Witam wszystkich na forum ponieważ to mój pierwszy post tutaj i jednocześnie z góry dziękuje za wszystkie rady które sie tu pojawią.
Moim problemem jest to że jestem dosyć zamknieta osobą, która rzadko mówi o swoich uczuciach. Nigdy nie zdarzyło mi sie zakochać się w kimś od pierwszego wejrzenia, u mnie jest to raczej długi proces, który trwa nawet kilka miesięcy. Czasem milość się pojawia a czasem nie. A jesli przyjdzie to nie jest to emocjonujące uczucie (motyle w brzuchu i tak dalej) ale raczej coś spokojnego i dojrzałego.
Jakiś czas temu poznalam bardzo fajnego chłopaka, który mi się bardzo spodobał ( a ja jemu) i zaczelismy się spotykać. To nasze spotykanie trwało ledwo dwa tygodnie i zaczełam wyczuwać że on się bardzo szybko w to zaangażował, ja niestety nie. Najchętniej chcial się spotykać codziennie, a ja w takim etapie preferuje jednak rzadsze spotkania -czulam ze on jest bardzo wartosciwoą osobą, lubię z nim spedzać czas, ma poczucie humoru, jest troskiliwy i odpowiedzialny - istny ideał - ale nic wiecej poza sympatią do niego nie czułam i nie czuje. On jakiś czas temu powiedział mi że mnie kocha - to mnie zaskoczyło, bo nie byłam na to przygotowana. Powiedziałam ze nie mogę sie niestety na tym etapie odzwajemnic tym samym ale ze go bardzo lubie i szanuje. Widziałam że sprawiłam mu tym przykrość.
Nigdy nie miałam tak że facet tak szybko się zaangażował i nie wiem co z tym zrobić. Znamy się ledwo miesiąc a on już chyba snuje wizje o wspólnej przyszłości. Czuje się zle bo mam wrazenie ze go zasmucam nie odzwzajemniając się tym samym ale nie mogę kłamac i deklarowac czegoś czego nie czuje. Rozważam rozstanie bo boje się że z czasem moje zachowanie jeszcze bardziej go zrani a jednoczesnie nie chce tego zrobić bo go lubie i chce z nim spedzać czas.
W przypadku mojego poprzedniego chlopak miłośc przyszła po jakiś 6-8 miesiącach spotykania, i też do tego czasu miałam dylemat czy chce z nim być czy nie.
Wiem że nie jestem do końca normalna z tym moim powolnym otwieraniem się na drugiego człowieka dlatego zawsze na wstepie nowej relacji to mówie, ze potrzebuje czasu i może to u mnie sporo potrwać. Jemu też to powiedziałam, powiedział ze rozumie i ze będzie ciepliwy - ale slowa to jedno a czyny to dugie, bo widzę że on wcale nie jest ciepliwy...