Kochani ostatnio zaczęłam się zastanawiać nad trudną sytuacją mojej przyjaciółki. Nie wiem jak Jej pomóc. Chodzi o to,, że w mieście , w którym mieszka nie ma pracy, siedzi w domu, dołuje się. Chciałaby wyjechać do stolicy i tu szukać pracy, zmienić coś w swoim życiu, ale jest jedynaczką, a jej mama chora. Niby nie jakoś mega poważnie, ale potrzebuje pomocy.
No i właśnie stoi przed trudnym wyborem. Co byście poradzili dziewczynie> co byście zrobili będąc na Jej miejscu? jak przypuszczacie?
Z jednej strony to jest Jej matka, z drugiej chodzi o Jej przyszłość ...
Chciałaby wyjechać do stolicy i tu szukać pracy, zmienić coś w swoim życiu, ale jest jedynaczką, a jej mama chora. Niby nie jakoś mega poważnie, ale potrzebuje pomocy.
Jedynaczka, matke chce opuscic, do tego matke potrzebujaca pomocy, chora, ale nie jakos mega powaznie,do stolicy chce wyjechac, za praca, zmienic cos w swoim zyciu.
Nieslychane.
Skad sie w tej corce, jedynej , wzial taki pomysl , zeby zaczac zyc wlasnym zyciem ?
Czy to normalne ?
Przeciez matka po ta ja urodzila i w poswieceniu wychowala, zeby na stare lata i w chorobie i w potrzebie miala ta corke jako powierniczke, opiekunke, kogos kto bedzie tylko dla niej, i latami bedzie odplacal za trudy macierzynstwa. Kogos to bedzie na kazde zawolanie, kto nawet zrezygnuje z wyjazdu na urlop, no bo jak to tak , matke sama zostawic, a co bedzie jesli wlasnie w tym czasie mama bedzie potrzebowala pomocy ? Az strach sie bac.
Przeciez corka, do tego jedynaczka z chwila kiedy staje sie dorosla, zaczyna byc odpowiedzialna za dalszy los matki, za organizowanie jej wolnego czasu i zycie jej zyciem.
Rosalinda, twoja przyjaciolka niech sie powaznie nad ta decyzja zastanowi, bo matce z zalosci moze peknac serce. I co wtedy ?
Moim zdaniem, rodzice są najważniejsi. Twoja koleżanka powinna dobrze przemyśleć, jaką decyzję podjąć, a przede wszystkim niech szczerze porozmawia z matką. Może jest jakieś kompromisowe wyjście z tej sytuacji..
rosalinda08 napisał/a:Chciałaby wyjechać do stolicy i tu szukać pracy, zmienić coś w swoim życiu, ale jest jedynaczką, a jej mama chora. Niby nie jakoś mega poważnie, ale potrzebuje pomocy.
Jedynaczka, matke chce opuscic, do tego matke potrzebujaca pomocy, chora, ale nie jakos mega powaznie,do stolicy chce wyjechac, za praca, zmienic cos w swoim zyciu.
Nieslychane.
Skad sie w tej corce, jedynej , wzial taki pomysl , zeby zaczac zyc wlasnym zyciem ?
Czy to normalne ?
Przeciez matka po ta ja urodzila i w poswieceniu wychowala, zeby na stare lata i w chorobie i w potrzebie miala ta corke jako powierniczke, opiekunke, kogos kto bedzie tylko dla niej, i latami bedzie odplacal za trudy macierzynstwa. Kogos to bedzie na kazde zawolanie, kto nawet zrezygnuje z wyjazdu na urlop, no bo jak to tak , matke sama zostawic, a co bedzie jesli wlasnie w tym czasie mama bedzie potrzebowala pomocy ? Az strach sie bac.
Przeciez corka, do tego jedynaczka z chwila kiedy staje sie dorosla, zaczyna byc odpowiedzialna za dalszy los matki, za organizowanie jej wolnego czasu i zycie jej zyciem.
Rosalinda, twoja przyjaciolka niech sie powaznie nad ta decyzja zastanowi, bo matce z zalosci moze peknac serce. I co wtedy ?
Ty tak na poważnie Piwonia? Bo czuję szyderę, ale nie jestem pewna
Jak dla mnie... Na pewno jest rozwiązanie takie, że i córka będzie zadowolona, i matka. Pępowina dawno powinna być odcięta. Dlaczego córka ma rezygnować ze swojego życia (tak tak, swojego)? Chorobę matki rozumiem, ale brak przyszłości córki, niespełnionych marzeń, rozczarowania zyciowego już nie. Zależy jakie wartości ma ta córka, na czym jej w zyciu zalezy, jak bardzo jest wytrwała i jakie ma marzenia. Z jednej strony, moim zdaniem, dla chcącego nic trudnego, i praca zdalna/przez internet/ lub jakieś zajęcie na miejscu zawsze jest możliwe (zależy od umiejętności zareklamowania się, uporczywości, itd). Drugą sprawą jest matka- jakiej opieki ona dokładnie potrzebuje, czy nie ma żadnej innej rodziny dookoła? Czy córka np. nie mogłaby zorganizować jakiejś opieki na tygodniu, a przyjeżdzać na weekendy? Już w tym momencie kłebią mi się pomysły, co można by było zrobić. Ale podstawową sprawą jest: należy chcieć, i realnie szukać rozwiązań a nie czekać na mannę z nieba.
Przede wszystkim brakuje to informacji co to za choroba, bo jeden bedzie uwazal ze sobie nie poradzi, drugi ze poradzi, brakuje opisu sytuacji rodzinnej, np. jakie warunku, czemu samotna, finansowej, sa bariery w postaci przedstawiania jednego rozwiazania powiedzmy to A vs B, kiedy na pewno jest cale spektrum od C do K. Bez tego mozna sobie ogolnie pisac na temat ogolnego problemu i nic to nie wniesie.