W wieku młodzieńczym zauroczenie, a nawet zakochanie zdarzają się może dość często (z reguły), ale później , gdy życie uczy nas być dorosłym, każe zdjąć różowe okulary, "rozum" zaczyna panować nad emocjami jest to rzadkość. I mówię tu o tradycyjnym zauroczeniu z motylkami w brzuchu, a nie o miłości, gdzie wielu uważa, że miłość się buduje, a nie przychodzi sama. Więc ok , można stworzyć związek z przyjacielem , któremu się ufa i który się nam nawet podoba, będziemy budować intymność , dzielić trudnymi chwilami , no będzie można nazwać tą Miłością. Ale bez motylków w brzuchu. Motylków, które często są krytykowane , uważane za infantylne, a jeżeli temu zauroczeniu towarzyszą jakieś przeszkody to najczęściej padająca rada to "odkochaj się", "to minie". Ja uważam odwrotnie. Takie prawdziwie silne zauroczenie (które ja nazywam miłością, bo uważam, ze prawdziwa i największa miłość może wyniknąc tylko z tych początkowych silnych "motylków") zdarza się bardzo rzadko. Jak zwykle też można zauważyć te osoby którym radzi się "odkochać" nigdy nie słuchaj tych rad. Brną w te uczucie jak daleko tylko mogą. Finał nie zawsze jest różowy. Człowiek żyje na sinusoidzie, raz w niebiosach, raz w piekle. Ale mimo wszystko czuje,że żyje- czuje ,że w koncu CZUJE. Dla mnie to jest dylemat , czy w przypadku trudnego uczucia, lepiej jest się odkochać ,wrócić do normalnego życia , a potem następne 10 lat (a czasem cale życie) żyć w pustyni emocjonalnej. Nie mówię, że bez partnera. Z partnerem, ale nie koniecznie z tym "infantylnym" , zawładniajacym cały umysł - uczuciem. Drugie wyjście jest takie ,że można walczyć o to uczucie - możesz wygrać ta walkę i byc najszczęsliwyszym człowiekiem na ziemi, ale też dostać obuchem w łeb , ale mimo wszytsko ze świadomością , że zorbiłeś wszystko , by zawalczyć o to , co w życiu najważniejsze (tak , uważam,że miłość <zauroczenie> w ktróych czujesz, że mozesz przenosić góry, dodaje ci skrzydel a świat jest soczyście kolorowy- jest w życiu najważniejsza). Którą drogę Ty wybierasz?
Może podzielicie się swoją historią , właśnie z tak silnych zauroczeniem , nawet "miłość od pierwszego wejrzenia". Weszliście w to, czy odpuściliście? Żałujecie swojej decyzji? Jak potoczyły się dalsze losy? Jestem bardzo ciekawa.