Zaręczyny - nie wiem co robić - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zaręczyny - nie wiem co robić

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 59 ]

Temat: Zaręczyny - nie wiem co robić

Eh, od początku:
Jesteśmy razem 4 lata. Mieszkamy ze sobą, u mnie, ponad 3 lata. Jest nam dobrze razem, dobrze się dogadujemy.
Trochę mąci jego mama bo nie akceptuje mojej niepełnosprawności, ale dzielnie z tym walczymy.

Mój chłopak cały czas mówi o tym, że chce ze mną być, chce ze mną spędzić życie. Zaakceptował moją niepełnosprawność i pogodził się z tym, że musi mi pomagać. To nie jest problemem.

Mówi o tym, że kocha, okazuje mi miłość opiekując się mną. Jest bardzo dobrym człowiekiem. Wspólnie inwestujemy w mieszkanie - meble, remonty, sprzęt. W zeszłym tygodniu kupiliśmy pierwszy wspólny samochód, za nie do końca małą kwotę (piszę o tym, żeby pokazać, że angażuje się w to finansowo, nie stroni od wspólnych wydatków, nie ucieka, nie stoi z boku - każde z nasz wzięło kredyt na kilka lat na 50% wartości auta). Widzę zatem po tym wszystkim, że chce tu być. Poza tym ja wiem, że on mnie kocha, to się czuje.

W każdym razie do czego zmierza cały ten wątek.
Otóż ja w tym roku skończę 30 lat. Nie jestem stara, ale jest to taki wiek - przynajmniej dla mnie - że odczuwam ogromną potrzebę ustatkowania się, powzięcia decyzji co dalej z tym związkiem. Chcę ustabilizować swoje życie, chcę wyjść za mąż. Chciałabym w przyszłości mieć dziecko, i na tę decyzję też nie zostało mi wiele czasu, a zanim podejmę taką decyzję chcę mieć męża.

Uważam, że po 4 latach związku, po ponad 3 wspólnego mieszkania, nadszedł czas na zaręczyny.
Myślę już tak od dłuższego czasu. W zasadzie wiedziałam, że chcę za niego wyjść chyba od początku, no ale na początku było za wcześnie aby o tym mówić.
Zaczęłam temat rok temu, w naszą rocznicę. Pojechaliśmy wtedy na weekend do takiego pięknego pałacu, było bardzo romantycznie. Liczyłam, że oświadczy się tam. Tak się nie stało.
Po powrocie do domu zaczęłam temat i skończyło się na kłótni. Usłyszałam, że po 1 on nie jest gotowy, a po 2 boi się jak będzie wyglądało nasze życie. Zdenerwował się wówczas i rozmowa nie była zbyt merytoryczna. Na drugi dzień kiedy oboje ochłonęliśmy porozmawialiśmy spokojnie. Z jego strony padły slowa, że on nie chce się spieszyć, bo raz się spieszył, oświadczył się wbrew sobie, bo go wszyscy naciskali i potem te zaręczyny zerwał. Że jemu nigdzie się nie spieszy, że mamy czas. No i że boi się naszego wspólnego życia.
Ja powiedziałam, że rozumiem jego argumenty i poczekam, dam mu jeszcze czas, nie będę naciskać, ale na pewno nie będę czekała w nieskończoność.
Jeśli chodzi zaś o jego niepokój związany z moją niepełnosprawnością- sprawa została wyjaśniona podczas kilku innych rozmów. Przemyśleliśmy wszystko, zastanowiliśmy się nad rozwiązaniami i jest OK. Zdecydował, że w to wchodzi.

Jakieś pół roku temu znowu zaczęłam temat zaręczyn. Powiedziałam, że bardzo mi to ciąży i chcę żeby o tym wiedział. Napomknęłam, ze mogę poczekać do następnej rocznicy, czyli do końca marca 2015. Że ja wzięłam pod uwagę jego uczucia, ale on musi wziąć pod uwagę moje. Nie postawiłam mu żadnego ultimatum, nie powiedziałam, ze albo do rocznicy albo niech spada.

Przyjął to do wiadomości.

Ostatnio znów pojawił się ten temat i znów o tym rozmawialiśmy. Powiedziałam, że ja nie mogę długo czekać. Że związek, który do niczego nie dąży nie ma sensu. Że związek musi się rozwijać itp. Przyjął do wiadomości.

Ostatnio zabrał mnie nawet do dwóch jubilerów oglądać pierścionki, ale ja nadal nie wiem czy do tego dojdzie.
I bardzo się stresuję, bo nie chcę się kłócić, stawiać ultumatum, rozstawać się, ale ja po prostu tego potrzebuję.
I nie wiem co zrobić jeśli nie oświadczy się do tego czasu.

Jeśli nie chce zaręczyn powinien powiedzieć, że do tego nie dojdzie i muszę się z tym pogodzić albo nie.
Jeśli do końca marca nie oświadczy się, ale też nie powie nic na ten temat, zostanę zignorowana, totalnie olana.
I na to  nie mogę sobie pozwolić.
Co zrobilibyście w takiej sytuacji?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:

Jeśli nie chce zaręczyn powinien powiedzieć, że do tego nie dojdzie i muszę się z tym pogodzić albo nie.
Jeśli do końca marca nie oświadczy się, ale też nie powie nic na ten temat, zostanę zignorowana, totalnie olana.
I na to  nie mogę sobie pozwolić.
Co zrobilibyście w takiej sytuacji?

Strasznie trudna sytuacja sad. Z jednej strony Ty jesteś bardzo mocno gotowa na sformalizowanie związku, z drugiej strony On ciągle nie jest pewny.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby uświadomienie Mu, że Wy zachowujecie się już jak małżeństwo smile. Samo wesele itp. to będzie formalizacja Waszego związku, nic więcej. Chyba, że On właśnie tego się boi i nie wie czy NA PEWNO (tak szczerze) chce być z Tobą na całe życie. Obrączki to obietnica na całe życie (niestety dla wielu tak tylko w teorii hmm, bądź zaczyna im po ślubie "odbijać").
Może chodzi Mu o finanse, ALE o tym by raczej mówił otwarcie, a może ze względu na matkę nie chce podjąć takiego kroku?

3

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
Nektarynka53 napisał/a:
tefilya napisał/a:

Jeśli nie chce zaręczyn powinien powiedzieć, że do tego nie dojdzie i muszę się z tym pogodzić albo nie.
Jeśli do końca marca nie oświadczy się, ale też nie powie nic na ten temat, zostanę zignorowana, totalnie olana.
I na to  nie mogę sobie pozwolić.
Co zrobilibyście w takiej sytuacji?

Strasznie trudna sytuacja sad. Z jednej strony Ty jesteś bardzo mocno gotowa na sformalizowanie związku, z drugiej strony On ciągle nie jest pewny.
Najlepszym rozwiązaniem byłoby uświadomienie Mu, że Wy zachowujecie się już jak małżeństwo smile. Samo wesele itp. to będzie formalizacja Waszego związku, nic więcej. Chyba, że On właśnie tego się boi i nie wie czy NA PEWNO (tak szczerze) chce być z Tobą na całe życie. Obrączki to obietnica na całe życie (niestety dla wielu tak tylko w teorii hmm, bądź zaczyna im po ślubie "odbijać").
Może chodzi Mu o finanse, ALE o tym by raczej mówił otwarcie, a może ze względu na matkę nie chce podjąć takiego kroku?

On wie, że zachowujemy się jak małżeństwo. Jemu się po prostu nie spieszy. On ma zawsze na wszystko czas.
Ze mną chce być, ale chyba boi się małżeństwa.
On pochodzi z bardzo religijnej rodziny (sam nie jest już tak religijny, ale tutaj się też akurat dobrze dobraliśmy). W każdym razie babcie, mamy, generalnie większość rodziny uważa, że jak się komuś ślubuje to na wieki.
I ja go kiedyś zapytałam czy o to chodzi, że został tak wychowany, w takim przekonaniu, i stąd ten strach.
Powiedział, że nie, że on jak najbardziej uznaje rozwody.
Wtedy jeszcze mniej zrozumiałam czego się boi.

Finanse swoją drogą, dlatego wesele pewnie byłoby za jakieś 2 lata dopiero. Ale na pierścionek go stać. Poza tym wie, że ja nie wymagam niewiadomo czego. Nie jestem materialistką. Ucieszę się nawet z takiego za 200 zł.

A matka w tym wszystkim roli nie gra. To nie to.

Jak ja mam się zachować jeśli do rocznicy nie będzie ani pierścionka ani żadnej rozmowy?

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Odejdź z godnością jeśli jeszcze masz jej opary. Serio cieszyłabyś się z takich wymuszonych zaręczyn? Trzeba było poznac jego zdanie przed wspolnym mieszkaniem i kredytami. Równie dobrze może je zerwać pozniej kolejny raz jak wcześńiej... Twoje ultimatum nic nie znaczy, a wymuszone deklaracje nie dadzą bezpieczeństwa

5

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
Włóczykijówna napisał/a:

Odejdź z godnością jeśli jeszcze masz jej opary. Serio cieszyłabyś się z takich wymuszonych zaręczyn? Trzeba było poznac jego zdanie przed wspolnym mieszkaniem i kredytami. Równie dobrze może je zerwać pozniej kolejny raz jak wcześńiej... Twoje ultimatum nic nie znaczy, a wymuszone deklaracje nie dadzą bezpieczeństwa

Jak to łatwo podjąć za kogoś decyzję nie?
Odejdź... Ciekawe czy we własnych wyborach życiowych załatwiasz wszystko jednym zdaniem.

Życie nie jest takie proste. Ja kocham jego, on kocha mnie. Po prostu mamy inny pogląd na kwestię małżeństwa.
Nie wymuszam zaręczyn. Wymuszam deklaracji tego co dalej. Jeśli powie mi - zaręczyn nie będzie bo on ich nie uznaje, będę musiała pomyśleć nad tym czy potrafię tak żyć. I wtedy podejmę decyzję co dalej.

Kwestia tego czy cokolwiek zrobi do naszej rocznicy.

Oczywiście, że może zerwać zaręczyny, może się ze mną również rozwieść, ale to nie znaczy, że już teraz mam ze wszystkiego zrezygnować.

W naszym związku obecna jest rozmowa, i zanim się podejmie radykalne kroki to się o tym rozmawia.

Ja po prostu nie wiem czy jeśli do tych zaręczyn nie dojdzie, mam porozmawiać z nim spokojnie, czy trochę ostrzej. Na pewno nie mogę siedzieć cicho i co do tego mam mieszane uczucia

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Nie podejmuję za nikogo decyzji... sama musisz to zrobić. Też żyję na tym samym świecie więc nie musisz mnie uświadamiać że życie nie jest takie proste. ale żebranie o oświadczyny wg mnie jest uwłaczające.

tefilya napisał/a:
Włóczykijówna napisał/a:

Odejdź z godnością jeśli jeszcze masz jej opary. Serio cieszyłabyś się z takich wymuszonych zaręczyn? Trzeba było poznac jego zdanie przed wspolnym mieszkaniem i kredytami. Równie dobrze może je zerwać pozniej kolejny raz jak wcześńiej... Twoje ultimatum nic nie znaczy, a wymuszone deklaracje nie dadzą bezpieczeństwa

Jak to łatwo podjąć za kogoś decyzję nie?
Odejdź... Ciekawe czy we własnych wyborach życiowych załatwiasz wszystko jednym zdaniem.

Życie nie jest takie proste. Ja kocham jego, on kocha mnie. Po prostu mamy inny pogląd na kwestię małżeństwa.
Nie wymuszam zaręczyn. Wymuszam deklaracji tego co dalej. Jeśli powie mi - zaręczyn nie będzie bo on ich nie uznaje, będę musiała pomyśleć nad tym czy potrafię tak żyć. I wtedy podejmę decyzję co dalej.

Kwestia tego czy cokolwiek zrobi do naszej rocznicy.

Oczywiście, że może zerwać zaręczyny, może się ze mną również rozwieść, ale to nie znaczy, że już teraz mam ze wszystkiego zrezygnować.

W naszym związku obecna jest rozmowa, i zanim się podejmie radykalne kroki to się o tym rozmawia.

Ja po prostu nie wiem czy jeśli do tych zaręczyn nie dojdzie, mam porozmawiać z nim spokojnie, czy trochę ostrzej. Na pewno nie mogę siedzieć cicho i co do tego mam mieszane uczucia

7

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Włóczykijówna, ja nie odnoszę wrażenia, że żebrzę o zaręczyny.
Żebrałabym wówczas gdybym ciągle błagała go o to, ciągle zaczynała temat i prosiła żebyśmy to zrobili. Gdybym mu obiecywała, że zrobię cokolwiek jeśli tylko kupi mi pierścionek.

A ja po prostu nie chcę zniszczyć fajnego związku przez to, że gdzieś się rozmijamy. Chcę jedynie wiedzieć jaki jest jego punkt widzenia. I jedynie tego od niego wymagam. Deklaracji - w jedną albo drugą stronę.
Nie przekreślę fajnego związku bo on się nie spieszy. Najpierw trzeba spróbować problem rozwiązać, a potem podejmować radykalne decyzje. Tak jestem nauczona. Po prostu nie wiem jak zareagować jeśli do niczego nie dojdzie.
Mam mnóstwo scenariuszy w głowie i nie wiem, który wybrać. Ale na pewno jednym z nim nie jest bezwzględne kazanie mu spakowania walizek. Na pewno nie od razu.

A Twój wpis:
"Odejdź z godnością jeśli jeszcze masz jej opary." jest właśnie takim ucięciem sprawy bez jakiegokolwiek rozwiązania.
I jestem pewna, że gdybyś była w mojej sytuacji na pewno tak byś nie zrobiła.
Dlatego napisałam, że łatwo jest za kogoś podjąć taką decyzję...

8

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Hmmmmm....ja sie nie znam, ale moze pogadaj w takim tonie, ze nie wiesz, czy jestescie ze soba " na zawsze", czy masz planowac z nim zycie, bo duzo was laczy, a z drugiej strony, jestes wolna...niby kazde z was moze sobie kogos szukac....

Nie znam sie, nie wiem, ale to sklania do zajecia stanowiska....

9

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Ile macie lat? On już wie, że to dla Ciebie ważne- nie wracaj do tematu. Pozwól, że on teraz dojrzeje do tej decyzji co Ty. Nie odchodź i nie wymuszaj zostaw to jak jest. On już raz miał niefajne przeżycia z tym związane i takim naciskaniem możesz go tylko od siebie oddalić, a tego chyba nie chcesz. Ciesz się tym co w Waszym związku dobre, a nie popychaj go na siłę do przodu. Będzie dobrze zobaczysz!:)

10

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
oldorando napisał/a:

Hmmmmm....ja sie nie znam, ale moze pogadaj w takim tonie, ze nie wiesz, czy jestescie ze soba " na zawsze", czy masz planowac z nim zycie, bo duzo was laczy, a z drugiej strony, jestes wolna...niby kazde z was moze sobie kogos szukac....

Nie znam sie, nie wiem, ale to sklania do zajecia stanowiska....

Też o tym myslałam
Dziękuję

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

W takim razie życzę wiele powodzenia, szczęścia i żeby okazał się osobą która również jest gotowa na ten krok:)

12

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
lilianna90 napisał/a:

Ile macie lat? On już wie, że to dla Ciebie ważne- nie wracaj do tematu. Pozwól, że on teraz dojrzeje do tej decyzji co Ty. Nie odchodź i nie wymuszaj zostaw to jak jest. On już raz miał niefajne przeżycia z tym związane i takim naciskaniem możesz go tylko od siebie oddalić, a tego chyba nie chcesz. Ciesz się tym co w Waszym związku dobre, a nie popychaj go na siłę do przodu. Będzie dobrze zobaczysz!:)

Ja w tym roku 30, on 29.
Ja teraz się nie odzywam. Kompletnie nie daję nic po sobie poznać. Nawet o tym nie napomykam.
Ostatnia rozmowa była w grudniu kiedy zaręczyła się jego siostra.
Powiedziałam, że jest mi bardzo źle, bo wszyscy wokół potrafią podjąć tę decyzję, nawet jak są młodzi, świeżo po studiach, bez pracy, ale wiedzą, że chcą być razem. Płakałam. Powiedział, żebym nie płakała, że będzie dobrze, że będę miała ładniejszy pierścionek.
Wyraźnie chciał mnie pocieszyć.

Może ja panikuję, ale po prostu martwię się co będzie jeśli do tego nie dojdzie. Stresuję się.
Ale mu tego nie okazuję. Na co dzień jestem taka jak zawsze.

13

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
Włóczykijówna napisał/a:

W takim razie życzę wiele powodzenia, szczęścia i żeby okazał się osobą która również jest gotowa na ten krok:)

Bardzo Ci dziękuję smile

14

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:
lilianna90 napisał/a:

Ile macie lat? On już wie, że to dla Ciebie ważne- nie wracaj do tematu. Pozwól, że on teraz dojrzeje do tej decyzji co Ty. Nie odchodź i nie wymuszaj zostaw to jak jest. On już raz miał niefajne przeżycia z tym związane i takim naciskaniem możesz go tylko od siebie oddalić, a tego chyba nie chcesz. Ciesz się tym co w Waszym związku dobre, a nie popychaj go na siłę do przodu. Będzie dobrze zobaczysz!:)

Ja w tym roku 30, on 29.
Ja teraz się nie odzywam. Kompletnie nie daję nic po sobie poznać. Nawet o tym nie napomykam.
Ostatnia rozmowa była w grudniu kiedy zaręczyła się jego siostra.
Powiedziałam, że jest mi bardzo źle, bo wszyscy wokół potrafią podjąć tę decyzję, nawet jak są młodzi, świeżo po studiach, bez pracy, ale wiedzą, że chcą być razem. Płakałam. Powiedział, żebym nie płakała, że będzie dobrze, że będę miała ładniejszy pierścionek.
Wyraźnie chciał mnie pocieszyć.

Może ja panikuję, ale po prostu martwię się co będzie jeśli do tego nie dojdzie. Stresuję się.
Ale mu tego nie okazuję. Na co dzień jestem taka jak zawsze.

Spokojnie, moim zdaniem już niedługo;)
Po co zabierał Cie do jubilera jakby tego nie chciał.
Będzie dobrze, zobaczysz.

A kobiety wyżej nie krytykujcie go, każdy ma inne poglądy, dla niektórych wesele to psucie związku (znam takie osoby), znam ludzi którzy uważają że po ślubie kobiety już się nie starają wogóle o facetów... Także są różne podejścia, a przed ślubem zawsze jest to taka większa walka o siebie smile

Autorko, życzę powodzenia i szczęścia smile

15

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Dziękuję.
Ja również liczę, że to jednak niedługo.
Zostały 24 dni do rocznicy smile
Trzymajcie kciuki

16

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:

Włóczykijówna, ja nie odnoszę wrażenia, że żebrzę o zaręczyny.
...

Można dywagować, czy żebrzesz, czy próbujesz wymusić...
Bo zrozumienie faktu, że jak facet będzie zainteresowany małżeństwem, to oświadczy się sam z siebie- widać Cię przerasta.

17

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
pitagoras napisał/a:
tefilya napisał/a:

Włóczykijówna, ja nie odnoszę wrażenia, że żebrzę o zaręczyny.
...

Można dywagować, czy żebrzesz, czy próbujesz wymusić...
Bo zrozumienie faktu, że jak facet będzie zainteresowany małżeństwem, to oświadczy się sam z siebie- widać Cię przerasta.

A może warto pomyśleć też o drugiej stronie?
Bo ja nie mam 20 lat. Mam lat 30 i nie zostało mi wiele czasu choćby na założenie rodziny.
I co? Mam czekać kolejne 5 lat aż on się zdecyduje albo nie? I zostanę z ręką w nocniku? Będę miała 35 lat i po ptokach. Zanim kogoś znajdę, zanim znów dam sobie i jemu czas na decyzję czy zostajemy razem, zanim zdecydujemy się na dziecko itp to będę miała 45 lat i moje marzenia od dziecku legną w gruzach bo w tym wieku ciąża to wielkie ryzyko.

Dlaczego tylko ja mam patrzeć na jego potrzeby. Bo on nie jest gotowy? Kobieta nie liczy się w związku?
Mam grzecznie czekać bo nasza kultura przewiduje, że to facet ma się oświadczyć a kobieta grzecznie czekać.
Niestety nie mam tyle czasu.

Ja nie żebrzę o zaręczyny. Chcę wiedzieć na czym stoję. Chcę konkretnej odpowiedzi bo najwyższy czas na takową.

I uważam, że moje dotychczasowe zachowanie było bardzo łagodne i wiele dziewczyn na moim miejscu postąpiłoby znacznie ostrzej.
Staram się rozumieć jego potrzeby ale muszę też dbać o własne.

18

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Mój chłopak cały czas mówi o tym, że chce ze mną być, chce ze mną spędzić życie. Zaakceptował moją niepełnosprawność i pogodził się z tym, że musi mi pomagać. To nie jest problemem.

Mówi o tym, że kocha, okazuje mi miłość opiekując się mną. Jest bardzo dobrym człowiekiem...
Jeśli nie chce zaręczyn powinien powiedzieć, że do tego nie dojdzie i muszę się z tym pogodzić albo nie.
Jeśli do końca marca nie oświadczy się, ale też nie powie nic na ten temat, zostanę zignorowana, totalnie olana.
na to  nie mogę sobie pozwolić.
Co zrobilibyście w takiej sytuacji?

Ja nie zrobiłabym NIC.
Rozumiem, że dla Ciebie problemem jest związek udany, ale niezalegalizowany.
Rozumiem, że niektóre kobiety tak mają: dążą do zaręczyn i całego
tego patosu ślubno-weselnego, aby finalnie poprzez małżeństwo zyskać...no właśnie CO?
Co Tobie tak naprawdę da małżeństwo, czego nie możesz mieć bez małżeństw?
Bo z tego, co piszesz wynika, że Twój partner jest z Tobą już dość długo i deklaruje słowami i czynami chęć długotrwałego kontynuowania Waszej relacji.
Mnie wystarczyłoby, że ja jestem dla mojego partnera najważniejsza i wyjątkowa, a on dla mnie.

19

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
Przyszłość napisał/a:

Mój chłopak cały czas mówi o tym, że chce ze mną być, chce ze mną spędzić życie. Zaakceptował moją niepełnosprawność i pogodził się z tym, że musi mi pomagać. To nie jest problemem.

Mówi o tym, że kocha, okazuje mi miłość opiekując się mną. Jest bardzo dobrym człowiekiem...
Jeśli nie chce zaręczyn powinien powiedzieć, że do tego nie dojdzie i muszę się z tym pogodzić albo nie.
Jeśli do końca marca nie oświadczy się, ale też nie powie nic na ten temat, zostanę zignorowana, totalnie olana.
na to  nie mogę sobie pozwolić.
Co zrobilibyście w takiej sytuacji?

Ja nie zrobiłabym NIC.
Rozumiem, że dla Ciebie problemem jest związek udany, ale niezalegalizowany.
Rozumiem, że niektóre kobiety tak mają: dążą do zaręczyn i całego
tego patosu ślubno-weselnego, aby finalnie poprzez małżeństwo zyskać...no właśnie CO?
Co Tobie tak naprawdę da małżeństwo, czego nie możesz mieć bez małżeństw?
Bo z tego, co piszesz wynika, że Twój partner jest z Tobą już dość długo i deklaruje słowami i czynami chęć długotrwałego kontynuowania Waszej relacji.
Mnie wystarczyłoby, że ja jestem dla mojego partnera najważniejsza i wyjątkowa, a on dla mnie.

Po prostu tego potrzebuję.
Chcę zalegalizowania tego związku. Mam taką potrzebę. Jest to dla mnie bardzo ważne.
Ponadto jego matka ciągle robi afery, że ja mu niszczę życie, że ma mnie zostawić.
Jest bardzo religijna - co Bóg złączył itp.. jak weźmiemy ślub to się raczej skończy, ale to akurat poboczny problem.
Ja po prostu potrzebuję legalizacji związku.

20 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-03-03 20:32:37)

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:

Po prostu tego potrzebuję.
Chcę zalegalizowania tego związku. Mam taką potrzebę. Jest to dla mnie bardzo ważne.
Ponadto jego matka ciągle robi afery, że ja mu niszczę życie, że ma mnie zostawić.
Jest bardzo religijna - co Bóg złączył itp.. jak weźmiemy ślub to się raczej skończy, ale to akurat poboczny problem.
Ja po prostu potrzebuję legalizacji związku.

Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem w sytuacji, kiedy Ty "po prostu potrzebujesz legalizacji związku" jest szczera i spokojna rozmowa, w której oprócz Twoich potrzeb poruszony zostanie temat Twoich obaw, o których wspomniałaś powyżej oraz porozmawiacue o Jego obawach, bo takowe z pewnością istnieją.

21

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Masz bardzo agresywno-roszczeniowe podejście.
Twój chłopak już wie, że chcesz zaręczyn.
On najwyraźniej nie chce.
Proste jak konstrukcja cepa.

22

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
pitagoras napisał/a:

Masz bardzo agresywno-roszczeniowe podejście.
Twój chłopak już wie, że chcesz zaręczyn.
On najwyraźniej nie chce.
Proste jak konstrukcja cepa.

No to chyba nie przeczytałeś całego wątku albo nie rozumiesz co czytasz smile

23

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:
pitagoras napisał/a:

Masz bardzo agresywno-roszczeniowe podejście.
Twój chłopak już wie, że chcesz zaręczyn.
On najwyraźniej nie chce.
Proste jak konstrukcja cepa.

No to chyba nie przeczytałeś całego wątku albo nie rozumiesz co czytasz smile

To oczywista konkluzja po przeczytaniu wątku...
Ty natomiast robisz mentalne przybudówki do rzeczywistości w stylu, że chłopak się 'boi'.

24

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Ja sie z Pitagorasem zgadzam. Jak facet jest z konserwatywnej rodziny, nastawiony na malzenstwo, a Tobie sie nie oswiadcza, wniosek jest jeden- nie chce sie zenic z Toba. I nie ma co naciskac i plakac. Widac nie widzi w Tobie zony sad

25

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

To co masz zamiar zrobić jak Ci się nie oświadczy? Zero seksu, foch gigant na miesiąc, będzie spał na kanapie czy może będziesz codziennie płakać? Do ołtarza ludzie idą bo chcą tego obie strony, a nie że Ty go siłą tam zaciągniesz. Jeszcze jedno pytanie zależy Ci na ślubie cywilnym czy kościelnym? Tefilya już raz polecałam ten film na tym forum, ale zrobię to drugi raz- "Kobiety pragnął bardziej". Jest też wątek ślubu. Dobrze, że powiedziałaś o co Ci chodzi, że to dla Ciebie ważne, ale musisz zrozumieć, że "karanie" go za to nie jest dobrym rozwiązaniem. Możesz zniszczyć coś pięknego, a potem będziesz żałować i pytać o rady jak go odzyskać...

26

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
Beyondblackie napisał/a:

Ja sie z Pitagorasem zgadzam. Jak facet jest z konserwatywnej rodziny, nastawiony na malzenstwo, a Tobie sie nie oswiadcza, wniosek jest jeden- nie chce sie zenic z Toba. I nie ma co naciskac i plakac. Widac nie widzi w Tobie zony sad

Nie jest nastawiony na małżeństwo! Właśnie o tym pisałam. On nie mówi NIE, po prostu mu się nie spieszy, a mi tak, więc chcę po 4 latach deklaracji co dalej. Konserwatywna rodzina to dla niego przekleństwo. Nie raz mówił mi, że sposób ich wychowania (jego i jego rodzeństwa) jest dla niego kompletnie niezrozumiały. Ma do rodziny żal o to, że całe dzieciństwo spędził w kościele i polu. Teraz stroni od kościoła, religii. Rozwody nie są dla niego przeszkodą. To rodzina jest konserwatywna, nie on. Wiele razy mówili mu, że żyje zbyt nowocześnie itp.
Także nie o to chodzi.

27

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
lilianna90 napisał/a:

To co masz zamiar zrobić jak Ci się nie oświadczy? Zero seksu, foch gigant na miesiąc, będzie spał na kanapie czy może będziesz codziennie płakać? Do ołtarza ludzie idą bo chcą tego obie strony, a nie że Ty go siłą tam zaciągniesz. Jeszcze jedno pytanie zależy Ci na ślubie cywilnym czy kościelnym? Tefilya już raz polecałam ten film na tym forum, ale zrobię to drugi raz- "Kobiety pragnął bardziej". Jest też wątek ślubu. Dobrze, że powiedziałaś o co Ci chodzi, że to dla Ciebie ważne, ale musisz zrozumieć, że "karanie" go za to nie jest dobrym rozwiązaniem. Możesz zniszczyć coś pięknego, a potem będziesz żałować i pytać o rady jak go odzyskać...

Ja nie strzelam fochów smile

Po prostu nie rozumiecie tego co piszę - uroki forów. Ciężko w jednym wątku streścić 4 lata związku więc uznaję, że nie ma sensu dalsza dyskusja. Wynosicie z niej coś czego nie ma. Oczywiście możecie twierdzić, że się mylę, ale to ja w tym związku tkwię.

Ja nie mam wątpliwości co do tego że on chce ze mną spędzić życie. Ale dla mnie jest ważny ślub i mam prawo realizować swoje potrzeby i marzenia. Ja na niego czekałam, on musi teraz się określić. Wielokrotnie na forum poruszane są tematy związane z niezależnością w związku, z posiadaniem własnego zdania etc. I wtedy padają rady "nie daj się/ masz prawo do własnych potrzeb / masz prawo do własnego zdania / pokaż mu, że ty też potrafisz" etc etc. A mnie się tutaj każe za to, że chcę stabilizacji w wieku 30 lat.
I jeszcze raz powtarzam - chciałabym zaręczyny - owszem, nie neguję tego, ale to nie jest tak, że to jedyne wyjście.
Jeśli nie zaręczyny do naszej rocznicy to deklaracja, np: daj mi jeszcze rok, 2,3,4 lata albo nie chcę ślubu, żyjemy tak albo w ogóle.

Uważam, że mam prawo aby wiedzieć po 4 latach jakie są jego plany abym mogła zadecydować co dalej. Teraz czuję się zawieszona w próżni, niepewna, co też wpływa na moje samopoczucie, i pewnie po jakimś czasie wpłynie na nasz związek.

Wątek nie miał na celu analizowania jego chęci czy niechęci ale wsparcia w postaci porady co robić jesli do tego wszystkiego nie dojdzie.
Najwyraźniej nie zrozumieliście przekazu.
Ale bardzo wszystkim dziękuję za wypowiedzi.

PS. a ślub chcę choćby z jeszcze jednego względu. Różne nieszczęścia chodzą po ludziach. On dużo jeździ samochodem. Jeśli kiedyś coś mu się stanie (odpukać), jego rodzina nie dopuści mnie do niego. Nie będę mogła nawet go zobaczyć. Zostanę całkowicie odsunięta. Chcę móc z nim być zawsze i wszędzie, wspierać go. Oni nie dadzą mi takiej możliwości, a ja chcę być za niego odpowiedzialna. W tej chwili jestem bez żadnych praw.

28 Ostatnio edytowany przez cb (2015-03-04 10:11:15)

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Tzn. na czym miał polegać wątek? Chcesz się dowiedzieć, jak przekonać go do zaręczyn?

Mam koleżanki, które wymuszały zaręczyny. Żadna nie jest po ślubie. Jedna w nieszczęśliwym związku (oboje chyba udają miłość, łączy ich przede wszystkim strach przed samotnością), a druga w stosunkowo udanym (nie znam szczegółów, ale tak wygląda) pomimo nieco wymuszonych zaręczyn.

Trudna sprawa. Z tego co piszesz to, moim zdaniem, są dwie opcje:
1. ze względu na bardzo konserwatywne wychowanie ogólnie nie chce się żenić, ma negatywne przekonania na ten temat (zniechęcił się do idei)
2. nie chce się żenić z Tobą

Jeśli chodzi o punkt 1 to rozmowa jak najbardziej byłaby pomocna. Jeśli Cię bardzo kocha, to może to dla Ciebie zrobić. Kwestia kompromisu. Punkt 2 - tutaj nic nie możesz zrobić. Możesz też robić, ale podejrzewam, że to i tak nic nie zmieni - ani na lepsze ani na gorsze.

Chodzi o to, że partnerzy (zarówno kobiety, jak i mężczyźni) deklarują różne rzeczy, że nie potrafią się zaangażować, że nie chcą się żenić, mieć dzieci, podróżować czy co tam jeszcze, ale gdy spotkają osobę, w której się na serio zakochują, to nagle się okazuje, że ślub i dziecko to można w rok załatwić wink. I teraz kwestia wyczucia Twojego: czy partner należy do tej kategorii, czy po prostu ma pewne opory światopoglądowe.

29

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
cb napisał/a:

Tzn. na czym miał polegać wątek? Chcesz się dowiedzieć, jak przekonać go do zaręczyn?

Mam koleżanki, które wymuszały zaręczyny. Żadna nie jest po ślubie. Jedna w nieszczęśliwym związku (oboje chyba udają miłość, łączy ich przede wszystkim strach przed samotnością), a druga w stosunkowo udanym (nie znam szczegółów, ale tak wygląda) pomimo nieco wymuszonych zaręczyn.

Trudna sprawa. Z tego co piszesz to, moim zdaniem, są dwie opcje:
1. ze względu na bardzo konserwatywne wychowanie ogólnie nie chce się żenić, ma negatywne przekonania na ten temat (zniechęcił się do idei)
2. nie chce się żenić z Tobą
3. nie dojrzał w ogóle do takiej decyzji (ale w to mocno wątpię ze względu na wiek)

Jeśli chodzi o punkt 1 to rozmowa jak najbardziej byłaby pomocna. Jeśli Cię bardzo kocha, to może to dla Ciebie zrobić. Kwestia kompromisu. Punkt 2 - tutaj nic nie możesz zrobić. Możesz też robić, ale podejrzewam, że to i tak nic nie zmieni - ani na lepsze ani na gorsze.

Chodzi o to, że partnerzy (zarówno kobiety, jak i mężczyźni) deklarują różne rzeczy, że nie potrafią się zaangażować, że nie chcą się żenić, mieć dzieci, podróżować czy co tam jeszcze, ale gdy spotkają osobę, w której się na serio zakochują, to nagle się okazuje, że ślub i dziecko to można w rok załatwić wink. I teraz kwestia wyczucia Twojego: czy partner należy do tej kategorii, czy po prostu ma pewne opory światopoglądowe.

No i znowu to samo smile
Nie, nie chcę przekonać go do zaręczyn. Chcę deklaracji - zaręczyn, albo jasnego postawienia sprawy, że potrzebuje jeszcze X określonego czasu albo że nie żeni się w ogóle.

Jestem pewna, że jest zaangażowany - to nie budzi wątpliwości ŻADNYCH.
Jestem pewna, że chce ze mną spędzić życie - to też nie budzi moich wątpliwości.

Chcę po prostu wiedzieć na czym stoję.
On wie, że ja czekam, więc z szacunku do mnie powinien COKOLWIEK zrobić - oświadczyć się albo powiedzieć to co napisałam wyżej.
Wątek dotyczy tego co zrobić jeśli pominie temat. To wszystko. No ale jakoś sobie poradzę. Wyjdzie w praniu

30 Ostatnio edytowany przez robingirl (2015-03-04 10:23:53)

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Ja sie z Pitagorasem zgadzam. Jak facet jest z konserwatywnej rodziny, nastawiony na malzenstwo, a Tobie sie nie oswiadcza, wniosek jest jeden- nie chce sie zenic z Toba. I nie ma co naciskac i plakac. Widac nie widzi w Tobie zony sad

Nie jest nastawiony na małżeństwo! Właśnie o tym pisałam. On nie mówi NIE, po prostu mu się nie spieszy, a mi tak, więc chcę po 4 latach deklaracji co dalej. Konserwatywna rodzina to dla niego przekleństwo. Nie raz mówił mi, że sposób ich wychowania (jego i jego rodzeństwa) jest dla niego kompletnie niezrozumiały. Ma do rodziny żal o to, że całe dzieciństwo spędził w kościele i polu. Teraz stroni od kościoła, religii. Rozwody nie są dla niego przeszkodą. To rodzina jest konserwatywna, nie on. Wiele razy mówili mu, że żyje zbyt nowocześnie itp.
Także nie o to chodzi.

Tefilya - trudna sytuacja.
Ja bym sobie na początku zadała dwa podstawowe pytania: dlaczego Ty potrzebujesz tego ślubu (alternatywnie: dlaczego nie możesz poczekać?)? Potrzebujesz większego poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego zwłaszcza w kontekście wtrącającej się matki? Potrzebujesz z jego strony dowodu zaangażowania? Jesteś tradycjonalistką, która po prostu chce tej "przysięgi", bo jest to dla niej jedna z ważnych rzeczy w życiu? Chcesz mieć większe zabezpieczenie materialne dla siebie i Waszych dzieci na wypadek rozwodu? To że potrzebujesz dla mnie akurat jest zrozumiałe, ale spróbuj się dokładniej zastanowić dlaczego. W końcu sa ludzie, którzy żyją bez formalizacji, więc można. A Ty nie chcesz, masz do tego prawo.
Drugie pytanie to dlaczego on tak naprawdę zwleka. Tu już jest trudniej, bo trudno jest wejść w głowę drugiej osoby. Ale można spróbować.
Dla mnie na podstawie tego, co piszesz, to facet albo nie czuje się dojrzały do tego, żeby sformalizować związek, bo mu się to kojarzy z zakładaniem rodziny, a on nie chce jeszcze brać na siebie tej odpowiedzialności. (A po co komu małżeństwo, skoro w dzisiejszych czasach poza małżeństwem dostaje to, co kiedyś można było tylko w formalnej relacji, tj. seks + ognisko domowe). Albo niestety nie ma pewności, że tej formalizacji chce dokonać z Tobą. Smutna opcja, ale trzeba taką też wziąć pod uwagę. (Tak jak napisała Beyondblackie). W końcu zaręczonym można być kilka lat, można wziąć tylko ślub cywilny itd. Jakiś kompromis można znaleźć, jeśli chodzi naprawdę tylko o formalność a obydwie strony chcą się dogadać.

Ja bym chyba po dogłębnym zastanowieniu się nad swoimi motywami porozmawiała z nim o Waszych dalszych planach życiowych po prostu. Porozmawiać niekoniecznie w kontekście ślubu ale ogólnie, jakie ma wyobrażenia odnośnie Waszej relacji i ewentualnej przyszłej rodziny. W zależności od tego, co usłyszysz możesz potem decydować o tym, co dalej robić. Kwestia zaręczyn to jest problem konkretny, ale chyba głębiej to nie chodzi o SAME zaręczyny tylko o Wasze wspólne dalsze losy.

31

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

No tak, ale deklarację to możesz od niego uzyskać, a nie od nas. Tutaj ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami i opiniami, a niekoniecznie piszą dokładnie, to co chcesz przeczytać.

Skoro jego uczucia nie pozostawiają żadnych wątpliwości: z szacunku do niego mogłabyś przestać czekać. Przecież wiesz, że on nie chce ślubu. Z nikim i nigdy.

Z szacunku się oświadczać? Tak bez pokrycia, skoro nigdy by nie chciał się i tak ożenić?

Intuicja mi mówi, że coś tam jednak nie gra. U Ciebie albo u niego. Nie wiesz na czym stoisz, pomimo że jest tak bardzo zaangażowany? Co zmieni pierścionek dany ?z szacunku?, bez pokrycia?

32

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
robingirl napisał/a:
tefilya napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Ja sie z Pitagorasem zgadzam. Jak facet jest z konserwatywnej rodziny, nastawiony na malzenstwo, a Tobie sie nie oswiadcza, wniosek jest jeden- nie chce sie zenic z Toba. I nie ma co naciskac i plakac. Widac nie widzi w Tobie zony sad

Nie jest nastawiony na małżeństwo! Właśnie o tym pisałam. On nie mówi NIE, po prostu mu się nie spieszy, a mi tak, więc chcę po 4 latach deklaracji co dalej. Konserwatywna rodzina to dla niego przekleństwo. Nie raz mówił mi, że sposób ich wychowania (jego i jego rodzeństwa) jest dla niego kompletnie niezrozumiały. Ma do rodziny żal o to, że całe dzieciństwo spędził w kościele i polu. Teraz stroni od kościoła, religii. Rozwody nie są dla niego przeszkodą. To rodzina jest konserwatywna, nie on. Wiele razy mówili mu, że żyje zbyt nowocześnie itp.
Także nie o to chodzi.

Tefilya - trudna sytuacja.
Ja bym sobie na początku zadała dwa podstawowe pytania: dlaczego Ty potrzebujesz tego ślubu (alternatywnie: dlaczego nie możesz poczekać?)? Potrzebujesz większego poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego zwłaszcza w kontekście wtrącającej się matki? Potrzebujesz z jego strony dowodu zaangażowania? Jesteś tradycjonalistką, która po prostu chce tej "przysięgi", bo jest to dla niej jedna z ważnych rzeczy w życiu? Chcesz mieć większe zabezpieczenie materialne dla siebie i Waszych dzieci na wypadek rozwodu? To że potrzebujesz dla mnie akurat jest zrozumiałe, ale spróbuj się dokładniej zastanowić dlaczego. W końcu sa ludzie, którzy żyją bez formalizacji, więc można.

Ja po prostu uważam, że związek musi do czegoś dążyć, że związek składa się z etapów. Najpierw są randki, potem spędza się ze sobą weekendy, wspólne wakacje, w końcu podejmuje się decyzję o wspólnym mieszkaniu, potem są zaręczyny, ślub, potem może dzieci (to dla mnie odrębny temat, ale poruszę go trochę później), a potem dba się o to żeby te ewentualne dzieci wychować, dba się o siebie, dąży się do spełniania wspólnych marzeń, może nawet do rozwinięcia sytuacji materialnej. Dla mnie związek, który się nie rozwija nie jest związkiem. Związek, który się nie rozwija często się rozpada.
Potrzebuję więc tego, po prostu. Ponadto chcę stabilizacji, nie chcę żyć w niepewności, w próżni. Wystarczy, że powie, że on nie widzi siebie jako męża, i będę wiedziała na czym stoję i wtedy będę mogła się zastanowić czy tego chcę i czy dam radę kiedy spróbuję.

Ludzie żyją bez pracy, bez dzieci, bez wyjazdów na wakacje (moja teściowa nie była nigdzie NIGDY i jej tego nie brakuje, jej pole jest jej skarbem). Ale czy to znaczy, że mamy brać z kogoś przykład? Moja przyjaciółka ma 40 lat i nie chce dzieci, nie potrzebuje ich, nie lubi. Czy z niej mają brać przykład osoby, które na tym forum wypowiadają się w wątku "staramy się o dziecko"? Bez dziecka da się żyć - powiedz to tym ludziom.
Każdy z nas ma inne marzenia i potrzeby. Niektórym w ogóle niepotrzebny jest partner i też im dobrze.

Trzeba spełniać swoje marzenia. Wiecie, ja naprawdę wiem, że on mnie bardzo kocha. My się naprawdę dobrze zgraliśmy. Wbrew temu co możecie sądzić po tym wątku. Jak widzę naokoło wiele związków to nasz jest naprawdę jednym z najlepszych. Nasi przyjaciele ciągle powtarzają, że i po jednym i po drugim widać tę miłość. Sam fakt, że zdecydował się na związek ze mną o czymś świadczy. Poza tym ja mu wiele dałam. On nie miał fajnego życia. Pisałam już o tym - tylko kościół i pole. Nigdy nie był na wakacjach.
Szczególnie w dzieciństwie. W ciągu ostatnich 4 lat był ze mną w wielu miejscach w Polsce i w 3 różnych krajach. Był zachwycony. Kiedyś byliśmy w parku dinozaurów w Szklarskiej Porębie i pamiętam, że stanął na środku alejki i z wielkim smutkiem powiedział "dlaczego takich parków nie było jak byłem mały? A jesli były to dlaczego nikt mnie do nich nie zabrał?". I prawie się popłakał.
Nauczyłam go, że marzenia trzeba spełniać. Ja mówię zawsze o sobie, że jestem kolekcjonerką wspomnień, i tego go nauczyłam. Nauczyłam go tez, że pieniądz to rzecz nabyta i trzeba z niego korzystać. Rodzina zawsze karciła go za zakup jakiegoś sprzętu "a po co Ci to, odłóż na konto". I tak odkładał, ciułał, i nic z tego nie miał. Ja pokazałam mu, że z pieniędzy trzeba korzystać. I teraz tak robi. Część swojego budżetu przeznacza na przyjemności. I jest mu z tym dobrze. Nauczyłam go, że trzeba mieć zaufanie do ludzi. Że każdy dobry uczynek do nas wraca. I on o tym otwarcie mi mówi - że dałam mu coś, czego nie znał. Że jestem dobrym człowiekiem i za to mnie kocha. Że nie zdawał sobie sprawy, że życie jest piękne. Całuje mnie na dzień dobry, dobranoc, wychodząc do i wracając z pracy. Kupuje mi kwiaty i prezenty. Zabiera do kina i restauracji, dostaję piękne śniadania do łóżka - łącznie z tym, że potrafi przyłożyć się do tego, żeby zrobić mi jajka sadzone w kształcie serca, wycina kromki chleba w kształt serca. My mamy po 30 lat, a kiedy wieczorem kladziemy się do łózka i oglądamy coś na laptopie, trzymamy się za ręce jak para gimnazjalistów. Kiedyś płakał przez sen, obudziłam go i powiedział, że śniło mu się, że ktoś mnie porwał i chciał zabić, a on nie mógł mnie znaleźć.
Nie mówcie proszę, że nie chce się ze mną żenić dlatego, że chodzi o mnie a nie o sam ślub. Nie jest tak. Nie chodzi o mnie.
On naprawdę bardzo mnie kocha, a ja jego.

Drugie pytanie to dlaczego on tak naprawdę zwleka. Tu już jest trudniej, bo trudno jest wejść w głowę drugiej osoby. Ale można spróbować.
Dla mnie na podstawie tego, co piszesz, to facet albo nie czuje się dojrzały do tego, żeby sformalizować związek, bo mu się to kojarzy z zakładaniem rodziny, a on nie chce jeszcze brać na siebie tej odpowiedzialności. (A po co komu małżeństwo, skoro w dzisiejszych czasach poza małżeństwem dostaje to, co kiedyś można było tylko w formalnej relacji, tj. seks + ognisko domowe). Albo niestety nie ma pewności, że tej formalizacji chce dokonać z Tobą. Smutna opcja, ale trzeba taką też wziąć pod uwagę. (Tak jak napisała Beyondblackie). W końcu zaręczonym można być kilka lat, można wziąć tylko ślub cywilny itd. Jakiś kompromis można znaleźć, jeśli chodzi naprawdę tylko o formalność a obydwie strony chcą się dogadać.

Ja bym chyba po dogłębnym zastanowieniu się nad swoimi motywami porozmawiała z nim o Waszych dalszych planach życiowych po prostu. Wymuszanie oświadczyn nie jest dobrym rozwiązaniem. Porozmawiać niekoniecznie w kontekście ślubu ale ogólnie, jakie ma wyobrażenia odnośnie Waszej relacji i ewentualnej przyszłej rodziny. W zależności od tego, co usłyszysz możesz potem decydować o tym, co dalej robić. Kwestia zaręczyn to jest problem konkretny, ale chyba głębiej to nie chodzi o SAME zaręczyny tylko o Wasze wspólne dalsze losy.

Rozmawialiśmy o tym, dlaczego nie chce. Powiedział, że mamy czas. Że on się nie spieszy. No i chyba mu trochę siadła na głowę tamta historia z tamtą dziewczyną. Wtedy siadła na niego ona i jej rodzina, a także jego rodzina, i uległ.
Dlatego ja nie oczekuję i nie wymuszam zaręczyn, ale chcę deklaracji tego co dalej.

Jeśli chodzi o dzieci, to też nie chodzi o to, że boi się, że po ślubie przyjdzie czas na dzieci. O tym też wielokrotnie rozmawialiśmy. Sprawa ma się tak, że oboje mamy mieszane uczucia. Mieszane pod tym względem, że oboje boimy się tej odpowiedzialności. Boimy się jak sobie poradzimy, czy dziecko będzie zdrowe. Poza tym ja aby zajść w ciążę musiałabym przejść specjalistyczne leczenie. W naszym przypadku dzieci to nie taka pewna rzecz. Kwestię dzieci mamy w każdym razie wyjaśnioną i tutaj akurat wiemy na czym stoimy.

33

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
cb napisał/a:

No tak, ale deklarację to możesz od niego uzyskać, a nie od nas. Tutaj ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami i opiniami, a niekoniecznie piszą dokładnie, to co chcesz przeczytać.

Skoro jego uczucia nie pozostawiają żadnych wątpliwości: z szacunku do niego mogłabyś przestać czekać. Przecież wiesz, że on nie chce ślubu. Z nikim i nigdy.

Z szacunku się oświadczać? Tak bez pokrycia, skoro nigdy by nie chciał się i tak ożenić?

Intuicja mi mówi, że coś tam jednak nie gra. U Ciebie albo u niego. Nie wiesz na czym stoisz, pomimo że jest tak bardzo zaangażowany? Co zmieni pierścionek dany ?z szacunku?, bez pokrycia?

Nie chcę deklaracji od Was. Pytanie było proste - jakbyście zachowali się w mojej sytuacji - kiedy do rocznicy temat przejdzie bez echa, bez rozmowy.

Z szacunku do siebie nie chcę przestać czekać. Czekam na deklarację, nie na zaręczyny. Jest zaangażowany ale ja chcę wiedzieć czy nadal mam w głowie mysleć, że może za pól roku, rok się oświadczy, czy mam przyjąć do wiadomości, że to nie nastąpi nigdy i nauczyć się, spróbować z tym żyć. O to chodziło z szacunkiem do mnie. Z szacunku do mnie jasno potwierdzić sytuację - oświadczyć się, powiedzieć, żebym dała mu jeszcze np 3 lata, albo powiedzieć, że nici ze ślubu. Dla mnie to jest wymiar szacunku skoro wie, że czekam.

34

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Jeśli chcecie mi pomóc, nie udowadniajcie mi na siłę, że on ma problem ze mną, tylko spróbujcie się postawić w mojej sytuacji - zależy Wam na pewności co do sytuacji, w której jesteście. Temat przechodzi bez jakiegokolwiek echa - co byście zrobili?
Nic byście nie zrobili, porozmawialibyście, zrobilibyście awanturę, kazali się spakować?
To mnie interesuje. Po prostu chcę poznać opinie dotyczące tego. Nic więcej

35 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2015-03-04 11:12:47)

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
Beyondblackie napisał/a:

Ja sie z Pitagorasem zgadzam. Jak facet jest z konserwatywnej rodziny, nastawiony na malzenstwo, a Tobie sie nie oswiadcza, wniosek jest jeden- nie chce sie zenic z Toba. I nie ma co naciskac i plakac. Widac nie widzi w Tobie zony sad

ja tez. I z Przyszloscia - po co Ci ta legalizacja? Dla swistka? Papier zagwarantuje Ci, ze on za rok nie odejdzie albo bedzie Cie wiecej kochal? Bo tak wypada? Bo inni tak robia, to musze i ja? Pitagoras ma swieta racje - jakby chcial, to juz bys byla zaobraczkowana.

tefilya napisał/a:

Nie, nie chcę przekonać go do zaręczyn. Chcę deklaracji - zaręczyn, albo jasnego postawienia sprawy, że potrzebuje jeszcze X określonego czasu albo że nie żeni się w ogóle.

Chcę po prostu wiedzieć na czym stoję.
On wie, że ja czekam, więc z szacunku do mnie powinien COKOLWIEK zrobić - oświadczyć się albo powiedzieć to co napisałam wyżej.

a te deklaracje ma zlozyc z karabinem przy glowie? Bo Ty takie sprawiasz tu wrazenie. Straszne, nic nie dociera.

36

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
Mussuka napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Ja sie z Pitagorasem zgadzam. Jak facet jest z konserwatywnej rodziny, nastawiony na malzenstwo, a Tobie sie nie oswiadcza, wniosek jest jeden- nie chce sie zenic z Toba. I nie ma co naciskac i plakac. Widac nie widzi w Tobie zony sad

ja tez. I z Przyszloscia - po co Ci ta legalizacja? Dla swistka? Papier zagwarantuje Ci, ze on za rok nie odejdzie albo bedzie Cie wiecej kochal? Bo tak wypada? Bo inni tak robia, to musze i ja? Pitagoras ma swieta racje - jakby chcial, to juz bys byla zaobraczkowana.

Przeczytałaś dokładnie moje ostatnie wypowiedzi?
Bo ja już naprawdę nie mogę. Wy nie rozumiecie co czytacie...

37

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Powiedziałabym co myślę o małżeństwie i jak jest ono dla mnie ważne i zapytała czy jest w stanie dać mi ten dowód wkroczenia na wyższy poziom związku do powiedzmy daty X. I przygotowałabym się nawet na taką odpowiedź, która będzie negatywna. Jeżeli wynikała by ona tylko i wyłącznie z niechęci do instytucji religijnych, to zastanowiłabym się czy faktycznie potrzebuję białej sukni i wesela, czy może ślub cywilny nie byłby wystarczający. A jeżeli nie, to chyba odpowiedź jest prosta- rozstanie.

Nie ma takiej opcji, żeby małżeństwo na kimś wymuszać, bo "ja tak chcę". Jego zdanie o życiu na kocią łapę jest tak samo ważne jak Twoje zacięcie na kościelną ceremonię- mogą się one, niestety jednak, rozmijać.

38

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
Beyondblackie napisał/a:

Powiedziałabym co myślę o małżeństwie i jak jest ono dla mnie ważne i zapytała czy jest w stanie dać mi ten dowód wkroczenia na wyższy poziom związku do powiedzmy daty X. I przygotowałabym się nawet na taką odpowiedź, która będzie negatywna. Jeżeli wynikała by ona tylko i wyłącznie z niechęci do instytucji religijnych, to zastanowiłabym się czy faktycznie potrzebuję białej sukni i wesela, czy może ślub cywilny nie byłby wystarczający. A jeżeli nie, to chyba odpowiedź jest prosta- rozstanie.

Nie ma takiej opcji, żeby małżeństwo na kimś wymuszać, bo "ja tak chcę". Jego zdanie o życiu na kocią łapę jest tak samo ważne jak Twoje zacięcie na kościelną ceremonię- mogą się one, niestety jednak, rozmijać.

Dziękuję za wypowiedź.

Co do pierwszej części wypowiedzi to oczywiście rozsądne wyjście. I chyba najbliższe mi bo ja nie potrafię wszczynać awantur i chyba bym tez nie potrafiła tak z marszu kazać mu się wyprowadzić.

Jeśli chodzi o drugą część - ja nie wymuszam ani zaręczyn ani małżeństwa. Powtarzam po raz kolejny - chcę zeby jasno powiedział, jaki jest jego stosunek do tego wszystkiego a ja wtedy będę mogła spróbować z tym żyć, jeśli powie, że on ślubu nie chce. I tyle smile

39

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:

PS. a ślub chcę choćby z jeszcze jednego względu. Różne nieszczęścia chodzą po ludziach. On dużo jeździ samochodem. Jeśli kiedyś coś mu się stanie (odpukać), jego rodzina nie dopuści mnie do niego. Nie będę mogła nawet go zobaczyć. Zostanę całkowicie odsunięta. Chcę móc z nim być zawsze i wszędzie, wspierać go. Oni nie dadzą mi takiej możliwości, a ja chcę być za niego odpowiedzialna. W tej chwili jestem bez żadnych praw.

Gratuluję mądrości.
   Jeżeli jesteś skonfliktowana z jego rodziną, to bardzo prawdopodobny powód braku zaręczyn.
To jest jakaś nagminna bolączka wielu kobiet- stawianie sprawy na zasadzie 'albo-albo'.
Facet nie zrezygnuje z dobrych relacji z rodziną.Jeśli już to chwilowo, a długofalowo wykończysz się psychicznie, przy okazji jego.I będziesz miała okazję empirycznie sprawdzić jego stosunek do rozwodów- na sobie.
'Co zrobić w Twojej sytuacji'?
Zamiast siedzieć z kalendarzem i wyznaczać sobie nieprzekraczalne terminy- zresetuj stosunki z jego rodziną i zadbaj by były pozytywne.
Oczywiście Ty jesteś wspaniała, a oni paskudni.Tak, wiem, jasne.Z tonacji Twoich wypowiedzi wynika, że tak uważasz.
Twój wybór, czy się wysilisz i spojrzysz na rzeczywistość w zdrowy sposób, czy wolisz żyć w przeświadczeniu 'nie rozumiecie co czytacie'.
PZdr

40

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
pitagoras napisał/a:
tefilya napisał/a:

PS. a ślub chcę choćby z jeszcze jednego względu. Różne nieszczęścia chodzą po ludziach. On dużo jeździ samochodem. Jeśli kiedyś coś mu się stanie (odpukać), jego rodzina nie dopuści mnie do niego. Nie będę mogła nawet go zobaczyć. Zostanę całkowicie odsunięta. Chcę móc z nim być zawsze i wszędzie, wspierać go. Oni nie dadzą mi takiej możliwości, a ja chcę być za niego odpowiedzialna. W tej chwili jestem bez żadnych praw.

Gratuluję mądrości.
   Jeżeli jesteś skonfliktowana z jego rodziną, to bardzo prawdopodobny powód braku zaręczyn.
To jest jakaś nagminna bolączka wielu kobiet- stawianie sprawy na zasadzie 'albo-albo'.
Facet nie zrezygnuje z dobrych relacji z rodziną.Jeśli już to chwilowo, a długofalowo wykończysz się psychicznie, przy okazji jego.I będziesz miała okazję empirycznie sprawdzić jego stosunek do rozwodów- na sobie.
'Co zrobić w Twojej sytuacji'?
Zamiast siedzieć z kalendarzem i wyznaczać sobie nieprzekraczalne terminy- zresetuj stosunki z jego rodziną i zadbaj by były pozytywne.
Oczywiście Ty jesteś wspaniała, a oni paskudni.Tak, wiem, jasne.Z tonacji Twoich wypowiedzi wynika, że tak uważasz.
Twój wybór, czy się wysilisz i spojrzysz na rzeczywistość w zdrowy sposób, czy wolisz żyć w przeświadczeniu 'nie rozumiecie co czytacie'.
PZdr

No i znów pomyłka.
Przejrzyj moje pozostałe wątki.
Pisałam o relacji z jego rodzicami.
Najpierw były złe. Potem mnie tam zaprosili, nawet Święta z nimi spędziłam i było bardzo fajnie.
Byłam szczęśliwa, że w końcu się poukładało, że ich poznałam.
A ostatnio znowu było że ja mu niszczę życie. Moja teściowa nie lubi mnie bo nie mogę pracować w polu, bo namówiłam go na przeprowadzkę i jestem niepełnosprawna a to wstyd. I to jedyny powód tego konfliktu. Nic jej nie zrobiłam. Jak jeździł na Święta do domu sam to dawałam mu dla mamy zawsze jakiś stroik świąteczny albo kwiaty, ciasto. Żeby zrobić dobre wrażenie.
Nigdy nie ustawiałam go przeciw rodzinie i nigdy nie próbowałam ich rozdzielić.
I on z własnej nieprzymuszonej woli przez 4 lata z mała przerwą kiedy było dobrze, z nimi walczył. Sam. Bo chce być tutaj.


I nadal podtrzymuję opcję, że nie rozumiecie co czytacie.

Ponadto znów czepiacie się czegoś czego wątek nie dotyczy.

41

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Pitagoras, widzisz różnicę między pytaniem:
- jak namówić/zmusić go do małżeństwa?
- co zrobić aby mi uległ?
- jak przekonać go do swoich racji?

a

- co zrobilibyście gdyby do czasu rocznicy nie doszło ani do zaręczyn ani do jasnego postawienia sprawy: nie chcę ślubu?

To bardzo duża różnica

42

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:

Pitagoras, widzisz różnicę między pytaniem:
- jak namówić/zmusić go do małżeństwa?
- co zrobić aby mi uległ?
- jak przekonać go do swoich racji?

a

- co zrobilibyście gdyby do czasu rocznicy nie doszło ani do zaręczyn ani do jasnego postawienia sprawy: nie chcę ślubu?

To bardzo duża różnica

Wszyscy widza, nie tylko pitagoras, ze po tej nieszczesnej rocznicy chlopak bedzie mial przes..ne. Bo Ty nie dopuszczasz opcji "nie". Czyli - nie, slubu nie chce.

43

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
Mussuka napisał/a:
tefilya napisał/a:

Pitagoras, widzisz różnicę między pytaniem:
- jak namówić/zmusić go do małżeństwa?
- co zrobić aby mi uległ?
- jak przekonać go do swoich racji?

a

- co zrobilibyście gdyby do czasu rocznicy nie doszło ani do zaręczyn ani do jasnego postawienia sprawy: nie chcę ślubu?

To bardzo duża różnica

Wszyscy widza, nie tylko pitagoras, ze po tej nieszczesnej rocznicy chlopak bedzie mial przes..ne. Bo Ty nie dopuszczasz opcji "nie". Czyli - nie, slubu nie chce.

Chyba mi jednak robicie na złość big_smile tej wersji będę się trzymać big_smile

No nic, poczekam do rocznicy i zobaczymy jak będzie wink

44

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:
Mussuka napisał/a:
tefilya napisał/a:

Pitagoras, widzisz różnicę między pytaniem:
- jak namówić/zmusić go do małżeństwa?
- co zrobić aby mi uległ?
- jak przekonać go do swoich racji?

a

- co zrobilibyście gdyby do czasu rocznicy nie doszło ani do zaręczyn ani do jasnego postawienia sprawy: nie chcę ślubu?

To bardzo duża różnica

Wszyscy widza, nie tylko pitagoras, ze po tej nieszczesnej rocznicy chlopak bedzie mial przes..ne. Bo Ty nie dopuszczasz opcji "nie". Czyli - nie, slubu nie chce.

Chyba mi jednak robicie na złość big_smile tej wersji będę się trzymać big_smile

No nic, poczekam do rocznicy i zobaczymy jak będzie wink

a on wie, ze zegar juz tyka? I co bedzie, jesli nic nie bedzie? A w ogole, co to za rocznica? Rocznica poznania, zamieszkania? Dziecinada i tyle.

45

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Moim zdaniem strzelasz sobie w kolano. Strategia postawienia kogoś pod ścianą, musi zakładać, że ten ktoś może ci po prostu odmówić, a ty, w wyniku takiej odpowiedzi (odpowiedzi odmownej), zwijasz manatki i odchodzisz z godnością - ponieważ wiesz, że nie godzisz się na taki układ i kategorycznie oczekujesz od partnera czegoś innego (jesteś gotowa żyć sama lub poszukać partnera, który spełni dokładnie twoje pragnienia).

Ale ty nie zakładasz odejścia. Więc twoja strategia jest po prostu powzięta z błędami.

To, co teraz cię czeka:

1. On się nie oświadcza. Po tym żyjecie oboje na kacu. Ty niezadowolona, on z niesmakiem. Jak to sobie wyobrażasz?
2. On się oświadcza. Zaręczyny są wymuszone. Ty jesteś szczęśliwa, on musi udawać. Kiedyś to się na tobie odbije.

Nie wiem dlaczego nie zauważasz, że facet nie jest gotowy jeszcze na małżeństwo. Dlaczego tego nie rozumiesz. Ludzie mają różne timingi. Jestem przekonana, że jeżeli w tak delikatnej materii, odpuściłabyś, cieszyłabyś się z tego co razem zbudowaliście, za rok, dwa on spokojnie by ci się oświadczył.

A tak...

Nie można mieć wszystkiego.

Jeśli potrzebujesz konkretów, to pogadaj z nim po prostu o wspólnym życiu, o tym jak ty to sobie wyobrażasz, zapytaj jak on. Kwestia zaręczyn, ślubu, to nie powinien być sam temat rozmowy. Potrafisz być partnerką?

46

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Ja już zakończyłam dyskusję w tym wątku.

Nie widzicie tego co chce przekazać, więc albo ja nie potrafię tego napisać, albo Wy pomijacie meritum sprawy.
Do tego już nie dojdziemy. Trudno. Uroki słowa pisanego.
Myślałam, że pytanie było proste. Nie było. Tak się zdarza, cóż zrobić.

Wrócę do tego wątku z wiadomością po 27 marca i zdam relację jak wyszło.

Dziękuję za wypowiedzi

47

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Tefilya, wiesz, że na pytania:

tefilya napisał/a:

co zrobilibyście gdyby do czasu rocznicy nie doszło ani do zaręczyn ani do jasnego postawienia sprawy: nie chcę ślubu?

akurat w Twojej sytuacji jest trudno odpowiedzieć, bo jest za dużo niuansów, które wychodzą w poszczególnych postach.

Ja nie mam pojęcia, jak zachowałabym się, gdybym chciała, żeby się narzeczony oświadczył po czterech latach w sytuacji skonfliktowania z jego rodziną. Może gdybyś trafiła tutaj na osobę, która jest/była w dokładnie takiej samej sytuacji  i mogła opowiedzieć jak się to skończyło, to mogłaby Ci podpowiedzieć. 
A tutaj wszyscy piszą swoje opinie, także "wokół' Twojego konkretnego pytania, żebyś mogła inaczej spojrzeć na problem i samej znaleźć na to pytanie odpowiedź.

Co ja wiem? Dla mnie sformalizowanie związku jest ważne. Wystarczy cywilny, ale z powodów praktycznych i ideologicznych - tak. Jestem tradycjonalistką i do tego się przyznaję. Czy opóźnienie ze strony drugiej połowy byłoby dla mnie wystarczającym powodem, żeby się rozstać? ZALEŻY. Jeśli miałabym poczucie, że on nie chce, bo nie jest gotowy mentalnie, to porozmawiałabym jeszcze raz, że jest to dla mnie ważne (bez żadnych dat) i poczekałabym. Termin dałabym sobie. Żeby mieć też czas na przemyślenie konsekwencji, np. tego, czy jestem gotowa zaryzykować bycie samą i ewentualnie poszukiwanie nowego partnera. Natomiast jeśli miałabym poczucie, że on nie chce, bo ma wątpliwości co do mnie, to pewnie bym odeszła, zwłaszcza w momencie skonfliktowania z jego rodziną. Czasami miłość po prostu nie wystarczy, żeby tworzyć stabilny związek małżeński. (Cóż, z wiekiem przeszedł mi romantyzm, że wystarczy, że się ludzie kochają i wszystko się ułoży. Nie zawsze to takie proste.)

48

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Szkopuł tego wątku tkwi w tym, że Autorka sama sobie przygotowała bezsensowną sytuację.
Wyznaczanie jakichś dat dla deklaracji/oświadczyn ( jeden czort jak zwał)- to jakiś chory absurd.
Podobnie jak styl działania: zamknąć oczy, i brnąć przed siebie z okrzykiem 'CHCIAŁABYM' olewając realia i innych ludzi.
Jak się nie myśli, to potem jest jak jest.
Pytanie 'co zrobilibyście w aktualnej sytuacji' jest bez sensu.Bo nikt normalny nie zabrnąłby w taką sytuację.
Już raczej należałoby się zastanowić jak to odkręcić do granic normalności.A dopiero potem co dalej.

49

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Nie wiem czy jeszcze to czytasz, ale ja bym radziła NIE ustawiać się ne ten Marzec. Wogóle odsunąć ten temat powiedzmy - do końca wakacji. Żaden, ale to żaden mężczyzna NIE chce mieć stawianego ultimatum. Głupi nie jest, zrozumiał ,że potrzebujesz deklaracji na przyszłość, może on ma w związku z tym jakiś plan, daj mu czas.
Nie ciśnij na ten termin, bo to zepsuje Ci możliwie najpiękniejszą chwilę w życiu. Daj mu pole do działania.
Kochacie się, chcecie być ze sobą, myślę, że on sam zrobi ten krok w wybranym momencie.

Co zrobić jak zaręczyn nie będzie w marcu /ewent.tą kolejną rocznicę - NIC.
Przyjąć prezent i się cieszyć, że masz mężczyznę z którym łączy Cię więcej niż papier i kredyt - wiele kobiet chciałoby mieć tą drugą połówkę i nie wiem czy tak mocno skupiałyby się na formalnościach.

50

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:
lilianna90 napisał/a:

Ile macie lat? On już wie, że to dla Ciebie ważne- nie wracaj do tematu. Pozwól, że on teraz dojrzeje do tej decyzji co Ty. Nie odchodź i nie wymuszaj zostaw to jak jest. On już raz miał niefajne przeżycia z tym związane i takim naciskaniem możesz go tylko od siebie oddalić, a tego chyba nie chcesz. Ciesz się tym co w Waszym związku dobre, a nie popychaj go na siłę do przodu. Będzie dobrze zobaczysz!:)

Ja w tym roku 30, on 29.
Ja teraz się nie odzywam. Kompletnie nie daję nic po sobie poznać. Nawet o tym nie napomykam.
Ostatnia rozmowa była w grudniu kiedy zaręczyła się jego siostra.
Powiedziałam, że jest mi bardzo źle, bo wszyscy wokół potrafią podjąć tę decyzję, nawet jak są młodzi, świeżo po studiach, bez pracy, ale wiedzą, że chcą być razem. Płakałam. Powiedział, żebym nie płakała, że będzie dobrze, że będę miała ładniejszy pierścionek.
Wyraźnie chciał mnie pocieszyć.

Może ja panikuję, ale po prostu martwię się co będzie jeśli do tego nie dojdzie. Stresuję się.
Ale mu tego nie okazuję. Na co dzień jestem taka jak zawsze.

Ktos tu napisał coś "żebraniu o zaręczyny" może to zbyt mocne określenie, zresztą skomentowane przez Ciebie. Ale w tym Twoim pisaniu widzę wiele sprzeczności. Niby nie nalegasz a jednak płaczesz. Jak myślisz jak xzuje się wtedy facet ?

51

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

I tak mi się jeszcze jedno pytanie nasunęło. A jeśli facet nie będzie chciał formalnego, zalegalizowanego związku ?

52

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Nie stawiasz mu ultimatum, ale jeśli się nie oświadczy do ńcs marca, to koniec. Jeśli to nie ultimatum, to co?
Zmuszasz go do małżeństwa i jeszcze marudzisz, że nie bierze pod uwagę Twoich uczuć?

A tematów "kiedy się w końcu oświadczy" jest u nas dostatek...wszystkie takie same z roszczeniowymi pannami...

53 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2015-03-05 12:33:34)

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:
Włóczykijówna napisał/a:

Odejdź z godnością jeśli jeszcze masz jej opary. Serio cieszyłabyś się z takich wymuszonych zaręczyn? Trzeba było poznac jego zdanie przed wspolnym mieszkaniem i kredytami. Równie dobrze może je zerwać pozniej kolejny raz jak wcześńiej... Twoje ultimatum nic nie znaczy, a wymuszone deklaracje nie dadzą bezpieczeństwa

Jak to łatwo podjąć za kogoś decyzję nie?

Pyasz o zdanie a jak Ci mówią jak wg nich powinnaś postąpić to masz pretensje.....

ponadto - płacze, wyznacziny termin.... to są WYMUSZENIA tych oświadczyn czy się do tego przyznasz, czy nie. Weź mu się Ty oświadcz, jak Ci tak na tym zależy wink

A serio - jeśli facet nie chce i sam nie wychodzi z inicjatywą, to ja nie wierzę w jego milość. Jak kocha to sam chce mieć gwarancję, że będziesz i nikt Cie od niego nie porwie. Jeśli on nie chce takiej gwaancji to albo nie kocha, albo jest pewny, że nie odejdziesz i może robić co mu się potoba a Ty będziesz tam tkwić.

Tak czy siak moim zdaniem straciłaś honor w ogóle wspominając o zaręczynach. Mądra kobieta odsunęłaby się od niego tak aby on PRAGNĄŁ abyś wróciła! i wtedy CHCIAŁBY się oświadczyć...

54

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

tefilya, na podstawie twoich postów rysuje mi się pewien obraz. Spróbuję ci go przedstawić, wybacz jeśli będzie zupełnie błędny.
Pierwsze pytanie: dlaczego tak bardzo zależy ci na zaręczynach? Wg mnie są dwa główne powody:
1. Chęć, jak to powiedziałaś "ruszenia związku do przodu"
2. Gorąca chęć bycia zaakceptowania przez jego rodzinę

Dlaczego on wzbrania się przed zaręczynami?
Prawdopodobnie boi się burzy w rodzinie i związanych z tym problemów.

Nie rozwiążesz problemów za swojego partnera, ale możesz spojrzeć na swoje.

Rozumiem, że czekać na zaręczyny nie możesz za długo, bo na zachodzenie w ciąży koło 40 się nie piszesz. Rozumiem cię doskonale. Ale czy do posiadania dziecka potrzebne jest małżeństwo? Kochacie się, szanujecie, z twoich postów wynika, że umiecie rozmawiać. Jak on się zapatruje na kwestię dzieci? Chce mieć? Jeśli tak, to kiedy? Bo co, jeśli okaże się, że się pobierzecie, a on nie będzie gotowy na dzieci jeszcze przez 10-15 lat? Czy pogodzisz się z tym?

Co ja bym zrobiła na twoim miejscu, to w kwietniu porozmawiałabym z nim nie o małżeństwie, a o dzieciach. Jak on to widzi, kiedy itd. Jeśli w tej sprawie mielibyście podobny pogląd, to spróbowałabym z nim uzgodnić, że jak będziesz w ciąży to chciałabyś zalegalizować związek z czysto praktycznych powodów (no chyba, że chcesz zaręczyn tak na prawdę z powodu pierścionka i białej sukni, ale wtedy możesz sobie odpuścić dalsze czytanie tego posta). Jeżeli na razie nie chce ślubu, to poproś go o wizytę u notariusza z uregulowaniem spraw odpowiedzialności za siebie na wzajem (finansowych lub jak wspominałaś w przypadku np. szpitala).

Drugą rzeczą jest jego rodzina i kwestia ich akceptacji ciebie i waszego związku. Przykro mi, ale ślub prawdopodobnie dużo nie zmieni. Możesz stawać na uszach, ale jeżeli oni sami nie będą chcieli cię zaakceptować, to ty sama tego nie zmienisz. Wszystko co możesz zrobić, to być sobą i uświadomić sobie, że do waszego szczęścia akceptacja rodziny nie jest konieczna.

Gorzej ma się kwestia twojego partnera, gdyż dopóki on nie zauważy swojego problemu w relacjach z matką, to nic z tego nie będzie. Tylko jego ciężka praca nad sobą i swoim sposobie myślenia o SWOICH wyborach życiowych (a nie jego rodziny) może pozwolić na WASZE zdrowe kontakty z jego mamą i resztą rodziny.

Życzę wam samodzielnego podejmowania decyzji smile

55

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

nie dziwie się, że chcesz deklaracji macie po 30 lat jesteście dosyć długo ze sobą więc po co czekać. Moja koleżanka zaręczyła się po 4 miesiącach a jest w twoim wieku. Ja też myślę że w tym roku się zaręczę a jesteśmy ze sobą 5 miesięcy.
Chcesz mieć jasną sytuacje, dziecko więc ja cię doskonale rozumiem.
Może on się boi tej niepełnosprawności, mogę wiedzieć co ci jest?

56

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

Zbiorowa odpowiedź:

Dla mnie sformalizowanie związku jest ważne. Wystarczy cywilny

Dla mnie też wystarczy cywilny, nigdzie nie napisałam, że chcę białej sukni.

Czasami miłość po prostu nie wystarczy, żeby tworzyć stabilny związek małżeński.

Wiem. Jestem optymistką, ale wiem, że w życiu trzeba czegoś więcej. Przeżyłam różne rzeczy w swoim życiu i miałam wiele lekcji.

ja bym radziła NIE ustawiać się ne ten Marzec. Wogóle odsunąć ten temat powiedzmy - do końca wakacji

Odsunęłam temat do końca marca i nie mogę robić tego dłużej. Odsuwać za każdym razem, kiedy w danym terminie on znów PRZEMILCZY temat - bo nadal powtarzam, ja nie czekam na zaręczyny same w sobie, a na jakdąkolwiek jego reakcję na to co starałam się mu przekazać. I po prostu nie chcę zostać zignorowana. Oczekuję jakiejkolwiek reakcji - jak już pisałam wiele razy - choćby informacji, że ślubu nigdy nie będzie. I jak już pisałam uważam, że skoro on wie, że ja czekam, to z szacunku do mnie i naszego związku powinien mi przekazać choćby tę najmniej pozytywną wiadomość. Po prostu muszę jakkolwiek zareagować jeśli przemilczy temat, bo jeśli on to przemilczy a ja znów przesunę ten okres oczekiwania to wtedy dopiero wyjdzie na to że żebrzę.
"poczekałam na Ciebie, ale sama czekam do marca na decyzję"
minął marzec a ja mam powiedzieć
"ok, jeszcze na Ciebie poczekam"
Nie widzę tego

Żaden, ale to żaden mężczyzna NIE chce mieć stawianego ultimatum

Nie było ultimatum! Nie powiedziałam mu ALBO coś zrobisz ALBO koniec. Nie było nigdy ALBO - ALBO

może on ma w związku z tym jakiś plan, daj mu czas.

Dałam. Jeśli potrzebuje więcej czasu niech powie - daj mi jeszcze miesiąc, dwa, trzy, rok. Tylko o to mi chodzi - jakąkolwiek reakcję.

Kochacie się, chcecie być ze sobą, myślę, że on sam zrobi ten krok w wybranym momencie.

Powiedział - mamy czas. A ja uważam, że go nie mamy. Skoro on ma czas może to zrobić za kolejne 5 lat. Dlatego chcę określenia czy w ogóle i kiedy (w sensie ile czasu potrzebuje), bo chcę wiedzieć na czym stoję i przemyśleć czy dam radę.

Co zrobić jak zaręczyn nie będzie w marcu /ewent.tą kolejną rocznicę - NIC.

Nie mogę zrobić zupełnie NIC. Ale po przemyśleniu sprawy myślę, że po prostu odbędzie się spokojna, rzeczowa rozmowa, jak zawsze.

Przyjąć prezent i się cieszyć, że masz mężczyznę z którym łączy Cię więcej niż papier i kredyt - wiele kobiet chciałoby mieć tą drugą połówkę i nie wiem czy tak mocno skupiałyby się na formalnościach.

Wiem, że mam skarb, ale ja chce czuć, że moje potrzeby są ważne. A poczuję to jesli w jakikolwiek sposób poruszy ten temat sam. Bo jeśli to przemilczy poczuję, że moje potrzeby i ja jesteśmy ignorowani.

Niby nie nalegasz a jednak płaczesz.

Popłakałam się w sytuacji kiedy przyszedł do niego MMS ze zdjęciem pierścionka od siostry i tekstem, że się zaręczyli. Siedzieliśmy obok siebie bo coś oglądaliśmy. Po prostu zobaczyłam tego MMSa i wybuchłam. Nie potrafiłam ukryć emocji. Dlaczego? Dlatego, że to są młodzi ludzie, po studiach, w krótkim związku, bez doświadczenia wspólnego mieszkania, bez pracy, bez kasy, a jednak chłopak potrafił zdecydować, uzbierać na pierścionek i poprosić ukochaną kobietę o rękę. I nikt nawet o tym nie myślał, nikt się tego nie spodziewał, a jednak - on potrafił. A mój mężczyzna mieszka ze mną od 3 lat, wspólnie remontujemy, urządzamy mieszkanie, mamy stabilną sytuację mieszkaniową, finansową, widzieliśmy siebie już chyba w każdej możliwej sytuacji, jesteśmy razem niemal 4 lata, i on nie potrafi się w jakikolwiek sposób określić. No i wezbrał wtedy we mnie tak duży żal, że się nie powstrzymałam. Gdybym mogła stanąć na nogi pewnie wyszłabym z pokoju i popłakała w łazience, ale nie miałam takiej możliwości. I wtedy właśnie płakałam.

Jak myślisz jak xzuje się wtedy facet ?

Wtedy było mu bardzo głupio i wstyd. Widziałam to.

A jeśli facet nie będzie chciał formalnego, zalegalizowanego związku ?

Ale o to mi chodzi, że jeśli nie chce, niech powie. Wtedy będę wiedziała, że ze ślubu nici, i będę mogła przemyśleć czy tak potrafię, spróbować. O nic więcej mi nie chodzi, o deklarację co dalej, a nie oświadczyny tylko i wyłącznie.

Nie stawiasz mu ultimatum, ale jeśli się nie oświadczy do ńcs marca, to koniec.

Nigdzie tego nie napisałam.
W spokojnej rozmowie powiedziałam mu, że mogę poczekać do kolejnej naszej rocznicy i on to przyjął do wiadomości. Wypadałoby więc odnieść się tego jakkolwiek.

Zmuszasz go do małżeństwa i jeszcze marudzisz, że nie bierze pod uwagę Twoich uczuć?

Nie zmuszam. Oczekuję jakiejkolwiek deklaracji.
Dlaczego ciągle powtarzacie, że ja zmuszam go do małżeństwa.
Dlaczego nikt nie powie, że on swoim milczeniem i brakiem odniesienie do tematu zmusza mnie do życia w niepewności.
Do tego, że nie wiem czy mam na coś liczyć, czy nie. Bo to tak wygląda. Ja chce po prostu jasnej sytuacji. Niczego więcej.

Pyasz o zdanie a jak Ci mówią jak wg nich powinnaś postąpić to masz pretensje.....

Mam pretensje bo po pierwsze źle oceniacie moje postępowanie, a nawet jeśli trzymacie się swojego zdania to nie tego dotyczył wątek.
Zakładając nawet, że macie rację i wymuszam (co nie jest prawdą), to to się już stało, popełniłam błąd, ale się stało, i pytam co zrobić jeśli do rocznicy on w żaden sposób nie podejmie tematu. Ten przekaz zrozumiało tylko kilka osób i za wypowiedzi im dziękuję. Reszta skupiła się na moim zachowaniu, a nie to było celem tego wątku.

Pierwsze pytanie: dlaczego tak bardzo zależy ci na zaręczynach? Wg mnie są dwa główne powody:
1. Chęć, jak to powiedziałaś "ruszenia związku do przodu"
2. Gorąca chęć bycia zaakceptowania przez jego rodzinę

Ad 1. Ja po prostu uważam, że tak trzeba. No tak mam wpojone, tego potrzebuję. Różne mamy zasady w życiu prawda?
Ad 2. Nie chodzi o akceptację. Ojciec, siostry i babcia już mnie raczej zaakceptowali. Mama  nie zaakceptuje mnie nigdy. Taki typ. Ślub nie zmieni poziomu akceptacji, ale uważam, że dzięki jej religijności przestanie nas rozdzielać, bo wierzy, że co Bóg złączył itd.
Po prostu przestanie między nas wchodzić, ale do mnie nadal będzie taka jaka jest.

Prawdopodobnie boi się burzy w rodzinie i związanych z tym problemów.

Burzę w rodzinie to on miał, jak pokazał rodzicom moje zdjęcie.
Burzę miał jak się wyprowadzał - to był tragiczny dzień.
Burzę miał przez kolejne prawie 3 lata bo ciągle było, że ma wrócić. Generalnie burza w rodzinie to standard przez ostatnie 3,5 roku mniej więcej.
Uwierz mi - przeszedł z nimi juz tyle, że już się tego nie boi. Po prostu z tym walczy.

Dlaczego on wzbrania się przed zaręczynami?

Już pisałam dlaczego się boi.

Ale czy do posiadania dziecka potrzebne jest małżeństwo?

Tak, dla mnie tak. Mam swoje przekonania. Wszystko po kolei
Może dlatego, że moi rodzice nie mają ślubu. Tłumaczenia wszędzie, dlaczego mama ma inne nazwisko itp.
Dla mnie to nie jest fajne.

Jak on się zapatruje na kwestię dzieci? Chce mieć? Jeśli tak, to kiedy? Bo co, jeśli okaże się, że się pobierzecie, a on nie będzie gotowy na dzieci jeszcze przez 10-15 lat? Czy pogodzisz się z tym?

O tym też już pisałam. Ten temat mamy obgadany.

jak będziesz w ciąży to chciałabyś zalegalizować związek z czysto praktycznych powodów

Nie chce tak. Chcę po kolei.

Jeżeli na razie nie chce ślubu, to poproś go o wizytę u notariusza z uregulowaniem spraw odpowiedzialności za siebie na wzajem (finansowych lub jak wspominałaś w przypadku np. szpitala).

Tego nie wymyśliłam. Dziękuję. Bardzo dobry pomysł. Na pewno o nim wspomnę jeśli do rozmowy dojdzie.

Przykro mi, ale ślub prawdopodobnie dużo nie zmieni. Możesz stawać na uszach, ale jeżeli oni sami nie będą chcieli cię zaakceptować, to ty sama tego nie zmienisz. Wszystko co możesz zrobić, to być sobą i uświadomić sobie, że do waszego szczęścia akceptacja rodziny nie jest konieczna.

To już poruszyłam wyżej. Nie chodzi o akceptację, a o zakończenie głupiego gadania.

Gorzej ma się kwestia twojego partnera, gdyż dopóki on nie zauważy swojego problemu w relacjach z matką, to nic z tego nie będzie. Tylko jego ciężka praca nad sobą i swoim sposobie myślenia o SWOICH wyborach życiowych (a nie jego rodziny) może pozwolić na WASZE zdrowe kontakty z jego mamą i resztą rodziny.

Nie chodzi raczej o problemy w relacjach z matką. On ma po prostu do swojej rodziny duży szacunek i ja go za to cenię. Jeździ tam co miesiąc, żeby ich odwiedzić. Latem jedzie na dłużej pomaga w zbiorach lub żniwach. Jeździ też tak często bo obie babcie już mocno leciwe, jedna po udarze, w każdej chwili może odejść. Przez te wszystkie nasze lata starał się, żeby bez większych kłótni pogodzić jedno z drugim. Ja się na to zgadzałam bo też jestem osobą bardzo spokojną i zgodliwą. Dlatego miałam nadzieję, że on zna swoją matkę i wie, że to da odpowiedni skutek. I wydawało nam się, że dało. Ale okazało się, że nie.
On ich szanuje, ale ma swoje zdanie. Dlatego odważył się tu przeprowadzić itp. Zawsze robi to co chce. Nigdy nie robi tego co chce matka, jesli on uważa inaczej. Zawsze robi to co uważa, ale nigdy nie jest to zachowanie typu "no to ja ci teraz pokażę!". Jednym uchem wpuści, drugim wypuści i robi swoje.

Moja koleżanka zaręczyła się po 4 miesiącach a jest w twoim wieku. Ja też myślę że w tym roku się zaręczę a jesteśmy ze sobą 5 miesięcy.

Powodzenia smile

Może on się boi tej niepełnosprawności, mogę wiedzieć co ci jest?

Nie boi się tego. Rozmawialiśmy o tym. Miał wątpliwości ale to szczegółowo przedyskutowaliśmy. Znaleźliśmy rozwiązanie wszystkich bolączek i stanęło na tym, że jest OK. Że chce mi pomagać, i że nie jest to dla niego problem. Zresztą główne pytania i wątpliwości nie dotyczyły mnie samej w sobie a wspólnej starości w sensie "teraz mam siłę, co będzie jak będę stary i Cię nie nie wsadzę do wanny" albo "jak sobie poradzimy jeśli zdecydujemy się na dziecko".



W całym tym wątku boli mnie tylko to, że stawiacie mnie po tej złej stronie barykady, a on jest ten biedny i męczony.

W tym związku mamy równe prawa. Oboje jesteśmy ważni. Oboje mamy swoje potrzeby, przekonania.
I tak samo jak oceniacie mnie można ocenić jego.

Ja zmuszam go do małżeństwa VS on zmusza mnie do życia w niepewności kolejny rok
Ja płaczę i on się wtedy czuje osaczony VS on milczy i ja czuję się ignorowana
Ja uparłam się na legalizację VS on uparł się na życie na kocią łapę
Ja postanowiłam coś z tym zrobić bo chcę jasności VS on nie robi nic bo mu tak dobrze

Każdy kij ma dwa końce.
Zrozumcie, że ja nie chcę niczego więcej niż deklaracji człowieka, który mówi, że kocha, opiekuje się mną, mieszka ze mną, inwestuje swoje pieniądze w te same przedsięwzięcia. Człowieka, który omówił już ze mną problem niepełnosprawności, temat ewentualnego dziecka. Człowieka, który wie, jak legalizacja związku jest dla mnie ważna. Człowieka, który zna mnie na wylot. Przez  moją niepełnosprawność, a raczej dzięki niej, widział mnie w wielu sytuacjach. Czlowieka, który musi mi pomóc przesiąść się na kibelek, który w przypadku zatrucia musiał mi przynosić do łóżka miskę, bo nie mogłam wybiec z łożka do toalety. Człowieka, który rozbierał mnie i ubierał na fotelu ginekologicznym i parę innych rzeczy. Czy któryś z Panów ma takie doświadczenia ze swoją kobietą? OK - napiszecie ohydztwo, po co o tym piszesz. Ano po to żeby pokazać Wam, że on już niczego więcej w związku ze mną nie pozna. Widział wszystko. I to wszystko mu odpowiada. Niczego więcej  nie pozna, nie zobaczy. Po tych 4 latach związku ma pełen obraz życia ze mną. A skoro wie, że mi zależy na czasie, na małżeństwie, na dziecku, to powinien określić po takim czasie czy tego chce, ewentualnie na jakich warunkach tego chce.
Ja najzwyklej w świecie chcę mieć czarno na białym co dalej z nami. Oczywiście - najlepsza opcja, wymarzona - zaręczyny.
Nie będzie ich - trudno, ale niech powie. Niech podejmie temat. Uszanuje to, że czekam sad

Po prostu czuję się  niesprawiedliwie osądzona, bo ciągle Wam piszę o co chodzi, a Wy ciągle oskarżacie mnie o psucie życia jemu.

57

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

nie rozumiem, że ktos nie jest gotowy na małżeństwo a na mieszkanie razem jest. dla mnie to jest różnica tylko w tym, że małżeństwo jest formalne. nie dziwię ci się, że chcesz sie ustatkowac po 4 latach zwiazku i mieszkania razem. jemu jest u ciebie chyba tak najzwyczajniej wygodnie i juz.

58

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić

tefilya, dzięki za wyklarowanie. Napisałam, co ja bym zrobiła, ty masz trochę inny system wartości, trzymasz się go. I bardzo dobrze :-).

Nie uważam, że wymuszasz zaręczyny. Chcesz wiedzieć na czym stoisz, bardzo dobrze rozumiem. Zastanawia mnie tylko, dlaczego przy tych wielu rozmowach z partnerem, on się nie określa. Wierzę, że rozmawiając z nim nie atakujesz go, tylko starasz zrozumieć. Jedyne, co mi przychodzi do głowy to możliwość, że on sam nie wie czemu nie jest gotowy.
Czego możesz spróbować, to podczas następnej rozmowy (rozumiem, że w kwietniu wink) poproś go, żeby sam przed sobą odpowiedział na pytanie dlaczego nie jest gotowy na zaręczyny i jakie ma wątpliwości. A najlepiej, żeby powiedział to na głos jak będzie sam w domu. Może to zrobić przed lustrem, albo zwierzyć się przyjacielowi. Daj mu kilka dni na to. Jeśli potraktuje twoją prośbę poważnie, to uświadomi sobie, że albo powód jest błahy (np. boi się samych zaręczyn, czy np. się nie zbłaźni, albo że nie będzie wystarczająco wyjątkowo), albo zda sobie sprawę, że tak na prawdę nie chce spędzić z tobą życia (choć słabo w to wierzę wink) i może jednak warto zakończyć ten związek.

Trzymam kciuki smile

59

Odp: Zaręczyny - nie wiem co robić
tefilya napisał/a:

Widział wszystko. I to wszystko mu odpowiada.

A moze wcale nie odpowiada?

Jak dla mnie sprawa jest jasna, jesli mezczyzna naprawde kocha i niejednokrotnie slyszy od wybranki serca, ze ona czeka na zareczyny i chce slubu, to strachy nie strachy, oswiadcza sie i kropka.

Ten pan chyba nie do konca jest pewien swoich uczuc, zwlaszcza na dluzsza mete.

Posty [ 59 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zaręczyny - nie wiem co robić

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024