Naiwniaczka? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 19 ]

1 Ostatnio edytowany przez koko_12345 (2016-03-01 00:21:39)

Temat: Naiwniaczka?

Byłam z pewnym Panem, który zerwał ze mną, bo często się kłóciliśmy. Potem chciał wrócić mówił, że bardzo mnie kocha etc. Dostał ode mnie "kosza", chociaż nie powiedziałam kategorycznie nie. Na następny dzień zrobiło mi się głupio i dałam mu zrozumienia, że jest szansa, ale to musi wymagać pracy od nas obu. On stwierdził, że poprzedniego dnia ta chęć powrotu to nie było pytanie, a raczej stwierdzenie. Mijały dni, tygodnie, a Pan się nie starałam. Potem troszeczkę coś próbował. Pewnego dnia powiedziałam mu, że chce odebrać od niego rzeczy, które zostawiłam u niego w mieszkaniu. Jego reakcja mnie zaskoczyła- zapytał czy mogłabym przyjechać któregoś dnia do niego, bo on chciał spędzić ze mną trochę czasu. Wstępnie się zgodziłam, ale potem zaproponowałam mu, żeby przyjechał do mnie. Zgodził się, choć wolał spotkać się u niego. Oczywiście nie przyjechał, bo nie dostał wolnego w pracy (zawsze miał dobrą wymówkę, żeby nie przyjechać do mnie). Chciałam zerwać z nim kontakt, bo do niczego dobrego nie prowadził moim zdaniem.  Chociaż nie ukrywam, że tęsknie i mi zależy, ale z drugiej strony chce też jak najszybciej zapomnieć. Dzwonił i pisał do mnie sporadycznie (raz na 2 lub 4 dni). Czułam, że dostaje "ochłapy". Dodatkowo, kiedy ja pisałam mu wiadomości to nie zawsze mi na nie odpisywał, a wiem doskonale że mógł to zrobić.Czułam, że sobie ciągle pogrywa ze mną. Dlatego postanowiłam to urwać póki ta relacja nas nie wykończy. Poblokowałam go i pousuwałam go ze wszystkiego co się dało. Efekt był taki- salwa telefonów, wiadomości "o co ci znowu chodzi". Tak jak wcześniej twierdził, że nie miał czasu aby odpisać mi na wiadomość albo, żeby zadzwonić to nagle czas znalazl. Wiem, że innym potrafił go poświęcić. Ciężko mi było wszystko samej zakończyć definitywnie. Nie miałam aż tyle siły, ale sie starałam zrobić wszystko, abyśmy mogli kiedyś porozmawiać spokojnie spotykając się przypadkiem na ulicy. Naprawdę mi na nim zależało, ale on mnie już oszukiwał w trakcie związku, często mnie okłamywał, wpędzał w poczucie winy. Potem się zlitowałam i nie ukrywam też tęskniłam. Kontakt się odnowił. Oczywiście mówił, że mnie kocha i że chce być ze mną, ale nic w tym kierunku nie robił.Twierdził również, że OCZYWIŚCIE MIAŁ NIEJEDNĄ OKAZJĘ ŻEBY COŚ Z JAKĄŚ DZIEWCZYNĄ, ALE ON NIE POTRAFIŁ ZE WZGLĘDU (?) CHYBA NA MNIE. Było mi strasznie przykro, czułam się źle w tym układziku, czułam że się poniżam. Później dzwonił i pisał jeszcze rzadziej niz wczesniej. na wiadomosci w dalszym ciagu mi nie odpisywał. Kiedy pytałam go jak to się ma do tego, że mnie kocha. Bo jesli człowiek kocha to chyba chce spedzać czas z drugą osobą i wiedzieć jak się jej układa w życiu. Zaczął krzyczeć na mnie, że znowu jest to samo, że nie rozumiem tego ze on nie ma czasu mi odpisac i ze nie pamieta dlaczego mi wczesniej nie odpisal na jakas tam wiadomosc. Na walentynki nie dostałam od niego nawet kwiatka, bo on nie obchodzi walentynek- ale wiedział przecież że jego ukochana TAK i że bardzo chciałaby dostać głupiego kwiatka od niego. Miał do mnie znowu przyjechać w tamtym tygodniu. Oczywiscie nie zrobil tego, bo sie rozchorowal i faktycznie tak bylo. Słyszałam przez telefon. Wszystko rozumiem, ale mnie nawet nie przeprosił, nie wytłumaczył się. Zadzwonił jakby nigdy nic mi nie obiecywał i nie miało miejsca. Powiedziałam mu,że jest mi przykro, że nie odpisuje mi na wiadomości i zapytałam go dlaczego się tak dzieje. Powiedział, że nie miał czasu albo nie zauwazył i tysiąc różnych powód. Powiedziałam mu też, że chodzi mi nawet o zwykłe słowo "przepraszam" z jego ust, którego nie usłyszałam. Przecież jestem człowiekiem i potrafie zrozumieć drugą osobę! Powiedział, że przesadzam i że przegniam. To mnie juz dobiło. Ostatecznie to zakończyłam. Muszę wytrwać. Proszę o opinie i wsparcie. Generalnie naprawde starałam się, żeby było wszystko ok. Nawet nagiełam się do tego stopnia, ze zaczęłam "chodzić przy nim na paluszkach", ale zrozumiałam, że to bez sensu. Chyba za dużo się starałam, ale o ile można starać się za bardzo dla bliskiej osoby? Może ktoś z Was widzi coś złego w moim zachowaniu. Czy Waszym zdaniem pogrywał sobie czy to ja mam jakiś problem? Sama się gubię. Jestem naiwna- to pewne.

Generalnie wcześniej został zraniony przez dziewczynę, ale ja też przez chłopaka i mimo wszystko odciełam się od przeszłości.
W czasie naszego związku kiedy zapytałam go dlaczego mnie już nie adoruje powiedział, że "on już nigdy nie będzie traktował tak dobrze żadnej dziewczyny jak swojej byłej bo się na tym przejechał". Pisałam o tym tutaj-> http://www.netkobiety.pl/t91582.html

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Naiwniaczka?

Rozumiem ze mozna byc zapracowanym,zmeczonym ale chyba moze chociaz cos napisac,zapytac jak Ci minal dzien. Moze on wogole nie ma czasu na wasz zwiazek? Ludzie ktorzy kochaja nie zachowuja sie w ten sposob w jaki zachowuje sie on. Dobrze zrobilas ze to zakonczylas.

3

Odp: Naiwniaczka?

Upokorzył mnie też ostatnio. Byłam o tyle głupia, że adekwatnie nie zareagowałam i naprawdę nie przesadzam. Czuje,że miał na oku inną, a ja byłam tylko opcja. On boi się być sam. Powiedział, że to nie chodzi o to, ze on faktycznie boi się być sam, ale naprawde mnie kocha. Przecież wiedział, ze jego zachowanie mnie rani i przepraszał mnie za nie. Jaki człowiek kocha w ten sposób?
A ja po raz drugi wkreciłam się w związek, który mi nic nie dawał, a dużo zabierał. Czas na przerwę.

4

Odp: Naiwniaczka?

I bardzo dobrze że skończyłaś ten związek powinien mieć dla ciebie czas a nie się tylko wykręcać i szukać wymówek

5

Odp: Naiwniaczka?

"Jeśli ktoś chce znajdzie sposób, a jeśli nie to powód"

6

Odp: Naiwniaczka?
koko_12345 napisał/a:

"Jeśli ktoś chce znajdzie sposób, a jeśli nie to powód"

Dokladnie,zgadzam sie w 100% !

7

Odp: Naiwniaczka?

Jest mi po prostu przykro. Jezdziłam do niego. Probówałam żeby czuł się dobrze w moim towarzystwie. Swoje też miałam(ale nie dużo) za uszami w czasie trwania związku, ale to naprawiłam, a on nie- mimo że nabroił sporo.

8

Odp: Naiwniaczka?

Czuje,że miał na oku inną, a ja byłam tylko opcja. On boi się być sam. Powiedział, że to nie chodzi o to, ze on faktycznie boi się być sam.

Czyli byl z Toba,a na horyzoncie pojawila sie jakas druga opcja. A moze bylo ich wiecej! Ale w razie czego mial Ciebie, tylko dlatego ze boi sie samotnosci. Smutne sad

9

Odp: Naiwniaczka?

Ciężko powiedzieć. Wszystko na to wskazuje patrząc logicznie.
Kiedyś sam mi się przyznał że boi się być sam. Musi mieć dla kogo żyć.
Jednak, nie siedze mu w głowie. Kto wie jaki on miał intencje. Mam nadzieje, że dobrze robie.

10

Odp: Naiwniaczka?

E tam, po co Ci taki niezdecydowany facet, który nie traktuje Ciebie tak jak powinien smile Każda dziewczyna zasługuje na to, by być traktowana jak księżniczka, a nie dopraszać się o uwagę i chociaż jednego badylka z okazji walentynek. Twój były to jakiś cwaniaczek, który trzyma Cię na emocjonalnej smyczy i jednocześnie nie pozwala do siebie zbliżyć - jesteś kołem zapasowym. Taka sytuacja mu pasuje, ponieważ dzięki Tobie nie czuje się samotny, jest adorowany i buduje swoje ego.

11

Odp: Naiwniaczka?

Czas na przerwę- zgadzam się z tobą. Odpocznij sobie przez chwilę od facetów, naładuj akumulatory, poukładaj sobie w głowie pewne rzeczy i dopiero potem zacznij coś wartościowego. Przeczytałam jeden i drugi twój wątek i doszłam do wniosku, że trafiłas na beznadziejnego faceta i niepotrzebnie upierałaś się na niego. On traktował cię jak persona non grata, a ty niczym nie zrazona żebrałas o jego uwage- po uja ci cos takiego? Niech on wraca sobie do cudownej byłej albo znajdzie sobie taka, która według jego standardów bedzie jego godna, a ty przestań pętać się w jego życiu, jako nie wiadomo kto właściwie. Miej wywalone na jego zasrana łaskę- daj sobie z nim spokój dziewczyno. Tyle jest kobiet naokoło, to niech szuka i przebiera jak w ulęgałkach. Ty do niego pisałas, a buraczany nawet ci nie odpisywał- coż to za wysoka kultura osobista? niezłe ma o sobie mniemanie ten gostek- książe udzielny, któremu słoma z butów wychodzi. Dzwoniłaś, a on albo odebrał telefon, albo nie odebrał (wyobrażam sobie jak musiałas lubić telefonowac do niego- ja nabawiłabym sie urazu do dzwonienia i unikalabym jak ogna telefonowania do niego, bo średnia to przyjemność dzwonić do faceta, gdy on nie wiadomo czy odbierze telefon, czy nie i czy w ogóle oddzwoni- niech zanjdzie inną, która będzie tolerowała takie chamstwo), ty wiecznie coś naprawiałas, a on stawał ci okoniem i sabotowal wasz związek- też mi przyjemność być z takim facetem.
Dobrze zrobiłas, że zakończyłaś tę szopkę, tylko zaweźmij się teraz w sobie i w razie gdyby dzwonił (a dzwonił bedzie na pewno, bo ego mu nie pozwoli na to, by jakas baba miała miec satysfakcję z tego, że kopneła go w zad, bedzie chciał, by jego było na wierzchu), to niech nie zmieknie ci serce, bo skoro do niego wrócisz, to bądź przekonana, że bedziesz miała dokładnie to samo, co do tej pory. Życzę ci uporu, tym razem, w drugą stronę, czyli w stronę na NIE w stosunku do tego buraczanego buca.

12

Odp: Naiwniaczka?

Bardzo watpie zeby sie odezwal. Za bardzo polechtalam jego ego. On nie wie ze to koniec. Dowie sie jak zadzwoni lub napisze bo wtedy nie odpowiem. Przy ostatniej rozmowie stwierdzil ze znowu jest to samo jak wczesniej i ze on ma dosc. Wydzieral sie na mnie. Oczywiscie wmawial mi ze tego nie robi...

Nie zasluzylam na takie traktowanie. Poki co jego jest na wierzchu. Niech ma dziecko satysfalcje.

13

Odp: Naiwniaczka?

Bardzo watpie zeby sie odezwal. Za bardzo polechtalam jego ego. On nie wie ze to koniec. Dowie sie jak zadzwoni lub napisze bo wtedy nie odpowiem. Przy ostatniej rozmowie stwierdzil ze znowu jest to samo jak wczesniej i ze on ma dosc. Wydzieral sie na mnie. Oczywiscie wmawial mi ze tego nie robi...

Nie zasluzylam na takie traktowanie. Poki co jego jest na wierzchu. Niech ma dziecko satysfalcje.

Ja na pewno sie nie odezwe. To koniec. Chce zapomniec jak najszybciej o tej znajomosci.

14

Odp: Naiwniaczka?

Nie pasujecie do siebie, lepiej odpuścić i nie silić się na coś, co nie ma sensu smile.

15

Odp: Naiwniaczka?

Zapomnialam dodac, ze ow Pan nie staral sie nawet zeby bylo mi dobrze w lozku.
On dochodzil i uwazal  ze jest po sprawie. Nawet sie nie staral, zebym mogla tez czerpac satysfakcje...

To chyba normalne nie jest? Chyba ze sie myle? Ja sie cieszylam kiedy bylo mu dobrze.

16

Odp: Naiwniaczka?

Problem wygląda tak, że mam niskie poczucie wartości. Chodze na terapie, bo jestem dość lękliwa i muszę wszystko kontrolować. Wiele się i tak zmienilo. Zaczelam się spotykać z moim ex, który ze mną zerwał, bo za dużo się kłóciliśmy, a najczęściej o to, że nie ma dla mnie czasu. Nawet ostatnio mieliśmy tego czasu dla siebie niewiele. Pogadaliśmy tylko połowicznie. On mi ciągle powtarza, ze mnie kocha i ze chce być ze mna, ale go przeraża wszystko to co było miedzy nami. Łącznie z moja wrazliwoscia i ma problem aby mnie zrozumieć. Ja nie jestem jego pewna, bo jego czyny nie potwierdzają jego słów. Wielokrotnie coś mi obiecywał i nie dotrzymywał słowa. Czasem potafi się zachować jak totalny geniusz i być bardzo kochany.  On wie, że uczęszczam na terapie. Stwierdził, że chce mi pomóc. Wiem, że czasem go męcze, bo  jestem marudna etc, ale jestem na tym etapie terapii, który jest dla mnie bardzo trudny. Z drugiej strony boje się, że on nie wykorzystuje i pod przykrywką, że chce dla mnie dobrze może mnie skrzywdzić. Wielokrotnie chciałam z nim zerwać kontakt i niejednokrotnie to robiłam, bo miałam dość tego, że ta sytuacja zmierza donikąd.  On strasznie nie chciał zrywać ze mną kontaktu i robił wszystko abym tego nie robiła. Ostatnio powiedział, że mnie akceptuje, ale go przeraza to ze musimy się dotrzeć do siebie i że nigdy nam się to nie uda. Ciągle powtarza, ze jestem mu bliska osoba. Narzeka ciagle ze odgleglosc tez przeszkadza nam w tym żeby być razem, ale nie ma mowy o przeprowadzce- każdy z nas ma dobra prace i chce się rozwijać. Na początku mówił, ze jak będzie trzeba to się przeprowadzi. Dziś mowi, ze nie ma takiej możliwości poki co. Ja z czasem będę mogła się przeprowadzić, jeśli uzyskam to co chce- czyli doświadczenie zawowodowe, pieniądze na kursy, etc. Widze po nim  (dopiero  po czasie zauwazylam), ze on boi się angażować. Ostatnio powiedział, że mnie kocha znowu. Za jakiś czas włączyły mu się żale do świata i wyznał, że on nie potrafi się zaangażować w stu procentach. Wczesniej wykiwała go jego dziewczyna. Cierpiał po rozstaniu, ale mnie też wykiwali nie raz i żyje. Po czasie mu wierze, że mnie kocha, bo przecież już dawno by sobie odpuścił i poszukał innej dziewczyny (czy do seksy czy do spotkan). Ciagle twierdzi, ze mnie kocha, ale nienawidzi kłótni i tego było za dużo w związku, a z drugiej strony  wyznał ze to trochę pociągające we mnie, że mam taki charakter. Ostatnio zaczęłam mu wchodzić w dupę i próbować zrobić wszystko, żeby było dobrze, ale to tylko dwukrotny albo trzykrotny incydent. Jest jeszcze sprawa tego typu, że za dużo analizuje.  Inna sprawa jest to, że on kiedyś ciągle dostawał po dupie od dziewczyn, bo nie potrafił dać  5 minut wytchnienia tym dziewczynom. Wchodził im w dupe. Sam się do tego przyznał.Ciągle też mnie oskarża, że go naciskam na coś, bo ponoć pytam go o jedną rzecz na 50 różnych sposobów. Wiem, wkurzać to może, ale wyznałam mu, że to zwyczajnie wynika z tego, ze nie daje mi jednoznacznej odpowiedzi i że nie jestem jego pewna i że nie daje mi poczucia bezpieczeństwa. Zadając nawet jedno pytanie zawsze go naciskałam. On cierpiał kiedyś na nerwice i teraz chodzi ciągle spięty. Po prostu coś mnie ciągnie do niego, jestem strasznie zazdrosna o niego. Nie potrafie odejść – nie umiem podejmować decyzji. Nie chce się potem nienawidzić, kiedy się pomyle. Z drugiej strony szkoda mi go stracić, bo to fajny chłopak. W tym miejscu tylko narzekam na niego, ale możcie mi wierzyć potrafi być super facetem. Może ktoś coś mądrego doradzi? On stwierdził, że mu nie ufam, to prawda. Nie ufam mu bo mnie zawiódł i wynika to też z mojej nadszarpniętej psychiki. Choc ostatnio psycholog dał mii do zrozumienia, że nie jest zle ze mna, a bardziej się stygmatyzuje i nie trafiłam na odpowiedniego, ale odkad pamiętam bylam odrzucana (dość często). Doswiadczenie pokazalo mi ze nie jestem warta i nie uda mi się stowrzyc fajnego związku. Staram się zmienić sposób myslenia i co prawda troszkę mi to wyszlo wink
Ostatnio powiedział, że dużo zależy ode mnie, czy to oznacza, że musi być tak jak on chce? Na jego warunkach. Jestem zagubiona. Może to ja mam problem, a on probuje mi pomoc i naprawdę chce być ze mna? Tylko czemu słysze ciagle oskarżenia. On wszystko robi idealnie w jego mniemaniu. Nie widzi nic zlego w jego zachowaniu.

NOWE FAKTY

Pan obiecał, że przyjedzie i kolejny raz mnie oszukał, a potem głupio się tłumaczył. Oczywiście odkryłam jego kłamstwo (przez przypadek). Sam napisał do mnie pierwszy z wytłumaczeniem- oczywiście po raz kolejny to nie jego wina. Napisałam mu oczywiście co o tym myślę. Odwrócił kota ogonem i mnie wyśmiał, ale kiedy zaczęłam rzucać kolejnymi argumentami nie umiał się obronić i jego kłamstwo wyszło na jaw. Swoim zachowaniem potwierdził, że kłamie, mimo że twardo się bronił smile
Po tym wszystkim podziękowałam za współpracę. Jeszcze próbował zrobić ze mnie wariatkę wśród znajomych, że jakoby ja doszukuje się w nim uczucia i biegam za nim. Oczywiście wytłumaczyłam znajomym, że to nie jest prawdą. Przykro mi o tyle, że myślałam, że trafiłam na fajnego faceta, z którym uda mi się coś zbudować jak do siebie dotrzemy, ale niestety. Bardzo starałam się zmienić i nie nawet na poczet związku, ale dla siebie (żeby żyło mi się lepiej). Udało mi się ruszyć to i owo. On nie zrobił absolutnie nic.

Co sądzicie na ten temat? Dlaczego mi nie wychodzi? Czy nie potrafię budować związków? Źle gustuje? Czy źle trafiam? A, może ja mam problem?
Moje 3 związki były beznadziejne. Nic mi nie dawały.

Odp: Naiwniaczka?

Witaj Koko, minął miesiąc od Twojego ostatniego posta. Ciekawa jestem jak sobie poradziłaś. Wróciłaś do "relacji" czy się z niej uwolniłaś.

p.s. przepraszam za użycie słowa "relacja", ale opis Twojej sytuacji wg mnie nie pasował do użycia słowa "związek"

18

Odp: Naiwniaczka?

To toksyczny związek Facet któremu zależy na kobiecie sam się nagina w czasie nie odwrotnie .Bywa tak, że osoby są na siebie uczulone, to tak jakby miały alergię jego odpowiedź znasz dlaczego jest z Tobą teraz głębokie rozważanie powinno nadejść z Twojej strony.Toksyczność ma to do siebie, że prawdziwy powód jest głęboko ukryty .Ale on istnieje jest w Tobie coś co powoduje ,że jednak jesteś z nim i w swoim błędnym mniemaniu masz korzyści .Musisz dokopać się do tej struktury w której jest odpowiedź na pytanie dlaczego potrzebujesz być w tym związku skoro on niesie za sobą brak satysfakcji .

19

Odp: Naiwniaczka?
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Witaj Koko, minął miesiąc od Twojego ostatniego posta. Ciekawa jestem jak sobie poradziłaś. Wróciłaś do "relacji" czy się z niej uwolniłaś.

p.s. przepraszam za użycie słowa "relacja", ale opis Twojej sytuacji wg mnie nie pasował do użycia słowa "związek"


Witaj, na szczęście się uwolniłam. Pan znowu mnie zawiódł. Nie wytrzymałam tego i uciekłam. Póki co mam spokój. Tęsknie, ale ten człowiek mnie niszczył. Koniec.

Posty [ 19 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024