Witam!
Chciałam się podzielić pewną dziwną obserwacją. Zauważyłam dość ciekawą tendencję u dalszych kolegów i chciałabym się dowiedzieć, czy to coś popularnego lub z czego to może wynikać.
Z lubym mamy różne kręgi znajomych, ale jako, że kręcą się po tej samej uczelni i dzielimy kampus, większość się zna chociażby z widzenia. Mam w tych kręgach znajomych, których mimo, że nie znam dobrze, to dyskutowałam z nimi wielokrotnie przy różnych okazjach. W przeciwieństwie do lubego, który często spotkał ich raz czy dwa i często mniej lub bardziej bezpośrednio przeze mnie. Kiedy widzimy się gdzieś, zawsze się witają, często też następuje jakiś small talk, jeśli nie dłuższa dyskusja.
Dziwność pojawia się, gdy idę gdzieś z lubym. Ci sami ludzie witając się z nami(?) patrzą tylko na niego i kiedy zasuwają z niezobowiązującą pogawędką zachowują się jakby mnie nie widzieli. Czasem witają się ze mną osobno i z jakimś ciężkim opóźnieniem. Na początku miałam wrażenie, że luby się z nimi jakoś blisko koleguje, o czym nie wiedziałam, ale zawsze wychodziło, że spotkał ich raczej raz czy dwa i że to ten MÓJ znajomy.
To jest charyzmatyczny człowiek, ale ja też mam osobowość i raczej uchodzę za człowieka charakterystycznego i charakternego. Chyba mnie aż tak nie przyćmiewa bym była niewidzialna? Kobitek za dużej próby statystycznej nie mam, ale nie spotykałam się z takimi akcjami.
Czy mnie coś ominęło i mamy w Europie jakieś arabskie obyczaje, że nie można wejść w kontakty z dzierlatą jeśli nie dostanie się aprobaty faceta, w którego towarzystwie przyszła?
Nie wiem czy płakać, czy śmiać się jak po takiej akcji luby mnie pyta jak ten gościu ma na imię, bo zapomniał. Jestem bardzo skonfundowana i nie wiem, czy może nie powinnam się czuć obrażona. Co najmniej 3 ma do tego dość silne tendencje, a kilku innym się to zdarza.
Może powinnam pytać na forum dla mężczyzn, nie kobiet, ale czy może mi ktoś wyjaśnić: o co chodzi?!