Spotkałam na swojej drodze życiowej faceta perfekcjonistę. Pracoholika. Spod znaku Panny. Nie powinnam tego analizować, ale to jakby druga historia w moim życiu, która sie tak samo zaczyna.
Pod koniec liceum i na początku studiów byłam trochę naiwna, głupia, może rozpieszczona, ale skupiona na swoim. Robiłam co chciałam. Poznałam faceta Pannę, który nie był mną zainteresowany w kwestii związku ale chyba dlatego że byłam ładna i młodsza. On był pracoholikiem. Jednak nie traktował mnie poważnie prawdopodobnie. Lubił wypić z innymi dziewczynami, lubił pracować do północy czy nawet dłużej-informatyk.
Problem jest taki, że on zaczął mnie te kilka lat temu traktować dziwnie kiedy wyznałam mu swoje uczucia, kiedy jak chciałam go całować, kiedy ja byłam tą która za nim lata. On nic ode mnie nie chciał. Mówił, że mi się nie uda na studiach, w życiu. Udowodniłam mu, że jednak mi się udało. Pojechałam na wymarzonego erazmusa, pracowałam ciężko aby się tam dostać. Miałam świetne oceny, wróciłam odmieniona we wspomnienia i doświadczenie zawodowe.
On nie mógł uwierzyć, że mi się udało- od razu do mnie podlatywał- ja już go nie chciałam. Czułam, że on zauważył, że się rozwinęłam z małej dziewczynki w osobę, wiedzącą czego chce i dlatego na mnie 2 raz zwrócił uwagę ale innym okiem.
Obecnie kilka lat później mam historię podobną, z podobnym typem. Tylko, że między nami było coś poważnego. Jednak okazało się, że on nic ode mnie nie chciał. Ja lamentowałam, ja pisałam do niego. On odchodził. Poza tym on pracował w mojej 'nowej' branży a ja znałam go prywatnie od kilku lat. Więc automatycznie pomyślałam, że on chce mi załatwić stołek przez łóżko- bo byłam głupia i ładna. Jednak sama się ogarnęłam i zaczęłam sama pracować w tej branży ze względu na moje CV a nie na niego. Dużo osób, jego znajomych zdziwiło się, że ja tam jestem sama jakby bez wsparcia. Ale najlepsze , że ja daję radę.
Problem jest taki, że po tym jak ja oczywiście zaczęłam za nim lamentowac, po tym jak pisałam do niego, chciałam się spotkać- on nie wykazywał żadnego zainteresowania. Biłam się z myślami dlaczego- poza tym byłam zazdrosna, że imprezuje z naszymi wspólnymi znajomymi, z moją koleżanką a nie ze mną. Wyjechał do pracy za granicę na kilka miesięcy, wrócił chyba inny. Ja też mam więcej doświadczenia w tej branży. OStatnio widzieliśmy się na imprezie- znowu nie mógł oderwać ode mnie wzroku, znowu podchodził, znowu było jak kiedyś te pół roku temu.
Problem jest taki,że widzę, że on na razie nie chce się wiązać. Lata z tymi znajomymi po Polsce na wódę, koleżanki go zapraszają na chlanie do siebie do domu, a on się z tego cieszy przychodzi. Zastanawiałam się czy się nie zmienić i nie być taką osobą dla niego - może wtedy by mnie polubił, ale stwierdziłam, że nie - zostanę sobą.
Problem jest taki, że ja z nim nie rozmawiam wcale, nawet na tej imprezie to on do mnie podchodził. Nie wiem też dlaczego. Sam pierwszy złożył mi życzenia noworoczne i żebym była najlepsza w tym co robie.
I teraz mam problem bo sytuacja jest taka sama jak z tamtym kolesiem. I czuję, że ja muszę udowodnić i sobie i jemu, że coś znaczę, że coś fajnego osiągnęłam i coś robię. Znowu mam to samo uczucie- kiedy taki sam typ człowieka mnie nie chce, ja trochę się narzucam on- robi swoje, pracuje.
Pozdrawiam,
K