Sprawa wygląda tak
Spotkałam ostatnio starego kolegę, nie widzieliśmy się dość długo, on ma dziewczynę, (z tego powodu nie wychodzi nigdzie zbyt często). Chwili obecnej i ona jak i mój chłopak są za granicą. Całą noc siedzieliśmy w barze i rozmawialiśmy, później poszliśmy do mnie oglądaliśmy filmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. No i skończyło się na tym ze spaliśmy w jednym łóżku. Nie było żadnego seksu ani nic, przytuliliśmy się i poszliśmy grzecznie spać. Mam wyrzuty sumienia bo nie chciałabym, żeby mój facet spał z koleżanką.
Rano rozmawialiśmy o tym i było nam głupio w stosunku do tych drugich osób, ale między nami było wszystko ok bo nic sie nie wydarzyło, miło spędziliśmy czas i poprzytulaliśmy się i tyle. Oboje mamy teraz więcej czasu wiec spotykamy się częściej, po powrocie naszych par, pewnie znów nie będziemy się widzieć zbyt często. Wiem ze wszystko to brzmi niedorzecznie
Znamy się od jakiś 10 lat, nigdy nie chcieliśmy być razem, ale fajnie razem spędzaliśmy czas. Teraz znów jest tak jak kiedyś, dla nas to nic nie znaczy, kiedyś było to dla nas normalne, tylko teraz mamy tą 2 osobą i obojgu nam na nich zależy i to bardzo, on się będzie oświadczał. Miedzy mna a moim chłopakiem jest roznica 12 lat, ale zarowno jego rodzice jak i moja rodzina nie widza w tym problemu bo sie bardzo dobrze dogadujemy, ja jestem bardzo dojzała powazna jak na swoj wiek on zas strasznie dziecinny czasem.
No i teraz sama nie wiem o co mi chodzi
Chyba o to że z jednej strony mam okropne wyrzuty sumienia ze spaliśmy razem, a z drugiej zastanawiam sie dlaczego bo dla mnei to nic nie znaczyła, tak jak bym spałą z bratem i tyle.
Oboje stwierdziliśmy że nie chcemy zeby nasze połowki sie o tym dowiedziały, ale pewnie i tak im powiemy. Nie ukrywamy sie z wyjsciami, razem wychodzimy do baru na spacery, nad jezioro.
sama nie wiem o co mi chodzi ;/