Rozwalę tych idiotów, tego typu słowa cisną mi się do ust kiedy pomyślę o swych sąsiadach.
Małżeństwo jakie żyje nade mną jest uciążliwe. Ich dziecko w ciągu dnia lata jak oszalałe po mieszkaniu. Skacze z jakiejś wysokości, wrzeszczy, biega. Łupanie towarzyszy mi więc od rana do wieczora i później. 2,3 dni temu bachor bawił się do godziny 23, kiedy to śpiewał i biegał po pokoju nade mną. Leżąc w łóżku co chwila byłem rozbudzany jakimś hałasem. Najgorsze, że już o 7 rano miałem pobudkę, bowiem dziecko ponownie zaczęło urządzać sobie plac zabaw.
Wczoraj jednak dość szybko odgłosy zabawy zniknęły, więc kiedy o 22 zrobiła się cisza liczyłem na dobry sen. Moje marzenia szybko okazały się jednak złudne. Pałeczkę od dziecka przejęli rodzice. Dorośli około 22:40 zaczęli mnie irytować. Przesuwali stół, później podnieśli go i opuścili, przez co dobiegło mnie głośne huknięcie. Rozłożyli kanapę i zamiast spokojnie opuścić, cisnęli ją tak, że usłyszałem wielkie bum. Wielokrotnie coś ciężkiego upadło im na podłogę. Niezliczoną ilość razy wkurzali mnie swoją niezdarnością, kiedy to jakiś przedmiot wymykał im się z rąk i uderzał o mój sufit. Również otwierali głośno szafę i jakby w nią stukali. Nawet w łazience nalali wody do wanny, a potem się kąpali.
Ucichli dopiero późną nocą. Zastanawiam się co z robić w sytuacji kiedy jest cisza nocna i nagle słyszę bum, potem łup, parę minut później dociera do mnie inny dźwięk, jak powinienem się zachować?
Inną nurtującą mnie kwestią jest hałaśliwa zabawa ich syna. Mamy wakacje, jest ładna pogoda. Dziecko powinno bawić się na dworze, nie siedzieć cały dzień w domu.
Jego matka nie pracuje, podobnie jak jej potomek nie wychodzi z domu.
Rozumiem potrzebę wybiegania się 6latka, jednak nie musi tego robić w domu.