Byłam wczoraj z kuzynem znajomej na weselu. Zabawa była dobra tak do 22.30. Potem on już się krzywo patrzył jak cokolwiek piłam bo sam kierował i nie wypił ani kieliszka. Jak zaczęłam śpiewać z jego znajomymi to dopiero miał minę. Było gdzieś po 1 i mówię mu żebyśmy poszli tańczyć to dosłownie z wielką łaską. I mówi tylko tak Ty to już na pewno nic nie pijesz. A przecież czułam się dobrze wszystko pamiętam co się działo na sali .Wyszłam na 5 minut do toalety to podobno mnie szukał bo myślał że coś się stało:p. Potem zatańczyłam z jego znajomymi w kółku wróciłam do stołu zjadłam coś a ten do mnie, że on ma już dość zabawy i chce wracać.No to nie miałam wyjścia. W aucie zamieniliśmy kilka zdań na pożegnanie podziękowałam za wszystko i to by było na tyle.Nic nie zrobiłam a zgorszenie jakbym co najmniej leżała pod stołem. Chyba już więcej nie idę z osobą której nie znam.
Byłam wczoraj z kuzynem znajomej na weselu. Zabawa była dobra tak do 22.30. Potem on już się krzywo patrzył jak cokolwiek piłam bo sam kierował i nie wypił ani kieliszka. Jak zaczęłam śpiewać z jego znajomymi to dopiero miał minę. Było gdzieś po 1 i mówię mu żebyśmy poszli tańczyć to dosłownie z wielką łaską. I mówi tylko tak Ty to już na pewno nic nie pijesz. A przecież czułam się dobrze wszystko pamiętam co się działo na sali
.Wyszłam na 5 minut do toalety to podobno mnie szukał bo myślał że coś się stało:p. Potem zatańczyłam z jego znajomymi w kółku wróciłam do stołu zjadłam coś a ten do mnie, że on ma już dość zabawy i chce wracać.No to nie miałam wyjścia. W aucie zamieniliśmy kilka zdań na pożegnanie podziękowałam za wszystko i to by było na tyle.Nic nie zrobiłam a zgorszenie jakbym co najmniej leżała pod stołem. Chyba już więcej nie idę z osobą której nie znam.
A kto komu towarzyszył?
Wiesz, nie zawsze osoba pijana, zdaje sobie sprawę ze swojego zachowania. Tobie mogło się wydawać, że zachowujesz się normalnie, ale z boku, mogło to wyglądać zupełnie inaczej. Nie każdy też lubi, jak jego partner / partnerka, wychyla każdy toast. Gdy idziesz z kimś nieznajomym, warto zachować umiar w piciu. Nie tylko, dla dobrego wrażenia lecz także, własnego bezpieczeństwa.
A moze mial żal do losu ogromny ze pić nie może, znam takich co każdą imprezę rozwalą kiedy są kieriwcami i pić nie mogą, a jak się ich przywiezie to dusze towarzystwa bo piją i są wyluzowani.... Znam takiego osobiście....może tak trafiłaś
A moze mial żal do losu ogromny ze pić nie może, znam takich co każdą imprezę rozwalą kiedy są kieriwcami i pić nie mogą, a jak się ich przywiezie to dusze towarzystwa bo piją i są wyluzowani.... Znam takiego osobiście....może tak trafiłaś
--mnie by tez szlag trafił.
Hej!
No o
Sama widzisz
Baca tez by cie prześladował zlym wzrokiem
Może po prostu mu się nie podobałaś, więc nie widział celu w Twoim uchlewaniu się, albo nawet bał się że sama będziesz coś po pijaku inicjować. Trzeba było pójść z takim co pije i jeździ, chyba najlepsze połączenie na wesele.
Pozdrawiam
7 2016-07-11 17:29:51 Ostatnio edytowany przez kasia5266 (2016-07-11 17:30:07)
To on mnie zaprosił tzn szukał osoby na wesele i to moja znajoma spytała czy bym z nim nie poszła. No gdybym każdy toast wychylała to pewnie po 23 miałabym dość . Zresztą tak jak mówię gdzieś po 22 to już nie wołał mnie do tańca ani nic . Potem mówi chodź to odwieziemy mojego znajomego. Tak wyczułam, że to był tylko pretekst. My w aucie gadaliśmy trochę i śmialiśmy się a ten tylko kilka zdań zamienił. Mogło być tak jak pisali panowie wyżej, że bez alkoholu ciężko mu było się bawić, a do tego jeszcze musiał patrzeć jak inni piją
.
8 2016-07-11 18:30:11 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-07-11 21:43:00)
Kasko, wyżej co pisałem to taki żarcik.
Przecie oczywiste jest że gość odebrał to tak że zabrał ciebie a TY go zlałaś i bawiłaś się z innymi, pewnie miał inne oczekiwania, nie wiem czy się znaliście czy nie, ale wygląda na to że był spięty, no brak alko, do tego skoro byłaś osobą towarzyszącą, możesz być pewna że jak go ciotki wujki znajomi młócili czemu się źle bawił to zwalał na ciebie, wesela potrafią być krępujące. Widzisz ktoś was ustawił bo nie miał z kim iść, on już Ciebie się wstydził, nie jako okazałaś mu litość idąc z nim, a litość okazuje się słabszym jednostkom.
Olej nie przejmuj się. Ja też mam na koncie taką ustawkę. Znajomi mnie wkręcili do swojej koleżanki jako partnera bo świadkowa i lipa żeby sama. Sprytnie mnie przy tym schlali, toteż chętnie się zgłosiłem
Przypomnieli mi w czwartek, jak wiadomo wesela są w sobotę, ale trudno. Jak już przepiłem poziom wstydu , to się świetnie bawiłem i świadkowa też.
Generalnie jestem w takim wieku ze ostatnie dwa lata obskoczyłem tyle wesel, ze jestem lepszym specem niż Jeniffer Lopez w tym [wulgaryzm] filmie z Polsatu co niedawno leciał.
Pozdrawiam
obskoczyłem tyle wesel, ze jestem lepszym specem niż Jeniffer Lopez w tym zjebanym filmie z Polsatu co niedawno leciał.
Pozdrawiam
Ha ha ha
Ja generalnie widze to tak: byłaś zaproszona jako osoba towarzysząca, w dodatku osoby ktorą slabo znałaś, plus niepijącej. Jak juz ktoś wyżej napisał, moze Ci sie wydawało ze zachowywałaś sie w porzadku, a jednak tak nie było ? Wydaje mi sie, ze nic by sie nie stało gdybys wypiła dosłownie lampkę szampana czy kieliszek wina za młoda pare, symbolicznie, i dała sobie spokoj z alkoholem i tym samym "towarzyszyła" w trzeźwości Twojemu partnerowi weselnemu, ktory Cie przeciez zaprosił. Czasem warto odpuscic ten alkohol, mozna sie swietnie bawić bez
Ból dupy miał, bo musiał być trzeźwy.
Olałabym.
Byłam wczoraj z kuzynem znajomej na weselu. Zabawa była dobra tak do 22.30. Potem on już się krzywo patrzył jak cokolwiek piłam bo sam kierował i nie wypił ani kieliszka. Jak zaczęłam śpiewać z jego znajomymi to dopiero miał minę. Było gdzieś po 1 i mówię mu żebyśmy poszli tańczyć to dosłownie z wielką łaską. I mówi tylko tak Ty to już na pewno nic nie pijesz. A przecież czułam się dobrze wszystko pamiętam co się działo na sali
.Wyszłam na 5 minut do toalety to podobno mnie szukał bo myślał że coś się stało:p. Potem zatańczyłam z jego znajomymi w kółku wróciłam do stołu zjadłam coś a ten do mnie, że on ma już dość zabawy i chce wracać.No to nie miałam wyjścia. W aucie zamieniliśmy kilka zdań na pożegnanie podziękowałam za wszystko i to by było na tyle.Nic nie zrobiłam a zgorszenie jakbym co najmniej leżała pod stołem. Chyba już więcej nie idę z osobą której nie znam.
Kasiu, ja też jestem ... zgorszona! hi hi
Właśnie czeka mnie kilka imprez, w tym jedna wirtualna. To interesujący scenariusz, jaki przedstawiasz!