to skomplikowane - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

1 Ostatnio edytowany przez mara.marta (2016-01-23 03:32:55)

Temat: to skomplikowane

Witam. Muszę się gdzieś poradzić, otworzyć... bo już chyba się sama gubię.
Zacznę od początku. 3 lata temu zaczęłam znajomość z moim obecnym partnerem. 2 lata jesteśmy ze sobą. Spotkaliśmy się na ulicy, wracalam ze spaceru do domu i mnie zaczepil, zwykły przypadek - dałam mu swoj email. Przez rok traktowałam go, jak kolegę na uścisk dłoni. Facet, który od zera zbił finansową fortunę - ambitny i pracowity. Sama jestem też dość niezależna finansowo, mimo mlodego wieku i nigdy nie robiły na mnie wrazenia jego, ze tak powiem "gadżety", bo obracałam się w tym towarzystwie wczesniej. Po szybkim "wywiadzie srodowiskowym" zorientowałam się, ze ma dziewczyn na peczki i sam się z tym zbytnio nie krył. Na poczatku az mnie odpychał tymi dwoma sprawami od siebie, ale jego inteligencja mnie przyciagala. Rozmawialismy o wszystkim, po prostu jak koledzy - o interesach, zmartwieniach, planach. Zwierzył mi się, że był 4 lata z kobietą, która do samego końca ukrywała przed nim, że jest prostytutka - w sumie to wyszło od jego kolegow pare miesiecy po rozstaniu, a oni sie rozstali z powodu jej ciaglych klamstw. Historie potwierdziłam u jego rodziców (mame ma przekochaną) i oboje stwierdzili, ze był w niej slepo zakochany, i po tym zmienil sie nie do poznaniia.
Chwile przed wejściem w związek z nim musialam się przeprowadzic 100km dalej. Przyjezdzał do mnie czesto chociażby na kawe i wracal. Zaczelismy nadawac troche na innych falach i spotkania nabraly nowego znaczenia. Odleglosc nie miala zbytnio znaczenia. Po 4msc zwiazku poszlismy do lozka - mi się nie spieszylo, bo wiedzialam, jak traktowal inne i powiem szczerze, obawiałam sie tego... bylam rowniez bardzo mocno skupiona na karierze zawodowej, a nie na nim. Myslalam, ze to rozumie i powoli, bez pospiechu bedziemy wdrazac sie na wyzsze etapy (2 lata wczesniej bylam krotko w baardzo patologicznym zwiazku, z pobiciem wlacznie - temat na odzielny watek). Po pol roku zwiazku, cos peklo z jego strony, byl zimny, sztuczny, rzadziej sie widzilismy i rozmawialismy - zlapalam go na pierwszym klamstwie i krótko po tym na romansie. Serce mi peklo, zrozumialam, ze to ja wprowadzałam patologie do tego zwiazku, ze on sie starał, a mialam go w dupie. Po msc porozmawialismy... powiedział, ze powinien usiasc ze mna i rozmawiac wtedy, a nie skakac w bok, ale moj dystans go paralizowal i wolal pojsc na latwizne. Wybaczylam i dalam mu jeszcze jedna szanse.
Od tego momentu robi się huśtawka. Okresy 2-3msc, ze jest niebo i pozniej okresy maks. miesieczne, ze jest pieklo. W czasie nieba bywa idealnie, pracujemy nad soba i zwiazkiem, robimy kroczki do przodu. Piekło, no cóż... zaczyna zawsze sie niewinnie od drobnych sprzeczek, pozniej jego klamstwo (mniejsze lub wieksze), a pozniej trwa juz otwarta wojna. On wtedy mowi mi, ze to ON MI NIE UFA (o ironio), ze go pewnie zdradzam. Oczywiscie ja dostaje wtedy paranoi i manii prześladowczej. Zaczynam wiercic dziure w calym, rzucam mu imionami tych dziewczyn sprzed naszego zwiazku w stylu "A moze wczoraj byles u X, po drodze u Y i wracaj u Z" i tym podobne. Po jednym z takich piekel sama sobie zainstalowalam na swoj telefon program szpiegowski i wreczylam mu hasla, zeby byl spokojniejszy o mnie i przestal podejrzewac mnie o zdrady. Jest szalenczo zazdrosny.
Co do jego klamstw po zdradzie: 1 - usunął fb (ja nigdy nie mialam), po czym odkrylam jego lewe konto, gdzie znalazlam wiadomosci typu "hej, slicznie wygladasz' (na tym sie konczyly) oraz dodane znajome jego kolegi, ktory swoja narzeczona zdradza na potege (o kolegach mojego lubego bedzie akapit nizej), no i pelno profili dupy, dupeczki, cycki etc. 2 - przylapany na produkowaniu klamstwa: kolega urządzał w piatek parapetówkę w naszym rodzinnym miescie, Luby wspominał o tym w poniedziałek i jakos wypadlo mi z glowy, a sam wiecej nic nie wspominał. Akurat w ten piatek musial cos tam zalatwic i mial zostac u swoich rodzicow do soboty. 19 i mi sie melduje, ze spedza wieczor z nimi. Nie wiedział jednak, ze jego mama jest moim sprzymierzeńcem i godzina 21 telefon "pojechal na impreze bez Ciebie, mowil Ci?' Jego rodzice maja do siebie nawzajem wielki szacunek, widac ze wciaz bardzo sie kochaja. 21:30 dzwonie do niego, raz, drugi, trzeci... "Kochanie, jak tam czas z rodzicami? - yyyyy, aaaa, dobrze, a co, cos sie stalo? - no wiem, ze jestes u kolegi i po co klamiesz? - yyyyyyyy....' odlozona sluchawka. W 5min byl spowrotem u rodzicow - wysylal zdjecia, dzwonil "no widzisz, jestem, a Ty mnie podejrzewasz". Oczywiscie uswiadomilam go o wszystkim, wsciekl i wrocil na impreze, o pierwszej w nocy byl w domu (zalany kompletnie). 3 - jechał w interesach, oczywiscie pelna relacja z wszystkiego. Odkrylam na drugi dzien, ze godzine spędził u kolezanki na kawie, która mu pozniej na jego prosbe wysylala swoje nagie zdjecia. To jest faktycznie kolezanka, znal ja jeszcze przede mna i jeszcze przede mna mieli po prostu taka relacje, ale fizycznie ich nigdy nic nie laczylo (tak, jestem pewna). Ona ma taki styl zycia i po prostu wszystkim w kolo wysyla zdjecia, a facetow jak rekawiczki zmienia. Zerwal z nia kontakt wchodza w zwiazek ze mna. Widzialam dokladnie co mu pisala, zdjecia itd. wiec po prostu sie go spytalam... zaprzeczal i klamal w zywe oczy, wsciekly (jak klamie jest zawsze zly). Przyznal sie dopiero, jak mu pokazalam screeny (po 10h). Twierdzi, ze ta znajomosc jest zupelnie normalna i jego z nia nic nie laczy, wiec nie musze byc zazdrosna. 4 - to zbior mniejszych klamstw, o ktorych ja wiem, a nie robie super scen - chodzi np. o jakies bardzo bardzo dawne znajomosci, ktore u niego konczyly sie sexem, a twierdzi, ze nie.
Jego koledzy. Kolega, o ktorym mowa w 1 klamstwie (nazwe go T), to BYL jego wieloletni przyjaciel. Wspolne dziewczyny (doslownie), wspolne tajemnice i mnostwo spedzanego czasu, rodzice T traktowali Lubego jak syna. T jednak nie byl szczery i bezinteresowny w tej znajomosci. Wszyscy w kolo to widzieli, ale tylko ja i rodzice mojego Lubego mowili o tym wprost. On sam w koncu przejrzał na oczy... z 15msc i od tego czasu zakonczyl ta znajomosc. Niepokojace bylo to, ze T zdradzał swoja narzeczona z kim popadnie, przy kazdej okazji... i NIKT z ich towarzystwa jej tego nie powiedzial. Zebralam dowody i ja uswiadomilam. Kolejny kolega J, bierze w czerwcu slub z dziewczyna, z ktora jest dla pieniedzy i ja tez kiedys zdradzal... Kolega K ma dziewczyne od roku, a od roku wypytuje sie Lubego o ta od zdjec "daj mi jej numer, umowie sie" i K wysyla mojemu Lubemu rozne profile dziewczyn, a nawet ostatnio po naszej klotni zapronowal, czy nie chce zmienic dziewczny (mnie)... bo ma kolezanke. Moj przyszedl i mi sam powiedzial o tym. Kolejny idiota S rowniez rozmawia o samych dziewczynach. W ogole, oni wszyscy jak nie o interesach, to o "dupach" (ich slowa).. oczywiscie innych, niz wlasne dziewczyny. Pisze o jego towarzystwie, bo on nie widzi w tym problemu, ze rozmawia z nimi o innych... przyznaje sie do tego otwarcie. "Ja tylko rozmawiam". Ambitne towarzystwo.
Dochodze powoli do meritum. Ostatnie klamstwo - 3 - mialo miejsce na poczatku pazdziernika, wiec wojna byla pazdziernikowa. Byly male rozejmy itd. Za kazdym razem tlumaczyl sie z klamstwa tym, ze boi sie mojej reakcji. Ja mu tlumaczylam uparcie, ze czlowieku nie rob czegos, o co musisz sie bac, to nie bedziesz klamac. No i przestal... klamac! Teraz bez ogrodek opowiada o wszystkim (chyba). O rozmowach o innych, o tej propozycji kolegi K. Nawet wpadl na pomysl, zeby jechac na 3dni w gory z kolegami w tym tygodniu. Gdzie zawsze jezdzimy razem i doskonale wie, ze nie ma przeszkod, zebym tez pojechala. Skonczylo sie klotnia i nigdzie nie pojechal. Powiedzialam mu jasno, ze to wszystko juz za dlugo trwa i znosilam tyle upokorzen, tlumaczac sobie, ze jestesmy tylko para (to bylo chore tlumaczenie, bo w normalnym zwiazku nie ma takich problemow) iz ma zdecydowac albo normalnosc, albo to dalej nie ma sensu. Dostrzeglam, ze klamstwa to tylko skutek jego szczeniackiego podejscia do zwiazku, ktore mial od poczatku. Jestem na prawde cierpliwa i wyrozumiala, ale po prostu juz mu nie ufam. Nie mam na to wszystko sily. Na to beznadziejne jego towarzystwo, ktore umacnia go w przekonaniu o takiej "normalnosci". Na niego samego. To wszystko niszczy mnie - moja samoocena jest wlasnie rowna zeru, non stop sie zastanawiam "czego mi brakuje, a tym kobietom nie?". Jestem naturalna blondynka, a wszystkie jego byle to brunetki, rozmawiaja o brunetkach... Na prawde lapie paranoje.
Fakty: romans mial raz, klamal konkretnie 3 razy.
Nie oklamuje go, nie daje powodow do zazdrosci, pozrywalam kontakty z kolegami, bo wiecznie mial o to problem. Nie mam portali spolecznosciowych, nie chodze na imprezy. A on jest wiecznie zazdrosny, o wszystko. Nie mieszkamy jeszcze ze soba - dzieli nas ciagle 100km, spedzamy razem srednio 4 dni w tygodniu (pomieszkujemy?) i mamy czesty kontakt: smsy i telefony przez caly dzien. Zamieszkac mamy teraz od kwietnia, we wspolnym kupionym mieszkaniu. Przeraza mnie to, ze on ma dwa oblicza. Dla mnie i bliskich jedno, a dla znajomych inne. I nie wiem juz, kim on jest i nie chce sie z kims takim wiazac na stale, ale cholernie pokochalam to jedno oblicze. Drugie, to jakis potwor bez moralnego kregoslupa, plytki z podstawowymi potrzebami. Nie da sie wszystkiego opisac, tego jak przebiegaja klotnie, jakie slowa padaja z jego strony. Jak bardzo potrafi byc wyrzuty z uczuc. Tak, jak jest inteligentny i pracowity, tak emocjonalnie jest gdzies na poziomie gimnazjum.
A moze to ja faktycznie przesadzam? I to jest normalnosc w dzisiejszych czasach? Wiem, ze nie jestem idealna i pewnie go tlamsze. Dla mnie zwiazek powinien sie opierac na zaufaniu, szacunku, lojalnosci i szczerosci... u nas, po dwoch latach jest jedna rzecz z jego strony: szczerosc, reszty brak. Prosze o rady, co robic dalej z nim?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: to skomplikowane

Moze moja odpowiedz nie bedzie zbytnio miła ale.... CZY TY NA SERIO JESTES TAKĄ IDIOTKĄ?!

Sama byłam 2 lata w toksycznym w związku, rownież z przemocą, z narkotykami z poniżaniem sie i wiesz co???? Żadne rozmowy, żadne terapie, żadne kolejne szanse NIC NIE DADZĄ NA TAKICH LUDZI. Skur... zawsze bedzie skurw... A kobieta jest najwieksza idiotką myśląc, ze zmieni takiego faceta, zgadzając sie na takie traktowanie i tkwiąc w tym bagnie.

A najbardziej zadziwia mnie to, ze TY JUZ TO PRZEŻYŁAŚ! Sama wiesz jak to wyglądało i pewnie łatwo nie było Ci sie pozbierać i jeszcze pchasz sie w to drugi raz tylko dla odmiany z innym?! Albo jestes masochistką albo nie potrafisz sie uczyc na błędach. Ja jestem wdzięczna ze dostałam taka okrutna ale bardzo przydatna lekcje w życiu i wiem, ze przenigdy nie zgodzę sie juz na takie traktowanie. A wiesz czemu? Bo życie jest ZA PIĘKNE!

Wiec przypomnę Ci jeszcze raz, jestes młoda i piękna , i jak sama mówisz dobrze usytuowana także WIEJ OD TEGO FRAJERA JAK NAJDALEJ zanim sama nie zaczniesz go przepraszać albo (o zgrozo) przestaniesz miec w ogóle jakiekolwiek obiekcje co do jego zachowania i bedziesz sie na to godzić. Zdradził raz, zdradzi drugi, poniżył raz , ponizy drugi, kłamie ciagle, bedzie nadal to robił. Zaufanie to najważniejsza rzecz w związku. Jest jak lustro. Zbite- skleisz ale nigdy nie bedzie takie samo. Naprawdę chcesz zyc codziennie z mysla "co on robi, moze mnie zdradza, a moze nie, moze znowu klamie?!". Kobieto prędzej wylądujesz w psychiatryku, niż uratujesz ta popaprana relacje. Martwych kwiatów sie nie podlewa wiec błagam Cie miej jeszcze odrobine szacunku do siebie, i dasz rade !

3

Odp: to skomplikowane

I uprzedzę Twoje pytanie, ktore pewnie pojawiło sie w głowie (bo ja kocham to jego dobre oblicze!)

Kobieto Ty KOCHASZ WYOBRAŻENIE O NIM, żyjesz wspomnieniami z początku waszej relacji, ze było tak pięknie. Nie jego, tylko wyobrażenie, a ono NIE ISTNIEJE.

4

Odp: to skomplikowane

widzisz tyle wad i co zrobisz z tym ? komplikujesz sobie cd.. życia ...

5

Odp: to skomplikowane

Mam chwile, by na spokojnie odpisac.
Dziekuje za odpowiedzi i wsparcie.
Mój wcześniejszy związek, trwał bardzo krótko. Dwa albo trzy miesiące, juz nie pamietam dokladnie, bylo to w 2010. Nikt mnie nie musiał przekonywać, ze ten facet to psychopata, a relacja jest chora i trzeba wiać. Kłamał, kradł, zdradzał, próbował manipulować, terroryzować, palił, pił, cpał i calymi dniami nic nie robil, bo się okazało, że nie pracuje. Widziałam u niego pierwowzor w rodzinie - ojca - byl, jak przez kalke. Zorientowałam się i oznajmiłam mu, że to koniec. Wtedy mnie pobił, a pózniej prześladował (moich znajomych również), mimo toczącej się sprawy i wezwań policji, gdy tylko socjopate ujrzałam w promieniu 10m. Dostał wyrok, odsiedział (okazało sie, ze miał wcześniejsze zatargi z prawem) i jest względny spokój, choć wciąż myśle, że jeszcze spotkam go gdzieś na swojej drodze i bede musiała się bronić. To, co przezylam wtedy, bylo jednym wielkim koszmarem. I tak, z poczatku miałam myśli, że da się go zmienic (gdy jeszcze bylismy razem) - takie glupie, naiwne, kobiece... chyba instyktowne? Tak, jak szybko mi przyszly do glowy, tak rownie szybko z niej wyszly. Skutki tego wszystkiego odczuwalam 3 lata, nie dawałam się dotykać rodzinie, a wyjście gdziekolwiek było ekstremalnym stresem. Poradziłam sobie.
Aktualny związek nie przypomina tamtego horroru. A głowną postacią jest zagubiona osoba, która słucha, rozumie i zmienia sie. Sama dostrzega problemy i rowniez o nich mówi. Moj partner nie pije (na palcach jednej dłoni policze razy w ciągu roku, gdzie wypije wiecej), nie pali, nie cpa, na imprezy rowniez nie chodzi. Za to ma mnostwo stresu, tak, jak i ja. Silny stres wiele długoletnich związków potrafi rozbic - a my, non stop w stresie, od samego poczatku. Nie tlumacze go, a znajduje tylko przyczyny, bo zawsze jest przyczyna. Celowo wczesniej pisalam troche o jego rodzinie, troche o znajomych. Jemu sie nawet intonacja glosu zmienia, w zaleznosci od tego, z kim rozmawia. Kazdy to zauwaza, nie tylko ja. Z jego mama, gdy rozmawiam, to ona placze, ze tak syna nie wychowala i nie wie, co sie z nim dzieje od paru lat, ze wczesniej taki nie byl, ze znajomych mial normalnych. Potrafi powiedziec/napisac jedno, po czym za 10min powie cos zupelnie przeciwnego. Nie chodzi tu o fakty (co robi, gdzie jest, byl itd.), ale o subiektywne odczucia. Albo jeszcze lepiej, w jednym momencie glosic dwa odmienne zdania i obu bronic... Wiem, ciezko sobie to wyobrazic, ale tak tez bywa.
Gdy sie klocimy, to troszczy się o mnie. Cos sie psuje w aucie, w domu - idzie i zrobi, nawet nie wiem kiedy, bo jeszcze nie zdazylam powiedziec. Godzina 23, a mam goraczke - robi 100km i jest, by o 6 wstac i pracowac. Przykładów jest mnostwo i to nie tylko z poczatku zwiazku, ale z 'aktualności" rowniez. Oboje mamy problemy ze snem, a obok siebie zasypiamy w pare minut. Umiemy rozmawiac normalnie o swoich potrzebach, obawach i problemach.
Uwazam, majac porownanie do skrajnej patologii, ze moj partner ma problemy natury psychicznej. Nie jestem specjalistą, by stawiac diagnoze, ale nagle i opozycyjne zmiany zachowania, a takze pewna czynnosc (nerwica natrectw), ktorej nie jest w stanie nie robic (jest to tak specyficzne, ze, jesli napisze co dokladnie, to szybko sie rozpozna w tym watku) - nie jest oznaka zdrowia psychicznego. W zwiazku jest się chyba nie tylko wtedy, gdy jest dobrze... Tak, ciezko mi z tym wszystkim i rownie czesto mam tego dosyc, i nie wiem, gdzie isc po pomoc, by nie zostac odebrana, jako ofiara przemocy psychicznej. Nie chce zakladac rodziny z czlowiekiem, ktoremu się nie da pomoc i sprowadzic na moje przyszle dzieci katastrofe. Ale sama nie bylabym czlowiekiem, gdybym zostawila bliska mi osobe w potrzebie. Oczywiscie, moze i faktycznie wyjdzie, ze jest tylko skurwysynem - wtedy bedzie prosciej.

6

Odp: to skomplikowane
mara.marta napisał/a:

Uwazam, majac porownanie do skrajnej patologii, ze moj partner ma problemy natury psychicznej.


   Moze i ma.
Ale  -
-on sam musi to zrozumiec i musi chciec to zmienic,
- a Ty wcale nie jestes zobowiazana znosic jego humorki.

  Nie jest wazna przyczyna jego zachowania.Czy skurwysynstwo, czy jakies zaburzenie.Wazne jest to, ze taki jest i ze Ty czujesz sie zle w tym zwiazku.

7

Odp: to skomplikowane
mara.marta napisał/a:

A głowną postacią jest zagubiona osoba, która słucha, rozumie i zmienia sie. Sama dostrzega problemy i rowniez o nich mówi. Moj partner nie pije (na palcach jednej dłoni policze razy w ciągu roku, gdzie wypije wiecej), nie pali, nie cpa, na imprezy rowniez nie chodzi. Za to ma mnostwo stresu, tak, jak i ja. Silny stres wiele długoletnich związków potrafi rozbic - a my, non stop w stresie, od samego poczatku. Nie tlumacze go,

Myślę, że jednak go tłumaczysz i nie wiesz o nim wszystkiego.
"Nie chodzi na imprezy"? ...a ta parapetówka, to nie była impreza? Dowiedziałaś się o niej przypadkiem i prawdopodobnie o wielu innych (imprezach i nie tylko) nie masz pojęcia, choćby ze względu na jego towarzystwo.
Mimo wszystko porównujesz ten związek do poprzedniego i wychodzi na "+", jednak nie jest dobrze, nie możesz zaprzeczyć.
Lista jego przewinień (nie małych) jest długa. Uważam, że stąpasz po bardzo kruchym lodzie.
Ten związek Cię nie uszczęśliwia, dlatego tutaj napisałaś. Nie ma ideałów, to fakt, ale czy nie poświęcasz zbyt dużo czekając na zmiany człowieka, którego sama podejrzewasz o problemy natury psychicznej?

8

Odp: to skomplikowane

Moim zdaniem przypominasz dziecko błądzące we mgle. Jest tak dlatego, że w przypadku tego pierwszego nieudacznika, gdy uciekałaś od czuba nie mialaś poczucia straty, lecz podświadomie uważałas, że wiele na rozstaniu z tamtym zyskasz np. święty spokój.
W przypadku tego aktualnego tobie wydaje się, żejesli odpuścisz sobie tę znajomosc, to wiele stracisz- dlatego nie poddajesz się i tak bardzo upierasz się na tego nie niewartego, zmanierowanego i zdemoralizowanego gościa. Włożyłas w ten związek jakąś kasę- tak sądzę, bo wspomniałas o tym, że w kwietniu zamieszkacie ze sobą w zakupionym przez was mieszkaniu. Z góry gorąco ci współczuję tego życia z nim na co dzien, alez drugiej strony może właśnie dzięki mieszkaniu z nim wyleczysz się z tego człowieka? Może bedziesz wiała z tego mieszkania juz po kilku tygodniach?
Wracając do twojego poczucia straty- napisałaś, że chłop ten potrafi zarobić pieniądze, że jest obrotny, zaradny i pracowity, że sporo osiagnął i że ty podziwiasz go za to, bo sama też nie obijasz się tylko cięzko pracujesz i tez coś tam masz. Facet nie pije, nawet nie pali, nie ćpa i nie jest utracjuszem, na dodatek lubi pokazywac ci się w tej ładniejszej masce, którą nosi na co dzień, czyli jest pomocny, miły, troskliwy i matko święty chodzący ideał, wymarzony materiał na męża i na ojca dla dzieci. Tobie wydaje się, że odrzucając tego chłopa postapiłabyś jak frajerka, bo to taka dobra partia. Dlatego zbudowałas w swojej głowie mit wielkiej miłości i wspaniałej przyszłości jaka to czeka cię u boku tego fircyka. Czarujesz rzeczywistość- tyle ci powiem.
Znajomość z tym człowiekiem wyjdzie ci kiedyś bokiem, bo chłop ten po pierwsze kłamie, więc jest w stosunku do ciebie nieuczciwy, a ty bawisz się w jego matkę i uczysz dorosłego człowieka, że kłamać jest bardzo brzydko. On zrobi minkę biednego psiaka i pprzez kilka dni przestaje cię okłamywac- facet bimba sobie z twoich słów i nabija się z ciebie, a ty udajesz, że on się poprawia.
Dalej- facet zdradził cię, a ty pogroziłaś mu za coś takiego paluszkiem i dalej z nim jesteś. Pamiętaj o tym, że niektórych ludzi pieniądze demoralizują, że odbija im z powodu osiągniętego sukcesu- tak więc nie dla psa kiełbasa. Towarzystwo w jakim ten człowiek się obraca też jest bardzo interesujące. On obraca się wśród takich ludzi i czuje się wśród nich, jak ryba w wodzie. On robi z tymi zepsutymi zbukami interesy i zalezy od nich finansowo, tak jak oni od niego- nie rozumiesz tego? Nie ma taiej mozliwości, byś odciągnęła go od złego towarzystwa, bo dosć już bawienia się z twoje strony w matkę, a poza tym on nie rzuci swoich interesów, bo jakiejś babie coś się uwidziało. Dlatego własnie on tak toba manipuluje, bo wygodnie mu z toba, podobasz mu się i pewnie nie jesteś biedna jak mysz kościelna, a z drugiej strony on załatwia swoje sprawy na boku, bo chce utrzymać się na odpowiednim poziomie materialnym.
Ten związek bardzo ciebie zmieni i wyniszczy. Za kilka lat nie będzie nawet śladu po tobie- staniesz się znerwicowaną i nieszczęśliwą kobietą. Nie uda ci się nadążyć za tym cudem- on bedzie robił cię w bambuko wręcz na bezczela, a ty bedziesz stała i patrzyła na to, co on robi jak cielę na malowane wrota.
albo non stop bedziesz się z nim żarła.

9

Odp: to skomplikowane

Doczytałam, że ciężko byłoby ci zostawić tego człowieka w potrzebie- jak dla mnie, to katastrofa, takie twoje myślenie. Chcesz poświęcić swoje zycie dla jakiegoś chłopa? A czy ty przeżyłas z tym facetem np. pół wieku w zdrowiu i w chorobie, borykając się wspólnie z przeciwnościami losu, żebyś miała go teraz wspierać? Czy jest on ojcem twoich dzieci? czy ty kobieto oszalałaś juz doszczętnie? Jakie ty masz zobowiązania wobec tego człowieka? Facet okłamuje cię, zdradza i bawi się z toba w kotka i w myszkę, a ty chcesz go wspierać, bo łun wielce jest zaburzony i wcześniej taki nie był, tylko teraz niedobrzy koledzy sprowadzają go na złą drogę i na dodatek te stresy i w ogóle jak tak mozna. No cóż- jestes na dobrej drodze do tego, by spieprzyć sobie życie.
Napaliłaś się na gofno zawinięte w piękne sreberko.

10

Odp: to skomplikowane

uciekaj od niego
napisałaś
"Nie oklamuje go, nie daje powodow do zazdrosci, pozrywalam kontakty z kolegami, bo wiecznie mial o to problem. Nie mam portali spolecznosciowych, nie chodze na imprezy. A on jest wiecznie zazdrosny, o wszystko."

co to zn.ze Ty nie masz prawa sie czepiac o nic a ON co?pan i władca Twój?
zerwałaś kontakty ze znajomymi?bo jemu sie to nie podoba?

on trzyma Cie w klatce,jest toksyczny
te zdrady,kłamstwa..serio myślisz,że już nie okłamie Cie?nie zdradzi?

ile masz lat?bo niedoczytałam może

Jak stanał na złej drodze bo koleżki tacy a nie inni,to nie zmienisz go
sam musiałby chcieć
Żadna kobieta nie zmieni faceta jak on sam nie chce tego

Moze on ma już taką nature,a tą lepszą pokazuje gdy chce cos zyskać i jest wtedy milusi

Uciekaj zeby Ci jeszcze dziecka nie zrobił

11

Odp: to skomplikowane

Dziecka może on i jej nie zrobi, ale jakieś choróbsko może sprzedać. W dziale o zdradach jest wątek dziewczyny, która też zwizała się z niezwykle inteligentnym i bardzo przedsiębiorczym panem (przedsiębiorczym w interesach i w sprawach osobistych), dziewczyna z dnia na dzień zaliczyła kopa, zrobiła sobie badania, bo wiadomo, jak to jest, gdy człowiek zadaje się z kur...rzem i gówniarzem zarazem i co się okazało? Dziewczynie wyszła fatalna cytologia, jest zarazona wirusem HPV (rak szyjki macicy)- to jest dopiero tragedia.
Żadna mądra kobieta nie będzie zadawała się z facetem, który lubi od czasu do czasu zamoczyć w innej, bo nigdy nie wiadomo na co chorować może jakaś jego boczna doopa. Już samo to powinno autorko skutecznie odrzucić cię od tego człowieka.

12

Odp: to skomplikowane

Przeciez to kolega Moni88. Tym razem ogladales chyba wilka z wall street.

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024