Witam Was.
Piszę, ponieważ chciałabym poznać opinie innych osób na dany problem, który doskwiera mi od długiego czasu, dokładnie to już od wczesnego dzieciństwa. Patrząc z boku na moją rodzinę, każdy pewnie by powiedział, że to normalna rodzina, bez większych problemów.
Jednak żyjąc w niej można stwierdzić inaczej. Odkąd pamiętam moi rodzice nie okazywali mi pozytywnych uczuć. Dbali o mnie, zaspokajali podstawowe potrzeby. Ale o wsparciu, bliskości, przytuleniu, czy rozmawianiu o tym, czym się interesuje nie było mowy. Oni sami też się nigdy nie przytulali, nie okazywali sobie uczuć, często się kłócili i podczas każdej kłótni była rozmowa o rozwodzie. Za każdym razem tak strasznie się bałam, planowałam już z kim będę mieszkać, analizowałam wszystko. Gdy już mniej więcej w głowie to sobie poukładałam, tak jakby przygotowałam się na ten ich rozwód, to po jakimś czasie znów wszystko powracało do "normalności". A ja czułam się oszukana. Byłam wściekła na nich. Najbardziej chyba za to, że nie mogę im ufać. Często się zastanawiałam nad tym, czy może byłoby lepiej gdyby faktycznie się rozwiedli. Gdy tak się kłócili nie marzyłam wtedy o niczym innym, ale żeby się rozstali. Jednak oni do dzisiaj są ze sobą. Nie kochają się, ale są. Nie ogarniam tej sytuacji, ale trudno. Pogodziłam się, że to jest ich życie i jeśli chcą się tak niszczyć, to niech się niszczą nawzajem.
Problem mój jest taki, że przez to, że nie nauczyłam się bliskich kontaktów w rodzinie, to teraz mam duże problemy z nawiązywaniem kontaktów z innymi ludźmi. Wtedy gdy czuję, że się do kogoś zbliżam, to mam ochotę uciec. Boję się bliskości i to nawet nie chodzi o płeć przeciwną. To samo mam z koleżankami. Lęk przed zaufaniem komuś, przed przytuleniem itd. Mam tak, że jeśli ktoś mnie przez przypadek dotknie nogą jak siedzę blisko kogoś, np. na zajęciach to aż podskakuję, mam taką dziwną drgawkę wtedy. Nie potrafię być spontaniczna. Nie umiem się bawić, śmiać głośno przy innych. Jestem za bardzo poważną osobą.
Co myślicie o tym? Macie może jakieś rady albo po prostu refleksje na ten temat. Bardzo bym prosiła o jakąkolwiek opinię na temat mojego problemu. Czy myślicie, że da się nauczyć bliskości w dorosłym życiu?
Z góry dziękuję za odpowiedzi