Zakochana w innym - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 60 ]

Temat: Zakochana w innym

Witam. Jestem mężatką.  Moje  małżeństwo nie jest szczęśliwe.  Poznałam pewnego chłopaka . Jest to brat sasiadki.  Który mieszka daleko i przyjeżdża w odwiedziny.  Bardzo mi się podoba . Znalazł mnie ba Facebooku i napisał.  Piszemy ze  na telefonie ze sobą ale nie za często bo musze być ostrozna. Nikt o tym niewie. Bardzo mi się on podoba i teraz jak przyjedzie spotkamy się w  ustronnym miejscu. Niewiem jak to się potoczy dalej. Mam 43 lata i dorosłego syna. Na myśl o nim MB am motyle w brzuchu tak jakbym miała 20 lat. Wiem ze ja jemu też się podobam. On nie jest żonaty . Niewiem co robić.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zakochana w innym

Taka stara, a taka ........

3

Odp: Zakochana w innym

Skoro malzenstwo nieszczęśliwe, a syn dorosły co stoi na przeszkodzie by odejść ? Przepraszam. Ja nie ogarniam zdrad. Moze jestem za młoda na zrozumienie tego dylematu.

4

Odp: Zakochana w innym
Toja24 napisał/a:

Skoro malzenstwo nieszczęśliwe, a syn dorosły co stoi na przeszkodzie by odejść ? Przepraszam. Ja nie ogarniam zdrad. Moze jestem za młoda na zrozumienie tego dylematu.

Toja- bo najpierw trzeba nowa galaz zlapac.....

5

Odp: Zakochana w innym

No widzisz Oldorando. To ja jednak młoda i naiwna jestem. Nic nie wiem o zyciu smile

6 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2015-11-29 18:22:11)

Odp: Zakochana w innym

Czy tylko ja uważam, że to jest obrzydliwe? Autorka jest ze swoim mężem, mimo że uważa małżeństwo za nieszczęśliwe, a dodatkowo chce mu na boku przyprawiać rogi i jeszcze szuka u innych ludzi rad jak ta zdrada powinna przebiegać...

7

Odp: Zakochana w innym
Toja24 napisał/a:

No widzisz Oldorando. To ja jednak młoda i naiwna jestem. Nic nie wiem o zyciu smile

A ja stara baba, a sie dopiero na forum nauczylam....:-(

8

Odp: Zakochana w innym

Wiesz jak mówią ,lepiej późno niż wcale '... tongue

9

Odp: Zakochana w innym

rób co chcesz, jesteś dorosła. Pamiętaj tylko o konsekwencjach.

10

Odp: Zakochana w innym
bezradna72 napisał/a:

Witam. Jestem mężatką.  Moje  małżeństwo nie jest szczęśliwe.  Poznałam pewnego chłopaka . Jest to brat sasiadki.  Który mieszka daleko i przyjeżdża w odwiedziny.  Bardzo mi się podoba . Znalazł mnie ba Facebooku i napisał.  Piszemy ze  na telefonie ze sobą ale nie za często bo musze być ostrozna. Nikt o tym niewie. Bardzo mi się on podoba i teraz jak przyjedzie spotkamy się w  ustronnym miejscu. Niewiem jak to się potoczy dalej. Mam 43 lata i dorosłego syna. Na myśl o nim MB am motyle w brzuchu tak jakbym miała 20 lat. Wiem ze ja jemu też się podobam. On nie jest żonaty . Niewiem co robić.

Wiesz dokładnie co zrobić... i zrobisz.Albo już zrobiłaś.Gratuluję.Kolejna "nieszczęśliwa" chłe,chłe...

11

Odp: Zakochana w innym

Brat sąsiadki (młodszy?) zapewne chętnie pobzyka, a potem znajdzie inną, a Ty będziesz leczyła zranione serce, świeciła oczami przed rodziną, być może będziesz zmuszona rozpoczynać nowe życie (niekoniecznie z kochankiem), gdy mąż kopnie Cię w tyłek...
Decyzja należy do Ciebie.
Skoro jesteś taka nieszczęśliwa w małżeństwie, może należałoby zacząć od próby naprawienia tego, co złe, ewentualnie rozwodu, jeśli nie ma czego ratować?

12 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2015-11-29 19:16:59)

Odp: Zakochana w innym
bezradna72 napisał/a:

Moje  małżeństwo nie jest szczęśliwe.  Poznałam pewnego chłopaka . Jest to brat sasiadki.  Który mieszka daleko i przyjeżdża w odwiedziny.  Bardzo mi się podoba . Znalazł mnie ba Facebooku i napisał.  Piszemy ze  na telefonie ze sobą ale nie za często bo musze być ostrozna. Nikt o tym niewie. Bardzo mi się on podoba i teraz jak przyjedzie spotkamy się w  ustronnym miejscu. Niewiem jak to się potoczy dalej. Mam 43 lata i dorosłego syna. Na myśl o nim MB am motyle w brzuchu tak jakbym miała 20 lat. Wiem ze ja jemu też się podobam. On nie jest żonaty . Niewiem co robić.

Powiedz jego zonie, że jesteś nieszczęśliwa ze swoim mężem,
dlatego ona ma zostawić Ci swojego męża żebyś Ty mogła być szczęśliwa.
Zwrócisz jej go kiedy znowu będziesz nieszczęśliwa, tym razem z nim.

Pytanie co zrobić z mężem ???
Może skusi się na żonę kochasia ?
Spytaj swojego kochasia, czy nie umówiłby swoją żonę na randkę z Twoim mężem.

Kwestia Twojego dziecka...
hm, a co tam w końcu najważniejsze żebyś Ty była szczęśliwa.
Tyle lat się poświęcałaś dla nich to teraz Twoje dziecko musi to zrozumieć że teraz przyszła Twój czas.

Jego dzieci ?
a co tam,
w końcu zostanie im jeszcze matka.
Zresztą to nie Twoje dzieci.
Co Cie obchodzą dzieci jakiejś obcej baby ??

Jesteś tego warta, żebyś TY była szczęśliwa.
Inni niech sobie radzą sami.

Ale, pamiętaj ze seks najlepiej smakuje razem z adrenaliną.
Może po prostu nic nie robić,
być dalej nieszczęśliwa z mężem i szczęśliwa z "chłopakiem"

W sumie na jedno wyjdzie.
Zdrada skończy się kiedy mąż lub jego zona ją wykryją,
a oficjalny związek kiedy jemu lub Tobie się znowu znudzi i poszuka odmiany.

Czasowo wyjdzie mniej więcej na to samo.
Skutki podobne.

BTW.
Ile lat ma ów "chłopak" ?
skoro Ty jesteś "dziewczyną" 43 letnią...

Zapomniałam.....
jest jeszcze kwestia czego chce ten "chłopak"....
może tylko bzykanka na boku...

Wtedy zdecydowanie :
-niczego nie zmieniaj.
Bo inaczej od razu od Ciebie ucieknie ! sad

13

Odp: Zakochana w innym

Ciśnie się na usta: "ja pierd...olę"
No tak dziewczynka.... 42 letnia,biedna,opuszczona,nie kochana..a tu takie "ciacho' no mniamczyk...i te motylki.
hmm...uciekam ....."z tąd" to pokrój tego typu kobiet.Krawężnik... znaczy.

14 Ostatnio edytowany przez adiafora (2015-11-29 19:33:33)

Odp: Zakochana w innym
Secondo1 napisał/a:
bezradna72 napisał/a:

Moje  małżeństwo nie jest szczęśliwe.  Poznałam pewnego chłopaka . Jest to brat sasiadki.  Który mieszka daleko i przyjeżdża w odwiedziny.  Bardzo mi się podoba . Znalazł mnie ba Facebooku i napisał.  Piszemy ze  na telefonie ze sobą ale nie za często bo musze być ostrozna. Nikt o tym niewie. Bardzo mi się on podoba i teraz jak przyjedzie spotkamy się w  ustronnym miejscu. Niewiem jak to się potoczy dalej. Mam 43 lata i dorosłego syna. Na myśl o nim MB am motyle w brzuchu tak jakbym miała 20 lat. Wiem ze ja jemu też się podobam. On nie jest żonaty . Niewiem co robić.

Powiedz jego zonie, że jesteś nieszczęśliwa ze swoim mężem,
dlatego ona ma zostawić Ci swojego męża żebyś Ty mogła być szczęśliwa.
Zwrócisz jej go kiedy znowu będziesz nieszczęśliwa, tym razem z nim.

Pytanie co zrobić z mężem ???
Może skusi się na żonę kochasia ?
Spytaj swojego kochasia, czy nie umówiłby swoją żonę na randkę z Twoim mężem.

Kwestia Twojego dziecka...
hm, a co tam w końcu najważniejsze żebyś Ty była szczęśliwa.
Tyle lat się poświęcałaś dla nich to teraz Twoje dziecko musi to zrozumieć że teraz przyszła Twój czas.

Jego dzieci ?
a co tam,
w końcu zostanie im jeszcze matka.
Zresztą to nie Twoje dzieci.
Co Cie obchodzą dzieci jakiejś obcej baby ??

Jesteś tego warta, żebyś TY była szczęśliwa.
Inni niech sobie radzą sami.

Ale, pamiętaj ze seks najlepiej smakuje razem z adrenaliną.
Może po prostu nic nie robić,
być dalej nieszczęśliwa z mężem i szczęśliwa z "chłopakiem"

W sumie na jedno wyjdzie.
Zdrada skończy się kiedy mąż lub jego zona ją wykryją,
a oficjalny związek kiedy jemu lub Tobie się znowu znudzi i poszuka odmiany.

Czasowo wyjdzie mniej więcej na to samo.
Skutki podobne.

BTW.
Ile lat ma ów "chłopak" ?
skoro Ty jesteś "dziewczyną" 43 letnią...

Zapomniałam.....
jest jeszcze kwestia czego chce ten "chłopak"....
może tylko bzykanka na boku...

Wtedy zdecydowanie :
-niczego nie zmieniaj.
Bo inaczej od razu od Ciebie ucieknie ! sad

czyjej żonie ma powiedzieć? jakie jego dzieci? halo! tu ziemia!
I co ma kwestia jej dziecka do tego? Jest dorosłe. Ja wiem, że to, co chce zrobić autorka jest niemoralne, ale już tak się może nie zapędzaj z tym osądem i nie używaj argumentu w postaci dorosłego dziecka. Jego nie powinno interesować z kim matka sypia.
Sama mam dorosłe dzieci i nie wyobrażam sobie, żebym musiała się im tłumaczyć z tego, co robię.

15

Odp: Zakochana w innym

Jeśli zależy Ci na przygodzie to spotykaj się z nim.
Ale konsekwencje mogą być takie: awantura, rozwód, trzy złamane serca, nie mówiąc o poplątanych uczuciach i myślach, smutkach i wyrzutach sumienia Twoich i reszty.
Ja już brałem udział w takim układzie. I właśnie takimi konsekwencjami się to skończyło. Cała trójka jest bardzo poszkodowana. Nigdy więcej

16

Odp: Zakochana w innym
adiaphora napisał/a:

ale już tak się może nie zapędzaj z tym osądem i nie używaj argumentu w postaci dorosłego dziecka. Jego nie powinno interesować z kim matka sypia.
Sama mam dorosłe dzieci i nie wyobrażam sobie, żebym musiała się im tłumaczyć z tego, co robię.

...a dlaczego nie może interesować się z kim sypia jego matka? Ty też nie masz wpływu na zainteresowania swojego dorosłego dziecka.
Interesować się może, jak najbardziej, może mieć też własne zdanie na ten temat, może nie akceptować, stanąć po stronie zdradzanego rodzica.
On może i Ty tez możesz bzykać się z kim chcesz, ale musisz być przygotowana na krytyczną reakcję dorosłego dziecka, choć możesz mieć ją gdzieś.

17

Odp: Zakochana w innym
adiaphora napisał/a:

czyjej żonie ma powiedzieć? jakie jego dzieci? halo! tu ziemia!

racja.
"Chłopak" nie jest zonaty.
Przoczyłam, sorry.
No to sprawa staje się znacznie prostsza.

Po prostu podrzuć skórkę od banana pod nogi męża,
najlepiej przed zajściem ze schodów.
Najlepiej gdyby udało Ci się, żeby tylko trafił na wózek.
Wtedy miałabyś jego rentę inwalidzką,
no i pełną swobodę w realizacji swojego szczęścia!!!

adiaphora napisał/a:

I co ma kwestia jej dziecka? Jest dorosłe. Ja wiem, że to, co chce zrobić autorka jest niemoralne, ale już tak się może nie zapędzaj z tym osądem i nie używaj argumentu w postaci dorosłego dziecka. Jego nie powinno interesować z kim matka sypia.

Ależ oczywiście.
Tak samo jak matki nie powinno obchodzić z kim sypia jej dziecko !!!

Nie powinno obchodzić go z kim sypia jego ojciec będąc w związku z jego matką.
A tym bardziej z kim i kiedy sypia jego matka.

Przecież to oczywiste, że dorosłe dziecko nie potrzebuje świadomości pełnej rodziny z której pochodzi,
ani przykładu jak się uczciwie rozwiązuje problemy dorosłych.
Przykład naprawiania relacji w małżeństwie ???
A po co mu to ?
Nudy na pudy.
Przykład wierności ???
ee tam, to tylko taka formułka przy ślubie w którą wierzą naiwni.

Kłopoty z osobowością, spadek poczucia własnej wartości lub inne problemy które spotykają dzieci z rozbitych rodzin ( cóż nawet dorosłe dzieci),
przecież mozna załatać za pomocą psychoterapii.

18 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2015-11-29 20:19:34)

Odp: Zakochana w innym
bezradna72 napisał/a:

Witam. Jestem mężatką.  Moje  małżeństwo nie jest szczęśliwe.  Poznałam pewnego chłopaka . Jest to brat sasiadki.  Który mieszka daleko i przyjeżdża w odwiedziny.  Bardzo mi się podoba . Znalazł mnie ba Facebooku i napisał.  Piszemy ze  na telefonie ze sobą ale nie za często bo musze być ostrozna. Nikt o tym niewie. Bardzo mi się on podoba i teraz jak przyjedzie spotkamy się w  ustronnym miejscu. Niewiem jak to się potoczy dalej. Mam 43 lata i dorosłego syna. Na myśl o nim MB am motyle w brzuchu tak jakbym miała 20 lat. Wiem ze ja jemu też się podobam. On nie jest żonaty . Niewiem co robić.

Po pierwsze masz kobieto niezłe cojones. W kraju rządzonym przez PiS, Radio Maryja i na forum pełnym strażników cudzej moralności otwarcie zadawać takie pytania. Szacun przez duże SZ smile
PunBB bbcode test
Moje stanowisko jest takie, że lepiej grzeszyć i żałować za grzechy niż żałować że się nie zgrzeszyło big_smile Czyli jedź z koksem ale rób to z głową. Staraj się być dyskretna. Może się już nie kochacie z mężem ale przez czysty szacunek. Spróbuj z tym nowym. Weź poprawkę na to że na początku są zawsze motylki więc nie podejmuj żadnych decyzji których mogłabyś żałować. Przygotuj się również na to, że taki trójkąt jest w długim terminie trudny (przynajmniej dla mnie) do utrzymania i będziesz musiała się zdecydować na to żeby być z nowym albo zostać z mężem. Chyba, że potrafisz żyć w trójkącie.

Powodzenia i wielu motylków życzę big_smile

19

Odp: Zakochana w innym
Tomek4811 napisał/a:

Powodzenia i wielu motylków życzę big_smile

...analogicznie, życzę Twojej dziewczynie, ewentualnie żonie, gdy zacznie się z Tobą nudzić.

20 Ostatnio edytowany przez bezradna72 (2015-11-29 20:44:12)

Odp: Zakochana w innym

On niema żony ani dzieci  ma 37 lat.

21 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2015-11-29 21:00:24)

Odp: Zakochana w innym

Tomek, czyżbyś uważał z uczciwi i empatyczni mogą być tylko wyznawcy PIS i słuchacze RM?
Za PO można bo oszukiwać i dbać tylko tylko o swój "interes "....
Jaka szkoda ze tego nie wiedziałam.

Dopiero teraz trzeba liczyć się z innymi, a przedtem można było robić innym co nam nie miłe ?

Czyżby wszystko zależało od polityki?

22 Ostatnio edytowany przez adiafora (2015-11-29 21:06:45)

Odp: Zakochana w innym

Secondo, przeoczyłaś, boś zacietrzewiona bardzo. Rzucilaś się z pazurami na autorkę, jakby Ci męża miała zamiar odbić. Napisała, że jej małżeństwo nie jest szczęśliwe. Tylko tyle. A Ty już wyciągnęłaś pochopne wnioski, że znudzona żonka chce sobie poużywać na boku, zdradzajac zapewne biednego, dobrego męża. Może tak, może nie. Nie wiemy jakim jest jej mąż i w jakim stopniu przyczynił się do tego, że żona jest nieszczęśliwa i szuka szczęścia na boku. Życie nie jest czarno białe.

A z tym dzieckiem to pojechałaś. Rzeczywiście, traumę mieć będzie dorosłe dziecko, gdy się dowie, że matka spała z kimś... Olaboga! Ono na pewno nie dopuszcza myśli, że w tym wieku matka sypia z ojcem a coż dopiero z kimś innym.  Bo dzieci to żyją w matriksie pewnie, zwłaszcza dorosłe i nie wiedzą jak rzeczywistość wyglądać może. Ha, ha.
Idąc tym torem to rodzice są skazani na siebie do końca życia i udawanie przed nawet 40 letnimi dziećmi, że jest wspaniale, nawet gdy nie jest, bo przecież to oczywiste, ze każde dorosłe dziecko potrzebuje świadomości pełnej rodziny... bla bla bla. Argumenty utopijne i infantylne.
Obudź się. Fajnie jest sobie pomarzyć, ale trzeba być realistą i zejść  na ziemię. Ludzie się rozstają, gdy mają malutkie dzieci i zakładają nowe rodziny. Ty pewnie wolisz, żeby się poświecać dla dzieci i być nieszczęśliwym, ale nie każdego stać na taki masochizm. Dzieci kiedyś dorosną i pójdą swoją drogą, nie będą żyć z rodzicami i calować ich po rekach, że tak się poświęcili. Uwierz mi. Takie jest życie.

Mam dorosłe dzieci i zapewniam Cię, że nie zaglądam im do łóżka a one nie zaglądają do mojego. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i zdajemy sobie sprawę, że w życiu uklada się różnie. Może mi się nie podobać, że córka wychodzi 4 raz za mąż na przykład, a ja uwielbiałąm pierwszego zięcia, ale to jej wybór i jej próby szukania szczęścia. Jej życie.
Wychowałam je na mądrych ludzi i wiem, że ważniejsze dla nich jest nie to, aby rodzice byli razem za wszelką cenę, ale to, aby byli szczęśliwi. I ja w stosunku do nich odczuwam tak samo.
Czasem trzeba porzucić schematy i po prostu żyć, bez oglądania się na innych. Bo inni mają wlasne życie. Dzieci, rodzice, dziadkowie, sąsiedzi...
Dorośli rozwiązują swoje problemy bez udziału dzieci, zwłaszcza dorosłych dzieci. Nie ma nic gorszego, niż mieszanie się dzieci w sprawy rodziców.
Podobnie mieszanie się rodziców w sprawy dorosłych dzieci, jeśli te pomocy nie potrzebują.
Tak więc nie staraj się być bardziej święta od papieża. Może Ci się nie podobać postępowanie autorki. Nie musi. To jej życie, jej sprawa, co zrobi. To ona, nie Ty poniesie, jesli już, konsekwencje. 
Napisała na forum co napisała. Każdy może skomentować wedle uznania. Ale bez tego protekcjonalnego i oskarżającego tonu może? Zwłaszcza gdy, przypominam, nie znamy całokształtu sytuacji a tylko wycinek.

23 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2015-11-29 20:57:03)

Odp: Zakochana w innym
josz napisał/a:
Tomek4811 napisał/a:

Powodzenia i wielu motylków życzę big_smile

...analogicznie, życzę Twojej dziewczynie, ewentualnie żonie, gdy zacznie się z Tobą nudzić.

No cóż. W biznesie mówimy "qualify every day and take nothing for granted". Mały bacik nad tyłkiem nikomu jeszcze nie zaszkodził big_smile Liczę się z tym, że jak zaniedbam partnerkę, będę dla niej niemiły, będę ją olewał i przestanę o siebie dbać to może mnie kopnąć w tyłek i wtedy będę winił tylko siebie. Dlatego chodzę na siłownię, zero brzucha, dbam o wygląd, czyste ubrania, woda kolońska, dobry sex, poświęcam jej dużo uwagi, pilnuje żeby się czuła kochana itp. itd. Tego samego oczekuję od partnerki. Jak się roztyje, przestanie myć i będzie dla mnie niemiła to niech nie oczekuje że będę znosił to wiecznie.

Mógłbym tu się dużo jeszcze rozpisywać ale ogólnie na maxa wkurzają mnie sytuacje kiedy ludzie po ślubie przestają się juz dbać o siebie i starać o partnera. Dostaje czkawki jak widzę facetów którzy o swojej żonie mówią moja stara. Bleeee.....

Z dyskusji wyłączam oczywiście sytuacje losowe w stylu choroba partnera bo to osobny rozdział.

24

Odp: Zakochana w innym

Moja stara, moj stary o mężu czy zonie - tez tego nie znoszę sad

25 Ostatnio edytowany przez Tomek4811 (2015-11-29 21:03:58)

Odp: Zakochana w innym
Secondo1 napisał/a:

Tomek, czyżbyś uważał z uczciwi i empatyczni mogą być tylko PIS i słuchacze RM?

Spoko. Z praw czystej statystyki wynika, że konserwatyści moralni głosują również na PO, Nowoczesną i na Palikota. Niektórzy zamiast TV TRWAM oglądają Polsat i słuchają Radia ZET. A tak na poważnie. To była tylko figura retoryczna. Żeby ładnie zabrzmiało. Z takim zębem i przytupem wink Jak myślisz wyszło? tongue

26

Odp: Zakochana w innym

Mój mąż nadużywa alkoholu.  Nie da  sobie nic przetłumaczyć.  Sama już niewiem.  Jeszcze nic nie zrobiłam. Ale nie umie przestać myśleć o tym chłopaku .

27

Odp: Zakochana w innym

A czemu nie odeszlas od meza, jesli ci z nim zle, a on nie reformowalny???

28

Odp: Zakochana w innym
Tomek4811 napisał/a:

To była tylko figura retoryczna. Żeby ładnie zabrzmiało. Z takim zębem i przytupem wink Jak myślisz wyszło? tongue

hm, oskarżenia, pomówienia, zakręcenie rzeczywistości jako figura retoryczna ?
w celu zwiększenia ekspresji wyrazu nie przejmując się ile w nim prawdy ?

Jeżeli słowo dla Ciebie jest środkiem do osiągnięcia celu, nie zważając na prawdę,
to pewnie jesteś zadowolony z efektów Twojego kłamstwa.

Uważaj, kobiety lubią manipulację ale do czasu.
Kiedyś Twojej dziewczynie może znudzić się kaloryferek na brzuchu i zestaw perfum,
a zaciekawi ją ciepły misio z którym może być szczera....

29

Odp: Zakochana w innym
adiaphora napisał/a:

Mam dorosłe dzieci i zapewniam Cię, że nie zaglądam im do łóżka a one nie zaglądają do mojego. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i zdajemy sobie sprawę, że w życiu uklada się różnie. Może mi się nie podobać, że córka wychodzi 4 raz za mąż na przykład, a ja uwielbiałąm pierwszego zięcia, ale to jej wybór i jej próby szukania szczęścia. Jej życie.
Wychowałam je na mądrych ludzi i wiem, że ważniejsze dla nich jest nie to, aby rodzice byli razem za wszelką cenę, ale to, aby byli szczęśliwi. I ja w stosunku do nich odczuwam tak samo.
Czasem trzeba porzucić schematy i po prostu żyć, bez oglądania się na innych. Bo inni mają wlasne życie. Dzieci, rodzice, dziadkowie, sąsiedzi...
Dorośli rozwiązują swoje problemy bez udziału dzieci, zwłaszcza dorosłych dzieci. Nie ma nic gorszego, niż mieszanie się dzieci w sprawy rodziców.
Podobnie mieszanie się rodziców w sprawy dorosłych dzieci, jeśli te pomocy nie potrzebują.
Tak więc nie staraj się być bardziej święta od papieża. Może Ci się nie podobać postępowanie autorki. Nie musi. To jej życie, jej sprawa, co zrobi. To ona, nie Ty poniesie, jesli już, konsekwencje. 
Napisała na forum co napisała. Każdy może skomentować wedle uznania. Ale bez tego protekcjonalnego i oskarżającego tonu może? Zwłaszcza gdy, przypominam, nie znamy całokształtu sytuacji a tylko wycinek.

OK.
Przyjmuję, nie doczytałam statusu faceta,
co do protekcjonalnego i oskarżającego tonu... skoro tak uważasz, to pewnie za mocno pojechałam po bandzie.

nudzą mnie juz te wynurzenia, typu "olabobga ja taki/taka nieszczęsliwa/wy a tu mi sie trafił ktos wyjątkowy. Co mam zrobić ???"
Jakby jakaś zaraza nieumiejętności pokierowania swoim życiem padła na ludzi i stali się bezwolnymi obserwatorami swojego życia.
Bez umiejętności sterowania swoim życiem.

Taki Tomuś, to z zasady zakłada ze życie jest po to żeby czerpać z niego garściami dla siebie nie przejmując się innymi.
Współczuje kobiecie która wpadnie mu pod rękę, no chyba ze trafi kosa na kamień.
Czego mu życzę smile


Co do dzieci i seksu rodziców...
Wiesz, to kwestia indywidualna, jakie kto przekazywał dzieciom wartości kiedy były małe.
Przyznasz, ze głupio byłoby stanąć przed dorosłymi dziećmi i powiedzieć :
-sorry, te pierdołki o uczciwości, wierności, miłości itp. to tylko żartowałam.
No chyba ze ktoś lubi żyć w zakłamaniu.

No chyba, ze rodzice nie żyją razem.
Ale i wtedy uczciwość wobec dzieci byłaby zdrową relacją, nie uważasz ?

30

Odp: Zakochana w innym
Secondo1 napisał/a:
Tomek4811 napisał/a:

To była tylko figura retoryczna. Żeby ładnie zabrzmiało. Z takim zębem i przytupem wink Jak myślisz wyszło? tongue

hm, oskarżenia, pomówienia, zakręcenie rzeczywistości jako figura retoryczna ?

O kurde. Ja strzeliłem z korkowca a Ty mnie z dział ostrzeliwujesz. To nie fair smile

Secondo1 napisał/a:

Jeżeli słowo dla Ciebie jest środkiem do osiągnięcia celu, nie zważając na prawdę,
to pewnie jesteś zadowolony z efektów Twojego kłamstwa.

To też nie fair. Zakładasz sobie coś czego o mnie nie wiesz a później mnie krytykujesz zakładając, że to co sobie założyłaś jest dobrym założeniem ROTFL!!!!

Secondo1 napisał/a:

Uważaj, kobiety lubią manipulację ale do czasu.
Kiedyś Twojej dziewczynie może znudzić się kaloryferek na brzuchu i zestaw perfum,
a zaciekawi ją ciepły misio z którym może być szczera....

Nie mam kaloryfera. Siłownia does not imply kaloryfer. Przynajmniej nie u mnie tongue Zestaw wód kolońskich to strzał w 10! Tu mnie złapałaś.

Miłej nocy życzę i trochę dystansu do siebie i innych.

Na ra!

31

Odp: Zakochana w innym

Czy czasem nie jest tak, że ludzie dzielą się na tych, co już zdradzili i na tych, co jeszcze nie mieli okazji?

32

Odp: Zakochana w innym
TenObcy napisał/a:

Czy czasem nie jest tak, że ludzie dzielą się na tych, co już zdradzili i na tych, co jeszcze nie mieli okazji?

Z mojej obserwacji, ludzie dziela sie na tych, co odchodza OD KOGOS, i tych, co odchodza DO KOGOS...

ci pierwsi nie zdradzaja, bo albo sa szczesliwi z kims, albo z tym kims nie sa...i dopiero kogos szukaja, a to juz nie jest zdrada.
Ci drudzy sa zaklamani, bo zyja w czys co im nie pasuje, i zamiast rozwiazac problem( tak, lub inaczej) kombinuja na boku...

33

Odp: Zakochana w innym

Kombinowanie na boku tez jest rozwiązaniem problemu... tylko dość prymitywnym

34

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:
TenObcy napisał/a:

Czy czasem nie jest tak, że ludzie dzielą się na tych, co już zdradzili i na tych, co jeszcze nie mieli okazji?

Z mojej obserwacji, ludzie dziela sie na tych, co odchodza OD KOGOS, i tych, co odchodza DO KOGOS...

ci pierwsi nie zdradzaja, bo albo sa szczesliwi z kims, albo z tym kims nie sa...i dopiero kogos szukaja, a to juz nie jest zdrada.
Ci drudzy sa zaklamani, bo zyja w czys co im nie pasuje, i zamiast rozwiazac problem( tak, lub inaczej) kombinuja na boku...

A czy nie jest tak, że życie składa się z możliwości?
Także tych, które nie wykorzystujemy, bo albo mamy zasady, albo nam zwyczajnie zależy na czymś, co można zniszczyć, gdy ulegniemy pokusie, albo nie chcemy nikogo,skrzywdzić, albo... ?

35

Odp: Zakochana w innym

Jestem prawie w wieku autorki..mam za soba 2 dlugie zwiazki, rodzine, odchowane dziecko....

I nie- nie rozumiem, jak mozna na niereformowalnego faceta reagowac leceniem na bok...

To troche tak, jak by ci sie kran zepsul w kuchni, a ty na zlosc kranowi, kupujesz czekolade.
Zjesz czekolade, czujesz sie lepiej...a ten wredny kran nie ma takich uciech...
Moze zrozumie i przestanie kapac....?

Przeciez to wyglada tak:
Mam porabane zycie, nie umiem go naprawic, to moze skomplikuje je sobie jeszcze bardziej?
Moze nie bedzie lepiej, ale bede sie mogla uzalac nad soba z uzyciem wszystkich dostepnych frazesow.

Nooo, chyba, ze chce sie tak z wyrachowania " zlapac lepsza okazje" od meza....
Ale dobre okazje raczej nie inwestuja w zdradzajace mezatki- i, pomojajac frazesy o naglych zakochaniach mozna sie znow nad soba pouzalac....


PS probuje zrozumiec.....docencie wysilek....

36 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-11-30 13:15:09)

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:

A czemu nie odeszlas od meza, jesli ci z nim zle, a on nie reformowalny???

Bo profesjonalny terapeuta, który otworzyłby oczy na pozycję Autorki w małżeństwie i pomógł jej uwolnić się od toksycznego ślubnego, kosztuje. A poza tym, "inne pewnie nie mają lepiej", więc tkwi się w tym bagienku. Do czasu, gdy...
Natomiast "terapia" w postaci  zauroczenia, zakochania (jak zwał, tak zwał) w innym, jest "za darmo". Ale tylko pozornie. To tylko odroczenie płatności regulowane w różnej postaci - od wyrzutów sumienia wobec porzuconego męża, po rozczarowanie kochankiem i próby powrotu "na łono".
Niekiedy zdarza się, może nawet często, że ten/ta trzeci/a jest wybawieniem i inspiracją dla nowego życia.
W większości wypadków jednak, wpada się z deszczu pod rynnę.

37

Odp: Zakochana w innym
zmierzch napisał/a:
oldorando napisał/a:
TenObcy napisał/a:

Czy czasem nie jest tak, że ludzie dzielą się na tych, co już zdradzili i na tych, co jeszcze nie mieli okazji?

Z mojej obserwacji, ludzie dziela sie na tych, co odchodza OD KOGOS, i tych, co odchodza DO KOGOS...

ci pierwsi nie zdradzaja, bo albo sa szczesliwi z kims, albo z tym kims nie sa...i dopiero kogos szukaja, a to juz nie jest zdrada.
Ci drudzy sa zaklamani, bo zyja w czys co im nie pasuje, i zamiast rozwiazac problem( tak, lub inaczej) kombinuja na boku...

A czy nie jest tak, że życie składa się z możliwości?
Także tych, które nie wykorzystujemy, bo albo mamy zasady, albo nam zwyczajnie zależy na czymś, co można zniszczyć, gdy ulegniemy pokusie, albo nie chcemy nikogo,skrzywdzić, albo... ?


Mysle, ze to kwestia inwestowania/przekierowania swojej energii.
Jesli jestes skupiona na porozumieniu z partnerem, jesli twoje mysli, emocje, czas, uczucia poswiecasz na kombinowanie, jak zrobic, zeby z partnerem bylo dobrze........to po prostu nie widzisz " innych okazji"
Zwyczajnie nie zwracasz na nie uwagi....

Jesli masz dosc , brakuje ci nadziei , tracisz zludzenia, ze mozesz w domu cos naprawic, ....
To po cholere trzymasz sie tego, co nie rokuje poprawy? Przy czym nie chce ci sie juz majstrowac?
Nie moglabym zyc z kims, z kim nie chcialoby mi sie dogadac.....zwyczajnie- z egoizmu.
To byloby straszne, ciezkie i smutne zycie.....

A kombinowanie na boku z kims innym ( w tym drugim przypadku) byloby jeszcze wiekszym unieszczesliwieniem siebie...
Popatrz, ukrywane przed mezem esemesy, spotkania po kryjomu- komu sie chce w taka partyzantke bawic?


Serio- tempa jestem, ale jak bym zyla z kims, z kim bylabym nieszczesliwa, i on wiedzialby, ze nie jestem z nim szczesliwa( a wiedzialby- oj wiedzial bez zludzen i niedomowien) - to powiedzialabym wprost. Otwarty zwiazek, bo chce sie spotykac z innymi, i wisi mi z kim ty sypiasz- proste?

38 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-11-30 13:23:46)

Odp: Zakochana w innym
adiaphora napisał/a:

Mam dorosłe dzieci i zapewniam Cię, że nie zaglądam im do łóżka a one nie zaglądają do mojego. Jesteśmy dorosłymi ludźmi i zdajemy sobie sprawę, że w życiu uklada się różnie. Może mi się nie podobać, że córka wychodzi 4 raz za mąż na przykład, a ja uwielbiałąm pierwszego zięcia, ale to jej wybór i jej próby szukania szczęścia. Jej życie.
Wychowałam je na mądrych ludzi i wiem, że ważniejsze dla nich jest nie to, aby rodzice byli razem za wszelką cenę, ale to, aby byli szczęśliwi. I ja w stosunku do nich odczuwam tak samo.

adiaphora
Ty tak serio? Poważnie uważasz, że osoba, która 4-krotnie wychodzi za mąż mogła zostać dobrze wychowana?
Oczywiście zdaje sobię sprawę, ze to teoretyczny przykład, ale przestrzeliłaś strasznie
Dla mnie takie dziecko byłoby moją porażką wychowawczą i dowodem na to, że wychowałam niemyślącego, bezrefleksyjnego, niedojrzałego człowieka.

39 Ostatnio edytowany przez adiafora (2015-11-30 13:33:00)

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:
TenObcy napisał/a:

Czy czasem nie jest tak, że ludzie dzielą się na tych, co już zdradzili i na tych, co jeszcze nie mieli okazji?

Z mojej obserwacji, ludzie dziela sie na tych, co odchodza OD KOGOS, i tych, co odchodza DO KOGOS...

ci pierwsi nie zdradzaja, bo albo sa szczesliwi z kims, albo z tym kims nie sa...i dopiero kogos szukaja, a to juz nie jest zdrada.
Ci drudzy sa zaklamani, bo zyja w czys co im nie pasuje, i zamiast rozwiazac problem( tak, lub inaczej) kombinuja na boku...

a co za roznica? W jednym i drugim przypadku jest to odejscie. Wez pod uwage, ze ludzie zazwyczaj najpierw zdradzaja a potem odchodza. Rzadko odwrotnie. No chyba, ze maja pieklo w domu, wtedy tak. Dlaczego maja odchodzic najpierw? Nie zawsze bycie razem oznacza nieszczescie. Ludzie zyja razem, wydaje im sie, ze sie kochaja albo sie nie kochaja, ale lubia i szanuja, laczy ich poza miloscia pare innych rzeczy... To nie musi byc kombinacja. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile ludzi tak zyje. Nie kazdemu dana jest wielka milosc po grob. Sa zwiazki bardziej z rozsadku, niz milosci.  Czy z tego powodu nie moga laczyc sie w pary i musza byc  skazani na samotnosc?

Bywa, ze potem spotykaja na swojej drodze te milosc i wtedy uswiadamiaja sobie, co tracili, zyjac tak, jak do tej pory. I wtedy odchodza. Gdy czuja, ze to jest ten czlowiek, z ktorym chca byc. A zeby poczuc, nie wystarczy telepatia. Musi najpierw dokonac sie akt zdrady.  Zeby miec porownanie i wybrac...

Czasem bywa tez tak, ze ktos jest rozczarowany swoim zwiazkiem, nie oszukujmy sie, w dlugich stazach malzenskich bywaja ciezkie kryzysy. On lub ona moga sie pogubic, biorac jakas znajomosc, zauroczenie, za cos prawdziwego i mocnego. I zdradzaja. Ale, paradoksalnie, ta zdrada, okazuje sie byc pozytywnym punktem zwrotnym w zyciu i uswiadamia im, ze jednak prawdziwa milosc maja od wielu lat u boku i warto o nia walczyc.
Czytalam wiele historii, gdzie zdrada scementowala  zwiazek. Ludzie dopiero w takiej chwili uswiadomili sobie, co jest dla nich wazne. I zaczeli przykladac  wieksza uwage do pielegnowania tego, co mogli tak latwo utracic...
Rozne sa oblicza ludzkich historii. Nie kazda zdrada to fanaberia znudzonego i zblazowanego partnera, ktory w zdradzie szuka tylko rozrywki, choc sporo jest i takiego beztroskiego, egoistycznego podejscia.

40 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-11-30 13:40:01)

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:
zmierzch napisał/a:
oldorando napisał/a:

Z mojej obserwacji, ludzie dziela sie na tych, co odchodza OD KOGOS, i tych, co odchodza DO KOGOS...

ci pierwsi nie zdradzaja, bo albo sa szczesliwi z kims, albo z tym kims nie sa...i dopiero kogos szukaja, a to juz nie jest zdrada.
Ci drudzy sa zaklamani, bo zyja w czys co im nie pasuje, i zamiast rozwiazac problem( tak, lub inaczej) kombinuja na boku...

A czy nie jest tak, że życie składa się z możliwości?
Także tych, które nie wykorzystujemy, bo albo mamy zasady, albo nam zwyczajnie zależy na czymś, co można zniszczyć, gdy ulegniemy pokusie, albo nie chcemy nikogo,skrzywdzić, albo... ?


Mysle, ze to kwestia inwestowania/przekierowania swojej energii.
Jesli jestes skupiona na porozumieniu z partnerem, jesli twoje mysli, emocje, czas, uczucia poswiecasz na kombinowanie, jak zrobic, zeby z partnerem bylo dobrze........to po prostu nie widzisz " innych okazji"
Zwyczajnie nie zwracasz na nie uwagi....

Jesli masz dosc , brakuje ci nadziei , tracisz zludzenia, ze mozesz w domu cos naprawic, ....
To po cholere trzymasz sie tego, co nie rokuje poprawy? Przy czym nie chce ci sie juz majstrowac?
Nie moglabym zyc z kims, z kim nie chcialoby mi sie dogadac.....zwyczajnie- z egoizmu.
To byloby straszne, ciezkie i smutne zycie.....

A kombinowanie na boku z kims innym ( w tym drugim przypadku) byloby jeszcze wiekszym unieszczesliwieniem siebie...
Popatrz, ukrywane przed mezem esemesy, spotkania po kryjomu- komu sie chce w taka partyzantke bawic?


Serio- tempa jestem, ale jak bym zyla z kims, z kim bylabym nieszczesliwa, i on wiedzialby, ze nie jestem z nim szczesliwa( a wiedzialby- oj wiedzial bez zludzen i niedomowien) - to powiedzialabym wprost. Otwarty zwiazek, bo chce sie spotykac z innymi, i wisi mi z kim ty sypiasz- proste?

Pełna zgoda smile
Tylko zamiast "inwestowania/przekierowania swojej energii" użyłabym "świadomości własnych wyborów, jasnych priorytetów i dojrzałości"

A jak ktoś ma słaby kontakt z samym sobą, jest niedojrzałym, skupionym na sobie egocentrykiem, nieświadomym tego, że zawsze ma się wybór, to mamy do czynienia z takimi kierowanymi przez podświadomość kukiełkami.

41

Odp: Zakochana w innym

Zmierzch- ja sie szarpalam 10 lat. 10 lat w zwiazku z kims, komu zwyczajnie na mnie nie zalezalo....
To byl typ wygodny, nie pijacy nie zdradzajacy nie przemocowy- po prostu wygodny.
Caly czas kombinowalam co mozna " wyrzezbic" z relacji w ktora sama weszlam.
Co JA moge zrobic, zeby ruszyc z posad ten zwiazek....
To mnie absorbowalo na tyle, ze nie zauwazalam innych mezczyzn.....
( zwyczajnie nie poswiecalam im uwagi)
Kiedy moj partner odszedl poczulam ulge, i chcialam sie zajac soba....wtedy dopiero zaczelam myslec o sobie i zwracac uwage na facetow dookola mnie....

W poprzednim zwiazku bylam z facetem, ktory probowal mnie " wytresowac"
I tez walczylam- 3 lata, az powiedzialam dosc.
Rozstalam sie w chwile, i tez zajelam soba....( nie, nie na pokaz, nie zeby cos udowodnic, tylko dlatego, ze bylam wolna nie mialam zobowiazan i moglam)


Kazdy sadzi po sobie- ja tez, dlatego nie rozumiem...

42

Odp: Zakochana w innym
zmierzch napisał/a:

Ty tak serio? Poważnie uważasz, że osoba, która 4-krotnie wychodzi za mąż mogła zostać dobrze wychowana?
Oczywiście zdaje sobię sprawę, ze to teoretyczny przykład, ale przestrzeliłaś strasznie
Dla mnie takie dziecko byłoby moją porażką wychowawczą i dowodem na to, że wychowałam niemyślącego, bezrefleksyjnego, niedojrzałego człowieka.

a jakie znaczenie ma ten papierek? Dobra, to niech bedzie, ze to 4 zwiazek. Czy w poszukiwaniu milosci ilosc dyskwalifikuje? Wiesz, nie kazdy ma to szczescie, ze trafia za 1 razem na TE osobe i zyja dlugo i szczesliwie az do smierci.  Mozna poszukiwac cale zycie i nie znalezc.
Naprawde nie znasz nikogo, komu udalo sie za ktoryms kolejnym razem? Moja ciotka miala 3 mezow i z ostatnim byla najszczesliwsza do samego konca. Czy byla niemyslaca i niedojrzala? Nie sadze a nawet gdyby, kazdy na poczatku taki jest. Dojrzalosc i refleksje zdobywa sie z czasem, poprzez doswiadczenia.

43

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:

Zmierzch- ja sie szarpalam 10 lat. 10 lat w zwiazku z kims, komu zwyczajnie na mnie nie zalezalo....
To byl typ wygodny, nie pijacy nie zdradzajacy nie przemocowy- po prostu wygodny.
Caly czas kombinowalam co mozna " wyrzezbic" z relacji w ktora sama weszlam.
Co JA moge zrobic, zeby ruszyc z posad ten zwiazek....
To mnie absorbowalo na tyle, ze nie zauwazalam innych mezczyzn.....
( zwyczajnie nie poswiecalam im uwagi)
Kiedy moj partner odszedl poczulam ulge, i chcialam sie zajac soba....wtedy dopiero zaczelam myslec o sobie i zwracac uwage na facetow dookola mnie....

W poprzednim zwiazku bylam z facetem, ktory probowal mnie " wytresowac"
I tez walczylam- 3 lata, az powiedzialam dosc.
Rozstalam sie w chwile, i tez zajelam soba....( nie, nie na pokaz, nie zeby cos udowodnic, tylko dlatego, ze bylam wolna nie mialam zobowiazan i moglam)


Kazdy sadzi po sobie- ja tez, dlatego nie rozumiem...


Tak się zastanawiam, czy będąc w ziązku, w którym czułaś się nieszczęśliwa i niekochana, czułaś, że masz WYBÓR?
Czy miałaś świadomość, że możesz odejść, czy czułaś się odpowiedzialna za trzymanie waszej rodziny w kupie ze względu na dziecko ?

44

Odp: Zakochana w innym

Zmierzch- dziecko pojawilo sie po tych 10 latach.

Ja zawsze mialam wybor- byc z nim, lub odejsc....
Po prostu czulam sie odpowiedzialna za relacje w ktora weszlam...


Wiesz, to tak, jak bierzesz sobie wspollokatora.
Albo probujesz sie dogadac, zeby bylo ok, albo uznajesz, ze nie ma szans, i dziekujesz za wspolprace....

45 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-11-30 14:09:11)

Odp: Zakochana w innym
adiaphora napisał/a:
zmierzch napisał/a:

Ty tak serio? Poważnie uważasz, że osoba, która 4-krotnie wychodzi za mąż mogła zostać dobrze wychowana?
Oczywiście zdaje sobię sprawę, ze to teoretyczny przykład, ale przestrzeliłaś strasznie
Dla mnie takie dziecko byłoby moją porażką wychowawczą i dowodem na to, że wychowałam niemyślącego, bezrefleksyjnego, niedojrzałego człowieka.

a jakie znaczenie ma ten papierek? Dobra, to niech bedzie, ze to 4 zwiazek. Czy w poszukiwaniu milosci ilosc dyskwalifikuje? Wiesz, nie kazdy ma to szczescie, ze trafia za 1 razem na TE osobe i zyja dlugo i szczesliwie az do smierci.  Mozna poszukiwac cale zycie i nie znalezc.
Naprawde nie znasz nikogo, komu udalo sie za ktoryms kolejnym razem? Moja ciotka miala 3 mezow i z ostatnim byla najszczesliwsza do samego konca. Czy byla niemyslaca i niedojrzala? Nie sadze a nawet gdyby, kazdy na poczatku taki jest. Dojrzalosc i refleksje zdobywa sie z czasem, poprzez doswiadczenia.

Papierek tu nie ma nic do rzeczy.
Takie zachowanie świadczy o nieumiejętności budowania relacji, uleganiu emocjom, niedojrzałości i braku wyciągania wniosków z własnych doświadczeń.
Zapewne zabrakło też odpowiedniego przykładu, ale od dorosłego człowieka można wymagać logicznego wnioskowania także na podstawie negatywnego wzorca.

46

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:

Zmierzch- dziecko pojawilo sie po tych 10 latach.

Ja zawsze mialam wybor- byc z nim, lub odejsc....
Po prostu czulam sie odpowiedzialna za relacje w ktora weszlam...


Wiesz, to tak, jak bierzesz sobie wspollokatora.
Albo probujesz sie dogadac, zeby bylo ok, albo uznajesz, ze nie ma szans, i dziekujesz za wspolprace....

A nie był to zwykły strach przed porażką, przed samotnością, przed odrzuceniem ( bo mysiałabyś przyznać jestem niekochana)?
Brak kontaktu ze swoimi emocjami - mówiąc krótko.

47

Odp: Zakochana w innym
zmierzch napisał/a:
oldorando napisał/a:

Zmierzch- dziecko pojawilo sie po tych 10 latach.

Ja zawsze mialam wybor- byc z nim, lub odejsc....
Po prostu czulam sie odpowiedzialna za relacje w ktora weszlam...


Wiesz, to tak, jak bierzesz sobie wspollokatora.
Albo probujesz sie dogadac, zeby bylo ok, albo uznajesz, ze nie ma szans, i dziekujesz za wspolprace....

A nie był to zwykły strach przed porażką, przed samotnością, przed odrzuceniem ( bo mysiałabyś przyznać jestem niekochana)?
Brak kontaktu ze swoimi emocjami - mówiąc krótko.

Alez ja wiedzialam,'ze jestem nie kochana....
Tylko wuerzylam w swoje mozliwosci , ze cos moge zdzialac...
Kiedy te wiare trace, to mowie do widzenia nieodwolalnie....

48

Odp: Zakochana w innym
adiaphora napisał/a:

a jakie znaczenie ma ten papierek? Dobra, to niech bedzie, ze to 4 zwiazek. Czy w poszukiwaniu milosci ilosc dyskwalifikuje? Wiesz, nie kazdy ma to szczescie, ze trafia za 1 razem na TE osobe i zyja dlugo i szczesliwie az do smierci.  Mozna poszukiwac cale zycie i nie znalezc.

hm, chyba nie chodzi o "dyskwalifikacje" kogoś ze względu na ilość związków.
Jednak przyznasz, ze ciągłe poszukiwania, dopóki "wartość rynkowa" na to pozwala, nie świadczy za dobrze o stabilności emocjonalnej ?
Tak samo o umiejętności dokonywania wyborów życiowych i rozwiązywania problemów.
jeżeli 4 razy jest OK,
to od ilu nie jest OK ?
5?
10? 
15 ?

adiaphora napisał/a:

Moja ciotka miala 3 mezow i z ostatnim byla najszczesliwsza do samego konca. Czy byla niemyslaca i niedojrzala? Nie sadze a nawet gdyby, kazdy na poczatku taki jest. Dojrzalosc i refleksje zdobywa sie z czasem, poprzez doswiadczenia.

jak dla mnie to dopiero za trzecim razem nauczyła się żyć w związku...

49 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-11-30 14:08:22)

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:

Alez ja wiedzialam,'ze jestem nie kochana....
Tylko wuerzylam w swoje mozliwosci , ze cos moge zdzialac...
Kiedy te wiare trace, to mowie do widzenia nieodwolalnie....

Czyli jeszcze inna iluzja w postaci myślenia życzeniowego.
To też świadczy o słabym kontakcie z własnymi odczuciami, które się odrzuca i zastępuje czymś, co mi bardziej pasuje.

50

Odp: Zakochana w innym

Zmierzch:

Nie znam cie osobiscie, nie laczy nas emocjonalna relacja, ale jesli tak by sie zlozylo, ze przyszlabys do mnie z prosba o rozwiazanie jakiegos twojego problemu, to zdecydowalabym, czy sie podejmuje, czy rezygnuje.

Jesli bym sie podjela, to zrobilabym WSZYSTKO zeby ci pomoc.
Zaprzatalabym sobie glowe twoim zmartwieniem, kombinowalabym, szukala pomocy, - slowem zaangazowalabym wszelkie sily i srodki...nawet wiedzac, ze bedziesz trudna, ze bedziesz stawiala opor, ze moge cie nie zrozumiec, ze to moze byc orka na ugorze.

Jesli bym uznala, ze zrobilam WSZYSTKO  co w mojej mocy, i musze sie poddac, powiedzialabym ci o tym wprost.

Ten typ tak ma.

51 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-11-30 14:34:00)

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:

Zmierzch:

Nie znam cie osobiscie, nie laczy nas emocjonalna relacja, ale jesli tak by sie zlozylo, ze przyszlabys do mnie z prosba o rozwiazanie jakiegos twojego problemu, to zdecydowalabym, czy sie podejmuje, czy rezygnuje.

Jesli bym sie podjela, to zrobilabym WSZYSTKO zeby ci pomoc.
Zaprzatalabym sobie glowe twoim zmartwieniem, kombinowalabym, szukala pomocy, - slowem zaangazowalabym wszelkie sily i srodki...nawet wiedzac, ze bedziesz trudna, ze bedziesz stawiala opor, ze moge cie nie zrozumiec, ze to moze byc orka na ugorze.

Jesli bym uznala, ze zrobilam WSZYSTKO  co w mojej mocy, i musze sie poddac, powiedzialabym ci o tym wprost.

Ten typ tak ma.

oldorando
I to jest błąd.
W słowie WSZYSTKO zawarłaś clue.
Nie masz robić WSZYSTKIEGO, nie masz się POŚWIĘCAĆ.
Takich słów używają osoby, które w forumowym słowniku "kochają za bardzo", które chcą zasłużyć na miłość, przyjaźń, szacunek,..., dając z siebie coraz więcej i więcej.

To układ nie mający nic wspólnego z partnerstwem. Także dlatego, że za swoje poświęcenie oczekujesz wdzięczności. Wdzięczności w postaci odwzajemnionej miłości, sympatii, zmiany uczuć, zachowania drugiego człowieka, whatever..

52 Ostatnio edytowany przez adiafora (2015-11-30 14:53:20)

Odp: Zakochana w innym
zmierzch napisał/a:
adiaphora napisał/a:
zmierzch napisał/a:

Ty tak serio? Poważnie uważasz, że osoba, która 4-krotnie wychodzi za mąż mogła zostać dobrze wychowana?
Oczywiście zdaje sobię sprawę, ze to teoretyczny przykład, ale przestrzeliłaś strasznie
Dla mnie takie dziecko byłoby moją porażką wychowawczą i dowodem na to, że wychowałam niemyślącego, bezrefleksyjnego, niedojrzałego człowieka.

a jakie znaczenie ma ten papierek? Dobra, to niech bedzie, ze to 4 zwiazek. Czy w poszukiwaniu milosci ilosc dyskwalifikuje? Wiesz, nie kazdy ma to szczescie, ze trafia za 1 razem na TE osobe i zyja dlugo i szczesliwie az do smierci.  Mozna poszukiwac cale zycie i nie znalezc.
Naprawde nie znasz nikogo, komu udalo sie za ktoryms kolejnym razem? Moja ciotka miala 3 mezow i z ostatnim byla najszczesliwsza do samego konca. Czy byla niemyslaca i niedojrzala? Nie sadze a nawet gdyby, kazdy na poczatku taki jest. Dojrzalosc i refleksje zdobywa sie z czasem, poprzez doswiadczenia.

Papierek tu nie ma nic do rzeczy.
Takie zachowanie świadczy o nieumiejętności budowania relacji, uleganiu emocjom, niedojrzałości i braku wyciągania wniosków z własnych doświadczeń.
Zapewne zabrakło też odpowiedniego przykładu, ale od dorosłego człowieka można wymagać logicznego wnioskowania balet na podstawie negatywnego wzorca.

rozumiem, ze Ty posiadasz umiejetnosc budowania relacji, nie ulegasz emocjom, jestes dojrzala i wyciagasz wnioski z wlasnych doswiadczen. Czy jestes w takim razie szczesliwa i spelniona kobieta w dlugotrwalym wspanialym zwiazku?

Pytam, bo moja niedojrzala wg Twojej definicji  i nie majaca ku temu zadnych przeslanek, ciotka, byla. A w zyciu najwazniejszy jest efekt, prawda? smile

Secondo, nie ma znaczenia, za ktorym razem. Moglby byc to 50. Liczy sie efekt. Moja konkluzja jest taka, ze zawsze warto probowac i niewazne jaka jestes. Lepiej byc samotna i nieszczesliwa po jednym razie? Czytam tu czesto posty samotnyvh, nieszczesliwych kobiet, ktore wpasowaly sie w jakies schematy, nie wiem czego sie boja. Ze w swoich oczach wypadna gorzej, niz zakladaly na poczatku? Ze okaza sie nie dosc dojrzale, nie dosc refleksyjne, skoro im nie wyszlo za pierwszm czy drugim razem?

Nie rozmiem tego. Niektorzy maja masochistyczna nature chyba. Moze wola uszczesiwiac innych, zamiast siebie? Pieknie mowia o tym, jak zwiazek powinien wygladac, relacje, zycie... I  tak zyja ta teoria... latami. Ja wole praktyke, zycie ma sie jedno.

53

Odp: Zakochana w innym
adiaphora napisał/a:
zmierzch napisał/a:

Papierek tu nie ma nic do rzeczy.
Takie zachowanie świadczy o nieumiejętności budowania relacji, uleganiu emocjom, niedojrzałości i braku wyciągania wniosków z własnych doświadczeń.
Zapewne zabrakło też odpowiedniego przykładu, ale od dorosłego człowieka można wymagać logicznego wnioskowania balet na podstawie negatywnego wzorca.

rozumiem, ze Ty posiadasz umiejetnosc budowania relacji, nie ulegasz emocjom, jestes dojrzala i wyciagasz wnioski z wlasnych doswiadczen. Czy jestes w takim razie szczesliwa i spelniona kobieta w dlugotrwalym wspanialym zwiazku?

Uważam się za osobę uważną, mającą kontakt ze swoimi emocjami i świadomą źródeł tych emocji.
Popełniam błędy ale kaliber moich błędów nie ma nic wspólnego z tymi zrzucanymi bombami, które uważasz za błędy.
Jestem osobą szczęśliwą i spełnioną.
Byłam w szczęśliwym, długotrwałym, wspaniałym związku dopóki mój partner nie zmarł.

54 Ostatnio edytowany przez oldorando (2015-11-30 14:51:55)

Odp: Zakochana w innym
zmierzch napisał/a:
oldorando napisał/a:

Zmierzch:

Nie znam cie osobiscie, nie laczy nas emocjonalna relacja, ale jesli tak by sie zlozylo, ze przyszlabys do mnie z prosba o rozwiazanie jakiegos twojego problemu, to zdecydowalabym, czy sie podejmuje, czy rezygnuje.

Jesli bym sie podjela, to zrobilabym WSZYSTKO zeby ci pomoc.
Zaprzatalabym sobie glowe twoim zmartwieniem, kombinowalabym, szukala pomocy, - slowem zaangazowalabym wszelkie sily i srodki...nawet wiedzac, ze bedziesz trudna, ze bedziesz stawiala opor, ze moge cie nie zrozumiec, ze to moze byc orka na ugorze.

Jesli bym uznala, ze zrobilam WSZYSTKO  co w mojej mocy, i musze sie poddac, powiedzialabym ci o tym wprost.

Ten typ tak ma.

oldorando
I to jest błąd.
W słowie WSZYSTKO zawarłaś clue.
Nie masz robić WSZYSTKIEGO, nie masz się POŚWIĘCAĆ.
Takich słów używają osoby, które w forumowym słowniku "kochają za bardzo", które chcą zasłużyć na miłość, przyjaźń, szacunek,..., dając z siebie coraz więcej i więcej.

To układ nie mający nic wspólnego z partnerstwem. Także dlatego, że za swoje poświęcenie oczekujesz wdzięczności. Wdzięczności w postaci odwzajemnionej miłości, sympatii, zmiany uczuć, zachowania drugiego człowieka, whatever..


Mylisz sie w jednym punkcie:
Ze oczekuje wdziecznosci...
( myslisz stereotypowo)
Ja mam satysfakcje z rozwiazania twojego problemu.

Jesli np. masz problem ze znalezieniem pracy, a uda mi sie pomoc ci, i te prace znajdziesz, to tu sie konczy moje zobowiazanie i moja satysfakcja.
Krzyzyk na droge- niczego nie oczekuje dalej...


Z reszta sie zgadzam- przy wszystkich zaletach, to jednak latwe nie jest....

Zaleta taka- ze umiem " liczyc na siebie", wiem, ze dam sobie rade, a jak nie, to znajde kogos podobnego do mnie- kto mi pomoze( i tak jest), czuje sie niezalezna, zawsze i wolna w swoich decyzjach, polegam na sobie i na swoich mozliwosciach, i mozliwosciach znalezienia pomocy, tam gdzie brakuje moich kompetencji....

I to samo jest moja wada.....

55 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-11-30 14:58:51)

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:
zmierzch napisał/a:

oldorando
I to jest błąd.
W słowie WSZYSTKO zawarłaś clue.
Nie masz robić WSZYSTKIEGO, nie masz się POŚWIĘCAĆ.
Takich słów używają osoby, które w forumowym słowniku "kochają za bardzo", które chcą zasłużyć na miłość, przyjaźń, szacunek,..., dając z siebie coraz więcej i więcej.

To układ nie mający nic wspólnego z partnerstwem. Także dlatego, że za swoje poświęcenie oczekujesz wdzięczności. Wdzięczności w postaci odwzajemnionej miłości, sympatii, zmiany uczuć, zachowania drugiego człowieka, whatever..


Mylisz sie w jednym punkcie:
Ze oczekuje wdziecznosci...
( myslisz stereotypowo)
Ja mam satysfakcje z rozwiazania twojego problemu.

Jesli np. masz problem ze znalezieniem pracy, a uda mi sie pomoc ci, i te prace znajdziesz, to tu sie konczy moje zobowiazanie i moja satysfakcja.
Krzyzyk na droge- niczego nie oczekuje dalej...


Z reszta sie zgadzam- przy wszystkich zaletach, to jednak latwe nie jest....

oldorando
Sama wcześniej napisałaś, że wierzyłaś, że swoją miłością coś zmienisz. Możesz zamienić słowo wdzięczność na zrozumienie, dojrzewanie drugiej strony, ale to niewiele zmienia w wydźwięku. Bo i tak na końcu okazuje się, że żyłaś nadzieją, że twoja miłość, twoje zaangażowanie coś zmieni.

Używając twojego przykładu z szukaniem pracy. Jeśli przy okazji zapytasz kilku znajomych, czy potrzebują pracownika, za którego odpowiedzialność i pracowitość ręczysz i dostaję pracę, to super.
Ale jeśli robisz WSZYSTKO, zaniedbujesz swoją pracę, aby przeglądać ogłoszenia szukając pracy dla mnie, zapominasz o swoim kursie tańca, bo umówiłaś się z kimś, aby pogadać o pracy dla mnie, to nie jest super.
Wówczas należy się zastanowić, po co poświęcasz swoje sprawy na moją rzecz?

56

Odp: Zakochana w innym
zmierzch napisał/a:
oldorando napisał/a:
zmierzch napisał/a:

oldorando
I to jest błąd.
W słowie WSZYSTKO zawarłaś clue.
Nie masz robić WSZYSTKIEGO, nie masz się POŚWIĘCAĆ.
Takich słów używają osoby, które w forumowym słowniku "kochają za bardzo", które chcą zasłużyć na miłość, przyjaźń, szacunek,..., dając z siebie coraz więcej i więcej.

To układ nie mający nic wspólnego z partnerstwem. Także dlatego, że za swoje poświęcenie oczekujesz wdzięczności. Wdzięczności w postaci odwzajemnionej miłości, sympatii, zmiany uczuć, zachowania drugiego człowieka, whatever..


Mylisz sie w jednym punkcie:
Ze oczekuje wdziecznosci...
( myslisz stereotypowo)
Ja mam satysfakcje z rozwiazania twojego problemu.

Jesli np. masz problem ze znalezieniem pracy, a uda mi sie pomoc ci, i te prace znajdziesz, to tu sie konczy moje zobowiazanie i moja satysfakcja.
Krzyzyk na droge- niczego nie oczekuje dalej...


Z reszta sie zgadzam- przy wszystkich zaletach, to jednak latwe nie jest....

oldorando
Sama wcześniej napisałaś, że wierzyłaś, że swoją miłością coś zmienisz. Możesz zamienić słowo wdzięczność na zrozumienie, dojrzewanie drugiej strony, ale to niewiele zmienia w wydźwięku. Bo i tak na końcu okazuje się, że żyłaś nadzieją, że twoja miłość, twoje zaangażowanie coś zmieni.

Używając twojego przykładu z szukaniem pracy. Jeśli przy okazji zapytasz kilku znajomych, czy potrzebują pracownika, za którego odpowiedzialność i pracowitość ręczysz i dostaję pracę, to super.
Ale jeśli robisz WSZYSTKO, zaniedbujesz swoją pracę, aby przeglądać ogłoszenia szukając pracy dla mnie, zapominasz o swoim kursie tańca, bo umówiłaś się z kimś, aby pogadać o pracy dla mnie, to nie jest super.
Wówczas należy się zastanowić, po co poświęcasz swoje sprawy na moją rzecz?


1 - nie " moja miloscia", tylko srodkami do osiagniecia celu.
On chcial byc ze mna, wrecz trzymal sie mnie jak skorupiak skaly, reszte jego " wad" nalezalo dopracowac w stopniu satysfakcjonujacym obie strony.
Malo to ma wspolnego z " moca mojej milosci", tam, przez te 10 lat takie slowo ani raz nie padlo, ani z moich, ani jego ust....

2 piszac, ze zrobie wszystko, zeby pomoc ci znalezc prace, nie oznacza, ze bede jej szukac, zamiast zajmowac sie soba.
To oznacza, ze jak uslysze od kogos o nowych formach zatrudnienia, to zainteresuje sie Z MYSLA O TOBIE
Jesli ktos pokaze mi nowe formy prezentacji cv, to zapytam o nie Z MYSLA O TOBIE
jesli ktos wspomni o jakis kursach, dotacjach, to zadzwonie i zapytam o nie Z MYSLA O TOBIE.
( zadzwonie w dogodnej dla mnie chwili) i przekaze to TOBIE na bierzaco....

Zauwaz- myslac o szukaniu pracy SKUPIAM SIE na tobie.
Dlatego moge przeoczyc, ze jakis przystojny brunet robi aluzje pokazujac mi to nowe cv.
Moge nie zauwazyc, ze on chce MNIE zatrudnic- bo mysle O TOBIE.

To z moim kursem tanca nie ma nic wspolnego....


To o takie zaangazowanie mi chodzilo.
Ja mysle o kims, wiec nie zauwazam, zanteresowanego mna.
On widzi, ze mysle o kims innym,/mam kogos innego w glowie, wiec odpuszcza.

Nie daje zielonego swiatla, nie jestem otwarta na nowe, zyjac tym, co bierzace...nie jestem " wolna od zobowiazan" i to widac...

57 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-11-30 15:55:57)

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:

On chcial byc ze mna, wrecz trzymal sie mnie jak skorupiak skaly, reszte jego " wad" nalezalo dopracowac w stopniu satysfakcjonujacym obie strony.

Wcale mnie to nie dziwi. Każdy ma w sobie lęk przed samotnością, albo uświadomiony i kontrolowany, albo nieuświadomiony, który kontroluje nas wink
Facet, który nie chce i boi się bliskości ma potrzebę posiadania czułej i troskliwej opiekunki, którą tak naprawdę nigdy dla niego nie była jego matka. I ty tę rolę świetnie odgrywałaś. Założę się, że lepiej sobie radziłaś z codzienną logistyką i życiowymi problemami.
Problem w tym, źe ty oczekiwałaś "wypracowanej" przez siebie miłości w preferowanej postaci, a on od ciebie miłości bezwarunkowej, żebyś go kochała takiego, jakim jest, nie oczekując nic w zamian.
Jestem przekonana, że dopóki zaspakajałas jego potrzeby, to wszystko grało i buczało, ale gdy zaczęłaś wymagać czegoś dla siebie, zaczęły się sprzeczki, ostrzejsze kłótnie aż nastąpiła jego ewakuacja. To klasyka gatunku w przypadku, gdy spotyka się kobieta "kochająca za bardzo" i facet unikający bliskości.

58 Ostatnio edytowany przez oldorando (2015-11-30 16:25:08)

Odp: Zakochana w innym
zmierzch napisał/a:
oldorando napisał/a:

On chcial byc ze mna, wrecz trzymal sie mnie jak skorupiak skaly, reszte jego " wad" nalezalo dopracowac w stopniu satysfakcjonujacym obie strony.

Wcale mnie to nie dziwi. Każdy ma w sobie lęk przed samotnością, albo uświadomiony i kontrolowany, albo nieuświadomiony, który kontroluje nas wink
Facet, który nie chce i boi się bliskości ma potrzebę posiadania czułej i troskliwej opiekunki, którą tak naprawdę nigdy dla niego nie była jego matka. I ty tę rolę świetnie odgrywałaś. Założę się, że lepiej sobie radziłaś z codzienną logistyką i życiowymi problemami.
Problem w tym, źe ty oczekiwałaś "wypracowanej" przez siebie miłości w preferowanej postaci, a on od ciebie miłości bezwarunkowej, żebyś go kochała takiego, jakim jest, nie oczekując nic w zamian.
Jestem przekonana, że dopóki zaspakajałas jego potrzeby, to wszystko grało i buczało, ale gdy zaczęłaś wymagać czegoś dla siebie, zaczęły się sprzeczki, ostrzejsze kłótnie aż nastąpiła jego ewakuacja. To klasyka gatunku w przypadku, gdy spotyka się kobieta "kochająca za bardzo" i facet unikający bliskości.

Ten facet, to na prawde temat dla mnie zamkniety...

To byl specyficzny typ- serio, nie zdarzylo mi sie nigdy przedtem, ani potem spotkac czegos podobnego.
Mysle, ze spokojnie mozna " zeby zjesc " probujac go zrozumiec.
..........tylko po co?

PS- tak szczerze.....
To po latach, na spokojnie moge okreslic go, jako psychopatyczny typ, niebezpieczny dla siebie i otoczenia, chociaz nigdy nie zabilby muchy.
( rzecz w tym, ze on by jej nie zabil, bo by mu sie nie chcialo packa machac, a nie, bo by sie brzydzil, lub wspolczul)
Latwo jest przy kims takim uwierzyc, ze warto popracowac nad zwiazkiem.
Jak by zdradzil, uderzyl, zapil, to by sie to skonczylo od razu, i po krzyku.
Do tej pory znam osoby, ktore mi zazdroszcza ze bylam z " takim facetem"....


Ja to wszystko pisze w kontekscie bycia zdrajca, jako pewnej cechy charakteru.
Dlatego podalam przyklad ciebie i twojego problemu., jako przyklad " mienia w glowie zobowiazania, ktore nie pozwala dostrzec innej opcji"
I znam na prawde sporo kobiet, ktore maja podobnie do mnie.

59 Ostatnio edytowany przez zmierzch (2015-11-30 16:44:56)

Odp: Zakochana w innym
oldorando napisał/a:

Ja to wszystko pisze w kontekscie bycia zdrajca, jako pewnej cechy charakteru.
Dlatego podalam przyklad ciebie i twojego problemu., jako przyklad " mienia w glowie zobowiazania, ktore nie pozwala dostrzec innej opcji"
I znam na prawde sporo kobiet, ktore maja podobnie do mnie.

Pisałam już kilka postów wyżej, że podstawą jest świadomość, że ZAWSZE jest WYBÓR.
Problem w tym, że wiele kobiet, o których piszesz nie widzi dla siebie żadnej innej sensownej alternatywy poza byciem partnerką. Z tym, że to partnerstwo nie ma nic wspólnego z prawdziwym partnerstwem a polega bardziej na życiowej logistyce i zaopiekowaniu się drugim "partnerem".

A co do cech charakterystycznych zdrajcy, to uważam, że ci, co zdradzają mają predyspozycje do tego. Oprócz braku wglądu i umiejętności zrozumienia swoich emocji i ich uwarunkowań. Oprócz braku empatii, która mogłaby ich uwrażliwić na ból, który poczuje partner, gdy zdrada się wyda. Oprócz egoizmu i egocentryzmu, który przesłania całą resztę, jest jeszcze BRAK UMIEJĘTNOŚCI utrzymywania relacji. Takim osobom się nie chce chcieć, nie potrafią ani budować atmosfery, w której relacja miałaby szansę na rozwój i wzmocnienie, po tym jak drogi dopaminowe osłabną, ani nawet nie czują, że to od nich zależy jakość związku, w którym aktualnie są i który ich niesatysfakcjonuje, skoro szukają podniet poza relacją główną.

60

Odp: Zakochana w innym

A, tu sie z toba zgodze....
Ze jestem jakby na " przeciwnym biegunie". Takie osoby szukaja dopaminy, ( motylkow, chemii), a mnie by to meczylo po prostu. Czulabym sie zalosna ukrywajac sie w kiblu z telefonem, organizujac potajemne schadzki...
Czulabym, ze mi to uwlacza, umniejsza....noooo, moje ego ( rozdete- nie zaprzeczam) cierpialoby takie ponizenie, ze mieszkam z kims, przed kim musze sie ukrywac.....

Kurcze- jak by wam to wyjasnic....

" ja boje sie przyznac , ze sie z kims spotykam...JAAAA???"
" A,co, ja niewolnica jestem, wlasnosc czyjas, zeby nie moc we wlasnym domu powiedziec wprost" ide spotkac sie z Henkiem"???
" a, kto mi zabroni????"
" a, co? Chcesz o tym pogadac?"

Posty [ 60 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024