "domowego" partnera.
2. Radykalna poprawa relacji, wręcz sielanka i jedzenia sobie z dziobków, rewelacyjny seks z nowymi pozycjami.
Sam powinieneś dojść do tego, czy aby to nie wersja druga...
Wyklucz istnienie drugiego telefonu... powiedzmy służbowego
Zapoznaj się z keyloggerami, jeżeli ma to upewnić Ciebie w prawdziwość starań z jej strony.
Chciałbym by się przyznała, chciałbym znać całą prawdę. Lepsze to niż życie w niewiedzy. Jednocześnie ona ma obecnie trudne chwile z innego powodu. Wspieram, pomagam, odciążam.
Wierz mi, czasami jest lepsze życie w niewiedzy. Prawda mogła by zaboleć wielokrotnie bardziej. Tymczasem zdradzający i tak nie przyznają się do niczego więcej, niż mają w podejrzeniach, że zdradzany wie. Będą iść w zaparte, przysięgać na wszystkie świętości, życie dzieci, rodziców, własne, że nic poza tym nie było... Tylko twarde dowody... Rozmowa nic Ci nie da poza tym, co już Wiesz...
Od dawna robię dla niej wszystko, ale psychicznie jestem wrakiem. Udaje, ale nie daje rady czasem się zamaskować. Ona potrafi nadal spytać z troską co się dzieje, odpowiadam, ale by zmienić to co mnie wyniszcza nie potrafi. Bo ona nic złego nie zrobiła.
Jeżeli uważa, że nic złego nie zrobiła, to niech może sobie wyobrazi, że to Ty "korespondowałeś sobie tylko" z ko_leżanką...
Jednoczesnie dzis płakała, że jak tak będzie to małżęństwo nie przetrwa bo odejdę.
No tak, już zaczęła wpędzać Ciebie w wyrzuty sumienia. Zaraz się okaże, że to Ty wysyłałeś gachowi jej zdjęcia...
Musiałem się wygadać, bo nie mam do kogo pójść, ani komu się wygadać.
Pisz, pisanie to też forma terapii...
/.../ Nie zadręczaj się, idź do seksuologa, poradź się.
/.../Tylko broń Boże po męsku nie pomyśl, ze to z Tobą coś nie tak, bo to może być bardziej skomplikowana sprawa.
Możesz to jakoś wyjaśnić, o co chodzi?
10 2017-01-12 01:23:45 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-01-12 01:45:47)
Starr, chodzi mi o to, że kobiety są w sferze seksualnej bardziej skomplikowane niż faceci. Nie ma sensu snuć domysłów, chociaż parę rzeczy przychodzi mi do głowy, ale niekoniecznie muszą być słuszne. Ja tej sytuacji nie rozpatrywałabym jako klasycznej wirtualnej zdrady, raczej coś w rodzaju uzależnienia , jak hazard. Tak mi podpowiada intuicja. Nie psychologa, ale seksuologa doradzam, najpierw samemu dla konsultacji i zebrania myśli, a potem rozmowa z żoną. Być może weszła w tą rozmowę przypadkiem, a fotki dały jej takiego kopa, że uzależniła się od tego
Starr, chodzi mi o to, że kobiety są w sferze seksualnej bardziej skomplikowane niż faceci. Nie ma sensu snuć domysłów, chociaż parę rzeczy przychodzi mi do głowy, ale niekoniecznie muszą być słuszne. Ja tej sytuacji nie rozpatrywałabym jako klasycznej wirtualnej zdrady, raczej coś w rodzaju uzależnienia , jak hazard. Tak mi podpowiada intuicja. Nie psychologa, ale seksuologa doradzam, najpierw samemu dla konsultacji i zebrania myśli, a potem rozmowa z żoną. Być może weszła w tą rozmowę przypadkiem, a fotki dały jej takiego kopa, że uzależniła się od tego
Jeżeli żona autora doszła do wniosku, że są niedopasowani seksualnie, to wizytę u seksuologa powinni zaliczyć oboje, a zakładając, że żona autora uzależniła się od wirtualnego ekshibicjonizmu, to raczej ona powinna udać się do specjalisty, a nie autor...
Jego wysyłam najpierw, by ogarnął sytuacje i się uspokoił, a potem raczej ona.. Nic nie wiadomo o jakimś niedopasowaniu, gdyby to o to chodziło znalazłaby kogoś blisko i na żywo
Jego wysyłam najpierw, by ogarnął sytuacje i się uspokoił, a potem raczej ona.. Nic nie wiadomo o jakimś niedopasowaniu, gdyby to o to chodziło znalazłaby kogoś blisko i na żywo
Ale ja dalej nie pojmuję, jak uspokoić ma Autora seksuolog... W jakiej dziedzinie ma to być uspokojenie?
Mam wrażenie, że gdyby kobieta napisała, iż jej biedny Misio po awanturze sprawił sobie wirtualny romans i udawał, że ratuje małżeństwo, to Pan Misio zostałby znacznie mniej łagodnie oceniony...
Drogi autorze, według mnie - żona niestety bardziej ratuje swój tyłek i sumienie. I po prostu zdradza - o tyle lepszy ten wirtualny seks od klasycznego, że chorób czy ciąży z tego nie będzie, ale to zwykła zdrada.
15 2017-01-12 10:10:27 Ostatnio edytowany przez dario80 (2017-01-12 10:19:48)
Dziękuję za odpowiedzi. Odpisuję dziś, bo wczoraj wieczorem, żona cały wieczór była do mnie przyklejona. Jak pisałem, telefon odłożony i stara się być ze mną. Też wczoraj popłakiwała. Mówiła, że szkoda jej tego, że jestem tak dobry, że jest jej dziwnie, że jest jej mnie szkoda. Może ma obecnie jakieś wyrzuty, ale nic nie może zrobić bo sądzę podejrzewa, że prawda i to, że wyjdzie to na jaw by ją zabiło. Z drugiej strony przedwczoraj byłem tak wykończony, że poszedłem spać po 22. Ona została. Przyszła przed północą. Rano zaznaczyła, że z nikim nie rozmawiała. Rzuciłem okiem mając możliwość na historię w kompie. A tam pewien czat. Spytałem o to, a ona, że dawno się nie logowała i tylko coś sprawdzała. A na czat chciała też tylko sprawdzić, ale się zawiesił i wyszła. w to jeszcze jestem w stanie uwierzyć, bo akurat wiedziałem o tej stronie, a mogła usunąć historię. Gdyby nie powiedziała, że z nikim nie gadała, nawet bym nie sprawdzał. Fakt faktem, że jej komórka to jej baza wypadowa.
Żałuję, że tak późno zdecydowałem się napisać, bo może droga przez mękę byłaby łatwiejsza. Ktoś pytał o moje winy. Cóż, nerwy, stresy związane z pracą i kilka spraw które nas różniły i wychodziły w kłótniach, choc jesli chodzi o charaktery to naprawdę dobraliśmy się bardzo dobrze. To było pokrótce to. Tyle, że był jeden problem. Otóż żona była osobą z gatunku zagłaskiwania kota na śmierć, więc uczuciową do granic możliwości. Także każda kłótnia, nerwy urastały do być albo nie być, bo z domu wyniosła, że problemy zamiatano się pod dywan. Aczkowiek pomimo pewnych jej złych nawyków to ja czuję się odpowiedzialny za tą całą sytuację.
Co do mojej wierności to może to dziwne, ale ja w czasie 10 lat małżeństwa nawet nie spojrzałem na kobietę w stylu "że bym się z nią przespał". Nie utrzymywałem żadnych tajemnych relacji, nie podrywałem, nie zdradziłem. . Po prostu tak ją kocham, że nie byłbym w stanie. W czasie kryzysu wszedłem z dwa razy na czat, by z kimś po prostu porozmawiać, bo bardzo mi tego brakowało i gapiłem się w ekran, bo nie potrafiłem do nikogo się odezwać. Zresztą zna kod mojego telefonu. Czasem nawet spojrzy, czy zrobi fotkę bo jej oczywiście z pełną pamięcią (ja wiem dlaczego i wy też).
Co do seksu to zawsze był świetny i wierzcie, że z mojej strony przez 90% jego trwania byłem skupiony na niej. W tej kwestii nigdy nie byłem egoistą. Z orgazmami nigdy nie miała problemów. Co ciekawe w czasie tego kryzysu to była jedyna rzecz, która się nie zmieniła, a wręcz ona mnie zaskakiwała. Tu mnie nie chciała, odrzucała, oszukiwała, a seksu ze mną chciała bez problemów. Aż ją spytałem czy w tej kwestii tej jest aż tak dobrze jej, bo się nakręca myśleniem nad kimś innym. Dlaczego? Szczerze to szczerze. Wcześniej zdarzało się jej mieć kobiece wytryski, ale nie zawsze. W trakcie kryzysu gdy pisywała z tym facetem to podczas seksu mze mną iała wytryski za każdym razem i to często w ilościach, że szklanką wody by napełniła. To był dla mnie kolejny powód do zastanowień. A kolejny u którym nie wspomniałem to foto gdzie czyta ksiażkę tego gościa, bo on jest pisarzem. Nie daje mi spokoju skad ja ma. Mieszkamy za granica i najmniejsze zło to zakup online, choć nie jest to autor popularny więc takich raczej tu nie ma. Albo jej wysłał do pracy. Bo o trzecim albo wolę nie myśleć.
16 2017-01-12 10:37:03 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2017-01-12 10:38:56)
Mam wrażenie, że gdyby kobieta napisała, iż jej biedny Misio po awanturze sprawił sobie wirtualny romans i udawał, że ratuje małżeństwo, to Pan Misio zostałby znacznie mniej łagodnie oceniony...
To raczej oczywiste było tu kilka takich tematów, gdy kobieta radziła się w sprawie swojego misia czatującego z babkami. Nawet nie było pornofotek, a już leciały gromy, jaka to świnia i jak należy go zostawić
Twoja żona zachciała czegoś innego, najarała się na zakazany owoc, efekt był. Zdrady fizycznej prawdopodobnie nie potrzebowała, podniecenie nową zabawą wystarczało w zupełności. Ale jaki z tego wniosek? Ano taki, że jej nie wystarczasz do seksualnej satysfakcji, potrzeba jej innych bodźców. Skoro już jej nie wystarczasz, to co będzie za rok, dwa, trzy? Nagle zaczniesz jej wystarczać ?
Prawdę mówiąc, obstawiam, że gdybyś nie wykrył sprawy, to za którymś razem popłynęłaby. Może po miesiącu, może po roku, może dwóch. Nowe bodźce mają to do siebie, że przestają być nowe i trzeba wtedy więcej
Wyszło na jaw, to zaczęła pochlipywać, bo w gruncie rzeczy pewnie jest jej z Tobą dobrze, tylko ma chętkę na coś nowego przy okazji. Ale strach przed zmianą rzeczywistości okazał się silniejszy niż potrzeby psychofizyczne.
17 2017-01-12 10:37:36 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-01-12 10:38:19)
Trochę to zmienia postać rzeczy, że nie jest to anonimowa osoba, więc nie tylko o seksualną sferę chodzi, jak myslałam. Może być to jakaś fascynacja osobą tego pisarza.Ona próbuje się od niego uwolnić, sama wspomniała,
wcześniej że chce aby się wypaliło czy coś w tym rodzaju. Dobra wiadomość z tego jest taka, że może być to przypadek odosobniony, gorsza to taka że nabiera jakiś cech personalnych. Masz w domu dzikiego kota, wielu facetów tu po Twoim ostatnim wpisie pewnie umarło z zazdrości, ale boisz się, że Ci ucieknie. Rozmowa z seksuologiem może Ci trochę rozjaśnić. Możesz też wrzucić ten wątek na inny dział na tym forum, może przy tylu osobach spotkasz faceta o podobnych doświadczeniach.
18 2017-01-12 10:46:24 Ostatnio edytowany przez madoja (2017-01-12 10:47:37)
Teraz gdy Cię czytam, to myślę że donikąd nie dojdziecie dopóki będziesz ją sprawdzał.
Nie ma wręcz fizycznej możliwości, by Wasze małżeństwo się ułożyło, jeśli dalej tak będzie.
Wyjścia są dwa - albo jej zaufasz (niewykonalne, a ja to rozumiem), albo powiesz jej prawdę.
Niestety dalej nie umiem doradzić co będzie lepsze.
Fragment o orgazmach... Orgazmy mogły być mechaniczną reakcją organizmu, a jej wirtualny romans pobudził jej psychikę, po tym jak Wam się nie układało. To są dwie zupełnie różne bajki i nie rozumiem po co o tym piszesz.
Jako 20-latka pewnie byłabym szczerze oburzona postawą Twojej żony, ale teraz, jako starsza babka jestem o wiele bardziej wyrozumiała wobec różnych ludzkich postaw. Życie nie jest czarno białe.
Witam Cie dario80.
Nawet nie masz pojecia Jak bardzo Cie rozumiem bo jestem w bardzo podobnej sytuacji, moja zona rowniez ma romans z facetem z ktorym pisze od jakis 3-4 miesiecy kiedy juz nie moglem wytrzymac i powiedzialem jej ze wiem o tym sytuacja tylko sie pogorszyla, to ja bylem ten zly bo ja kontrolowalem. Teraz sytuacja wyglada beznadziejnie zona twierdzi ze nic sie nie stalo i dalej pisze w najlepsze z kochasiem jak to bardzo go kocha itd. a ja robie dobra mine do zlej gry. Nie mam pojecia co robic kazda rozmowa konczy sie klotnia bo pzeciez ona nic nie zrobila a ja nie potrafie sobie poradzic psychicznie. Powiedziale mjej zeby to skonczyla w odpowiedzi uslyszalem ze chce zeby samo sie wypalilo.
Trzymam kciuki za Ciebie i zycze jak najlepiej.
Nana666 napisał/a:Mam wrażenie, że gdyby kobieta napisała, iż jej biedny Misio po awanturze sprawił sobie wirtualny romans i udawał, że ratuje małżeństwo, to Pan Misio zostałby znacznie mniej łagodnie oceniony...
To raczej oczywiste
było tu kilka takich tematów, gdy kobieta radziła się w sprawie swojego misia czatującego z babkami. Nawet nie było pornofotek, a już leciały gromy, jaka to świnia i jak należy go zostawić
Hmm... Ja zawsze z dużym dystansem podchodzę do spraw zdrady.
Człowiek nie ma monogamicznej natury - nie zmienimy tego, chociażbyśmy na rzęsach stawali. A życie jest długie. Dlatego właśnie uważam że nic nie jest czarno-białe.
Jakiejkolwiek płci dotyczy temat, gdy zdradzający wykazuje chęć poprawy i chce naprawiać związek - jestem za daniem mu jednej szansy. Co innego gdy zdradzający staje okoniem.
To prawda. Potrafisz zachować dystans Gorzej z częścią forumowiczek, które od razu przechodzą do ognia (oczywiście tylko wobec mężczyzn, bo kobietka przecież zagubiona i należy jej dać szansę
)
Odnośnie żony autora tematu - obawiam się, że tutaj nie doszło do fascynacji kimś, tylko po prostu jakiegoś znudzenia. Coś może jej nie pasować, czegoś brakować. Jeśli nie popłynie teraz, to może popłynąć za rok, dwa - jakoś nie wierzę, że nagle stwierdzi, że mąż wystarcza w zupełności.
22 2017-01-12 11:48:18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-01-12 11:48:49)
To prawda. Potrafisz zachować dystans
Gorzej z częścią forumowiczek, które od razu przechodzą do ognia (oczywiście tylko wobec mężczyzn, bo kobietka przecież zagubiona i należy jej dać szansę
)
Odnośnie żony autora tematu - obawiam się, że tutaj nie doszło do fascynacji kimś, tylko po prostu jakiegoś znudzenia. Coś może jej nie pasować, czegoś brakować. Jeśli nie popłynie teraz, to może popłynąć za rok, dwa - jakoś nie wierzę, że nagle stwierdzi, że mąż wystarcza w zupełności.
Jedna rzecz jest ważna- jak po odkryciu takiej zdrady ktoś zachowuje się wobec partnera- jesli celowo rani swoim zachowaniem dalej, to nie ma na czym odbudować związku. Surowo oceniasz żonę autora- ale ona cierpi jak on i zależy jej na związku, więc jest szansa, by poukładali sobie równowagę. Gdy jej powie co wie- a bez końca nie może sie męczyć- znajda sie w innym punkcie. Jesli wysyłam go po pomoc, to nie dlatego, ze z nim jest coś nie tak, tylko dlatego, żeby sie jakoś przygotował. Druga opcja przeczekanie- ale wtedy brak zaufania będzie ich zabijał. Tu są różne przypadki na tym forum. Jedno jest pewne- kto kocha- nie chce ranić drugiej osoby.
To prawda. Potrafisz zachować dystans
Gorzej z częścią forumowiczek, które od razu przechodzą do ognia (oczywiście tylko wobec mężczyzn, bo kobietka przecież zagubiona i należy jej dać szansę
)
Odnośnie żony autora tematu - obawiam się, że tutaj nie doszło do fascynacji kimś, tylko po prostu jakiegoś znudzenia. Coś może jej nie pasować, czegoś brakować. Jeśli nie popłynie teraz, to może popłynąć za rok, dwa - jakoś nie wierzę, że nagle stwierdzi, że mąż wystarcza w zupełności.
Pisalem o podlozu tej sytuacji. Nie ma problemow z seksem czy pociagiem seksualnym ani rutyna. Choc dziwie sie ze w tej sytuacji daje rade w lozku. Mowila ze byly trzy argumenty dla ktorych wtedy postanowila sie starac: milosc, to jak wygladam i seks. Z kontaktem poplynela bo byly ciche dni i widac znalazla taki sposob odreagowania. Tyle ze np z mojego wygladu zostaje coraz mniej. Bylem zawsze osoba aktywna, wysportowana, zdrowe odzywianie. Obecnie widze ze wygladam coraz gorzej. Zero motywacji do czegokolwiek, jedzenia nie chce mi sie robic, kupne na szybko i tez to wplywa destrukcyjnie na mnie.
Dzis znow pytala co sie ze mna dzieje bo ma nadzieje ze to przez cos innego niz ta sprawa.
Kolego z podobnym problemem, wspolczuje ci bardzo. U mnie poruszanie tego tematu tez wzbudza u niej wzrost cisnienia i nerwy i sprawa sie tak uklada ze wychodzi na to ze to moja wina a nie jej.
Pisalem o podlozu tej sytuacji. Nie ma problemow z seksem czy pociagiem seksualnym ani rutyna. Choc dziwie sie ze w tej sytuacji daje rade w lozku. Mowila ze byly trzy argumenty dla ktorych wtedy postanowila sie starac: milosc, to jak wygladam i seks. Z kontaktem poplynela bo byly ciche dni i widac znalazla taki sposob odreagowania. Tyle ze np z mojego wygladu zostaje coraz mniej. Bylem zawsze osoba aktywna, wysportowana, zdrowe odzywianie. Obecnie widze ze wygladam coraz gorzej. Zero motywacji do czegokolwiek, jedzenia nie chce mi sie robic, kupne na szybko i tez to wplywa destrukcyjnie na mnie.
Szczerze mówiąc to może mieć spory wpływ na to, że doszło do takiego cyrku.
25 2017-01-12 12:12:19 Ostatnio edytowany przez madoja (2017-01-12 12:13:45)
WaltonSimons napisał/a:To prawda. Potrafisz zachować dystans
Gorzej z częścią forumowiczek, które od razu przechodzą do ognia (oczywiście tylko wobec mężczyzn, bo kobietka przecież zagubiona i należy jej dać szansę
)
Odnośnie żony autora tematu - obawiam się, że tutaj nie doszło do fascynacji kimś, tylko po prostu jakiegoś znudzenia. Coś może jej nie pasować, czegoś brakować. Jeśli nie popłynie teraz, to może popłynąć za rok, dwa - jakoś nie wierzę, że nagle stwierdzi, że mąż wystarcza w zupełności.
Pisalem o podlozu tej sytuacji. Nie ma problemow z seksem czy pociagiem seksualnym ani rutyna. Choc dziwie sie ze w tej sytuacji daje rade w lozku. Mowila ze byly trzy argumenty dla ktorych wtedy postanowila sie starac: milosc, to jak wygladam i seks. Z kontaktem poplynela bo byly ciche dni i widac znalazla taki sposob odreagowania. Tyle ze np z mojego wygladu zostaje coraz mniej. Bylem zawsze osoba aktywna, wysportowana, zdrowe odzywianie. Obecnie widze ze wygladam coraz gorzej. Zero motywacji do czegokolwiek, jedzenia nie chce mi sie robic, kupne na szybko i tez to wplywa destrukcyjnie na mnie.
Dzis znow pytala co sie ze mna dzieje bo ma nadzieje ze to przez cos innego niz ta sprawa.
Kolego z podobnym problemem, wspolczuje ci bardzo. U mnie poruszanie tego tematu tez wzbudza u niej wzrost cisnienia i nerwy i sprawa sie tak uklada ze wychodzi na to ze to moja wina a nie jej.
Nadal wciąż błędnie wiążesz to z Waszym seksem (świadczy o tym cały akapit o jej orgazmach). Wg Twojego toku myślenia wynika, że żadna kobieta, która doświadcza orgazmów z mężem, nie powinna zdradzać. Idąc dalej tym samym tokiem - żaden mężczyzna który doświadcza orgazmów ze swoją kobieta, tez nie powinien jej zdradzać.
Jak wszyscy dobrze wiemy, są to bzdury.
Można mieć orgazmy i udany seks z mężem/żoną a i tak zdradzać. Nie tup nogą, nie zalewaj się łzami. Spytasz "dlaczego"? Dlatego że inna osoba jest po prostu INNA.
Oczywiście, Twój atrakcyjny wygląd jest plusem, ale też nie zapewni Ci na 100% wierności Twojej żony. Gdyby tak było - wszyscy piękni aktorzy, modelki, mieliby wiernych partnerów i miłość do grobowej deski. A tak nie jest.
Przepraszam że tak brutalnie sprowadzam Cię na ziemię. Ja tylko chcę Ci powiedzieć, że to nie do końca Twoja wina (tzn. być może Wasz wcześniejszy konflikt to przyspieszył lub ją do tego skłonił). Może gdy to zrozumiesz, łatwiej będzie Ci się z tym pogodzić.
Statystyki o których czytałam niedawno mówią że w 70% małżeństw pojawiła się lub pojawi zdrada przynajmniej z jednej ze stron. Osobiście sądzę że te statystyki są zaniżone - ale to już tylko moje zdanie, wynikające z moich obserwacji.
u mnie jak i u Ciebie, jest seks i normalna rozmowa ale przez te cala sytuacje widze ze sie zmienilem, nie mam na nic ochoty, jestem wycofany i przygnebiony, kiedy zona pyta co sie dzieje udaje ze to przemeczenie z powodu pracy, schudlem 12kg i nie moge spac. Nie moge powiedziec zeby zona jakos odsunela sie ode mnie ale nie widze tez zeby sie starala zakonczyc kontakt z tym gosciem. Najdziwniejsze jest to ze jesli to takie nic i ona mowi mi ze piszac do niego ze go kocha to wcale tak nie jest, to po co to jest? Wczoraj powiedziala mi ze chcialaby miec drugie dziecko, nie wiem co o tym wszystkim myslec, moze ktos z Was mi podpowie.
Czyli u ciebie tez pytania co ci jest w sytuacji gdy wie w czym problem. Tez tego nie rozumiem.
Dokladnie jest zdziwiona i poirytowana bo jestem smutny, no sorry ale nie bede skakac pod niebiosa wiedzyc ze moja zona pisze i jest zauroczona w kims innym i jeszcze twierdzi ze tak nie jest. No chyba ze ja zle to odbieram?
U mnie jest tak ze ona lubi jak zartuje, jestem wesoly i pomimo tej sytuacji oczekuje ze wlasnie bede skakal pod sufit, rozsmieszal ja itd. Ja udaje jak moge, ale nie da sie ciagle maskowac pod jednym dachem. Gdy gdzies wyjdziemy, jest towarzystwo to potrafie nadal byc wesoly i ona to lubi. Sylwester wg niej byl swietny. Ale np byly swieta a ja odkrylem zdjecia w neglizu zrobione pod nasza choinka. Tez w seksownym szlafroczku o ktorym mi pozniej powiedziala ze kupila by zakladac dla mnie. Jak zyc w spokoju w takiej sytuacji?
No chyba sie nie da normalnie, patrzac z boku powinnismy skonczyc te maskarade i sie rozstac ale jak to zrobic kiedy sie kocha i serce mowi co innego. Pewnie wielu pomysli ze to nie meskie i zalosne, ale nie potrafie wywalic do kosza 12 lat naszej znajomosci i wspolnego zycia. Tak jak wspomnialem mamy coreczke ktora jest jak i zona dla mnie wszystkim. Mam nadzieje, ze autorowi postu uda sie wszystko poukladac i byc szczesliwym, zycze mu tego z calego serca.
Odreagowuje...? Rozumiem, że zabrakło w XXI wieku sposobów na odreagowanie, które nie niszczą innych ludzi?
Nie daj sobie tylko wmówić, że to Twoja wina. Jak mnie partner wkurzy, to nie nakręcam tego dalej, tylko ucinam. Jak mnie zdradził, to nie poszłam zdradzić też. Jak zgodziłam się na kontunuowanie związku, to nie dręczyłam go dla odreagowania. Rozumiem, że dzieci sobie wzajemnie kuksańce dają, ale dorośli ludzie powinni mieć w sobie dostatecznie dużo dojrzałości, by problemy rozwiązywać. Może mam za mało empatii względem Twojej żony, ale ja widzę po prostu sytuację, kiedy ona złapała dwie sroki za ogon i do tego jest niezadowolona, bo Twoje depresyjne stany nie pozwalają jej w pełni na tym skorzystać. Winy zaś na siebie wziąć nie chce... bo nie. I tu wstaw dowolny głupi argument, od "powinien być dla mnie zawsze super i nigdy nie mieć gorszych dni", poprzez "on mnie zranił to i ja mogę" do "faceci to świnie, więc to zawsze i tak ich wina".
Nie wspomniałem, że moja sytuacja jest o tyle zła, że w zwiazku z moja praca nie mogę sobie pozwolić na funkcjonowanie na środkach uspokajajacych. Nie pije w zasadzie alkoholi. Więc przyjmuje to na trzeźwo. A co do zmiany jej zachowania w styczniu to nie wiem czy można to łaczyć, ale wtedy spadła na mnie informacja, że mój ojciec choruje na nowotwór. Jest bardzo trudny okres dla niego. Dobiło mnie to dodatkowo i żona o tym wie. Także sam już nie wiem jak oceniać obecnie jej zachowanie.
I od tego masz właśnie obcych ludzi na forum - podrzucających Ci swoje przemyśleniq wysnute na podstawie przedstawionych przez Ciebie faktów, ale bez Twoich emocji.
34 2017-01-13 10:03:44 Ostatnio edytowany przez dario80 (2017-01-13 10:14:41)
Za mna ciężki dzień i nieprzespana noc. Już w nocy zaczałem spokojnie rozmowę i spytałem skoro jej zależy dlaczego z nim utrzymuje kontakt. Odpowiedź: bo chce mieć coś dla siebie. Kiedyś dla niej ja byłem najważniejszy, a teraz najważniejsza jest ona i będzie robić jak chce. Spytałem czy zdaje sobie sprawę, że od tego tylko kolejny krok do kolejnej intymnej znajomości. Odpowiedziała tak. Co do zdrady to chyba powiedziała, że w życiu nic nie można wykluczyć. Ale przez szok sam nie pamiętam. Przypomniała, że miałem być wesoły, uśmiechnięty, bo takiego mnie chce (tylko jak w tych okolicznościach?) a ona by ten kontakt stopniowo kończyła, choć nie definitywnie. Gdy spytałem, kogo by wybrała tego gościa czy mnie odparła, że siebie. Co do telefonu krzyknęła że mi go pokaże ale wtedy mam wyjść z domu i nigdy nie wracać. Wspomniała, że powinna mieć pokój zamykany na klucz bo nie daje jej spokoju tym tematem. Fakt, że temat próbowałem pociagnać z trzy razy. Teraz też skończyło się jej agresja, nerwami, płaczem. Na koniec wykrzyczała, że telefonu mi jednak nigdy nie pokaże. Ona śpi, ja umieram. Dziś nie chce widzieć mojej mordy przez cały dzień jak to określiła. Równie dobrze mogła już skończyć nasz zwiazek ale tego jeszcze nie wiem.
"Ona potrafi nadal spytać z troską co się dzieje, odpowiadam, ale by zmienić to co mnie wyniszcza nie potrafi. Bo ona nic złego nie zrobiła. Jednocześnie dziś płakała, że jak tak będzie to małżeństwo nie przetrwa bo odejdę. Musiałem się wygadać, bo nie mam do kogo pójść, ani komu się wygadać."
- nie mówiąc jej o co biega i że wiesz o zdjęciach - okłamujesz ją i siebie, sprawiasz że ona jest górą, bo czuje że ma wszystko pod kontrolą.
Powiedzenie jej o zdjęciach - to tylko 3 zdania. Nie musisz się tłumaczyć kiedy i jak je widziałeś.
ps - jeśli masz jeszcze możliwość, skopiuj te zdjęcia - (sory - ale to świetny materiał dowodowy w sytuacji rozstania - nie zmarnuj tego , kobiety poterfią WSZYSTKO odwrócić byle by nie pokazać że cokolwiek zawiniły.. A Ty człowiek tak zmieszany i pogrążony w tym co robisz wydajesz sie takim, który ulegnie temu, a jak się obudzisz - w końcu - będzie za późno żeby to zbierać- to nie hak - a polisa ubezpieczeniowa - Twoja. Wiesz co to polisa - można jej nigdy nie użyć. Zdjęcia to fakt - nie jesteś winny że powstały, a trzymanie ich na wszelki wypadek to nic złego, nie jestes ich autorem... a jak będzie sie rzucała, to mając jego zdjęcia... wiesz żeby nikomu nie niszczyć zycia ---- będzie bardziej skora do współpracy i ułożenia się. Bądź mądrzejszy niż inni Tobie podobni.
I najwazniejsze --- nie daj się wciągnąć w rozmowę - powiedz ze wiesz, że je masz i nie ma znaczenia kiedy - nie chcesz na ten temat rozmawiać, zadaj jej tylko pytanie - co ona ma zamiar teraz zrobić. Kropka.Nic wiecej sie nie odzywaj. Porównaj sobie to co ona zrobiła, z tym jak sie czujesz i zastanów czy to że się o tym dowiedziałeś i jaki Ci to ból sprawiło, może się równać z tym, że jej grzebałeś w korespondencji. Nie. Twoje jest na górze.
"Fakt, że temat próbowałem pociągnąć z trzy razy."
Nie próbuj - rzuć zdjęcia - korespondencje, czy fakt że widziałeś te zdjęcia - i powiedz że do niej należy wyjaśnianie. A nie do Ciebie. I nie wdawaj się w dyskusje. Ona dyskusja o tym że Ci nie było wlno , odwracać będzie uwagę od prawdziwego problemu. Jeśli nie wiesz co powiedzieć. Powiedz, że gdyby nie jej zachowanie - niczego byś nie szukała - a problemem jest to co zrobiła.
"Teraz też skończyło się jej agresja, nerwami, płaczem."
- agresja i okazywanie nerwów to szantaż emocjonalny, który najprawdopodobniej nawet nieświadomie, ale wywiera na Ciebie. Agresja - bo obi sie przyznać przed soba że to jej wina. O płaczu nawet nie wspomne to tylko upuszczenie emocji - nie ma się czym przejmować, każdy tak ma.
"Na koniec wykrzyczała, że telefonu mi jednak nigdy nie pokaże."
- bo wie że to by ja obciążyło
- odwraca uwagę od prawdziwego problemu
- gdyby nie miała nic do ukrycia, pozwoliłaby Ci to zrobić... wtedy mógłbyś w doorze wspaniałomyślności nie zajrzeć, ale ona Ci nawet na taki gest nie pozwala
- okłamuje Cię w żywe ocz chłopie - w ż y w e oczy
- ona czuje że Cię rozgrywa i pozwalasz jej na to - zachowujesz sie jak dupa
"Ona śpi, ja umieram."
- powinno chyba być na odwrót
Pamiętaj kobieta gdy kocha wybaczy wszystko, gdy nie kocha nie wybacza nawet cnót. To ona dała ciała i to ona powinna nie spać. To że jest na odwrót - to jak pisałem - zachowujesz się jak dupa. Pozwalasz sobie igrać na sobie. Czy Ty naprawdę nie masz do siebie odrobiny szacunku? Ona na pewno go nie ma wysyłając innemu facetowi zdjęcia swojej .... nagiego ciała. Chłopie Obódź się.... zastanów się ile to intymności jest w tym - zrób sobie fotkę jak robisz sobie dobrze i spróbuj wysłać - żonie... (oczywiście nie wysyłaj) ale poczuj ile to kosztuje - ile w tym emocji jest ile emocji i jakie żeby wysłać innej osobie, a ona to robiła wielokrotni... czy zatam jej zależy na Tobie.... (ona sprawia innemu facetowi przyjemność - a na cb krzyczy, jemu pokazuje, a Ciebie obraża, o nim myśli jak sobie robi dobrze, a Ciebie obraża) ona jest bezwzględna, bo nie czuje do Ciebie tego co chciałbyś żeby czuła.
"Dziś nie chce widzieć mojej mordy przez cały dzień jak to określiła"
- czego chcesz jeszcze od kobiety, która się tak do Cb zwraca? Tak może powiedzieć ktoś, kogo przepełnia nienawiść... Ty jesteś jej źródłem dla niej - jesteś problemem dla niej. I wali Ci takimi tekstami między oczy byś to Ty ją zostawił i żeby potem mogła poweidzieć że to przez Ciebie, w innym przypadku musiała by sie przyznać przed światem że to jej wina. Chłopie i najważniejsze, nawet jak taka kobietę chwycisz za rękę .. to i tak się w żywe oczy wyprze wszystkiego. nie bądź taki miękki.
Masz zycie przed sobą, i gwarantuje Cię jesli nawet nie znajdziesz miłości swojego życia, to będąc sam - będziesz żył, teraz, spalasz się. Nie pozwól na to by kobieta Ci tak na głowę wchodziła. Miłość - która jest w Tobie dla niej już najprawdopodobniej nie istnieje. kochasz puste naczynie, naczynie ktore chętniej rozłozy nogi przed obiektywem, niz przed Tobą. A jeśli nawet, to pamiętaj ,,, ostanio, nie byłeś tam sam, jest Was przynajmniej dwóch w kolejce, możliwe że na ścianie sobie powiesił zdjęcie takiej rozłozonej ... a kto wie ilu kolegom się pochwalił. Może tak, a może nie. Ale mam nadzieje że w końcu postąpisz jak facet.
Masz rację. Ma mnie w garści bo ja kocham. Ale powiedzenie o zdjęciach równa się rozwód. Jakaś mała rzecz wspomniałem i jest agresja. Więc co wtedy? Ja naprawdę tracę resztki szacunku do samego siebie. A majac na faceta to co mam mógłbym go zniszczyć i zawodowo i prywatnie.
Masz rację. Ma mnie w garści bo ja kocham.
To, że ją kochasz nie daje jej prawa żeby Cie krzywdzić.
Nie okreslając swoich granic, dając jej przyzwolenie na ranienie Twoich uczuć, lekceważenie Ciebie stajesz się jej wspólnikiem w tym co robi.
Wie, że Ty sie boisz rozwodu, samotności i stawia Tobie warunki i nie tylko nie obiecuje, że ich spełnienie sprawi że wróci do Ciebie ale wprost mówi - że niekoniecznie tak będzie.
Trzyma Ciebie w matrixie.
Nie wiesz co bedzie i nie wiesz co zrobić żeby przyszłość była przewidywalna.
To daje jej prxzewagę, możliwośc manipulacji Tobą, wmawiania Ci największych bezsensów, wmawiania Ci winy.
Bo Ty sie boisz.
Boisz sie określić Twoich warunków, Twoich granic - boisz się bronić...
Myślisz, że kobieta będzie z facetem który boi się własnego cienia ?
Nie.
Bedzie z tym którym będzie silny, bo jego siła bedzie dawała jej bezpieczeństwo, szacunek do niego.
Ty nie musisz jej niczego udowadniać.
Jej powinno wystarczyć to, ze wiesz że Ciebie zdradza.
Dowody są dla osob postronnych, które będą ją oceniać, a to nie ona będzie siebie oceniać.
Bedziesz akceptował jej zdrade, życie w trojkącie - to bedziesz współwinnym jej zdrady.
To jest jedyny przypadek kiedy zdradzony staje się współwinny tego, ze jest zdradzany - bo sie na nią zgadzasz...
Odetnij się od zdrady, określ jaki będzie Twój krok jezeli tu i teraz nie skończy romansu.
Nauczyć się żyć dla siebie, dla Twoich pasji, przekonań. Nauczyc się zyć sam.
Zajmij się sobą, swoim szczęśiem które przecież nie jest uzależnione od tego czy żona bedzie z Tobą czy nie.
Po co Ci ochłapy jej zainteresowania w przerwach pomiedzy romansaowaniem z kochankiem ?
Doszło do zdrady emocjonalnej - i to wystarczy.
Był seks wirtualny, będzie i seks realny.
Napalili się na siebie tak, ze seks realny to już tylko kwestia czasu i stworzenia odpowiednich okoliczności, co nie jest taki trudne.
Zresztą, skąd wiesz ze nie było już pełnej konsumpcji ?
Fizyczne odejscie żony to tylko kwestia pełnej deklaracji ze strony kochanka,
Natomiast odejscie emocjonalne juz nastapiło.
Nie masz się czego bac, gorzej juz nie bedzie.
Zacznij działać, uruchom instykst samozachowawczy.
Określ swoje granice i bądz KONSEKWENTNY w ich przestrzeganiu.
np. dalszy kontakt z kochankiem - Twoje ubrania sa wysyłane w paczce na adres kochanka, potem wniosek o rozwód z Twojej winy, potem informacja wezwanie kochanka na świadka w czasie procesu rozwodowego az wrescie informacja do przełozonych kochanka.
Nie negocjuj swoich granic, tylko such informacja bez komentarza, tłumaczenia sie.
Nie wchodz w dyskusje bo w nich polegniesz.
Żona jest lepsza w przekręcaniu rzeczywistosci, manipulacjach, zamiiany kolorów z czarnego w co najmniej szare lub nawet białe.
To jak w instrukcji do rozmowy z debilem :
- nie dyskutuj znim, bo najpierw sprowadzi Ciebie do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem
Jesteś całkowicie pod pantoflem. Ona w zasadzie może napluć Ci w twarz, a Ty i tak to przyjmiesz z pokorą.
Ona to wie, Ty to wiesz i tak się to kręci.
Nic i nikt Ci (wam) nie pomoże do czasu, gdy przestaniesz dawać sobą pomiatać. Po prostu. Jakieś politowania godne waruneczki typu "pokażę Ci go, ale potem koniec związku" "masz być wesoły a jak nie to wypad" "chcę się pobawić z misiem a zdrada to jedna z opcji"... chłopie... LITOŚCI... za każdym z tych tekstów należy się wystawienie walizek za drzwi, taka prawda.
Kiedyś miałem podobnie... miłość zacierała wszelkie wartości, to nie kwestia bycia pod pantoflem, tylko uczucie.
Drogi autorze, to co przezywasz pewnie boli, ale zastanów się : jeśli będziesz o nią walczył, a ona już Cie nie szanuje, rozkładając obcego gościa nogi i robi to najwyraźniej z przytupem, i będzie bolało coraz mocniej, i nawet jak jej przejdzie i ochłoniesz to dać sobie z tym rade, z tym co masz w głowie, świadomością i tym co widziałeś, będziesz się pogrążał. Będzie gorzej. Jeśli ją rzucisz - (przypominam zbieraj dowody), to od razu przestaniesz czuć ucisk rosnącego bólu..., nie od razu ale powoli. Inaczej będziesz wpadał w powolny wir który Cie będzie miażdżył.
Jesteś w stanie ją nadal szanować jako kobietę?
Trudniejsze będzie to czy ona jest w stanie na nowo poczuc szacunek do cb?
Wiesz jak to jest - ciało puszczone w ruch, puszcza się cały czas.... ona od Cb się oderwała.. a zacząć szanować i być z kimś tylko będzie jeśli będzie to każdy inny facet prócz Ciebie.
Nie musisz na nia krzyczeć....powiedz jej co wiesz odwróć się i tyle....nawet jej nie słuchaj, to nie Ty jesteś to osobą która powinna cokolwiek tłumaczyć.
Kobiety są bezwzględne. Nie znam kobiety, która gdy przestała kochać, faceta nie potrafiła być wobec niego bezwzględna. nie chodzi o złośliwość, były facet przestaje dla takiej kobiety być kimkolwiek ważnym.
Zobacz - kobieta martwi się o potencjalne parnerki swojego faceta (byłe się nie liczą... a spróbuj swoją kobietę porównać z byłą - każda zmoczy Ci za to głowę) - facet ma kompletnie na odwót zwykle porównuje się z byłymi partnerami - szuka potwierdzeń tego że jest najważniejszy, najlepszy i naj... w porównaniu z jej byłymi.... to są kompletnie dwa odmnienne spojrzenia na życie...
Czym jest miłość , jaki jest jej sens....
Wole być sama do trumny, niż pozwolić drugiej połowie na takie zachowanie.To po prostu nie ma sensu,naprawdę , gdzie jest sens takiego zachowania.
No proszę , niech mi ktoś wyjaśni.
41 2017-01-13 18:34:53 Ostatnio edytowany przez WaltonSimons (2017-01-13 18:36:24)
Kiedyś miałem podobnie... miłość zacierała wszelkie wartości, to nie kwestia bycia pod pantoflem, tylko uczucie.
Miłość? może, ale i paniczny lęk przed stratą, bluszczowate przywiązanie, brak szacunku dla własnej osoby.
Można kochać kogoś i nie robić z siebie wycieraczki.
Zobacz - kobieta martwi się o potencjalne parnerki swojego faceta (byłe się nie liczą... a spróbuj swoją kobietę porównać z byłą - każda zmoczy Ci za to głowę) - facet ma kompletnie na odwót zwykle porównuje się z byłymi partnerami - szuka potwierdzeń tego że jest najważniejszy, najlepszy i naj... w porównaniu z jej byłymi.... to są kompletnie dwa odmnienne spojrzenia na życie...
W takim razie jestem kobietą.
Nie wyzywajcie go od pantoflarzy, facet jest w szoku, wy też byliście. Niestety to taki moment, kiedy trzeba wywalić kawę na ławę, bo Pani jego serca oderwała się od ziemi i zaczyna być bezczelna.
To 11 lat wspólnego życia. Dziecko mówi, że jest dumne, że ma taka rodzine. Dla którego jestem "tatusiem". To nie tak łatwo wyjść i to zostawić. To dziwna sytuacja, bo jeśli np mam humor i ona to widzi to jest kochajaca żona. Wtedy mówi bym taki był i jak mi zaufa, że taki będę to pokasuje te kontakty. Gdy spytałem skad będę wiedział to da mi słowo, że tego nie ma... A gdy dziś spytałem kiedy mu ostatnio słała fotki to powiedziała, że w listopadzie choć hardkor co widziałem jest z grudnia. A to pewnie nie wszystko. Ona ma niedługo zabieg i będę przy niej. Tylko nie wiem co później.
"zabawiaj mnie, albo zdradzam!".
Za mna ciężki dzień i nieprzespana noc. Już w nocy zaczałem spokojnie rozmowę i spytałem skoro jej zależy dlaczego z nim utrzymuje kontakt. Odpowiedź: bo chce mieć coś dla siebie. Kiedyś dla niej ja byłem najważniejszy, a teraz najważniejsza jest ona i będzie robić jak chce. Spytałem czy zdaje sobie sprawę, że od tego tylko kolejny krok do kolejnej intymnej znajomości. Odpowiedziała tak. Co do zdrady to chyba powiedziała, że w życiu nic nie można wykluczyć. Ale przez szok sam nie pamiętam. Przypomniała, że miałem być wesoły, uśmiechnięty, bo takiego mnie chce (tylko jak w tych okolicznościach?) a ona by ten kontakt stopniowo kończyła, choć nie definitywnie. Gdy spytałem, kogo by wybrała tego gościa czy mnie odparła, że siebie. Co do telefonu krzyknęła że mi go pokaże ale wtedy mam wyjść z domu i nigdy nie wracać. Wspomniała, że powinna mieć pokój zamykany na klucz bo nie daje jej spokoju tym tematem. Fakt, że temat próbowałem pociagnać z trzy razy. Teraz też skończyło się jej agresja, nerwami, płaczem. Na koniec wykrzyczała, że telefonu mi jednak nigdy nie pokaże. Ona śpi, ja umieram. Dziś nie chce widzieć mojej mordy przez cały dzień jak to określiła. Równie dobrze mogła już skończyć nasz zwiazek ale tego jeszcze nie wiem.
Współczuje Ci chłopie. Miałem delikatnie mówiąc podobną sytuację cztery lata temu. Musisz to zakończyć, tak jak Twoja kobieta zakończyła to raz na zawsze. Nie kocha Cię i weź to na klatę. A wiesz co było potem? Tylko sto razy lepiej. I tak też będziesz miał. Gwarantuję. Chlej, wal głową w ścianą, liż podłogę, aż qrwa przejdzie.
Błagam, spróbuj na to spojrzeć, jakby dotyczyło to kogoś innego. Ona Cię kompletnie nie szanuje i bardzo jasno Ci to powiedziała - Ciebie w sumie chce, ale tylko wesołego, a przy okazji chce kogoś innego i zupełnie nie planuje z tego rezygnować. Jak tak dalej pójdzie, to może się skończyć tak, że kochanka do domu przyprowadzi i Tobie każe wyjść, byś nie przeszkadzał. A Ty wyjdziesz, żeby nie stracić kogoś, kto pewnie jest zupełnie inną osobą niż ta, którą pokochałeś. Kogoś niemal obcego.
47 2017-01-15 09:57:58 Ostatnio edytowany przez dario80 (2017-01-15 09:59:13)
Prawda co piszecie. Jestem zmęczony ta sytuacja. Raczej obserwuje co się dzieje póki co, staram się zajać czymś innym. Wczoraj miała ciśnienie, bo spytałem o coś zwiazanego z problemem. Wieczorem popłakała się i powiedziała, że nie będzie już rozmawiać z nikim. Bardzo jej zależy by było jak na poczatku. Przytuliłem, pocieszyłem, ale przyjałem wewnętrznie tak jakby bez emocji, bo po prostu już jej nie ufam. Stara się, to fakt. Dziś znów zapewniała, że bedzie jak na poczatku. Spytała czy jej zaufam. Powiedziałem, że nie wiem i widziałem, że ja to dotknęło. Powiedziała, że myślała że zaczniemy od nowa. Tylko, że ona nie wie tego co ja wiem. A może też chce bym zostawił te tematy by miała spokój. Bo przecież pójdę na siłownię, ona się obudzi, słodko przywita ze mna smsem a za chwilę pośle nagie foty kochasiowi. Ciagle z nia nie będę przecież przebywał.
Dario, ona cię nie kocha. Jesli chcesz byc następne 11 lat z kimś, kto cię nie kocha, to twoja decyzja...ale będziesz się 100 razy bardziej męczył niż teraz, wierz mi. Jako kobieta nie wyobrażam sobie wysyłać nagich zdjęć do kogoś, jeśli mam męża i dziecko, to jakaś patologia, niestety...cały czas ją tłumaczysz, wybielasz, wyjaśniasz, rozkminiasz...ale czy ona trwała by tak przy tobie, gdybyś jej zrobił to, co ona tobie? Podejmij jedną decyzję, ona da sobie radę.
Straszne ,straszne ,straszne... Chyba nigdy nie byłam w związku z facetem ,który tak pokornie odnosiłby się do zdrady... Sądziłam,że takich mężczyzn nie ma - na nieszczęście dla Ciebie i Twojej poranionej psychiki -są i jak widać cierpią
50 2017-01-15 13:25:04 Ostatnio edytowany przez dario80 (2017-01-15 13:32:06)
To nie pokora. Opisałem Tylko jej zachowania. Raczej zmęczenie już u mnie jest tym wszystkim i szukam dobrego rozwiazania. Po prostu chcę do tej sprawy podejść na spokojnie, a na razie cokolwiek bym zrobił to by górę mogły wziać emocje. A tego chcę uniknać. Nie jestem idiota, by jakiś mój bład później mógłby zostać wykorzystany przeciwko mnie. Jest za dużo zobowiazań, by popełnić głupotę przy ważnych decyzjach. A naprawianie w oparciu o kłamstwo to nie moja bajka. Mogę wywalić kawę na ławę, ale wtedy odkryje się, a nie wiem czy to słuszne na dziś.
Obojetnie co zrobisz to i tak ona obroci przeciwko tobie, chcialbym sie mylic ale wiem to z wlasnego doswiadczenia za kazdym razem kiedy poruszamy ten temat konczy sie klotnia i tym ze sie czepiam o nieistotne rzeczy. Nie wiem dlaczego tak uporczywie trzymaja sie swoich klamst, ja jestem zdania ze prawda predzej czy pozniej i tak wyjdzie na jaw. W moim przypadku jest to narazie tylko internetowy romans bo on mieszka w innym kraju ale przeciez moze przyjechac i moga spotkac sie w hotleu. Caly czas zastanawiam sie czy nie napisac do niego zeby odpie....l sie od mojej zony ale jak raz to zrobilem to skonczylo tym ze nie mialem prawa cokolwiek robic za jej plecami, wiec trwam narazie w tej chorej sytuacji kompletnie rozbity.
Ten mojej żony też mieszka w innym kraju. Co do mojej sytuacji to powiedziałem, że wiem. Dwa wieczory temu. Wkurzyła się. Że koniec itd. Spokojnie wyklarowałem wszystko. Dała mi hasło do telefonu. Mam dostęp do wszystkiego. Powiedziała, że mnie kocha, że jej zależy itd. Że wiem wszystko i nie będzie żadnych tajemnic. Wczoraj był cudowny dzień. Naprawdę. Jak u nowożeńców. Ja podszedłem ostrożnie do tego co się dzieje, bo nigdy do końca się nie wie. Poszliśmy spać. Ok 2 w nocy obudziłem się, bo coś mi się przypomniało. Mianowicie screen z potwierdzeniem zakupu czegos. Wybudziła się więc spytałem. Wręcz wydusiłem informację. Otóż po świętach pojechała do koleżanki na zabieg pielęgnacyjny i została na noc. Okazuje się, że poszły na imprezę. Co się działo nie wiem. Niby nic, ale tylko idiota by uwierzył. Ona płacze u góry, a ja już nic nie czuję do niej. I modlę się by tak zostało. Nie śpię i pora na decyzje.
Ten mojej żony też mieszka w innym kraju. Co do mojej sytuacji to powiedziałem, że wiem. Dwa wieczory temu. Wkurzyła się. Że koniec itd. Spokojnie wyklarowałem wszystko. Dała mi hasło do telefonu. Mam dostęp do wszystkiego. Powiedziała, że mnie kocha, że jej zależy itd. Że wiem wszystko i nie będzie żadnych tajemnic. Wczoraj był cudowny dzień. Naprawdę. Jak u nowożeńców. Ja podszedłem ostrożnie do tego co się dzieje, bo nigdy do końca się nie wie. Poszliśmy spać. Ok 2 w nocy obudziłem się, bo coś mi się przypomniało. Mianowicie screen z potwierdzeniem zakupu czegos. Wybudziła się więc spytałem. Wręcz wydusiłem informację. Otóż po świętach pojechała do koleżanki na zabieg pielęgnacyjny i została na noc. Okazuje się, że poszły na imprezę. Co się działo nie wiem. Niby nic, ale tylko idiota by uwierzył. Ona płacze u góry, a ja już nic nie czuję do niej. I modlę się by tak zostało.
I niestety znowu poznałeś tylko kawałek prawdy. Teraz całej raczej się nie dowiesz. Teraz będzie się podwójnie kryć i zabezpieczać, pojawi się drugi telefon, oraz inne kanały wymiany informacji. Pisałem wcześniej, że teraz nie ma co wierzyć w żadne jej słowa i tylko w połowę tego co widzisz...
Nie śpię i pora na decyzje.
Teraz jeszcze nie jest pora na podejmowanie ważnych decyzji. Masz mętlik w głowie i to jest normalne. Czeka Ciebie jeszcze kilka etapów, po przejściu których przyjdzie czas na decyzje, a na teraz metoda 34 kroków:
1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2. Nie dzwoń często.
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów małżeństwa.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
7. Nie proś o wsparcie duchowe.
8. Nie kupuj prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.
11. Nie mów ?Kocham Cię?.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
15. Będąc w domu z /żoną (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.
18. Nie bądź opryskliwa/y czy oziębła/y ? po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).
24. Bądź cierpliwa/y
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona
26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiona/y.
31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.
To na pewno niczego nie naprawi, ale pokaże Twojej żonie, że masz jeszcze jaja na miejscu...
dario80 napisał/a:Ten mojej żony też mieszka w innym kraju. Co do mojej sytuacji to powiedziałem, że wiem. Dwa wieczory temu. Wkurzyła się. Że koniec itd. Spokojnie wyklarowałem wszystko. Dała mi hasło do telefonu. Mam dostęp do wszystkiego. Powiedziała, że mnie kocha, że jej zależy itd. Że wiem wszystko i nie będzie żadnych tajemnic. Wczoraj był cudowny dzień. Naprawdę. Jak u nowożeńców. Ja podszedłem ostrożnie do tego co się dzieje, bo nigdy do końca się nie wie. Poszliśmy spać. Ok 2 w nocy obudziłem się, bo coś mi się przypomniało. Mianowicie screen z potwierdzeniem zakupu czegos. Wybudziła się więc spytałem. Wręcz wydusiłem informację. Otóż po świętach pojechała do koleżanki na zabieg pielęgnacyjny i została na noc. Okazuje się, że poszły na imprezę. Co się działo nie wiem. Niby nic, ale tylko idiota by uwierzył. Ona płacze u góry, a ja już nic nie czuję do niej. I modlę się by tak zostało.
I niestety znowu poznałeś tylko kawałek prawdy. Teraz całej raczej się nie dowiesz. Teraz będzie się podwójnie kryć i zabezpieczać, pojawi się drugi telefon, oraz inne kanały wymiany informacji. Pisałem wcześniej, że teraz nie ma co wierzyć w żadne jej słowa i tylko w połowę tego co widzisz...
dario80 napisał/a:Nie śpię i pora na decyzje.
Teraz jeszcze nie jest pora na podejmowanie ważnych decyzji. Masz mętlik w głowie i to jest normalne. Czeka Ciebie jeszcze kilka etapów, po przejściu których przyjdzie czas na decyzje, a na teraz metoda 34 kroków:
1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2. Nie dzwoń często.
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów małżeństwa.
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6. Nie proś o pomoc członków rodziny.
7. Nie proś o wsparcie duchowe.
8. Nie kupuj prezentów.
9. Nie planuj wspólnych spotkań.
10. Nie szpieguj męża/żony. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę.
11. Nie mów ?Kocham Cię?.
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku.
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14. Nie siedź i nie czekaj na męża/żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kościoła, wyjdź z przyjaciółmi, itp.
15. Będąc w domu z /żoną (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej.
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła/ł w ciągu dnia twoja żona/ mąż, PRZESTAŃ PYTAĆ.
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowy żyć dalej, z nim lub bez niego.
18. Nie bądź opryskliwa/y czy oziębła/y ? po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci.
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj mężowi/żonie jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być.
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących małżeństwa do chwili, gdy mąż/żona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas).
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą.
22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia).
24. Bądź cierpliwa/y
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie mąż/żona
26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić.
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia).
28. Bądź silny/a i pewny/a siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie.
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa.
30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiona/y.
31. Rozmawiając z mężem/zoną, nie koncentruj się na sobie.
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz.
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz.
34. Nie schodź z raz obranej drogi.
To na pewno niczego nie naprawi, ale pokaże Twojej żonie, że masz jeszcze jaja na miejscu...
To takie wazne aby pokazać te jaja ? jeśli niczego nie naprawi ?