Przytoczę tutaj swój przypadek, bo trochę mi przypominasz siebie kajtek o ile dobrze czytam Twoje intencje: Ja chciałem z żoną seksu jak najwięcej i jak najczęściej, nie ważne w jakiej formie byle tylko być naprawdę blisko, najczęściej jak tylko się da.
Ale u mnie akurat nie chodziło ,,aby penetrować''. Ubzdurałem sobie, że kobieta zadowolona w łóżku, to szczęśliwa kobieta na co dzień, bardziej skłonna do czułości, przytulaków i najzwyczajniej mniej marudna ( oberwie mi się od koleżanek ale co tam).
Mnie dodawało skrzydeł, kiedy kobieta była w związku ze mną szczęśliwa, wtedy mogłem zdecydowanie więcej dać z siebie, to że dzięki temu ja przestałem odczuwać przyjemność to już inna kwestia - wtedy uważałem, że warto się starać.
Wyczuwam jednak trochę u Ciebie fałszu, bo uważam, że oczekujesz jednak tej penetracji i nie czujesz się facetem, skoro nie umiesz swojej dziewczyny w ten sposób sprawić orgazmu.
Jak wspomniałem, ja siebie stawiałem na drugim miejscu i nic dobrego z tego nie wynikło. Nie będę kłamał, że moja przyjemność dla mnie nic nie znaczyła ale sądziłem, że jak wszystko w życiu, udany związek też wymaga ,,ofiar''. Jednak ani nie nauczyłem żony łatwiej osiągać rozkoszy, ani nie sprawiłem, że jestem doceniany przez nią, ani też nie uczyniłem naszego związku udanym ( po prawie 15tu latach jesteśmy w rozsypce).
Nie łudź się, że Twoja dziewczyna w wieku 18tu lat będzie w pełni świadoma swojej seksualności ( moja żona w wieku 36lat chyba jeszcze nie do końca jest). Gdy zaczęliśmy współżyć ze swoją wtedy jeszcze dziewczyną mieliśmy po 21 lat i ona nie była zdolna do osiągania orgazmu w jakiejkolwiek formie, nieważne jak bardzo bym się nie starał.
Dzisiaj jest w stanie szczytować nawet w trzeciej minucie stosunku - ale tylko wtedy, kiedy naprawdę sama tego chce! Innym razem jest tak samo jak 15 lat temu, można się starać, na głowę stawać i nie będzie z tego nic. Kiedy indziej znowu orgazm przychodzi u niej sam z siebie, jak grom z jasnego nieba, bez żadnego mojego cudowania.
Sądzę, że pomijając wskazówki, które powyżej otrzymałeś tutaj od dziewczyn, nie dowiesz się nic więcej, bo prawie każda przyzna, że w wieku 18 lat niezbyt wiele wiedziała na temat swojego ciała. Pewnie wiele z nich, ( jak np. moja żona) nawet do dzisiaj w pełni nie rozumie, dlaczego jednego dnia te same bodźce są super a innego drażnią. Świadomość kobiety najczęściej przychodzi z wiekiem, innych z doświadczeniem a jeszcze innych nie przyjdzie wcale, jeżeli nie znajdzie się u boku właściwego partnera. Ty zadaj sobie pytanie, jak bardzo zależy Ci na twojej dziewczynie, jak bardzo chcesz być z nią, jeżeli penetracja jest dla Ciebie wyznacznikiem związku, to możesz go nie utrzymać zbyt długo. Obserwuj jednak, czy Twoja wybranka chce się Tobie odwdzięczać tym samym - jeżeli również pragnie dawać Tobie rozkosz, wtedy jest ok. Ale jeżeli tylko ty ,,wypruwasz sobie flaki'' a ona jedynie nie protestuje, to taki układ jest skazany na porażkę.
Wskazówką mogą być dni płodne ale też to, że kobieta przy tobie musi czuć się na 100% bezpiecznie i wiedzieć, że nie będziesz robił wyrzutów, jeżeli nic z tego nie będzie. Moja partnerka, jak wspomniałem kiedy chce, nie trzeba stosować magii, kiedy nie chce ani to nie pomoże. Pytanie co zrobić, żeby chciała.
Jeszcze uwaga, musisz też być pewny siebie i czasami też dawać znać o własnych potrzebach. Jak było wspomniane wyżej, kobiety nie znoszą facetów, którzy nie wiedzą czego chcą a jak będziesz udawał, że ty nie masz własnych potrzeb to możesz w końcu być uznany za pół faceta, niewartego dalszej fatygi. Kobiety z jednej strony pragną misiów przytulaków a w duchu marzą i oglądają się za samcami - ty musisz być jednym i drugim.
Na koniec powiem jeszcze, że w związku dwojga tak jak seks wpływa na resztę pożycia, tak samo jakość związku wpływa na seks. Z czasem nauczysz się rozpoznawać te dni u swojej wybranki, kiedy choć może ci tego wcale nie mówić, to ma niesamowitą ochotę. Jeżeli jednak takie dni nie będą następowały wcale, to trzeba poważnie porozmawiać i zastanowić się nad związkiem. Widać, że Tobie zależy, inaczej nie przejmowałbyś się ani nie zadawał takich pytań.
Dodam jeszcze coś do Inez11:
Moim zdaniem nawet w ten sposób podchodząc do związku ( zimna kalkulacja) zachowujesz się nie fair w stosunku do partnera. Skoro miałaś w przeszłości dobrych kochanków ale Twoim zdaniem nieudaczników życiowych, to wiedz, że bycie tym ,,udacznikiem'' (człowiekiem sukcesu) wiąże się, na moje oko w 90% z egoizmem, bo taki człowiek bierze od życia to, co jego zdaniem mu się należy i najczęściej dlatego odnosi sukces. Pewnie masz teraz żal do siebie, bo ,,poleciałaś na kasę'' i myślałaś, że nic nie będzie Cię to kosztować. Tym czasem Twój partner zapewne uważa, że należysz do niego, jesteś jego własnością i może z Tobą wyczyniać, co mu się podoba. Skoro jesteś taka wyrachowana, to dlaczego on nie wie, czego ty od seksu oczekujesz albo, że nie oczekujesz go wcale. Bo się bałaś, że ten związek przestanie istnieć - takie jest moje zdanie
Chciałaś stabilizacji - proszę bardzo masz ją, ale nie uważaj, że cokolwiek w życiu jest za darmo. W tej chwili mogę się założyć, że Twój mąż ma już dawno inną na boku, skoro Twoje ,,embargo'' jeszcze nie zakończyło waszego związku. Ale co tam, masz pewnie piękny dom i swoją stabilizację ( jeszcze pewnie będziesz się, żalić że zostałaś sama).
Zastanawia mnie jedynie, jak możesz będąc taką osobą, udzielać rad młodemu chłopakowi, który widać, że mu zależy i na swój sposób się stara w związku ze swoją partnerką.