Bardzo ciekawie piszesz z zainteresowaniem to czytałem, ale dochodzę do wniosku, że chyba bym tak nie potrafił, nawet z dziewczyną z którą się dłużej znam. Niestety, ale wybierałem taki sposób poznawanie kobiet, bo jakoś nie potrafiłem się przełamać i zacząć robić to wszędzie (na ulicy itd.). Chociaż na razie właśnie mam ten problem, że nie mam nawet dużo możliwości poznania dziewczyn to jednak były takie sytuacje i prawie się przełamałem. Może wymienię kilka:
1. Czułem coś dziwnego do dziewczyny, jakby miłość platoniczną, widywałem ją w święta co roku i cały rok czekałem na tą okazję, siedziała w ławce przede mną a byłem jeszcze z kimś, wychodząc z kościoła, chciałem chociaż strasznie się tego bałem (nie wiem jak to nazwać, ale czułem jakiś dziwny niepokój) zagadać do niej i wymienić się lub jakoś umówić, powiedzieć, że starałem się ją odszukać. Ona tam została jeszcze chwilę i poszedłem (gdybym był sam to raczej bym z nią wtedy pogadał). Później ją widziałem na parkingu, ale już nie chciałem wychodzić, tym bardziej, że nie byłem sam. Za parę dni się z nią umówiłem na pierwszą randkę w swoim życiu, byłem zestresowany, ale się cieszyłem, nie zrobiłem żadnej desperacji, przyszedłem na czas przywitałem się (znałem ją z widzenia, ale w życiu z nią nie gadałem, jedynie przez internet się umówiłem) - nie miałem dużego problemu z tym.
2. Podobna sytuacja jak wyżej, tylko wcześniej nie miałem zbytnio możliwości i chciałem jej dać karteczkę ze swoim mailem i prośbą aby napisała do mnie.
Wiem, że to zabawne, ale jeszcze chyba mam w kurtce tą karteczkę, bo zawsze ją nosiłem ze sobą.
3. W windzie na wydziale jechałem z grupką dziewczyn, po wyjściu z budynku one się rozdzieliły, a ta która najbardziej mi się podobała szła w moim kierunku. Długo szedłem za nią i chciałem jakoś zagadać, ale nie wiedziałem jak i w końcu tego nie zrobiłem - wtedy byłem mało przekonany do zrobienia tego.
4. Kolega z liceum załatwił mi klientkę na książkę z angielskiego, czekałem na nią przed wydziałem, weszliśmy do środka i chwilę gadaliśmy o tym jak wygląda angielski na tej uczelni, dała mi pieniądze, nie chciałem jakoś specjalnie tego liczyć, zostawiłem jakąś kartkę ze słówkami (nie wiem czy nie celowo, żeby oddała mi to później). Miałem jej numer, ale nie wiedziałem jak się nazywa, myślałem zagadać na Fb, ale jej nie znalazłem, miałem telefon, ale nie odważyłem się zadzwonić i zapytać jak się jej z tego uczy czy jest zadowolona - czasem ją spotkałem po drodze, ale szybko zapomniałem.
5. W dniu kiedy poznałem swoją byłą dziewczynę - przed wykładem podszedłem do dużej grupy kolegów z roku, a na ławce obok siedziała ładna skromna dziewczyna - miała coś w sobie, chciałem usiąść obok i jakoś zagadać, ale było za dużo ludzi. Nawet stałem blisko niej nie wiem dlaczego, żeby jakoś sama coś zaczęła - wtedy byłoby mi łatwiej. Żałowałem później mocno, że nie zagadałem, ale później jej szukałem, znalazłem i była moją pierwszą dziewczyną.
6. W sklepie w kasie dziewczyna brała reklamówkę i spadło jej tego więcej - podniosę to i odłożyłem, ona podziękowała, ale jakoś nic nie powiedziałem - może też dlatego, że mi się nie podobała, ale nie wiem czy dałbym radę jakoś pogadać itp.
7. Udzielałem korepetycji - dziwnym trafem klientami były głownie dziewczyny - sam to tak organizowałem, nie miałem z tym problemu, ale też jakoś nie gadałem o niczym innym jak nauka i studia. Napisała kiedyś do mnie taka super dziewczyna - chyba najładniejsza na wydziale, ale nie miałem wtedy czasu żeby ją obsłużyć. 
8. Były też takie mega trudne sytuacje kiedy było więcej dziewczyn, ale to nawet nie myślałem o takim czymś. 
9. Nie miałem też problemu zapytać się kilku dziewczyn czy też czekają na egzamin z angielskiego (na innym wydziale) i coś tam na ten temat pogadać.
Na początku miałem też problemy, żeby zadzwonić do dziewczyny z którą się już spotkałem czy spotykałem.
Według powyższych historii widać, że mam duży problem z dziewczyną która mi się podoba, jeśli się nie podoba nie ma problemu. Jeśli zagaduję w konkretnym celu - w sklepie, aby mi powiedziała gdzie znajdę coś lub jak mam jej odsprzedać książkę. Jeśli już jestem umówiony to nigdy nie wpadnę w desperację w stylu że stchórzę, wtedy jest dobrze mam jedynie problem z tym pierwszym krokiem. Co zrobić, jak się przełamać? 